KTO ZABRAŁ MÓJ SER Spencer Johnson.rtf

(77 KB) Pobierz

ęłęóKTO ZABRAŁ MÓJ SER?

Spencer Johnson

Życie nie jest prostym i łatwym do przejścia korytarzem,
którym podążamy wolni i nieskrępowani.
Jest labiryntem, w którym musimy nieustannie szukać drogi,
często czujemy się zagubieni i wystraszeni, ciągle trafiamy w ślepe zaułki.
Jeżeli jednak nie tracimy wiary, to na pewno otworzą się przed nami drzwi.
Być może nie te, o których myślimy, ale zawsze będzie za nimi czekało na nas coś dobrego.
A. J. Cronin

CO W NAS DRZEMIE
Proste i skomplikowane
Cztery istoty opisane w tej książce -myszy: Nos i Pędziwiatr, oraz mali ludzie: Zastałek i Bójek - Personifikują proste i skomplikowane aspekty naszej osobowości, które drzemią w nas niezależnie od wieku, płci, rasy czy narodowości.
Niekiedy zachowujemy się jak Nos, który szybko wyczuwa zmiany, albo jak Pędziwiatr, który działa bez zastanowienia, albo jak Zastalek, który usiłuje ignorować zmiany, bo spodziewa się po nich wszystkiego najgorszego, albo jak Bójek, który stara się przystosować do zmian, bo wierzy, że prowadzą ku lepszemu.
Którykolwiek z aspektów naszej osobowości dopuszczamy do głosu, przyświeca nam potrzeba odnalezienia własnej drogi w labiryncie życia i odniesienia sukcesu w czasach przemian.
(...)Myślę, że w każdym przypadku ponowne przeczytanie opowieści odkryje przed tobą, tak jak odkrywa przede mną, nowe użyteczne treści, które pomogą ci radzić sobie ze zmianami w życiu i osiągnąć sukces, cokolwiek on oznacza.
Mam nadzieję, że to odkrycie sprawi ci wiele radości. Życzę ci wszystkiego najlepszego. I pamiętaj: podążaj za Serem!
Ken Blanchard San Diego, Kalifornia



Kto zabrał mój Ser?
Spotkanie w Chicago
W pewną słoneczną niedzielę w Chicago kilkoro kolegów z ławy szkolnej spotkało się podczas obiadu. Poprzedniego dnia brali udział w zjeździe absolwentów. Ponieważ nie widzieli się kilka lat, chcieli dowiedzieć się jak najwięcej o tym, co zdarzyło się w tym czasie. Jak zwykle zaczęło się od swobodnej rozmowy i żartów. Gdy skończyli posiłek, rozmowa weszła na poważne tory.
Angela, która w czasach szkolnych była oczkiem w głowie całej klasy, powiedziała:
- Moje życie potoczyło się inaczej, niż sobie wtedy wyobrażałam. Wiele się zmieniło.
- O tak - przytaknął Nathan.
Wszyscy wiedzieli, że przejął interes, który jego rodzina prowadziła od niepamiętnych czasów i który po prostu wrósł w krajobraz miasta. Byli, więc nieco zaskoczeni, gdy zauważyli zakłopotanie na twarzy Nathana.
- A czy zauważyliście, jak bardzo nie chcemy zmian, gdy one przychodzą?
- Myślę, że nie chcemy się zmieniać, bo boimy się zmian.
- Carlos, ty byłeś kapitanem drużyny futbolowej. Nie spodziewałam się usłyszeć od ciebie, że czegoś się boimy - powiedziała Jessica i wszyscy roześmieli się głośno.
Mimo iż w życiu podążyli różnymi drogami i robili w nim bardzo różne rzeczy, rozumieli się doskonale.
Wszyscy próbowali radzić sobie z niespodziewanymi zmianami, którymi zaskakiwało ich życie. I prawie wszyscy musieli przyznać, że gdy przychodzą zmiany, nie zawsze wiedzą, co robić.
- Zwykle boję się zmian. Gdy w naszym biznesie następuje jakaś wielka zmiana, nie wiemy, co robić, i na ogół przegrywamy - powiedział Michael. - Tak przynajmniej było dopóty, dopóki nie usłyszałem pewnej krótkiej zabawnej historyjki, która zmieniła wszystko.
- Jak to? - zapytał Nathan.
- Ano, opowiastka ta odmieniła sposób, w jaki patrzyłem na zmiany: uświadomiłem sobie, że zmiana nie musi oznaczać utraty, na zmianie można też zyskać. I pokazała mi, jak to osiągnąć. Zaraz potem wszystko się poprawiło - i w pracy, i w życiu osobistym.
Początkowo drażniła mnie naiwna opowieść, bo przypominała szkolną lekcję. Rozumiecie - tak mówią nauczyciele.
Później zrozumiałem, że naprawdę byłem zły, dlatego, że nie dostrzegłem prostych prawd i nie korzystałem z nich w życiu.
Gdy zrozumiałem, że czterej bohaterowie opowieści reprezentują aspekty mojej osobowości, zacząłem kontrolować sposób zachowania i sam się zmieniłem.
Po jakimś czasie opowiedziałem tę historię kilku ludziom w mojej firmie, a oni następnym. Firma zaczęła działać sprawniej, bo nauczyliśmy się reagować na zmiany. I tak jak ja wiele osób przyznało, że właśnie ta opowieść pomogła im także w prywatnym życiu.
Oczywiście byli i tacy, którzy stwierdzili, że nie dała im nic, bo albo wcześniej wiedzieli, o co chodzi, albo, co zdarzało się częściej, myśleli, że wiedzą wszystko i nie chcieli się niczego nowego nauczyć.
Gdy jeden z naszych szefów, który miał duże kłopoty z przystosowaniem się do zmian, powiedział, że czytanie opowiastki to tylko strata czasu, ludzie zaczęli żartować, że wiedzą, którym jest bohaterem - mieli na myśli tego, który się nie nauczył niczego i nie zmienił.
- A co to za historia? - zapytała Angela.
- Zatytułowana jest, Kto zabrał mój ser? Wszyscy się roześmieli.
- Już mi się podoba - powiedział Carlos. - Mam nadzieję, że ją opowiesz. Może i my czegoś się nauczymy?
- Jasne - odpowiedział Michael. - Z największą przyjemnością. Nie zajmę wam wiele czasu. I zaczął...



