Lopdyn Tseczu Rinpocze - 4 rodzaje bardo cz. 4 - Bardo stawania sie.pdf

(114 KB) Pobierz
Cztery rodzaje bardo.Czêœæ czwarta: bardo stawania siê
Lobpyn Tseczu Rinpocze
Cztery rodzaje bardo
Część czwarta: bardo stawania się
Kiedy nastaje czas czwartego bardo, ci, którzy w życiu praktykowali i osiągnęli rzeczywiste
rezultaty, są już wyzwoleni. Przypomnijmy: istnieją trzy kategorie zdolności - najwyższe,
średnie i niższe. Istoty o najwyższych lub średnich zdolnościach już przed nadejściem
bardo stawania się osiągnęły wyzwolenie lub oświecenie. Te, o niższych zdolnościach,
praktykujący, którzy nie byli w stanie rozpoznać natury umysłu, kiedy zostali w nią
wprowadzeni znajdują się wówczas jeszcze w bardo. Będą oni mieli krótkie doświadczenie
stanu pośredniego, lecz nie będą przez nie schwytani ponieważ rozwinęli nawyk
praktykowania, przypomną sobie w tym momencie o naukach, które otrzymali - o tym co
należy robić i będą mieli możliwość osiągnięcia wyzwolenia.
Tak, jak rzucona o ścianę piłka dotyka jej tylko przez chwilę i natychmiast powraca,
praktykujący ci rzuceni będą na krótki czas w pomieszanie czwartego bardo, jednak dzięki
silnemu nawykowi praktykowania, natychmiast z niego wyjdą. Mają co prawda karmę
doświadczenia tego bardo, ale nie będą musieli w nim przebywać i doświadczać jego
cierpień.
„Bardo stawania się" trwa od momentu wpadnięcia w pomieszanie w chwili oddzielenia się
umysłu od ciała, do chwili ponownego poczęcia. Nawet ci ludzie, którzy trochę praktykowali,
przez krótki czas doświadczają tego bardo, zanim osiągną wyzwolenie. Naprawdę ciężkie
jest ono jednak dla ludzi, którzy w ogóle nie praktykowali i nie otrzymali wskazówek, co
należy zrobić w czasie umierania i w stanie pośrednim. Nawet jeżeli ktoś wykonuje dla nich
poła i pomaga im przeprowadzić świadomość przez śmierć, nie jest to łatwe - ludzie ci
doświadczą przynajmniej części bardo stawania się.
Gdy biała esencja ojca i czerwona esencja matki spotykają się w ośrodku serca,
manifestuje się jasne światło umysłu, usłyszymy bardzo głośne dźwięki i zobaczymy
bardzo jaskrawe światło - jeżeli rozpoznamy to doświadczenie jako naturę umysłu,
osiągniemy wyzwolenie, jeżeli zaś nie, wpadniemy w panikę i stracimy świadomość to
przeżycie będzie tak intensywne, iż spowoduje lęk. Nie będziemy wiedzieli, co się z na mi
dzieje, nie będziemy potrafili sobie z tym poradzić i zapragniemy uciec. Jest to czas, w
którym umysł opuszcza ciało przez jeden z jego naturalnych otworów o ile nie wykonywało
się przedtem poła.
Będziemy mogli doświadczyć wówczas również przyjemnych doznań na przykład wyższych
obszarów egzystencji - ponieważ jednak będziemy pogrążeni w panice, nie będziemy
potrafili ich właściwie postrzegać i wszystko to wyda nam się jedynie przerażające. Nie
będziemy w stanie niczemu dokładnie się przyjrzeć, będziemy chcieli tylko uciec. Tak
rozpoczyna się nowa egzystencja w uwarunkowanym świecie. Z powodu nawykowych
tendencji w umyśle powstaną wtedy struktury egzystencji w samsarze. Poprzez moc
osobistej karmy zaczyna się tworzyć "mentalne ciało". Mówiąc o bardo umierania
wyjaśniłem, w jaki sposób w tym czasie rozpuszczają się poszczególne wiatry i elementy.
