budujmy-arke-przed-potopem,14.pdf

(511 KB) Pobierz
76 | YCIE WEWN TRZNE | ZNAKI
| 77
Wojciech Eichelberger
jemy wyroby z koci słoniowej i nie chcemy widzieƒ, �e si
bezporednio przyczyniamy do wyginicia słoni.
Tsknimy za czystym powietrzem, a kopcimy, miecimy,
przetwarzamy i emitujemy. Chcemy jeƒ zdrowe ryby, a za-
nieczyszczamy wod. Trujemy siebie. Zachowujemy si tak,
jakbymy tak jak dawne plemiona mogli si przenosiƒ z miej-
sca na miejsce, gdy ju� jedno wykorzystamy i zu�yjemy.
W.E.: W tej kwestii panuje powszechna zmowa milcze-
nia. W skali globalnej ludzkoƒ, by przetrwaƒ, czyni mnóstwo
rzeczy, które ka�dy z nas z osobna w głbi duszy uznaje
za złe i szkodliwe. Ze zbiorowej wiadomoci jednak to
wszystko wypieramy. Ten mechanizm wyparcia działa tak
silnie, �e nawet współczesna edukacja religijna – wbrew swo-
jej misji czynienia ludzi i wiata lepszymi – cigle lekcewa�y
palc koniecznoƒ ratowania planety.
– Pierwotne systemy religijne podkre lały zwi zek człowieka z zie-
mi , były zbudowane na szacunku, wdzi czno ci za jej dary.
K.M.: W kulturach tradycyjnych ludzie kłaniali si sło‡-
cu, wiatrowi, ziemi, wodzie, przodkom, zwierztom. Bóstwo
zamieszkiwało cał Ziemi, ka�d istot, dlatego nadu�ywa-
nie tego było wystpowaniem przeciwko boskoci, stawia-
niem si powy�ej bogów. Nasza kultura jest antropocentrycz-
na, człowiek jest na pierwszym miejscu. To kluczowa ró�nica.
Bóg tak naprawd jest stworzony na podobie‡stwo człowie-
ka, a nie odwrotnie. Wystarczy popatrzeƒ na wizerunki.
W.E.: Czynimy sobie ziemi poddan. Antropocentryzm
to wiara w realnoƒ, znaczenie i wielkoƒ ludzkiego ego.
Pysznie i arogancko stawiamy siebie ponad wszystkim, na-
sze prawo do �ycia ponad prawem do �ycia innych. Kroczc
po trupach „mniejszych braci”, nie widzimy dalej ni� czubek
własnego nosa. Dokonujemy stopniowej autodestrukcji, bo
�adne zaklcia nie s w stanie sprawiƒ, �e przestaniemy byƒ
czci ekosystemu Ziemi. Nasze ciała s i bd czci jej
macierzy. A jaki stosunek do ciała proponuje nam dominuj-
cy nurt naszej kultury i religii? Nasze czujce i mylce cia-
ło jest traktowane przedmiotowo, jest siedliskiem zła i niepo-
skromionych �dz, które trzeba poddawaƒ rygorystycznej
kontroli – czyli czyniƒ je sobie poddanym. Wprawdzie powin-
nimy kochaƒ bli�niego swego jak siebie, ale jak, skoro oba-
wiamy si własnego ciała i w konsekwencji podwiadomie
nienawidzimy samych siebie?
– Co to znaczy, €e nie kochamy siebie i swojego ciała? Przecie€
dbamy o nie, karmimy witaminami, depilujemy, perfumujemy...
K.M.: Włanie, nadu�ywamy go, próbujemy sprostaƒ
narzuconym kulturowo wizerunkom, pracujemy, a� pad-
niemy... Powód tego braku miłoci do siebie jest prosty:
nie wita nas u progu naszego �ycia radoƒ, szczcie i ak-
ceptacja. Wita nas napicie, niepewnoƒ, przychodzimy
nie tacy, jak trzeba, za wczenie albo za pó�no. Dorastajc,
nieustannie dowiadujemy si, �e jestemy nieudani. Trud-
no siebie kochaƒ, trudno kochaƒ takich rodziców. Trudno
kochaƒ siebie jako rodzica. A jak z rodzicami, tak z matk
nas wszystkich, czyli Ziemi.
