Jiddu Krishnamurti - Samopoznanie i nowy umysł (słaby skan).doc

(376 KB) Pobierz
Samopoznanie i nowy umysł

Samopoznanie i nowy umysł

Jiddu Krishnamurti

 

Skrypt zawiera przykłady fragmentów następujących prac J. Krishnamurtiego:

 

„Education and the Significance of Life” – 1953

„Talks in Ojai” – 1955

„Talks in Madran” – 1959

„Talks in Saanen” – 1965

„Talks in Rishi Valley” – 1967

„The Flight of the Eagle” /Talks in Europe – 1969/

„Talks in Bangalore” – 1971

 

 

Kontakt jest. Nikły, znikomy, potwornie ograniczony, ale jest. Ten kontakt z tobą jest wtedy /.../ kiedy ciebie nie ma. /.../ Pomiędzy rozwianiem się jednej twojej myśli a wychynięciem ze studni pamięci kolejnej twojej myśli - są w tym murze szczeliny, szpary, przerwy, pamięciowe luki, dziury. To "trwa" ułamki sekund, ale te "ułamki sekund” do czasu nie należą; są poza czasem. Podczas tych przerw jest z tobą kon­takt. Poprzez te szpary jest z tobą porozumienie. Przez te szczeliny wnika w ciebie oczywistość i spo­tyka się z oczywistością w tobie będącą. Przez te szczeliny wnika głos dzwoneczka i budzi to, co w to­bie śpi. W te szczeliny kogut pieje do drugiego kogu­ta, jak z jednego krańca wsi na drugi kraniec wsi. W te szczeliny siewca sieje.

/.../ człowiek-nikt mówi: poznajcie siebie; zacznij­cie od początku, nie możecie go przeskoczyć; jeżeli go przeskakujecie, to wam tylko wydaje się, że go przeskoczyliście, w rzeczy samej nie ruszyliście się z miejsca. Mówi: spróbowaliście wszystkich zabezpie­czeń, wszystkich oparć, wszystkich osłon, i widzicie chyba, że to wszystko na nic, bo strach was nie opuszcza; spróbujcie zatem jednej Jedynej rzeczy, któ­rej jeszcze nie spróbowaliście: odkryjcie się, odsłoń­cie się, porzućcie wszystkie wasze fortyfikacje, i zobaczycie, a nuż to właśnie okaże się być trwałą ba­zą, niezniszczalnym fundamentem, niepodważalnym ka­mieniem węgielnym nowego życia /mówił o tym samym jeden z ludzi-nikt, ten sam, którego bardzo wielu z was ślepo i głucho wielbi, ale kto słucha jego słów, odkrywając w sobie ich znaczenie? Mówił: pokażcie mi kamień, który odrzucili budowniczowie; jest to kamień węgielny/.

 

/Edward Stachura - "Fabula rasa"/

 

 

1.

 

Początkiem i celem wychowania jest zrozumienie życia i zrozumienie siebie samego.

Kto podróżuje po całym świecie, musi zauważyć, jak bardzo natu­ra ludzka jest wszędzie ta sama, czy to w Indiach, w Ameryce, w Europie, czy w Australii. Widoczne to jest szczególnie w szkołach wyższych i na uniwersytetach. Produkujemy szablonowo typ człowieka, który interesuje się głownie tym, jak sobie zapewnić bezpieczeństwo, jak stać się kimś ważnym lub jak znaleźć przyjemną rozrywkę, przy której nie trzeba wiele myśleć.

Wychowanie konwencjonalne bardzo utrudnia niezależne myślenie. Konformizm zaś prowadzi do przeciętności. Różnić sie od swej grupy lub przeciwstawić się otoczeniu to sprawa niełatwa, a na­wet niebezpieczna, jeżeli pragniemy w życiu powodzenia. Pogoń za powodzeniem, szukanie za wszelką cenę sukcesu i uznania w sferze materialnej czy w tak zwanej duchowej, zabieganie o zewnętrzne lub wewnętrzne bezpieczeństwo, pragnienie wygody i komfortu - wszystko to tłumi niezadowolenie, kładzie kres spon­taniczności i rodzi lęk. Lęk zaś uniemożliwia pełne zrozumienie życia. Wraz z wiekiem powiększa się tępota umysłu i nieczułość serca.

