Fakty i Mity 2003-30.pdf

(2107 KB) Pobierz
str_01_30.qxd
DZIESIĘĆ LAT W NIEWOLI KONKORDATU
Fot. PAP/CAF A. Kęplicz
INDEKS 356441
ISSN 1509-460X
Str. 6, 7, 8
http://www.faktyimity.pl
Nr 30 (177) 25 – 31 VII 2003 r. Cena 2,20 zł (w tym 7% VAT)
Od trzech lat tropimy i ujawniamy
zboczeńców, którzy zamaskowali się
czarnymi sutannami. Już nam zaczy-
na brakować dziennikarzy do śledze-
nia i opisywania tych dewiantów,
a ich z roku na rok przybywa i przy-
bywa. Oto kolejna relacja z dzienni-
karskiego śledztwa „Faktów i Mi-
tów” o kolejnym pedofilu spod zna-
ku krzyża – tego z katolickich ołta-
rzy, a nie z Golgoty.
Str. 3, 11
Eksperyment
filadelfijski
O czym wiedział Albert Einstein?
Czy to prawda, że bał się przekazać ludz-
kości wyniki swoich badań? Może na-
prawdę poznał wzór „na wszystko” (ogól-
na teoria pola)? Czyżby miał o tym
świadczyć słynny eksperyment filadel-
fijski, na temat którego władze USA do
tej pory nie udzielają żadnych infor-
macji?
Świniokurcz koszerny
Str. 16
Woda, chemia, napromieniowana żywność – oto
nasza „zdrowa” dieta. Nie ma się co pocieszać, że
za granicami, że daleko. Ani że genetycznie mody-
fikowana (albo jeszcze gorsza) strawa do nas nie
dotrze. Postęp dotyczy wszystkich...
Str. 13
łowie! Nie było nas 10 lat temu tam, gdzie nasi ówcześni decydenci rządzący Pol-
ską zaprzedali ją w gorzką niewolę Watykanu. Wówczas to konkordat związał nową,
niepodległą ojczyznę haniebnymi więzami poddaństwa wobec obcej nam, Słowianom,
ideologii i wiary, zresztą wielokrotnie skompromitowanej. Od 10 lat Kościół katolicki pa-
sożytuje na żywym organizmie coraz bardziej biednego polskiego narodu, ze zwielo-
krotnioną siłą, mając oparcie w konkordatowych artykułach.
Dlatego zgromadźmy się wszyscy 27 lipca w Warszawie, o godz. 13.00 na placu Zamko-
wym, pod kolumną Zygmunta. Zaprotestujmy przeciwko zdradzie, grabieży i kolejnym rozbio-
rom, które dokonują się każdego dnia, i to bluźnierczo, bo w imię Boże. Zróbmy to, jeśli nie
dla siebie, to dla swoich dzieci i wnuków. Nikt za nas nie przyjdzie i nie zaprotestuje. Dzi-
siaj możemy Wam przyrzec jedno: za parę dni – demonstracja; za parę lat – nowa, niepod-
legła od oszołomów i złodziei Polska. Pokażcie tylko, że mamy z kim walczyć, że jesteście!
Przewodniczący APP RACJA
Honorowy Przewodniczący APP RACJA
Piotr Musiał
Roman Kotliński – Jonasz
D rodzy Czytelnicy, Członkowie Antyklerykalnej Partii Postępu RACJA – Antykleryka-
108514435.017.png 108514435.018.png
2
KSIĄDZ NAWRÓCONY
Nr 30 (177) 25 – 31 VII 2003 r.
FAKTY
Teraz Polska!
POLSKA Wreszcie coś optymistycznego – krajowa gospodarka,
jak orzekli zgodnie polscy i zagraniczni eksperci, wyszła ponoć
z zastoju i rozwija się (ponad 3 proc. PKB rocznie).
Tyle że nikt poza ekspertami tego nie zauważył.
Prawdopodobnie projekt ustawy o mediach sfałszowano tak, żeby
nie sprzyjała planom Agory dotyczącym zakupu Polsatu. To nowy
trop w aferze Rywina, prowadzący do Krajowej Rady Radiofonii
i Telewizji. Wobec nowej sytuacji premier poprosił marszałka
Borowskiego o wstrzymanie prac nad ustawą.
Opozycja, prezydent i Michnik – znowu górą.
le lodziarni i budek z piwem, nachodzą mnie czasem
refleksje filozoficzno-egzystencjalne. Ot, choćby taka: czy te-
ściowa to też człowiek? Zdania na ten temat są podzielone,
ale ja doszedłem do wniosku, że i owszem. Skąd taka pew-
ność? Ano stąd, że teściowa zawsze czegoś chce, a co naj-
gorsze, głośno o tym mówi – w odróżnieniu od zwierzęcia.
Mojej teściowej niedawno zachciało się zmienić telewizor po
czterdziestu latach pracy – swojej i starego, lampowego To-
paza. Jak nowy odbiornik, to od razu nowa antena, a jakże.
Po tygodniu idealnego odbioru nagle całe ustrojstwo szlag
trafił. Odbiera tylko TVN, bo nadajnik jest rzut beretem od ka-
mienicy. Zięć, wiadomo, wiecznie zapracowany,
więc ma wszystko gdzieś. Trzeba było szu-
kać fachowca. I to szybko, bo życie w „Kla-
nie” toczy się na gorąco. Specjalista wlazł
na dach i przytargał stamtąd coś, co na
drugi rzut mojego oka mogło ucho-
dzić za mocowanie do anteny. Nie
pomyliłem się. Z nowiuśkiego
masztu zostały dwie śrubki
i klamerka. Specjalista
zrobił przy tym minę,
jakby od lat niczego in-
nego nie trzymał w rę-
kach. – To jasne, ktoś
zbierał aluminium na
dachach – stwierdził
uczenie.
– Jak to zbierał? Jakiś kolek-
cjoner czy co? – spytałem zadziwiony. – Eee
tam, złom po prostu zbierał aluminiowy, żeby do
punktu skupu odstawić. Ja to prawie codziennie
takie złamane maszty widzę. Za jedną antenę do-
stanie z pięć złotych, a jak na obchodzie zbierze
z dziesięć... – instruował spec, coraz bardziej jed-
nak zaniepokojony moim wytrzeszczem oczu. No,
Drodzy Państwo, przyznam, że mnie na dłuższą
chwilę zatkało, chociaż już trochę w życiu wi-
działem, a i Lema, i Londona w swoim czasie
trochę się czytało. Wprawdzie każdy wie, że to
Polska, a Polak potrafi, ale...
no, no. Jeszcze się na do-
bre nie otrząsnąłem po tym
niecodziennym wydarzeniu, a już
następnego wieczoru znów musiałem chylić czoło
przed inwencją moich rodaków. Oto już w swoim własnym
telewizorze, w wiadomościach regionalnych, słyszę, że
w Poznaniu wandale notorycznie rozwalają parkometry, ra-
bując znajdujące się w nich drobniaki. Zaraz przytoczono też
opinię przedstawiciela angielskiej firmy, która nie nadąża
z reperowaniem urządzeń – „(...) nasze przedsiębiorstwo in-
staluje parkometry niemal na całym świecie, ale tylu aktów
dewastacji nie notowaliśmy dotąd nigdzie”.
