Joanna i Maciuś.txt

(26 KB) Pobierz
Joanna dopi�a swoj� kaw� i bior�c dziennik klasy VB pod pach�, wysz�a z pokoju nauczycielskiego. Jeszcze ta jedna lekcja i koniec na dzisiaj. No, oczywi�cie wyj�wszy ten jeden sprawdzian, kt�ry musi jeszcze dzisiaj wieczorem w domu poprawi�. Jutro powinna poda� swojej klasie oceny. Maj si� ko�czy. Jeszcze troch� i koniec roku. Bo�e, jak ten czas leci. Nagle, id�c szkolnym korytarzem zauwa�y�a jakie� zamieszanie.
- Hej! Co tu si� dzieje? - Joanna szybkim krokiem sz�a w kierunku kot�uj�cej si� grupki ch�opc�w. Znowu si� bij�. Ci niezno�ni ch�opacy. Dlaczego nie mog� wykorzysta� przerwy mi�dzy lekcjami na jakie� przyjemniejsze rzeczy, zagra� w co�, czy co� innego. Nie. Oni musz� si� bi�. Ostatnio zauwa�y�a, �e cz�sto bierze w nich udzia� jeden z jej uczni�w. Maciej. Do tej pory mia� u niej opini� dobrego i spokojnego dziecka. Ale od jakiego� czasu do�� cz�sto wdawa� si� w b�jki. B�dzie musia�a o tym porozmawia� z jego rodzicami na najbli�szej wywiad�wce.
- Co tu si� dzieje? Przesta�cie! W tej chwili! - na widok nadchodz�cej nauczycielki ch�opcy przerwali bijatyk�. Poprawiaj�c pomi�te ubrania, stali patrz�c na zbli�aj�c� si� ich Pani� ze wzrokiem przy�apanych na wyst�pku szczeni�t. Rozbawi�y j� te ich miny, ale nie da�a po sobie pozna�. By�o tam siedmiu, mo�e o�miu ch�opc�w. Po�rodku nich sta� Maciej.
- No oczywi�cie. Jak�eby inaczej. Znowu on - pomy�la�a zirytowana.
- Co to ma znaczy� - odezwa�a si� g�o�nym i stanowczym g�osem - co to za bijatyki? Jak jeszcze raz was zobacz� bij�cych si�, b�dziecie mieli uwagi w dzienniczkach.
- My tylko, prosz� Pani wymierzmy sprawiedliwo�� - odezwa� si� jeden z ch�opc�w.
- Sprawiedliwo��? Bicie koleg�w jest sprawiedliwe?
- Oduczamy Ma�ka k�ama�. On ci�gle k�amie.
- No prosz�. Maciej k�amie? A co on takiego m�wi?

Cisza. Nikt si� nie odezwa�. Wszyscy pospuszczali g�owy, wzrokiem b��dzili gdzie� po pod�odze.
- Nie chcecie m�wi�? - Joanna spojrza�a uwa�nie na ch�opc�w. Zauwa�y�a, �e Maciej ma rozerwany r�kaw od bluzki. Zrobi�o jej si� go �al.
- Maciek - poprosz� Ci� do gabinetu po lekcji, dobrze?
- Dobrze, prosz� Pani.
- A teraz chod�cie ju� na lekcj� - zwr�ci�a si� do wszystkich.

Po lekcji posz�a do gabinetu. Za ni� pojawi� si� Maciej.
- Wejd� prosz�.
Wszed� do �rodka zamykaj�c drzwi cichutko. Stan�� na �rodku gabinetu ze spuszczon� g�ow�.
- No, wi�c o co posz�o?
- Nie mog� powiedzie� - jego g�os si� za�amywa�. By� bliski p�aczu.
- Jak to? Mnie? Twojej wychowawczyni nie mo�esz powiedzie�? Jestem po to aby wam pomaga�. A widz�, �e masz problemy z kolegami. Co to za k�amstwa?
- Nie mog� powiedzie� - powt�rzy� i wybuchn�� p�aczem.
Joannie zrobi�o si� mi�kko na sercu. To przecie� jeszcze dziecko. Ile on ma lat? Chyba dwana�cie. Zrobi�o jej si� �al tego ch�opca. Podesz�a do niego i po prostu obj�a go ramionami. I wtedy wtulony w ni� rozp�aka� si� na dobre. By� taki drobny, dr��cy, bezbronny.
- Biedactwo, potrzebowa� tego - pomy�la�a wzruszona. Potrzebowa� czyjego� ciep�a, tego, �eby si� nim kto� zaj��. A co na to jego rodzice? Koniecznie musi z nimi porozmawia�. Zaczeka�a a� si� uspokoi.
- No, ju� dobrze - pog�adzi�a go po g�owie, kiedy przestawa� szlocha�. Spojrza� na ni� za�zawionymi oczami. Dostrzeg�a w nich wdzi�czno��.
- Czy teraz powiesz za jakie to okropne k�amstwo ci� bij�? - ci�gle tuli�a go do siebie. Tak b�dzie mu �atwiej si� zwierzy�. Musi czu�, �e jest akceptowany.
- Nie wierz� mi, �e si� kocha�em.
- S�ucham? - nie bardzo rozumia�a co do niej m�wi.
- Oni mi nie wierz�, �e uprawia�em seks.

