Angelsen Trine - Córka morza 08 W płomieniach.pdf

(606 KB) Pobierz
Rozdział 1
TRINE ANGELSEN
W PŁOMIENIACH
412701869.002.png
Rozdział 1
Elizabeth poczuła, że język przywarł jej do podniebienia. Musiała odkaszlnąć, zanim
mogła się znów odezwać.
- Nikoline – starała się mówić stanowczo, jednak sama słyszała, że głos jej drży. – I
czego tak stoisz? Na pewno masz lepsze rzeczy do roboty. Spakowałaś się już?
- Chciałam najpierw… - zaczęła dziewczyna, lecz Elizabeth jej przerwała.
- Nie, posłuchaj mnie i rób, co mówię. – Popchnęła lekko Nikoline, chcąc się jej
pozbyć jak najszybciej, ale Kristian chwycił ją za ramię.
- Chcę usłyszeć, co ona ma do powiedzenia.
Elizabeth czuła, jak serce wali jej w piersi. Nie miała wyjścia, musiała pozwolić
służącej opowiedzieć o wszystkim. Wytarła spocone dłonie o spódnice.
- No już dobrze. proszę, Nikoline, mów. – Spuściła wzrok. Nie miała odwagi spojrzeć
w oczy Helene.
- Przechodziłam tędy przypadkiem – zaczęła opowiadać dziewczyna. – Drzwi były
otwarte i usłyszałam, jak Helene rozmawia z Elizabeth.
- Czemu się zatrzymałaś? – zapytał Kristian. – Nie wiesz, że nie powinno się
podsłuchiwać pod drzwiami?
Elizabeth ukryła dłonie w fałdach spódnicy, czując, jak paznokcie boleśnie wbijają się
jej w skórę.
- Oczywiście, nie powinno się – zgodziła się Nikoline. – Ale to, co usłyszałam, tak
mnie zaskoczyło, że stanęłam jak wryta. Poza tym pomyślałam, że chętnie poznasz treść tej
rozmowy.
Gospodarz Dalsrud wbij spojrzenie w służącą.
- To może wreszcie, powiesz, co takiego usłyszałaś? Nie mogę tu stać do rana.
- One mówiły, że twój ojciec… Leonard, którego zawsze tak szanowałam… że on
był… złym człowiekiem.
Kristian przeniósł wzrok na Helene. Ta nieśmiało podniosła oczy. Elizabeth chciała
powiedzieć coś na jej obronę, ale nie potrafiła znaleźć właściwych słów.
- Wymyślały najgorsze kłamstwa, jakie sobie można wyobrazić – ciągnęła Nikoline. –
Nie mam nawet odwagi tego powtarzać. Mówiły, że twój ojciec wiele kobiet wziął siłą, a
nawet robił to ze zwierzętami!
Nagle pobladły Kristian spojrzał na żonę.
- Kłamstwo! – syknęła Elizabeth i wymierzyła Nikoline policzek. Uderzenie nie było
412701869.003.png
zbyt mocne, ale odniosło ten skutek, że dziewczyna cofnęła się o krok z ręką uniesioną ku
twarzy. Zaskoczona wpatrywała się w gospodynie, jakby nie docierało do niej, co się stało.
- Że też masz czelność – warknęła Elizabeth, nie pojmując, jak znajduje słowa. – Że
też masz odwagę tak zmyślać przed moim mężem!
- To prawa, wiesz o tym tak samo dobrze jak ja – próbowała się bronić służąca. –
Słyszałam wszystko!
- Milcz i idź do swojego pokoju! I nie wychodź do jutra rana – rozkazała Elizabeth,
drżącą dłonią wskazując drzwi.
Oczy Nikoline błysnęły.
- Jeszcze się policzymy! – mruknęła, po czym odwróciła się na pięcie i
wymaszerowała z pokoju.
Helene odchrząknęła. Na jej policzki wystąpiły czerwone plamy, ale gdy zwróciła
oczy na Kristiana, jej spojrzenie było spokojne.