Kto zabrał mój Ser?
Dawno temu w pewnym dalekim kraju żyły cztery istoty, które spędzały życie, biegając korytarzami wielkiego Labiryntu w poszukiwaniu Sera, który służył im za pożywienie i dawał im szczęście.
Dwie z nich były myszami, nazywały się Nos i Pędziwiatr. Dwie były maleńkimi ludźmi - tak małymi jak myszy - ale przypominającymi zwyczajnych ludzi. Nazywali się Zastałek i Bójek.
Z powodu ich małych rozmiarów łatwo było nie zauważyć, co robią. Gdybyś jednak przyjrzał się im dokładnie, odkryłbyś wiele bardzo interesujących zjawisk.
Mali ludzie i myszy spędzali każdy dzień w Labiryncie, poszukując Sera.
Myszy, Nos i Pędziwiatr, które natura obdarzyła malutkimi gryzoniowymi rozumkami i potężnym instynktem, szukały zwykle twardego i kruchego.
Mali ludzie, Zastałek i Bójek, wykorzystali swoje rozumy, pełne różnych przekonań i emocji, do poszukiwania rozmaitych gatunków Sera - Sera przez duże S - który, jak wierzyli, uczyni ich szczęśliwymi.
Myszy i ludzie, choć bardzo się od siebie różnili, zachowywali się podobnie: każdego ranka zakładali dresy, buty do biegania, opuszczali swoje małe domki i wyruszali na poszukiwanie ulubionego sera.
Labirynt był niesamowitą plątaniną korytarzy i komnat. Gdzieniegdzie można było znaleźć kawałki Sera. Niektóre korytarze były jednak ciemne albo ślepe, tak, że nietrudno było się w nim zgubić.
Tym jednak, którzy potrafili się w nim poruszać, Labirynt odkrywał wiele sekretów, które pozwalały cieszyć się lepszym życiem.
Myszy: Nos i Pędziwiatr, używały prostej, ale mało wydajnej metody prób i błędów, aby znaleźć swój Ser. Biegły wzdłuż jakiegoś korytarza, a gdy okazywał się pusty, zawracały i przeszukiwały inny. Nos używał swojego wielkiego nosa do wywęszenia Sera na odległość, a Pędziwiatr natychmiast sprawdzał, czy nos Nosa go nie zmylił. Oczywiście, często gubili się w Labiryncie, wpadali na ściany i biegli w niewłaściwym kierunku.
Mali ludzie postępowali podobnie. Polegali wprawdzie na swojej umiejętności myślenia i korzystania z wcześniejszych doświadczeń, ale ich skomplikowane mózgi, poszukujące wielce uczonych rozwiązań, często wpędzały ich w kłopoty.
W końcu każdy z nich, działając swoimi metodami, znalazł to, czego szukał - ulubiony Ser w Magazynie Sera S, ukrytym w jednym z korytarzy Labiryntu.
Od tej chwili każdego ranka myszy i ludzie, ubrani w swoje sportowe stroje, biegli do Magazynu Sera S. Po pewnym czasie wszyscy przywykli do ustalonego porządku dnia.
Nos i Pędziwiatr codziennie wczesnym rankiem pędzili przez Labirynt tą samą drogą. Gdy docierali do celu, zdejmowali buty i zawieszali je na szyjach ze związanymi sznurowadłami (dzięki temu, gdyby było to konieczne, mogli szybko je założyć) i cieszyli się dostatkiem swojego sera.
Zastałek i Bójek początkowo także, co rano biegli do Magazynu S, aby zjeść pyszny kawałek Sera, który czekał na nich u celu. Po niedługim czasie zmienili jednak obyczaje. Każdego dnia budzili się później, ubierali wolniej i niespiesznie udawali do Magazynu Sera. W końcu przecież wiedzieli, gdzie jest Ser i że zawsze go znajdą.
Nie mieli pojęcia, skąd bierze się Ser ani kto go tam umieszcza. Zakładali, że każdego dnia tam będzie. Po przybyciu na miejsce chwilę odpoczywali, wieszali stroje na wieszaku, zdejmowali buty i zakładali kapcie. Czuli się jak u siebie w domu. Mieli przecież swój Ser.
- To wspaniałe - powiedział Zastałek. - Tego Sera wystarczy nam do końca życia. - Mali ludzie byli szczęśliwi i czuli się bezpieczni.
Nie minęło wiele czasu, a Zastałek i Bójek zaczęli nazywać Ser z Magazynu S "swoim" Serem. Było go tak dużo, że przenieśli swoje domy bliżej Magazynu i wokół niego skoncentrowali swoje życie.
Aby uczynić Magazyn przytulniejszym, Zastałek i Bójek udekorowali ściany wesołymi napisami i rysunkami przedstawiającymi Ser. Jeden z napisów głosił:

