Dołęga - Mostowicz Tadeusz - świat pani Malinowskiej.rtf

(511 KB) Pobierz

Tadeusz Dołęga Mostowicz

Świat pani Malinowskiej

Wydawnictwo Łódzkie, Łódź 1989

Wstęp

W latach 1934–35 powstały pod piórem Dołęgi Mostowicza aż cztery powieści o tematyce "kobiecej". Były to, w kolejności ich ukazywania się: "Trzecia płeć", "Świat pani Malinowskiej" oraz dylogia: "Złota Maska" i "Wysokie Progi". Dwie z tych powieści trzyma właśnie Czytelnik w ręku. Dodajmy, że "Trzecia płeć" nie była po wojnie wznawiana, a "Świat pani Malinowskiej" miał tylko jedno powojenne wydanie w roku 1947. Interesująca więc powinna być odpowiedź na pytanie: jak obydwie powieści zniosły upływ czasu, zmianę gustów czytelniczych i konfrontację z naszą obecną wiedzą o świecie oraz o nas samych?

Zacznijmy jednak od początku. Mostowicz był pisarzem chwili bieżącej. Podejmował problemy swoich czasów i swoich dni. Te wielkie: kryzys gospodarczy, bezrobocie, indolencja ówczesnych "decydentów" politycznych, tragiczna przepaść między życiem "wyższych dziesięciu tysięcy" a życiem bezrobotnego urzędnika. I te małe: codzienne życie Warszawy, stołeczne ulice, sklepy, place targowe. Wielkie namiętności oraz pasje ludzkie, i skromne, maleńkie marzenia szwaczek, panien sklepowych i widzów z peryferyjnych kin.

Jego dziennikarskiemu i pisarskiemu oku nie mogły tedy umknąć procesy przemian obyczajowych oraz zmieniająca się po pierwszej wojnie światowej rola i funkcja kobiet w życiu społecznym. Taka jest, w ogólnym zarysie, geneza owych czterech "kobiecych" powieści Tadeusza Dołęgi–Mostowicza. Ale pisarz idzie jeszcze dalej. Tworzy bowiem nie tylko powieści z głównymi bohaterkami kobiecymi właśnie, lecz tworzy je przede wszystkim dla kobiet. To zaś wymagało uwzględnienia psychiki i emocjonalnych potrzeb kobiet, potrzeb różniących się chyba od zapotrzebowań czytelniczych mężczyzn.

Powstanie kobiecego audytorium czytelniczego to zjawisko historyczne, mające swoje uzasadnienia w złożonych procesach społecznych i historycznych. Ale o tym za chwilę. Najpierw bowiem należy wyjaśnić, jak mogło w ogóle dojść do aktywizacji kulturalnej kobiet. Zważmy bowiem: lata trzydzieste to okres, gdy kobiety walczyły o to, aby być panią mecenas, panią doktor, panią inżynier, panią magister. A liczba kobiet studiujących, podejmujących pracę urzędniczą, usamodzielniających się społecznie i materialnie była już niemała. Każdy rok przynosił nowe zjawiska w walce kobiet o rownouprawnienie społeczne i obyczajowe. Każdy rok potwierdzał nieodwracalność tendencji emancypacyjnych.

Problemy emancypacji kobiet (a jest to pojęcie bardzo obszerne i wieloznaczeniowe) wielokrotnie już wcześniej stawały się tematem powieści. Wystarczy tu powołać się choćby na Emancypantki Prusa, na powieści Reymonta (Komediantka, Fermenty), Żeromskiego (Dzieje grzechu), Zapolskiej (Janka, Fin–de–siecle'istka). W tamtych jednak powieściach chodziło przede wszystkim o podstawy równouprawnienia, o uznanie kobiety za pełnoprawnego człowieka.

Jest sprawą oczywistą, że konsekwencje pierwszej wojny światowej były czynnikiem niesłychanie przyspieszającym emancypację i przemiany obyczajowe. Tak zresztą dzieje się zawsze po wielkich wstrząsach historycznych i społecznych. Początek lat trzydziestych to właśnie okres, gdy kobiety realizują nowe sytuacje, nowe role społeczne, łącząc je z cechami własnej płci.

Ten właśnie moment: połączenie nowych ról społecznych z emancypacją obyczajową, z nowym sposobem "gry erotycznej", w której obydwie strony nabierają równych praw dla bystrego obserwatora jakim niewątpliwie był Mostowicz, musiał wydać się szczególnie atrakcyjny. Właśnie na styku nowych i starych obyczajów, nowych ról społecznych kobiet, na nowym do siebie stosunku dwu płci musiały wynikać konflikty i sytuacje absorbujące uwagę zarówno pisarza, jak i odbiorców (a głównie odbiorczyń) powieści.

Sprawa emancypacji kobiet była na początku lat trzydziestych tak ważna, że wszystkie wielkie ruchy polityczne musiały zająć wobec niej określone stanowisko. Wiązało się to nie tylko z koniecznością liczenia się z kobietami jako potencjalnymi sojuszniczkami czy nawet aktywistkami tych ruchów. Chodziło także, a może przede wszystkim, o rozstrzygnięcie problemów praktycznych: kobieta pracująca zawodowo czy kobieta–strażniczka ogniska domowego, żona, matka? Bo przecież; cokolwiek powiedziałoby się o słuszności dążeń emancypacyjnych kobiet, to nikt i nic nie mogło zdjąć z nich obowiązków macierzyńskich i domowych. W najlepszym przypadku mężczyzna mógł w sprawach gospodarstwa domowego i wychowywania dzieci pełnić funkcje pomocnicze. Zresztą, współczesny nam etap emancypacji ujawnił z całą ostrością owe sprzeczności ról kobiecych. Nie jest sprawą przypadku nawoływanie do zrównania pracy domowej w prawach i prestiżu społecznym z pracą zawodową. Ale to jest sytuacja dzisiejsza. W latach trzydziestych nie widziano jeszcze owych pułapek emancypacji i całego skomplikowania problemów, przed jakimi stajemy dzisiaj właśnie.

