Opowiesc o Thorsteinie Pobitym Rozga.pdf

(53 KB) Pobierz
(Microsoft Word - Opowie\234\346 o Thorsteinie Pobitym R\363zg\271.doc)
Opowie o Thorsteinie Pobitym Rózg .
Thorsteins flættur stangarhöggs.
Tłumaczenie z wersji angielskiej: Jarosław Kowalski
B ył człowiek imieniem Thorarin i mieszkał on w Sunnudale. Mimo, &e
stary ju& był i z wygl du słabowity, w młodo ci był krwawym wikingiem i nie było
dobrze si( z nim zadawa , nawet teraz, gdy si( zestarzał i o lepł. Jednego miał syna
imieniem Thorstein. Ten był wysokim i silnym m(&czyzn , lecz dobrze był
wychowany. Pracował on tak dobrze w domu swego ojca, &e nawet trzech innych
m(&czyzn nie wykonałoby wi(kszej pracy. Thorstein nie był zamo&ny, ale miał dobr
bro* a tak&e razem z posiadali ojcem ogiery, które kupili za wi(kszo swoich
pieni(dzy. Sprzedawali natomiast +rebaki, które nigdy nie zawodziły – tak w polu jak w
boju.
-ył wtedy pewien człowiek zwany Thord, nadzorc Bjarniego z Hof. Zajmował
si( on wierzchowcami Bjarniego, gdy& uchodził za człowieka znaj cego si( na koniach.
Thord wył wielce nieprawym człowiekiem i wielu ludziom dał do zrozumienia, &e był
nadzorc u pot(&nego pana, lecz nie czyniło go to lepszym i nie przysporzyło
przyjaciół. Dwóch jeszcze mieszkało u Bjarniego, jeden zwał si( Thorhall a drugi
Thorvald. Obaj ch(tnie rozpowiadali o tym wszystkim co tylko zasłyszeli.
Teraz Thorstein i Thord urz dzili ko*skie wy cigi dla młodych koni. Kiedy ju& ich
dosiedli, ko* Thorda spisywał si( gorzej wi(c gdy ten to dostrzegł, silnym ciosem
uderzył Thorsteinowego konia w nozdrza. Thorstein spostrzegł to i uderzył konia
Thorda w nozdrza z jeszcze wi(ksz sił tak, &e ko* spłoszył si( i zrzucił Thorda, który
potłukł si( przy tym ogromnie.
Wtedy Thord uderzył Thorsteina jego rózg 1 i trafił go w czoło tak, &e skóra
przysłoniła si( mu [Thorsteinowi] oczy. Thorstein oderwał, wi(c kawałek swojej
koszuli przewi zał sobie czoło i post(pował jakby nic si( nie stało. Poprosił te& ludzi by
nie mówili nic jego ojcu i tak cała sparawa ucichła. Lecz Thorhall z Thorvaldem drwili
z niego i przezwali Thorsteinem Pobitym Rózg .
Tej zimy, na krótko przed wi(tem Jul kobiety wstały wcze nie do swojej pracy. Po
nich zbudził si( Thorstein, po czym poło&ył si( na ławie. Teraz do izby wszedł stary
Thorarin, jego ojciec i spytał, kto tam le&y. Thorsteim powiedział &e to on.
- Czemu tak wcze nie na nogach synu ? - rzekł stary Thorarin.
Thorstein odrzekł:
1 U&ywan do pop(dzania koni. ang horse-staff
1
 
- Niewielu mam do pomocy w pracy, któr tu wykonuj(.
- Czy czasem ból głowy ci nie doskwiera, synu ? - zapytał Thorarin.
- Nic mi o tym nie wiadomo- rzecze Thorstein.
- Có& wi(c mo&esz mi powiedzie o ko*skich wy cigach zeszłego lata ? Czy to prawda,
&e został tam pobity do nieprzytomno ci jak pies ?
- Nie uwa&am, aby to było warte - rzecze Thorstein - by uwa&a to za pobicie, raczej
było to przypadkowe uderzenie."
Thorarin rzekł:
- Nie pomy lałbym nigdy, &e b(d( mie tchórzliwego syna.
- Ojcze - odparł Thorstein - Nie mów czego , czego ju& niedługo nie b(dziesz my ał.