I co, powinienem być dumny, no bo chyba już nie zdzi-
wiony? A ja się tylko mocno zasępiłem nad naturą Polaka
katolika i powoli krew zaczęła się we mnie burzyć. Powo-
dowany postawą obywatelską członka kandydata do Unii po-
myślałem też sobie, że póki moi współobywatele Europej-
czycy nie parkują jeszcze masowo swoich aut w Poznaniu
i zanim umieszczą na łódzkich kamienicach swoje anteny...
MUSZĘ ICH OSTRZEC!!!
A oto moje ostrzeżenie, które – w wersji francuskiej – dla
pewności prześlę na ręce Valery’ego Giscarda d’Estaing ,
przewodniczącego Konwentu Europejskiego. I proszę nie trak-
tować mnie jak donosiciela.
Szanowny Panie Przewodniczący, Bracia Europejczycy zza
Odry, Sudetów i Tatr – Polska to piękny kraj, ALE:
– mamy premiera o najniższym w czasach nowożyt-
nych poparciu społecznym;
– 70 proc. Rządu i Parlamentu RP (w tym co drugi mi-
nister) nie mówi w żadnym obcym języku. Kelner w War-
szawie musi znać co najmniej angielski, wobec ministrów
takiego wymogu nie ma; – Polak, jak żaden Europejczyk,
może należeć jednocześnie do kilkunastu partii, z lewa
i prawa; – posłowie z tego wszystkiego czasem głupieją,
skaczą, tupią i okupują mównicę w Sejmie; – co piąty do-
rosły Polak chciałby urodzić się w innym państwie (90 proc.
spośród nich w USA), ale co dziesiąty nigdy nie opuścił gra-
nic swojego województwa, a co czwarty nie wyjechał z kra-
ju; – w „spożyciu” mydła na głowę (4–5 kostek na rok) prze-
wyższamy tylko Grecję i Albanię. Za to magnetowidów ma-
my (zaraz po Włochach) najwięcej w Europie. Są to jednak
siłą rzeczy modele dość proste, gdyż zaledwie jeden na pię-
ciu rodaków rozumie instrukcję obsługi pilota do telewizo-
ra; – Polska ma dwa razy więcej studentów niż Francja;
– co dziewiąty z nas żyje za mniej niż 70 groszy dzien-
nie; – cena samochodu to przeciętnie 3-letnie
zarobki, ale o miejsce na parkingach trudno.
Może dlatego, że wydajemy dwa razy wię-
cej, niż zarabiamy...; – jesteśmy poten-
tatem (pierwsze miejsce na świecie)
w produkcji bombek choinkowych. Do
ich produkcji potrzebny jest piasek
i żwir, a tych bogactw Polska, nie-
stety, nie posiada. Kierując się prio-
rytetami w gospodarce, do produk-
cji bombek sprowadzamy całe stat-
ki piachu z Republiki Płd. Afryki;
– na złom, oprócz anten, odstawia-
my ciepłe jeszcze szyny kolejowe
i przewody wysokiego napięcia;
– niestraszna nam obróbka meta-
li, a w szczególności unijnych mo-
net. Szlify zdobywaliśmy na piło-
waniu starych dziesięciozłotówek,
które w niemieckich automatach za-
stępowały marki, zaś Duńczycy szyb-
ko musieli zmienić swoje wymyślne
dziurkowane 25 ore (też do automa-
tów) na pełne, bo przybysze znad Wi-
sły w dziurkach zawiązywali nitkę,
wrzucali, wyjmowali i... gadali bez
końca. Co do banknotów, robimy
najlepsze podróby na świecie;
– polską specjalnością jest pi-
cie na przemian denaturatu
i „świętej wody” z sanktuaryj-
nych źródełek, z braku kasy na
lekarstwa. A jeśli już mowa o oszczędności, to bijemy na
głowę każdego Szkota (niech ktoś znajdzie prywatną budo-
wę, na której kable maszyn podłączone są za, a nie przed
licznikiem); – czasami, dla oszczędności, nadmiar własnych
dzieci topimy w rzece, dorabiamy też peklowaniem bacho-
rów w beczkach, aby pobierać za nie dodatek rodzinny, a je-
den z mieszkańców Krakowa chciał nawet w lombardzie za-
stawić syna; – z Polakami lepiej nie pić. Pewien wrocławia-
nin osiągnął rekord świata: 14,8 promila (śmiertelna dawka
3,5 promila nie dotyczy Polaków!); – ...nie ćwiczyć, bo do
Polaka kulturysty należy inny rekord: 500 razy przekroczona
norma testosteronu; – ...i nie palić: chorzy na raka opaten-
towali sposób palenia papierosów przez rurkę w tchawicy.
Jeśli już musicie nas, drodzy Bracia Europejczycy, odwie-
dzać, to uważajcie na drogach. Część samochodów bardzo
dymi – to kolejny polski wynalazek: jazda na oleju opało-
wym. Lewy pas ruchu jest najszybszy tylko teoretycznie, bo
wyprzedza się prawym. Szlabany kolejowe zamykane są 10
minut przed przejazdem pociągu. Najlepiej od razu pogódź się,
Bracie, z tym, że Twój samochód z unijną rejestracją nagle
wyparuje, choćby był zabezpieczony elektronicznym identy-
fikatorem na linie papilarne. Może być znacznie gorzej, jeśli
zdarzy Ci się wypadek. Lekarze pogotowia „rozluźniają” pa-
cjentów pavulonem. I lepiej nie pytaj, Valery, co to takiego.
A już tak prywatnie, od siebie – jeśli ta antena teścio-
wej zapewniła komuś głodnemu choć jeden posiłek, to pies
ją trącał. Kablówka już działa...
Wychodzi na to, że poseł SLD, Jagiełło, nie ostrzegał kolegów
partyjnych ze Starachowic przed CBŚ, lecz przed wzięciem łapów-
ki. O takim niecnym zamiarze dowiedział się z plotek. Odpowie-
dzialnością za przeciek obarczono szefa kieleckiego SLD, Henry-
ka Długosza, zwanego golden boyem z powodu zamiłowania do
kosztownych błyskotek.
Baronowie SLD coraz bardziej przypominają biskupów.
Kolejna zmiana w rządzie Millera. Po prawie dwóch latach urzę-
dowania nieudolny rzecznik prasowy Michał Tober został przenie-
siony do Ministerstwa Kultury. Jako wiceminister będzie sprawo-
wał pieczę nad nowelizacją ustawy o mediach.
Młoda nadzieja SLD i następca Millera skończy jako cień
Jakubowskiej?
Na procesie w sprawie afery Funduszu Obsługi Zadłużenia Zagra-
nicznego Janusz Iwanowski-Pineiro po raz kolejny złożył zeznania
obciążające braci Kaczyńskich. Potwierdził, że nakłaniano go, by
wspierał finansowo Porozumienie Centrum, a nawet osobiście
wręczał gotówkę Jarosławowi Kaczyńskiemu. Kaczory wszystkie-
mu zaprzeczają, twierdząc, że to spisek PRL-owskiej SB...
...i Mosadu, i masonów, i Kaczora Donalda, czyli konkurencji
do koryta.
Topnieje Samoobrona. Tym razem Andrzej Lepper sam wyrzucił
posłów: Witaszka, Duliasa, Jankowskiego, Tymę i rozwiązał struk-
tury na terenie całej Opolszczyzny. Sejmowa Komisja Regulami-
nowa i Spraw Poselskich zarekomendowała Sejmowi wniosek
o uchylenie immunitetu dwójce posłów – małżeństwu Łyżwińskim,
oskarżanym o utrudnianie pracy komornikom, niestawianie się na
rozprawy i pomówienie.
