Któż jak Bóg nr 03_2009.pdf

(3386 KB) Pobierz
376499980 UNPDF
Dwumiesięcznik o Aniołach i życiu duchowym
nr 3(99) maj - czerwiec 2009
cena 4 zł (w tym 0 % VAT)
W numerze m.in.:
Aniołowie osób
dotkniętych cierpieniem
Menu z restauracji złego ducha
Anioł Stróż w życiu i w druku
Tarot nieprawdę ci powie
Aniołowie niebieskich sfer
Krzyżówka anielska
376499980.007.png 376499980.008.png 376499980.009.png
POD SKRZYDŁEM ANIOŁA
Drodzy Czytelnicy
Anioł Stróż *
Numer, który trzymacie w dło-
niach, w dużej części poświęcony
został dzieciom. Nad wszystkimi,
a nad „maluczkimi” w sposób szcze-
gólny, czuwają Aniołowie Stróżowie.
Nie zwalnia to jednak nas z obo-
wiązku troszczenia się o ich do-
bro i bezpieczeństwo. Współczesny
świat niesie coraz więcej zagrożeń.
Wykorzystując najnowsze zdobycze
techniki bez skrupułów żeruje na
dziecięcej ufności i łatwowierności.
Przestrzenią szczególnie groźną oka-
zuje się Internet. Aby zapobiec trage-
diom, musimy współdziałać wszyscy:
nauczyciele i rodzice, wychowawcy
i starsze rodzeństwo, rząd i insty-
tucje wychowawcze. Zastanówmy
się, co można zrobić, aby nie wy-
rosło nam pokolenie ludzi pokiere-
szowanych duchowo, wykorzysta-
nych i skrzywdzonych, nieufnych
i pozbawionych wiary w Opatrzność
Bożą oraz istnienie bliźniego goto-
wego do bezinteresownej pomocy.
Jak wpłynąć, jak wytłumaczyć mło-
dym umysłom, iż ponad markowymi
rzeczami i „ciuchami”, ponad pędem
do robienia kariery i konkurowania
za wszelką cenę, poza pragnieniem
bycia najlepszym i najmądrzejszym,
najbogatszym i najzaradniejszym,
najbardziej „spoko” i „wyluzowa-
nym”, istnieje wartość stokrotnie
przewyższająca wszystkie wymienio-
ne – Bóg. Czy w pędzie życia my sami
zachowujemy prawidłową hierarchię
wartości i żyjemy według archaniel-
skiego zawołania „Któż jak Bóg”?
Jeżeli tak nie jest, to jak wymagać
tego od naszych „maluczkich”?
W następnym numerze „Któż
jak Bóg” oznaczonym liczbą 100,
m.in. „Aniołowie i demony w pis-
mach Orygenesa” oraz KONKuRS
JuBIleuSZOWy.
Aniołek biały przed tobą staje –
Przed tobą, dziecię kochane,
I w imię Boże pisemko daje,
Miłością matki owiane.
Ono utrwali wiarę i cnoty,
Strzec będzie skarbu twej duszy,
Do pilnej pracy doda ochoty,
I do litości poruszy.
Pisemko chwałę Matuchny Boga
I Świętych tobie odsłoni
I wskaże pewną do nieba drogę,
Bo cię od grzechów obroni.
Pokochaj dziecię ten głos Anioła;
Stróżem on w życiu ci stanie,
A kiedy Bozia na cię zawoła,
Zabłyśnie wieczne zaranie.
Przyjaciel dzieci
* Wiersz z 1900 r. opublikowany przez redakcję „Anioła Stróża” w dodatku do pisma „Niewiasta Polska”.
.