- Nie powiem wi(c tego co mówi moje serce - rzekł Thorarin.
Teraz wstał Thorstein, wzi ł bro* i wyszedł z domu. Szedł tak długo a& dotarł do
stajni, gdzie Thord zajmował si( był ko*mi Bjarniego i znalazł tam Thorda.
Podszedł wi(c Thorstein do niego i rzekł:
- Chciałbym wiedzie przyjacielu Thordzie, czy to było przypadkowe uderzenie, które
od ciebie otrzymałem zeszłego lata podczas wy cigów, czy te& &e to uczynił celowo ?
Thord odrzekł:
- Gdybym miał dwie g(by, i j(zyk raz w jednej, raz w drugiej to jedna nazwała by to
przypadkowym uderzeniem a druga celowym. To jest całe wyja nienie, które ode mnie
dostaniesz.
- Przygotuj si( zatem - rzekł Thorstein – iz nie b(d( ju& wi(cej od ciebie tłumacze*
& dał.
I rzucił si( na niego trafiaj c miertelnie. Po tym udał si( do domu w Hof. Tam
spotkał kobiet( i tak do niej rzekł:
- Powiedz Bjarniemu, &e zwierze stratowało, jego chłopca stajennego Thorda i &e
znajdzie go koło stajnii, gdy tylko tam zajdzie”.
- Id+ teraz do domu - odpowiedziała - a ja powiem mu o tym, gdy uznam to za
stosowne.
Wi(c Thorstein poszedł do domu a kobieta wróciała do swej pracy.
Bjarni obudził si( tego ranka i zasiadłszy przy stole zapytał gdzie te& podziewa si(
Thord, na co m(&czy+ni odparli, &e pewnie wyszedł do koni.
- Wydaje mi si(, &e je li tak zrobił to powinien był ju& wróci .
Wtedy kobieta, któr wcze niej spotkał Thorstein odezwała si(.
- Prawd jest, co mówi si( o nas kobietach, &e mało jest rozumu potrzebne do naszej
pracy. Dzisiaj rano był tu Thorsteinem Pobity Rózg i powiedział, &e zwierze
stratowało Thorda i nie &yje. Ja jednak nie chciałam was wtedy budzi i cała ta sprawa
wypadła mi z głowy.
Wtedy Bjarni wstał od stołu i poszedł do stajnigdzie znalazł Thorda nie&ywego.
Pó+niej go pochowano. Bjarni wytoczył spraw( o zabójstwo i oskar&ył Thorsteina o
2
zabicie Thorda, ale Thorstein nadal mieszkał w Sunnudale i pracował dla swego ojca i
Bjarni porzucił t spraw(.
Na jesienie m(&czy+ni w Hof siedzieli przy ogniu, lecz Bjarni le&ał przy cianie w
s siedniej izbie i stamt d przysłuchiwał si(, o czym ludzie mówili.
Teraz bracia Thorhall i Thorvald doszli do głosu:
- Nie my leli my zrazu kiedy zamieszkali my z Bjarnim, &e b(dziemy tu sporz dza
jagni(ce głowy kiedy z kolei ten Thorstein , nieprzyjaciel Bjarniego osmalał głowy
wałachów tam w Sunnudale . Lepiej ju& byłoby raczej wi(cej ust pi swoim
krewniakom w Bodvarsdale , ni& pozala temu banicie w Sunnudale, chodzi z czołem
podniesionym tak wysoko. Lecz powinno si( rozprawi , których tymi, których
poniechano. Nie wiemy te&, kiedy [Bjarni] zetrze plam( ze swojego honoru.
Pewnien m(&czyzna odparł:
- Gorzej jest mówi takie rzeczy, ni& spokojnie ich słucha . Wydaje si( jakby trolle
machały j(zykami w waszych głowach. Uwa&amy, &e ju& uznali my, &e Bjarni nie chce
pozbawia chleba niewidomego ojca i innych od niego zale&nych mieszka*ców
Sunnudale. B(d( jednak zaskoczony, je li wy dwaj b(dziecie tu dłu&ej sporz dza
jagni(ce głowy czy te& si( wspomina to, co zaszło w Bodvarsdale.