Wówczas spory i dyskusje sprowadzały się, mówiąc najogólniej, do dwu punktów widzenia, reprezentowanych przez dwie siły polityczne: ruch rewolucyjno–socjalistyczny i ruch faszystowski. Dla komunistów i socjalistów sprawa była oczywista: kobieta jest pełnoprawnym partnerem mężczyzny w życiu osobistym i równoprawnym członkiem ruchu rewolucyjnego. Nazwiska Wery Kostrzewy, Wandy Wasilewskiej, Zofii Praussowej są tu jednocześnie nazwiskami–symbolami. Inaczej w ruchu faszystowskim. Tam miejsce kobiety wyznaczały trzy elementy: kościół, kuchnia, dzieci. Faszyzm był zdecydowanie antyemancypacyjny. Nie wynikało to oczywiście z dalekowzroczności ideologów faszyzmu, przewidujących dzisiejsze nasze trudności i kłopoty z "emancypacją stosowaną". Przeciwnie. Było to wyrazem swoistej pogardy dla kobiety, uznaniem jej niższości intelektualnej, biologicznej i emocjonalnej. Ideolodzy faszyzmu formułowali to wyraźnie: "Kobiety niemieckie chcą być (...) przede wszystkim żonami i matkami, nie chcą być towarzyszkami, jak to usiłują wmówić sobie i im czerwoni uszczęśliwiacze ludu. Nie tęsknią za fabryką, biurem czy parlamentem. Bliższy ich sercu jest swojski dom, kochany mąż i gromadka szczęśliwych dzieci".*1

Prowadzono więc walkę o dusze, serca i umysły kobiet. Był wszakże jeszcze jeden moment, bardzo istotny i ważny: kryzys gospodarczy lat 1929–1934. Wielu ekonomistów zastanawiało się nad jego przyczynami. Wielu też, wychodząc z nieprawidłowych przesłanek, upatrywało jedną z głównych przyczyn kryzysu właśnie w inwazji pracujących kobiet, które – rzekomo jedynie dla zaspokojenia własnych aspiracji społecznych – wypierały mężczyzn z ich miejsc pracy. Jedynym więc lekarstwem na kryzys miał być powrót kobiet do kuchni i dzieci. I jeśli nawet te argumenty brzmią dzisiaj dziwacznie, to przecież wówczas traktowano je z całą powagą, ostro występując przeciw emancypacyjnym dążeniom kobiet. Pamiętajmy również o przemianach obyczaju, obejmujących także sferę życia erotycznego. Z bezwolnego dotychczas obiektu pożądań męskich kobieta stawała się partnerką gry miłosnej, mającą prawo nie tylko do przeżyć erotycznych, ale też do wyboru partnera.

Wszystkie te przemiany życia i obyczaju stawały się szczególnie atrakcyjne, dla twórców szukających i nowych tematów, i nowych sposobów kontaktowania się z odbiorcą. Wszystkie te przemiany wpływały także na zmianę sytuacji kobiet w literaturze. I to w dwojakim znaczeniu: w obszarze twórczości i w obszarze czytelnictwa.

W obszarze twórczości: Nie jest przecież sprawą przypadku, że lata 1932–39 to okres "inwazji" kobiet. Z. Nałkowska, M, Dąbrowska, M. Kuncewiczowa, I. Krzywicka, H. Naglerowa, P. Gojawiczyńska, W. Melcer, H. Górska, J. Brzostowska, M. Pawlikowska–Jasnorzewska, Z. Ginczanka, M. Ukniewska, E. Szemplińska – oto pierwsze tylko nasuwające się nazwiska. O literaturze lat trzydziestych, szczególnie zaś o powieści tych lat, można bez przesady powiedzieć, że "kobietami stoi". Rzecz jednak szczególna: kobiety–pisarki prawie wcale nie podejmują tematu działalności społecznej i aktywności zawodowej kobiet. I oto właśnie te problemy staną się, między innymi, przedmiotem zainteresowania Dołęgi–Mostowicza w obydwu prezentowanych Czytelnikowi powieściach.

W obszarze czytelnictwa także nastąpiły daleko idące zmiany. Czytelnictwo kobiet, rola audytorium kobiecego na rynku wydawniczym – to zjawiska, które swój początek mają w XVIII–wiecznej Anglii. Wiązało się to z "rewolucją przemysłową", z nową pozycją klas średnich, których przedstawicielki dysponowały wolnym czasem. Wytworzyła się wówczas wśród kobiet moda czytania "romansów". Było to zjawisko tak powszechne, że angielski historyk literatury Ian Watt określa lekturę jako zajęcie typowo kobiece.

W Polsce dopiero wiek XIX przyniósł żywiołową niemal emancypację kobiet. Stało się to z powodów, dla których także i w czasach nam bliższych po I i II wojnie światowej, kobiety przejąć musiały obowiązki nieobecnych mężczyzn. Wskutek wydarzeń historycznych (Insurekcja Kościuszkowska, Powstanie Listopadowe, Powstanie Styczniowe) wiele kobiet musiało stać się emancypantkami z musu, z konieczności. Po Powstaniu Styczniowym ogrom tego zjawiska spowodował, że "kwestię kobiecą", sprawę emancypacji kobiet zaliczono do najważniejszych społecznie, włączono do programu pozytywistycznego.