W.E.: Ciało daje nam �yƒ, ale my nie dajemy �yƒ
ciału. Najpierw nadu�ywamy go, ignorujemy jego sygna-
ły, a gdy ju� biedne nie daje rady i próbuje si z tego
wymiksowaƒ, nie pozwalamy mu umrzeƒ. To zastanawia-
jce, �e ciało jest dla nas witym �yciem tylko przed po-
czciem i w stanie agonii.
– Ciało jest siedzib pokus, no nikiem brudu, zarazków... Wprze-
ciwie stwie do ducha czy duszy.
K.M.: Wic mamy dezodoranty, myjemy si dwa razy
dziennie, kupy w ogóle nie robimy, a ju� na pewno o tym nie
rozmawiamy. Bardzo długo szukałam sedesu z półk – natu-
ralna medycyna diagnozuje stan zdrowia midzy innymi
na podstawie stolca. Kto si tym teraz w ogóle zajmuje? Prze-
cie� to fuj. Sami sob manipulujemy, �eby o tym zapomnieƒ,
�eby tego nie widzieƒ. Robimy wiele, by nasze ciało było od-
realnione albo jak z plastiku.
Budujmy
ark przed
potopem
Zdj‹cia Zosia Zija
Trudno zaprzeczy temu, -e jako gatunek jeste…my odpowiedzialni
za katastrofalny stan Ziemi. Od lat ekolodzy bij‰ na alarm, jednak
dopiero teraz po raz pierwszy ruch Zielonych zaczyna si‹ liczy na
arenie mi‹dzynarodowej. Co si‹ zmieniło, a co wci‰- nie pozwala
nam realnie zadba o Ziemi‹? – Katarzyn Miller
i Wojciecha Eichelbergera pyta Tatiana Cichocka
Katarzyna Miller
– Dlaczego po długim czasie ignorowania b d wy miewania
tematu dzi przywódcy tak wielu pa stw zaczynaj otwarcie mówi
o konieczno ci ochrony rodowiska?
W.E.: Czynnikiem najskuteczniej wpływajcym
na zmiany w naszym zachowaniu jest strach. Niechtnie
robimy co, co wymaga wysiłku albo łczy si z rezygna-
cj z jakich dóbr – chyba �e zmusz nas do tego gro�ne
okolicznoci. Najnowszy raport o stanie rodowiska, wraz
z nasilajcymi si katastrofami naturalnymi, tak włanie
zadziałał i zmusił elity polityczne do mylenia. Ale polity-
ka jest zwykle koniunkturalna. Widocznie sonda�e poka-
zuj, �e „na ekologi” mo�na złapaƒ coraz wicej wybor-
ców albo co na niej zarobiƒ.
K.M.: Nigdy w historii nie było tak szybkiego wzrostu
liczby ludnoci, w cigu jednego stulecia przybyło nas na Zie-
mi wicej ni� od pocztku istnienia ludzkoci. Ta liczba po-
dwoi si w najbli�szych dziesicioleciach. Tych ludzi trzeba
jako wykarmiƒ, ubraƒ, musz gdzie mieszkaƒ. Ziemia nie
jest w stanie tego wytrzymaƒ przy obecnym rabunkowym
systemie eksploatacji jej dóbr naturalnych, zabraknie ener-
gii, wody... Uspokajajce argumenty, �e ju� w przeszłoci by-
ły podobne wahnicia klimatyczne, to mydlenie oczu. Nie-
bezpiecze‡stwo staje si realne. A jak trwoga, to do Boga. Ten
sam mechanizm widaƒ w terapii. Ludzie przychodz praco-
waƒ nad zmian, nie kiedy co cinie i robi si niewygodnie,
tylko jak ju� nie ma innego wyjcia.
– Dlaczego?
W.E.: Mo�emy mieƒ jak wiadomoƒ, co rozumieƒ,
ale realna zmiana zachowa‡ nastpuje dopiero, gdy czego
dowiadczymy na własnej skórze.
K.M.: Ludzie poszli w swoim rozwoju w stron natych-
miastowych korzyci osobistych, szybkich karier, bogacenia
si. Po nas choƒby potop. To włanie perspektywa jednostki.
Ja jestem wa�ny, inni si nie licz. Najbiedniejsi zaczynaj
ten ła‡cuszek zale�noci. Zabij słonia, by mu uciƒ kły, za-
łatwi całe stado dla paru rupii, za które kupi co do jedze-
nia na kilka dni i papierosy. Wzbogaci si porednik, który te
kły sprzedaje. A my, konsumenci na ko‡cu ła‡cuszka, kupu-
zwierciadło 09/07
www.zwierciadlo.pl
890846023.004.png 890846023.005.png
 
78 | YCIE WEWN TRZNE | ZNAKI
| 79
Ziemia jest traktowana tak, jak w naszej
cywilizacji traktowane jest ciało kobiety.
