Jan Iluk-Kościół antyczny wobec pieniądza i kapitału.pdf

(192 KB) Pobierz
10948921 UNPDF
Jan Iluk
Kościół antyczny wobec pieniądza i kapitału
Od Nowego Testamentu do pism Ojców Kościoła 1
Ponieważ Judasz miał pieczę nad trzosem. [J 13,29]
Cóż jest zatem ważniejsze: złoto czy świątynia? [Łk 18,24]
Historyk, poznając dzieje antycznego chrześcijaństwa – czasy wspólnoty jerozolimskiej, misji
judeochrześcijańskiej, pierwszych kościołów poza Jerozolimą, epokę Ojców Kościoła,
odsłania także ekonomię codziennego życia pierwszych chrześcijan 2 . Stworzona przez Jezusa
i jego uczniów wspólnota pojawia się w środowisku żydowskim jako religijna enklawa, której
członkowie odeszli od swoich rodzin i gmin. Wywodzenie się z niskich warstw społecznych
pierwszych wyznawców Jezusa uczyni z późniejszego chrześcijaństwa religię uczuloną na
sprawy ludzi biednych, samotnych i chorych. Jeszcze przed 70. rokiem termin “ubogi” (w
hebr. ebjon ) uzyskuje w judaizmie sens religijny i według kumrańskich dokumentów staje się
synonimem sekt judeochrześcijańskich. Nic też dziwnego, że esseńczycy, sadokici,
chrześcijanie wyróżniają się spośród żydowskich gmin szczególną powściągliwością wobec
posiadania wszelakich dóbr 3 .
Czas poznawania – pieniądz ucieleśnieniem zła
Dla niechrześcijan w I wieku byli sektą dziwaków żyjących bez rodzin, kobiet, bez pieniędzy:
“niczego między sobą ani nie kupują – pisze Józef Flawiusz – ani nie sprzedają,
przychodzącym skądinąd pozwalają korzystać z całego swojego dobytku, jakby był wspólną
własnością” 4 . Sami o sobie bardzo podobnie mówią. W Dziejach Apostolskich jasno jest
powiedziane, że bracia “sprzedali majątki i dobra i rozdzielili je każdemu według potrzeb”.
Przypowieść o wspomagających apostołów – szczodrym Barnabie i w mniejszym stopniu
filantropijnych Ananiaszu i Safirze, dobrze ilustruje zalecane zachowania.
Motyw wspólnego posiadania przewija się przez strony Nowego Testamentu . Symbolem była
“chrystusowa sakiewka”, zarządzana przez Judasza Iskariotę,
w której ten skarbnik apostołów gromadził pieniądze, aby później opłacać wspólne uczty i
wspomagać potrzebujących 5 . Oczywiście, wspólna kasa apostołów, a później gminy, za
pierwowzór ma tę, która istniała w synagodze – tam także służyła biednym. W dziejach
chrześcijaństwa zasada gromadzenia wspólnego majątku, by potem dzielić go pomiędzy
braćmi (dla czasów antycznych właściwsze jest ograniczenie tego rozdawnictwa do kręgu
współwyznawców) – razem z zasadą miłości bliźniego – miała stać się naczelnym
zawołaniem religii.
Problem jednak w tym, że pieniądz – niezbędny do prowadzenia każdej działalności
charytatywnej, od czasów lidyjskiego królestwa mógł uczynić wiele dobrego, ale także wiódł
do złego. Nie ma więc on dobrej opinii w moralistyce antycznego chrześcijaństwa i stąd
niemal w każdej przypowieści, w której pojawiają się operacje finansowe, słychać słowa
apostoła Łukasza: “Jakże trudno będzie wejść do królestwa Bożego tym, którzy mają
pieniądze” 6 czy retoryczne pytanie z ewangelii Mateusza: “Cóż jest zatem ważniejsze: złoto
czy świątynia?” 7 .