Jeśli masz Ser, jesteś szczęśliwy.

Niekiedy Zastałek i Bójek zapraszali swoich przyjaciół, aby obejrzeli sterty Sera w Magazynie S. Wskazywali nań z dumą, mówiąc: "Niezły kawał Sera, co?" Częstowali przyjaciół, a czasem tylko go pokazywali.
- Zasłużyliśmy na ten Ser - powiedział Zastałek pewnego dnia. - Pracowaliśmy długo i ciężko, aby go znaleźć. - Odłamał spory kawałek i zjadł ze smakiem. Potem zasnął, co zwykł czynić po posiłku.
Wieczorem mali ludzie wracali do swoich domów z ogromnymi porcjami Sera, a rano wracali do Magazynu po świeży Ser. Trwało to jakiś czas.
Wiara Zastałka i Bójka w nieskończone zapasy Sera przerodziła się w arogancję. Poczuli się tak pewni siebie, że nie zauważyli zachodzących zmian.
Tymczasem Nos i Pędziwiatr postępowali jak zawsze. Każdego ranka przybiegali do Magazynu S i zaczynali od obwąchania jego ścian. Okrążali budynek kilkakrotnie i skrobali pazurami jego ściany, sprawdzając, czy nic nie zmieniło się od poprzedniego dnia. Potem dopiero siadali, aby ucieszyć się małym, co nieco.
Pewnego dnia, gdy przybyli do Magazynu, stwierdzili, że nie ma w nim ani kawałka Sera.
Nie byli wcale zaskoczeni, ponieważ zauważyli, że od kilku dni zapasy Sera w Magazynie stopniowo malały. Byli przygotowani na to, co nieuchronne, i instynktownie wiedzieli, co robić.
Spojrzeli na siebie, założyli buty i ruszyli na poszukiwanie Nowego Sera.
Myszy nie przejmowały się analizą sytuacji. Nie hołdowały też fałszywym przekonaniom i wierzeniom. Dla nich problem i jego rozwiązanie były proste. Sytuacja w Magazynie S się zmieniła. Nos i Pędziwiatr pogodzili się ze zmianą.
Rozejrzeli się po Labiryncie. Nos jak zwykle zaczął węszyć, wskazał Pędziwiatrowi kierunek ruchem głowy i już po chwili biegli korytarzami w poszukiwaniu Nowego Sera.
Nieco później tego samego dnia Zastałek i Bójek przybyli do Magazynu S. Nie dostrzegli wcześniej zmian zachodzących w Magazynie, spodziewali się, więc znaleźć tam wiele Sera. Jakież było ich zdziwienie!
- Co? Nie ma sera? - wykrzyknął Zastałek. - Nie ma Sera! Nie ma Sera! - krzyczał, jakby ktoś mógł go usłyszeć i wypełnić Magazyn. - Kto zabrał mój Ser? - wściekał się. Na koniec wziął się pod boki, twarz mu poczerwieniała i ile sił w płucach wykrzyknął: - To nie fair!
Bójek nie mógł uwierzyć w to, co zobaczył. On też spodziewał się znaleźć Ser w Magazynie. Długo stał jak wryty. Nie był przygotowany na to, co się stało.
Zastałek coś wykrzykiwał, ale Bójek nie chciał go słuchać. Nie chciał dopuścić do siebie myśli o tym, co zaszło.
Zachowanie małych ludzi nie było rozsądne ani produktywne, ale można je zrozumieć. Znalezienie Sera nie było łatwe i stanowił on dla małych ludzi coś więcej niż tylko pożywienie.
