POR_CASUALIDAD_-_Epilog.pdf

(83 KB) Pobierz
272142945 UNPDF
POR CASUALIDAD ;)
Długo wyczekiwany Epilog!
Autor: Martynax_
Beta: Bella_Cullen9
Bella:
- Nessi, chodź do mamusi! - krzyknęłam, żeby przywołać moją pociechę.
- Bello, ty nie jesteś jej mamą, ile razy mam ci powtarzać - zaśmiał się Edward.
Jedyne co zrobiłam w odpowiedzi, to pokazałam mu język niczym pięcioletnia
dziewczynka, a przecież mam już dwadzieścia lat. Ukucnęłam i wystawiłam
ręce, żeby Nessi mogła w nie „wpaść”. Cóż, od kiedy skończyłam osiemnaście
lat w moim ogromnym szczęściu i narzekaniach mojego ojca przenieśliśmy się
do ślicznego domku na wzgórzu. Miejsce to znajdowało się jakieś trzydzieści
minut drogi od mojego starego domu. Charlie na początku nie chciał się
zgodzić, ale wreszcie z wielkim żalem i smutkiem przystał na moją propozycję.
„Pamiętaj Bello, że kiedy Edward cię skrzywdzi, nie przychodź do mnie z
płaczem!”, tak brzmiały jego ostatnie słowa. Tata do tej pory nie mógł
wybaczyć Edwardowi, tego, że zostawił mnie dla innej. Dzień w dzień dziękuję
Bogu, że udało mi się zataić przed ojcem sprawę ze szpitalem i moją rzekomą
„śmiertelną chorobą”.
- Nessi! - krzyknęłam ponownie.
- Boże, Bello, daj jej się pobawić - powiedział lekko zirytowany Edward.
- Nie. Ona musi najpierw zjeść. Zresztą nie wiadomo czy czegoś nie zbroiła –
powiedziałam, wstając.
- Kochanie, mówię ci, daj jej się pobawić, przyjdzie, jak zgłodnieje. Poza tym
my też możemy się zabawić - powiedział mój młody grecki Bóg, dociskając
mnie do szafki kuchennej.
Czas, jaki ze sobą spędziliśmy ani trochę nie zmniejszył mojego pociągu do
niego. Cały czas działał na mnie tak samo. Jeden jego gest, jeden jego dotyk
i byłam cholernie mokra. Jezu! Jak ja uwielbiam, kiedy on mówi teksty typu
„będę pieprzył twoją ciasną szparkę” i w tym samym momencie np. pieprzy
mnie w pozycji na pieska. Przełknęłam głośno, czując, jak coraz bardziej
dociska mnie do szafki. Jedna z jego dłoni powędrowała na mój tyłek, a druga
na pierś. Dał mi klapsa, a moje oczy wywróciły się w tył głowy. Schylił się do
mojego ucha i wyszeptał zmysłowym głosem:
- Lubisz, kiedy daję ci klapsy? To sprawia, że robisz się mokra, prawda?
Wydałam z siebie cichy jęk i pokiwałam przecząco głową. Spojrzał w moje
oczy, a w jego czaiły się psotne iskierki i ogromna żądza, żeby posiąść moje
ciało.
- Nie?! - zapytał z ogromnym tajemniczym uśmiechem.
- N...nie - wyjąkałam.
- Sprawdźmy - teraz uśmiechał się jak mały chochlik.
Poczułam jego rękę jak sunie po moim gładkim udzie do mojej kobiecości.
Przejechał palcem po materiale moich koronkowych majtek i odsunął od
materiał z kroku. Wykręcił mój sutek pomiędzy palcami, a ja poczułam, jak
nogi się pode mną uginają. Pisnęłam cichutko, kiedy włożył we mnie palec.
Jednak nie dał mi się długo tym cieszyć, bo zaraz go wyjął. Jego palec lśnił od
moich soków.
- Nadal uważasz, że to nie sprawia, iż robisz się mokra? - wymruczał
z pociemniałymi oczami.