Teraz m(&czy+ni zasiedli do stołu, po czym poszli spa i nikt z nich nie
podejrzewał, &e Bjarni słyszał wszystko to, o czym rozmawiali. Lecz nast(pnego ranka
Bjarni poszedł do Thorhalla i Thorvalda. Kazał im uda si( do Sunnudale i przywie+
mu głow( Thorsteina oddzielon od reszty ciała:
- Wydaje mi si(, &e wy dwaj najlepiej zetrzecie plam( na moim honorze, jako &e ja sam
nie mam serca by to zrobi .
Teraz uznali, &e z pewno ci powiedzieli byli za du&o, lecz pomimo tego udali si(
w drog( i jechali a& dotarli do Sunnudale.
Thorstein stał w drzwiach ostrz c nó& i kiedy podeszli zapytał ich, czego chcieli. Ci
odparli, &e szukaj swoich koni, wi(c Thorstein rzekł im, &e nie maj tu, czego szuka :
- U nas konie s w zagrodzie.
- To nie jest takie pewne - odrzekli - , &e ich tu nie znajdziemy, chyba &e nam
udowodnisz &e tu ich nie ma."
Wyszedł wi(c Thorstein i skoro tylko doszli do zagrody Thorvald uniósł swój
topór i zaatakował go [Thorsteina]. Thorstein uderzył go pi( ci tak, &e ten upadł a
wtedy przebił go [Thorstein] no&em. Teraz natarł na niego Thorhall, lecz nie powiodło
mu si( tak samo jak Thorvaldowi. Po tym Thorstein przywi zał obu do grzbietów ich
własnych koni a lejce poło&ył na koniom na karkach. Powiódł teraz konie na drog(,
któr same wróciły do Hof.
Nadzorcy byli wtedy na zewn trz domu w Hof. Poszli wi(c do Bjarniego i
powiedzieli mu, &e Thorvald i jego kompan wrócili i &e nie za nic tak si( im dostało .
Wi(c Bjarni wyszedł na zewn trz by zobaczy jak sprawy si( miały i nie powiedział ani
słowa tylko zło&ył ich [Thorvald a Thorhalla] w ziemii. I od tego czasu był ju& spokój
3
a& do ko*ca wi(ta Jul.
Pewniej nocy Raiuweig odezwała si( do Bjarniego, kiedy poło&yli si( do łó&ka.
- Jak my lisz, o czym najwi(cej si( we wsi mówi - rzekła.
- Nie wiem - powiedział Bjarni – słowa wielu ludzi s nie warte zwracania na nie
uwagi.
- Wi(c najcz( ciej na ustach ludzi jest takie oto pytanie – rzekła – „Co musi zrobi
Thorstein Pobity Rózg , aby Bjarni uznał, &e trzeba to pom ci ?” Dot d zabił on ju&
trzech twoich nadzorców i ludzie na thingu 2 uznali, nie mo&na na tobie polega , je li
to nie zostanie pomszczone.
Bjarni odpowiedział:
- Prawd zatem jest to co mówi &e nikt nie uczy si( na cudzych bł(dach. Usłucham
jednak tego co mi mówisz mimo, &e Thorstein zabił ju& kilku niewinnych ludzi.
Na tym sko*czyli t rozmow( i zasn(li.
Rankiem zbudziała si( Rannveig kiedy Bjarni zabierał swoj tarcz( i spytała go co
zamierza ? Odparł jej:
- Zmierzymy si( dzisiaj w Sunnudale i honor b(dzie naszym udziałem, Thorsteina i
moim.
- Ilu ludzi idzie z tob ? - zapytała.
- Nie b(d( prowadził armii na Thorsteina. - powiedział - Pójd( sam jeden.
- Nie ryzykuj swego &ycia – prosiła - walcz c samotnie z tym strasznym człowiekiem !
Bjarni na to rzecze:
- Czy& nie jeste t kobiet , która nalega na co w jednej chwili by w nast(pnej tego
&ałowa . Do nasłuchałem si( drwin od ciebie oraz innych i nie uda ci si( mnie teraz
zatrzyma .
Wi(c wyrusza teraz Bjarni do Sunnudale, gdzie znalazł Thorsteina stoj cego w
drzwiach. Teraz przychodzi powiedzie o jak tam ze sob rozmawiali
- Dzisiaj staniesz do pojedynku ze mn Thorsteinie na tamtym pagórki mi(dzy
cierniskami.