Znalezienie Sera było sposobem na osiągnięcie szczęścia. Mieli swoje własne wyobrażenie o tym, czym jest Ser w zależności od jego smaku.
Dla niektórych Ser to dobro materialne. Dla innych oznacza zdrowie i dobrobyt.
Dla Zastałka Ser oznaczał poczucie bezpieczeństwa, perspektywę założenia rodziny i szczęśliwego życia w domu przy Alei Cheddarowej. Dla Bójka Ser to był prestiż i wielki dom na Wzgórzu Camembert.
Ponieważ Ser był dla nich bardzo ważny, mali ludzie długo zastanawiali się, co robić. Wszystko jednak, co wymyślili, to dokładne przeszukanie wewnątrz i od zewnątrz Magazynu S.
Podczas gdy Nos i Pędziwiatr dawno już szukali Nowego Sera, Zastałek i Bójek nadal biadolili. Rzucali gromy i wyrzekali na niesprawiedliwość losu. Bójek popadł w depresję. Co się stanie, jeśli jutro też nie będzie Sera? Przecież wszystkie jego plany życiowe były związane z Serem.
Mali ludzie nie mogli uwierzyć w to, co się stało. Jak to możliwe? Nikt ich nie ostrzegł. To było nieuczciwe. Nie tak miało być.
Zastałek i Bójek wrócili do domów głodni i zniechęceni. Zanim jednak opuścili Magazyn, Bójek napisał na ścianie:

Im Ser jest dla ciebie ważniejszy, tym bardziej chcesz go zatrzymać.

Następnego dnia Zastałek i Bójek powrócili do Magazynu S, w którym mimo wszystko spodziewali się znaleźć Ser. W Magazynie jednak nic się nie zmieniło; Sera nie było. Mali ludzie nie wiedzieli, co robić. Stali w Magazynie niczym posągi. Bójek zamknął oczy i zatkał uszy palcami. Chciał odciąć się od rzeczywistości. Nie dopuszczał do siebie myśli, że zapasy sera zmniejszały się od kilku dni. Wolał wierzyć, że Ser zniknął nagle.
Zastałek myślał w kółko o całej sytuacji i w końcu jego wspaniały rozum, wypełniony wieloma wierzeniami i przekonaniami, przegrzał się.
- Dlaczego oni mi to zrobili? - pytał nieustannie. - O co tu właściwie chodzi?
W końcu Bójek otworzył oczy, popatrzył wokół i powiedział:
- A właściwie gdzie są Nos i Pędziwiatr? Czy myślisz, że oni wiedzą coś, czego my nie wiemy? Zastałek bąknął:
- Co oni mogą wiedzieć? To zwykłe myszy. Oni muszą pogodzić się z tym, co dzieje się wokół nich. My jesteśmy ludźmi. Jesteśmy wyjątkowi. Powinniśmy być o tym uprzedzeni. A ponadto zasługujemy na więcej! To nie powinno się nam przytrafić. A jeżeli się przytrafiło, należy nam się coś w zamian.
- Dlaczego? - zapytał Bójek.
- Ponieważ mamy do tego prawo - odparł Zastałek.
- Prawo do czego?
- Do naszego Sera.
- Dlaczego?
- Bo to nie my jesteśmy winni. Ktoś inny nam to zrobił i powinien nam wynagrodzić straty. Bójek zaproponował:
- Może przestańmy analizować sytuację i zacznijmy szukać Nowego Sera?
- O nie! Zamierzam to dokładnie zbadać.