Te więc kobiet (niezależnie od pewnych różnic historycznych w porównaniu z Angielkami) stawały się wdzięcznymi odbiorczyniami literatury, szczególnie zaś powieści. Dlaczego właśnie powieści? Pisze o tym, jakże trafnie, historyk literatury: "(Kobiety) przedkładały powieść nad inne formy roztargnień (rozrywek – J. R.) – i nic w tym dziwnego. Teatr, drugi z kolei z lubianych rodzajów rozrywki kobiecej, rzadko odwiedzał prowincję, a w wielkich miastach nie mógł konkurować z lekturą. Wymagał określonego rytuału garderobianego i towarzyskiego – powieść tymczasem sama napraszała się do towarzystwa samotnej (jakże często dosłownie samotnej) mieszkanki odludnego dworu. Nie wymagała przy tym żadnego specjalnego przygotowania literackiego: całą swoją tradycją i formą zdawała się apelować do odbiorcy nie skażonego ani nadmiarem erudycji, ani profesjonalizmem literackim".*2

Lektura powieści była więc jedną z niewielu dostępnych kobietom form rozrywki. Była także i czymś więcej. Mogła bowiem stanowić także formę ucieczki od trudności dnia powszechnego; od kłopotów i ciężarów życia. Ten aspekt zainteresowania kobiet lekturą ma charakter nie tylko historyczny, lecz i współczesny. Świadczą o tym badania nad czytelnictwem kobiet. Współcześni badacze widzą trzy główne kierunki swoiście kobiecych zainteresowań lekturą: zaspokojenie sfery uczuć i fantazji, zdobycie wiedzy praktycznej, potrzebnej do prowadzenia domu, i zainteresowania "teoretyczne". Na pierwszym miejscu umieszczają jednak zaspokojenie sfery uczuć. Temu zaś służył i służy "romans" właśnie. Nie jest sprawą przypadku, że termin ten ma dwa znaczenia: może oznaczać powieść w ogóle, a także gatunek powieści, w której głównym motywem jest miłość. Szczególnie zaś poczytna była romantyczna, tristanowska odmiana miłości. Wątek Tristana i Izoldy okazał się wyjątkowo "nośny" w swych treściach emocjonalnych. W tristanicznej miłości bowiem "(...) przedmiot miłości musi być z jakichś względów nieosiągalny, realizacja pragnień kochanków musi być nieustannie zagrożona, świat musi być wrogi ich uczuciom, a wszystko razem musi kończyć się tragicznie".*3

Dodajmy tu jednak niezbędne zastrzeżenie: Oto w literaturze obiegu popularnego, a była to domena Mostowicza, zakończenie wątku nie tylko nie musiało być tragiczne, ale zostało zastąpione mniej lub bardziej modyfikowaną zasadą happy endu. Wynikało to z nadrzędnej zasady moralnego ładu świata i pocieszającej, konsolacyjnej funkcji tego rodzaju powieści wobec odbiorcy.

Współcześnie czytelnicy, a także odbiorcy teleseriali, np. o nieszczęsnej Isaurze, też szukają modelu miłości tristanicznej, miłości z przeszkodami. Wiek XX i "uszczęśliwiająca" modyfikacja tego modelu bardzo odpowiadają potrzebom współczesnym. Szczególnie odnosiło się to i odnosi do powieści obiegu popularnego, rozrywkowego. Najtrafniej, aczkolwiek dosadnie, ujął sprawę Witold Gombrowicz: "W powieści dla kucharek nie można intelektualizować ani przerafinowywać. Tam musi być miłość! Miłość wielka, święta i jedyna".*4

Mostowicz nie pisywał "powieści dla kucharek". Czytały go panie z różnych środowisk i sfer: dziewczyna ze sklepu, urzędniczka, pani mecenas i Pani ministrowa. Dlatego w jego powieściach o kobietach i dla kobiet znajdziemy, szczególnie w "Trzeciej płci", wiele elementów "intelektualizowania", rozmyślań, dyskusji i refleksji. Sama jednak zasada została przez Gombrowicza ujęta trafnie i syntetycznie.

Co zaś do Mostowicza, to zwróćmy uwagę na jeszcze jeden istotny czynnik. Oto w roku 1934, gdy ukazały się obydwie powieści, czytelniczki mogły w nich, czytać o sobie, o swoich najbardziej aktualnych sprawach. Ta aktualność podejmowanych problemów była jednocześnie i wielkim atutem Mostowicza, i groźbą dla artystycznych realizacji jego zamierzeń. Aktualność bowiem zawsze grozi pewnym "upublicystycznieniem" powieści. Grozi także czymś innym: gdy mija aktualność, może minąć i zainteresowanie samą powieścią. W przypadku Dołęgi tak jednak nie jest. Bowiem problemy emancypacji zawodowej, społecznej i uczuciowej kobiet nie przestały być nadal aktualne, choć występują w innych formach i w innym kształcie. Zatem lektura powieści Mostowicza, poza zaspokojeniem wspomnianych już wyżej potrzeb psychicznych, ma jeszcze jeden walor: Pozwala mianowicie porównywać kształt emancypacji lat trzydziestych z dzisiejszym. Pozwoli to Czytelnikom snuć własne refleksje i rozważania porównania i wartościowanie...

