Stanisław Cat- Mackiewicz 1896 - 1966. Wilno-Londyn-Warszawa - Jerzy Jaruzelski.txt

(774 KB) Pobierz
Jerzy Jaruzelski

Stanis�aw Cat-Mackiewicz 1896-1966 Wilno-Londyn- Warszawa
Wydanie II poszerzone
�*-
INSTYTUT KULTURY
Warszawa 1994
Ksi��ka dofinansowana przez Komitet Bada� Naukowych i Uniwersytet Warszawski
Projekt ok�adki
Joanna Z�ONKIEWICZ
Indeks sporz�dzi� Jerzy JARUZELSKI
Redakcja techniczna Jerzy GMUREK
BIBLIOTEKA
Wydzia�u Dziennikarstwa i Nm* Politycznych
Uniwersytetu W;ir>.,.: ":\; itgo
ul. Nowy �wiat 69, 00-046 Warszawa
lej. 620-03-81 w. 295, 296
Sk�ad komputerowy
Agencja Reklamowa AMARANT
ISBN 83-85323-97-X
� Copyright by Jerzy Jaruzelski
Wst�p do wydania II
Wydanie to jest poszerzone przede wszystkim o to, co nie mog�o by� lub nie by�o umieszczone, wskutek cenzury b�d� autocenzury w edycji z roku 1987.
Ponadto � o nowe dokumenty, kt�re wysz�y na jaw ostatnio (list Sikorskiego, pismo Modelskiego, raport Putramenta do Bermana etc.).
- �r�d�a wywo�ane I wydaniem (listy, relacje, recenzje),
- publikacje wspomnieniowe, zbiory korespondencji, studia, og�oszone po 1987 r.
W wydaniu tym �aden s�d nie zosta� usuni�ty, lub zasadniczo zmodyfikowany. Jedynie pewne sprawy, pewne sytuacje s� opisane dok�adniej, uargu-mentowane gruntowniej, a zw�aszcza, jak si� autorowi przynajmniej wydaje, powiedziane pro�ciej, ja�niej i nazwane normalnie, bez robienia oka do szanownych pa�stwa.
autor
Warszawa, marzec 1994
Druk
INTER GRAF
Warszawa
gujgh|^
J^^^^Bjhl^^^^fcJ
Od autora
Ksi��k� t� poprzedzi�y: tom szkic�w Mackiewicz i konserwaty�ci ("Czytelnik" 1976), doktorat obroniony w 1978 r. w Instytucie Historii Polskiej Akademii Nauk (nie publikowany, promotor prof. dr Andrzej Ajnenkiel) oraz kilka drobniejszych prac og�oszonych w tygodnikach i pismacvh fachowych. Materia� tam zgromadzony, uzupe�niony i rozwini�ty, sta� si� punktem wyj�cia przy pisaniu niekt�rych, zw�aszcza pierwszych, rozdzia��w biografii.
W tym miejscu, otwieraj�cym ksi��k�, chcia�bym podzi�kowa� kilku osobom. Jest to przywilej mi�y, lecz nie traktuj� go konwencjonalnie. Profesorom Andrzejowi Ajnenkielowi i Tadeuszowi J�druszczakowi za wskaz�wki, krytyk�, a tak�e - w ci�gu tych kilku lat - czasami i za ostrog�. Bardzo sobie ceni� uczestnictwo w debatach pracowni II Rzeczypospolitej IH PAN. Profesorowi Wac�awowi J�drzejewiczowi za uwagi oraz udost�pnienie cennych archiwali�w; pani Janinie Kulikowskiej z Fundacji Ko�ciuszkowskiej, kt�rej troska i pomoc w niema�ej mierze umo�liwi�a kontynuowanie bada�.
Dzi�kuj� rodzinie Stanis�awa Mackiewicza za pozwolenie na wgl�d w papiery osobiste i bezstronn� wsp�prac�: siostrze, pani Sewerynie Or�osiowej, oraz c�rkom, Aleksandrze Niemczykowej i Barbarze Rzepeckiej. Mojemu domowi wreszcie - c�rce i �onie, kt�re sporo musia�y �cierpie�.
Ksi��ka wiele im zawdzi�cza. Ale b��dy s� moimi b��dami.
Warszawa � Nata� Mala marzec 82 - marzec 83

Rozdzia� I Lata m�ode (1896-1921)
1. O sobie � bez siebie
Przez 50 lat pisa� prawie codziennie. �apczywie, krewko, na og� bez wyrachowania. Tekst�w o sobie, do druku, tekst�w z wyra�nymi cechami autobiograficznymi, zostawi� w istocie 65 kartek, z czego po�ow� wydobyto dopiero z papier�w po�miertnych1.
