CHRZEŚCIJAŃSKA MEDYTACJA kwartalnik 21 2012.pdf

(2019 KB) Pobierz
Chrześcijańska Medytacja
KWARTALNIK ŚWIATOWEJ WSPÓLNOTY MEDYTACJI CHRZEŚCIJAŃSKIEJ
WWW.WCCM.PL • EDYCJA POLSKA, NR 21, gRuDziEń 2012
957442251.003.png
 
EDYCJA POLSKA, NR 21, gRuDziEń 2012
bądź kim jesteś
W czesnym rankiem, gdy głębo-
su. Cisza stanowi pierwotną niewinność bycia, istnienie
w harmonii z własną naturą, zjednoczenie „ja” z całą resz-
tą. Crescendo cichej energii amazońskiej dżungli narasta
w brzasku dnia i opada wraz z zachodem słońca. zawsze
w głębokim pokoju. Czujesz wtedy, że pokój jest ener-
gią, siłą, która ożywia i odnawia wszystko, czego dotknie.
Spowija świat, ale go nie zawłaszcza. Nasza otwartość na
pokój jest nieograniczona, ale musi być stopniowo rozwi-
jana. Byłoby niebezpieczne, a nawet paradoksalnie prze-
rażające otrzymanie zbyt dużo pokoju zbyt szybko. Jako
energia, pokój może być przekazywany dalej („Pokój mój
wam daję”). Przebywanie w bliskości osoby, której serce
wypełnione jest pokojem, otwiera nasze serca, przełamu-
je ograniczenia narzucone przez napięcia, lęki i gniew.
Lecz najbardziej obita obecność pokoju i tajemnicy mi-
łości, z której on wypływa, nie pozbawia nas jednak wol-
ności. Dlatego też pokój może zostać także odrzucony.
Czym dla nas jest „natura”? głuszą, której nowoczesny
człowiek boi się, a jednocześnie ją idealizuje, spotykając
się z nią najchętniej przed telewizorem? Źródłem, które –
o ile jesteśmy z nim w harmonii – sprawia, że czujemy się
dobrze? Dobre jest zawsze to, co naturalne, bo nienatu-
ralne jest nieprawdziwe. Słowa „natura” używamy często
bez głębszego zastanowienia i sprzecznie, ale nakierowu-
je nas ono na coś, czego doświadczamy nieustannie. Bud-
dyści mówią o „naturze Buddy”, chrześcijanie o jedności
ka amazońska noc ustępowała
z wolna światłu dnia, schodzi-
łem na mały pomost, aby medytować nad
brzegiem rzeki. W San Paulo czy w Los
Angeles, w Sydney czy w Londynie dzień
zaczyna się z chwilą, gdy ludzie wyruszają
do pracy, czytają poranne gazety, chwytają pierwsze cap-
puccino szykując się do zmagań o przetrwanie. i tu, w le-
śnej głuszy, dało się zauważyć wyraźne ożywienie. Króle-
stwo zwierząt budziło się do pracy. Rzeka i dżungla, przez
którą owa rzeka płynęła. gwar owadów i ptactwa, pluski
skaczących ryb i pozostawiane przez nie zmarszczki na
gładkiej powierzchni wody, dochodzące zewsząd niezli-
czone szelesty napełniające przestrzeń nocy i dnia. Owa
orkiestra cudownej biologicznej różnorodności świata,
któremu człowiek ma raczej służyć niż go wykorzystywać.
Tak wiele gatunków stworzeń, tak wiele równoległych
światów wokół mnie. im więcej widzimy i rozumiemy,
tym większy staje się świat, tym jaśniej odbija promienie-
jącą chwałę swojego źródła. „Jest coś cudownego w każ-
dej stworzonej rzeczy” – powiedział św. Augustyn.
Świeżość i czystość poranka były odbiciem naturalne-
go porządku. W rzece lśnił migotliwy blask wschodzą-
cego słońca. Dżungla amazońska jest pełna ciszy. Cisza,
o czym wie każdy medytujący, nie oznacza braku hała-
2
957442251.004.png
EDYCJA POLSKA, NR 21, gRuDziEń 2012
Boskiej i ludzkiej natury w Chrystusie.