II

Czytelnicy bez trudu zorientują się, że bohaterki obydwu powieści to kobiety zwykłe, powszednie, zwyczajne. Zwrócił na to uwagę jeden z nielicznych recenzentów Trzeciej płci, pisząc: "Zwolennikom talentu Mostowicza jego ostatnia powieść przynieść może pewne rozczarowanie. "Trzecia płeć" jest bowiem pozbawiona tych wszystkich jaskrawych sensacyjnych efektów, które zdawały się być nieodłączną cechą popularnego powieściopisarza. (...) Mostowicz, jak to zresztą sam tytuł wskazuje; daje psychologiczną analizę współczesnego feminizmu w najrozmaitszych typach i konfliktach życiowych. To wszystko dokonuje się tutaj bez żadnych nadzwyczajnych sztuczek (...) "Trzecia płeć" wysunęła Mostowicza na czoło współczesnych beletrystów polskich. Ta powieść jest logicznie i proporcjonalnie skonstruowana, autor z wielką umiejętnością zestawia różnorodne płaszczyzny działań ludzkich, nie tracąc ani na chwilę poczucia całości. Jego wrodzony talent narracyjny działa z niesłabnącą siłą także i wówczas, kiedy opowiada nam o wydarzeniach zdawałoby się szarych i pospolitych. Ludzie Mostowicza są niezmiernie żywi i nieszablonowi, ich sylwetki zostały stworzone w sposób oryginalny (...). Wielką zaletą autora Trzeciej płci jest to, że doskonale orientuje się w postępach nowoczesnej nauki i w sposób właściwy porusza związane z tym zagadnienia".*5

Nie będziemy tu oczywiście streszczali fabuły powieściowej. Byłoby to niezbyt dżentelmeńskie wobec Czytelnika. Na kilka wszakże spraw chciałbym zwrócić uwagę. Dotychczasowa tajemniczość fabuły, wartkość akcji zostały w "Trzeciej płci" zastąpione rozważaniami i wypowiedziami bohaterów–rezonerów na temat problemów emancypacji kobiet, ich konkurencyjnej wobec mężczyzn roli na rynku pracy, ich znaczenia jako przyczyn kryzysu.

Powieść stanowi swoisty przegląd różnorodnych postaw wobec sytuacji kobiety inteligentnej, z "dobrego domu". (Ten niezbędny dla obiegu popularnego warunek pochodzenia bohaterek z "wyższych sfer" realizowany jest w obydwu przedstawianych Czytelnikowi powieściach). I nie ma co dalej ukrywać! Mostowicz jest nastawiony dość niechętnie, chciałoby się rzec – nawet konserwatywnie – wobec aktualnych w tamtych latach spraw emancypacji.

Zamysł autorski został zrealizowany w odmienny od dotychczasowej praktyki pisarza sposób. Całość obszernej przecież książki podzielona została na siedem rozdziałów. W trzech rozdziałach bohaterką prowadzącą jest Anna Leszczowa, główna chyba postać powieści. Jej oczami oglądamy sytuacje powieściowe, jej punkt widzenia stanowi podstawę charakterystyki innych postaci i samej Leszczowej. W rozdziale drugim prowadzącym bohaterem jest darzący Annę uczuciem Marian Dziewanowski. W kolejnych rozdziałach do głosu dochodzą trzy kobiety, których życie i losy układają się w swoistą panoramę problemów emancypacyjnych początku lat trzydziestych. Każda z nich: Wanda Szczedroniowa, Grażyna Szermanowa i Buba Kostanecka, reprezentuje nieco inny krąg spraw kobiecych. Taki układ fabuły pozwala Czytelnikowi kolejno poznawać bohaterów, za sprawą jednak innych postaci książki, osadzonych w analogicznych sytuacjach. Daje to odbiorcy szansę wyrobienia sobie własnego sądu i jego konfrontacji z sądami występujących w powieści osób. Mostowicz realizuje tu więc zasadę porozumienia z czytelnikiem ponad głowami swoich bohaterów. W ten sposób "wciąga" odbiorcę niejako "do wnętrza" powieści.

Akcja "Trzeciej płci" rozgrywa się w ciągu trzech lat. Upływ czasu sygnalizowany jest przeważnie przez narratora na początku kolejnych rozdziałów. Na uwagę zasługuje tytuł powieści. Mostowicz wyjaśnia jego sens w rozdziale trzecim, w liście skierowanym przez jedną z rzekomych czytelniczek do Wandy Szczedroniowej, znanej i cenionej publicystki. Myślę, że Czytelnicy z uwagą przeczytają ów list.

Tę "trzecią płeć" reprezentują w powieści, w różny co prawda sposób, wszystkie w zasadzie jej bohaterki. Różna jest jednak motywacja ich działań i różne konsekwencje osobiste oraz społeczne ich pracy. Są wśród bohaterek takie, które poświęcając się pracy społecznej zaniedbały obowiązki żony i matki. Są i takie, dla których sukcesy w życiu zawodowym są uzupełnieniem ich bujnego witalizmu i erotyzmu. Są takie, które szukają w hasłach emancypacji potwierdzenia własnej godności i wartości. Są wreszcie takie, które stają się emancypantkami z musu, z konieczności ekonomicznej. Taką postacią jest właśnie główna bohaterka, Anna Leszczowa.

