Wypowiedz Dawiad Rockefellera z zeszlego tygodnia (kwiecien 1998r) " The MA-Inteligence Advisor (miesiecznika) brzmiala:
"JESTESMY NA KRAWEDZI GLOBALNEJ TRANSFORMACJI.
WSZYSTKO CO POTRZEBUJEMY TO GLOWNY KRYZYS, A WSZYSTKIE
NARODY SWIATA ZAAKCEPTUJA "NOWY PORZADEK SWIATA..."
A oto ksiazka wydana przez Texe Marrs'a opisujaca jak do tego doszlo....
TEXE MARRS
TAJNA WLADZA SWIATA
TAJNE BRACTWO I MAGIA TYSIACA PUNKTÓW SWIETLNYCH
PRZEDMOWA
Czy za kulisami dzialaja iluminaci, tajna klika bogatych ludzi, knujaca rozlegly spisek, by rzadzic swiatem? Czy ci potezni i wplywowi ludzie kryja sie za szalencza kampnia na rzecz swiatowego Rzadu i Nowego Miedzynarodowego Porzadku Ekonomicznego? Jezeli taka ukryta, elitarna, okultystyczna grupa istnieje, czy powiedzie sie jej pieczolowicie przemyslany plan? Chociaz wydaje sie to nieprawdopodobne, zaskakujaca odpowiedz na to pytanie brzmi TAK, istnieje tajna organizacja oswieconych ludzi. Jest nia Potega Pieniadza Ameryki, Europy, i Azji. Ludzie stojacy na jej czele nazywam TAJNYM BRACTWEM. Czlonkowie tej utajonej grupy uwazaja siebie za ludzi wyzszej rasy i lepszej krwi. Przekonani sa, ze ich przeznaczeniem jest byc panami. My zas mamy stac sie ich ekonomicznymi niewolnikami-slugami.
Przez wieki ci diaboliczni ludzie, agenci magicznego podziemia, znanego jedynie niewielu, organizowali sie w tajne stowarzyszenia i gromadzili niewyobrazalne bogactwa i skarby. Ale poniewaz chciwosc jest nienasycona, ich niezaspokojona zadza bogacenia sie oraz zdobywania coraz wiekszej, absolutnej i niezachwianej wladzy rosnie wobec tego z dnia na dzien.
Szczerze mówiac, przez mniej wiecej 42 lata mojego zycia nie wierzylem, ze taka grupa ludzi istnieje. Uwazalem „spiskowa teorie" za nieco zabawna, jezeli nie absurdalna. Kiedy spotykalem ludzi, skadinad inteligentnych, którzy wydawali sie pochlonieci idea tajnego spisku miedzynarodowych bankierów zdecydowanych rzadzic swiatem, zwykle klasyfikowalem ich jako dziwacznych ekscentryków, prawdopodobnych szalenców lub zbyt inteligentnych wariatów. „Z pewnoscia" - myslalem - „ich badania i odkrycia sa metne, a wnioski bledne. Swiat nie moze byc tak zorganizowany"!
Wstrzasajace Odkrycie.
Szesc lat temu dokonalem wstrzasajacego odkrycia. Badajac przedziwny, ale i niekiedy fascynujacy, ogólnoswiatowy ruch spoleczny i duchowy nazwany „NEW AGE", natrafilem na cos dziwnego, na cos gigantycznego, a nawet groznego. Na poczatku nie moglem w to uwierzyc. Nie chcialem w to uwierzyc. Ale byly dowody, niepodwazalny material dowodowy. Po jakims czasie moje mechanizmy obronne poddaly sie - poznalem prawde.