Kiedy obie esencje schodzą się razem, zanikają wszystkie aktywności umysłu związane z
przeszkadzającymi uczuciami. W bardo stawania się cały ów proces przebiega w odwrotnej
kolejności, wszystko zaczyna się na nowo formować. Ponieważ nie potrafimy rozpoznać
natury naszego umysłu, powstaje najpierw „wiatr niewiedzy", a następnie wiatr życia, wiatr
ognia, wody i ziemi. Tak jak poszczególne elementy rozpuszczały się, kiedy umierało nasze
fizyczne ciało, podobnie teraz z powodu tych wiatrów tworzy się „ciało mentalne". Wraz z
jego powstaniem pojawia się ponownie siedem aktywności umysłu związanych z głupotą, -
wszystko rozwija się od samego początku, poczynając od niewiedzy. Powstaje 40
aktywności umysłu związanych z pożądaniem i 33 związane z gniewem. W ten sposób
zaczynamy istnieć ponownie w formie mentalnego ciała i kiedy wszystkie elementy znowu
1
się spotkają, pojawi się ta sama nawykowa świadomość, która była obecna przedtem.
Doświadczymy rzeczywiście tego, że mamy ciało, chociaż nie będzie ono fizyczne, lecz
jedynie mentalne. Istoty posiadające fizyczne ciała nie będą wówczas w stanie nas
zauważyć.
W tym bardo można "jeść" tylko zapachy. Nie będziemy mogli przyjąć żadnego pożywienia,
które nie zostało nam „podarowane". Dlatego można - istnieją różne rytuały, które to
umożliwiają - przywołać istoty przebywające w bardo i dać im pobłogosławione jedzenie.
Mogą je przyjąć i cieszyć się nim. W przeciwnym razie będą wprawdzie widzieć żywność,
ale nie będą mogły jej zjeść. Kiedy mamy owe duchowe ciało, nasz umysł przejawia w
naturalny sposób pewną zdolność jasnowidzenia - wiemy więcej, niż wtedy, gdy związani
jesteśmy z fizyczną formą. Ponieważ jest to ciało czysto mentalne, wystarczy jedynie pomy-
śleć o jakimś miejscu, by w mgnieniu oka się w nim znaleźć. Można udać się do dowolnego
miejsca we wszechświecie, oprócz dwóch wyjątków - macicy przyszłej matki i miejsca, w
którym Budda osiągnął oświecenie, zwanym Bodhgaja (nie chodzi tu jednak o konkretne
miejsce w Indiach, lecz raczej o stan oświecenia sam w sobie).
Jedynymi istotami, które mogą nas wtedy dostrzec, są te, które znajdują się w podobnej
sytuacji. Istoty przebywające w bardo mają w tym momencie tę samą karmę, jednak istoty z
krwi i kości nie mogą nas zobaczyć. My sami jednak widzimy je i doświadczamy z tego
powodu wiele cierpienia. Widzimy własne zwłoki, jednak nie rozumiemy, że umarliśmy. Nie
zdajemy sobie sprawy, że jest to nasze własne martwe ciało, że już nie żyjemy. Zamiast
tego przez cały czas próbujemy rozmawiać ze znajomymi, chociaż oni nas nie dostrzegają.
Próbujemy porozumieć się z partnerem, dziećmi lub rodziną, oni jednak, oczywiście, nie
reagują na nasze wysiłki, co nas szokuje i wprowadza w pomieszanie. Im częściej nie re-
agują, tym bardziej jesteśmy wzburzeni. Czasem w miejscach, które najczęściej
odwiedzaliśmy, używają oni rzeczy, które do nas należały. Jesteśmy oburzeni, ale nikt nie
zwraca na to uwagi. Zdarza się, że stajemy się naprawdę gniewni i coraz bardziej
zrozpaczeni, gdyż wszelkie próby nawiązania kontaktu kończą się niepowodzeniem.
Ponieważ nasze mentalne ciało nie posiada białej esencji ojca i czerwonej esencji matki -
nie jest ciałem fizycznym - nie jesteśmy w stanie widzieć słońca i księżyca. Po prostu nie
pojawiają się one w świecie, w którym przebywamy. Dręczą nas głód i pragnienie, ale
ponieważ nie ofiarowano nam żadnej żywności; pozostajemy głodni i spragnieni. Jesteśmy
jak piórko, które wiatr niesie to tu, to tam, przy każdym podmuchu. Stan ten jest bardzo
bolesny; ponieważ nie mamy najmniejszej kontroli; wszystko wydarza się za sprawą karmy.
Powodem tej niestabilności jest fakt, że nie posiadamy żadnego fizycznego punktu
odniesienia wszystko wydarza się wyłącznie w umyśle.