Przez 50 lat mistrzowsko - ��ci� lub ambrozj� - portretowa� ludzi. Na setkach stron i jednym zdaniem. By� mo�e w tym w�a�nie, w zmy�le obserwacji, w darze syntezy i lapidarno�ci zawiera si� najczystsza, zatem i najtrwalsza cecha jego talentu. Gatunkowo pisarstwo Mackiewicza jest chyba lepsze ni� martwe dzisiaj s�owotw�rstwo Adolfa Nowaczy�skiego - owe "pokrakowy" i "parszawy", ni� felietonowa bieg�o�� Bernarda Singera, zm�tnia�y patos Adama Skwarczy�skiego, gaw�dy dla gaw�d Stanis�awa Wasylewskiego; z kolei za� czytelniejsze i powabniejsze od suchego, sk�adanego jak brukarska kostka pi-sarstwo niekt�rych endek�w.
Niby jak u innych - curiosami, anegdotami, analogiami, ods�czonymi faktami historycznymi, interpretowanymi cz�sto dowolnie, cz�ciej opacznie, a zawsze na w�asne kopyto - mieni� si� Mackiewiczowskie teksty. Lecz mieni� si� ci�gle i ci�gle wzywaj� do sporu. Jego pisarstwo jest wyzwaniem koloru szarego; szarych s��w, szarych my�li, ale i szarych ludzi tak�e. Wola� purpur� w gronostajach, amarant, krochmal ko�nierzyk�w i koronek, nawet fiolety. Sam nosi� si� w byle czym i byle jak. Jedyn� szaro�ci�, jak� uznawa�, jak� wielbi�, jakiej do grobu strzeg�, by�a kurtka Komendanta.
Nie mog� si� oprze� i nie przypomnie� sceny otwarcia Sejmu, p�niej okre�lonego Wielkim, ze Stanis�awa Augusta; nazwa� jego prace "rozpaleniem ognia w mokrym lesie". Napi�cie, gwar, pos�owie przewa�nie odziani z cudzoziemska; mi�dzy nimi w aksamitnej delii, sobolowym ko�paku, z karabel�w diamentach Karol Radziwi�� "Panie Kochanku". Mackiewiczowi starcza siedem s��w, by okre�li� przesz�o��, tera�niejszo�� i przysz�o��: "siedzia�, wodzi� dooko�a przedwcze�nie starczymi oczyma i sapa�". Albo taki drobiazg, tym razem wyj�ty ze wst�pniaka "S�owa", wtedy prowincjonalnego pisemka o
nak�adzie 3 ty�. egzemplarzy: "Pr�dzy�ski, pl�cz�cy si� w sieci genialnych koncepcji, personalnych intryg i bicia w�asnego serca"2. Przypominam to dlatego, albowiem chcia�em powiedzie� na pocz�tku tej pracy, �e Stanis�aw Cat-Mackiewicz w�asnego wizerunku nie zrobi�. �lad�w zostawi� mn�stwo; zw�aszcza w nie znanym szerzej "Dzienniku" z lat m�odzie�czych. �lad�w myl�cych wiele. Przyjdzie nam docieka�, na ile te �wiadectwa fa�szywe rozsiewa� celowo.
Przez ca�e te 50 lat gruntownie obja�nia� i uzasadnia� sw�j �wiatopogl�d. Z r�wn� otwarto�ci� obnosi� publicznie swe fobie, sympatie, gusty literackie oraz powinowactwa ideowe i polityczne. Ze s�owami w polemikach, tak�e w ocenach politycznych, liczy� si� nie zwyk�; chocia� raczej rzadko pos�ugiwa� si� j�zykiem pysk�wek z gazet brukowych. W lipcu 1926 r. o urz�duj�cym premierze Bartlu zechcia� napisa�: "Panie Marsza�ku! Po c�e� cugle swego wierzchowca da� do trzymania takiemu kar�owi". W�wczas dla wiernego pi�sudczyka nie by�o to ryzykowne; k��cono si� we w�asnym obozie otwarcie i soczy�cie. Ale nie wyzby� si� tego i p�niej.