Szukając wygody znajdujemy sobie zwykle jakiś spokojny kącik w życiu, aby mieć jak najmniej konfliktów, a potem boimy się wyjść ze swego odosobnienia. Ten lęk przed życiem, lęk przed walką i nowymi doświadczeniami zabija w nas ducha przygody. Cała nasza edukacja uczyła nas obawy przed wyróżnieniem się z otoczenia. Obawy przed myśleniem wbrew ustalonym kanonom społecznym, wymagając kłamliwego szacunku dla autorytetu i tradycji.

Na szczęście istnieją nieliczne jednostki, które poważnie i z całym przekonaniem gotowe są badać nasze ludzkie problemy bez przesądów z prawa czy z lewa. Ale większość z nas nie ma w so­bie prawdziwego ducha niezadowolenia i buntu. Gdy bez zastano­wienia poddajemy się otoczeniu, wówczas wszelki duch buntu, jaki mógłby w nas się rozwinąć, zamiera, a nasze poczucie odpo­wiedzialności szybko go dobija.

Bunt bywa dwojaki: może to być bunt gwałtowny, który jest tylko bezrozumną reakcją przeciwko istniejącemu porządkowi, albo głę­boki psychologiczny bunt, rodzący się ze zrozumienia. Wielu lu­dzi buntuje się przeciw ustalonym ortodoksjom tylko po to, aby popaść w nową ortodoksję, w nowe złudzenia i ukryte pobłażanie sobie. Powszechnie tak się dzieje, że odrywamy się od jednej grupy ideałów i przyłączamy się do innej, stwarzając nowe schematy myślowe, przeciw którym będziemy musieli się znowu bunto­wać. Reakcja rodzi tylko opozycję, a reforma wymaga następnej reformy.

Możliwy jest jednak, bunt rozumny, który nie jest reakcją lecz rodzi się z poznania siebie, dzięki uświadamianiu sobie włas­nych myśli i uczuć. Ale tak się dzieje tylko wtedy, gdy śmiało stawiamy czoło doświadczeniu, nie unikamy trudności i wstrząsów lecz trwamy z rozbudzoną inteligencją. Wysoce rozbudzona inte­ligencja to intuicja, która jest jedynym prawdziwym przewodnikiem w życiu.

A jaki jest sens życia? Po co żyjemy i o co walczymy? Jeśli się nas wychowuje tylko po to, abyśmy zdobywali wyróżnienia, uzys­kiwali lepszą posadę, pracowali wydajniej i mieli większą władzę nad innymi, to życia nasze z konieczności będzie puste i jałowe. Jeżeli wychowuje się nas tylko po to, abyśmy byli uczonymi, naukowcami zakopanymi w stosach książek, specjalistami zniewolonymi nałogiem wiedzy, to będziemy się również przyczy­niać do nędzy świata i jego niszczenia.

Jaką wartość ma nasze wychowanie, jeśli życie posiada prawdziwy i głęboki sens, a my go nie odkrywamy? Można być wielce wykształconym, ale jeśli brak nam głębokiej harmonii uczuć i myśli, to życie nasze jest niepełne, pogrążone w sprzecznościach i targane niepokojem. Dopóki wychowanie nie daje nam prawdziwego zrozumienia życia, ma bardzo małe znaczenie.

Cywilizacja współczesna rozdrobniła życie człowieka na tyle dziedzin, że poza nauczaniem jakiejś określonej techniki czy zawodu, wychowania daje bardzo niewiele. Zamiast budzić w jed­nostce prawdziwą inteligencję, wychowanie zachęca do naśladow­nictwa.