„Prawdziwą naturą” każdej rzeczy jest jej rzeczywista
tożsamość. gdy jesteśmy „naturalni” porzucamy przebra-
nia, odkładamy na bok maski i przedzieramy się przez
iltry ego, które z łatwością oszukuje nas iluzjami. Być na-
turalnym, być sobą to doświadczyć wewnętrznego uzdro-
wienia. Odnalezienie prawdziwego Ja jest istotą każdego
uzdrowienia, każdego uleczenia. To wielki powrót życia
do swojego źródła i powrót każdej rzeczy do porządku
natury. Kiedy dzięki wewnętrznej pracy i łasce dokonuje
się w nas ten przełom, wówczas czujemy głęboki pokój.
Nasze „fałszywe ja”, które z trudem znosi rozczarowania
i życiowe klęski, staje się czymś
względnym. ilekroć traktujemy je
serio, popadamy w rozgorycze-
nie lub rozpacz. Jeśli pozostajemy
w harmonii z naszym prawdzi-
wym Ja, może nas zaskoczyć na-
sza zdolność do stawiania czoła
ciężkim próbom, do znoszenia ich
z nadzieją, a nawet do wzrastania
w chwilach cierpienia.
Mistycy opisują bycie w jedno-
ści z prawdziwym Ja jako nagość
duszy. „Obłok Niewiedzy” mówi,
że medytując dochodzimy z czasem do „nagiej świado-
mości naszego jestestwa”. Rumi 1 w jednym z poematów
pisze: „Oto miłość… stanąć nagle obnażonym pod świa-
tłem prawdy.” Nagość w sensie duchowym, tak samo jak
nagość izyczna, jest świadectwem ufności. Wstyd Adama
i Ewy, nagich przed obliczem Boga, był początkiem bo-
lesnej ludzkiej wędrówki ku dojrzałości. Wygnani z nie-
winnej harmonii z naturą, upadli w izolującą i pełną winy
samoświadomość. z wielu pytań postawionych przez
Boga człowiekowi, pytanie „kto tobie powiedział, że je-
steś nagi?” jest jednym z najbardziej niespodziewanych,
ponieważ objawia, że Bóg zna i kocha nas bardziej niż my
znamy i kochamy samych siebie.
Najważniejsza z ludzkich wędrówek wiedzie zawsze ku
poszukiwaniu prawdziwej natury. Realizuje się ona w tym
samym stopniu przez wyrzeczenie się, jak przez zdoby-
wanie. zarówno wielkie i nowe osiągnięcia jak też porażki
i straty, a może przede wszystkim one, towarzyszą nam
w powrotnej drodze do domu, do zdumiewającej zgody
na oczywistość: jesteśmy tym, kim jesteśmy i niczym wię-
cej. Cud natury nie kończy się jednak na tej konstatacji.
Kiedy stajemy się coraz bardziej sobą tzn. jesteśmy coraz
mniej skupieni na sobie, bardziej uważni na innych i bar-
dziej zdolni do zachwytu, budzimy się do harmonii z całą
naturą – tą obecną w innych ludziach i tą obecną w świe-
cie przyrody.
To pogłębiające się współbrzmienie z naturą było tema-
tem sierpniowego Seminarium Johna Maina w Brazylii.
Rozważaliśmy związki pomiędzy duchowością i środo-
wiskiem naturalnym. zrozumieliśmy z większą jasnością,
że obecny kryzys ekologiczny jest wynikiem działań czło-
wieka wbrew prawom natury i wbrew zasadzie zdrowego
rozsądku, która każe dbać o własny dom. Nie dostrzega-
my i nie umiemy odpowiedzieć na bogactwo związków
naszego ludzkiego wnętrza z całym porządkiem natural-
nym. W tym bogactwie objawia się piękno świata, a w tym
pięknie tajemne promieniowanie Boga obecnego w każ-
dej rzeczy, ponieważ Bóg, jak mówi św. Paweł, jest wszyst-
kim we wszystkich. W swojej praw-
dziwej naturze wszystkie rzeczy są
piękne: „A Bóg widział, że wszystko,
co uczynił, było bardzo dobre.” gen
1, 31. Tak patrząc widzimy oczami
Boga.
