Jean Vanier, Serce Arki - duchowość na każdy dzień.pdf

(332 KB) Pobierz
30673900 UNPDF
JEAN VANIER, SERCE ARKI - Duchowość na każdy dzień,
VERBINUM Wydawnictwo Księży Werbistów, Warszawa 1996
WPROWADZENIE
W sierpniu 1964 r. zainspirowany i zachęcony przez dominikanina o. Tomasza Philippe zacząłem dzielić
moje życie z Rafałem Simi i Filipem Seux. Mieszkanie razem z tymi dwoma upośledzonymi umysłowo
mężczyznami oraz z innymi, którzy podobnie jak ci dwaj, cierpią z powodu upośledzeń, przemieniło moje życie.
Zanim ich spotkałem, kierowałem się w życiu głównie głową i poczuciem obowiązku. Stworzyłem wewnętrzne
bariery, aby się zabezpieczyć przed lękami i ukryć moje słabości. W Arce zacząłem się uczyć, jak żyć sercem.
Pomimo niektórych trudnych chwil te trzydzieści lat przyniosło mi wielką radość. Moje serce otworzyło się,
wzrosło moje zrozumienie. Nauczyłem się wiele o sercu ludzkim i o ludzkiej potrzebie serca, jak też o obawie
przed sercem, o relacjach miłości i o wspólnocie z innymi. Nauczyłem się wiele o Ewangelii, o życiu i osobie
Jezusa. Arka była szkołą miłości.
Społeczeństwo traktuje ludzi z upośledzeniami jako „nieudaczników" czy „podludzi". Narodziny dziecka z
upośledzeniem uważa się za tragedię dla rodziny. Natomiast w Arce odkrywamy, że ci ludzie posiadająogromną
otwartość serca i zdolność do miłości. Oni wydają się objawiać, co jest najbardziej podstawowe w nas wszystkich.
Przebywanie z nimi we wspólnocie może być trudne, ale również przemienia i uczy, co naprawdę liczy się w życiu.
Być może przychodzimy do Arki, aby pomóc słabym, ale wkrótce uświadamiamy sobie, że w istocie to oni nam
pomagają!
Życie w Arce jest wymagające i zmusza do pewnej ofiary. Ci, którzy przychodzą, aby żyć w Arce, muszą
zgodzić się na ograniczone wynagrodzenie, dłuższe godziny pracy i utratę niektórych przyjaźni czy kulturalnych
rozrywek. Ale w tym samym czasie zyskujemy wiele: życie we wspólnocie, poczucie bycia kochanym, nowe
odczucie znaczenia i celu w życiu oraz bardziej zintegrowany sposób życia, w którym spotyka się nasza wiara,
talenty i umiejętności. Arka jest miejscem, gdzie możemy się rozwijać i pogłębiać zarówno nasze
człowieczeństwo, jak i naszą duchowość.
Bóg dał Arkę jako dar w tym szczególnym momencie historii. Dzisiaj tak wielki nacisk kładzie się na
technologię i naukową wiedzę, że ludzie zapominają, jak ważne jest serce i jak ważna jest osoba ludzka; bywa, że
pogrążają się w zniechęceniu i rozpaczy. Społeczeństwo często usiłuje wykluczyć ludzi słabych zanim się urodzą
albo przez eutanazję, argumentując, że słabi są utrapieniem i kosztują zbyt wiele. Poprzez Arkę Bóg przypomina
nam o istotnym celu ludzkiego życia: zostaliśmy stworzeni z miłości i dla miłości, aby zużyć wszystkie nasze
moce i talenty, aby stworzyć bardziej sprawiedliwe i kochające społeczeństwo, w którym jest miejsce dla każdej
osoby.
Nasze wspólnoty chcą zaświadczyć wobec Kościoła i świata, że Bóg zna każdą osobę w jej najgłębszym
bycie i kochają w jej upadku. Bóg jest miłością. Bóg jest dobrocią, współczuciem i przebaczeniem. Arka nie jest
zwykłym rozwiązaniem problemu społecznego, ale jest też znakiem, iż miłość jest możliwa, że nie jesteśmy
skazani na życie w stanie wojny i konfliktu, gdzie silny gnębi słabego. Każda osoba jest niepowtarzalna, cenna i
święta.
