Radość i smutek szczęścia i chwili Czemu patrzycie, oczy moje, zza mgły łez Na ostatniego słońca zachodnie konanie? Czemu was tak przykrywa jego krew i kres, Chociaż w źrenicach boli jak ostry jad w ranie? Czy wam nie dość, że długi słoneczny był dzień, Nie dość skryć go radośnie wśród pamięci schronu, Zasłonić dłonią oczy, nim zapadnie cień? Czy wszelką radość płaci się smutkiem jej zgonu? Nie całujcie, me wargi, na rozstanie ust, Z których nigdy ostatnich nie piło się miodów Dreszcz rozkoszy się stanie dwojgiem cierpkich bruzd I ciepłą pamięć czoła zetnie w smutek chłodów. Czy tak bezdennie wielką jest tęsknoty głąb, Aby niedosyt życia pełnić z śmierci plonu? Iść ścieżką, aż zawiedzie nad przepaści zrąb? Czy wszelką radość płaci się smutkiem jej zgonu? Między pieśnią przerwaną a zbudzonym echem Falą i nagą stopą, co wnet się zanurzy, Przyjściem listu i zdjęciem pieczęci z pośpiechem, Pomiędzy zaproszeniem i rankiem podróży, Miedzy wzniesiona dłonią owocem drzew Śpi szczęście , co najsłodsze dreszcze daje łonu, Między wargą a czarą, gdzie wina lśni krew Lecz wszelka radość płaci się smutkiem jej zgonu. ...
Faficzek-10