- Oh... ohh cholera Edwardzie! - zajęczałam.
- Zadałem ci pytanie - powiedział twardo.
- Sprawia, że jestem niezmiernie mokra - wyjęczałam posłusznie.
Włożył sobie palec z moimi sokami do ust i kiedy wylizał go dokładnie,
zamruczał mi do ucha.
- To dobrze... lubię, kiedy jesteś taka mokra - possał lekko płatek mojego ucha,
a ja zarzuciłam mu ramiona na szyję.
Zadziwił mnie, kiedy wyplątał się z moich objęć i krzyknął.
- Nessi! Chodź do mnie!
- Ej! - zaskamlałam niepocieszona.
Nawet się do mnie nie odwrócił, kiedy odpowiedział.
- Kochanie, to taka mała kara za to, że kłamiesz - w jego głosie dało się słyszeć
śmiech.
Już otwierałam buzię, żeby mu odpowiedzieć, kiedy od roześmiany powiedział.
- Nessi, kochana przyszłaś do tatusia!
- Świetnie - mruknęłam, kiedy on zaczął się odkręcać z małą białą kulką.
Nessi to nasza mała kochana pociecha rasy „maltańczyk” * . Kocham tego
pieska!
- Ta... a jak ja mówię o sobie, że jestem jej mamusią, to mi mówisz, że nie
jestem - powiedziałam naburmuszonym tonem - A jak tak to sam o sobie
mówisz, że jesteś jej tatusiem!
Jedyne co usłyszałam w odpowiedzi to jego głośny śmiech.
- Ale widzisz... ja jestem jej tatusiem i mnie słucha. Ty jesteś ponoć jej
mamusią i cię nie słucha - powiedziała z psotnym uśmiechu.
- To teraz drogi „tatusiu” będziesz pieprzył suczki rasy maltańczyk -
powiedziałam z poważną miną, a on udał, że zatyka Nessi uszy.
- Nie mów tak przy dzieciach - skarcił mnie, a ja wywróciłam oczami.
- Wiesz, czasami mam wrażenie, że jesteś gorszy niż dziecko.
- Taaa... co ty nie powiesz? - na jego pełnych ustach zagościł słodki uśmiech -
porozmawiamy o tym wieczorem w sypialni jakie ze mnie dziecko.
- O...ok - wiedziałam, że tej nocy raczej się nie wyśpię.
* * *
Obecnie robiłam ciasto, gdyż „mój książę” zażyczył go sobie. Stwierdził, że
cytuję „twoje ciasto jest tak kurewsko zajebiste, że muszę je dzisiaj zjeść, nim
pożrę ciebie”. Biszkopt piekł się w piekarniku, a ja robiłam krem, kiedy jakiś
długi bardzo, bardzo uzdolniony paluch „wsunął” się w krem i wylądował
w buzi jego właściciela.
- Edward! - zganiłam go.
- No co? - obruszył się - Lubię ten krem.
Nic nie mogłam na to poradzić, że na moich ustach wykwitł wielki szeroki
uśmiech. Nagle jego oczy zaświeciły się jak oczy Nessi na widok nowej
zabawki, którą może wytarmosić po całym domu.
- Bello! Mam plan!
- Jaki? - zapytałam z uśmiechem.
- Wiesz, że cię kocham?
- No wiem.
- A wiesz, kiedy jeszcze bardziej cię pokocham? - powiedział, robiąc maślane
oczy.
- No kiedy? - roześmiałam się.
- Wtedy kiedy będę mógł zjeść ten krem z ciebie! I do tego owoce! ohh!
Dzizas! I do tego twój słodki nektar - rozmarzył się na całego.
Oczywiście mi z przyzwyczajenia nadal nie wyszło czerwienienie się, to też tak
zrobiłam i moje policzki pokrył różowy kolor.
- Więc jak? - zapytał tonem dziecka pytającego czy dostanie lizaka przed
obiadem.
