Mi�o�� Czechowicz J�zef przed�wit si� czule czo�ga� przez mroczne puszcze l chaszcze noc przed nim p�yn�a wo�g� g�r� kr��y�a jak jastrz�b u dr�g ciemnych z niebem twarz� w twarz chaty t�oczy�y si� w ci�bie mi�o�� bez gwiazd mi�o�� tla�a po izbach usta spajaj� na usta m�otem mocno ciemno�� sprz�ga pierwsze u�ciski m�ocie niesko�czona wst�g� cia�o si� cia�em nakrywa pachn�cym �wie�� �liw� ramiona w gor�cei przestrzeni zamykaj� si� ciemnym pier�cieniem tapczan twardy zgrzany jak rola orz� chy�e lemiesze kolan a� zamiast pszenic wschodz�cych i �yt zaszemrye srebrem �wit zastuka do okien bia�o podnie�� oczy spojrze� z u�miechem to kwitn�cej czere�ni ga��� zgi�a si� pod strzech�
prosze