Któ¿ jak Bóg – dwumiesiêcznik
Wydaje i kolportuje: Wydawnictwo Michalineum,
ul. Pi³sudskiego 248/252, 05-261 Marki,
tel. 0–22 781 14 20
Adres redakcji : Któ¿ jak Bóg,
ul. Pi³sudskiego 248/252, 05-261 Marki,
tel. 022 781 14 20, sekretariat czynny 7.00 – 15.00
e-mail: ktozjakbog@religia.net
www.ktozjakbog.religia.net
Redaguje kolegium :
Redaktor naczelny: ks. Piotr Prusakiewicz CSMA
Zastêpca red. naczelnego: Herbert Oleschko
Sekretarz redakcji: Bogus³awa Wytrykus
Opracowanie graficzne i sk³ad: Jacek Kawa
Cenzor: ks. Jan Seremak CSMA
Korekta: Agata Frączek
Nak³ad: 7000 egz.
Za zgod¹ Kurii Biskupiej Warszawsko-Praskiej
z dnia 5.03.2009 r., nr 327(K)2009.
Prenumerata w 2009 r.: cena 1 egz. – 4,00 z³,
roczna – 24,00 z³, wp³acaæ na konto:
PKO BP SA IV O/Centrum W-wa, II O/Wo³omin,
nr konta 39 1020 1042 0000 8202 0014 7611
Czytelników prosimy o listy i wspó³pracê redakcyjn¹.
Dwumiesiêcznik mo¿na m.in. nabyæ:
Warszawa: Dom zakonny sióstr Matki Bo¿ej Mi³osierdzia,
ul. ¯ytnia 3/9,
Toruń: Księgarnia Diecezjalna, ul. Rynek Staromiejski 18
Kraków : Wy¿sze Seminarium Duch. xx Michalitów,
ul. Kazimierza Wielkiego 95a,
Poznañ: Ksiêgarnia œw. Wojciecha, Plac Wolnoœci 1
oraz w ksiêgarniach katolickich, kioskach parafialnych
i sieci salonów EMPiK .
Redakcja
2
376499980.010.png 376499980.001.png 376499980.002.png
W BLASKU PRAWDY OBJAWIONEJ
Menu z restauracji
złego ducha
W raju wszystkie drzewa dawały
pokarm dla ciała. Jedno zaś dawało
owoce dla ducha. Ten duchowy pokarm
miał być jednak spożywany zgodnie
z instrukcją Boga. Nie wolno było się-
gać po niego na własną rękę. Adam
i Ewa o tym wiedzieli. Stało się jednak
inaczej. Ewa zlekceważyła instrukcję
otrzymaną od Boga i zerwała owoc.
Dodatkowo udało się jej również prze-
konać do jego zjedzenia swojego męża.
Obydwoje nie dorośli jeszcze do tego,
by po ten pokarm sięgnąć. Zaszkodził
im i wszystkim pokoleniom. Nie szko-
dziły im owoce różnych drzew, które
karmiły ich ciało. Zaszkodził im owoc
drzewa poznania dlatego, że nie po-
słuchali Bożego słowa. Nie wypełnili
woli Boga, lecz wypełnili swoją wolę.
Pełnienie zaś swojej woli zawsze czło-
wiekowi szkodzi. Jego duch rośnie tylko
wtedy, gdy pełni on wolę Boga.
Autor natchniony ukazuje w scenie
z raju głównego sprawcę tego czynu.
Był nim duch stworzony przez Boga,
przewyższający inteligencją człowieka
w niewyobrażalnie wielkim stopniu.
On sam nakarmił się pełnieniem
własnej woli, lekceważąc wolę Boga.
I dobrze wiedział, jak to smakuje.
Dlatego postanowił szukać wspólników,
którzy by, podobnie jak on, karmili się
pełnieniem swojej woli, a nie woli Boga.
Udało mu się to w raju. Porozmawiał
z Ewą, a Ewie zostawił rozmowę
z Adamem. Nieposłuszni Bogu stali się
oni posłuszni kusicielowi. Wydawało
się im, że pełnią swojąwolę, a pełnili
jego wolę.
Święty Mateusz ukazuje podobną
sytuację. Do Chrystusa po długim
poście podchodzi ten sam kusiciel.
