06_ZŁOTE RĘCE.pdf

(664 KB) Pobierz
ZBIÓR BAŚNI NARODÓW ZSRR
O MISTRZACH-RZEMIEŚLNIKACH
Wybór i opracowanie N. Kołpakowa
ZŁOTE RĘCE
Reprint wydania z 1956 roku
NASZA KSI Ę GARNIA
Opracowanie edytorskie: Jawa 48 ©
783956686.001.png
Złote r ę ce – Ba śń VI ZŁOTE R Ę CE
B A ŚŃ B A S Z K I R S K A
ZŁOTE R Ę CE
W dawnych czasach mieszkał w ś ród stepów stary hodowca
bydła. Miał on prze ś liczn ą córk ę . Kiedy córka wychodziła w
step, przygasały gwiazdy na niebie i milkły strumienie, bo jej
oczy były bardziej ś wietliste ni ż gwiazdy, policzki bardziej
ż owe ni ż maki, a jej ś piewny głos brzmiał d ź wi ę czniej ni ż
melodia strumienia. Na imi ę jej było Meftuk. Ojciec bardzo
kochał swoj ą Meftuk, strzegł jej i spełniał ka ż de jej ż yczenie.
— Za kogo chciałaby ś wyj ść za m ąż , moja pi ę kna? —
zapytał jej pewnego razu.
— Ojcze, wyjd ę tylko za takiego człowieka, który b ę dzie
jednocze ś nie i najbogatszy, i najbiedniejszy na ś wiecie —
powiedziała Meftuk.
Starzec zamy ś lił si ę , pokiwał głow ą .
— Zadała ś mi trudn ą zagadk ę . Gdzie znajd ę dla ciebie
takiego narzeczonego?
— Wcale go nie szukaj — odpowiedziała dziewczyna -
tylko ogło ś , ż e chcesz wyda ć mnie za m ąż ; zalotnicy przyjd ą
sami.
Opracowanie edytorskie: Jawa 48 ©
783956686.002.png
Złote r ę ce – Ba śń VI ZŁOTE R Ę CE
Wi ę c ojciec ogłosił, ż e odda swoj ą córk ę — pi ę kn ą
Meftuk — temu, który udowodni, ż e jest najbogatszy i
zarazem najbiedniejszy na ś wiecie.
Oznaczył te ż dzie ń , kiedy maj ą przyj ść konkurenci.
Nadszedł ów dzie ń . Od rana wokół narzeczonej krz ą tały
si ę druhny, ubierały j ą i stroiły. Jedna zaplatała czarne
warkocze dziewczyny, inna szykowała szat ę z lamy, trzecia
wybierała pier ś cionki, ż eby je wło ż y ć na smukłe palce
Meftuk.
A wszystkie gwarzyły o zalotnikach, którzy w tym czasie
zgromadzili si ę na podwórzu.
— Jeden z nich przyprowadził setk ę wielbł ą dów —
opowiadała
pierwsza
druhna
a
ka ż dy
wielbł ą d
jest
obładowany jukami z drogocennym towarem.
— Drugi przyprowadził ze sob ą tysi ą c ż ołnierzy w
najpi ę kniejszych zbrojach — mówiła inna druhna.
— A niektórzy przynie ś li skrzyneczki pełne diamentów,
pereł i szmaragdów — szeptały pozostałe druhny.
— Chyba bogactwo ich jest bezmierne...
— Czy ś gotowa, córko? — zapytał starzec staj ą c w progu.
— Konkurenci zebrali si ę i czekaj ą na ciebie.
— Jestem gotowa, ojcze — odpowiedziała dziewczyna i
wyszła na podwórze, ja ś niej ą c jak sło ń ce urod ą i strojem.
Młodzie ń cy nisko skłonili si ę przed pi ę kn ą Meftuk i jej
ojcem. Starzec siadł na ławce, posadził córk ę przy sobie i po-
wiedział dono ś nie:
— Moja córka Meftuk chce wyj ść za m ąż za takiego
młodzie ń ca, który jest najbogatszym i zarazem
najbiedniejszym człowiekiem na ś wiecie. Opowiedzcie nam o
sobie.