A scena ze świątyni, kiedy to Jezus wypędza z niej handlarzy i bankierów ( kollybistés ) 8 ? Iluż
wielkich mistrzów malarstwa europejskiego wybrało ten motyw za temat swoich dzieł! Nie
znając innych słów Jezusa i jego uczniów, można by tylko ten zapis uznać za symbol
chrześcijańskiej postawy wobec pieniądza i bankierów. W świątyni nie ma dla nich miejsca,
ale sam zawód bankiera czy właściciela kantoru wymieniającego i sprawdzającego wartość
monety ( zygostates , trapedzites ) spotykamy nie tylko wśród szeregowych chrześcijan. Pod
koniec drugiego wieku zdarzy się, że były bankier, Kallistus, zostanie biskupem Rzymu 9 . W
III wieku bankierów spotykamy wśród urzędujących biskupów 10 . Nie może więc dziwić, że w
późniejszych komentarzach, zwłaszcza w traktatach Ojców Kościoła (IV w.), przywołuje się
nie tyle scenę wypędzenia ze świątyni owych kollybistés , co sam fakt obecności przekupniów
w świątyni. Nie są potępieni bankierzy, ale kupczenie w świątyni.
W III wieku Orygenes wykorzysta przypowieść o przekupniach w świątyni, by ostrzegać, że
każdego profana w świątyni, w tym także duchownych sprzeniewierzających pieniądze
przeznaczone dla biednych, zmartwychwstały Chrystus odpędzi od ołtarza 11 . Komentując
tekst ewangelisty był przekonany, że “opowiadanie o sprzedających gołębie stosuje się do
tych, którzy oddają Kościoły w ręce goniących za brudnym zyskiem, despotycznych,
nieuczonych, nie pobożnych biskupów albo przełożonych chrześcijańskich, albo diakonów”.
Pogoń za bogactwem, zapominanie o wspieraniu biednych już wtedy niejeden kościół
uczyniło “jaskinią zbójców. I nieraz można się dowiedzieć, że stosunki w społeczności
uważanej za Kościół ulegają stopniowo takiej deprawacji, iż zgromadzenie zbierające się w
imię Chrystusa niczym się nie różni od jaskini zbójców”. Kilkakrotnie, powracając do
bankierów w Świątyni, piętnuje pazerność duchownych, którzy zapomnieli, że “napisane jest:
dom mój będzie nazwany domem modlitwy” 12 . Jednoznacznie odpowiada na pytanie, kim są
owi bankierzy? To diakoni, “którzy kościelnymi pieniędzmi nie zarządzają sprawiedliwie,
lecz stale nimi obracają, nie wydając ich na cele uczciwe, lecz gromadząc sobie tak zwane
bogactwo i mienie, aby wzbogacić się z datków na rzecz ubogich, są owymi bankierami,
których stoły z pieniędzmi wywrócił Jezus” 13 .
Pieniądz i złoto, kapitał i majątek, bogactwo i wystawność są więc w piśmiennictwie
antycznych chrześcijan często używanym narzędziem w konstruowaniu figur retorycznych.
Niekiedy jedynym sposobem wyjaśnienia zawiłości nowotestamentowych nauk, które
sformułowane zbyt wprost albo zbyt kategorycznie, nie trafiały do słuchaczy.
Weźmy tylko przypowieść o dobrym bankierze oraz złym słudze, nie umiejącym powiększyć
kapitału 14 . Tłumaczenie dosłowne prowadziłoby wręcz do nakazu obracania pieniędzmi i
zachęcałoby do brania jak najwyższych procentów. Podobne rozterki pojawiają się gdy
słuchamy zaleceń na temat zapłaty za pracę i pobierania ofiar. Z jednej strony zasada
Chrystusowa jest jasna: “Darmo otrzymaliście, darmo dawajcie” 15 , bowiem w głoszeniu
ewangelii musi obowiązywać całkowita bezinteresowność. Z drugiej strony nauczyciel
stwierdził wyraźnie, że “wart jest robotnik swej strawy” 16 , a Paweł przypomina, że to Pan
“postanowił, ażeby z Ewangelii żyli ci, którzy głoszą Ewangelię” 17 .
