Romański Romuald - Kozaczyzna.pdf

(705 KB) Pobierz
Romuald Romański
DOM WYDAWNICZY VBELLONA
Romuald Romański
DOM WYDAWNICZYV BELLONA Warszawa 2004
Ilustracja na okładce:
Zdzisław Byczek
Projekt okładki i stron tytułowych:
Michał Bernaciak
Redaktor:
Antonina Majkowska-Sztange
Redaktor prowadzący:
Maria Magdalena Miłaszewska
Redaktor techniczny:
Bożena Nowicka
Korekta:
Bartłomiej Szustak
1 Copyright by Dom Wydawniczy Bellona, Warszawa 1999 1 Copyright
by Romuald Romański, Warszawa 1999
1. Prolog
Druk i oprawa: Drukarnia PERPEKT SA., Warszawa
Dom Wydawniczy Bellona
prowadzi sprzedaż wysyłkową swoich książek za zaliczeniem
pocztowym z 20-procentowym rabatem od ceny detalicznej.
Nasz adres: Dom Wydawniczy Bellona
ul. Grzybowska 77, 00-844 Warszawa
Dział Wysyłki
tel. (22) 45-70-306, 652-27-01
fax (22) 620-42-71
bezpłatna infolinia 0-801-120-367
e-mail: biuro@bellona.pl
internet: http://www.bellona.pl
ISBN 83-11-08998-1
Kolebką Ukrainy była Ruś Kijowska. W drugiej połowie XI wieku
weszła ona, jak większość państw europejskich, w okres trwałego
rozbicia politycznego, tracąc z tego powodu status lokalnego
mocarstwa. Osłabienie Rusi wykorzystali bezwzględnie Mongołowie
znani u nas pod nazwą Tatarów. Pod wodzą chana Temudżyna (Czyngis-
chan) stworzyli na początku XIII wieku ogromne państwo obejmujące
swym zasięgiem Syberię, północne Chiny, państwa środkowoazjatyckie
i kraje kaukaskie. W 1223 roku część ich wojsk dotarła nad Don, w
stepy połowieckie i nad rzeką Kałką stoczyła bitwę z wojskami
książąt ruskich, występujących tym razem w roli sprzymierzeńców
swych odwiecznych wrogów - Po-łowców. Zakończyła się ona zupełną
klęską wojsk ruskich, a dowodzący w niej - zresztą nieudolnie -
trzej książęta: kijowski, czernihowski i halicki dostali się do
niewoli. Jeńców rozciągnięto na ziemi, następnie położono na nich
belki i deski budując w ten sposób rozległy pomost, a właściwie
stół biesiadny dla zwycięzców. Czyż można wymyślić bardziej
ponurą, a zarazem bardziej wymowną zapowiedź tego, co miało już
niebawem stać się udziałem wszystkich mieszkańców Rusi?
Proces opanowywania Rusi Kijowskiej przez Mongołów trwał kilka lat
i zakończył się praktycznie dopiero w 1240 roku kiedy to Batu-
chan, władca Złotej Ordy, zdobył ostatecznie Kijów. Z kwitnącego
dotąd miasta pozostało raptem 200 domostw i to najlepiej świadczy
o prawdziwości powiedzenia, że „tam, gdzie przejdzie orda, trawa
nie porośnie". Miasto długo nie mogło podnieść się z upadku.
Zwiedzający je kilka wieków później Eryk Lassota odnotował w swym
Diariuszu, że po dawnym, świetnym mieście pozostały jedynie ślady
w postaci reszty wałów, ruin i kilku ocalałych kościołów, między
innymi Sancta Sophia, w bardzo zresztą złym stanie. A Beauplan w
pół wieku później dodał, że XVII-wieczny Kijów liczył jedynie pięć
do sześciu tysięcy ludzi i posiadał zaledwie trzy piękne ulice,
pozostałe zaś przypominały labirynt pełen ruin dawnych budowli.
Po bitwie pod Kałkąrozpoczęły się dla Rusi dwa „ciemne wieki", w
trakcie których nastąpił poważny regres cywilizacyjny; jego skutki
odczuwano bardzo długo nie tylko w gospodarce, ale również, a może
nawet przede wszystkim, w mentalności jej mieszkańców.
W miarę jednak upływu czasu siła militarna Mongołów słabła, a ich
państwo weszło również w okres „rozbicia dzielnicowego" i rozpadło
się na szereg zwalczających się chanatów. Nie uszło to oczywiście
uwagi państw sąsiadujących z terenami dawnej Rusi Kijowskiej, a
więc Litwy, Polski i Węgier, które wykorzystując
sprzyjającąkoniunkturę zgłosiły swe pretensje do spadku po niej.