Arka jest rodziną stworzoną i podtrzymywaną przez Boga. Być rodziną, znaczy podzielać tego samego
ducha, tę samą wizję i duchowość. Jest to szczególnie prawdziwe w odniesieniu do rodziny stworzonej jako
odpowiedź na Boże wezwanie, niezależnie od naturalnych więzów ciała i krwi. Duchowość jest sposobem życia,
który zakłada z góry pewne decyzje i szczególne przyporządkowanie priorytetów. Każda religia posiada
duchowość, sposób życia i rozwoju w zjednoczeniu z Bogiem. Ewangelia jest źródłem chrześcijańskiej
duchowości, ale istnieje wiele sposobów przeżywania Ewangelii.
Poprzez całą historię Duch Święty powoływał mężczyzn i kobiety, aby zgodnie z zapotrzebowaniem
poszczególnych czasów czy kultur stwarzali nowe rodziny, które by świadczyły o Bożej miłości, o
zmartwychwstaniu Jezusa i o darze Ducha Świętego. Zarówno na Wschodzie jak i na Zachodzie, już w początkach
Kościoła byli ojcowie pustyni i podstawy dla rodzin monastycznych. Oni rozwinęli duchowość skupioną na życiu
modlitwy, życiu wspólnotowym, posłuszeństwie i liturgii. Znacznie później zaistniały rodziny franciszkańskie.
Żyły one życiem ubóstwa i wiary w obecność Boga w naturze i w ubogich. Inne rodzaje duchowości, które
rozwinęły się, podkreślały "'ważność integracji i poświęcenia dla społeczeństwa. Istnieją rodzaje duchowości
stosowane dla małżeństwa jak i dla innych stanów życia. Każda z nich posiada te same podstawy: Ewangelię i
życie Jezusa. Każda z nich oferuje sposób wzrostu w miłości i uwalniania się od strachu, ukazuje ścieżkę do
zjednoczenia z Jezusem i z innymi ludźmi.
Duch Święty stworzył Arkę za pośrednictwem o. Tomasza Philippe, aby w tym wieku, zapatrzonym w różne
osiągnięcia, objawić, iż wartość każdej osoby polega nie na inteligencji, lecz jest zawarta w sercu. Bóg postanowił
objawić się w szczególny sposób przez ludzi z upośledzeniami, poprzez ich słabość i prostotę ich serc.
W tej książce chcę mówić o pewnych istotnych elementach naszej duchowości, według której żyjemy z dnia
na dzień w naszych wspólnotach rozsianych w całym świecie. Piszę na podstawie własnego doświadczenia w
moim własnym języku i zachowując moją własną wrażliwość. Inni w Arce mogliby pisać całkiem odmiennie albo
też podkreślać inne aspekty. Ta książka opisuje szlak ku jedności, pokojowi, przebaczeniu i wolności, szlak, który
ludzie z upośledzeniami ukazali Arce. Inni chrześcijanie poznają ten szlak w miarę, jak dzielą swoje życie z
ludźmi, którzy są słabi i zależni w różny sposób: starzejący się, umierający, ludzie z chorobą AIDS, ludzie
cierpiący z powodu chorób umysłowych itd. Wspólnoty Arki kształtują nową rodzinę w ramach większej
chrześcijańskiej rodziny, LuduBożego.
Niektóre wspólnoty Arki są międzyreligijne. W Indiach np. nasze wspólnoty otwierają się na hindusów, mu-
zułmanów i chrześcijan. Każda osoba jest wkorzeniona w swoją tradycję religijną. W pewnym sensie duchowość
Gandhiego była podobna do duchowości Arki. On również znalazł Boga w ubogich, cierpiących i odrzuconych. On
uświadomił sobie, że im bardziej zbliżamy się do ubogich i wchodzimy w przymierze miłości z nimi, tym bardziej
zbliżamy się do Boga. Ta książka jednakże zajmuje się głównie biblijnymi podstawamiduchowości Arki. Jest to
życie i przesłanie Jezusa, przekazane nam przez Ewangelię.