Wszystkiego si� spodziewa�a, ale nie tego. Tylko spokojnie. On fantazjuje. W jego wieku fantazje si� cz�sto zdarzaj�.
- Czy ty w og�le wiesz co to jest seks?
- No jasne. Pani mi te� nie wierzy, prawda? - znowu spojrza� jej w oczy.
- A z kim ty�
- Z moj� cioci�. Z cioci� Gra�yn�. I jeszcze z�
- Dosy�. A jak ten wasz seks wygl�da�? - ci�gle si� obejmowali. Maciej ju� nie dr�a�. Nie szlocha�.
- Normalnie. Jak ciocia u nas �pi, to ja rano id� do niej do ��ka. Najcz�ciej �pi nago. Ja rozbieram si� z pi�amy i k�ad� si� pod ko�dr� obok niej. Potem k�ad� si� na niej. Potem si� kochamy.
- Nnnie� nnnie rozumiem� - Joanna by�a ca�kowicie zbita z tropu.
- Po prostu. Najcz�ciej k�ad� j� na plecach, rozsuwam jej nogi i k�ad� si� na ni�. Wtedy ju� mam erekcj�. Uk�adam si� mi�dzy jej udami no i wchodz� w jej�
- Przesta�, przesta� zmy�la� - na pewno widzia� co� w jakim� filmie i teraz fantazjuje.

Przypomnia�a sobie, �e ci�gle si� obejmuj�. Ta ich pozycja. Poczu�a si� nagle w bardzo niezr�cznej sytuacji. Ale nie mog�a go teraz odrzuci�. To by go urazi�o. M�g�by si� zamkn�� w sobie. Musi si� przem�c i wyja�ni� mu, �e to tylko fantazje. W rzeczywisto�ci nie m�g� przecie��
- I z Pani� te� chcia�bym si� kocha� - spad�o to na ni� jak grom z jasnego nieba.
- Ccco� co ty�
- Chc� z Pani� uprawia� seks - znowu spojrza� jej w oczy. Tym razem by�o to g��bokie spojrzenie� m�czyzny.
- Jest Pani taka cudowna, delikatna, taka kobieca - czu�a jak jego u�cisk staje si� coraz mocniejszy. Pr�bowa�a delikatnie si� uwolni�.
- W�a�ciwie to ja od dawna o Pani marz�. Ma Pani wspania�e cia�o - teraz chcia�a ju� si� wyrwa�, ale wypadki potoczy�y si� b�yskawicznie.

Maciej by� od niej ni�szy o jakie� p� g�owy. Wspi�� si� wi�c na palce aby si�gn�� jej ust i poca�owa� j�. Raz kr�tko. Joanna by�a tak zaskoczona, �e nie zareagowa�a. Wtedy poca�owa� j� po raz drugi. D�u�ej, nami�tniej. Jednocze�nie jego d�o�, kt�r� trzyma� do tej pory na jej boku, zacz�a sun�� w g�r�. Pod pach� i w bok w kierunku piersi. Zanim zd��y�a si� zorientowa� w sytuacji, z�apa� j� za biust i zacz�� pie�ci� przez bluzk�. Ci�gle sta� na palcach, ca�uj�c j� nami�tnie. Teraz ju� pr�bowa�a si� wyrwa�. Na pr�no. Trzyma� j� mocno. Ca�owa� i pie�ci� jak m�czyzna.
- Pragn� ci�, Joanno - wyszepta�, a jego druga r�ka, kt�r� do tej pory obejmowa� j� w pasie zsun�a si� w d�. Na po�ladek.
- Pu�� mnie Maciej, prosz�.

Ale nie puszcza�. Ca�owa� teraz jej szyj�, pie�ci� jej pier�, ugniata� jej po�ladek. Joann� przebiega�y dreszcze. Nie, nie mo�e. Musi to przerwa�. Wyrwa�a si� w ko�cu silnym, gwa�townym ruchem. Zatoczy�a si�. By�aby upad�a, gdyby nie przytrzyma�a si� biurka. Bluzka jej si� rozpi�a ukazuj�c mi�dzy fa�dami materia�u kusz�ce kszta�ty w bia�ym, koronkowym staniku. By�a pochylona, oparta o blat biurka, wypinaj�c ty�eczek. I wtedy poczu�a, jak dwie drobne d�onie sun� po jej udach w g�r�. Tego dnia by�o ciep�o i Joanna nie mia�a na sobie rajstop. Wra�enie dotyku by�o bardzo silne. Dr�a�a. Bezceremonialnie dotar� do jej pupci, zadar� jej sp�dnic�, zarzucaj�c j� na plecy nauczycielce i przywar� do jej majtek biodrami. Przywar� mocno. Na tyle mocno, �e czu�a na swoich po�ladkach jego odci�ni�t� wypuk�o�� w spodniach.
- To szale�stwo - pomy�la�a - co on robi?