Podczas gdy Zastałek i Bójek zastanawiali się, co robić. Nos i Pędziwiatr szukali Sera. Biegali po Labiryncie, zaglądając do każdego pomieszczenia, na jakie trafili. Nie myśleli o niczym innym, tylko o znalezieniu Nowego Sera. Przez długi czas nie znaleźli nawet okruszka, ale w pewnym momencie wbiegli do części Labiryntu, w której nigdy wcześniej nie byli. A tam był Magazyn Sera N.
Aż zapiszczeli z radości. Znaleźli to, czego szukali - wielkie zasoby Nowego Sera.
Nie mogli uwierzyć własnym oczom. Był to największy Magazyn Sera, jaki widziały kiedykolwiek myszy.
W tym czasie Zastałek i Bójek ciągle dumali nad swoim położeniem, siedząc w Magazynie S. Odczuwali dotkliwie brak Sera. Byli źli i sfrustrowani. Obwiniali się nawzajem o to, co się stało.
Od czasu do czasu Bójek myślał o myszach i zastanawiał się, czy znalazły już ser. Wyobrażał sobie, że wpadły w jakieś tarapaty, bo bieganie po Labiryncie nie było bezpieczne.
Jednak coraz częściej przychodziło mu do głowy, że myszy znalazły ser i zajadają go ze smakiem. Myślał o tym, jaką przygodą byłoby poszukiwanie Nowego Sera. Prawie czuł w ustach jego smak. Im wyraźniej wyobrażał to sobie, tym większą miał ochotę wyjść z Magazynu S. Nagle wykrzyknął:
- Chodźmy!
- Nie! - odpowiedział Zastałek. - Mnie się tu podoba. Jest wygodnie. Znam to miejsce. A w ogóle na zewnątrz jest niebezpiecznie.
- Nieprawda - upierał się Bójek. - Byliśmy w wielu zakamarkach Labiryntu. Możemy pójść tam ponownie.
- Jestem na to za stary - powiedział Zastałek. -I obawiam się, że wyjdę na głupca, gdy zagubię się w Labiryncie. Ty chyba też nie chciałbyś tego?
Obawy wzięły w Bójku górę, a nadzieja na znalezienie Nowego Sera przygasła.
Tak, więc każdego dnia mali ludzie robili to, co dotychczas. Przychodzili do Magazynu S, stwierdzali, że nie ma w nim Sera, i wracali do domu, unosząc swoje lęki i frustrację. Nie przyznawali się, ale zaczęli gorzej sypiać, byli coraz bardziej zmęczeni, szybko wpadali w irytację. Ich domki nie były już tak przyjemne jak niegdyś. Mali ludzie mieli koszmarne sny, w których szukali i nie znajdowali Sera.
Mimo to Zastałek i Bójek wracali codziennie do Magazynu S i czekali. Któregoś dnia Zastałek powiedział:
- Wiesz, gdybyśmy się postarali, na pewno znaleźlibyśmy Ser. W końcu nic tak bardzo nie mogło się zmienić. Ser jest prawdopodobnie gdzieś niedaleko. Może po prostu schowali go za ścianą.
Następnego dnia przynieśli do Magazynu narzędzia. Zastałek trzymał dłuto, a Bójek walił w nie młotkiem, dopóki nie przebili jednej ze ścian. Niestety, nie było za nią Sera. Rozczarowani, ciągle jednak wierzyli, że potrafią rozwiązać problem. Następnego dnia zaczęli wcześniej, pracowali dłużej i ciężej. Niestety, udało im się tylko zrobić kilka dziur w ścianach. Bójek zaczął pojmować różnicę pomiędzy aktywnością i efektywnością.
- A może - powiedział Zastałek - powinniśmy po prostu siedzieć i czekać. Wcześniej czy później muszą nam oddać nasz Ser.
Bójek chciał w to wierzyć. Co dzień wracał więc do domu, by odpocząć, i rano z przyzwyczajenia przychodził do Magazynu S. Ale Ser się nie pojawiał.