„Czy piękno ocali świat?” To py-
tanie z kart „idioty” Dostojewskie-
go zostaje postawione z nutką
drwiny księciu Myszkinowi. Książe
nie odpowiada. Nie chodzi tutaj
bowiem o odpowiedź w rodzaju
płochej nadziei, którą można bez
żalu odrzucić. Nie chodzi o płytki frazes w celu uniknięcia
wysiłku, koniecznego do oczyszczenia naszych dróg per-
cepcji, żebyśmy umieli doświadczać zbawczego piękna.
Myszkin mówi tylko, że „piękno jest zagadką”. W innym
miejscu Dostojewski stwierdza, że „świat przemieni się
w piękno Chrystusa”. Wyprzedza tym Simone Weil, która
pozostawała niezwykle wrażliwa na piękno świata, nawet
w ponurych czasach, w których przyszło jej żyć. „Pięknem
świata jest uśmiech Chrystusa, skierowany do nas po-
przez materię.” 2
uciekamy z zatłoczonych i brudnych miast, odrywamy
się od uzależniającej i stresogennej rutyny nowoczesnego
stylu życia i chowamy się w naturze, chociażby w miejskim
parku lub ogrodzie. Słowo „piękno” pojawia się wówczas
w naszych umysłach. Czy potrailibyśmy znaleźć lepsze
i prostsze słowo? Podziwiamy widoki, wdychamy czyste
powietrze, dotykamy roślin, obserwujemy świat owadów
i zwierząt. i w tym czujemy się dobrze – odnajdujemy sie-
bie. Całościowe doświadczenie, będące wynikiem tej wie-
lowymiarowej uważności, składa się na to, co pojmujemy
jako „piękno”. zanurzeni w świecie natury, spostrzegamy
jak walą się sztuczne wytwory naszego umysłu. Powraca
głębia i perspektywa. Odzyskujemy naszą prawdziwą na-
turę. Odtąd nadmierne wykorzystywanie czy dewastacja
środowiska stają się równoznaczne z samookaleczeniem.
W harmonii z naturą odbieramy ją jako dar czysty, tajem-
Odnalezienie prawdziwego
Ja jest istotą każdego
uzdrowienia, każdego
uleczenia. To wielki powrót
życia do swojego źródła
i powrót każdej rzeczy do
porządku natury.
3
 
EDYCJA POLSKA, NR 21, gRuDziEń 2012
niczy i szczodrobliwy, którym mamy się cieszyć i dzielić
oraz wspólnie go chronić.
Św. Augustyn powiedział, że kochać możemy jedynie
to, co piękne. Oznacza to, że miłość objawia piękno nawet
w rzeczach i ludziach, którzy zrazu nie uderzają pięknem.
Jak często zdarza się nam zmieniać pierwsze wrażenie,
wynikające z pozorów albo uprzedzeń, gdy poznajemy
kogoś bliżej i nasza reakcja ulega przeobrażeniu? Wów-
czas wstydzimy się naszej pierwszej powierzchownej oce-
ny. Dostrzegamy prawdziwą naturę poznanych osób i od-
powiadamy na nią z poziomu naszego Ja. Być może taka
zmiana zdania czeka u kresu życia każdego człowieka,
bez względu na to, jak bar-
dzo błądził, kiedy wszelkie
nasze widzenie i rozumienie
spłoną w wielkiej uzdrawia-
jącej prostocie Boga. i w tej
sekundzie czystego ujrzenia
wiecznie nowego i wiecznie
odnawiającego się piękna
Boga nie zdołamy się oprzeć
i odpowiemy miłością na
Jego miłość, która zawsze
nas otaczała. i zostaniemy
przez nią ocaleni.
