Modlitwa w pokusach i wątpliwościach
Nie wiem, Panie, czemu dręczy mnie niepewność w dotąd dla mnie zawsze niewzruszonych prawdach wiary? Czemu zbudziła się we mnie nieufność do świętego słowa Twego? Czemu ranią mi duszę wątpliwości w Twoją miłość i sprawiedliwość, ilekroć uważnie spojrzę w siebie, w złe oczy bliźniego, czy na bolesne powikłania dnia codziennego? Skąd mi ta obojętność na potrzeby bliźniego? Skąd moja oziębłość wobec świętości w Twoim Kościele? Takie mi były bliskie Twoje Boskie oczy, Twój krzyż i Twoje chwalebne rany, gdy słyszałem o Tobie z ust ojca i matki, gdy widziałem Cię na kartach Ewangelii wśród uczniów i rzesz, śpiewających Hosanna, i gdy przeżywałem Twoją obecność w pytaniach dziecka, w wielkich niebezpieczeństwach, a najbardziej w świętej ciszy rozgrzeszonego po spowiedzi sumienia. Gdzież radosna bojaźń, z jaką wypełniałem swoje powinności w Twoim świętym Kościele? Tego wszystkiego nie wiem, Panie mój i Zbawco. Wiem tylko, że lęk mnie ogarnia przed samym sobą, gdy zważę, jak liczne wątpliwości niepokoją moją duszę. Jakże jest mi bliski Piotr i jego apostolscy bracia, wylęknieni burzą na morzu. Ciebie zaś widzę śpiącego, jak wtenczas w łodzi na wzburzonym morzu. Wołam z Piotrem: Nauczycielu! Czyż Cię nie obchodzi, że burza grozi mi nieszczęściem? Ratuj, Panie! Amen.
Aliwia