Jak Begerową zamkną w mamrze, to Jędrusiowi ostanie się je-
no sznur.
Media kościelne, czyli państwowe, szeroko informowały o akcji
„Krzyś”, propagującej walkę z pijaństwem kierowców. Specjalny
znaczek na tę okoliczność zaprojektował Andrzej Mleczko, a do-
chód z jego sprzedaży zasili polskich misjonarzy znad Amazonki.
Stary numer Kościoła: pomysł chwalebny – dochód wielebny.
ŁÓDŹ Nie będzie w tym roku Parady Wolności, największej
w kraju imprezy techno, jednej z nielicznych, jaka przyciąga do mia-
sta tysiące turystów. Prezydent Kropiwnicki odmówił prawa do za-
bawy na ulicach miasta. Fani technomuzyki mogą się bawić, ale
tylko w zamkniętym pomieszczeniu. Tymczasem wszystkie służby
ratownicze pozytywnie zaopiniowały imprezę. Beztroska zabawa
młodzieży od lat raziła tutejszych działaczy przykościelnych.
Są Drogi krzyżowe, Marsz dla Jezusa, procesje Bożego Ciała
i Eucharystii... po cholerę jeszcze Parada w Czerwonej Łodzi?
NOWY SĄCZ Zapadły wyroki w sprawie o zabójstwo szefa gan-
gu pruszkowskiego, Andrzeja K., czyli „Pershinga”. Ryszard B. do-
stał 25 lat za zabójstwo, a Mirosław D. („Malizna”) – 10 lat wię-
zienia za zlecenie zabójstwa.
Taka okazja zmarnowana! Za nadzwyczajne złagodzenie kary
bandziory rozwaliłyby resztę Pruszkowa.
POLSKA/WATYKAN 27.07.2003 r. obchodzimy 10-lecie podpi-
sania konkordatu. Ta haniebna umowa uzależniła państwo polskie
od Watykanu, obciążyła budżet bezsensownymi świadczeniami na
rzecz Kościoła (patrz str. 6–8). Za utratę niepodległości, dziury
budżetowe i łzy niedożywionych dzieci Watykan oferuje nam...
...papieskie błogosławieństwo.
POLSKA/USA Kiedy marszałek senatu Longin Pastusiak zabie-
gał o zniesienie bądź przynajmniej potanienie procedury wizowej
dla Polaków, ambasada amerykańska objęła wszystkich ubiegają-
cych się o nią obowiązkiem umawiania się za pomocą linii 0-700...
(prawie 5 zł za minutę!).
Za to w Iraku Polacy mają zaszczyt bez problemów obcować
(a wkrótce także... ginąć) z Amerykanami.
USA Obrońcy księży pedofilów, tj. katoliccy biskupi amerykańscy,
chcą doprowadzić do przegłosowania prawa zakazującego finan-
sowania ze środków publicznych zabiegów sterylizacji i aborcji.
Prawdopodobnie uda im się, gdyż parlament i rząd są zdomino-
wane przez prawicę...
...która kolejnych miliardów dolarów potrzebuje na zbrojenia,
wojny, czyli na zabijanie... narodzonych.
WIELKA BRYTANIA Ciągłe kłopoty ma premier Blair. Tym ra-
zem z powodu śmierci Davida Kelly’ego, eksperta rządowego ds.
broni masowego rażenia. Kelly zginął śmiercią samobójczą w ta-
jemniczych okolicznościach po tym, jak ujawnił, że rządowy raport
uzasadniający napaść na Irak był mocno „nadmuchany”.
Szkoda, że zabójcy „Pershinga” akurat siedzieli, można by im
spokojnie „przypisać” faceta.
HISZPANIA Wyższy Instytut Nauk Religijnych w Barcelonie zo-
stał pierwszą katolicką uczelnią teologiczną, w której całe studia
można odbyć przez Internet. Specjalną zgodę na taki tryb nauki
wydała Watykańska Kongregacja Wychowania Katolickiego.
Niech jeszcze ktoś powie, że Kościół nie idzie z postępem...
JONASZ
POWIEDZ O NAS SWOIM ZNAJOMYM!
KOMENTARZ NACZELNEGO
W letnie upały, kiedy z pracy cieszą się tylko właścicie-
108514435.019.png 108514435.020.png 108514435.001.png 108514435.002.png 108514435.003.png
Nr 30 (177) 25 – 31 VII 2003 r.
GORĄCE TEMATY
3
proboszcza parafii Podwyż-
szenia Krzyża św. w Słowi-
nie (diec. koszalińsko-kołobrzeska),
zgubiła pazerność. – Nieopatrznie
powiedział jednej z nauczycielek, że
M. ukradł mu pięćdziesiąt złotych.
Od tego się zaczęło – mówi poli-
cjant, biorący udział w późniejszym
zatrzymaniu księdza.
czworaka, bo ksiądz mówi, że chce
dobrze widzieć, co mam w pupie
– odpowiedział Andrzej.
Z jego dalszej relacji wynikało,
że był często kąpany przez probosz-
cza, a gdy okoliczności nie sprzyja-
ły oglądaniu odbytu, święty mąż za-
dowalał się wkładaniem ręki w majt-
ki dziecka. Mruczał później z roz-
koszy, wąchając ją i oblizując.
skończy odprawiać mszę i weszli-
śmy do środka – opowiada policjant.
Znaleźli stosy czasopism ge-
jowskich, kaset wideo i filmów
DVD.
– Pierwsze uderzenie jest naj-
skuteczniejsze, więc od razu uda-
liśmy się na rozmowy z dziećmi.
Włos się jeżył, gdy Andrzej M.
i Marek N. opowiadali o seksu-
alnych wyczynach klechy. Bez żad-
nych ceregieli „trzepał się” przy
dzieciakach. Jedną ręką onanizo-
wał ich, a drugą folgował sobie
– kontynuuje funkcjonariusz.
Postanowieniem Sądu Rejo-
nowego w Koszalinie pedofil zo-
stał aresztowany na 3 miesią-
ce pod zarzutem „czynności sek-
sualnej wobec małoletniego po-
niżej 15 lat” (art. 200 kk), zagro-
żonej karą pozbawienia wolności
do lat 10.
Śledztwo (sygn. akt II Ds.
1680/2003) prowadzone przez pro-
kuratora Adama Niedka ujawni-
ło, że zboczeniec w sutannie de-
prawował dzieci również na swo-
ich poprzednich parafiach (Zarań-
sko, a wcześniej Białogórzyn). Miał
sprawdzoną metodę: „Najchętniej
wybierał ministrantów, a przy tym
chłopców z najbiedniejszych ro-
dzin. Obłaskawiał... a to piwkiem,
a to drobnymi kwotami i szukał
pretekstu, żeby zwabić ich na noc
na plebanię. Jednego z rodziców
uspokajał: »Zbyszek pomoże mi
w przygotowaniu opłatków«, inne-
mu tłumaczył: »Z samego rana wy-
jeżdżamy na wycieczkę, niech się
prześpi u mnie«. Gdy dzieciak był
już w łóżku atakował bez skrupu-
łów” – relacjonuje jeden z proku-
ratorów.
Dokończenie na str. 11
Pawłowicz
skazany
Boże
kać na osądzenie 39-letnie-
go księdza pedofila Wincentego
Pawłowicza. Sąd Rejonowy
w Łęczycy uznał artykuły w „Fak-
tach i Mitach” – opisujące pe-
dofilskie praktyki wikarego z Wi-
toni – za prawdziwe i skazał zbo-
czeńca na 1 rok i 8 miesięcy wię-
zienia. W kolejce czekają inni.