Życie pozbawione piękna
jest zaledwie namiastką, tra-
giczną i żałosną deformacją
jego potencjału do samo-
przekraczania i miłości. Jak
wiele z nieszczęścia i groźnych stron naszego globalnego
kryzysu bierze się z duchowych niedostatków. Komercja-
lizacja systemu edukacji, klęska religii w dotarciu do ludzi
w tragicznym położeniu, bezosobowy duch instytucji po-
litycznych i społecznych, paranoiczne zabieganie o wła-
sne „bezpieczeństwo”, utrata umiaru w gromadzeniu rze-
czy materialnych oraz towarzysząca temu ciągła ucieczka
w rozrywkę – oto symptomy wskazujące źródła kryzysu.
zatrważa nas obsesyjnie niepewność inansowa, w pa-
rze z nią idzie pogarszająca się kondycja środowiska na-
turalnego – gałęzi życia, na której wszyscy siedzimy. Nie
wyrwiemy się z tej spirali kryzysu jeżeli nie przypomnimy
sobie, czym jest bezinteresowny gest miłości wobec dru-
giego człowieka. Ale jak możemy się tego nauczyć, skoro
nie chcemy kochać ziemi, która nas żywi i objawia nam
swoje piękno?
Strach przed dzikością natury powinien ustąpić mi-
łości natury, obejmującej naturę ludzką w jej każdym
przejawie. z tym strachem zmierzyli się wielcy pionierzy
odkrywania wielkości ludzkiego ducha. i pokonali go
wychodząc na pustkowie, jak Eliasz i Jezus; jak pierwsi
chrześcijańscy mnisi na pustyni nitryjskiej 3 ; jak Benedykt
w odległej jaskini; jak indyjscy ryszi w leśnej gęstwinie.
Strach przed odludziem jest strachem przed wkrocze-
niem w ciszę i bezruch w centrum naszego własnego
istnienia. Medytacja przyciąga jak dżungla, pustynia czy
niedostępne góry. zawsze jednak łatwiej poczytać o me-
dytacji, dokonać jej naukowej analizy niż oddać się dys-
cyplinie codziennej praktyki. Wszystkie duchowe tradycje
zgadzają się co do jednego: bez praktyki nie ma przemia-
ny, nawrócenia ani oświecenia. zewnętrzne rytuały, or-
todoksja wierzeń, posłuszeństwo obrzędowej konwen-
cji nie zastąpią praktyki kontemplacyjnej, która dociera
do serca człowieka,
a przez nie – do ser-
ca świata. Ewagriusz,
mistrz pustynnej
mądrości mawiał, że
samo przestrzeganie
przykazań nie wystar-
czy do całościowego
uzdrowienia duszy,
ponieważ potrzebu-
jemy jeszcze kontem-
placji, aby zanurzyć
się w głębię serca.
Tajemnica zjedno-
czenia i uzdrawiające
siły skryte są w naszej
prawdziwej naturze,
w naszym sercu.
Największy przełom w świadomości ludzkości, które-
go wpływ wciąż staramy się zrozumieć, nastąpił według
historyków w epoce osiowej 4 , gdy w człowieku odkryto
świat wewnętrzny. Był to owoc wielu pojedynczych świa-
domościowych zwrotów ludzkości, które mądrość o ludz-
kim sercu przekazywały poprzez wielkie tradycje religijne
i ich głównych nauczycieli: hebrajskich proroków, auto-
rów „upaniszad”, Lao Tsu, Konfucjusza, Buddy. ich nauki
pojawiały się w okresach wielkich zamętów społecznych
i niepewności, a sami nauczyciele – włączając Jezusa, któ-
ry może być postrzegany jako ich spadkobierca i kulmina-
cja – odnieśli raczej klęskę niż światowy sukces.
Perspektywa ludzkich dziejów jako cząstki wielkiej hi-
storii ewolucji natury, stanowi ciąg następujących po so-
bie upokorzeń i nowych nadziei. Pewnie nie przestanie-
my powtarzać tych samych błędów, ale może z czasem
lepiej zrozumiemy sytuacje i momenty, kiedy je popełnia-
my. A to zapobiegnie przerostom zbiorowego egotyzmu,
antropocentrycznego urojenia, które prowadzi do rabun-
kowej eksploatacji zasobów naturalnych i wykorzystywa-
nia słabszych społeczności. To są palące kwestie moralne
Najważniejsza z ludzkich wędrówek
wiedzie zawsze ku poszukiwaniu
prawdziwej natury. Realizuje się ona
w tym samym stopniu przez wyrzeczenie
się, jak przez zdobywanie. Zarówno
wielkie i nowe osiągnięcia jak też porażki
i straty, a może przede wszystkim one,
towarzyszą nam w powrotnej drodze
do domu, do zdumiewającej zgody na
oczywistość: jesteśmy tym, kim jesteśmy
i niczym więcej.
