Marta.txt

(8 KB) Pobierz
Marta 
 
Sta�a tak zzi�bni�ta i przemoczona na tym zapomnianym przez Boga przystanku autobusowym i rozgl�da�a si� niepewnie dooko�a. Jeszcze raz da�a si� nam�wi� tej rudej suce, swojej szefowej na prac� do p�na w nocy. A ta oczywi�cie, zamiast jakiej� premii pozwoli�a jej tylko na p�niejsze przyj�cie jutro do pracy. Do pracy, kt�rej w�a�ciwie nie lubi�a. Baba na babie i ci�gle te niewinne przycinki A masz ju� jakiego� ch�opaka Martusiu, a mo�e chcia�a by� pozna� mojego s�siada? O nie ! Raz ju� posz�a na tak� swatan� randk�. Za dwa dni ca�e biuro wiedzia�o, co jad�a, co pi�a i czemu on jej nie chcia�. Prze�y�a koszmar. Chyba umie sama sobie u�o�y� �ycie. Przecie� po�owa ludzko�ci to faceci i pewno jest kilku wspania�ych, opieku�czych, odpowiedzialnych... rozmarzy�a si� pomimo ch�odu. �wiat�a autobusu wyrwa�y j� nagle z zamy�lenia. Przebieg�a w deszczu do drzwi i wskoczy�a do �rodka. W autobusie by�o ca�kiem pusto. Przy wej�ciu siedzia� jednak jaki� m�czyzna, kt�ry na widok Marty wsta� i zupe�nie naturalnym ruchem wskaza� jej swoje miejsce. Odruchowo usiad�a. Autobus ruszy� a nieznajomy przypatrywa� si� jej i trzymaj�c si� uchwytu kiwa� si� w takt drogi. 

- Ma Pani mokre w�osy - odezwa� si� nagle. Mia� niski, aksamitny g�os. Odruchowo spojrza�a w g�r�. U�miechn�� si�. Wyda� jej si� sympatyczny. 
- S�ucham? odpowiedzia�a. 
- M�wi�em, �e ma Pani ca�kiem mokre w�osy i szkoda by by�o si� przezi�bi�. 
- A co to pana obchodzi! 

Odezwa�a si� opryskliwie bo dobrze wiedzia�a jak dzisiaj wygl�da. By�a wprawdzie do�� zgrabn� i �adn� dziewczyn�, ale ten deszcz sklei� jej blond w�osy co tylko uwydatni�o jej smuk�y, ale orli nos. Od dawna podejrzewa�a, �e w�a�nie ten nos nadawa� jej twarzy zasadniczy wygl�d co odstrasza�o niestety wielu facet�w. Wtedy, pochyli� si� i poda� jej du�� (czyst� !) chustk�. Wtar�a ni� grzywk� i czo�o, bo woda �cieka�a jej do oczu. Niestety pobrudzi�a j� troch� tuszem. Nie wiedzia�a co ma teraz zrobi�. Przecie� nie odda mu takiej upapranej chustki. Ale nieznajomy szybko rozwi�za� ten problem. Po prostu odebra� chustk� z jej r�k i wrzuci� do kosza. Spojrza�a na niego z wdzi�czno�ci�. 

- Mo�e jednak ogrzeje si� pani gor�c� kaw� przed powrotem do domu? zaproponowa� 
- No... dobrze zgodzi�a si�, maj�c w perspektywie kolejny samotny wiecz�r Ale w takim stanie, nie widz� siebie w jakim� extra lokalu. 
- OK, jak tu wysi�dziemy to niedaleko b�dzie taki klub studencki. Na pewno s� jeszcze otwarci. 
- Dobrze, powiedzia�a. Ale ja nic o panu nie wiem. 
- Och, tak mi przykro, nieznajomy zacz�� gwa�townie przeprasza� nazywam si� Piotr Kolicki 
- Marta odpowiedzia�a z u�miechem. 

Autobus zatrzyma� si� w�a�nie na przystanku, wi�c wysiedli i szybko pobiegli pod wiat�. Marta nigdy tu nie by�a. La�o coraz mocniej. Musieli przebiec oko�o 50-ciu metr�w przez jakie� zapuszczone podw�rze do tego klubu. Nieznajomy zdj�� p�aszcz i os�oni� j� od deszczu. 

- Biegniemy? zapyta�. 