Nigdy nie zapomne dnia, w którym odkrylem okropna prawde o TAJNYM BRACTWIE. Ten dzien zmienil mnie w jakis niepojety, zagadkowy sposób. Teraz wiem, i dlatego juz nigdy nie bede ta sama osoba. Winston Churchill kiedys wnikliwie zauwazyl, ze „Wiekszosc ludzi, w jakims momencie zycia, potyka sie o prawde. Wielu szybko sie podnosi, otrzepuje i zajmuje swoimi sprawami, jakby nic sie nie stalo." To wlasnie przytrafilo sie mnie tego rozstrzygajacego, niezapomnianego dnia, kiedy potknalem sie o prawde. Ja tez z poczatku bylem zaszokowany, prawie zdezorientowany. Ale nie moglem po prostu wstac, otrzepac sie i zajac wlasnymi sprawami, udajac ze nic nie wiem. WIEDZIALEM. W bibijnej Ksiedze Przyslów (25:2) znajduje sie ciekawy fragment:
„Chwala Boza - rzecz taic, chwala królów- rzecz badac".
Czlowiek honoru, jak mówi Pismo, jest osoba majestatyczna - królewska. Osoba taka docieka rzeczywistej prawdy. Prawda, nawet jesli jest starannie ukryta, bedzie tez nagroda dla uczciwego i zaangazowanego badacza. Zaslony falszu spadna z jego oczu i plomienie prawdy przenikna ze skrzaca jasnoscia. Czy jestes królewska osoba? Czy potrafisz zniesc Prawde? Czy masz odwage zerwac maske oszustwa z twarzy ludzi Tajnego Bractwa? Czy jestes gotowy na zaplacenie ceny pogardliwego miana ekscentryka, podzegacza...w najlepszym wypadku?
Jezeli twoja odpowiedz brzmi „Tak", to ksiazka Mroczny Majestat okaze sie pozyteczna. Umozliwi ci rozpoznanie i odkrycie prawdy oraz odrzucenie klamstwa. Oczywiscie mówie o prawdzie, która dla wielu - w zasadzie dla wiekszosci ludzi - okazuje sie zbyt bolesna, zbyt okropna, by o niej nawet pomyslec: prawda, ze istnieje swiatowy Spisek. Co wiecej, ze na czele tej swiatowej Konspiracji stoja niezwykle wplywowi ludzie, którzy zlozyli uroczysta przysiege, ze beda bez skrupulów nieuczciwi wobec wszystkich spoza ich grona i tylko siebie beda popierac.
Wyrachowani i przebiegli ludzie Tajnego Bractwa sa przekonani, ze wiedza, co jest najlepsze dla ludzkosci. Wierza równiez, ze ich przyrodzona wyzszosc na nami daje im prawo do ukrywania i maskowania ich prawdziwych celów.
Prawda moze byc niepokojaca...i przerazajaca
Dlaczego tak wielu z nas zamiast zbadac fakty i odkryc prawde samemu woli sluchac ludzi, którzy wielokrotnie przysiegali oszukiwac nas? Niestety odpowiedz jest taka, ze prawdopodobienstwo monstrualnego, swiatowego spisku bardzo niepokoi przecietnych ludzi, niszczy ich dobre samopoczucie. Taka mysl nie miesci sie w glowie i nie przystaje do tego, co jest spolecznie „poprawne". Zagraza poczuciu bezpieczenstwa w istniejacym systemie i wystawia na próbe dobre samopoczucie.
Ludzie nie chca poznac prawdy, poniewaz byloby to zbyt niewygodne i zbyt niepokojace. Gdyby mieli przyznac, ze ich wyobraznia o wlasnym rzadzie i jego przywódcach, o ekonomii i kierunku rozwoju spoleczenstwa to jedynie wyszukane mity, ukrywajace i izolujace tajna elite przed sprzeciwem i ujawnieniem, byliby wówczas postawieni wobec okropnego dylematu: co moga z tym zrobic? A co bardziej przerazajace, byliby zmuszeni zastanowic sie nad pytaniem, co sie z nimi stanie, jezeli spróbuja dzialac. Nasza sklonnosc do samooszukiwania sie, zamykania oczu na prawde i udawanie, ze „wszystko jest w porzadku", choc dowody swiadcza, ze jest przeciwnie, to najlepsza bron z ogromnego arsenalu broni, jakim dysponuje Tajne Bractwo. Prawda, która szarpie czyjes nerwy i zaklóca wewnetrzne poczucie bezpieczenstwa musi byc odrzucona. Po prostu musi, bowiem wielu ludzi sadzi, ze gdyby ja poznali, zalamaliby sie nerwowo, albo mogliby oszalec.