Kilku m ęż czyzn w kosztownych ubiorach wysun ę ło si ę
naprzód. Za nimi słu ż ba prowadziła obładowane wielbł ą dy i
niosła juki pełne drogich tkanin i naczy ń .
— Kochamy ci ę , najpi ę kniejsza, i chcemy ci ę po ś lubi ć
rzekli, znów składaj ą c ukłon. — Wybierz tego, który ci
przypadnie do serca.
— Czy wszyscy jeste ś cie bardzo bogaci? — zapytała
Meftuk.
— Tak, o najpi ę kniejsza, jeste ś my bardzo bogaci.
Wi ę c
dlaczego
s ą dzicie, ż e
jeste ś cie
zarazem
i
najbiedniejszymi lud ź mi na ś wiecie?
Opracowanie edytorskie: Jawa 48 ©
Złote r ę ce – Ba śń VI ZŁOTE R Ę CE
— Dlatego, ż e nie mamy najwi ę kszego na ziemi skarbu:
twojej r ę ki i twojego serca! — odparli młodzie ń cy.
Meftuk roze ś miała si ę .
— Nie, to nie jest to, czego chciałam. Nie wyjd ę za
ż adnego z was.
Wtedy
wysun ę ło
si ę
naprzód
kilku
sławnych
wojowników. Za nimi post ę powało ich wojsko.
— Nie jeste ś my zbyt bogaci, Meftuk, ale pójdziemy na
podbój dalekich krajów i przy pomocy naszych ż ołnierzy
mo ż emy si ę sta ć najbogatszymi lud ź mi na ś wiecie.
— A co potraficie zrobi ć sami, bez waszych ż ołnierzy? —
zapytała Meftuk.
Bez
naszych ż ołnierzy
nic
nie
potrafimy
odpowiedzieli wojownicy.
— To znaczy, ż e i wy nie nadajecie si ę na m ęż ów —
rzekła Meftuk.
Wtedy stan ę li przed ni ą młodzie ń cy trzymaj ą cy szkatułki
z klejnotami.
— Spójrz, Meftuk —
powiedzieli do niej. —
W tych szkatułkach s ą
nieprzeliczone skarby.
Ale oddamy je tobie,
ż eby zosta ć biedakami.
— To znaczy, ż e
jeste ś cie bogaci, a potem
b ę dziecie biedni, ale nie
mo ż ecie by ć i bogaci, i
biedni równocze ś nie! —
zawołała dziewczyna. —
Nie
jeste ś cie
tymi
lud ź mi,
na
których
czekałam.
I nagle wyst ą pił
naprzód pi ę kny chłopiec
w
szorstkim
odzieniu
si ę
biedaka.
Ukłonił
nisko pi ę knej Meftuk.
— Co to, i ty chcesz
stara ć si ę o r ę k ę mojej
córki? — drwi ą co zapytał go ojciec. — Wida ć , ż e jeste ś
biedny. Ale gdzie jest twoje bogactwo?
Opracowanie edytorskie: Jawa 48 ©
783956686.003.png
Złote r ę ce – Ba śń VI ZŁOTE R Ę CE
— Moje bogactwo mam zawsze przy sobie — odparł
wesoło młodzieniec i wyj ą ł z kieszeni igł ę , młot i warz ą chew.
— Jestem dobrym krawcem i umiem uszy ć odzie ż du ż o lepsz ą
od tej, któr ą masz w tej chwili na
sobie. Jestem dobrym kowalem i
potrafi ę podku ć wszystkie konie w
twoich tabunach w przeci ą gu jednej
godziny. Jestem te ż kucharzem i
umiem gotowa ć takie obiady, jakich
jeszcze nie jadali najpot ęż niejsi
władcy na ś wiecie. Bez wielbł ą dów,
bez towarów, bez ż ołnierzy mog ę
zarobi ć tyle, ż e b ę d ę bogatszy od
tych wszystkich bogaczy, bo mój
maj ą tek — to moje r ę ce i moje umiej ę tno ś ci.
— Nareszcie zjawił si ę mój prawdziwy narzeczony! —
zawołała Meftuk. — On ma złote r ę ce!
I wyszła za m ąż za rzemie ś lnika.
Opracowanie edytorskie: Jawa 48 ©
783956686.004.png
Zgłoś jeśli naruszono regulamin