Ponieważ nie mamy żadnego cielesnego oparcia i dlatego też żadnego kontaktu z
fizycznym światem; szukamy miejsca, w którym moglibyśmy pozostać. Udajemy się do
domów i jaskiń, do wszystkich tych miejsc, które sprawiają wrażenie, że można w nich
przebywać. Tak snujemy się wokół i nikt nas nie dostrzega, z wyjątkiem istot, które są w tym
samym pomieszanym stanie. Spotykamy wszystkie możliwe istoty w ich mentalnych
ciałach, czasem z wyższych obszarów egzystencji, czasem demony, wszystkie one bez
fizycznego ciała. Tak więc jesteśmy coraz bardziej zrozpaczeni, przygnębieni i przerażeni z
powodu całej tej sytuacji. Jest to jeden wielki koszmar: Nie potrafimy też zatrzymać tego,
czego doznajemy; wszystko wydarza się tak szybko, że ani przez chwilę nie mamy
pewności; co się właściwie dzieje.
Silne przeżycia, których doświadczamy spowodowane są również tym, że ponownie
manifestują się koleje żywioły. Kiedy znów pojawia się element ziemi, czujemy się tak,
jakby, przygniatała nas góra lub dom, jakby coś ciężkiego na nas leżało. Powracający
element wody sprawia, że mamy wrażenie iż unoszą nas wielkie fale powodzi. Kiedy
ponownie manifestuje się element ognia; wydaje się nam; że spala nas wielki płomień, tak
jakbyśmy znajdowali się wewnątrz palącego się domu. Element wiatru powoduje w naszym
umyśle wrażenie, jakbyśmy nagle znaleźli się w centrum szalejącego sztormu. W taki
sposób powracają, po kolei; wszystkie elementy - jest to oszałamiające doświadczenie,
które budzi w nas przerażenie. Przeszkadzających uczuć - niewiedzy, pożądania i gniewu
2
doświadczamy tak, jakbyśmy bez żadnej kontroli spadali w przepaście bieli, czerwieni i
czerni. ,Przeżywamy burze śnieżne, gorsze niż te znane z naszego zwykłego świata, pada
na nas grad z kiwi i żółci, itd. Jest to bardzo bolesne prócz tego mamy wizje wszelkiego
rodzaju demonów, które nas gonią. Wrażenia te budzą prawdziwą trwogę. Zwłaszcza
ludzie, którzy wiele zabijali - rybacy; rzeźnicy i myśliwi mają silne paranoiczne wizje. Wydaje
im się ciągle, że są ścigani przez istoty, które chcą ich zabić.
Stan pośredni trwa przeciętnie siedem tygodni, ale okres ten nie jest zawsze ,jednakowy.
Zmarły może w bardo również osiągnąć wyzwolenie - wtedy jego cierpienie trwa bardzo
krótko: Z drugiej strony-czas ten może przekroczyć siedem tygodni niektóre istoty spędzają
w bardo całe miesiące lub; nawet, lata.
Jeżeli ktoś umarł, co siedem dni wykonuje się dla niego rytuały, ofiarowuje mu jedzenie' i
próbuje pomóc. Czyni się tak dlatego, że co siedem dni przeżywa on całe wydarzenie na
nowo - znowu doświadcza umierania i od i nowa zaczyna się całe jego cierpienie.
Kiedy przejdziemy przez połowę bardo, w naszym umyśle zaczynają się przejawiać
karmiczne wrażenia i zaczynamy kierować się ku kolejnym narodzinom. Doświadczamy
tego, że pojawia się „Pan Śmierci", swego rodzaju sędzia: Na jednej szali jego wagi
znajdują się nasze czarne, negatywne działania, a na drugiej białe; pozytywne. Jest to
chwila prawdy o naszym postępowaniu w życiu. Wynikająca z niego karma sprawia; że
czujemy się przyciągani ku różnym światłom.
Jeżeli mamy odrodzić się w świecie bogów, widzimy blade, białe światło Z karmą półbogów
związane jest światło czerwone, ludzi - niebieskie, zwierząt - zielone, a głodnych duchów -
żółte. Jeśli wrażenia w naszym umyśle pasują do światów paranoi, prawdopodobnie do tego
czasu już się w nich znajdujemy. Nie przeżywamy wtedy tak wielu doświadczeń bardo, lecz
wpadamy, niemal natychmiast; do światów piekielnych.
Z powodu karmy jesteśmy w stanie wytrzymać tylko widok słabego światła. Światła
mądrości są wprawdzie przez cały czas obecne, ale z powodu karmy nie możemy ich
zobaczyć są zbyt mocne i dlatego nie patrzymy w ich stronę. Potrafimy znieść tylko inne
światła i wreszcie podążamy za jednym z nich, odpowiednio do naszej karmy.
Rzeczywiście przeżywamy w ten sposób ów "sąd ostateczny". Widzimy zjawy czarnego
demona i białego „boga". To co uczyniliśmy pojawia się znowu i wrażenia, które są
najsilniejsze decydują o naszych dalszych losach. Jeżeli nagromadziliśmy więcej
pozytywnej karmy, podążymy dalej ścieżką prowadzącą do wyzwolenia. Jeżeli jednak
wykonaliśmy więcej negatywnych działań, spadniemy w niższe obszary egzystencji.