I oto rzecz bardzo ważna: tylko w jej przypadku Mostowicz akceptuje Społeczną i ekonomiczną emancypację kobiet. Pozostałe postaci bohaterek ukazane są. ironicznie i satyrycznie. Anna wyłączona jest z tej zasady ze względu na macierzyństwo. Zwróćmy uwagę: ze względu na macierzyństwo, nie małżeństwo. Problem małżeństwa podejmuje Mostowicz w "Świecie pani Malinowskiej.

Tak więc "Trzecia płeć" daje Czytelnikowi swoisty przegląd postaw kobiet wobec emancypacji oraz ocenę autora dążności kobiet do uzyskania równych z mężczyzną praw we wszystkich dziedzinach życia. I tu trzeba wyraźnie powiedzieć: odbiorca jest dyskretnie manipulowany przez pisarza. Bowiem fakt, że negatywne sądy o emancypacji kobiet autor każe wypowiadać postaciom ukształtowanym na bohaterów pozytywnych powieści, zakłada akceptację tych sądów przez czytelnika.

Kobiety, bohaterki "Trzeciej płci", ukazywane są – szczególnie w życiu osobistym – na tle mężczyzn. Jest to interesująca sprawa. Na tle bowiem siły lub słabości partnerów wyraziście rysują się ich określone cechy. Przejawia się to zwłaszcza w motywacji związku małżeńskiego poszczególnych bohaterek. W partiach retrospektywnych lub w refleksjach odautorskich i rozmyślaniach samych bohaterek znajdujemy motywację ich zamążpójścia. Wyjątkowo interesująca jest sprawa małżeństwa Grażyny Szermanowej, działaczki społecznej. Wychodzi ona bowiem za mąż za Żyda z zamożnej rodziny warszawskiej pod wpływem atmosfery popowstaniowej (powstanie styczniowe), haseł asymilacyjnych i wspólnego udziału w nielegalnej działalności patriotycznej. Panienka z "dobrego I2 domu", przejęta ideałami pozytywistycznymi, wychodzi za mąż za młodego Żyda, który działalnością w ruchu narodowowyzwoleńczym udowodnił swoją polskość. Jest to swoista modyfikacja sytuacji Bogumiła i Barbary Niechciców z "Nocy i dni Marii Dąbrowskiej. Podkreślić tutaj należy, że żydowskie pochodzenie męża pani Grażyny nie stanowi w oczach czytelnika cechy ujemnej. Przeciwnie. We wspomnieniach członków rodziny Karol pozostaje osobą wyjątkowo sympatyczną i subtelną. A pamiętajmy: są to lata wzmagającej się ksenofobii i aktywności grup nacjonalistycznych. Na marginesie tej sprawy warto chyba przypomnieć, że Mostowicz nigdy nie uległ ksenofobii i owym nacjonalistycznym hasłom. W całej jego twórczości nie znajdziemy postaci ukazywanych negatywnie dlatego jedynie, że są Żydami. To zasługuje na podkreślenie. Rzecz bowiem w tym, że powieść obiegu popularnego szczególnie podatna była na owe idee ksenofobijne. Mostowicz jednak potrafił zachować własne oblicze i własną uczciwość.

Powróćmy jednak do motywacji małżeństw bohaterek powieści.

Wanda Szerman, publicystka, wychodzi za mąż za syna dozorcy warszawskiej kamienicy po to, aby zrobić rodzinie na złość. Ulega także fascynacji jego odmiennym od tego, z czym stykała się w domu, sposobem życia i myślenia. Dodajmy zresztą, że autor każe owemu synowi dozorcy robić nieprzeciętną karierę naukową...

Buba Kostanecka wychodzi za mąż za człowieka mądrego i dobrego. Ta miłość powoduje, że Buba szybko rezygnuje z aspiracji emancypacyjnych i z satysfakcją przyjmuje rolę kobiety–gospodyni, towarzyszki życia wybranego mężczyzny. Zwróćmy także uwagę, że jest to jedyne szczęśliwe małżeństwo. Ale też widzimy je w pierwszym roku po ślubie. Nie wiemy, jak ułoży się ono w dalszych latach. Pozostałe małżeństwa albo się rozlatują, albo żyją obok siebie, nie ze sobą.

I rzecz szczególna: właściwie żadna z bohaterek nie jest kobietą słabą czy bezwolną. Żadna z nich jednak nie zaznaje szczęścia i spokoju w życiu. Poza Bubą, ale też ona rezygnuje z dążeń emancypacyjnych. Problem jednak tkwi w pytaniu: czy dlatego są one nieszczęśliwe, że skazane na działalność społeczną i pracę zawodową, czy też dlatego podejmują ową działalność, że są nieszczęśliwe, niezaspokojone w życiu osobistym? (Pytanie to nie dotyczy głównej bohaterki, ponieważ w jej przypadku ukazane są ekonomiczne przyczyny i motywacje podjęcia pracy). Sytuacja pani Grażyny i jej córki Wandy (żony owego syna stróża) sugerowałaby raczej drugą ze wskazanych powyżej możliwości.

Nie ma więc co ukrywać: Mostowicz jest w "Trzeciej płci" wyraźnie niechętny emancypacyjnym dążeniom kobiet. Widać to wyraźnie w aprobacie dla upatrywania przyczyn kryzysu gospodarczego w "inwazji kobiet" na męskie miejsca pracy. Widać w rozwiązaniach poszczególnych wątków fabularnych, z których to rozwiązań wynika jednoznacznie, że miejsce kobiety jest w domu, w kuchni i w pokoju dziecinnym. Ten konserwatyzm postawy autora wobec jednego z najbardziej złożonych problemów tamtych lat nie wynikał, jak sądzę, z jego dalekowzrocznych przewidywań dzisiejszych komplikacji i pułapek związanych z konsekwencjami daleko posuniętej emancypacji zawodowej kobiet. Był raczej daniną złożoną w ofierze poglądom czasopism, z którymi współpracował, a także wyrazem jego osobistej postawy wobec kobiet, w których widział przede wszystkim subtelne piękno życia i główną inspirację działań i przeżyć mężczyzny.