Jednostka składa się z rozmaitych istot, jednakże podkreślanie różnic i wzywanie do kształtowania określonego typu postaw, prowadzi do powikłań i sprzeczności. Wychowanie powinno dopro­wadzać do scalenia tych odrębnych istot, gdyż bez takiej inte­gracji życie staje się jednym łańcuchem konfliktów i udręk. Jakąż wartość na wykształcenia prawnika, jeśli w sądach nie ma miejsca dla sprawiedliwości? Jakąż wartość ma wiedza, jeśli trwamy w chaosie i go podtrzymujemy? Jaką wartość ma techniczna pomysłowość, jeśli posługujemy się nią do wzajemnego niszczenia? Jaki jest cel naszego życia, jeśli istnieje w nim przemoc, nędza i niedola? Chociaż możemy mieć mnóstwo pieniędzy czy możemy umieć je zarabiać, choć mamy swe przyjemności i zorganizowane religie, trwamy przecież w nieustannym konflik­cie.                  

Powinniśmy odróżniać to co osobowe, od tego co indywidualne. Osobowe jest przypadkowe, uboczne; a przez przypadkowość rozumiemy okoliczności urodzenia, środowisko w którym się wychowaliśmy, wraz z jego nacjonalizmem, przesądami, klasowymi po­działami i uprzedzeniami. To co osobowe lub przypadkowe, jest tylko chwilowe, chociaż ta chwila może trwać przez całe życie. A że obecny system wychowania opiera się na tym, co jest osobo­we, przypadkowe i chwilowe, prowadzi więc do zakłamania myśli i wszczepienia samoobronnych lęków.

Wychowanie i otoczenie nauczyło nas szukać osobistego zysku i bezpieczeństwa, walczyć o własną korzyść. Choć pokrywamy to mi­le brzmiącymi frazesami, jesteśmy wychowani do życia w systemie społecznym, który opiera się na lęku i wyzysku. Takie wychowa­nie musi w sposób nieunikniony prowadzić nas i świat do chaosu i nędzy, gdyż stwarza ono w każdej jednostce psychologiczne bariery, które ją oddzielają, izolują od innych.

Aby dojść do właściwego wychowania, musimy oczywiście zrozumieć sens całego życia, a w tym celu musimy umieć myśleć nie tylko konsekwentnie, ale i zgodnie z prawdą. Konsekwentny, logiczny myśliciel jest istotą jałową, ponieważ dostraja się do schematu, powtarza frazesy, a jego myśli biegną utartymi koleinami. Nie możemy zrozumieć istnienia abstrakcyjnie czy teoretycznie. Zrozumieć życie, to zrozumieć samego siebie, i to jest początkiem l celem wychowania.

Wychowanie nie jest tylko przyswajaniem wiedzy, gromadzeniem i łączeniem suchych faktów. Jest widzeniem sensu całego życia. Ale całości nie można ogarnąć poprzez oddzielną część, jak to usiłują czynić rządy, zorganizowana religia l totalitarne par­tie.

Funkcja wychowania polega na rozwijaniu zintegrowanych, a prze­to inteligentnych ludzkich istot. Można uzyskiwać stopnie aka­demickie i być intelektualnie sprawnym, nią będąc wcale inteligentnym. Inteligencja to nie same wiadomości; nie rodzi się ona z książek, ani nie polega na polemicznych umiejętnościach. Czło­wiek prosty, który wcale nie studiował, może być bardziej in­teligentny niż człowiek wykształcony. Z egzaminów i stopni zro­biliśmy sprawdzian inteligencji i wykształciliśmy umysły chyt­re, umiejące unikać zasadniczych problemów ludzkich. Inteligen­cja to zdolność dostrzegania tego, co istotne, tego co jest. Obudzenie tej zdolności w sobie i w innych jest celem wychowania.

Wychowanie musi nam pomagać w odkrywaniu trwałych wartości, abyśmy umieli coś więcej. niż tylko trzymać się kurczowo formułek i powtarzać utarte opinie. Powinno nam pomagać w przeła­mywaniu naszych narodowych i społecznych barier, zamiast w ich umacnianiu. Niestety obecny system wychowania uczy nas służal­czości i bezduszności zarazem. Choć rozbudza nas intelektual­nie, pozostawia nas w wewnętrznej pustce, ogłupieniu i jałowości.