Patriarchat fetyszyzuje i wykorzystuje kobiety
podobnie jak Ziemi…
niu naczy„ kilka litrów wody niepotrzebnie, bo nie zakrcam
kranu. Ale nie tylko ja to robi. Moja odpowiedzialno liczy
si w miliony kilowatów, miliardy ton plastiku, hektolitry wo-
dy, której brakuje. Dbanie o Ziemi jest naturalnym rozsze-
rzeniem patriotyzmu. Niestety, u wikszoci ludzi dbanie
ko„czy si na sobie i własnej rodzinie.
W.E.: Podział: ja – reszta wiata, ja – Ziemia, jest sztucz-
ny. Ten wył�cznie mylowy konstrukt jest skrajnie niebez-
tempo, wic nie potrzebujemy tylu pigułek, eby wytrzy-
ma w wycigu szczurów. Przestajemy katowa si dieta-
mi i okalecza operacjami plastycznymi. Nie zmuszamy
si do seksu, by zadowala innych własnym kosztem itd.
Ta jedna zmiana w obowi�zuj�cym systemie wartoci uru-
chomiłaby cywilizacyjn� rewolucj.
– Jak mamy to zrobi , skoro nie znamy swojego ciała, nie słucha-
my go, od dziecka ucz nas, e to inni wiedz , co dla nas dobre?
W.E.: Ciało si nam urealnia dopiero, gdy zaczyna choro-
wa. Choroby i mier nie istniej� dla nas, dopóki nie zacho-
rujemy sami albo nasi bliscy. Analogicznie jest z przyrod�.
Słyszymy, e gin� całe gatunki i klimat si ociepla, ale nas to
nie dotyczy, bo to gdzie daleko, nie na naszym podwórku.
Takie, a nie inne widzenie ciała i Ziemi moe by efek-
tem odcicia si od natury. Dawniej cykl odtwarzany w natu-
rze i człowieku nadawał sens temu, co si działo. Równie
umieraniu. Ale człowiekowi si zachciało by ponad to, chce
niemiertelnoci, wic czsto wypiera istnienie mierci
do ostatniej chwili, chce czu si Bogiem...
– Post p cywilizacyjny sprawia, e mo na si poczu ponad tymi
rytmami. Pewnej zimy ze zgroz u wiadomiłam sobie, e przez mie-
si c nie byłam na dworze. Z domu zje d ałam do gara u wind , je-
chałam samochodem do pracy, wje d ałam do podziemnego gara u
i jechałam wind do pracy...
K.M.: A na zakupy jechała do centrum handlowego,
gdzie te jest podziemny gara i wszystkie sklepy w jednym
budynku. Mona tak spdzi ycie. Tam nawet stoi palma
i szemrze jaka fontanna – smutna namiastka przyrody.
W.E.: To jest ludzkie terrarium. Bóg stworzył wiat,
a człowiek centrum handlowe...
K.M.: Wic po co ta Matka Ziemia, z czym my mamy
mie kontakt? Z chodnikiem? Nic dziwnego, e tracimy po-
czucie, czym ta przyroda, natura, Ziemia jest, e my jestemy
jej czci�. To przestaje by konkret. Jakie tam bagna czy ko-
lonie ptaków? Abstrakcyjne pojcia.
W.E.: Nie tylko feministki zwracaj� dzi uwag na to,
e Ziemia jest traktowana tak, jak w naszej cywilizacji
traktowane jest ciało kobiety. To szczególny aspekt tego,
o czym mówimy: patriarchat fetyszyzuje i wykorzystuje
kobiety podobnie jak Ziemi. Oczywicie czyni� tak nie
tylko mczyŠni. Patriarchalnym stosunkiem do kobiet
i do Ziemi zaraone s� równie kobiety.
K.M.: Mona powiedzie, e rodzaj ludzki stał si w sen-
sie duchowym chorym mczyzn�. Kobieca energia, ducho-
wo, która jest naturalnie zwi�zana z Ziemi�, yciem, cykla-
mi ycia i mierci, była przez tysi�ce lat niszczona,
naduywana, deprecjonowana. Dominuje mska energia
i duchowo, ale w krzywym zwierciadle. Nie ma wic rycer-
skoci, odwagi, kreatywnoci, otwartoci, które wydawałoby
si, powinny by cechami mskiej duchowoci. Zamiast tego
mamy wielkie ego, ch władzy, okrucie„stwo, ambicj, aro-
gancj, bezmylno i zapatrzenie w technologi.