III

Zachęcony sukcesem czytelniczym "Trzeciej płci", odmiennej przecież w swej konstrukcji fabularnej od poprzednich powieści (rezygnacja z wątków sensacyjnych, ograniczenie akcji, wprowadzenie szeroko potraktowanych dyskursów), podążył Mostowicz "za ciosem". Jeszcze w tym samym 1934 roku opublikował drugą powieść, podejmującą problemy emancypacji kobiecej i miejsca kobiety w ówczesnym świecie. Był to właśnie "Świat pani Malinowskiej".

Nie zdradzając pewnych zawiłości fabuły, posłużmy się słowami przedwojennego recenzenta książki, dla przedstawienia jej głównych zarysów treściowych: "Świat pani Malinowskiej to dzieje szarego, udręczonego życia wytwornej, uczuciowej i szlachetnej kobiety, którą miłość złączyła z człowiekiem bardzo niskiego gatunku. Pani Bogna Malinowska kocha męża bez pamięci, jest mu oddana bez zastrzeżeń (...) Mąż jej jest całkowitym przeciwieństwem żony (...) Bez wykształcenia, bez zdolności, Malinowski wspina się podstępnie po drabinie kariery i zostaje dyrektorem Banku Budowlanego. (...) Bogna (...) nie opuszcza go, chociaż zdaje sobie sprawę z jego wartości moralnej".*6

Zwróćmy uwagę na kilka spraw. Pani Bogna jest kobietą wytworną. Mamy tu wyraźny sygnał środowiskowy. Akcja rozgrywać się będzie w sferach jeśli nie najwyższych, to w każdym razie nieco wyższych od przeciętnych. To przecież bardzo ważna cecha powieści popularnej. Fabuła książek popularnych, rozrywkowych, wprowadzała czytelników (i czytelniczki) w świat na co dzień im niedostępny. W świat salonów, dystyngowanych manier i konwersacji zamiast codziennych rozmów. Ale to oczywiście sprawa mniej ważna. Najistotniejsze jest tu zestawienie postaci bohaterów: szlachetna, mądra kobieta i mąż – "człowiek bardzo niskiego gatunku". Jest to zestawienie konieczne. Inaczej bowiem nie byłoby płaszczyzny konfliktu i problemów. Nasuwa się oczywiście pytanie, jak mądra i szlachetna kobieta mogła wyjść za mąż za "naturę trywialną i egoistyczną", jak pisze cytowany recenzent o Malinowskim. Autor wyjaśnia nam, że pani Bogna poznała prawdziwą naturę i prawdziwy charakter męża dopiero po ślubie. Cóż, w życiu często tak bywa. Nie ulega jednak wątpliwości, że autor ułatwił sobie tutaj zadanie. Podstawa konfliktów bowiem zarysowana jest wyraziście i jednoznacznie. Postaci małżonków zarysowane są w powieści na zasadzie: czarne–białe. Sama jednak akcja przeprowadzona jest zgrabnie, z właściwą Mostowiczowi umiejętnością budowania sytuacji kulminujących.

Tekst składa się z pięciu rozdziałów, w których – podobnie jak było to w "Trzeciej płci"– występują kolejno bohaterowie prowadzący, przedstawiając swoją wizję świata i swoją ocenę wydarzeń. Rozdział pierwszy i piąty (ostatni) należy do Stefana Borowicza, wieloletniego przyjaciela pani Bogny i jej rodziny, kolegi uniwersyteckiego Ewarysta Malinowskiego. Rozdział drugi i czwarty ukazuje nam właśnie świat pani Malinowskiej, widziany jej oczami. Rozdział trzeci prezentuje nam Ewaryst Malinowski.

Podobieństwo konstrukcji fabularnej w obydwu powieściach, częściowa przynajmniej tożsamość środowiskowa bohaterów (owe sfery "nieco wyższe"), a także brak napięć i sensacyjnych kulminacji – wszystko to powoduje, że obydwie powieści są do siebie bardzo zbliżone i że wspólne ich opublikowanie w niniejszym wydaniu jest jak najbardziej uzasadnione.

W "Świecie pani Malinowskiej" także wiele miejsca poświęca się dyskursom na tematy obyczajowe, roli kobiet w społeczeństwie i rodzinie. W obydwu powieściach charakteryzuje się bohaterów poprzez ich rozmyślania oraz przez oceny wypowiadane ustami innych postaci powieściowych i samego narratora.

Istnieją jednakże i istotne różnice w zakresie problematyki powieści. "Trzecia płeć" dawała swoisty przegląd postaw kobiet z wyższej sfery mieszczańskiej wobec życia, pracy, rodziny, miłości itd. Ten przegląd prowadzony był dyskursywnie. Postaci dobierane były na zasadzie pewnych cech wybranych, a charakteryzujących jakąś linię emancypacyjną. Tych elementów różnorodności postaw nie spotykamy w "Świecie pani Malinowskiej".