Bez pełnego zrozumienia życia nasze indywidualne i zbiorowe problemy będą się tylko pogłębiać i mnożyć. Celem wychowania nie jest tylko produkowanie naukowców i techników, poszukujących dobrze płatnej pracy, lecz ludzi zintegrowanych, mężczyzn i kobiet wolnych od lęku, bo tylko wśród takich istot ludzkich możliwy jest trwały pokój.

Lęk znika dzięki zrozumieniu samego siebie. Jeśli jednostka ludzka ma w każdej chwili zmagać się z życiem, jeśli ma stawiać czoło zawiściom, niedolom i nagłym wyzwaniom, to musi być bar­dzo swobodna i giętka, wolna od teorii i schematów myślowych.

Cóż jest dobrego w erudycji, jeśli w codziennym życiu wzajemnie się niszczymy? Jeśli mamy niszczycielskie wojny, następujące jedna po drugiej, to najoczywiściej jest coś zasadniczo złego w naszym sposobie wychowywania dzieci. Sądzę, że większość z nas jest tego świadoma, lecz nie wiemy co począć.

Systemy wychowawcze czy polityczne nie zmieniają się w sposób tajemniczy. Ulegają przekształceniu, gdy zachodzi zasadnicza zmiana w nas samych. Podstawowe znaczenie ma jednostka a nie ustrój. Dopóki jednostka nie zrozumie własnego życia, żaden prawicowy czy lewicowy ustrój nie może przynieść światu ładu i pokoju.

Człowiekiem ciemnym nie jest człowiek niewykształcony, ale człowiek nie znający samego siebie. A człowiek wykształcony jest po prostu głupi, jeśli polega na książkach, wiedzy i au­torytecie, wierząc, że dadzą, mu one zrozumienie. Zrozumienie rodzi się tylko z poznania siebie, które jest uświadomieniem sobie całości procesu psychologicznego. Wychowanie w prawdzi­wym tego słowa znaczeniu, jest zrozumieniem samego siebie, gdyż w każdym z nas zawiera się całość istnienia.

To co obecnie nazywamy wychowaniem, polega na gromadzeniu wiedzy z książek, co może uczynić każdy kto umie czytać. Takie wychowanie umożliwia ucieczkę od samego siebie i jak wszelka ucieczka stwarza w sposób nieunikniony coraz większe cierpienie. Konflikty i nieporozumienia mają swa źródło w naszym błędnym stosunku do ludzi, rzeczy oraz idei, i dopóki tego nie zrozumiemy i nie zmienimy, sama wiedza, gromadzenie informacji i zdobywania różnych sprawności, może nas doprowadzić tylko do większego chaosu. Obecna organizacja społeczeństwa sprawia, za posyłamy swoja dzieci do szkoły, aby się nauczyły jakiegoś za­wodu, który by im umożliwił zarabianie na życie. Pragniemy, aby dziecko przede wszystkim kształciło się na jakiegoś spec­jalistę, gdyż mamy nadzieję, że w ten sposób zapewnimy mu materialną podstawę. Czy jednak zdobywanie umiejętności zawodo­wych pomaga w zrozumieniu siebie samego?

Oczywiście, trzeba koniecznie umieć czytać i pisać, nauczyć się jakiegoś zawodu, ale czy kwalifikacje techniczne dadzą nam zdolność rozumienia życia? Technika jest na pewno czymś wtórnym, jeżeli więc dążymy wyłącznie do opanowania techniki, to oczywiście wyrzekamy się tego, co stanowi istotną część życia.

Życie jest miłością, bólem, radością, pięknem i brzydotą, a gdy je zrozumiemy jako pewną całość, na każdym jego poziomie, wówczas to zrozumienie stworzy własną formę techniki. Nie jest jednak prawdą, odwrotne twierdzenie, technika nie może nigdy doprowadzić do twórczego zrozumienia.