- Elizabeth mówi prawdę.
- Precz! – rzucił mężczyzna drżącym głosem.
- Rób, co ci każe, Helene – odezwała się Elizabeth łagodnie. Przyjaciółka oddaliła się
niechętnie.
- Nikoline rzuca poważne oskarżenia – stwierdził Kristian, gdy zostali sami. Elizabeth
zrobiła głęboki wdech, zmuszając się, by spojrzeć mężowi w oczy,
- Jej złośliwość nie przestaje mnie zaskakiwać – odrzekła szczerze, ale w tej samej
chwili poczuła ukłucie wyrzutów sumienia. Postanowiła je zignorować. Dziewczyna
powiedziała prawdę, jednak lepiej zrobiłaby, gdyby milczała.
Kristian nie odpowiedział, tylko przyglądał się jej zmrużonymi oczyma. Widziała, jak
zaciska szczęki. Ogarnął ją lek. Czyżby uwierzył służącej? Gdy się wreszcie odezwała, jej
głos był cichy i błagalny:
- Chodźmy do łóżka. Już ciemna noc, a juto musimy wstać bardzo wcześnie. –
Położyła dłoń na ramieniu męża i poczuła, jak bardzo jest spięty.
- Idę na dół – burknął i opuścił pokój.
Elizabeth stała jeszcze chwilę, nasłuchując, aż dobiegł ją odgłos zamykanych drzwi od
kantoru.
Ciężkim krokiem ruszyła do sypialni. W pomieszczeniu było zimno, ale nie miała sił,
by napalić w piecu. Położyła się na skraju łóżka z kolanami podciągniętymi pod brodę.
Gdyby tyko mogła wiedzieć, o czym w tej chwili myśli Kristian! Wszystko wskazywało na
to, że uwierzył w słowa Nikoline.
412701869.004.png
Co tu robić? Objęła łydki ramionami i ukryła twarz w kocach. Niezależnie od tego, co
sądzi Kristian, ona musi obstawać przy swoim. Poza tym niewiele może zrobić. Pozostaje jej
tylko czekać na powrót męża.
Czas jej się dłużył, wstała więc z łóżka i wyciągnęła ze schowka książek i
magazynów. Niektóre były napisane po duńsku, ale zrozumienie ich treści nie sprawiało jej
większych kłopotów. Przeglądała Wskazówki i porady dla duńskich gospodyń domowych. Na
pierwszej stronie ktoś napisał piórem: Ta książka należy do Rebeki. Od Leonarda, 1868.
Rebeka? To pewnie matka Kristiana. Dopiero teraz uświadomiła sobie, że chyba nigdy
wcześniej nie słyszała tego imienia. Otworzyła książkę na przypadkowej stronie i zaczęła
czytać:
Musisz wiedzieć i nigdy Ne zapominać, że zajmować powinnaś zawsze drugie miejsce
w domu. Pierwsze należy do twego małżonka/
Zdumiona przesuwała wzrokiem po tekście.
A także wiedzieć musisz, że twój mąż, pan i władca, ważniejszy jest niż twoje własne
życie.
Potrząsnęła głową z rezygnacją.
A także wiedzieć musisz, że nie wolno ci podejmować żadnych ważnych decyzji, jeśli
wcześniej nie poradzisz się swojego męża. Nigdy niczego przed małżonkiem nie ukrywaj! Ma
on prawo wiedzieć o wszystkim…
Zamknęła książkę i pozwoliła jej upaść na podłogę. Co za wspaniały prezent,
pomyślała, i prychnęła cicho. Czyżby matka Kristiana stosowała się do tych rad? Nie, ta
młoda piękna kobieta z obrazu na pewno nie dała się stłamsić żadnemu mężczyźnie.
