Jerzy Andrzejewski - Narcyz.pdf

(74 KB) Pobierz
+FS[Z "OES[FKFXTLJ
/BSDZ[
(1951)
911780822.002.png
Jedna z greckich legend opowiada, że piękny młodzieniec, imieniem Narcyz,
tak bardzo był w swojej urodzie rozkochany, iż pewnego dnia utonął w źródle, nad
którego wodami pochylał się szukając w nich swego odbicia. Po śmierci młodzieńca
wyrósł nad brzegiem źródełka piękny kwiat, przezwany przez ludzi narcyzem. Tyle
mówi legenda. Lecz w rzeczywistości z Narcyzem było tak:
Razu jednego, w czasie wojny trojańskiej, Zeus wraz z Pallas Athene zeszli z
Olimpu na Ziemię, czyli udali się w teren dla dokonania boskiej inspekcji. Wędrując
po kraju greckim natknęli się na Narcyza. Piękny młodzieniec klęczał nad brzegiem
leśnego jeziora i z upodobaniem przyglądał się swemu odbiciu w przeźroczystej
wodzie.
− Jak się masz, Narcyzie? − powiedział ojciec bogów.
Narcyz poderwał się z klęczek i ujrzawszy przed sobą potężnych mieszkańców
Olimpu skłonił się im nisko.
− Czego szukasz w jeziorze, Narcyzie? − spytała Pallas Athene, a ze zbroi jej i z
hełmu bił blask jaśniejszy od dziennego światła.
− Niczego nie szukam, o boska Pallado − odparł Narcyz. − Przyglądam się swojej
piękności. Czyż nie jestem piękny?
− A dla kogo jesteś piękny, Narcyzie, jeśli można wiedzieć? − spytała bogini.
Młody człowiek nieco się zdziwił i także cokolwiek stropił.
− Jak to dla kogo? Czyż sama nie widzisz, o Pallado, że jestem najpiękniejszym
młodzieńcem na świecie?
− Nie − rzekła Pallas Athene − wcale tego nie widzę. Według mnie nie jesteś
piękny. Jesteś po prostu wymoczkiem.
− Och, Pallas! − zawołał boleśnie dotknięty i jednocześnie trochę przestraszony
Narcyz.
− Najmądrzejsza z mądrych ma słuszność − zabrał głos milczący do tej pory Zeus.
− Rzeczywiście, daleko ci, Narcyzie, do ideału piękności. Oczy twoje, chociaż
przyznaję − niebrzydkie, zamglone są niezdrową melancholią. Twoja cera jest zbyt
blada. Włosy przesadnie wypielęgnowane. Nawet mówisz nienaturalnie, z wyraźną
afektacją, jakbyś lękał się, że słowa mogą zniekształcić piękno twoich ust. Poza
tym twoje ciało jest zbyt delikatne, a twoje mięśnie za słabo rozwinięte. Nie sądzę,
aby twoje uda i stopy podołały dłuższym marszom, a w biegu mogły ci służyć
911780822.003.png
pomocą. Również twoje dłonie wcale mi się nie podobają. Być może ładny mają
kształt, lecz nie udźwignęłyby miecza ani tarczy.
Narcyz zarumienił się i ukradkiem zerknął ku wodom jeziora. Ale akurat
wietrzyk musnął spokojną dotąd powierzchnię i Narcyz nie dojrzał swego odbicia.