Próbuje Go namówić do zamienienia
kamienia w chleb. Dotyka strun
głodu, który ssał żołądek Jezusa.
Kusiciel traktuje tę propozycję jako
test boskiej mocy Jezusa. „ Jeśli jesteś
Synem Bożym, udowodnij to” . Chrystus
doskonale wiedział, że w tej propozycji
jest zawarta pułapka. Kusicielowi
chodziło o to, by Jezus wypełnił swoją
wolę, bo mógł to uczynić. Miał moc
zamieniania kamienia w chleb. Gdyby
to uczynił, popełniłby ten sam błąd,
który popełniła Ewa. Wypełniłby wolę
kusiciela, a nie Ojca niebieskiego. Stąd
Jego spokojna odpowiedź, jakiej udzielił
kusicielowi: „Nie samym chlebem żyje
człowiek, lecz każdym słowem, które
pochodzi z ust Bożych”.
Jezus rozróżnił, mimo dręczącego Go
głodu, dwa rodzaje pokarmu: Chleb –
pokarm dla ciała, i słowo Boga – pokarm
dla ducha. A tym słowem Boga jest
Jego wola. Pełniąc ją, człowiek duchowo
wzrasta. Istnieje pokarm, którym
karmimy nasze ciało, i pokarm, którym
karmimy naszego ducha. Należy Bogu
podziękować za to, że mamy co jeść,
i że w Polsce nikt nie umiera z głodu.
Za dużo jest chleba w śmietnikach,
by ktoś mógł umierać z głodu. Należy
podziękować Bogu za zdrowy przewód
pokarmowy, za apetyt; za to, że ten
główny mechanizm, dostarczający
energii dla naszego ciała, jest sprawny.
Należy też zadbać o jego zdrowie. Aby
mógł działać sprawnie od czasu do
czasu wymaga diety, oczyszczenia.
Równocześnie należy się zatrzymać
nad pokarmem dla naszego ducha.
Jest on zdrowy, gdy Słowo Boga, czyli
Jego wolę, zamieniamy w czyn. Tę
wolę Boga należy znać. Słowo Boga
trzeba usłyszeć i wykonać. To jest
pokarm, dzięki któremu nasz duch
żyje i rośnie. Zatrutym pokarmem jest
pełnienie własnej woli. Czasami ma to
miejsce wówczas, gdy znamy wolę Ojca
i świadomie z niej rezygnujemy, jak to
uczyniła Ewa w raju.
Znacznie częściej jednak między
nami i Bogiem staje jakiś kusiciel,
któremu zależy na tym, byśmy pełnili
jego wolę. Takim kusicielem dziś często
są media oraz inni ludzie. Zarówno
media, jak i inne osoby, mają swój
interes w tym, byśmy pełnili ich wolę.
Inteligentnie zaś chcą nas przekonać,
by się nam wydawało, że pełnimy
swoją wolę. Takie przekonanie jest
ich sukcesem, bo sami, w imię naszej
wolności, jesteśmy gotowi brać pełną
odpowiedzialność za to, co czynimy.
Ciągle więc trwa ta sama gra, która
miała miejsce w raju. Media tak
reklamowały zakazany owoc, że Ewa
uległa. A Ewa tak zachęciła Adama, że
ten też poddał się tej propozycji. Tak
więc w tych mechanizmach nie ma nic
nowego pod słońcem. Dziś rzadko kto
z kuszonych ma odwagę powiedzieć:
Nie samym chlebem żyje człowiek, ale
każdym słowem, które pochodzi z ust
Bożych.
W refleksji nad pokarmem ducha
obowiązuje nie tylko szukanie
odpowiedzi na pytanie, dotyczące
jakości pokarmu, ale i jego ilości.