Polska zresztą w sensie dosłownym, bo ostatni książę halicki Jerzy
Trojdenowicz uczynił swym spadkobiercą Kazimierza Wielkiego.
Szczególną energię w podboju ziem ruskich (a właściwie w
wypieraniu z nich Tatarów) wykazała jednak Litwa. W 1307 roku w
jej rękach znalazł się Połock, w 1318 Witebsk a w 1340 - Pińsk z
Turowem. Bez mała rok po roku w coraz to nowych księstwach ruskich
pojawiali się władcy litewscy. Proces ten przypieczętowało
zwycięstwo księcia Olgierda nad Tatarami w bitwie nad Sinymi
Wodami i zajęcie Kijowa. Zdobycze litewskie były tak znaczne, że
pozwoliły władcom tego państwa używać, dość dziwnego zresztą,
tytułu „króla Litwinów i wielkiej części Rusinów".
Polska zgłosiła swe aspiracje do ziem ruskich stosunkowo późno, bo
dopiero w roku 1340, opierając się na wspomnianym już testamencie
księcia Jerzego. Walki o Ruś Halicką trwały długo, a konkurentami
władców polskich byli Tatarzy, Litwini i Węgrzy. Zakończyła je
ostatecznie Jadwi-. ga organizując, już jako żona Jagiełły,
kolejną wyprawę, w trakcie której usunęła z tych terenów starostów
węgierskich pozostawionych przez jej ojca Ludwika, króla Węgier.
Wówczas też, pod koniec XIV wieku, zakończył się praktycznie
proces włączania Rusi Naddnieprzańskiej i Ha-licko-Wołyńskiej do
organizmów państwowych Litwy i Polski. Pozostała natomiast część
ziem ruskich zaczęła „wybijać się na niepodległość" pod przewodem
Moskwy. Jednolita w zasadzie dotąd społeczność ruska zaczęła więc
różnicować się. Dotyczyło to wszystkich dziedzin życia
społecznego, a zwłaszcza języka, zwyczajów i kultury. W
konsekwencji wśród Rusinów zamieszkujących tereny zajęte przez
Polskę i Litwę pojawiło się poczucie odrębności w stosunku do
swych pobratymców budujących w oparciu o Moskwę nowe państwo -
Wielkie Księstwo Moskiewskie.
I
If
Mówiąc krótko, powoli zaczęły się kształtować odrębne, choć nadal
blisko ze sobą spokrewnione narody. Zaczęły się też upowszechniać
- zwłaszcza w odniesieniu do Naddnieprza - określenia Ukraina,
Ukraińcy.
Wyraz ukraina w średniowiecznych językach słowiańskich oznaczał
ziemie kresowe, leżące na terenach pogranicznych. Pozostał zresztą
nadal, w prawie niezmienionej formie, zachowując swe pierwotne
znaczenie w języku rosyjskim jako okraina i w języku serbskim jako
kraina. W takim też znaczeniu początkowo używano go i na Litwie, i
w Polsce w odniesieniu do zaanektowanych terenów ruskich. Po
prostu leżały one na kresach tych państw, a więc na ukrainie.
Dlatego też władze litewskie początkowo odróżniały rozmaite
ukrainy - smoleńskie, siewierskie i inne. Dopiero z początkiem XVI
wieku nazwą Ukraina (teraz już z dużej litery) zaczęto określać
województwa kijowskie i bracławskie, a po roku 1618 również
czerni-howskie1. Naturalną koleją rzeczy nazwa ta nie obejmowała
terenów ruskich należących do Polski, a więc zwłaszcza Rusi
Czerwonej.
28 czerwca 1569 roku przedstawiciele Polski i Litwy podpisali w
Lublinie akt połączenia obu państw unią, tworząc w ten sposób nowy
organizm polityczny - Rzeczpospolitą Dwojga Narodów. Niestety,
zarówno królowi, jak i ówczesnej klasie politycznej i Polski, i
Litwy zabrakło wyobraźni i umiejętności przewidywania, zapomnieli
bowiem o trzecim wielkim narodzie, który wszedł w skład
Rzeczpospolitej, a mianowicie o Ru-sinach lub, jak kto woli, o
Ukraińcach. To przeoczenie legło u podstaw przyszłych waśni i
krwawych konfliktów i w dużej mierze zadecydowało
0 losach całego państwa. Jego negatywne skutki trwają zresztą, bez
najmniejszej przesady, po dzień dzisiejszy.