Za sprawą „FiM” doszło do
aresztowania, a później do roz-
prawy. Sąd przesłuchał rodziców
pokrzywdzonych i ich samych.
Na światło dzienne wyszły ponu-
re okoliczności działalności zbo-
czeńca. Okazało się, że „zaba-
wiał” się on z nieletnimi chłop-
cami nie tylko na plebanii w Wi-
toni, ale także wywoził ich do
dzieci
Każda pedofilska wpadka księdza spotyka się
zawsze z tą samą reakcją biskupów: „Mój Boże,
gdybyśmy wiedzieli wcześniej”. Mamy dowód,
że hierarchowie zwyczajnie łżą.
Wzburzona wychowawczyni
chłopca (w dalszej części będę go
nazywała Andrzejem ), a jednocze-
śnie koleżanka ks. Ubermana uczą-
cego religii w tej samej szkole, we-
zwała matkę 12-latka , żeby poin-
formować ją o występku syna. Dzie-
ciak zbity przez matkę na kwaśne
jabłko przyznał, że od kilku miesię-
cy otrzymuje od proboszcza graty-
fikacje, ale dobrowolne...
– Za co? – zapytała mama, nie
dowierzając synowi.
– Muszę tylko chodzić po ple-
banii bez majtek. Najlepiej na
Wychowawczyni oniemiała,
gdy pani M. powtórzyła jej zwie-
rzenia dziecka: „Pomyślę, jak mo-
żemy to rozwiązać” – wykrztusiła
Renata S.
Rankiem 29 maja br. anonimo-
wy informator zawiadomił Komen-
dę Powiatową Policji w Sławnie, że
na terenie plebanii w Słowinie do-
chodzi do aktów pedofilii. Wskazał
nazwiska trzech chłopców systema-
tycznie molestowanych przez ks.
Ubermana.
– Szefowie kazali udać się tam
niezwłocznie. Poczekaliśmy, aż
Przypomnijmy pokrótce spra-
wę Pawłowicza, która zaczęła się
w kwietniu 1999 r., gdy matka jed-
nego z nieletnich mieszkańców
Witoni zastała swojego syna w łóż-
ku, podczas wymuszonego stosun-
ku z miejscowym wikarym. Chło-
pak, podobnie zresztą jak kilku
innych jego kolegów, chodził na
plebanię, by pod okiem młodego
klechy uczyć się obsługi kompu-
tera. Zamiast owej „nauki” kle-
cha organizował pedofilskie or-
gie, które rejestrował za pomocą
kamery wideo. Filmy rozpo-
wszechniał później w Internecie.
Wstrząśnięta kobieta zawia-
domiła policję z Łęczycy, a ta na-
tychmiast rozpoczęła śledztwo.
Zostało jednak szybko wyciszo-
ne i zamknięte. Jak się później
okazało, miał w tym swój udział
biskup łowicki Alojzy Orszulik .
W czerwcu ubiegłego roku
wpadliśmy na trop tej bulwersują-
cej historii i odnaleźliśmy zboczeń-
ca w podtomaszowskiej Luboch-
ni, gdzie żył niczym pączek w ma-
śle, przeniesiony przez biskupa
chcącego zatuszować skandal.
Po demaskatorskim artykule
w naszym tygodniku sprawą po-
wtórnie zajęła się prokuratura
w Łęczycy i – potwierdziwszy opi-
sane przez nas przestępstwa du-
chownego – skierowała do sądu
akt oskarżenia. Jednak czujący
pismo nosem Pawłowicz zbiegł
z Lubochni i przez pewien czas
ukrywał się w różnych parafiach,
a później – znów za cichą zgodą
bp. Orszulika – zamelinował się
na Ukrainie. Tam jednak wytro-
pili go nasi reporterzy.
Szczecina i tam „wypożyczał” ko-
legom.
Dla pięciu pokrzywdzonych
młodych mieszkańców Witoni
proces stał się jeszcze jednym
koszmarnym przeżyciem zaser-
wowanym przez kapłana. Z nie-
oficjalnych źródeł wiemy (roz-
prawa odbyła się przy drzwiach
zamkniętych), że molestowani
chłopcy i ich rodzice potwierdzi-
li ostatecznie winę wikarego. Ze-
znawali również biegli sądowi
psychiatrzy.
Za wykorzystywanie seksu-
alne nieletnich księdzu Pawłowi-
czowi groziła kara pozbawienia
wolności do lat 10. Prokuratura
nie postawiła zarzutu rozpo-
wszechniania przez duchownego
pornografii (dowody zabezpie-
czyła kuria na rozkaz biskupa Or-
szulika), który niósł za sobą groź-
bę dalszych pięciu lat więzienia.
Sąd Rejonowy w Łęczycy oka-
zał się jednak wyjątkowo łagod-
ny – wydał wyrok dwudziestu
miesięcy odsiadki. Dlaczego tak
niewiele? Nie wiadomo. Być mo-
że istniały nadzwyczajne powo-
dy do ulgowego potraktowania
oskarżonego. Tylko jakie?
Agata Chybicka , która prze-
wodniczyła składowi sędziowskie-
mu, odmówiła komentarza w tej
sprawie.
Z wyrokiem nie zgadza się
prokurator rejonowy Krzysztof
Kowalczyk , który rozważa zło-
żenie apelacji. Ciekawe, czy się
odważy?
RYSZARD PORADOWSKI
MAREK SZENBORN
Fot. R.P.
GŁASKANIE JEŻA
seksualne z pięcioma chłopcami – mi-
nistrantami. Nie potrzeba kalkulato-
ra, aby się dowiedzieć, ile w Polsce
warta jest dziecięca wrażliwość, drza-
zga w psychice na długie lata, obrzy-
dliwe wyrwanie z dzieciństwa. Otóż
dla sędziny (matki?) warte to jest czte-
ry miesiące od dziecka. Teoretycznie.
Wyrok został bowiem tak zmyślnie
wyliczony, żeby Pawłowicz niezwłocz-
nie wyszedł na wolność. Wszak mija
mu właśnie przewidziana połowa ka-
ry (zaliczono w jej poczet areszt), po
której może się starać o warunkowe
zwolnienie. Kto się chce założyć? Ja
twierdzę, że je otrzyma.
Za miesiąc wolny już ksiądz zbo-
czeniec Wincenty będzie kroczył uli-
cą jakiegoś (może Twojego) miasta
i być może spotka na swojej drodze
jakieś (może Twoje) dziecko. Staty-
styki mówią, że ogromna większość
pedofilów po opuszczeniu więzienia
dalej poluje na dzieci, więc... Poza
tym dwa miesiące odsiadki za każ-
dego malca da się bez trudu podpiąć
pod tak zwane ryzyko zawodowe.
W procesie Nieznalskiej uczest-
niczyło kilkudziesięciu dziennikarzy,
w procesie Pawłowicza tylko my. To
też o czymś świadczy: zapewne o tym,
że pedofil w sutannie obraził uczu-
cia tylko (co najmniej) pięciu smar-
kaczy z zabitej dechami wiochy, a ar-
tystka obraziła całą Ligę Polskich
Rodzin. Zgroza... powiadam, zgro-
za!
Zbrodnia i kara
Dwa wyroki sądowe zapadły
ostatnio w Polsce niemal jedno-
cześnie: jeden głośny, medialny,
ogłaszany w błysku fleszy; dru-
gi – cichutki, skrywany, chociaż
i tak przecież nie wzbudzał naj-
mniejszego zainteresowania
dziennikarzy.