I tu również obowiązuje zasada
złotego środka. Jeśli tego duchowego
pokarmu jest za mało, to człowiek
duchowo umiera. Jeśli jest go za dużo,
to także szkodzi. I człowiek choruje
na duchowe obżarstwo. Mechanizmy
tych chorób ducha są identyczne jak
przy chorobach ciała. One wymykają
się spod kontroli człowieka i stają
się groźnym uzależnieniem w jego
duchowym życiu. I tak odkrywamy
medyczny wymiar postu. Od pokarmu,
który spożywamy, zależy bowiem
kondycja zarówno naszego ciała, jak
i naszego ducha.
Ks. Edward Staniek
Opracowanie: Redakcja – na podstawie pub-
likacji ks. E. Stańka w: Człowiek arcydziełem
Boga, Wydawnictwo Petrus, Kraków 2009
nr 3(99) maj – czerwiec 2009 3
376499980.003.png
 
Z ANIOŁAMI PRZEZ ŻYCIE
O Aniołach, dzieciach
i opowieściach...
Rozmowa z redaktorem naczelnym miesięcznika „Anioł Stróż”
bratem Tadeuszem Rucińskim ze Zgromadzenia Braci Szkolnych
Dlaczego świadomość obecności
Anioł Stróża i przyjaźń z nim jest tak
ważna w świecie dziecka?
Moim zdaniem dzieci są teraz czę-
sto pozostawione same sobie. Niektórzy
rodzice uważają, że trzeba wobec dzie-
cka zachować dystans, pozostawić mu
sferę wolności. Inni „powierzają” je me-
diom. A współczesne dziecko, które co-
raz częściej jest jedynakiem, potrzebuje
relacji przyjaźni nie tylko z rówieśnikiem,
ale przede wszystkim z kimś dorosłym,
kimś przede wszystkim silnym i mądrym.
Pragnie przyjaciela, który poprowadzi
za rękę, z którym może porozmawiać
i otrzymać od niego mądre odpowiedzi.
Takich przyjaciół coraz trudniej znaleźć
wśród ludzi. I w tę potrzebę doskonale
wkomponowuje się postać nie „ aniołka”,
lecz Anioła Stróża. Podkreślam „Anioła”,
bo w Piśmie św. nie mamy ani jednego
słowa „aniołek” . Aniołowie to potężne
duchy, to ramiona Boga, Jego Posłańcy.
Na filmach dla dzieci często potwory, ja-
kieś monstra zbliżone do szatana, rzą-
dzą światem, zwyciężają. Kiedy dzisiaj
tak często ofiaruje się figurki aniołków
dzieciom, to one niekiedy błędnie myślą,
że to jakiś słodki, słaby, różowy duszek.
Tymczasem tak naprawdę, dziecko chce
mieć przy sobie – ale i naprawdę ma! -
potężnego Obrońcę, który broni, zwycięża
i prowadzi właściwą drogą.
Kiedy obecnie magia, czarownice i czar-
noksiężnicy stanowią bardzo częsty temat
filmów dla dzieci, a satanizm ma przez
media coraz większy wpływ na młodzież,
tym bardziej potrzeba im Anioła – Ducha
Jasności, który jest zesłany i przypisa-
ny człowiekowi bezpośrednio od Boga.
Jeśli teraz nie przybliżymy dzieciom takiej
prawdy o Aniołach, to pozostaną one sa-
motne, bezbronne wobec magii i tej prze-
możnej siły działania Złego.
Czy osobiście doświadcza Brat po-
mocy aniołów w swoim życiu? Jeśli tak,
to w jakich okolicznościach?
Wyrastałem w domu, gdzie była żywa
wiara. Tata grywał w kościele. Kościół
dla mnie był taką przestrzenią nie tylko
budynku, i tego, co jest w środku ale po-
czucia Obecności. Bywało, że czasem mia-
łem takie przemożne wyczucie obecności
kogoś niewidzialnego, a zarazem bardzo
bliskiego. Trudno to teraz rozgraniczyć,
czyja to była obecność, ale bardzo odczu-
walna, dobra i bliska.