Na krótko przed podpisaniem aktu unii polsko-litewskiej w sytuacji
po-lityczno-prawnej Ukrainy zaszła radykalna zmiana, albowiem na
sejmie lubelskim król Zygmunt August wydał dwa akty prawne (26
maja i 5 czerwca 1569 roku), na mocy których ziemie ruskie -
należące dotąd do Wielkiego Księstwa Litewskiego - przyłączone
zostały do Korony, tzn. do Polski. Decyzja króla podyktowana była
nie tylko względami bieżącej polityki (chodziło mianowicie o
wywarcie presji na sprzeciwiających się podpisaniu unii magnatów
litewskich z Mikołajem Rudym na czele), ale również świadomością,
że terytorium Litwy jest zbyt rozległe i od dawna znacznie
przekracza możliwości obronne państwa.
1 'W. Tomkiewicz, Kozaczyzna ukrainna, Lwów 1939, s. 6.
Od chwili wydania wspomnianych aktów prawnych (zatytułowanych „O
ziemi wołyńskiej przywilej" i „O księstwie litewskim przywilej")
Ukraina stała się integralną częścią Polski i od tej chwili na
Polskę (tj. Koronę) spadła odpowiedzialność za dalsze losy tego
kraju, zwłaszcza za jego obronę przed Wielkim Księstwem
Moskiewskim konsekwentnie realizującym program „zbierania" ziem
ruskich, a także przed Tatarami.
Nie uprzedzając przyszłych wypadków stwierdzić należy, że „od
zawsze" istniały poważne rozbieżności w poglądach na temat
gospodarczej, społecznej i kulturalnej roli Polski na Ukrainie, w
historii bowiem niewiele jest niezmiennych, przyjętych raz na
zawsze prawd. Każde pokolenie pisze praktycznie swą historię od
nowa. O jednym nie wolno jednak zapominać -naród inkorporowany ma
prawo walczyć o swe prawa, a zwłaszcza o zachowanie swej
odrębności narodowej i religijnej. Ma prawo dążyć do uzyskania
jeśli nie pełnej niepodległości, to przynajmniej daleko posuniętej
autonomii. Kto jak kto, ale my, Polacy, powinniśmy świetnie zdawać
sobie z tego sprawę. Niestety, pod koniec XVI i w XVII wieku w
Polsce wyraźnie o tym zapomniano. Próby usunięcia tego
zaniedbania, choć dobrze świadczą o politycznym wyrobieniu
polskiego „narodu szlacheckiego", przyszły zdecydowanie za późno,
wówczas gdy oba narody dzieliła już przepaść wzajemnych pretensji
i krzywd, ogrom przelanej krwi i popełnionych okrucieństw i
dlatego nie mogły już niczego zmienić. Pozostały jedynie
„papierowym pomnikiem" dobrych chęci, o których nie bez kozery
mówi popularne porzekadło, że „piekło jest nimi wybrukowane".
Przyczyn konfliktów polsko-ukraińskich było wiele. Będzie
oczywiście o nich mowa w dalszej części książki. W różnym stopniu
zaważyły one na losach obu narodów. Być może jednak historia
Ukrainy i Polski potoczyłyby się nieco inaczej, a przede wszystkim
mniej dramatycznie, gdyby nie fakt, że na tym właśnie terenie
powstała i przez wiele dziesiątków lat funkcjonowała niezwykle
ciekawa, barwna i unikalna w skali całej Europy, organizacja
wojskowa Kozaków zaporoskich, której dzieje postaramy się
zaprezentować na kartach tej książki.
2. Kozacki rodowód
Społeczność kozacka zaczęła tworzyć się już na przełomie XV/XVI
wieku, a więc wówczas, gdy Ukraina należała jeszcze do Wielkiego
Księstwa Litewskiego. Na jej powstanie miało wpływ wiele przyczyn;
między innymi walory kraju, a także panujące warunki społeczne,
polityczne i gospodarcze. Przyjrzyjmy się im w tej właśnie
kolejności.