Po przeczytaniu tej ksiazki bedziecie pewni, jesli jeszcze nie jestescie, ze istnieje swiatowy Spisek utajonej elity. Po prostu bedziecie wiedzieli. Nie bedzie watpliwosci. Istnieja niezaprzeczalne dowody - wiele dowodów. Zaden inny wniosek nie jest wiec mozliwy. Dziala swiatowy Spisek, który gleboko i bolesnie wplywa na ciebie i na mnie. To fakt. Taka mysl niszczy i przeraza. Jest ponadto niebezpieczna i dlatego rozpaczliwie chcemy ja stlamsic, zlekcewazyc. Ale to sie nam nie uda. Paralizujaca i niepokojaca rzeczywistosc daje o sobie znac, neka nas i stopniowo wtlacza sie w nasze mysli. W koncu musimy albo ja calkowicie odrzucic i odmówic sluchania prawdy, albo jestesmy zmuszeni uznac ja wraz z okropnymi komplikacjami i konsekwencjami, jakie jej towarzysza.
Zapraszam Wszystkich.
Zapraszam was do przeczytania tej ksiazki z otwarta glowa, i do samodzielnego poznania prawdy, tej samej prawdy, która i ja w koncu poznalem w wyniku walki o dostep do wiedzy. Moje poszukiwania rozpoczalem z obiektywnym i krytycznym nastawieniem, szczerze pragnac poznac fakty, jakiekolwiek by one nie byly. Wierze, ze zrobicie to samo. To, co odkrylem w powaznych badaniach i poszukiwaniach najpierw mnie zdziwilo, potem przestraszylo, a nastepnie rozgniewalo. W koncu zdalem sobie sprawe, jakim bylem glupcem, jak bardzo przez cale zycie bylem oszukiwany. To bolalo do glebi. Ale cale szczescie, szybko uporalem sie ze swoim bólem i frustracja. Pozostaly zlosc i oburzenie. Sluszne oburzenie.
Ludzie Tajnego Bractwa nie maja prawa robic tego, co robia - zadnego prawa. A ja nie bede udawal, ze tego nie widze. Wlasnie teraz, kiedy odkrylem prawde. Wlasnie teraz, kiedy zdalem sobie sprawe, ze mozna wszystko naprawic, mozna walczyc, mozna wygrac. Przyznaje, ze mozemy nie zdazyc powstrzymac ludzi Tajnego Bractwa. Ale nie mam zamiaru oglosic porazki. Wiem jedno: nie jest za pózno, by ostrzec jak najwiecej ludzi o nedznym losie, jaki planuje dla nos utajona elita. Nie jest za pózno, by uchronic jak najwiecej ludzi przed barbarzynska przyszloscia, jaka nas w przeciwnym razie czeka.
Bezwgledni i pozbawieni i pozbawieni uczuc czlonkowie Tajnego Bractwa przeprowadzaja swoje plany, kiedy sie im bez sprzeciwu pozwala na kamuflowanie swojej dzialalnosci, na ukrywanie sie i unikanie swiatla prawdy. Wobec tego, nie dajmy im mozliwosci manewru. Zamiarem ksiazki „Mroczny Majestat" jest rzucenie swiatla na dobrze zamaskowana, odrazajaca dzialalnosc Tajnego Bractwa. Wierzcie mi, efekt bedzie taki, ze ci skadinad pewni siebie, a nawet aroganccy i podli ludzie uciekna w poplochu, szukajac ukrycia. To wlasnie powinno stac sie ich udzialem. Jak na razie uwazaja siebie za niezywciezonych, nie do wykrycia i zbyt silnych, by sie z nimi skutecznie zmierzyc. Wierze, ze sa w bledzie. Wierze, ze dziesiatki tysiecy dobrych, uczciwych ludzi, którzy z laski Boga dostana te ksiazke i przeczytaja ja, udowoenia im jak bardzo sie myla.