Dzisiejsze wychowanie zawiodło całkowicie, ponieważ nadmierny nacisk kładziemy na technikę. Przesadnie rozwijając technikę, niszczymy człowieka. Rozwijanie umiejętności i sprawności bez zrozumienia życia, bez wszechstronnego poznania zawiłych dróg myśli i uczucia, rodzi w nas bezwzględność, a ta z kolei powo­duje wojny i zagraża naszemu fizycznemu bezpieczeństwu. Rozwój wiedzy i techniki daje nam uczonych, matematyków, budowniczych mostów, zdobywców przestrzeni kosmicznej, ale czy rozumieją oni całokształt życia? Czy specjalista może zrozumieć całość istnienia? Chyba, że przestania być specjalistą.

Postęp techniczny rozwiązuje niektóre zagadnienia na jednym poziomie, ale stwarza też szersze i bardziej złożone problemy. A życie na jednym poziomie z pominięciem całości procesu życia powoduje cierpienie i chaos. Największą potrzebą i najbardziej palącym problemem każdej jednostki jest integralne zrozumienie życia. Tylko to pozwoli jej sprostać narastającym wciąż trudnościom.

Wiedza techniczna, chociaż jest niezbędna, nie likwiduje wcale naszych wewnętrznych konfliktów i napięć, a że wiedzę technicz­ną, zdobyliśmy bez zrozumienia całego procesu życia, dlatego sta­ła się ona narzędziem niszczenia nas samych. Człowiek, który wie jak rozbić atom, ale nie ma w sercu miłości, staje się po­tworem.

Na całym świecie inżynierowie konstruują skomplikowane maszyny, przy których nie potrzeba ludzi do obsługi. Czym jednak staną się istoty ludzkie w życiu zależnym prawie całkowicie od maszyn? Będziemy mieli coraz więcej wolnego czasu, ale nie będziemy wie­dzieli jak go mądrze zużyć, będziemy szukali ucieczki w jałowych rozrywkach albo w ideałach.

Ideały i plany doskonałej utopii nigdy nie doprowadzą do głębo­kiej przemiany serca i myśli, co ma istotne znaczenie, jeśli chcemy położyć kres wojnom i chaosowi na świecie. Ideały nie mogą zmienić naszego obecnego stanu, bo można go zmienić tylko przez właściwy rodzaj wychowania, sprzyjający zrozumieniu tego co jest.

Gdy pracujemy dla jakiegoś ideału, dla przyszłości, to kształtujemy jednostki według naszych wyobrażeń o tej przyszłości. Nie interesujemy się wtedy w ogóle istotami ludzkimi, lecz swoim wyobrażeniem o tym, jakie one być powinny. To jakie być powinny staje się dla nas o wiele ważniejsze, aniżeli fakt, czym jest złożona, skomplikowana jednostka. Jeśli rozumiemy jednostkę bezpośrednio, zamiast patrzeć na nią przez zasłonę naszych wyobrażeń, wówczas stykamy się z tym co jest. Nie usiłujemy już przekształcać jednostki w coś innego; interesujemy się wtedy tylko tym, jak pomóc jej zrozumieć samą siebie, bez osobistego motywu i oczekiwania korzyści. Jeśli w pełni będziemy zdawali sobie sprawę z tego co jest i to zrozumiemy, będziemy wówczas od tego wolni. Najpierw jednak musimy przestać walczyć o to, czym nie jesteśmy.

W wychowaniu nie ma miejsca dla ideałów, przeszkadzają one bowiem w zrozumieniu teraźniejszości. Niewątpliwie możemy zdawać sobie sprawę z tego co jest, ale tylko wtedy, gdy nie uciekamy w przyszłość.

Patrzenie w przyszłość, pogoń za ideałem, świadczy o lenistwie umysłu i o pragnieniu odwrócenia się od teraźniejszości.