Oznacza to, że szansa zebrania dobrej karmy jest bardzo niewielka, gdyż w niższych
formach egzystencji nie ma się praktycznie żadnej okazji do zrobienia czegoś pozytywnego
i zasiania nasion wyzwolenia.- Jest tylko, coraz gorzej.
Istnieje pewna historia, która pokazuje, że nawet najdrobniejsze działania mogą przynieść
rezultaty pomocne w rozwoju na drodze.
W czasach Buddy żył pewien człowiek, który chciał zostać mnichem. Chciał wyrzec się
świata i poznawać Dharmę. Poszedł więc do ucznia Buddy, Anandy, i poprosił, by udzielił
mu ślubowań mnicha. Ananda, który posiadał pewien wgląd powiedział mu; że nie ma on
karmy zastania mnichem.; Jego pozytywnakarma sprawiła, że odrodził się jako człowiek,
ale w tym samym momencie wyczerpała się - dlatego mógł , już tylko spaść niżej. Tak więc
Ananda wzdragał się udzielić mu mnisich ślubowań. Człowiek ten udał się więc do innych
nauczycieli w owych czasach wśród uczniów Buddy było już kilku urzeczywistnionych
arhatów, takich jak Ananda - ale wszyscy powiedzieli mu to samo. W końcu ktoś
opowiedział o nim Buddzie i zapytał, co można dla niego zrobić. Budda miał lepszy wgląd
niż arhaci i dostrzegł, że człowiek ten ma jeszcze jedno nasiono pozytywnej karmy. W
jednym z wcześniejszych żywotów był świnią, wylegującą się w nieczystościach. Pewnego
dnia jednak znalazł się w pobliżu stupy i z jakiegoś powodu okrążył ją. Było to jedyne
pozytywne wrażenie w jego umyśle - wystarczające, by mógł podążać drogą. Tak więc
został mnichem i zaczął praktykować.
Historia ta pokazuje, że wszystko co robimy ma znaczenie, nawet najbłahsze czyny się
liczą. Działanie nigdy nie jest zbyt drobne, aby je wykonać lub by go zaniechać. Także
3
wtedy, gdy nie jesteśmy w stanie dokonywać wielkich pozytywnych czynów, ważne jest,
byśmy robili to, co możemy. Tylko poprzez nagromadzenie pozytywnych wrażeń w umyśle
mamy szansę się rozwinąć i ostatecznie osiągnąć wyzwolenie i oświecenie. Jest to jedyne
wyjście.
Często zdobywamy się na wielki wysiłek i zadajemy sobie wiele trudu, aby osiągnąć
światowe cele. Jednak w praktyce Dharmy nie jesteśmy w stanie znieść nawet
najmniejszych przeciwności. Jeżeli tak jest, jesteśmy w błędzie - tym czego naprawdę
potrzebujemy jest wytrwałość i wysiłek w praktyce Dharmy. Musimy być gotowi do
znoszenia przeciwności na ścieżce i nie angażowania całej energii w plany nie związane z
Dharmą - w przeciwnym wypadku będziemy przypominali szaleńca, wskakującego do
rzeki.
Kolejne wyjaśnienia w tekście Tsele Natsog Rangdrola skierowane są do mnichów, lamów i
nauczycieli. Stwierdza on, iż chociaż często uważają oni, że przekazują prawdziwie słowa
Buddy i są już zaawansowani w praktyce, w rzeczywistości powinni również porzucić
własne przeszkadzające uczucia. Jeżeli ciągle jeszcze nie są od nich wolni i udają, że są
nauczycielami, przeszkody te staną się coraz silniejsze. Sytuację tę można porównać do
zwłok zawiniętych w jedwab -jest ona znakiem, że nauki Buddy chylą się ku upadkowi,
podobnie jak słońce, które zachodzi.