Mówiąc o orzeczeniu spektaku-
larnym, mam oczywiście na myśli
sprawę artystki Doroty Nieznalskiej .
Za swoje dzieło (moim zdaniem kiep-
skie i obliczone na efekt taniej po-
pularności – nie o to tu jednak cho-
dzi) przedstawiające ukrzyżowane
męskie genitalia Nieznalska dostała
karę pół roku ograniczenia wolno-
ści, która ma polegać na społecznej
pracy w stołówce Caritasu. Oczywi-
ście chodziło o dodatkowe upoko-
rzenie artystki.
Ciekawy to jest, proszę Państwa,
wyrok w sprawie – jak to określił
sędzia – o ochronę uczuć religijnych
osób wierzących. Tylko ja się zapy-
tuję: czyje uczucia zostały tak na-
prawdę zszargane? Przecież donie-
sienie do prokuratury i sądu złoży-
ła grupa działaczy LPR, którzy sa-
mi otwarcie przyznali, że „Pasji”
Nieznalskiej na oczy nie widzieli,
a jedynie o niej słyszeli. Mamy tu więc
do czynienia z bodaj pierwszym przy-
padkiem w dziejach ludzkiej cywili-
zacji obrażenia kogoś per procura .
Do obrażenia owych uczuć (o ile
sztuka w ogóle może obrażać) mogło
rzeczywiście dojść, tylko że znacznie
później – po wywołaniu całej awan-
tury przez ligusów. Otóż genitalia na
krzyżu pokazała telewizja. Czyli co...?
Czyli mamy sprawcę rozpowszechnia-
jącego obrazy mogące... i tak dalej.
Ale przecież Wysoki Sąd nie skaże
telewizji na obieranie ziemniaków
w garkuchni, chociaż Kwiatkowski
dużo bardziej podobałby mi się z cho-
chlą niż z kamerą w łapie.
Nic to... i tak możemy być dum-
ni. Jest to bodaj pierwszy od czasów
Salmana Rushdiego przypadek ska-
zania twórcy. Ale Irańczyka skazał
fundamentalizm islamski, a Nieznal-
ską – fundamentalizm katolicki.
No i był drugi proces, i drugi wy-
rok. Niezawisły sąd w Łęczycy ska-
zał pedofila księdza Wincentego
Pawłowicza na rok i osiem miesię-
cy więzienia. W toku przewodu zbo-
czeńcowi udowodniono współżycie
MAREK SZENBORN
K siędza Jerzego Ubermana ,
B lisko rok trzeba było cze-
108514435.004.png 108514435.005.png 108514435.006.png
4
Z NOTATNIKA HERETYKA
Nr 30 (177) 25 – 31 VII 2003 r.
Premier Macho-Melancholik
– najseksowniejszy polski politycz-
ny dzwonnik z Notre Damme.
Myślę, że w sztuce uwodze-
nia premier długo będzie odno-
sił swoiste sukcesy, pod jednym
wszakże warunkiem. Mniej wizji,
więcej głosu. Modulacja werbal-
na jest bardzo niska i spokojna,
a to kobietom mimo woli koja-
rzy się z poczuciem bezpieczeń-
stwa i płodnością.
Premier Szablasto-zębno-mi-
miczny – gdyby jego uśmiech mógł
zabijać, a zaciśnięte zęby wysysać
krew, mielibyśmy Monolit Baronów
w parlamencie i nikogo innego po-
za nimi.
Premier Brygadzista Drugiej
Zmiany – rządzenie krajem jest
Prowincjałki
Za 50 zł odzyskają każdy dług. Sposób
jest prosty: klątwa. Czy chodzi o afry-
kańskich szamanów albo czasy średniowieczne? Ależ skąd! Oto Polska XXI wie-
ku. Wrocławska firma informuje o swoich usługach w Internecie: „Zaklinacze
rzucają uroki i wysyłają złe myśli w kierunku wskazanej osoby lub instytucji. Ini-
cjowana magia działa bezterminowo aż do wystąpienia oczekiwanych skutków,
po czym wygasa” . Zaklinacze nie narzekają na brak chętnych. Co prawda po-
mocy (a raczej zemsty) szuka większa liczba porzuconych kochanków niż wie-
rzycieli, ale lista klientów i tak wciąż rośnie. Z usług firmy korzystają nawet sy-
nowe, które mają dosyć wścibskich teściowych. – Największe trudności były
z zarejestrowaniem firmy – zdradza jej założyciel. Na początku był... pech, bo
odnośny urząd nie zgodził się na działalność w zakresie: przynoszenie pecha ,
więc wybrano bardziej naukową wersję: wytwarzanie ujemnego pola energe-
tycznego . Pomysłodawca tłumaczy, że chodzi o telepatyczne przekazywanie złych
myśli. Dłużnik specjalnym certyfikatem ma być informowany, że rozpoczęto „dzia-
łania”. Całe szczęście, że klątwa samoistnie wygasa po uregulowaniu należno-
ści. O, Boże! Gdzie my żyjemy?!
Pre(mier)zydent (2)
Wszystkie twarze
prezydenta
w tym, że Bush Junior rzadko bę-
dzie się pokazywał w Polsce.
Prezydent Nieobecny – nie wi-
dać go, więc jest. Jaka jest najlep-
sza recepta na podwyższenie swo-
ich notowań?
Prezydent Światowiec – wize-
runek wróbla w pawich piórach.
To trochę tak, jakby zabłysnąć
w kraju nowym modelem rumuń-
skiej daci, podczas gdy w Europie
Zachodniej wszyscy jeżdżą merce-
desami klasy S. Prezydent bardzo
światowo robi elitarne miny z lek-
ko przymrużonym spojrzeniem, jak-
by sam się zachwycał swoim maje-
statem – ale tylko w Polsce. W Wiel-
kim Świecie zapał światowca gaśnie
na rzecz wystraszonego, niepewne-
go swej roli, przemokłego wróbla.
Prezydent Swojak – Paździoch
na salonach. Ulubiona rola prezy-
denta, gdy światła jupiterów po-
woli gasną, a w głowie przyjemny
szum wody ognistej. Czasem pre-
zydent się zapomni i jako Paździoch
wchodzi na salony, czy to w Char-
kowie, czy do Dyżurnej Wiedźmy
Medialnej Kraju – Moniki o ole-
istym nazwisku.
Prezydent Prezydentowej
– krótki cień swojej wysokiej żony.
Zawsze, kiedy widzę prezydenta
w towarzystwie jego pięknej i do-
stojnej żony, język jego ciała zmie-
nia się tak, jakby w jednej chwili
tracił wszystkie atrybuty swojej mę-
skości. Pewnie dlatego widzę go
w tym towarzystwie coraz rzadziej.
Prezydent Kameleon – para-
metry zależne od czasu. Imponują-
ca jest umiejętność to przybierania,
to tracenia na wadze, podobnie, jak
blask raz większej, raz mniejszej si-
wizny prezydenta. Gdybym cierpiał
na amnezję, po jego posturze i wło-
sach bezbłędnie odgadłbym, kiedy
wybory, a kiedy sielanka.
Prezydent Parweniusz – czy-
li dumny kamerdyner Jaśnie Pana.