Elizabeth zaczęła niespokojnie przewracać się na łóżku. Co się stanie, jeśli Kristian
uwierzy Nikoline? Czy zażąda rozwodu i odprawi ją i dzieci tylko dlatego, że oczernia jego
ojca? Sama myśl była nie do zniesienia. Muszę twardo obstawać przy tym, co powiedziałam,
zdecydowała. Niezależnie od tego, co się wydarzy.
W końcu chyba się zdrzemnęła, nagle bowiem poczuła obok siebie silne, ciepłe ciało
Krisiana i usłyszała jego głęboki głos:
- Przepraszam, Elizabeth. Nie powinienem tak się unosić. Odwróciła się do niego i
szybko musnęła wargami jego usta.
- Wybaczam ci – wyszeptała i zadrżała, gdy mąż wsunął dłoń pod jej nocną koszulę i
pogładził ją po plecach.
- Dziś jesteś mo ja – wymamrotał ochryple i przycisnął ją do siebie. – Moja i tylko
moja. – Podwinął koszule jeszcze bardziej.
412701869.005.png
- Poczekaj, zdejmę ją – szepnęła i szybko się rozebrała.
Rzucił się na nią natychmiast. Był duży, ciepły i twardy. Jego członek napierał na jej
udo, Elizabeth poczuła, że robi się wilgotna.
- Boże, jak ja cię pragnę. – Kristian wcisnął kolano pomiędzy jej uda, próbując je
rozsunąć.
Elizabeth poruszała się niespokojnie.
- Poczekaj – powiedziała, przyciskając pięści do jego piersi.
- O nie, tej nocy nie mam zamiaru czekać. – Jedną ręką chwycił obie jej dłonie i
przytrzymał za jej głowę. Wolną dłoń na jej piersi i objął sutek ustami.
Elizabeth pisnęła. Czuła, że opuściły ją wszystkie siły, teraz była w mocy Kristiana.
To, że unieruchomił ją i trzymał tak mocno, podniecało ją do granic szaleństwa.
- Chodź – szepnęła. – Wejdź we mnie.
Kristian zaśmiał się cicho, gładząc palcami jej wilgotne łono. Wiedział, że gdzieś
głęboko w niej zaczynała szaleć burza,
- Jeszcze – błagała, gdy znieruchomiał.
- To ja tu decyduję – wymamrotał i złożył na jej ustach długi pocałunek. Poczuła
jednocześnie, że się w nią wsuwa, wypełnia ją, drażni ją, sprawiając
niewypowiedzianą rozkosz. Pocałunkami próbował stłumić jej przepełnione
namiętnością okrzyki. Wchodził w nią i wycofywał się, zatrzymywał się, czekał, aż wreszcie
jęknął i całym ciałem mocno do niej przywarł.
Jakiś czas później Elizabeth zwinęła się w kłębek i przytuliła policzek do silnego
ramienia męża. Słyszała jego cichy, spokojny oddech. Ostatnią jej myśla przed zaśnięciem
było to, że wiatr przybrał na sile.
Szpetnymi słowy Andreas przeklinał samego siebie za to, że nie zabrał latarni. Nawet
największy głupiec wiedział, co to znaczy wypływać o tej porze roku i do tego w ciemną noc.
Północny wiatr rzucał łódką jak łupiną, sprowadzając ją w końcu z kursu. Andreasowi
przyszło do głowy, że właśnie to są jego ostatnie chwile na tym świecie: umrze na morzu.
Może jego śmierć została przesądzona już w momencie narodzin, może koniec w odmętach
był mu pisany? Ostatnim razem udało mu się śmieć oszukać, lecz teraz chyba się jej już nie
wywinie.
Nie chciał stracić wioseł, więc położył je na dnie łódki. Zgrabiałymi palcami uczepił
się burty i pochylił głowę, czując, jak kolejne podmuchy smagają go po plecach.
Rozbryzgujące się fale moczyły już i tak przemokłe ubranie. Wiatr wył, pędząc po niebie
czarne, złowieszcze chmury.
412701869.001.png
Zgłoś jeśli naruszono regulamin