Wskazówki te nie dotyczą jednak was, tylko nauczycieli takich, jak ja. Następna rada
zawarta w tekście mówi, że chociaż nasze życie płynie szybko jak woda górskiego strumie-
nia, myślimy zawsze, że będzie trwało jeszcze 100 lat. Zachowujemy się tak, jakbyśmy
mieli spędzić tu całą wieczność. Pożyteczniej .byłoby myśleć, że w każdej chwili możemy
umrzeć. Jeżeli o tym zapominamy, wikłamy się w zbyt wiele czynności wymagających
dużej ilości czasu, którego nie mamy. Najważniejsze jest dla nas to, byśmy byli lubiani i
ważni, zdobywamy bogactwa w obawie, że w przeciwnym wypadku w przyszłości czegoś
nam zabraknie, gromadzimy sterty niepotrzebnych rzeczy, itd. Dharmy uczymy się tylko po
to, by zdobyć wiedzę, którą inni będą podziwiać, która pozwoli nam osiągnąć sławę, a nie
dlatego, żeby pomagać w ten sposób innym. Nie powinniśmy marnować czasu na
wszystkie te działania. Przynosząca najwięcej pożytku praktyka polega na rozwijaniu
zrozumienia, że to życie jest tylko iluzją. Wszystko jest jak sen, nie jest rzeczywiste.
Naprawdę ważne jest to, byśmy rozwinęli dzięki temu trochę zrozumienia mahamudry.
Praktyka która pomaga przejść przez „bardo umierania" polega na zrozumieniu, że śmierć
nie jest czymś samym w sobie, lecz tylko koncepcją, ideą. Kiedy przyjdzie, powinniśmy już
umieć traktować ją tak, jak wszystkie inne koncepcje i idee pozwolić by rozpuściła się sama
w sobie.
By zapanować nad „bardo przejrzystego światła" powinniśmy uwalniać się od postrzegania
rzeczy jako dobrych lub złych, jako czegoś co chcemy mieć lub czegoś, czego chcemy
uniknąć. Bardo to jest w rzeczywistości prawdziwą naturą naszego umysłu, która nie różni
się od stanu prawdy. Poziom ten wykracza poza wszelkie kategorie. Nie ma w nim „ lubię -
nie lubię" - jest tylko jedność doskonała sama w sobie. Rozpuszczenie lgnięcia i koncepcji
jest właściwą praktyką związaną z tym bardo.
Praktyką pożyteczną w przypadku „bardo stawania się" jest zrozumienie, że wszystko co
się wydarza w samsarze czy też w nirwanie - rozgrywa się w umyśle. Nie ma niczego, co
byłoby różne od umysłu. Potrzebujemy rozpoznania, czym jest umysł. Wszystko posiada
naturę mądrości, jest puste w swojej esencji i samo w sobie doskonałe - nie jest różne od
trzech stanów Buddy.
Nie wiemy tego jednak, nie dostrzegany tego z powodu zasłon okrywających nasz umysł i
dlatego wędrujemy przez poszczególne bardo. Z tego powodu powinniśmy nauczyć się
rozpoznawać wszystko jako wyraz mądrości. Oznacza to również, iż nie powinniśmy
naszych doświadczeń ani odpychać, ani chwytać - najlepiej będzie, jeśli pozostawimy je
takimi jakie są i spróbujemy rozpoznać ich prawdziwą naturę, jeżeli nie będziemy się już
więcej wikłać w iluzje. Aby uzyskać dystans do złudzeń i nie dać im się ponownie schwytać,
potrzebujemy nauczyciela i jego wskazówek, które musimy potem zręcznie zastosować,
byśmy mogli rzeczywiście pomagać innym.
4
Autor, Tsele Natsog Rangdrol stwierdza w zakończeniu swojego tekstu, że udzielił
wszystkich tych powyższych wyjaśnień o bardo, chociaż sam nie posiada żadnych
szczególnych właściwości. Uczynił to z powodu wielokrotnych próśb różnych osób.
Pisze, że ułożył ten tekst, chociaż jego wiedza nie jest wystarczająco głęboka, nie mówiąc
już o medytacji. Istnieją ważne książki wielkich uczonych i mistrzów, które dzisiaj służą je-
dynie ptakom za materiał do budowy gniazd. Ponieważ dzieła te istnieją, napisanie kolejnej
książki przez kogoś takiego jak on, nie przynosi właściwie żadnego pożytku. Kto chciałby
czytać jego wyjaśnienia? To samo dotyczy mnie, Tseczu Rinpocze -jest tylu wspaniałych
uzdolnionych nauczycieli, którzy wiedzą więcej ode mnie. Jaką korzyść mogą komukolwiek
przynieść moje wskazówki?
Chociaż właściwie nie posiadam do udzielenia ich odpowiednich kwalifikacji, uczyniłem to z
dobrą motywacją i życzeniem niesienia pomocy. Oby nauka Buddy pozostała w świecie i
rozprzestrzeniała się, tak, by istoty mogły z niej czerpać pożytek.
Rodby, 1992 rok
Tłumaczyła Ewa Zachara
5
Zgłoś jeśli naruszono regulamin