Tatiana Cichocka
– Pojawiaj si próby odrodzenia duchowo ci zwi zanej z Ziemi .
K.M.: Takie jak ruchy holistyczne, szamanizm czy odra-
dzaj�cy si kult Wielkiej Bogini. To próby powrotu do Šródeł
naszej naturalnej mocy. Próba leczenia chorej ludzkoci. Jeli
pytasz, gdzie jest szansa, to tu.
W.E.: Idea ducha oderwanego od ciała i zakorzenio-
na w tym iluzja wyszoci i szczególnej pozycji człowieka we
wszechwiecie to ju nawet nie antropocentryzm, lecz zbio-
rowy narcyzm. Tym bardziej uporczywy i hermetyczny, e
pobłogosławiony przez wypaczony religijny przekaz. Wpraw-
dzie w chrzecija„stwie mamy wspaniał� metafor ekologicz-
nego mylenia w opowieci o arce Noego, ale obawiam si, e
dzisiaj interpretacja tego wydarzenia jest daleka od tej, e
Noe zabrał na ark zwierzta dlatego, e s� dla istnienia Zie-
mi tak samo istotne jak ludzie, a moe nawet istotniejsze.
Cho wszystko wskazuje na to, e czas najwyszy na budo-
wanie nowej, duchowej arki, na ratowanie naszego wspólne-
go ycia – to na „Titanicu” dalej gra orkiestra.
– Przemawia do mnie argument, e globalno si składa z indy-
widualno ci. Gdy u mnie si pali jedna arówka niepotrzebnie, to zu y-
cie pr du jest minimalne. Ale w całej Warszawie pali si najpewniej mi-
lion niepotrzebnych arówek. To kolosalne zu ycie energii.
K.M.: Wyrzucam kilka torebek plastikowych dziennie.
Ale jestem czci� systemu – kady to robi. Ile to dziennie to-
rebek moe si zapa pod ziemi? Wylewam przy zmywa-
pieczny, stanowi poywk dla wojen i wyklucze„. Jest te Šró-
dłem fundamentalnej rozpaczy i samotnoci człowieka. Nie
dowiadczaj�c jednoci ze wiatem, zaczynamy si go ba,
a od strachu do nienawici mniej ni jeden krok.
Wracaj�c do ciała: jakie byłyby konsekwencje pomno-
one przez owe miliardy ludzi na Ziemi, gdyby kady czło-
wiek zacz�ł traktowa swoje ciało z szacunkiem, jak praw-
dziw� wi�tyni ducha, z uwag�, czułoci�? Gdybymy
o swoim ciele zaczli myle jak o ukochanym dziecku?
Spadłaby popularno uywek i ilo pochłanianego je-
dzenia. WyobraŠmy sobie, e przestajemy si tru i zapy-
cha yły cholesterolem. Przestajemy si przepracowy-
wa, zarywa noce, goni za byle jakimi rozrywkami
i za kopami adrenaliny. Wicej pimy, nie palimy, wolniej
i mniej jeŠdzimy – dbamy o czyste powietrze. Zwalniamy
K.M.: W interesie duej czci dzisiejszego wiata jest
utrzymywanie nas w obecnym stanie. Jestemy konsumen-
tami. Chodzi o to, bymy byli zewn�trzsterowni, uzalenieni
od s�dów innych, od wszelkiego rodzaju konsumpcji. Rekla-
ma powie nam, jakie mamy potrzeby, zdefiniuje je i pokae
najlepsze rozwi�zanie. Wył�cz mylenie, czucie, instynkt.
Powiemy ci, co jest dobre. To jest hipnoza. Zahipnotyzowani
dajemy si stopniowo wsadza do tego terrarium, gdzie two-
rzymy sobie sztuczny, kolorowy, czysty i pachn�cy wiat, raj
na ziemi. Nie zapominajmy jednak, e kady z nas z osobna
musi dzi odpowiedzie sobie na pytanie, która wizja wia-
ta bardziej mu odpowiada...
Podyskutuj na www.forum.zwierciadlo.pl
zwierciadło 09/07
www.zwierciadlo.pl
890846023.006.png 890846023.001.png 890846023.002.png 890846023.003.png
 
Zgłoś jeśli naruszono regulamin