Niew�tpliwie by� zaprzeczeniem pisania bezosobowego. Ka�de zdanie wype�nia� sob�, szczyci� si� swym subiektywizmem, stronniczo�ci�, nawet tendencyjno�ci�. Ale m�wi�c w�asnym g�osem, nie cudzym, pisz�c od siebie, nie "od kogo�", a zw�aszcza "pod kogo�" - ani m�wi�, ani pisa� akurat o sobie, jako osobie prywatnej, nie lubi�. Jak nie lubi� r�wnie� opowiada� o tym, co pisze, szczeg�lnie gdy chodzi�o o rzeczy wi�ksze. Nami�tnie fotografowa�. Podobnie jak Wa�kowicz nie rozstawa� si� w podr�ach z aparatem; taki by� wtedy fason. Nie znosi� natomiast w�asnych zdj��, nieraz je niszczy�, uwa�aj�c, �e nie jest okazem m�skiej urody. Nie znaczy to wcale, by w�tpi� w sw� m�sko��, najwy�ej fotogeniczno��; a� nadto, wiadomo, �e korzysta� z niej, jak m�g�, gdzie m�g� i kiedy m�g�, bez ogl�dania si� na mieszcza�skie konwenanse. Romansy Mackiewicza w Wilnie, Londynie, jeszcze w Warszawie, by�y raczej publiczn� tajemnic�. Lecz do ksi��ek, do pisania w og�le, cho�by w postaci aluzji, nic w�a�nie z tej "kroniki skandalicznej" si� nie przedosta�o; niewiele nawet informacji o sprawach towarzyskich i rodzinnych. Taki by�. Przypomina si� Faulkner, kt�ry o�wiadczy� dziennikarzowi "Life'u": "Mam ambicj�, abym jako osoba prywatna by� nieobecny w historii", w nekrologu �yczy� sobie stwierdzenia: "pisa� ksi��ki i umar�". Biografowie lekcewa��, naturalnie, takie deklaracje.
Niech�� do grzebania si� we w�asnym �yciu powstrzymywa�a Mackiewicza przed pami�tnikami. W 1949 roku w londy�skich "Wiadomo�ciach" w artykule "�wiece i szable" powie: "Pierwszy raz pisz� w �yciu wspomnienia i pisz� je w warunkach ca�kiem specjalnych." Dziwi� si� Putramentowi, �e z tak� swobod� i beztrosk� zajmuje si� sob� a� po wszelkie intymno�ci, �e sp�ywa z niego to wszystko "jak z gusja woda". "Mnie nie sta� by by�o na takie rozbieranie si� z gaci publiczne" � pisa� do Micha�a K. Pawlikowskiego w Kalifornii w roku
10
1961; jednego cz�owieka przed kt�rym nie mia� �adnych, tak�e prywatnych tajemnic3. Uwa�a�, �e to po prostu upokarza. Czu� wstr�t do pruderii i ob�udy -i nie mniej silny do ekshibicjonizmu, epatowania czytelnika w�asnymi przygodami. St�d w dorobku Cata, mo�e wbrew pozorom, nawet potoczne realia typu �yciorysowego zdarzaj� si� rzadko. Podobnie jak i rzadko - przyzna� mu to trzeba - korzysta� z argument�w "ad personam", szczeg��w osobistych, w polemikach ze swymi przeciwnikami. W odpowiedzi na ankiet� "Prawa i �ycia" w listopadzie 1957 r. tanim plotkarstwem nazwa� takie post�powanie. Nie by�o to stwierdzenie zdawkowe. Nie zawodzi� go tutaj i wcze�niej smak i takt pisarski.
Prywatno�ci w�asnej strzeg� do ko�ca. Jeszcze w czasie ci�kiej choroby, na dwa lata przed �mierci�, gdy wreszcie zaj�� si� autobiografi�, dalej postanowi� traktowa� siebie "tylko jako t�o", skupiaj�c si� na ludziach, z kt�rymi si� styka�, i wydarzeniach, w jakich uczestniczy�4.
Trzyma� si� wi�c w cieniu skutecznie. Sam natomiast nie uznawa� �adnych granic dociekliwo�ci wobec swych bohater�w. Bada� stosunki kr�lewny Jadwigi z Wilhelmem rakuskim, sypialni� Stanis�awa Augusta, sztuk� erotyczn� genera�a Boulangera, perypetie francuskich prezydent�w z ko�ca XIX wieku. Czyni� to z niejakim upodobaniem; ale dodawa� pieprzu z rozmys�em, by subtelnie skrojonymi hipotezami historiozoficznymi nie zm�czy� czytelnika. Szczeg�lnie �ledzi� jednak �ycie prywatne pisarzy, wida� to, gdy zajmuje si� Dostojewskim czy Lwem To�stojem. "Atmosfera rodzinna pomijana jest czasami wstydliwie - pisa�. - Szanuj� ten spos�b zachowania si�, ale go nie podzielam. Stosunki rodzinne bardziej ni� cokolwiek innego wp�ywaj� na nerwy pisarza, a praca tw�rcza ca�kowicie od stanu nerw�w jest zale�na"5.
S�d ma�o oryginalny. Powiem jedynie, �e zrobi� wiele przez te 50 lat, aby utrudni�, czasem wykluczy�, taki spos�b interpretacji jego pisania. Albo, m�wi�c dok�adniej - r�wnie� i taki spos�b; tym bardziej, �e �ycie wok� Mackiewicza ci�gle jeszcze nie wystyg�o.
Gdy osiad� w Warszawie w 1956 r., r�g Celnej i Jezuickiej, w dwupokojowym mi...
Zgłoś jeśli naruszono regulamin