Sami apostołowie doświadczyli, jak trudno jest te dwie tak różne zasady zharmonizować w
konkretnym działaniu. Szczególnie dramatycznie te problemy przeżywał apostoł Paweł. Miał
on jasny pogląd, że jako sługa ewangelii ma prawo oczekiwać od wiernych środków na
utrzymanie i niekiedy rzeczywiście korzystał z tego przywileju 18 . Ale jednocześnie
doświadczał ciągłych obaw, czy nawet uczciwe korzystanie z uczynności wiernych będzie
przeszkodą w jego nauczaniu 19 . Dlatego aby uniknąć choćby pozorów interesowności, wolał,
jeżeli się tylko dało, utrzymywać się z pracy własnych rąk 20 .
Skrajnie radykalnym powinno być także, jeżeli dosłownie je rozumieć, inne polecenie: “Nie
noście z sobą trzosa ani torby” 21 . Komentowano więc je tak, jak to znajdujemy choćby u
Grzegorza Wielkiego. Schowane w sakiewce monety są bezużyteczne; bez wartości jest także
ukryta i nie spożytkowana mądrość ( pecunia vero clausa est sapientia occulta ) 22 . Kto więc
zna słowa mądrości, stwierdza Grzegorz Wielki, niech ich nie ukrywa i nosi w sobie niczym
monety w trzosie. Natomiast wedle Hieronima taką sakiewką jest serce chrześcijanina. Tam
jednak niech będą chowane monety, “które oblicze Chrystusa ukazują w jasnym świetle” 23 .
Zapewne z powodu trudności ze zrozumieniem nowotestamentowych przypowieści traktaty
pisarzy chrześcijańskich, w tym Ojców Kościoła, na temat istoty pieniądza, bogactwa i
lichwy, roją się od argumentów zaczerpniętych ze Starego Testamentu . Jeżeli w dosłownym
czytaniu Nowy Testament mógł budzić co najmniej zdziwienie – bo jak tu się pozbyć rodziny,
majątku, trzosa, ostatniego miedziaka, a w dodatku ponoć lepiej jest żyć w stanie bezżennym
– to niejeden chrześcijański moralista swobodniej się czuł i jaśniej tłumaczył zasady
chrześcijańskiej ascezy, kiedy odwoływał się do nauk i przestróg Starego Testamentu . To
zapewne z tych powodów słynny biskup Mediolanu, Ambroży, dwa swoje traktaty przeciwko
chciwości i lichwie zbudował na przykładach wziętych z życia starotestamentowych
bohaterów – Nabotha i Tobiasza. Pomińmy już tutaj wzgląd tradycji; społeczeństwo
wschodnich prowincji cesarstwa rzymskiego znało Stary Testament kilka wieków dłużej.
W społeczeństwie od wieków znającym siłę nabywczą pieniądza (do końca III w. akcja toczy
się głównie we wschodnich prowincjach, w greckich i żydowskich środowiskach), bez obawy
o brak zrozumienia posługiwano się pojęciami właściwymi dla rynku monetarnego. Nic więc
dziwnego, że w przypowieściach kierowanych do tej ludności ulubioną parabolą były
wyjaśnienia alegorycznych słów Mateusza i Łukasza o bankierach obracających pieniędzmi 24 .
Nasi biskupi i doctores Kościoła, niczym bankierzy, są ekonomami słowa, pisał Orygenes. Im
powierzamy nasze sprawy jak pieniądze bankierom. Bowiem sługom Kościoła, na
podobieństwo bankierów, zalecono, “aby zarabiali i pożyczali na procent. Bo nie wszyscy
mogą zrozumieć polecenie: Zarabiajcie minami, aż wrócę” (Łk 19,13) 25 . Stąd też bankierem
niebiańskim (caelestis trapezita) jest Bóg, który gromadzi procenty od naszych uczynków i
czeka z ich wypłaceniem 26 .
