resortowe dzieci cd.docx

(123 KB) Pobierz

Mazurek ostro przepytuje Kanię o 'Resortowe dzieci': Ta książka to szantaż: Nie jesteś nasz, to zlustrujemy Ci rodziców

red. 2014-01-11

·         http://bi.gazeta.pl/im/49/c9/e8/z15255881AA,Dorota-Kania--wspolautorka-ksiazki.jpgDorota Kania, współautorka książki Fot. AG

"Piszecie tylko o ludziach, z którymi się nie zgadzacie", "Kłania się stara zasada Goeringa: To ja decyduję, kto jest Żydem. Wy decydujecie, kto jest resortowym dzieckiem" - wytyka Dorocie Kani, współautorce książki, Robert Mazurek w wywiadzie dla "Rzeczpospolitej". Kania próbuje się bronić: "Szantaż? My nie zajmowaliśmy się grzebaniem w życiorysach..."

"Jaki miała na ciebie wpływ partyjność jednego z rodziców?" - zaczyna wywiad Robert Mazurek. "Żaden" - przyznaje od razu Dorota Kania, współautorka książki "Resortowe dzieci" - przestawiono w niej znanych dziennikarzy i publicystów, którzy - według autorów - odnieśli sukces w III RP dzięki powiązaniom ich rodziców z władzami PRL. Na okładce książki znalazły się wizerunki m.in. Janiny Paradowskiej, Tomasza Lisa, Jerzego Baczyńskiego, Adama Michnika i Jacka Żakowskiego.

Choć od razu na początku wywiadu Kania przyznaje, że na nią partyjność rodzica nie miała wpływu, to dalej wielokrotnie powtarza, że wspólnie z Jerzym Targalskim i Maciejem Maroszem, skupili się na ludziach, którzy robili karierę w III RP, a "którzy karierę zawdzięczają związkom rodzinnym". Dodaje, też "że przecież każdy socjolog powie, że ma znaczenie z jakiego domu ktoś wyszedł, gdzie się wychował".

Himalaje hipokryzji

"A Targalski? Przecież pisząc taką książkę Targalski wznosi się na Himalaje hipokryzji i komunizmu" - atakuje Mazurek, przypominając przynależność Targalskiego do PZPR oraz o partyjne zaangażowanie jego ojca. Kania nie widzi tu sprzeczności. - Nie dostrzegam w tym hipokryzji. (...) Dlaczego mam go teraz lustrować? - pyta zdziwiona.

Mazurek punktuje, że Kania w książce skupiła się tylko na tych, z którymi się ideologicznie nie zgadza. "Jak nie jesteś prawicowy, to zlustrujemy Ci starych i nazwiemy 'resortowym dziecku'. Super." I zaraz wylicza pominięte w książce postaci z prawej strony: Bronisław Wildstein, Krzysztof Czabański, publicysta "wSieci", Marcin Wolski, felietonista "Gazety Polskiej"...

Robert Mazurek w obszernym wywiadzie nie ukrywa sceptycyzmu: "Mówisz to serio?", "No proszę Cię..".

- Jest wiele innych osób po prawej stronie, konserwatywnych dziennikarzy, którzy mieli dziadków w KPP, a nich nie napisaliśmy - stwierdza w odpowiedzi Kani. Dalej nieporadnie próbując się bronić, sama sobie przeczy. Raz mówi, że współautorami książki po prostu skupili się na tych których " korzenie sięgają starego systemu", a dalej przyznaje, że w przypadku Jacka Żakowskiego "o umieszczeniu go w książce [i na okładce książki - red.] zdecydował jego sposób myślenia, a nie więzy krwi, czy własna przynależność partyjna".

Pozew Żakowskiego

Publikacja książki i jej promocja na prawicowych portalach wywołała lawinę komentarzy. "Dać upust własnym kompleksom i jeszcze zarobić kasę - to dopiero fajny biznes" - mówił Tomasz Lis. Z kolei Jacek Żakowski zapowiedział złożenie pozwu przeciwko autorom. Domaga się on od wydawcy książki przeprosin, 20 tys. zł oraz by w rozpowszechnianych egzemplarzach jego wizerunek na okładce był zakryty naklejką, oraz sprostowania. - Moje zdjęcie umieszczone pod tytułem "Resortowe dzieci" oznacza, że ktoś z moich bliskich lub ja współpracował z "resortem".A to jest kłamstwo i przeciw niemu skierowałem pozew - tłumaczy Żakowski. W odpowiedzi wydawnictwo zakleiło zdjęcie Żakowskiego białym kołem ze znakiem zapytania."