- No nie wieeeeeeeeeeeeem - przeciągnęłam samogłoskę „e”.
- No proszę, proszę, proszę - mało co nie podskakiwał.
- Taaaaaaa... i ty nie jesteś dzieckiem - wywróciłam oczami.
- Dzieckiem? - znów powrócił uśmiech chochlika.
- No, a co nie? - mówiąc to łyżką, którą miałam w ręce, pacnęłam go w nos.
Na jego ślicznym zgrabnym nosku powstał czubek z kremu.
- Przegięłaś Swan - zaczął się do mnie zbliżać jak lew polujący na swoją ofiarę.
- Edward - pisnęłam, kiedy doskoczył do mnie i podniósł do góry.
* * *
Po małej eskapadzie z krem od ciasta byłam cała nim ulepiona. Edward
zlizywał go z moich piersi, z brzucha, z każdej części ciała, którą uznał za
„zjadliwą z kremem”. Edward jest moim kochanym wariatem! Kocham go
całym sercem i duszą. Leżeliśmy nadzy w łóżku i patrzyliśmy sobie w oczy.
Nagle złapał moją prawą rękę i zaczął ssać w ustach palec, na którym był
pierścionek zaręczynowy. Westchnęłam cichutko.
- Uwielbiam patrzeć na twoją dłoń z tym pierścionkiem - powiedział dziwnie
rozczulony - Już nie mogę się doczekać września... a to dopiero za dwa
miesiące...
Wydął wargi.
- Też się nie mogę doczekać, kochanie - pocałowałam go w usta - Kocham cię.
- Ja ciebie też.
Czyżbym zapomniała się wam pochwalić, że zaręczyliśmy się z Edwardem
w dzień moich osiemnastych urodzin? Nie. To teraz wam mówię. To była
idealna chwila. Blask księżyca i polana, na którą urwaliśmy się z mojej
imprezy urodzinowej. No bajka po prostu! Wtuliłam się w niego mocno. Nagle
usłyszeliśmy skamlenie Nessi.
- O nie, nie kochana, na łóżko nie wjedziesz - zwróciłam się do niej, starają się
nie patrzeć na jej słodki pyszczek. To by mnie złamało.
- Chodź kochana i nie słuchaj tej czarownicy - zaśmiał się Edward, łapiąc ją na
ręce i wciągając na łóżko.
- Edward! Potem nie będzie się chciała słuchać! - skarciłam ją.
- Chyba tylko ciebie - wyszczerzył się.
- I na co mi ten pies był? - obruszyłam się - Mój facet woli małego słodkiego
psiaka od swojej narzeczonej!
Zwiesiłam ręce na piersi.
- Wiesz przecież, że ciebie kocham najbardziej – powiedział, cmokając mnie w
usta - Tylko po prostu ona jest słodsza!
Przywaliłam mu w ramię i roześmiałam się serdecznie. Nessi zaczęła skakać
jak mały zajączek po całym łóżku.
- Idealnie - szepnęłam do siebie.
Jednak Edward mnie usłyszał.
- Wiem kochanie, wiem. Też tak sądzę - kiedy tylko to powiedział,
przywarliśmy do siebie ustami w gorącym i słodkim pocałunku.
* http://www.psy.pl/files/
%28wl2YhKjUcGJc65tVnmyd11htirKSXs2EXptxm1uqnJaee2eNZlRc4ZtWn71nnGpsQ
6qRVJl6X6FrZVmmy5PLbGjo%29/pl/kotybazaogloszen/10/16035/2015026538.jpg
Z OKAZJI ŚWIĄT WIELKANOCNYCH
CHCIAŁAM WSZYSTKIM ŻYCZYĆ
WESOŁYCH ŚWIĄT I SMACZNEGO
JAJKA ORAZ MOKREGO DYNGUSA!
A TO TAKI MAŁY PREZENCIK ODE
MNIE ;)
Zgłoś jeśli naruszono regulamin