Mali ludzie zaczęli słabnąć z głodu i z powodu stresu. Bójka coraz bardziej męczyło czekanie na zmianę sytuacji. Zaczął zdawać sobie sprawę, że z każdą chwilą bezserowe położenie staje się gorsze.
Któregoś dnia ogarnął go pusty śmiech.
- Bójek, popatrz na siebie! Robisz wciąż to samo i dziwisz się, że nic się nie zmienia. Gdyby twoja sytuacja nie była tak tragiczna, byłaby po prostu zabawna.
Bojkowi nie podobał się pomysł ponownego biegania po Labiryncie, ponieważ bał się, że może się zgubić, i nie wiedział, gdzie szukać Sera. Roześmiał się jednak głośno, gdy uświadomił sobie, że ten strach doprowadził go do krawędzi szaleństwa.
- Gdzie są nasze dresy i trampki? - zapytał Zastałka.
Odszukanie ich zajęło maleńkim ludziom wiele czasu, ponieważ wrzucili swoje stroje do biegania na samo dno szafy w kilka dni po tym, jak znaleźli Ser w Magazynie S. Sądzili bowiem, że już nigdy nie będą im potrzebne.
- Chyba nie zamierzasz znowu ganiać po Labiryncie? - zapytał przyjaciela Zastałek. - Dlaczego po prostu nie poczekasz jak ja, aż nam oddadzą nasz Ser?
- Ponieważ nigdy go nam nie oddadzą. Nie zdawałem sobie z tego sprawy, ale teraz wiem, że nigdy nie dostaniemy z powrotem naszego wczorajszego Sera. Najwyższy czas poszukać nowego.
- A jeżeli tam na zewnątrz nie ma żadnego Sera? - zapytał Zastałek. - A nawet jeżeli jest, to możemy nigdy go nie znaleźć! I co wtedy?
- Nie wiem - odparł zrezygnowany Bójek. Zadawał sobie te pytania setki razy i zawsze napawały go one lękiem i odbierały siły potrzebne, aby ruszyć się z miejsca.
Tego dnia zapytał jednak sam siebie: "Gdzie szybciej znajdę Ser - tutaj czy w Labiryncie?"
Wyobraził sobie, jak to będzie. Ujrzał w myślach siebie z uśmiechem na ustach wkraczającego do Labiryntu.
Ten obraz był tak miły, że przyprawił go o dobre samopoczucie. Zobaczył siebie, jak opuszcza Magazyn i wchodzi do Labiryntu; uwierzył, że znajdzie tam Nowy Ser i wyobraził sobie, jakie to będzie przyjemne.
Kiedy użył całej swojej wyobraźni, obraz stał się zupełnie wiarygodny: w najdrobniejszych szczegółach widział, jak znajduje Nowy Ser, i nawet poczuł w ustach jego rozkoszny smak.
Oto zajada ser szwajcarski z dziurami, świetlisty pomarańczowy cheddar, ser amerykański, włoską mozarellę i najwspanialsze gatunki francuskiego camemberta, i...
Nagle dotarł do niego głos Zastałka i powrócił do rzeczywistości: nadal byli w Magazynie Sera S.
- Czasem - powiedział Bójek - sytuacja się zmienia i nigdy już nie będzie taka jak dawniej. Tak stało się teraz. Takie jest życie. Świat się zmienia i my też musimy się zmienić.
Bójek popatrzył na swojego wymizerowanego druha. Próbował go przekonywać, ale lęk Zastałka przerodził się w złość i nie chciał słuchać przyjaciela.
Bójek nie chciał go urazić, ale gdy pomyślał, jaką głupotą było siedzenie w Magazynie i czekanie na Ser, wybuchnął śmiechem.
- Czas do Labiryntu! - krzyknął.
Zastałek nie zareagował.
Bójek spróbował jeszcze raz. Podniósł z podłogi kawałek cegły i napisał na ścianie wielkimi literami bardzo ważne zdanie, tak, aby Zastałek mógł je przeczytać i przemyśleć. Jak to było w ich zwyczaju, narysował też na ścianie kawałek sera, licząc, że rozweseli nieco Zastałka i nakłoni go do poszukiwania Nowego Sera. Ale Zastałek nie chciał przyjąć do wiadomości, że:


Jeżeli się nie zmieniasz, to giniesz.

Bójek wyszedł z Magazynu i pełen obawy ogarnął wzrokiem Labirynt. Pomyślał o tym, jak wpakował się w tę bezserową sytuację, o tym, jak strach i myśl o pobłądzeniu odbierały mu siły i zabijały go.
Uśmiechnął się. Pomyślał o Zastałku, który ciągle zastanawiał się, kto zabrał jego Ser. Był szczęśliwy, że to nie był już jego problem. Zastanawiał się, dlaczego wcześniej nie wyruszył na poszukiwanie Nowego Sera.
Przemierzając korytarze Labiryntu, Bójek starał się zapamiętać drogę. Dzięki temu czuł się bezpiecznie. Był u siebie. Był szczęśliwy, choć nie znalazł jeszcze ani kawałka Sera.
Od czasu do czasu lęk przed zbłądzeniem w Labiryncie powracał. Bójek napisał na ścianie:
Co byś zrobił, gdybyś się nie bał?

Przez chwilę patrzył na napis i pomyślał, że czasem strach bywa użyteczny. Jeżeli rzeczy idą źle, to obawa przed nieszczęściem może skłonić cię do działania. Zły lęk to ten, który paraliżuje i powstrzymuje od zrobienia czegokolwiek.
Bójek zerknął w prawo na korytarz, w którym jeszcze nigdy nie był. Przez chwilę ogarnął go strach, ale przemógł się, odetchnął głęboko, skręcił w prawo i wolno pobiegł ku nieznanemu.
Bieg męczył go i zaczął się zastanawiać, czy długie oczekiwanie na Ser w Magazynie S nie nadwątliło jego sił. Od bardzo dawna nie jadł Sera i był rzeczywiście bardzo słaby. Droga wydawała się dłuższa i zajmowała mu więcej czasu niż niegdyś. Postanowił, że jeżeli kiedykolwiek jeszcze przydarzy mu się coś podobnego, opuści strefę komfortu i przystosuje się do zmian szybciej, co uprości wiele spraw.
Przez głowę przebiegła mu myśl: "Lepiej późno niż wcale", i Bójek uśmiechnął się.
Przez następnych kilka dni Bójek znajdował tu i ówdzie niewielkie okruchy Sera. Nie tracił nadziei, że znajdzie większy kawałek, z którym będzie mógł wrócić do Zastałka, by nakłonić go do wyjścia z Magazynu S.
Bójek nie czuł się w Labiryncie tak swojsko jak dawniej. Wydawało mu się, że coś się zmieniło od czasu, gdy był tu po raz ostatni.
Gubił się właśnie wtedy, gdy myślał, że posuwa się we właściwym kierunku. Miał wrażenie, że robi dwa kroki do przodu i jeden do tyłu. Myśl o znalezieniu Sera wielce go nęciła, ale Bójek musiał, przyznać, że bieganie po Labiryncie było prawie tak straszne, jak to sobie kiedyś wyobrażał.
Z czasem zaczął się zastanawiać, czy miał prawo oczekiwać, że znajdzie Nowy Ser. Czy przypadkiem nie ugryzł więcej, niż zdoła przełknąć? Roześmiał się, gdy pomyślał, że chwilowo nie ma, co ugryźć.
Ilekroć zaczynały go ogarniać wątpliwości, mówił sobie, że nawet, jeśli to, co robi, wydaje się nieprzyjemne, jest lepsze od pozostawania w pustym Magazynie. Teraz on panował nad sytuacją, a nie ona nad nim.
Pomyślał, że jeżeli Nos i Pędziwiatr potrafili znaleźć Ser, to on też może.
Gdy Bójek przypominał sobie "szczęśliwe" dni w Magazynie S, uświadomił sobie, że Ser nie zniknął nagle, jak mu się początkowo wydawało. Ubywało go stopniowo, a ten, który pozostawał, przestał mu dawno smakować.
Stary Ser zaczął gdzieniegdzie porastać pleśnią, ale Bójek tego nie dostrzegał. Musiał jednak, przyznać, że gdyby chciał, prawdopodobnie by to, zauważył. Ale nie chciał.
Bójek zdał sobie sprawę, że brak Sera nie zaskoczyłby go, gdyby uważnie obserwował zachodzące zmiany. Prawdopodobnie Nos i Pędziwiatr spodziewali się takiego obrotu sprawy.
Postanowił, że w przyszłości szybciej zareaguje na dzwonki alarmowe. Pogodzony z nieuchronnością zmian będzie ich wypatrywał. Jeśli oprze się na wrodzonym instynkcie, wyczuje nadchodzące zmiany i łatwiej mu będzie przystosować się do nich.
Zatrzymał się, aby odpocząć, i napisał na ścianie:
Wąchaj często swój Ser; będziesz wiedział, kiedy się psuje.