Bankierzy ( nummularii ), właściciele kantorów wymieniający monety i obracający wekslami
( collectari ), pojawiają się w chrześcijańskich alegoriach z dwóch powodów 27 . Po pierwsze
dlatego, że wpatrzeni w złotego cielca przynoszą zawsze więcej zła niż pożytku, i to w
kontekście tej moralistyki było oczywiste 28 . Natomiast drugi powód, dla którego przywołuje
się te postacie, to docenienie ich fachowości. Wprawdzie mogli doprowadzić do ruiny każdy
majątek, ale każdy musiał się zgodzić z tym, iż byli biegli w rozpoznawaniu prawdziwych i
fałszywych monet. Dar bankierów oddzielenia prawdziwego od fałszywego 29 nieraz
przywołuje się, gdy zachodzi potrzeba wzmocnienia nakazu bycia czujnym wśród wrogów,
wrażliwym na zło i dobro, otwartym na prawdziwe słowa Pisma . Ten ostatni nakaz krył w
sobie zarówno potępienie hellenistycznych wartości, co i herezji we wczesnym Kościele.
W Didaskaliach w roli bankierów jawią się biskupi. Tak jak powinnością sprawnego bankiera
jest ustalenie prawnej wartości pieniądza ( potestas iudicandi ) 30 , tak pierwszym zadaniem
biskupa jest określenie wartości człowieka.
Jak bardzo byli “użyteczni” bankierzy, niech świadczy fakt, że w traktatach chrześcijańskich
(I-IV w.) naliczono 68 odwołań do agrafonu: “bądźcie doświadczonymi bankierami”,
zaznaczając zawsze, że są to słowa Chrystusa wzięte z ewangelii 31 . Tym czasem popularny
agrafon pochodzi z tekstu apokryficznego 32 ; obrońcy wiary nawiązywali więc do słów nie
uznanych za kanon. Poza tym, ten apokryficzny tekst, chcąc polecenie czujności rozszerzyć na
wszystkich chrześcijan, łączono z niezbyt jasnym nowotestamentowym nakazem: “Wszystko
badajcie, a co szlachetne – zachowujcie” 33 . Wedle Klemensa Aleksandryjskiego, to polecenie
zakłada, że każdy chrześcijanin musi być nieufny i czujny niczym bankier sprawdzający
wartość monet. W otaczającym świecie trzeba wykryć i odrzucić zło, oddzielić nauki
Chrystusa od herezji, ewangeliczne kanony od apokryfów, dogmaty od fałszywych proroctw,
prawdziwą ascezę od diabelskich propozycji 34 .
Przykłady można mnożyć 35 . Choćby tylko dzięki nim Nowy Testament i całe piśmiennictwo
starożytnego chrześcijaństwa dostarcza wiele faktów natury ekonomicznej 36 . Na dalekim
planie homilii, z dala od centralnych problemów życia chrześcijańskiego, pojawiają się ceny
żywności, produktów rzemieślniczych, wieści o zarobkach robotników, o kapitale
zakładowym, depozycie bankowym, o podatkach państwowych i świątynnych, o datkach dla
biednych czy o zapłacie dla delatora za zdradę. Pieniądz jest wszędzie, w gospodarce i w
świątyni. Współczesne badania starożytników udowodniły, że są to prawdziwe sumy i ceny,
doskonale mieszczące się w krajobrazie życia gospodarczego wczesnego cesarstwa
rzymskiego.