 

Karnowski do Kani: Doroto, weź zimny prysznic. Kłótnie prawicy o "Resortowe dzieci"

kospa

13.01.2014 , aktualizacja: 13.01.2014 12:22

A A A Drukuj

http://bi.gazeta.pl/im/88/7c/e8/z15236232Q,-Resortowe-dzieci-.jpg

"Resortowe dzieci" (Fot. Wydawnictwo Fronda)

·         Michał Karnowski/ Dorota Kania - miniatura

·         Zobacz zdjęcia (2)

"Nie niszcz już uznania, jakie zdobyłaś za 'Resortowe dzieci', i po prostu przeproś Piotra Zarembę" - apeluje do Doroty Kani na łamach serwisu wPolityce.pl Michał Karnowski. Kania miała za złe Zarembie, że ją krytykuje, choć jej zdaniem brakło mu odwagi, by napisać książkę podobną do "Resortowych dzieci".

"Resortowe dzieci. Media" to książka autorstwa prawicowych dziennikarzy - Doroty Kani oraz Jerzego Targalskiego i Macieja Marosza, która ukazała się w grudniu ubiegłego roku. Dzięki niej możemy poznać - jak sugeruje "Gazeta Polska" - "zaskakujące powiązania rodzinne i polityczne czołowych postaci dziennikarskiego 'salonu' III RP", "tak zdecydowanie przeciwnych dekomunizacji i lustracji, szydzących z patriotyzmu, polskich tradycji i polskości".

"To wiekopomne dzieło to w rzeczywistości nużąca wyliczanka, kto gdzie był i z kim jest spokrewniony. Masa szczegółów i szczególików przepisanych z akt paszportowych, z których nic nie wynika" - pisała na łamach "Gazety Wyborczej" Dominika Wielowieyska. I zwracała uwagę, że "swoich ideowych kolegów, którzy co nieco wysługiwali się PRL-owskiej władzy, autorzy traktują ulgowo lub w ogóle ich nie tykają".

Kryterium? Stosunek do katastrofy smoleńskiej

Na klucz, który zastosowali, decydując, kto jest, a kto nie jest "resortowym dzieckiem", zwrócił uwagę również Piotr Zaremba podczas rozmowy w prawicowej Telewizji Republika. Jego wątpliwości wzbudziła obecność w książce choćby nazwiska Tomasza Wróblewskiego - byłego redaktora naczelnego m.in. "Newsweeka" czy "Rzeczpospolitej".

- Kryterium, jakie przyjęliśmy, było bardzo proste i jasne. Było nim zachowanie dziennikarzy w III RP i ich stosunek do najważniejszych spraw: lustracji, dekomunizacji, likwidacji WSI oraz do katastrofy smoleńskiej - tłumaczy Kania w rozmowie z Robertem Mazurkiem na łamach weekendowej "Rzeczpospolitej". - Skupiliśmy się na ludziach, którzy robili karierę w III RP, a ich korzenie sięgają starego systemu.

Mazurek wypomina współautorce "Resortowych dzieci", że za "lustrowanie" ludzi prawicy się nie wzięli. - Powtórzę, że głównym kryterium była postawa w III RP, a nie nasza z kimś znajomość - powtarza dziennikarka "niepokorna". I upiera się: - My nie zajmowaliśmy się grzebaniem w życiorysach...

Kania przyznaje, że jej "druga mama należała do partii do 1979 roku, kiedy przeszła na emeryturę". Zastrzega jednak, że na nią nie miało to żadnego wpływu. - Nie chcę wchodzić w moją sytuację osobistą - mówi, gdy Mazurek zwraca jej uwagę, że innym "partyjność" chętnie wypomina.

