203. Lawrence Kim - Hiszpański milioner.pdf

(732 KB) Pobierz
The Spaniard's Pregnancy Proposal
240984863.004.png
Kim Lawrence
Hiszpański milioner
1
240984863.005.png 240984863.006.png 240984863.007.png
ROZDZIAŁ PIERWSZY
Fleur Stewart obudziła się i po kilku minutach wysłuchiwania ptasich
treli z trudem otworzyła oczy. Ziewając przeraźliwie, zerknęła na budzik na
nocnym stoliku. Dochodziło wpół do ósmej.
Dziś były jej urodziny. Skończyła już dwadzieścia pięć lat, całe ćwierć
wieku. Celowo nie chciała skupiać się na tym, czego udało się jej przez ten
czas dokonać, gdyż nieuchronnie doprowadziłoby to do rozmyślania nad
planem na następne dwadzieścia pięć lat.
A Fleur nie miała pojęcia, co się może zdarzyć. Nie snuła żadnych
planów, po prostu płynęła z prądem. Było tak dlatego, że już dawno przekonała
się, że niezależnie od tego, co się postanowi, życie potrafi zgotować
człowiekowi niespodziankę.
Od ósmego roku życia pragnęła być aktorką. To marzenie narodziło się w
dniu, w którym rodzice zabrali ją na musical na West Endzie, a umarło, gdy
była na drugim roku w szkole teatralnej. Wtedy właśnie kompletnie zawaliła
casting i nie dostała wymarzonej roli. Wkrótce uświadomiła sobie, że jedyne,
co stoi na przeszkodzie jej wielkiej karierze, to kompletny, całkowity i
oczywisty brak talentu.
Dzień po castingu rozżalona na cały świat i litująca się nad sobą Fleur
poznała Adama Moore'a, studenta ostatniego roku szkoły teatralnej. Przystojny
Adam okazał się także niezwykle życzliwy i służył jej wsparciem, kiedy, nad
drugim kieliszkiem wina zwierzyła mu się ze swoich wątpliwości. Od razu ją
zrozumiał, gdyż podobnie jak ona uważał, że nie ma sensu bawić się w
aktorstwo, jeśli jest się skazanym na przeciętność.
2
240984863.001.png
To podejście odpowiadało jej dużo bardziej niż rady przyjaciół, którzy
zgodnie twierdzili, że Fleur powinna mieć grubszą skórę i więcej
samozaparcia.
Adam przekonał ją, że przed dziewczyną tak niezwykle inteligentną jak
ona cały świat swoi otworem. Fleur, której to ogromnie pochlebiło, na-
tychmiast mu uwierzyła, a przynajmniej tak sobie wmawiała.
Trzy miesiące później była zaręczona z Adamem. Pracowała jako
kelnerka, i jeśli nawet czasem zdarzyło się jej zadumać nad tym, co właściwie
robi, i zadać sobie pytanie, czy jest szczęśliwa, szybko przywoływała się do
porządku. Tłumaczyła sobie, że to przejściowa sytuacja. Dzięki jej pracy Adam
mógł się skoncentrować na studiach i nie zawracać sobie głowy takimi
drobiazgami jak czynsz czy pełna lodówka.
Fleur jęknęła z irytacją na wspomnienie swojej młodzieńczej naiwności.
No cóż, tego się już nie dało zmienić. Co się stało, to się nie odstanie, teraz
liczyło się to, co tu i teraz.
A tu i teraz było zdumiewająco dobre.
Już od półtora roku nie musiała oglądać Adama. No cóż, kariery nie
zrobiła, ale przynajmniej nie obsługiwała stolików!
Fleur uczyła aktorstwa w pobliskim liceum. Jej koledzy pedagodzy byli
miłymi ludźmi, poza tym uwielbiała przebywać wśród młodych, pełnych ener-
gii i entuzjazmu uczniów. Najlepsze w pracy było jednak to, że nikt nie znał jej
przeszłości, dzięki czemu udało się jej uniknąć pełnych współczucia spojrzeń i
komentarzy typu: „Naprawdę cię podziwiam, że mimo wszystko tak dobrze
radzisz sobie w życiu". Tak jakby miała wybór.
Mimo uwielbienia do pracy cudownie się czuła, mogąc poleniuchować w
sobotni poranek. Tym razem jednak leniuchowanie nie trwało zbyt długo,
sierpniowe słońce zbyt mocno ją kusiło. Zaczęła myśleć o jagodach w lesie i
3
240984863.002.png
spacerze z kundelkiem, którego Jane, najlepsza przyjaciółka Fleur, wzięła ze
schroniska i jej podarowała, i jeszcze o tysiącu innych spraw.
Jak na dziewczynę z miasta, fantastycznie się odnalazła w życiu na wsi.
Była jeszcze w piżamie i popijała świeżo zaparzoną kawę, kiedy
zadzwonił telefon.
- Wszystkiego najlepszego!
Fleur uśmiechnęła się na dźwięk głosu Jane. Entuzjazm tego rudzielca o
niewyparzonym języku był zaraźliwy. Czasem Fleur marzyła o tym, żeby
dysponować choćby połową energii Jane. To właśnie ona namówiła ją do
wyjazdu z Londynu po poronieniu i po tym, jak niewierność Adama wyszła na
jaw, i to ona kazała jej się ubiegać o pracę w szkole.
- Dostałaś moją kartkę?
- Właśnie miałam ją otworzyć - skłamała Fleur.
- Szkoda, że nie mogę być tam z tobą. - Jane westchnęła ciężko, ale
natychmiast się pocieszyła. - Za tydzień poszalejemy, obiecuję. Wyciągnij z
szafy najseksowniejsze buty, bo mam wielkie plany.
Fleur skrzywiła się wymownie. Miała okropne przeczucie, że
wzmiankowane plany dotyczą prób wepchnięcia jej w ramiona jakiegoś
osobnika płci przeciwnej. Największy problem stanowiło to, że Jane uważała
się za genialną swatkę - była przekonana o swojej niezwykłej subtelności, a
tymczasem zachowywała się wyjątkowo niezręcznie, przez co Fleur cierpiała
katusze.
- Jakoś nie bardzo wiem, po co mi seksowne buty, skoro mieszkam na
wsi - mruknęła.
- Nie bądź żałosna - oznajmiła Jane ostrym tonem. - Każda dziewczyna
musi mieć choć jedną parę seksownych butów, to absolutne minimum. Szlag
mnie trafia, kiedy pomyślę, że ukrywasz te piękne nogi w jakichś paskudnych
4
240984863.003.png
Zgłoś jeśli naruszono regulamin