- Nie chce z tob walczy - powiedział Thorstein – lecz udam si( za granic( tak szybko
jak tylko statek przyb(dzie bo wiem, &e tak wielkim m(&em, &e pomo&esz z prac
mojemu ojcu gdy ja wyjad(.
- Nie pozwol( ci si( wykr(ci - rzecze Bjarni.
- Pozwól mi, wi(c wpierw rozmówi si( z ojcem - rzekł Thorstein.
- Zrób wi(c tak - powiedział Bjarni.
Wi(c Thorstein wszedł do rodka i powiedział swemu ojcu, &e przybył Bjarni i
wyzywa go [Thorsteina] na pojedynek Stary Thorarin odpowiedział-
- Ka&dy kto skłucił si( z człowiekiem pot(&niejszym od siebie na jego własnyej ziemi i
2 Ang. Thingmen
4
zniewa&ył go, nie mo&e si( niczego dobreg spodziewa . Nie jest mi ciebie &al, bo sam to
na siebie sprowadziłe . We+ wi(c teraz swoj bro* walcz dzielnie, gdy& w swoim czasie
nigdy nie ust(powałem takim jak Bjarni, pomimo, &e on jest najwi(kszym z mistrzów.
Wolałbym ci( jednak straci , ni& mie tchórza za syna.
Wi(c wyszedł Thorsterin na zewn trz i obaj z Bjarnim udali si( na pagórek i zacz(li
walczy zaci(cie uderzaj c jeden drugiego srodze w zbroje. I walczyli tak ju& długo,
kiedy Bjarni powiedział go Thorsteina:
- Jestem wielce spragniony, gdy& mniej nawykłem do wysiłku ni& ty.
- Id+ wi(c do strumienia i si( napij - rzekł Thorstein.
Bjarni tak te& zrobił i poło&ył swój miecz obok siebie. Thorstein podniósł miecz i
przyjrzawszy si( mu powiedział:
- Nie mogłe mie tego miecza ze sob w Bodvarsdale.
Bjarni onic nie odrzekł i wrócili na pagórek gdzie walczyli przez nast(pn godzin(.
Wtedy Bjarni uznał Thorsteina za wprawnego wojownika i pomy lał, &e mo&e mu
puj gorzej ni& to przewidywał.
- Wiele przeciwno ci mnie dzisiaj spotkało - rzekł Bjarni - teraz mam odwi zany but.
- Skoro tak, to go zawi & - rzekł Thorstein.
Wi(c Bjarni j zawi zywa but a w tym czasie Thorstein poszedł do domu i wrócił
na pagurek do Bjarniego nios c dwie tarcze oraz miecz i tak rzekł:
- Oto jest tarcza i miecz, które przysyła ci mój ojciec. To ostrze nie b(dzie si( t(pi tak
jak te którum dot d walczyłe . A co do mnie to nie podoba mi si( dłu&ej stawa bez
tarczy przeciw twoim razom, ale wolałbym aby my zamo*czyli t walk(, bo boj( si( ze
twoje szcz( cie pomo&e ci bardziej ni& mi mój pech. A i ka&dy z nas chciałby uj z
&yciem, je li tylko starczy sił.
- Nie dam ci si( teraz wycofa - powiedział Bjarni – musimy walczy dalej.
- Ja pierwszy nie uderz(' rzekł Thorstein.
Wi(c Bjarni uderzył w tarcz( Thorsteina i roztrzaskuj c j , po czym Thorstein
uderzył i strzaskał tarcz( Bjarniego.
- To było dobre - powiedział Bjarni.
Thorstein odpowiedział:
- I twoje uderzenie wcale nie było gorsze.
Bjarni rzekł:
- Lepiej bi si( tak sam broni jak i ty masz i jakiej dot d przez cały dzie* u&ywałe .
Na co Thorstein odparł:
- Wolałbym sobie tego oszcz(dzi , gdybym tylko mógł. I boj( si( z tob walczy .
Zostawiam, wi(c wszystko we twoich r(kach.
Teraz przyszła kolej na Bjarniego by uderzy a obaj byli ju& bez tarcz. Rzekł wi(c
Bjarni:
- Byłoby to kiepskim interesem ceni wy&ej zbrodni( nad powodzeniem. Uznam si( za
5
Zgłoś jeśli naruszono regulamin