Kwestia języka
Język rozwinął się znacznie w ciągu ostatnich trzydziestu lat. Ludzie zwykli mówić o „umysłowo
opóźnionych" albo o „umysłowo niedorozwiniętych". Dzisiaj używamy innych terminów: „ludzie z trudnościami w
uczeniu się" albo: „ludzie postawieni wobec specjalnych wymagań umysłowych". Język rozwija się według
wymagań kultury, kraju i czasu. Poza zmianami w języku kryje się pragnienie potwierdzenia faktu, że osoba z
upośledzeniem umysłowym jest przede wszystkim osobą, która zasługuje na szacunek i w miarę możliwości
powinna aktualizować swoje szczególne uzdolnienia.
W tej książce używałem określenia: „osoba z umysłowym upośledzeniem" albo: „ludzie z umysłowymi
upośledzeniami". Naprawdę są to ludzie ze wszystkimi implikacjami tego słowa. Każda osoba jest unikalna i
ważna. Niemniej jednak istnieją różnice. Niektórzy ludzie przychodzą do Arki z powodu swego upośledzenia, inni
natomiast dokonują wolnego wyboru: przychodzą by żyć we wspólnocie z upośledzonymi. Ważną sprawą w
używaniu języka jest to, by jasno określić różnicą, a jednocześnie szanować osobę.
Czasami ludzie dzisiejsi mają trudności ze słowami „ubogi" i „słaby". Ewangeliczne przesłanie mówi o
„ubogich", co często interpretuje się jako „ekonomicznie biednych". Ale osoba bez pracy i rodzice, którzy stracili
dziecko, są również „ubodzy". Uboga osoba to taka, która znajduje się w potrzebie, która rozpoznaje swoją
potrzebę i woła o pomoc. Słabość często jest traktowana jako wada. Ale czyż my wszyscy nie jesteśmy w jakiś
sposób słabi i w potrzebie? My wszyscy mamy słabe miejsca, nasze ograniczenia i upośledzenia. W momencie gdy
rozpoznajemy nasze słabości i jesteśmy w stanie prosić o pomoc, możemy pracować razem. Słaby potrzebuje
silnego, ale, jak my to odkrywamy w Arce, silny również potrzebuje słabego. W tej książce używamy słów „ubogi"
i „słaby", nawet jeśli te słowa sprzeciwiają się pewnym normom kulturowym, które wymagają, żeby każdy był
silny.
Specjalne dzięki
Dziękuję Klarze de Miribel, której wiedza o duchowości Arki uczyniła ten tekst jaśniejszym i bardziej precy-
zyjnym.
Moje szczególne podziękowania kieruję do Małgorzaty Parnham, która pracowała ciężko przy udoskonaleniu
tekstu w języku angielskim i w ostatniej chwili przygotowała maszynopis.
W styczniu 1995
Jean Vanier
I
T AJEMNICA JEZUSA
Chrześcijańska duchowość ma swój fundament w osobie Jezusa. My, w Arce, jesteśmy wezwani,
aby przeżywać w szczególny sposób tajemnicę ubóstwa i słabości Jezusa, który przyszedł, aby być z
ubogimi i słabymi, Jezus przyszedł, aby nieść Dobrą Nowinę ubogim. Ustanowił tę misję, gdy będąc w
synagodze w Nazarecie, zastosował do siebie słowa proroka Izajasza:
Duch Pański spoczywa na Mnie, ponieważ Mnie namaścił i posłał Mnie, abym ubogim niósłdobrą nowinę,
więźniom głosiłwolność, a niewidomym przejrzenie; abym uciśnionych odsyłał wolnymi. (Łk 4,18)
Dzięki Arce zacząłem rozumieć, czym dla ubogich jest Dobra Nowina.