Kiwn�a g�ow� i pobiegli. Biegli tak przez b�oto i wysok�, nigdy chyba nie koszon� traw�. W po�owie drogi, dziewczyna nagle potkn�a si� i upad�a. 

TO NIE BY� PRZYPADEK ! 

To nieznajomy nagle podstawi� jej nog� a potem, kiedy upad�a, wepchn�� jej w usta knebel widocznie mia� go wcze�niej przy sobie. Przera�enie sparali�owa�o j� zupe�nie. Ale on dok�adnie wiedzia� czego chce. Przydusi� kolanami jej ramiona do ziemi i powolnym ruchem zacz�� rozpina� swoje spodnie. Widzia�a tylko na tle ja�niej�cego ju� nieba - g�ruj�c� nad sob�, ciemn� sylwetk�. Ju� nie pada pomy�la�a g�upio. By�a ca�kiem zrezygnowana. Napastnik ju� to zauwa�y�. Spokojnie rozpi�� jej bluzk�, wygarn�� ze stanika obie, bielej�ce teraz w ciemno�ciach piersi - popatrzy� na nie przez chwil� - i wsun�� powoli, pomi�dzy nie sw�j nabrzmia�y cz�onek. Marta zamkn�a oczy i bezsilnie zacisn�a pi�ci. Nie chcia�a niczego s�ysze� ani widzie�. Nie mog�a jednak przesta� go czu� - obcego, gor�cego i napieraj�cego coraz szybciej i szybciej. 

Nagle jej cia�o z powrotem odzyska�o swobod�. Otworzy�a oczy i zobaczy�a tylko jasne niebo nad sob�. Po chwili czyje� r�ce, unios�y j� i postawi�y na ziemi. Upad�a jednak na kolana, gwa�townie wymiotuj�c. Po chwili wsta�a i rozejrza�a si� woko�o, zapinaj�c nerwowo bluzk�. Zobaczy�a przed sob� przystojnego ch�opaka w granatowo-bia�ym dresie. Ko�o jego n�g kr�ci� si� weso�o, zab�ocony spaniel. 

- Kim Pan jest? spyta�a cicho. 
- Nazywam si� Wiktor Zworski us�ysza�a w odpowiedzi jak si� Pani czuje? 
- A jak pan my�li ! - Ale sk�d si� Pan tu wzi�� o tej porze? 
- Zwykle biegam tu ka�dego ranka z moim psem i to on zauwa�y�, �e co� dzieje si� w trawie. Ona tu jest tak wysoka, �e ja pobieg� bym dalej. Ale kiedy ten facet zobaczy� mojego Amika, od razu rzuci� si� do ucieczki. Nie mog�em mu si� przyjrze�, bo zas�oni� si� p�aszczem. 
- I wtedy znalaz�em Pani�. 
- Ja za to a� za dobrze go pami�tam szepn�a Marta nawet mi si� przedstawi� 
- To dobrze powiedzia� Wiktor, ujmuj�c j� pod r�k� to si� przyda Policji. Jak Pani p�jdzie teraz ze mn� to podwioz� Pani� na najbli�szy komisariat. 
- O nie wyrwa�a mu si� dziewczyna �adnych dochodze� i �adnych proces�w. Nie chc� �eby mnie wytykali palcami w pracy i na ulicy. Bo tak w�a�ciwie przecie� do niczego nie dosz�o. - Ale przecie�, je�eli go teraz nie z�api�, to jaka� inna dziewczyna b�dzie musia�a przej�� przez to samo co Pani a mo�e nie mie� ju� tyle szcz�cia. 
- To mnie teraz nic nie obchodzi odpowiedzia�a Marta pr�buj�c oczy�ci� spodnie z b�ota prosz� mnie tylko odprowadzi� do autobusu. 
- Jak Pani sobie �yczy zako�czy� t� dyskusj� Wiktor. 