To istne przekleństwo i losu, i hi-
storii, gdy służący przerasta inte-
lektem swojego Pana i kiedy nie-
przerwanie musi zabiegać o jego
względy. No cóż, cała nadzieja
Jak rozpoznać gwałciciela? Po brakach
w uzębieniu! Uzbrojony w nóż 27-letni
mężczyzna obrabował i zgwałcił na obrzeżach Nowego Sącza młodą kobietę. Ta
nie była w stanie go rozpoznać, bo mężczyzna miał na głowie kaptur, a do gwał-
tu doszło późnym wieczorem. Jedyne, co ofiara zapamiętała, to brak dwóch gór-
nych jedynek i sepleniący głos. Policja w ciągu kilku dni wyłowiła z półświatka
dwóch szczerbatych. W mieszkaniu jednego z nich znalazła nóż z krwią zgwał-
conej dziewczyny. Takiemu to nawet w zęby dać nie można.
Albo fantazja, albo tęsknota za III Rze-
szą skłoniła niemieckiego turystę do pró-
by niecodziennej kradzieży. 60-letni Jens H. , zwiedzając obóz koncentracyjny
w Sztutowie, zapragnął nagle przywłaszczyć sobie... żeliwne drzwi do kremato-
rium. Ot, taka staroć do wykorzystania przy budowie domu – zeznał przyłapany
przez strażników. Podobno myślał, że drzwi są bezużyteczne, a jak ulał pasowa-
łyby do jego nowej rezydencji. Teraz Niemca należy pilnować bardzo dokładnie,
bo drzwi od celi aresztu też mogą mu się przydać.
Zaszyć się w podziemiu i odpo-
czywać w kącie. Kto nic nie robi,
nie popełnia żadnych błędów.
jednak czymś bardziej subtelnym
i skomplikowanym niż podział za-
dań wśród robotników na budowie,
a to często obserwujemy.
Premier Pustelnik – wiara
w swoją własną intuicję i samoste-
rowanie to cenna rzecz pozwalają-
ca przetrwać, ale obawiam się, że
głównie na pustyni irackiej.
Na koniec dwie sentencje, jak-
że mocno porażające swą mocą, ni-
czym nieśmiertelne prawdy Kon-
fucjusza:
„W ustroju demokratycznym
każda społeczność ma takiego pre-
zydenta i taki rząd z premierem
na czele – na jaki zasługuje”.
„Ustrój demokratyczny im bar-
dziej idealny i wszechobecny, tym
wyraźniej zbliża się do rządów głup-
ców”.
Na całe szczęście do demokra-
tycznego ideału nam daleko, dla-
tego wizja polskiego PreMierZy-
denta cokolwiek od Double-Debil
Busha pozostaje jeszcze odległa.
Obyśmy tylko zdrowi byli.
PIOTR TYMOCHOWICZ
PaS
Wszystkie twarze
premiera
MYŚLI NIEDOKOŃCZONE, UROJONE
Premier Homopoliticus – czy-
li połączenie podstępnego szczurka
z walecznym wilkiem, innymi słowy
– rasowe zwierzę polityczne. Język
ciała premiera w parlamencie jest
zawsze językiem lidera, wodza i wład-
cy, poza nim zachowuje się jak cy-
niczny, małostkowy gracz polityczny.
Gdybyśmy chcieli zadbać o dobry
image wodza, powinniśmy mu nało-
żyć areszt parlamentarny, by nigdy
nie wychodził poza jego granice.
Premier Ripostman – czyli jak
ginąć od własnej celnej riposty.
Przewrotny los Super-Spider-Bat-
manów jest niestety podobny – czę-
sto mogą polec od własnej broni,
a ponieważ jest bardzo celna, dłu-
go będzie zapamiętana i powta-
rzana. Premier zaczyna bardzo bo-
jowo, kończy często w złym stylu.
Ci, którzy się modlą, na pewno zachowują przepisy drogowe, a jeśli się
zapomną albo się zdenerwują, to się z tego spowiadają.
(„Niedziela” 29/2003)
(...) w oczach władzy każdy obywatel ma telewizor, a więc go ogląda,
a więc musi płacić za abonament. A jeśli ktoś nie ogląda, choć ma
odbiornik, też musi płacić. A jeśli telewizora nie ma – też musi zapłacić
(bo jest przyjęte, że ma), chyba że udowodni, iż rzeczywiście go nie ma.
(„Nasz Dziennik” 166/2003)
Śmieszne, kiedy możesz wysłać tysiące „kawałów” poprzez e-mail, i one
rozprzestrzeniają się jak pożar lasu, ale kiedy zaczniesz słać wiadomości
o Bogu, ludzie zastanawiają się dwa razy, zanim podzielą się nimi
z innymi.
Śmieszne, kiedy niemoralność, brutalność, wulgarność i nieprzyzwoitość
latają w cyberprzestrzeni, ale publiczne dyskusje o Bogu są zakazywane
w szkołach i miejscach pracy.
(Internet, www.ojczyzna.pl)
Wybrała O.H.
Odkręcanie łba
A rcybiskup Józef Życiński do-
piął swego. Naczelny Sąd Ad-
ministracyjny (Ośrodek Zamiej-
scowy w Lublinie) uznał za nie-
ważną decyzję wojewody An-
drzeja Kurowskiego o zakazie
oddania watykańczykom atrak-
cyjnych działek budowlanych.
Jak już pisaliśmy („FiM”
23/2003), prawicowa Rada Mia-
sta Lublina przekazała je kat.
Kościołowi za złotówkę, choć
w trakcie sesji w dniu 24 kwiet-
nia pojawiały się sugestie, żeby
jednak obniżyć tę sumę do 50
groszy...
N aczelny
S ąd
A rcybiskupi
to?! Przecież w całym kraju na ce-
le kultu religijnego przekazuje się
grunty za symboliczną kwotę”
– ryczał z ambony zagniewany Ży-
ciński. Sprawa trafiła do NSA.
Nadano jej absolutny priorytet
i już 19 bm. sąd pokornie uchylił
widzimisię wojewody, uznając
uchwałę radnych za absolutnie
prawidłową.
– Oczekiwaliśmy takiego roz-
strzygnięcia – przyznał ksiądz
Mieczysław Puzewicz , rzecznik
prasowy arcybiskupa Józefa Ży-
cińskiego.
I my też!
na ławę” – „FiM” 28/2003),
Prokuratura Rejonowa w Elblą-
gu wznowiła postępowanie
w sprawie biskupa pirata Andrze-
ja Śliwińskiego.
Przy okazji wyszło na jaw, że
jeden z poszkodowanych przez pi-
janego biskupa wymagał o wiele
dłuższego leczenia niż 7 dni – od
której to granicy odpowiedzialność
karna ulega zaostrzeniu. Owszem,
wyszedł z jednego szpitala już po
tygodniu (wcześniej odwiedzili go
tam adwokaci biskupa...), ale po to
tylko, żeby natychmiast udać się do
drugiego, gdzie przez kilka dni le-
żał unieruchomiony na specjalnym
wyciągu. Lekarz, który zwalniał „wy-
leczonego” już pacjenta, mówi dzi-
siaj: „No cóż, ocena stanu zdrowia
jest kwestią interpretacji”, a szefo-
wie elbląskiej prokuratury zauwa-
żają jedynie, że prowadzący postę-
powanie „był mało wnikliwy”.
A nie lepiej przyznać po męsku:
„Staraliśmy się za wszelką cenę
ukręcić sprawie łeb i – niestety
– nie wyszło, gdyż wyniuchały to sę-
py z »Faktów i Mitów«”? A.T.