Pomiędzy teraźniejszością i przyszłością leży wielka przepaść i na każdego z nas wpływają ciągle niezliczone czynniki, a poświęcając teraźniejszość dla przyszłości, stosujemy błędne środki do osiągnięcia problematycznego celu. Ale środki właś­nie decydują o wyniku, a poza tym, dlaczego chcemy rozstrzygać jaki człowiek być musi, jakie ma być? Jakim prawem staramy sie go urabiać według określonego wzoru, zaczerpniętego z jakiejś książki lub wyznaczonego przez nasze ambicje, nadzieje l obawy?

Właściwy rodzaj wychowania nie łączy się z żadną ideologią, chociażby przyszła utopia obiecywała bardzo wiele; nie opiera się na żadnym systemie, choćby najstaranniej przemyślanym, nie jest też środkiem kształtowania jednostki w jakiś specjalny sposób. Prawdziwe wychowanie pomaga jednostce dojrzewać i sta­wać się wolną, rozkwitać w miłości i dobroci. To jedynie powinno nas obchodzić, nie zaś urabianie dziecka według jakiegoś idealnego modelu.

Tylko miłość może zrodzić zrozumienie drugiego człowieka. Gdzie istnieje miłość, tam natychmiast pojawia się wewnętrzny kontakt, na tym samym poziomie i w tej samej chwili. Ponieważ sami jesteśmy tak oziębli. Jałowi i pozbawieni miłości, pozwoliliśmy rządom oraz instytucjom religijnym wziąć w ręce wychowanie na­szych dzieci i ster naszego życia. Ale rządy potrzebują spraw­nych i wydajnych techników, a nie istot ludzkich, gdyż wolne istoty ludzkie mogą stać się niebezpieczne dla rządów l religii. Dlatego rządy i religijne organizacje uzurpują sobie władzę nad wychowaniem.

Najwyższa funkcja wychowania to zintegrowanie jednostki, aby zdolna była traktować życie jako całość. Idealista i specjalis­ta nie interesują się całością, lecz tylko fragmentami. Nie może być mowy o integracji, dopóki szuka się idealnego wzorca postępowania. Większość nauczycieli to pozbawieni miłości ide­aliści o wysuszonym umyśle i twardym sercu. Aby poznać dziecko, trzeba być żywym, czujnym i uważnym wobec siebie. Potrzeba wię­cej inteligencji i uczucia, aniżeli nakłaniania by dziecko szło za ideałem.

Rodzice, jeśli naprawdę pragną zrozumieć swoje dziecko, nie patrzą na nie przez zasłonę Ideału. Jeśli kochają swoje dziecko, obserwują je i badają jego skłonności, usposobienie i cechy szczególne. Tylko wtedy gdy się dziecka nie kocha, narzuca się mu jakiś ideał, gdyż wówczas własne ambicje rodziców szukają zaspokojenia w dziecku, żądając, aby się stało tym lub owym. Gdy się dziecko kocha - nie ideał lecz dziecko - wtedy istnieje możliwość dopomożenia mu, aby zrozumiało siebie takim, jakim jest.

 

Jeśli dziecko na przykład kłamie, to jakiż sens może mieć stawianie przed nim ideału prawdy? Trzeba odkryć dlaczego kłamie. Aby pomóc dziecku, trzeba poświęcić czas na obserwowanie go, co z kolei wymaga cierpliwości, miłości i troskliwości. Z bra­ku miłości i zrozumienia narzuca się dziecku wzór postępowania, który nazywamy ideałem.

Ideały są wygodnym wybiegiem, a nauczyciel, który się nimi kie­ruje, nie potrafi zrozumieć swych uczniów i postępować z nimi inteligentnie. Dla niego jutrzejszy ideał tego co być powinno, jest o wiele ważniejszy niż dziecko dzisiaj. Dążenie do ideału wyklucza miłość, a bez miłości nie można rozwiązać żadnego ludzkiego problemu.

We właściwym wychowaniu nie ma miejsca na konformizm i uległość. Współpraca nauczyciela i ucznia nie jest możliwa tam, gdzie brak wzajemnego uczucia i szacunku. Gdy od dzieci wymaga się szanowania starszych, staje się to nawykiem, zewnętrznym ges­tem, a lęk przybiera wówczas formę poważania. Bez szacunku nie jest możliwy głębszy wzajemny kontakt, zwłaszcza jeśli zada­niem nauczyciela jest tylko przekazywania wiedzy. Jeżeli nauczyciel wymaga od uczniów szacunku dla siebie, a sam mało go uczniom okazuje, to oczywiście wywołuje obojętność lub lekcewa­żenie z ich strony.