"Kania nie osiągnęła w zasadzie niczego. To, jak widać, boli"

Podobnie jak w studiu Telewizji Republika, również w rozmowie z Mazurkiem Kania zarzuca Zarembie i Wildsteinowi brak odwagi, że nawet nie spróbowali napisać podobnej książki, a krytykują jej.

Właśnie za to już w weekend nie zostawił na niej suchej nitki publicysta tygodnika "wSieci" Piotr Skwieciński. "Tchórzostwo Zaremby polega, jak rozumiem, na tym, że nie krzyczy. On nie krzyczy, ale liberałowie się go boją. Kania krzyczy co sił w płucach, ale jest przez przeciwników traktowana z politowaniem" - napisał w tekście opublikowanym w serwisie wPolityce.pl.

"Dorota Kania jest rówieśnicą Zaremby. Nie osiągnęła w zasadzie niczego, co można by choć w przybliżeniu porównać z jego osiągnięciami. To, jak widać, boli" - konkluduje Skwieciński.

"Doroto, weź, proszę, zimny prysznic"

Ale w Kanię uderzył również Michał Karnowski, zdaniem którego dziennikarka, "najwyraźniej odurzona niezwykłym sukcesem swojej (oraz Jerzego Targalskiego i Macieja Marosza) książki, nieco odleciała", a "delikatne w sumie wątpliwości i zastrzeżenia [uznała] za brutalny atak".

Jego zdaniem w rozmowie z Mazurkiem Kania "poległa", mimo że "zadał jej absolutnie oczywiste, możliwe do przewidzenia pytania". "Ale Dorota weszła w to jak mysz w pułapkę i jeszcze rozsmakowała się w serze. Brnęła i brnęła bez żadnej refleksji" - podsumowuje Karnowski.

"Nie sądzę, by właściwą odpowiedzią na to kosmiczne zadufanie w sobie było wyliczanie zasług Zaremby, który w czasie gdy Dorota Kania spokojnie pracowała w (bynajmniej wtedy opozycyjnym) "Super Expressie", odchodził z kilku mediów, walcząc o wolność dziennikarską i możliwość opisywania III RP w sposób uczciwy" - pisze. "Jaki diabeł podszepnął jej wywołanie kolejnego konfliktu na prawicy? Kto zaraził ją pychą, jaką zaprezentowała?" - pyta Karnowski.

I apeluje: "Doroto, weź, proszę, zimny prysznic, nie niszcz już uznania, jakie zdobyłaś za 'Resortowe dzieci', i po prostu przeproś Piotra Zarembę".

 

Gdyby wszak autorom książki było mało nazwisk, poniżej lista osób współpracujących z komunistami oraz dzieci prominentów:

 

Dorota Kania – oszustka finansowa wyłudziła pieniędzy od Dochanala, jej macocha była komunistką

Jerzy Targalski – wstąpił do PZPR w 1973, historyk przy Instytucie Historii Partii

Giertychowie – Jędrzej poparł stan Wojenny i generała Jaruzelskiego nazwał patriotą, jego syn Maciej był członkiem rady powołanym przez generała, a krewny Zbigniew członkiem PRON.

Piotr Zaremba – jego dziadek był członek Rada Konsultacyjna przy Przewodniczącym Rady Państwa

Bronisława Wildstein – syn żydokomunisty, Mason, jego syn Dawid redaktor Forum Polskich Żydów

Jarosław Kaczyński – jego Ojciec należał do PZPR, matka zajmowała twórczością komunisty Kruczkowskiego

Ludwik Dorn – syn żydokomunisty

Sławomir Centkiewicz – wnuczek Ubeka

Marcin Wolski – politruk w Polskim Radiu

Jan Pietrzak – satyryk, były ZTMPOWIEC , przyjaciel Mieczysława Moczara

Krzysztof Czabański – członek PZPR

Leszek Moczulski – w latach 1969-1977 tajny współpracownik SB

Jadwiga Staniszkis – córka ekonomisty Witolda Staniszkisa, współpracownika towarzystwa Grunwald

Zbigniew Czajkowski – członek PAXu i rady konsultacyjnej

 

Zgłoś jeśli naruszono regulamin