− Zdaje mi się, Narcyzie − ciągnął dalej Zeus − że prowadzisz niewłaściwy tryb
życia. Jesteś oderwany od rzeczywistości. Siebie samego bardziej kochasz niż
ludzi. Twoją tęsknotą jesteś ty sam. Czy nie dociera do ciebie potężny i przejmujący
głos naszych wielkich czasów? Czy nic nie wiesz o wojnie trojańskiej? Dlaczego nie
bierzesz udziału w wojnie trojańskiej? Czy nie jest ci wiadome, że najpiękniejsi i
najszlachetniejsi młodzieńcy biorą udział w walkach? A gdzie ty jesteś? Gdzież ty
jesteś, Narcyzie? Czy samotne leśne ustronie jest w dzisiejszych czasach
godziwym miejscem pobytu dla młodego człowieka? Czy gdy inni wiodą zacięty bój,
tobie przystoi oglądać swoje odbicie w przeźroczystych wodach jeziora? Zastanów
się, Narcyzie! Powinieneś używać więcej ruchu, powinieneś udzielać się ludziom i
ludzkim sprawom, a nie tracić cenne godziny na samotne upajanie się samym
sobą. Czy mam ci przypominać, że Herkules już w kolebce miał dość sił, aby
ukręcić wężom łby? Oto wzór dla ciebie! W jego ślady powinieneś iść. Musisz być
męskim i śmiałym, Narcyzie. Zdobywczym i zwycięskim.
− Ach, Zeusie! − zawołał Narcyz drżąc. − Jeżeli będę dużo chodzić, to co się stanie
z moimi pięknymi stopami? Czy nie nabawię się żylaków? Czy od dźwigania
miecza i tarczy nie porobią mi się odciski? A jeżeli będę przestawać z ludźmi, to czy
moja uroda im nie spowszednieje? Czy ludzie koniecznie muszą mnie oglądać?
Czy nie wystarczy świadomość, że istnieję i że jestem niezwykle piękny?
− Powiedziałam już, że jesteś wymoczkiem − przerwała mu Pallas Athene i
podszedłszy bliżej stuknęła go lekko palcem w pierś.
Narcyz zachwiał się, zbladł i przed oślepiającym blaskiem boskiej zbroi
zasłonił oczy dłonią. Olimpijczycy wybuchnęli pogardliwym śmiechem.
− Sam widzisz, Narcyzie − powiedział Zeus − że jesteś wątłym chucherkiem, a co
jest słabe i bezsilne, nie może być piękne. Zapamiętaj więc, mój Narcyzie, nasze
wskazówki i jeśli nie chcesz się narazić na nasz gniew, radzę ci zastosować się do
nich, i to nie zwlekając. Czy zrozumiałeś mnie, Narcyzie?
911780822.004.png
arcyz
y
a
rotał coś pod nose
.
a to Zeus z
arszczył z
niezadowoleniem brwi.
− Dlaczego mówisz niewyraźnie, Narcyzie? Wymagamy od ludzi wyraźnego
wypowiadania się. Mam bardzo dobry słuch, a jednak nie dosłyszałem twojej
odpowiedzi. Pytam się więc po raz drugi: czy zrozumiałeś, Narcyzie, co masz
robić?
− Zrozumiałem − szepnął Narcyz już wyraźnie, choć głosem jeszcze nieco słabym.
− I nie sądzisz, że jesteś piękny?
− O, nie! − odparł młodzieniec. − Teraz wszystko rozumiem. Nie jestem piękny.
Jestem wymoczkiem. Jestem wątłym chucherkiem. Jestem strasznie brzydki,
ponieważ to, co jest słabe i bezsilne, nie może być piękne.
Bogowie spojrzeli po sobie.
− To, co mówisz − powiedział Zeus głaszcząc brodę − brzmi nieco deklaratywnie. A
my przecież nie żądamy od ciebie deklaracji, Narcyzie. żądamy od ciebie...
− Czynów, czynów! − zawołała Pallas Athene i od jej potężnego głosu powietrze się
zakołysało i las dokoła jeziora zaszumiał.
− Słusznie − dokończył Zeus. − żądamy od ciebie, Narcyzie, czynów. A przede
wszystkim prawdziwego zrozumienia istoty swych błędów. Więc rzeczywiście nie
uważasz się już za pięknego?
− O, nie! − odrzekł Narcyz ze szczerą skruchą. − Jestem okropnie brzydkim
chłopakiem.