Poczekali jeszcze wsp�lnie na autobus. W tym czasie ch�opak da� Marcie numer swojej kom�rki bo, jak m�wi�, obawia si� czy ten facet nie b�dzie chcia� jej uciszy�. Autobus odjecha�, a Wiktor i jego Amik pobiegli w stron� domu. Marta wbieg�a na schody, wpad�a jak burza do domu i zrzuciwszy wszystko na pod�og� wesz�a pod prysznic. Obmywaj�c swoje nagie cia�o, wci�� czu�a pomi�dzy swoimi piersiami - tamtego twardego i gor�cego...Co dziwne teraz, gdy min�� ju� szok - zacz�o w niej narasta� podniecenie. Zamkn�a prysznic, wzi�a du�y r�cznik k�pielowy i podbieg�a do ��ka. Po�o�y�a na nim r�cznik, po�o�y�a si� na brzuchu i wsun�a po�piesznie swoj� d�o� pomi�dzy szeroko rozwarte uda. Jej d�ugi �rodkowy palec powoli zacz�� masowa� szpark� . W miar� jak narasta�o podniecenie, coraz wyra�niej nap�ywa�y pod jej powieki obrazy minionej nocy. Pami�ta�a dok�adnie cz�onek napastnika, kt�ry na tle nieba wydawa� si� taki ogromny... pod�wiadomie zacz�a z zapami�taniem ssa� kciuk, wprawiaj�c jednocze�nie swoje biodra w coraz to szybszy rytm, W jej, zape�nionych kciukiem ustach powoli narasta� j�k rozkoszy... 

- MARTA! CO TY WYPRAWIASZ !! us�ysza�a za sob� m�ski g�os. 

Zamar�a! Jak ja teraz wygl�dam! pomy�la�a jeszcze p�przytomnie. Odwr�ci�a si� pr�buj�c przykry� si� kawa�kiem r�cznika. Przed ni� sta� Artur m�� s�siadki. Po prostu zobaczy� niedomkni�te drzwi jej mieszkania i zagl�dn� co si� sta�o. 

NIGDY nie spodziewa� si� TAKIEGO widoku. Przez chwil� patrzyli na siebie. Marta zauwa�y�a, jak jego spodnie w okolicy rozporka wyra�nie si� napinaj�. Tak, to by�o to na co w tej chwili czeka�a. Odrzuci�a r�cznik, wsta�a z ��ka i podesz�a do Artura. Lew� r�k� obj�a jego szyj� i staj�c na palcach, poca�owa�a. W tym czasie jej druga r�ka wsun�a si� w jego spodnie i mocno uchwyci�a t� tward�, gor�c� ga���, kt�ra gwa�tem wyrywa�a si� na �wiat�o. Nic nie m�wi�c Artur podni�s� j� do g�ry i po�o�y� na ��ku. Dziewczyna ci�ko dysz�c patrzy�a jak z poza rozpi�tych w�a�nie spodni wyskakuje jego gor�cy i wielki Zeppelin. Nie wytrzyma�a musia�a GO �cisn�� i w�o�y� sobie do ust. 

Nie mog�a jednak zmie�ci� w nich tego wielkiego kawa�u mi�cha. Uj�a wi�c go w obie d�onie i zacz�a gwa�townie masowa�. A kiedy ju� sta� si� twardy jak kawa� rozgrzanej stali Artur pchn�� j� na ��ko, zarzuci� sobie jej nogi na ramiona i wbi� si� w ni� z gwa�towno�ci� Tsunami. Marta chwyci�a jego r�ce i przycisn�a do swoich gor�cych, tak d�ugo czekaj�cych na to piersi. Jeszcze przez my�l przebieg�a jej pami�� tamtych d�oni i pogr��y�a si�, w nigdy wcze�niej nie osi�gni�tej z taka intensywno�ci� ROZKOOOSZY!!! 

Obydwoje zwali� z n�g ten nieoczekiwany, ale taki fantastyczny seks. Marta, jeszcze zar�owiona po TAKIM orgazmie - le�a�a nago na plecach, a Artur kl�cza� przed ��kiem i dysza�, po�o�ywszy g�ow� na jej gor�cym, p�askim brzuchu. Dziewczyna unios�a r�k� i odruchowo zatopi�a swoje palce w jego czarne, g�ste, lekko skr�cone w�osy. Na ten ruch Artur podni�s� g�ow�, popatrzy� dziewczynie w oczy - po czym zacz�� si� cicho �mia�. Marta te� zachichota�a, przypomniawszy sobie pozycj� w jakiej zaskoczy� j� s�siad. On tak�e dobrze pami�ta� widok jej zgrabnego ty�eczka rzucanego w prz�d i w ty� spazmatycznymi ruchami bioder i jej st�umione j�ki kt�rych nikt nie mia� us�ysze�. 
Zgłoś jeśli naruszono regulamin