To słowa z Pisma i z nauczania Ojców Kościoła, a jaka była rzeczywistość? W swoich
pismach Ojcowie Kościoła byli moralistami i nauczycielami nowej etyki, w Kościele bywali
biskupami, którym powierzono nie tylko rzesze wiernych, ale także spore kapitały i majątki
ziemskie. Musieli być realistami. Jeden z nich, zapewne najlepszy polityk wśród biskupów
połowy IV wieku, Ambroży z Mediolanu, tym oto stwierdzeniem otwiera sobie i innym drogę
do godnej konsumpcji: “Nie pieniądze są grzeszne, ale przywiązanie do nich” 37 . Podobnie Jan
Chryzostom pouczał antiocheńczyków, mówiąc do nich: “Bogactwo nie jest złe, lecz
chciwość ludzka jest grzeszna [...]. To chciwość jest złem” 38 . W znanym z bogactwa mieście
nie mógł słynny kaznodzieja utracić kontaktu z tamtejszą elitą. Stąd też w innej homilii
zastrzega się, że nie potępia bogatych, lecz tych, którzy “źle używają swego bogactwa”.
Bogactwa nazywamy dobrami tylko wtedy, jeżeli nimi rządzimy, a nie one nami 39 .
Mimo upływu czasu i choćby z konieczności obracania kapitałem w obrębie kościołów nie
zmieniono opinii o lichwie. Zawsze jest wśród zła, jakie pieniądz może spowodować.
Ojcowie Kościoła mogą niekiedy wybaczyć któryś z grzechów bogactwa: organizowanie
igrzysk, bankietów, korzystanie z usług prostytutek, obwieszanie siebie, swojej służby, a
nawet koni ozdobami ze złota i srebra, budowę wspaniałych rezydencji, grobowców,
organizowanie wystawnych uczt weselnych, pozłacanie dachów i ścian w swoich domach,
odlewanie ze złota własnych podobizn – to są słabości charakteru i poddanie się magii złota.
Ale pożyczanie pieniędzy na procent jest przeciwne naturze.
Ostrzegają przyszłych dłużników, karcą lichwiarzy przypominając stale, że dobra materialne
należą do Boga, a nam zostały oddane w użytkowanie. Stąd obowiązek służenia ich
nadmiarem bliźnim. Jeżeli więc lichwiarz zamiast spieszyć innym z pomocą wyzyskuje ich i
zniewala przy pomocy własności, to jest to jakieś szczególnie krzyczące nadużycie własności
i złamanie nakazów miłości bliźniego. Lichwiarz nie tylko nie wspomaga bliźniego, ale
prowadzi go do jeszcze większej nędzy, a często pozbawia go wolności.
Ojcowie powołując się na tekst zarówno Starego , jak i Nowego Testamentu , pojmują zakaz
lichwy jako powszechne prawo boże. Ambroży jednak widzi przy tym trudność, jaka się
nasuwa w związku z tekstem zapisanym w księdze Powtórzonego Prawa , w którym dozwala
się brać lichwę od obcych, ale tekst ten interpretuje jako prawo wojenne ( ius belli ): “Nie
będziesz żądał od brata swego odsetek z pieniędzy, z żywności ani odsetek z czegokolwiek,
co się pożycza na procent. Od obcego [nie izraelity – przyp. JI] możesz się domagać, ale od
brata nie będziesz żądał odsetek, aby ci Pan twój błogosławił we wszystkim” 40 . Inni autorzy
pomijają tę przypowieść 41 .
Bogactwo może być pożyteczne
Czas niespełna pięciu wieków antycznego chrześcijaństwa podzielony jest na dwie epoki –
epokę gmin chrześcijańskich i epokę kościoła pokonstantyniańskiego. Cezurę tego podziału
wyznacza edykt mediolański (313 r.), wydobywający chrześcijan z ukrycia katakumbowego.
Istotą przełomu z początku IV wieku było wprowadzenie Kościoła w krąg spraw publicznych
i państwowych. Cesarz uznał jego byt religijny, ale w zamian żądał współodpowiedzialności
za sprawy państwa. Nie można już odmawiać służby wojskowej – nad sztandarami
umieszczono znak Chrystusa, nie można też, gdy cesarz zapełnia złotem biskupie kasy, głosić
Zgłoś jeśli naruszono regulamin