"Jedno slowo prawdy, przewaza szale swiata" Aleksander Solzenicyn, odwazny dysydencki pisarz rosyjski, skazany na wygnanie przez komunistycznych tyranów za sprzeciwianie sie ich tchórzliwym przestepstwom, napisal: „Prostym krokiem odwaznej jednostki jest nie branie udzialu w klamstwie. Jedno slowo prawdy, przewaza szale swiata." Czyz wolni ludzie nie powinni zastanowic sie nad tym pobudzajacym do myslenia stwierdzenia?! Kiedy po raz pierwszy dowiadujecie sie strasznej prawdy o monstrualnych ludziach, którzy zamierzaja byc naszymi panami, reagujecie zdziwieniem i niepokojem. To zrozumiale. Zrozumiale jest tez uczucie niepewnosci i doswiadczenie chwili depresji, a nawet lodowatego strachu. Ale gdy minie pierwszy szok, musimy podjac decyzje i zrobic odwazny, prosty krok - musimy powiedziec: „NIE, MY NIE WEZMIEMY UDZIALU W KLAMSTWIE" - po podjeciu tej decyzji nasze zycie juz nigdy nie bedzie takie samo. Jednak zawsze znajdziemy ukojenie w zapewnieniu Solzenicyna, ze jedno slowo prawdy przewaza szale swiata. Texe Marrs Austin, Texas.
*1) Aleksander Solzenicyn, przemówienie podczas wreczenia Nagrody Nobla drukowane w MRA For a Change, 6 Marzec 1992. *2) New Age - ruch panteistyczny i neo-okultystyczny. Spopularyzowany przez Shirley MacLaine, autorke ksiazki "Out on a Limb".
Rozdzial Pierwszy
ILUMINACI - TAJNE BRACTWO LOSU
Byl trzeci czwartek maja 1947 roku. Sierp ksiezyca przysloniety byl oparami mgly i zagadkowymi chmurami, które plynac, wydawaly sie calkiem wypelniac ciemne niebo. Wysoka, chuda i posepna postac przeciela pospiesznie krajobraz starego, prestizowego uniwersytetu Yale. Mlodemu, szczuplemu czlowiekowi towarzyszyli z dwóch stron koledzy, wyslani po to by go sprowadzic. Kiedy zegar kaplicy wybil ósma, wychudzona postac i jej dwaj pomocnicy wyszli zza zakretu High Street. Blyskawicznie pokonali krótki odcinek dzielacy ich od miejsca, do którego zmierzali - Grobowca. Przywitano ich przed wejsciem do taj masywnej i okazalej budowli. Podali wymagane haslo i dwóch pomocników popchnelo nowicjusza stechlym korytarzem do przyciemnionego, bocznego pokoju. Polecenie, by sie calkowicie rozebral, mlody czlowiek wykonal bez slowa. Uczucie podniecenia, ale i strachu, owladnelo nim calkowicie. Serce bilu mu szybko z przejecia i leku. Nieuchwytne, bezimienne przeczucia powoli przenikaly jego umysl. Czekal w milczeniu w ciemnosciach. Mijaly minuty. Zaczela go ogarniac rozpacz. Poczul sie jak ktos zlapany w pulapke, ale te uczucia przeplataly sie z nadzieja i oczekiwaniem. Nie ma mowy, zeby sie teraz wycofal, myslal. Nie ma mowy.
Nagle pokój napelnil sie ruchem. Drzwi otworzyly sie szeroko i banda wtargnela do srodka. Chwycili go brutalnie i zdecydowanie za ramiona, zawiazali mu oczy i poprowadzili przez niezliczone korytarze, schody i pólpietra. Podczas tej drogi slyszal okropne glosy - jeki, krzyki i zawodzenia. Jedne przytlumione, inne wykrzykiwane w przerazeniu. Gdyby to wszystko nie dzialo sie tak strasznie szybko, bylby zapewne przerazony. Ale mial zbyt malo czasu na myslenie, a cóz dopiero na ocene tych niewytlumaczalnych zdarzen. Nastepnie, kiedy wszedl do duzego, wyscielonego czerwonym aksamitem pokoju, poczul, ze czyjes rece i ramiona popychaja, szarpia i wciskaja jego cialo w cos, co wydawalo mu sie pudlem lub pojemnikiem. (Pózniej nowicjusz mial odkryc, ze ten pojemnik byl w rzeczywistosci nie wykonczona trumna). Nowy adept uslyszal szorski glos anonsujacy jego przybycie a nastepnie rozpoczal sie rytual wtajemniczenia. Zgromadzeni wokól niego czlonkowie ubrani byli w czarne, zakapturzone szaty i trzymali palace sie swiece. Jedni spiewali, inni mamrotali nieznane i dziwaczne zaklecia, a jeszcze inni - moze bardziej odurzeni - ochryplym glosem rzucali wyzwiska i przeklenstwa. W powietrzu unosil sie zapach alkoholu polaczony z duszna, nieznana wonia.