Nie uszanował tej decyzji wo-
jewoda, uznając, że 1 zł to ciut za
mało. Gdy Kurowski, mocą spra-
wowanej funkcji, odrzucił przemo-
dloną decyzję lubelskich radnych
– arcybiskup wpadł w szał. „Jak
A.T.
TY PRZEKLĘTY DŁUŻNIKU!
EWIDENTNE DOWODY WYBITE
NIEMIECKA NOSTALGIA
J ak już informowaliśmy („Tron
108514435.007.png 108514435.008.png 108514435.009.png 108514435.010.png
Nr 30 (177) 25 – 31 VII 2003 r.
NA KLĘCZKACH
5
BEZKARNE MATEC...
CZENIE
tak sprzyja modlitwie, jak las sekwo-
jowy na zachodnim wybrzeżu USA.
A i dzieła klasyków najlepiej czytać
w oryginale, np. w British Museum.
A po wakacyjnej nudzie pozostaje
już tylko wystawna rezydencja i li-
muzyna...
JODZE – NIE!
Chorwacki Kościół katolicki za-
protestował przeciwko planom
wprowadzenia do szkół publicz-
nych nieobowiązkowych kursów jo-
gi. Pomysłodawcą jest ministerstwo
oświaty. Biskupi potępili plan ja-
ko niezgodny z europejską trady-
cją kulturową i ogólnie akcepto-
wanymi wartościami. Dodatkowo
skrytykowali resort za próbę wpro-
wadzenia do szkół „praktyk reli-
gijnych hinduizmu przedstawianych
jako ćwiczenia”. Do zamanifesto-
wania sprzeciwu zachęcają rodzi-
ców.
Prokuratura ogłosiła, że zamie-
rza umorzyć śledztwo w sprawie wy-
łudzeń kredytów bankowych 500
mln zł przez lubińską fundację sa-
lezjańską. Bohater afery – prezes
fundacji, kilkakrotnie goszczący na
łamach „FiM” ksiądz Ryszard
Matecki – może mówić o wielkim
szczęściu. Zamiast więziennej oglą-
da sobie nadal klasztorną celę. Gro-
zi mu co najwyżej stłuszczenie wą-
troby z przejedzenia. W dodatku,
ku wyraźnej uciesze sprawców, pro-
kuratura zamierza teraz postawić
zarzuty niektórym urzędnikom ban-
kowym. Wobec takiego stanowiska
panów prokuratorów lubińscy sale-
zjanie poczuli wiatr w żaglach i wą-
tek aferalny ze swoim udziałem
przedstawiają teraz jako przykład
walki z Kościołem. Niczym z wia-
trakami...
(czytaj: spolegliwych). Na koniec
udzielił pasterskiego pouczenia So-
juszowi: „Niech ten projekt na razie
odłożą!”.
Osiem godzin później, tuż po pół-
nocy z poniedziałku na wtorek na
antenie Radia Maryja głos zabrał
sam ojciec Dyrektor i entuzjastycz-
nie oświadczył: „Na Jasnej Górze by-
ło nas ponad pół miliona”.
Nie ośmielamy się nawet podej-
rzewać, że Radio Watykan kłamli-
wie zaniżyło liczbę uczestników ra-
diomaryjnej pielgrzymki, bo to prze-
cie oficjalna tuba państwa watykań-
skiego.
A.C.
A.C.
TRUPY NAWRACAJĄ
JAWNOGRZESZNICE
NA PROCESJI
Katolicki kult zwłok ma się do-
brze. Wiosną 2005 r. do naszego kra-
ju dotrą resztki truchła zmarłej
w 1897 roku katolickiej świętej
Teresy z Lisieux (święta Teresa od
Dzieciątka Jezus), 24-letniej karme-
litanki o wątpliwym zdrowiu psy-
chicznym, ogłoszonej przez obec-
nego papieża „doktorem Kościoła”.
Kikuty mniszki podróżują po świe-
cie od 1994 r., przynosząc, jak twier-
dzą karmelici, masowe nawrócenia.
Mogą też przynieść coś innego, gdyż
święta zmarła na gruźlicę; sprawę
polecamy szczególnej uwadze sane-
pidu... Koneserom przypominamy
także o październikowej beatyfika-
cji Matki Teresy z Kalkuty – jak
obiecują w Watykanie, jej zwłoki bę-
dą „udostępnione do kultu publicz-
nego”.
Z. Dunek
PaS
NIEKATOMYŚLNI
KOMPLEKS
MĘCZENNIKÓW
Pracownicy Polskiego Radia Po-
morza i Kujaw w Bydgoszczy trafili
na dywanik arcybiskupa Henryka
Muszyńskiego , gdzie dostali porząd-
ny opieprz za program poświęcony
przydrożnej prostytucji. Tirówki opo-
wiadały o swym zawodzie; stwierdzo-
no, że w Polsce de facto istnieją do-
my publiczne. Ponadto przeprowa-
dzono sondę wśród słuchaczy, pyta-
jąc, czy są za, czy przeciw legalizacji
prostytucji. Temat obraził oczywi-
ście uczucia religijne katolików, któ-
rzy wystosowali protest m.in. do
KRRiTV, Rady Etyki Mediów, kurii
i mediów. Kres awanturze położyło
dopiero pokajanie się dziennikarzy
w arcybiskupim pałacu.
P. P.
Kościół ewangelicki w Niem-
czech jest głodny męczenników.
Rozpoczął poszukiwania żyjących
w XX wieku wyznawców, którzy
zginęli śmiercią męczeńską. Cho-
dzi o ofiary systemów totalitarnych:
nazizmu, narodowego socjalizmu,
stalinizmu. Widać ewangelicy po-
zazdrościli starszym braciom
– wcześniej księgę XX-wiecznych
męczenników opublikował Kościół
katolicki.
DAMSKI BOKSER
Prokuratura Rejonowa w Turku
(woj. wielkopolskie) umorzyła postę-
powanie w sprawie pobicia trzech
dziennikarek przez ks. Andrzeja
Klauze , proboszcza parafii św. Mi-
kołaja w Miłkowicach („Bij, kto
w Boga wierzy” – „FiM” 24/2003).
Mimo licznych obserwatorów i zdjęć,
„nie ma obiektywnych świadków, któ-
rzy mogliby potwierdzić wersję któ-
rejś ze stron, więc nie można usta-
lić rzeczywistego przebiegu zajścia”
– orzekł prokurator. Ks. Klauze ze-
znał, że chciał tylko odebrać dzien-
nikarkom aparat fotograficzny. Z ko-
lei poszkodowane zgodnie stwierdza-
ją: „Ksiądz nalegał, byśmy nie publi-
kowały o nim żadnych informacji.
Kiedy odmówiłyśmy – zaczął bić, pró-
bując odebrać aparat”.
„Interes społeczny nie wyma-
ga w tym przypadku ścigania z urzę-
du, bowiem nie można wykluczyć,
że to jednak kobiety sprowokowa-
ły księdza” – stwierdził urząd po-
wołany do ochrony praworządno-
ści. „A co się stanie, jeśli sprowo-
kowany oskarżeniem obywatel na-
kładzie nam po pysku?” – zastano-
wili się w prokuraturze okręgowej.
Jej szef Krzysztof Grześkowiak
w trybie nadzoru nakazał ponow-
nie zbadać sprawę.