Kolejna sprawa: w "Trzeciej płci" mężczyźni stanowili właściwie tło, na którym występowały kobiety – bohaterki powieści. W "Świecie..." autor ograniczył liczbę bohaterek właściwie do jednej pani Bogny. Ograniczył także środowisko, w jakim ona występuje. W pierwszym rozdziale widzimy ją co prawda w pracy, jako osobistą sekretarkę prezesa Banku Budowlanego. Bogna pokazana jest w dodatku jako osoba niemal niezastąpiona. W kolejnych jednak rozdziałach obserwujemy panią Bognę w sytuacji, gdy po ślubie rezygnuje z pracy, aby zająć się domem, aby stworzyć mężowi warunki do kariery zawodowej.

Narracja powieści tak jest budowana, aby czytelnik od samego początku nastawiony był do bohaterki pozytywnie. Służy temu w rozdziale pierwszym, jeszcze przed pojawieniem się bohaterki, jej charakterystyka dokonana przez Stefana Borowicza. Ta charakterystyka ma jednak także pewien cel utajony. Oto przeprowadzona jest tak, aby czytelnik mógł nie tylko przygotować się na wejście pozytywnej bohaterki, lecz także zrozumieć fakt, przez Borowicza jeszcze nie uświadamiany, że kocha się on w pani Bognie. Stanowi to nie tylko sygnał charakteryzujący z kolei pana Stefana, ale też jest to "świadoma gra" z czytelnikiem. Jest to system zdań z utajoną antycypacją, wyprzedzeniem mających nastąpić wydarzeń: Sygnalizuje on uważnemu czytelnikowi, że ten właśnie wątek w toku akcji nabierze znaczenia i wagi. Czytelnik może więc oczekiwać z niejakim prawdopodobieństwem, że nieuświadomiona miłość Borowicza do pani Bogny musi się w toku rozwoju fabuły ujawnić i doprowadzić do komplikacji lub szczęśliwego rozwiązania wątku. Charakterystyka postaci głównych bohaterów, ich wzajemne oceny, a także sugestie narratora powieści prowadzić muszą do tego, aby czytelnik od początku nie miał wątpliwości, że wybór dokonany przez panią Bognę jest zdecydowanie nietrafny, niewłaściwy.

Zauważmy więc, jak bardzo Mostowicz sam ograniczył sobie pole działania literackiego, jakie narzucił sobie więzy, decydując się na taką właśnie konstrukcję postaci bohaterów oraz przestrzeni fabularnej i środowiskowej. A jednak udało mu się te przeszkody pokonać. Rzecz bowiem w tym, że ów wybór męża prowadzić musiał do sytuacji konfliktowych. Kobieta staje przed koniecznością podjęcia decyzji: albo obowiązek współżycia z człowiekiem, którego prawdziwą wartość i charakter (czy też brak właśnie owych cech) poznała dopiero po ślubie, albo odejście od niego, by żyć samotnie lub też z kochającym ją Borowiczem. Jak pamiętamy z przytoczonej recenzji, pani Bogna decyduje się na pozostanie z mężem. Głównym, a właściwie jedynym powodem takiej decyzji jest... zbliżające się macierzyństwo.

Wydaje się więc, że z emancypacyjnych dążeń kobiet nie pozostało już nic właściwie: Bohaterki "Trzeciej płci" ponoszą (różnorodnie uzasadniane) klęski, jeśli nie w życiu zawodowym, to w życiu osobistym. Pani Bogna rezygnuje z własnych ambicji na rzecz Macierzyństwa. Macierzyństwo – to zdaniem Mostowicza, najwyższa wartość. W imię tej wartości kobieta może i powinna znieść wszystkie, najbardziej nawet dotkliwe ciosy z pokorą i bez buntu.

I tak dochodzimy do istotnej różnicy między "Trzecią płcią" a "Światem pani Malinowskiej". Tam bowiem problem Macierzyństwa nie był eksponowany jako wartość najwyższa. Prawda, główna bohaterka tamtej powieści działa właśnie w imię miłości do dziecka. Ale ta sprawa jest trochę w powieści "zamazana", przesłonięta innymi wątkami. Natomiast w "Świecie pani Malinowskiej" eksponowana jest jako Dobro Najwyższe. Nawet jednak i tutaj nie rezygnuje Mostowicz z pewnego zaskoczenia czytelnika. Ale o tym za chwilę.

Powieść, adresowana bardzo wyraźnie głównie do czytelniczek, przynosi szereg scen przeznaczonych właśnie dla płci pięknej. Do czytelniczek adresowane są subtelne opisy wieczoru i nocy poślubnej (bardzo dyskretnie operujące niedopowiedzeniami). Do nich głównie skierowane są rozmyślania bohaterki o obowiązkach wobec męża i dziecka, o odpowiedzialności za rodzinę.

Nie zapomina wszakże Mostowicz także i o czytelnikach. Na użytek mężczyzn spreparowany jest opis romansu Malinowskiego z kuzynką żony, hrabianką Lolą. Atmosfera hrabiowskiego domu: umeblowanie, peniuary i czerwony szlafrok Loli – wszystko to stanowi dla parweniusza, jakim jest w tej sferze Malinowski, magnes i przyciąga go z nieodpartą siłą.

Tak więc druga z "kobiecych" powieści Mostowicza stanowi swoisty konglomerat wątków i sytuacji powieściowych. Teza ogólna to przeświadczenie o konieczności rezygnacji przez kobietę z aspiracji zawodowych i nadrzędnych wartościach domu, rodziny, macierzyństwa.