4
EDYCJA POLSKA, NR 21, gRuDziEń 2012
naszych czasów, choć pilniejsze od moralnych są zadania
duchowe. Droga wyjścia z kryzysu to w pierwszej kolej-
ności nowa zbiorowa świadomość zrodzona z ducha.
Ewolucja świadomości od najdawniejszych czasów wy-
daje się być napędzana naszą zdolnością do uważności.
gdy uważność pogłębia się i poszerza, ewoluują formy
społecznej organizacji i rozwija się kultura. Kiedy uważ-
ność kurczy się i skupiamy się na sobie, człowiek karleje,
a wspólnota ulega rozpadowi. Nasze chroniczne rozkoja-
rzenie, niezdolność do skoncentrowania się na czymś dłu-
żej niż przez parę minut, do zapamiętania czy przyswoje-
nia tego, co słyszymy, stanowią objawy rozszerzającej się
dolegliwości, dotykającej wymiaru duchowego i burzącej
podstawowe wartości cywilizowanych form życia.
zdolność do kontemplacji, tak łatwo dostrzegalna
u dzieci i tych, którzy w pokorze wstąpili na ścieżkę uzdro-
wienia, związana jest z naturalnym instynktem rozwijania
uważności. Wyczuwamy tę siłę uważności u zwierząt,
a nawet u roślin. W dżungli nie czujesz się nigdy samotny.
W miarę jak uważność jest rozwijana, oczyszcza się i prze-
nosi na innych i zaczyna obejmować całą rzeczywistość
wokół nas. Otwiera nasze oko serca, uzdalniając nas do
widzenia Boga we wszystkich rzeczach oraz do dostrze-
żenia Bożej uważności w każdym przejawie natury.
2. Simone Weil, „Formy nieuświadomionej miłości Boga”,
część druga. Tłumaczenie: Krystyna Konarska-Łosiowa.
Źródło: Tezeusz.pl [przyp. tłum.]
3. Położona pomiędzy Aleksandrią a Kairem kraina w pół-
nocnym Egipcie. To właśnie tutaj, w jednym z tutejszych
licznych klasztorów odnaleziono w 1842 roku palimpsest
tzw. Kodeksu Nitryjskiego, zawierającego między innymi
Ewangelię św. Łukasza. grecka nazwa Sketis lub Sketes [
występująca w oryginale angielskim listu o. Laurence’a –
uwaga tłum.] przetrwała w formie skit jako określenie od-
osobnionej budowli, pustelni. Źródło: Wikipedia [przyp.
tłum.]
4. Nazwa okresu obejmującego lata 800 – 200 przed
Chrystusem, wymyślona przez niemieckiego ilozofa Kar-
la Jaspersa. Jaspers twierdził, że w epoce osiowej zostały
położone duchowe fundamenty ludzkości jednocześnie
i niezależnie w Chinach, indii, Persji, Palestynie i grecji.
Chodzi o fundamenty, na których opiera się współczesna
cywilizacja. zostały one stworzone przez konkretnych
myślicieli, żyjących w okresach przemian społecznych.
Źródło: Wikipedia [przyp. tłum.]
z wyrazami miłości,
Przypisy:
1. Rumi – żyjący w Xiii wieku, wybitny poeta suicki, mi-
styk perski, teolog islamski. Twórca zakonu wirujących
derwiszy. Źródło: Wikipedia [przyp. tłum.]
Laurence Freeman OSB
Tłum. Bartosz Wincek
LaurenCe FreeMan OSB (ur. 1951)
dyrektor Światowej Wspólnoty Medytacji Chrześcijańskiej.
5
957442251.001.png 957442251.002.png
Zgłoś jeśli naruszono regulamin