Niedługo potem Bójek trafił na wielki magazyn, który wyglądał bardzo obiecująco. Gdy wszedł do środka, bardzo się jednak rozczarował, ponieważ pomieszczenie było puste.
"To przydarza mi się zbyt często" - pomyślał. Poczuł, że ma już dosyć.
Z dnia na dzień tracił siły, ciągle gubił drogę w Labiryncie i obawiał się, że nie przeżyje. Coraz częściej myślał o powrocie do Magazynu S. Nie było w nim Sera, ale był Zastałek. I Bójek - gdyby wrócił - przynajmniej nie byłby sam. Ale jeszcze raz zapytał siebie samego: "Co bym zrobił, gdybym się nie bał?"
Bójek odczuwał strach nader często, chociaż nie przyznawał się do tego przed sobą. Nie zawsze do końca wiedział, czego się boi. Chyba najbardziej dokuczała mu samotność. Nie rozumiał, że powróciły dotychczasowe nawyki myślowe. Często zastanawiał się, czy Zastałek zdecydował się na opuszczenie Magazynu, czy nadal tkwi tam sparaliżowany strachem.
Bójek przypomniał sobie, że zanim trafili do Magazynu S, najlepiej czuł się w Labiryncie.
Na ścianie umieścił kolejny napis, który stanowił dla niego memento, i miał nadzieję, że będzie też drogowskazem dla Zastałka, gdy ten zacznie wędrówkę po Labiryncie.

Ruch w nowym kierunku pomaga ci znaleźć Nowy Ser.

Bójek spojrzał w ciemność chodnika rozciągającego się przed nim i opanował go strach. "Co jest tam dalej? Czy jest tam ktoś? Jakie niebezpieczeństwo czai się w ciemności?" Zaczął wyobrażać sobie najbardziej przerażające zdarzenie, które mogłyby mu się przytrafić. Na chwilę zabrakło mu tchu.
Nagle się roześmiał. Uświadomił sobie, że to jego lęki powodowały, że sprawy przybierały gorszy obrót. Uczynił więc to, co zrobiłby, gdyby się nie bał - ruszył naprzód.
Gdy biegł w głąb ciemnego korytarza, zaczął się uśmiechać do siebie. Nie zdawał sobie jeszcze z tego sprawy, ale właśnie odkrył motor własnego działania - wiarę w to, że przyszłość będzie lepsza, nawet jeżeli nie wiedział, co się wydarzy.
Nieoczekiwanie Bójek zaczął się czuć coraz lepiej.
"Dlaczego jest mi tak dobrze? - zastanawiał się. - Nie mam ani kawałka Sera i nie wiem, dokąd zmierzam."
Po chwili jednak zrozumiał. Zatrzymał się i napisał na ścianie:

Kiedy pokonasz swój lęk, będziesz wolny.

Bójek zdał sobie sprawę, że był więźniem własnego strachu. Podjęcie nowego działania przyniosło mu uwolnienie.
Poczuł chłodny, odświeżający powiew na policzkach. Kilka razy wciągnął głęboko w płuca powietrze i powróciły mu siły. Pokonanie lęku okazało się znacznie przyjemniejsze, niż sobie wyobrażał.
Bójek od dawna nie czuł się tak dobrze. Prawie zapomniał, jakie to przyjemne.
Aby jeszcze poprawić samopoczucie, zaczął wyobrażać sobie, że siedzi wśród gór swoich ulubionych Serów - od cheddara do brie. Widział siebie jedzącego tyle Sera, ile dusza zapragnie, i bardzo mu się to wyobrażenie spodobało. Następnie przypomniał sobie smak swojego ulubionego Sera, i to także bardzo mu się spodobało. Im wyraźniejszy był obraz Nowego Sera, im bardziej był realistyczny, tym silniej Bójek odczuwał potrz...

Zgłoś jeśli naruszono regulamin