Gdy jesteśmy młodzi, zarówno dom jak i szkoła wpajają nam strach. Ani rodzice, ani nauczyciele nie mają cierpliwości, czasu czy mądrości, aby rozproszyć instynktowne lęki dzieciństwa, które, gdy dorastamy, dominują nad naszymi postawami oraz stwarzają wiele problemów. Właściwy rodzaj wychowania powinien brać to pod uwagę, gdyż strach niszczy potem całe nasze życie. Niczego się nie bać, to początek mądrości, ale tylko właściwe wychowa­nie może zapewnić wolność od strachu, bez której głęboka, twór­cza inteligencja jest nieosiągalna.

Nagroda i kara za jakikolwiek czyn jedynie wzmacnia egocentryzm, skupiania uwagi na sobie samym. Działanie ze względu na innych, w imię kraju lub Boga, prowadzi do strachu, a strach nie może być podstawą właściwego postępowania.

Ludzie religijni skłonni są narzucać dziecku wierzenia, nadzie­je i obawy, które sami przejęli od swych rodziców; ludzie prze­ciwni religii również usiłują wpłynąć na dziecko, aby przejęło ich specjalny sposób myślenia. Wszyscy pragniemy, aby dzieci akceptowały naszą religię lub ideologię. Tak łatwo jest zagubić się w wyobrażeniach, opiniach i dogmatach wymyślonych przez nas albo przez innych ludzi. Dlatego trzeba koniecznie być zawsze czujnym i uważnym.

Prawdziwa religia nie powoduje uwarunkowania. Jest to stan ciszy, w której jest rzeczywiste, Bóg. Ale ten twórczy stan może zaistnieć tylko wtedy, gdy istnieją samopoznanie i wolność. Wolność rodzi prawość, a bez prawości nie może być ciszy. Cichy umysł nie jest uwarunkowany, wyćwiczony czy wy­tresowany. Cisza pojawia się tylko wtedy, gdy człowiek zrozumie działania swego "ja".

Zorganizowana religia jest skostniałą myślą ludzką, z której zbudowano świątynie i kościoły; stała się pocieszeniem dla ludzi bojaźliwych, narkotykiem dla pogrążonych w smutku. Ale Bóg czy prawda znajduje się daleko poza myślami i uczuciami. Rodzice i nauczyciele zdający sobie sprawę z psychologicznych przyczyn lęku i cierpienia, powinni pomóc młodzieży obserwować i rozumieć własne konflikty i problemy.

Większość dzieci odznacza się ciekawością, chcą one wiedzieć, ale ich żywa gotowość badania i szukania zostaje stępiona przez nasza arbitralne wypowiedzi, naszą zarozumiałość i nie­cierpliwość. Nie zachęcamy ich do badania i wnikania głębiej, bo na ogół lękamy się, o co jeszcze mogą nas zapytać; nie podsycamy ich niezadowolenia, bo my sami już pytań nie mamy.

Większość rodziców i nauczycieli obawia się niezadowolenia, po­nieważ zakłóca ono ich bezpieczeństwo, i dlatego zachęcają oni młodzież do uległości, do podjęcia spokojnej pracy zawodowej, przejmowania majątku, do małżeństwa i szukania pociechy reli­gijnej w dogmatach. Starsi, którzy aż nazbyt dobrze znają liczne sposoby otępiania umysłu i serca, stosują je wobec dziecka, narzucając mu swój autorytet oraz tradycje i wierze­nia, które sami zaakceptowali.