W Wejherowie (Kaszuby) poli-
cja – zamiast zająć się walką z prze-
stępcami – nęka przydrożne panien-
ki (prostytucja jest tolerowana przez
polskie prawo). Komendant powia-
towy policji, Cezary Tatarczuk
(w porozumieniu z miejscowymi pro-
boszczami), zachęca okoliczną lud-
ność do organizowania codziennych
procesji do miejsc pracy tirówek
i odprawiania tam modłów, by znie-
chęcić panienki i ich klientów. Ta-
tarczuk wierzy, że z pomocą wier-
nych „można by ten problem opa-
nować”. Na razie umieści tablice
ostrzegające kierowców przed pro-
stytutkami i... AIDS. Według komen-
danta, Kościół ma „niezwykłą siłę
oddziaływania”. O tak, nie ma co do
tego żadnych wątpliwości... A.C.
A.C.
PSALMY BEZPRAWNE
PaS
Po 33 latach z Wielkiego Ka-
nionu w USA znikły spiżowe tabli-
ce, na których wyryto fragmenty bi-
blijnych psalmów. Władze Parku Na-
rodowego doszły do wniosku, że
umieszczenie cytatów z Biblii w Ka-
nionie jest złamaniem prawa. Tabli-
ce znajdowały się bowiem w budyn-
kach administracji stanowej, co – we-
dług dyrekcji – uderza w konstytu-
cyjną zasadę rozdziału Kościoła
i państwa.
TOLKIEN
MOLESTANT
PaS
Kościół katolicki w Anglii za-
płaci ofierze molestowania sek-
sualnego. Prawie 60-letni dziś
Christopher Carrie twierdzi, że
w wieku 17 lat był napastowany
przez wikarego parafii w Birming-
ham. Pikanterii całej sprawie do-
daje fakt, że tym duchownym był
syn autora „Władcy pierścieni”.
John Tolkien , który zmarł pół
roku temu w wieku 85 lat, nigdy
nie przyznał się do molestowa-
nia Carriego. Mężczyzna wywal-
czył jednak swoje, czyli 15 tys. fun-
tów.
PLUS NA MINUS
Kierowane przez członków Opus
Dei katowickie Radio Plus nie od-
niosło niestety sukcesu rynkowego,
bo liczba jego słuchaczy mieściła się
cały czas w granicach błędu staty-
stycznego. Nie pomagały kosztow-
ne akcje reklamowe; także SMS-y
z papieskimi złotymi myślami zysków
nie przyniosły. W Plusie wdrożono
więc ciupasem program naprawczy
polegający na wywaleniu z roboty
jednej trzeciej załogi. Krok taki zde-
nerwował jedną trzecią słuchaczy,
która w osobie Kowalskiego zaprze-
stała słuchania rozgłośni. Pozostałe
dwie trzecie: Nowak i Malinowski,
są jej nadal wierne.
PaS
DOJENIE ŁOTWY
PAŃSTWO POLICYJNE
Katolicki kościół na Łotwie ma
problemy. Biskupi narzekają na kiep-
ską współpracę z państwem. Dopie-
ro co wszedł tam w życie konkordat
(październik 2002), a watykańczycy
już rzucili się na forsę. Kardynał
Janis Pujats skarży się na brak po-
mocy w finansowaniu szkół katolic-
kich i twierdzi, że będzie musiał za-
mknąć dwa katolickie gimnazja. Aż
dziwne, że w czasach przedkonkor-
datowych nie było problemów z ich
utrzymaniem. Co więcej, w ciągu
ostatnich lat wybudowano ponad 30
kościołów. No, ale skoro pojawiły się
nowe możliwości, tylko głupiec by
nie doił.
PaS
Były minister Kołodko z per-
spektywy fiskusa jawi się jako gość
chorobliwie nienawidzący podatni-
ków. Dowodem jest np. ustawa o wo-
jewódzkich kolegiach skarbowych,
czyli o wywiadzie skarbowym. Pra-
cownicy nowej specjalnej policji otrzy-
mali prawo do zakładania podsłu-
chów i sprawdzania koresponden-
cji, a listę ofiar będzie ustalać jej szef
(wiceminister finansów) z kolegą, mi-
nistrem sprawiedliwości, bez żadnej
kontroli („FiM” 23/2003). Kuriozal-
ne jest pozostawienie pracownikom
wywiadu skarbowego prawa do do-
rabiania po godzinach i prowadze-
nia własnych biznesów. Aleksander
Kwaśniewski – mimo apeli przedsię-
biorców – ustawę podpisał. MP
RĘCE, KTÓRE LECZĄ
MP
Australijscy uczeni dokonali od-
krycia: panowie, którzy onanizują
się przynajmniej pięć razy w tygo-
dniu, trzykrotnie rzadziej zapada-
ją na raka prostaty. Odkrycie mo-
że wprowadzić w zakłopotanie kon-
serwatywne środowiska chrześci-
jańskie, skłócone w wielu kwestiach,
ale jednogłośnie potępiające ma-
sturbację jako praktykę „niezdro-
wą i niemoralną”.
A.T.
BISKUP POD GRUSZĄ
OŚWIADCZYNY
BISKUPA
Katolicka Agencja Informacyjna
postanowiła zaspokoić ciekawość ko-
ścielnych owieczek i przygotowała
raport o wypoczynku wakacyjnym bi-
skupów. Otóż pasterze twierdzą, że
pracują wiele, a odpoczywają mało.
A i te krótkie chwile wytchnienia po-
święcają na pożytek duszyczek wier-
nych oraz własnych. Jeżeli nawet nie
piszą artykułów i książek ( Życiński )
albo nie odwiedzają owieczek za oce-
anem ( Glemp ), to spędzają czas na
lekturze ( Gocłowski ), modlitwie
( Ziółek ), pielgrzymkach ( Wojtkow-
ski ), często w osamotnieniu i leśnej
głuszy. Słowem – wzory pracowito-
ści, skromności i prostoty. Skądinąd
wiemy, że niewiele w tym prawdy.
Owszem, niemal każdy hierarcha jest
nawet kilka razy do roku na piel-
grzymce, np. na Seszelach, w Egip-
cie czy Kalifornii. Niewiele miejsc
Projekt ustawy o związkach jed-
nopłciowych („FiM” 29/2003) jesz-
cze nie wszedł pod obrady parlamen-
tu, a już wywołał histerię w episko-
pacie. Biskup Stanisław Stefanek ,
szef Rady Episkopatu ds. Rodziny,
oświadczył, że projekt prof. Marii
Szyszkowskiej jest „atakiem na kon-
cepcję człowieka nie tylko chrze-
ścijańską, ale i ogólnoludzką” (?).
Stwierdził także, że małżeństwo he-
teroseksualne „pochodzi z prawa
naturalnego” (projekt nie mówi
o małżeństwie), a cała sprawa jest
wielką manipulacją. Purpurat wyra-
ził przekonanie, że projekt utknie
w zespole politycznym SLD, „gdzie
jest chyba kilku trzeźwych polityków”
PaS
A.C.
„DROBNE”
300 TYSIĘCY
Dziennika Telewizyjnego już nie
ma, ale jego duchowi spadkobiercy
mają się całkiem nieźle. W ponie-
działek, 14 lipca, o godz. 16.45 w wia-
domościach Radia Watykan poinfor-
mowano, że „w niedzielnej pielgrzym-
ce Radia Maryja na Jasną Górę
udział wzięło 200 tysięcy osób”.
108514435.011.png 108514435.012.png 108514435.013.png 108514435.014.png 108514435.015.png 108514435.016.png
Zgłoś jeśli naruszono regulamin