„Dzisiejszej nocy" - monotonnym glosem powiedzial przywódca - „on umrze dla swiata i narodzi sie na nowo dla Zakonu. Tak bedzie od dzisiaj nas nazywal. Zakon jest swiatam samym w sobie, w którym nadane mu bedzie nowe imie i czternastu nowych braci krwi, równiez o nowych imionach". Na rozkaz wszyscy w pokoju natychmiast sciszyli glosy. Przyszedl czas na kolejna czesc rytualu. Kandydatowi kazano rozpoczac spowiedz. Lezac w trumnie opowiadal o swoich seksualnych marzeniach i doswiadczeniach malzenskich rozkoszy. Kiedy odslanial swoje najglebiej ukryte pozadania i namietnosci, rozlegla sie wokól niego wrzawa. Oskarzano go o „maskowanie sie", klamanie i naginanie prawdy, omijanie najwazniejszych faktów. Ostrzezono go, ze jezeli nie powie wszysztkiego szczerze i do konca, jezeli nie podzieli sie najdrobniejszymi intymnosciami z przyszlymi „bracmi", uznany bedzie za niezdatnego do sluzby jako prawy i szanowany Rycerz Zakonu.
Nic nie pomoglo zapewnienie o szczerosci. Wycie, pogózki i obelgi wzmagaly sie. Nowicjusz czul sie okropnie. Przytloczyla go koniecznosc zadoscuczynienia zadaniom oraz chec przypodobania i dostosowania sie. Ulegajac naciskom i koncentrujac sie intensywnie, przeszukiwal najglebsze zakamarki mózgu i wkrótce byl w stanie przypomniec sobie dodatkowe okruchy zdarzen. Krótka przerwa nagrodzila jego wystep, który spodobal sie zgromadzonym czlonkom. Nowicjusza wyjeto z trumny i zdjeto mu z oczu przepaske. Kiedy przetarl oczy i rozejrzal sie po pokoju, doznal szoku. Bowiem zobaczyl przed soba ludzi ubranych w kombinezony szkieletów, czerwone garnitury, w okrwawione, podarte, ukradzione komus ubrania i w upiorne kostiumy. Niektórzy mieli na sobie uniwersyteckie stroje, ale glowy nakryli czarnymi kapturami. Zauwazyl równiez kilka osób w szarych, krótkich szatach na których byly wymalowane lub wyszyte nieznane symbole.
Pierwszy stopien wtajemniczenia kandydat mial za soba i zdal go spiewajaco. Ale czekaly go kolejne próby. Jedna z nich byly zapasy na golasa. Wsród wtórujacych im szyderstw, okrzyków, wiwatów i wrzasków kibiców zanurzyl sie i tarzal wraz z innymi 14 kandydatami w blocie. Nastepnie pobiegl gorliwie w dól i w góre schodów, od sanktuarium do wewnetrznego sanktuarium, raz zastraszany i poszturchiwany, kiedy indziej zachecany.
Potem, w pokoju na wiezy, przyprowadzono go przed tajemnicza, zakapturzona i ukoronowana osobe, która siedziala majestatycznie na tronie. „Uklon sie Mistrzowi" - rozkaz ten dobiegl od swity. Choc czul sie zazenowany wobec tak bezwzglednego rozkazu okazania swojej sluzebnosci, ale rozpaczliwie pragnac nikogo nie obrazic i nie rozgniewac, nowicjusz pokornie i bez zwloki go wykonal. W koncu nasta...
PabloPCK