− Jeśli rzeczywiście tak myślisz − powiedział na to Zeus − i twoja samokrytyka jest
szczera, to do konkretnej pracy, Narcyzie! Musisz się stać naprawdę piękny. Czasy
są wielkie i ty musisz być piękny na ich miarę.
− Do czynów! − krzyknęła gromko Pallada.
Gdy olimpijczycy odeszli, ścichły ich potężne kroki i zagasła łuna bijąca od
zbroi Atheny, Narcyz wrócił nad jezioro, ukląkł i spojrzał w wodę, która, znów
spokojna i przeźroczysta, odbijała jak żywą jego pochyloną sylwetkę.
− O bogowie! − szepnął Narcyz w zamyśleniu. − Czyż doprawdy nie jestem piękny?
− Piękny? − odpowiedziała z głębi lasu nimfa Echo, która zmarła wskutek nie
odwzajemnionej miłości do Narcyza i błądziła odtąd po pustkowiach w kształcie
echa.
911780822.005.png
− Nie, nie! − zawołał głośno Narcyz. − Na pewno jestem piękny! Jestem piękny.
− Piękny! − zaszemrało w lesie.
Lecz w tej chwili zerwał się silny wiatr, niebo powlekło się ciężkimi chmurami i
wśród ciemności i gwałtownej ulewy błyskawice poczęły spadać z nieba, a od huku
piorunów ziemia zadrżała. Wrażliwy Narcyz słusznie dostrzegł w tej
niespodziewanej burzy oznakę Zeusowego gniewu i tak owo groźne ostrzeżenie
wziął do serca, iż stosownie do wskazówek bogów postanowił zmienić swoje życie.
− Zegnajcie, tkliwe wody, w których odbijała się moja piękność! − powiedział, gdy
burza ścichła i niebo się wypogodziło. − Żegnaj, moja wdzięczna samotności!
Żegnaj, wierne echo! Żegnaj, moja piękności! Nie cierpię Herkulesa, ale stanę się
podobny do Herkulesa.
To rzekłszy − raz jeszcze pochylił się nad swoim odbiciem w przeźroczystej
wodzie, po czym, przygrywając na ulubionym fleciku, ruszył ku ludzkim osiedlom.
Lat kilka minęło od tego zdarzenia. Wojna trojańska wciąż się toczyła.
Pewnego dnia Zeus, odczuwając potrzebę nawiązania kontaktu z masami
pracującymi, znów postanowił udać się w teren. Tym razem oprócz Pallas Athene
dobrał sobie do towarzystwa Apolla, opiekuna sztuk pięknych, ponieważ w owych
odległych czasach ludzie jeszcze nie wymyślili głupiego przysłowia, iż w czasie
wojny milczą muzy.
Szli więc piękną wiosenną porą przez ziemię grecką bogowie we troje i
toczyli ożywioną rozmowę na temat błędów ideologicznych, w które wraz z
Charonem i Cerberem popadł władca piekieł, Hades, gdy na trakcie wiodącym do
miasta Teb zerwał się spod drzewa oliwkowego kudłaty i brudny włóczęga i z
wielkim krzykiem zabiegł drogę olimpijczykom.
− Witajcie, potężni bogowie! − zawołał ów włóczęga schrypniętym głosem. −
Domyślam się, że mnie szukacie. Oto jestem!
− A kim jesteś, mój człowieku? − spytał Zeus.
− Jak to: kim jestem? − odkrzyknął kudłaty brudas. − Czyż nie poznajecie mnie, o
bogowie? Nie poznajesz mnie, Zeusie? I ty mnie nie poznajesz, wszechmądra
Pallado? Narcyz jestem!
− O muzy lekkoskrzydłe! − jęknął zdjęty przerażeniem Apollo. − Czy to możliwe,
żebyś ty był owym słynnym niegdyś z piękności młodzieńcem?
911780822.001.png
Zgłoś jeśli naruszono regulamin