W czasach Jezusa było wiele ludzi ubogich, uciskanych, niewidomych i odrzuconych. Wielu
trędowatych cierpiało nie tylko z powodu odrzucenia. Byli traktowani jako „niedotykalni", a ci, którzy
byli w jakiś sposób związani z nimi, stawali się nieczystymi. Ich choroba była widziana jako kara
pochodząca od Boga.
Ludzie tacy jak oni byli wykluczeni, uwięzieni w przekonaniu o swej bezużyteczności, w poczuciu
nędzy i winy. Nie mieli ani przyszłości, ani nadziei.
W tym samym czasie inni żyli w luksusie. Mieli władzę, prestiż i przywileje. Żyli w błogim
samozadowoleniu. Ich powodzenie i dobrobyt były uważane za znaki Bożego błogosławieństwa i
przywilejów. Te dwa światy były oddzielone murem: bogaci, generalnie pogardzający ubogimi, i ubodzy,
zamknięci w sobie z poczuciem odrzucenia i smutku. Jezus opisał te dwa światy w jednej ze swych
przypowieści:
Żył pewien człowiek bogaty, który ubierał się w purpurę i bisior i dzień w dzień świetnie się bawił. U bramy
jego pałacu leżałżebrak okryty wrzodami, imieniem Łazarz. Pragnął on nasycić się odpadkami ze stołu bogacza;
nadto i psy przychodziły i lizały jego wrzody. Umarł żebrak, i aniołowie zanieśli go na łono Abrahama. Umarł takie
bogacz i został pogrzebany. Gdy w Otchłani, pogrążony w mękach, podniósł oczy, ujrzał z daleka Abrahama i
Łazarza na jego tonie. I zawołał: „Ojcze Abrahamie, ulituj się nade mną i poślij Łazarza; niech koniec swego
palca umoczy w wodzie i ochłodzi mój język, bo strasznie cierpię w tym płomieniu". Lecz Abraham odrzekł: „
Wspomnij, synu, ze za życia otrzymałeś swoje dobra, a Łazarz przeciwnie, niedolę; teraz on tu doznaje pociechy, a
ty męki cierpisz. A prócz tego między nami a wami zionie ogromna przepaść, tak ze nikt, choćby chciał, stąd do was
przejść nie może ani stamtąd do nas się przedostać". (Łk6,19-26).
Jezus jadał z ludźmi bogatymi, jak Szymon faryzeusz i Zacheusz. Wzywał ich do przemiany, aby
dzielili się swoimi dobrami z ludźmi potrzebującymi, zamiast nimi pogardzać. Nie upierał się, żeby
sprzedawali swoje domy, ale wzywał ich, by otwarli swe serca dla ubogich. Po spotkaniu z Jezusem
Zacheusz postanowił oddać połowę swego majątku ubogim. Jezus bardzo wyraźnie stwierdza, że:
Błogosławieni jesteście wy, ubodzy, albowiem do was należy królestwo Boże.
Błogosławieni wy, którzy teraz głodujecie, albowiem będziecie nasyceni.
Błogosławieni wy, którzy teraz płaczecie, albowiem śmiać się będziecie.
Błogosławieni będziecie, gdy ludzie was znienawidzą i gdy was wyłączą spośród siebie, gdy zelżą was i z
powodu Syna Człowieczego podadzą w pogardę wasze imię jako niecne: cieszcie się i radujcie w owym dniu, bo
wielka jest wasza nagroda w niebie. Tak samo bowiem przodkowie ich czynili prorokom.
Natomiast biada wam, bogaczom, bo odebraliście już pociechę waszą. Biada wam, którzy teraz jesteście
syci, albowiem głód cierpieć będziecie. Biada wam, którzy się teraz śmiejecie, albowiem smucić się i płakać
będziecie.Biada wam, gdy wszyscy ludzie chwalić was będą. Tak samo bowiem przodkowie ich czynili fałszywym
prorokom. (Łk 6,20-26)
Jezus nie przyszedł, aby sądzić i potępiać, ale aby rozproszone dzieci Boże zgromadzić w jedno. (J
11,52) On przyszedł zburzyć mur dzielący biednych i bogatych, silnych i słabych, zdrowych i chorych,
tak żeby wszyscy mogli się pojednać i uświadomić sobie, że wszyscy są częścią tego samego ciała.