Ukraina była krajem niezwykle malowniczym, pokrytym bujną
roślinnością, a także bardzo bogatym i urodzajnym. Błażej de
Vigenere, XVI--wieczny podróżnik, nie wahał się porównać jej do
biblijnej ziemi obiecanej, która płynie mlekiem i miodem. „Kto raz
tylko pobujał na Ukrainie, ten już nie może rozłączyć się z nią,
bo ona przyciąga każdego człowieka jak magnes żelazo. Ukraińskie
niebo śmieje się i wabi człowieka do siebie. Wszędzie rosną drzewa
owocowe i winorośl..." Ileż w tych zdaniach podziwu dla urody
kraju i autentycznej nostalgii za utraconym rajem! Dlatego darujmy
przybyszowi z dalekiej Francji pewną przesadę w stwierdzeniu, że:
„Na Podolu wystarczy zaorać jeden raz i zasiać ziarno, urodzi się
dwa razy. W jednym roku mogą być dwa albo trzy zbiory". Zresztą
chyba znów nie tak bardzo koloryzował pisząc o nadzwyczajnej
żyzności ukraińskiej ziemi, potwierdza bowiem jego informacje
Michalon Litwin, zdaniem którego „na Kijowszczyżnie gleba jest tak
urodzajna, że raz tylko zaorana parą wołów, daje najbujniejsze
plony. Nawet role nieuprawne produkują roślinność, służącą za
pożywienie człowiekowi. Rosną tu drzewa, rodzące najdelikatniejsze
owoce, uprawianą bywa winna jagoda, rodząca ogromne grona. Stare
dęby i buki mają dziuple, wypełnione pszczołami i miodem". A
wtóruje im obu znacznie późniejszy badacz Ukrainy, również
Francuz, Wilhelm Beauplan pisząc w swym Opisaniu Ukrainy, że:
„Ziemia ich jest tak żyzna, tyle im zboża dostarcza, że częstokroć
nie wiedzą, co z nim czynić..."
Główną rzeką Ukrainy był (i oczywiście jest nadal) Dniepr, trzecia
pod względem długości rzeka Europy. Od najdawniejszych czasów
odgrywała ona ogromną rolę, zarówno gospodarczą, jak i
cywilizacyjną. To dzięki
tej arterii wodnej przenikały na północ wpływy greckie, rzymskie,
a później bizantyjskie. Pływały nią statki różnych nacji. Greckie,
rzymskie, skandynawskie, włoskie i dążące na północ, w kierunku
Bałtyku, a ruskie drużyn książąt ruskich, jak i kupców aż do Morza
Czarnego. To między innymi dzięki tej potężnej arterii wodnej
Kijów stał się w owych czasach potężną metropolią i ogromnym
portem rzecznym odbierającym duże ilości ryb, futer, miodu, soli i
innych towarów, również przemysłowych, które następnie
rozprowadzano drogami lądowymi do Nowogrodu i dalej, aż nad Bałtyk
i do Skandynawii.
Po drodze do Morza Czarnego Dniepr przyjmuje liczne dopływy-z
prawej Druć, Berezynę, Prypeć i Teterew, a z lewej Soż i Desnę,
którą mieszkańcy tamtych terenów nazywali w pieśniach kapryśną i
podstępną młodszą siostrą Dniepru.
Utemperowany, uregulowany, poprzegradzany licznymi tamami i
zaporami obecny Dniepr mało przypomina tamtą dziką, piękną i
groźną zarazem rzekę, o której wspominał już Herodot nazywając ją
Borystenesem (nazwy tej używa również w XVI wieku dyplomata
habsburski Erich Las-sota von Steblau oraz wspomniany już
francuski inżynier i podróżnik Wilhelm [Guillaume] le Vasseur de
Beauplan) lub Danaprem, Skandyna-wowie nazywali ją „wodą Wandów",
a Włosi Ellekse lub Lukson. Dla ludzi mieszkających wjej dorzeczu
była po prostu Sławutyczem, a więc synem sławy, bohaterem licznych
dumek ukraińskich i kozackich.
Jeśli prześledzimy na mapie bieg Dniepru, to zauważymy, że w
niewielkiej odległości od ujścia Samary (obecnie okolice
Dniepropietrowska) płynąca dotąd w kierunku południowschodnim
rzeka zmienia prawie o 90 stopni swój bieg, zwęża znacznie swe
łożysko i na przestrzeni około 80 km płynie zdecydowanie na
południe. Nie jest to jednak kaprys wielkiej rzeki, lecz twarda
konieczność. Po prostu w tym miejscu natrafia ona na skaliste
podłoże, z potężnymi skalistymi rafami, o które z hukiem rozbijają
się jej fale. Przypomina to niezbyt wysokie, ale za to bardzo
potężne wodospady, w czasach — o których piszemy—bardzo
utrudniające lub czasem wręcz uniemożliwiające żeglugę. Według
legendy powstanie ich zawdzięczamy siostrze Dniepru - Deśnie.
Wykorzystując ślepotę ojca Limanu pozbawiła ona swego brata
Zgłoś jeśli naruszono regulamin