Potem jako nastoletni chłopak pró-
bowałem przeżyć taką męską inicjację
w przygodę, w ryzyko, w brawurę. I mój
Anioł Stróż miał wtedy bardzo dużo ro-
boty… Dopiero potem odkrywałem, że już
dawno powinienem nie żyć, a jeśli już, to
być kaleką. A On mnie wyciągał za koł-
nierz z różnych sytuacji. Spektakularnej
pomocy doznałem 15 lat temu w Australii.
Wszedłem tam na bardzo strome wybrze-
że. Jedna ze skalnych półek okazała się
zupełnie przeżarta przez sól..., pękła, a ja
poleciałem na dół... Jakimś cudem się za-
trzymałem na innej skalnej półce, dalej
była 20 metrowa przepaść najeżona ska-
łami. Jakbym czuł, że ktoś mnie pochwy-
cił i zatrzymał, tylko że miałem zupełnie
wykręconą do tyłu stopę. Nikt nie wierzył,
że będzie uratowana. Pielęgniarki w szpi-
talu wątpiły, że będzie w niej krążenie.
Troszczyły się tak o mnie w szpitalu, że
nazwałem je potem aniołami w kitlach
i napisałem dla nich i o nich rodzaj baśni.
I wtedy poczułem, że Pan Bóg mi daje jakiś
znak. Odczytałem go potem, gdy siostry
Loretanki poprosiły mnie najpierw o pi-
sanie, a potem o redagowanie pisma dla
dzieci „ Anioł Stróż”. Wtedy stwierdziłem,
ze mam dwóch albo i trzech aniołów. Jeden
jest zawodowy, drugi etatowy od początku
do końca życia, może jeszcze jest i trzeci
– od pisania i tworzenia.
Jaki cel przyświeca istnieniu
Waszego miesięcznika?
Jeśli w rodzinie jest żywa wiara, to ła-
twiej przekazać tam prawdę o Aniołach,
obudzić w dziecku poczucie rzeczywistej
obecności Anioła Stróża będącego tuż
obok. Ale takich domów nie ma niestety
zbyt wiele. Dzieciom trzeba w tym jakoś
pomóc. I takie, jako redakcja, wyznaczy-
liśmy sobie zadanie. Miesięcznik ma speł-
niać rolę Anioła Stróża , który prowadzi,
radzi i broni. Prowadzi w tym znaczeniu,
że uczy dróg właściwych, a jednocześnie
daje pewne przykłady i wzory. Wędruje
się przecież śladami bohaterów, czyli lu-
dzi, którzy imponują, i do których chce
się dorastać. Radzi przez to, iż ostrzega,
Jaką zatem rolę spełnia Anioł Stróż
względem swojego dorastającego pod-
opiecznego - dziecka?
Najpiękniejszy obraz roli Anioła Stróża
znajduję w Księdze Tobiasza. Opisuje ona
wierną przyjaźń w wędrówce Archanioła
Rafała i dorastającego Tobiasza. Przychodzi
on od Boga. Nie narzuca się. Delikatnie
radzi. Jest towarzyszem, ale nic nie ro-
bi zamiast chłopaka. Broni przed złem,
ale także nie bezpośrednio. Uruchamia
możliwości drzemiące w dorastającym
chłopaku, choć on o nich nie wie i jakby
wprowadza w dorosłość, w spełnienie.
4
376499980.004.png 376499980.005.png
 
Z ANIOŁAMI PRZEZ ŻYCIE
wskazuje, kiedy czegoś nie wolno, i gdzie
trzeba powiedzieć: uwaga! stop! Broni ,
czyli wskazuje, w Kim, i w czym, jest obro-
na. Czynimy wysiłki, by w każdej opowie-
ści, wierszu, legendzie czy innej z form
umieszczanych w naszym czasopiśmie,
były obecne te trzy aspekty.
przekształcił się on w niezależne czaso-
pismo dla rodziców, pt. „Sygnały troski”.
Każdy numer poświecony jest innemu te-
matowi, np. czas i pośpiech, nuda, pan te-
lewizor, uzależnienia, ojcostwo, autorytet,
dziecko i śmierć, erotyka... Taki numer jest
małym kompendium podtematów i może
nie tyle większej wiedzy, co sygnalizowa-
nia spraw i wspólnego zatroskania.
od pokoleń - poprzez opowieść i płynący
z niej morał.