Dopóki jesteśmy młodzi, jest pora na niezadowolenie, lecz nie tylko z siebie samych, ale i z tego co nas otacza. Powinniśmy nauczyć się myśleć jasno i bez uprzedzeń, tak abyśmy wewnętrznie byli niezależni i wolni od strachu. Wolność i niezależność ma przysługiwać nie tylko skrawkowi kolorowej mapy, który na­zywamy swą ojczyzną, co nam samym jako jednostkom. Choć zew­nętrznie jesteśmy wzajemnie od siebie zależni, to zależność ta nie będzie okrutna ani uciążliwa, jeśli wewnętrznie będziemy wolni od pragnienia władzy, stanowiska i autorytetu.

Niezadowolenie to droga do wolności, aby jednak badać bez uprzedzeń, nie możemy się rozpraszać emocjonalnie, co często czynimy na politycznych debatach, wykrzykując gromkie hasła, poszukując guru, czyli duchowego nauczyciela i wszelkiego rodzaju religijnych orgii. Takie rozpraszanie się otępia umysł i serce, pozbawia je subtelności. Do zrozumienia życia prowadzi gorące pragnienie badania i dociekania, a nie naśladowanie tłumu.

Właściwe wychowanie to budzenie inteligencji i, to rozwijanie pełnego, zintegrowanego człowieka. Tylko takie wychowanie może stworzyć nową kulturę i spokojny świat, aby jednak dojść do takiego wychowania, musimy zaczynać od nowa, wychodząc z in­nych niż dotychczas założeń.

Nie możemy się stać inteligentni przez zastąpienie jednego rządu drugim, jednej partii lub klasy drugą, jednego wyzyski­wacza innym. Krwawa rewolucja nigdy nie rozwiąże naszych trud­ności. Tylko głęboka rewolucja wewnętrzna, która zmienia wszystkie nasze wartości, może stworzyć inne środowisko i rozumną strukturę społeczną, a taka rewolucja, taka przemiana może się dokonać tylko w was i we mnie. Nie stworzymy nowego ładu, dopóki nie wyjdziemy poza nasze psychologiczne ograni­czenia i nie staniemy się wolni.

Tradycyjne wychowanie czyni nas coraz bardziej powierzchownymi, nie pomaga odkrywać głębszych warstw naszej istoty, wskutek czego życie nasze staje się dysharmonijne i jałowe.

Wiedza, zasób wiadomości, chociaż wciąż się zwiększa, jest z natury swej ograniczona. Mądrość jest nieskończona, obejmuje zarówno wiedzę i działanie. Ale my chwytany gałąź i myślimy, że to całe drzewo. Poznanie części nie zapewni nam zrozumienia całości. Intelekt nigdy nie może nas doprowadzić do zrozumienia całości życia, bo on sam jest tylko cząstką, fragmentem. 

Oddzieliliśmy intelekt od uczucia i rozwinęliśmy intelekt kosztem uczucia. Podobni jesteśmy do stołka o trzech nogach, z któ­rych jedna jest dłuższa od pozostałych i dlatego nie mamy rów­nowagi. Rozwija się w nas intelekt, aby był bystry, chytry, zachłanny, i dlatego odgrywa on najważniejszą rolę w naszym życiu. Inteligencja jest czymś dużo większym od intelektu, gdyż oznacza zjednoczenie rozumu i serca; ale inteligencja jest możliwa tylko wtedy, gdy istnieje samopoznanie, głębokie zrozu­mienie całego procesu własnej świadomości.

Aby odkryć jaką rolę może odegrać wychowanie w obecnym kryzy­sie świata, powinniśmy zrozumieć w jaki sposób powstał ten kryzys. Jest on oczywiście skutkiem błędnego wartościowania w naszym stosunku do ludzi, własności oraz idei. Ponieważ nasz stosunek do innych opiera się na wynoszeniu siebie, stosunek do własności jest zachłanny, struktura społeczeństwa musi po­legać na współzawodnictwie l wyobcowaniu jednostki. Jeśli wy­bieramy dla siebie jedną ideologię, przeciwstawiając ją dru­giej, wynikiem tego musi być wzajemna nieufność i zła wola.

Inną przyczyną ...

Zgłoś jeśli naruszono regulamin