Tu jednak kolejną wspomnianą wyżej niespodziankę: W bardzo wielu powieściach obiegu popularnego autorzy często podkreślali, że świadomie odrzucany awans zawodowy i społeczny kobiety jest warunkiem domowej idylli. Większość tych powieści (Breszko–Breszkowski, Romański, Zarzycka i in.) kończyła się happy endem. Kobieta pozostawała w domu, stwarzała jak najlepsze warunki awansu zawodowego męża, chowała dzieci i w tym znajdowała pełnię szczęścia. Mostowicz modyfikuje ten schemat. Oto rezygnacja z aspiracji zawodowych i społecznych pani Bogny nie przyczyni się do domowego szczęścia. Przeciwnie, powoduje jeszcze większe osamotnienie bohaterki. Mostowicz nie decyduje się na rozwiązanie łatwe, bajkowe. W zakończeniu powieści stawia bohaterkę w sytuacji świadomie dokonanego wyboru, ale nie happy endu! Pani Bogna świadomie wybiera macierzynstwo jako wartość nadrzędną. Nie oznacza to jednak że wybiera pełnię szczęścia.

Zważmy, że bohaterka "Trzeciej płci", także przecież kochająca córkę, decyduje się na rozwód, właśnie dla dobra i szczęścia dziecka. Ma też w perspektywie finału powieści nie sprecyzowane jeszcze możliwości ułożenia sobie na nowo życia emocjonalnego. W stosunku do sytuacji pani Anny, sytuacja Bogny ulega wyraźnemu ograniczeniu.

Tak oto zaspokajał Mostowicz wewnętrzne potrzeby odbiorczyń i odbiorców powieści popularnej. I to czytelników ze wszystkich sfer. Jest tu bowiem i "miłość święta i czysta", dla kucharek, jak mówił Gombrowicz. Jest i coś z "życia wyższych sfer" dla zaspokojenia snobizmu odbiorców. Jest coś z alkowy, sypialni i kuchni. Ba, jest także, bardzo zresztą fragmentarycznie i ubocznie potraktowany wątek szpiegowski.

I ostatnia sprawa: W obydwu powieściach autor, "wyciszając" wątki sensacyjne, osadza fabułę bardzo wyraziście w codziennych sytuacjach życiowych, w realiach Warszawy lat trzydziestych. Obydwie są "zwyczajne" i codzienne. I kto wie, czy właśnie w tych elementach nie tkwi przyczyna ich poczytności wśród współczesnych. Obydwie powieści potwierdzały fabularnie doświadczenia odbiorców, znajdujących w swej ulubionej gazecie wiele informacji zaczerpniętych jak gdyby z powieści.

Ten związek fabuły, prostej i nie naciąganej, z codziennymi doświadczeniami odbiorcy, potwierdzał "życiowość" powieści, jej "prawdziwość". Wszystko było w niej "jak w życiu", jak "codziennie". A jednocześnie ukazywało we fragmentach życie wyższych sfer, niedostępne na co dzień, a stanowiące przedmiot marzeń mieszczańskiego odbiorcy. Wszystko to pozwalało bez zastrzeżeń przyjmować koncepcje ideowe powieści.

A dzisiaj? Sądzę, że po upływie 50–ciu z górą lat od powstania powieści, mogą one zainteresować Czytelnika, i to podwójnie: z jednej bowiem strony do dziś nie stracił cech dobrego "czytadła dobrej literatury popularnej, z drugiej zaś mogą być w oczach Czytelnika wspaniałym dokumentem ówczesnego sposobu myślenia o trudnych sprawach emancypacji, obrazem dawno już minionych warunków bytowania, wystroju wnętrz, domów itd. – słowem tego, co składa się na kulturę materialną życia. Także i z tego punktu widzenia obydwie powieści wydają się warte przeczytania.

Józef Rurawski

Przypisy

*1 (cyt. wg:) J. C. Fest, Oblicze Trzeciej Rzeszy, Warszawa 1970, s. 441.

*2 J. Bachórz, Realizm bez chmurnej jazdy (...), Warszawa 1979, s. 286.

*3 K. Starczewska, Wzory miłości w kulturze Zachodu, Warszawa 1975, s. 218.

*4 T. Kępiński, Witold Gombrowicz i świat jego młodości, Kraków 1976, s. 225.

*5 S. Dzikowski, Trzecia płeć, "Nowa Książka",1934, z. I, s. 25–26.

*6 J. Lorentowicz, Świat pani Malinowskiej, "Nowa Książka", 1934, z. V, s. 456–7.

Rozdział I

Spadło to nań jak grom z jasnego nieba. W pierwszej chwili chciał wprost powiedzieć pannie Sobczykównie, że to kłamstwo, nowa obrzydliwa plotka biurowa i że nie powinna zajmować się powtarzaniem podobnych nowin. Bo ona to nazwała nowiną:

– Czy pan referent słyszał w Zakopanem o naszej nowinie? Pani Bogna wychodzi za pana Malinowskiego.

Uczuł przypływ krwi do twarzy i pochylił się nad otwartą szufladą. Jednocześnie spostrzegł swoje ręce, bezcelowo przewracające blankiety i opanował się.

– Nie słyszałem – odpowiedział.

– Na jesieni ma być ich ślub. To niby tajemnica, ale i tak wszyscy wiedzą. Myślałam, że pan naczelnik pisał panu o tym. Kto by się to spodziewał! Chociaż panu Malinowskiemu nic zarzucić nie można... Owszem...

Borowicz przełknął ślinę, stanowczym ruchem zasunął szufladę i zapytał:

– Czy to wszystkie kosztorysy?

...

Zgłoś jeśli naruszono regulamin