Kiedy odkrył Brat swój charyzmat?
Odkryłem to już jako dziecko. Rodzice
dużo czytali i tego mnie szybko nauczyli.
Wchłaniałem potem książki jak odkurzacz.
Przebywając z młodszym rodzeństwem
opowiadałem im je. Ponieważ do grona
słuchaczy dołączały inne dzieci z po-
dwórka, miałem już swoje audytorium.
Opowiadałem im to, co przeczytałem, ale
czasem, widząc ich zasłuchanie, rodziły
się w mojej wyobraźni nowe przygody,
dalszy ciąg przeczytanych opowieści.
Potwierdziło się to jeszcze w wojsku.
Służyłem z żołnierzami po wyrokach sądo-
wych i po więziennych odsiadkach. To było
twarde i brutalne towarzystwo, ale jedno
ich jakoś „łamało” od wewnątrz – opowie-
ści. Opowiadałem Trylogię, Kraszewskiego,
Coopera, legendy, literackie historie chło-
paków i dziewczyn. I wtedy moi słuchacze
stawali się jakby innymi ludźmi. Mówili
często: opowiadaj, opowiadaj ... już wtedy
widziałem tę moc słowa.
Od kilku lat do każdego numeru
„Anioła Stróża” dołączana jest płyta
kompaktowa z nagraną opowieścią. Czy
to najlepszy sposób dotarcia do serca
i umysłu dziecka?
Tak, bo wiara rodzi się ze słuchania.
Chcemy docierać do dzieci również przez
opowieść dźwiękową. Jeśli dziecko ma
możliwość wielokrotnego wsłuchania
się w daną historię i w rozmowę o niej
w różnych kontekstach, to odbiera przy
tym stany uczuciowe bohaterów, i samo
angażuje się emocjonalnie. Pozwala to,
by te historie wniknęły w nie, wniknęły
i pozostały na dłużej. Przynosi to oczeki-
wany skutek. Dzieci ta rozmowa i histo-
ria na płycie wciąga, absorbuje. Rodzice
czasami się dziwią, że wobec propozycji
telewizji, komputera, Internetu ich dzieci
wybierają taką bardzo ubogą formę i słu-
chają tej płyty wiele razy, a nawet znają
ją na pamięć.
Znany jest Brat nie tylko z pisania,
ale także mówienia do dzieci.
Tak, to prawda. Ja już wiele lat mówię
do dzieci. Wygłosiłem sporo rekolekcji dla
różnych grup od najmłodszych do najstar-
szych. Pierwsze kazania kompilowałem
z różnych opowiastek, zagadek, wierszy
i uczyłem się ich na pamięć. Jeszcze te-
raz, kiedy idę mówić do dzieci, to piszę
opowieść i uczę się jej na pamięć. Jej li-
terackość tworzy obraz, napięcie, reakcje
emocjonalne, oczekiwanie, zaskoczenie
i zapamiętanie fabuły. To potem „pracuje”
w wyobraźni i w sercu dziecka.
Co jest podstawą do tworzenia ta-
kich opowiadań?
Prawie 99 % tych opowiastek powsta-
wało na kanwie dosłownie paru słów
z Ewangelii. Bez tego bardzo trudno coś
wymyślić. Dlatego cykl audycji w radiu
zatytułowałem „Słówka wokół Słowa”.
Słowo Boże, bowiem, jest tak pojemne,
a zarazem wielowątkowe. Patrzę przez
te słowa na otaczającą rzeczywistość,
ona też wiele podpowiada. Jestem bratem
szkolnym, mieszkam w szkole, więc kon-
takt z dziećmi i młodzieżą mam częsty.