A on mocno przylgn�� do niej od ty�u i wysun�wszy r�ce z�apa� jej obie piersi w d�onie. By�a podniecona. Wyczu� jej sztywne sutki. Rozchyli� rozpi�t� bluzk� i uj�� jej piersi w d�onie, wyczuwaj�c pod palcami delikatn� koronk� stanika. Jednocze�nie biodrami ociera� si� o jej po�ladki.
- Bo�e, a jak teraz kto� wejdzie - pomy�la�a przera�ona. Drzwi do jej pokoju by�y przecie� tylko przymkni�te.
- Wystarczy! Do��! - szarpn�a si� ponownie i wyrwa�a si� ma�emu prze�ladowcy.

Odwr�ci�a si� gwa�townie do niego. Normalnie w tym momencie spoliczkowa�aby napastnika. Ale to by�o jeszcze dziecko, jej ucze�. Nie, nie mog�a tego zrobi�. Wi�c co? Musi koniecznie porozmawia� z jego rodzicami. I to zaraz. Nie mo�e czeka� do najbli�szej wywiad�wki.

Po po�udniu powiedzia�a m�owi, �e musi i�� do rodzic�w jednego ze swoich uczni�w, porozmawia� o jego problemach. Oczywi�cie nie przyzna�a si� o czym dok�adnie chce rozmawia�, ani co si� wydarzy�o w szkole. Pojecha�a samochodem m�a na osiedle, gdzie mieszka� Maciej. Wzi�wszy g��boki oddech zapuka�a do drzwi jego mieszkania. Otworzy� jej �redniego wzrostu m�czyzna, ojciec Ma�ka, jak si� od razu domy�li�a.
- Dzie� dobry.
- Dzie� dobry. S�ucham pani�.
- Jestem wychowawczyni� Macieja. Przysz�am, poniewa� syn Pa�stwa ma k�opoty. Chcia�abym o tym z Pa�stwem porozmawia�.
- Ach, to Pani! Prosz�, prosz� wej��. Maciej m�wi�, �e Pani przyjdzie. Jestem Janusz, ojciec Ma�ka.
Joanna zdziwiona, �e Maciej uprzedzi� o jej wizycie wesz�a do mieszkania.
- Cze�� Maciej - ch�opiec pojawi� si� w drzwiach swojego pokoju.
- Prosz�, niech Pani wejdzie, zapraszam do pokoju. Prosz� usi���.

Usiad�a na wygodnej kanapie. Janusz usiad� naprzeciw niej w fotelu. Obok niego Maciej.
- Mo�e si� Pani czego� napije - zaproponowa� Janusz.
- Nie, dzi�kuj�, przejd� od razu do rzeczy. Maciej, czy m�g�by� zostawi� nas samych?
- Id� do swojego pokoju - popar� j� Janusz.

Odprowadzi�a ch�opca wzrokiem, a gdy zamkn�y si� za nim drzwi, spojrza�a Januszowi w oczy i zacz�a m�wi�.
- Maciej dziwnie si� zachowuje w szkole (jak ona ma mu powiedzie�, �e jego syn si� do niej dobiera�). Czy Pan albo Pa�ska �ona zauwa�yli�cie co� podejrzanego w domu?
Janusz zacz�� z u�miechem.
- Przede wszystkim musz� Pani powiedzie�, �e jestem sam. �ony nie ma. Odesz�a jakie� p� roku temu.
- Przykro mi.
- No c�. Nie mog�a z nami wytrzyma�.
- Z Wami? Jak to z Wami. Ma Pan na my�li siebie i ch�opca?
- Tak. Mia�a dosy� i mnie i syna. No c�, tak czasami bywa.
- Dziwne� Ale nie o tym chc� m�wi�.

Wzi�a g��boki oddech, jak student na trudnym egzaminie.
- Maciej twierdzi, �e uprawia seks - wypali�a jednym tchem czerwieni�c si� jak nastolatka.
Janusz roze�mia� si�.
- A wi�c o to chodzi. Wygada� si�, skurczybyk - rozbawiony patrzy� na Joann�.
- Jak to �wygada� si�? Czy�by to by�a prawda? - czu�a jak j� policzki piek�.
- A o kim dok�adnie m�wi�?
- O jakiej� cioci. Chyba Gra�yna.
- No tak. Droga Pani. Jak ju� m�wi�em, �ona odesz�a ode mnie. Gra�yna, to jej siostra. Wsp�czu�a mi i Maciejowi. Odwiedza�a nas. Czasami robi�a nam obiad. Czasami nocowa�a u nas. By�o fantastycznie.
- Pa�ski zwi�zek z siostr� �ony mnie nie interesuje. Ale Maciej�
- A co? Gra�yna to fant...
Zgłoś jeśli naruszono regulamin