Słucham też opowieści nauczycieli i ro-
dziców, i pośrednio z nich tworzę swoje
historie dla dzieci. To nie są typowe baś-
nie. Każda jest prawdopodobną opowieś-
cią, która może mieć miejsce tu i teraz.
Wtedy może być tak, jak pisał Tomasz
Merton, że Dobra Nowina staje się pul-
sem, tętnem rzeczywistości. Pragnę wska-
zać na to, że słowo Boże dzieje się w tej
chwili i jest przekładalne na wszystkie
sytuacje życia.
Powołanie do zakonu pozwoliło roz-
winąć ów talent?
Tak. W pierwszym roku nowicjatu
w Częstochowie powierzono mi dzieci
specjalnej troski i ich przygotowanie do
I Komunii. Już wtedy używałem wszelkich
możliwych form, by do tych dzieci z ogra-
niczoną percepcją jakoś trafić. Potem opie-
kowałem się chłopcami w naszej bursie
w lublinie. Byli na poziomie poprawczaka.
To, co uwielbiali, to albo spacery z rozmo-
wami, albo opowieści po zgaszeniu światła.
Obojętnie o czym, byle im opowiadać. I tak
jest do dzisiaj przez wszystkie 32 lata życia
w Zgromadzeniu Braci Szkolnych. Zresztą,
każdy z nas ma jakiś udział w całościowej
misji Kościoła i przepowiadania. Ja piszę
i opowiadam takie przypowiastki.
Jakie warunki musi spełniać czaso-
pismo religijne skierowane do dzieci?
Musi ono traktować małego czytelni-
ka poważnie. Winno być pisane na po-
ziomie umysłowości, percepcji dziecka
i mieć na uwadze jego rozwój, wiarę,
wychowanie. Nie może stawiać sobie
za cel jedynie zabawiania dziecka. Bo
proponowane nieustannie zgadywan-
ki, przewaga zabaw, materiałów tylko
do rozrywki, zatrzymują jakby dziecko
w rozwoju. Dziecko potraktuje poważnie
pismo, w którym jest samo poważnie po-
traktowane. Janusz Korczak powiedział
kiedyś, że dla dzieci trzeba pisać tak, jak
dla dorosłych, tylko trochę lepiej.
Jaka jest Brata ulubiona książka
dla dzieci?
To jednak baśnie Andersena, a naj-
bardziej baśń złożona z kilku baśni, czy-
li o Królowej Śniegu. To jest literatura
pisana przez człowieka, który wyrastał
w domu, gdzie się głośno czytało Biblię
i on ją na baśnie przełożył, a baśń z kolei
przekłada się na życie, ale w tym mogą
pomóc dzieciom tylko dorośli.
A czy „Anioł Stróż” ma coś do za-
oferowania rodzicom swych małych
czytelników?
Na samym początku tworzenia pisma
postanowiliśmy, że będziemy również kie-
rować w nim coś do rodziców. Najpierw
był to dodatek, pt. „Cień Anioła” – cień,
jako Świadek Światła, który nie zasła-
nia, nie narzuca się, ale i nie opuszcza,
jak Anioł i rodzic wobec dziecka. Ktoś
z rodziców spuentował ten pomysł w sło-
wach, że w końcu ktoś nie chce wychowy-
wać naszych dzieci bez nas. Ostatecznie
Wielu rodziców zrezygnowało z opo-
wiadania czegokolwiek dzieciom.
Szkoda. To wielka strata. Również
wielu kaznodziejów nie korzysta z te-
go, co kiedyś było jakimś podstawowym
wyposażeniem kaznodziei, czyli opowie-
ści, przypowieści czy przykładu. Przecież
Ewangelia jest pełna przypowieści.
Opowieść w kościele miała i powinna mieć
swoje miejsce. Z resztą ten sposób jest ja-
kiś archetypiczny, bo tak wychowywało się
Dziękuję za rozmowę.
Rozmawiał
ks. Piotr Prusakiewicz CSMA
nr 3(99) maj – czerwiec 2009 5
376499980.006.png
 
Zgłoś jeśli naruszono regulamin