Kiedy Jezus przemierzał drogi Galilei, ludzie słabi, chorzy i ubodzy wyczuwali Jego dobroć i
współczucie. On ich kochał. Uzdrawiał chorych, dawał siłę i nadzieję każdej napotkanej osobie.
Wchodził nawet do miejsc o wątpliwej reputacji. Był blisko tych, co sami siebie uważali za religijne
wyrzutki. Przemawiał do nich ukazując łagodnie Bożą dobroć i miłosierdzie. Nie chciał przemieniać
struktur organizacyjnych społeczeństwa siłą czy nowymi surowymi prawami, ale poprzez przyjaźń z
bezsilnymi, ukazywanie drogi ku pokorze i wspólnocie serc.
Żydzi byli uciśnieni i upokarzani. W warunkach rzymskiej okupacji żyli pod jarzmem obcych
żołnierzy i brutalnej władzy przedstawiciela rzymskiego cesarza. Pomiędzy Żydami i Rzymianami stał
mur przesądów i nienawiści.
Jezus nie ubiegał się o władzę królewską dla stworzenia nowego sprawiedliwego społeczeństwa, w
którym każda osoba byłaby darzona szacunkiem. Zamiast tego wkroczył na szlak wiodący ku pokorze,
aby się utożsamić ze zranionymi. Paweł zapraszał swych uczniów w Filippach, aby weszli na ten sam
szlak:
To dążenie niech was ożywia; ono też byto w Chrystusie Jezusie. On, istniejąc w postaci Bożej, nie skorzystał
ze sposobności, aby na równi być z Bogiem, lecz ogołocił samego siebie, przyjąwszy postać sługi, stawszy się
podobnym do ludzi. A w zewnętrznym przejawie, uznany za człowieka, uniży t samego siebie, stawszy się
posłusznym aż do śmierci -i to śmierci krzyżowej. (Flp 2,5-8)
Jezus zaprasza swych uczniów, aby nie szukali znaczenia czy władzy nawet za cenę czynienia
dobrze innym, ale raczej, by zajęli najniższą pozycję w celu służby na wzór niewolników. Bóg strąca
władców z tronu, a wywyższa pokornych, mówi Maryja w swym Magnificat (Łkl,52).
Jezus przedstawia całkowicie nową wizję. Bóg nie jest po prostu sprawiedliwym, łagodnym i
współczującym bytem, który czuwa nad biednymi i nawołuje bogatych, by się dzielili z ubogimi. Ten
sposób widzenia Boga znajduje się, na przykład, u Izajasza:
Czyż nie jest raczej ten post, który wybieram:rozerwać kajdany zła, rozwinąć więzy niewoli, wypuścić wolno
uciśnionych i wszelkie jarzmo połamać; dzielić swój chleb z głodnym, wprowadzić w dom biednych tułaczy,
nagiego, którego ujrzysz, przyodziać i nie odwrócić się od współziomków. Wtedy twoje światło wzejdzie jak zorza i
szybko rozkwitnie twe zdrowie. Sprawiedliwość twoja poprzedzać cię będzie, chwata Pańska iść będzie za tobą.
Wtedy zawołasz, a Pan odpowie,wezwiesz pomocy, a On [rzeknie]: „Oto jestem!"
Jeśli u siebie usuniesz jarzmo,przestaniesz grozić palcem i mówić przewrotnie,
jeśli podasz twój chleb zgłodniałemui nakarmisz duszę przygnębioną,
wówczas twe światło zabłyśnie w ciemnościach, a twoja ciemność stanie się południem.
Pan cię zawsze prowadzić będzie,nasyci duszę twoją na pustkowiach.
Odmłodzi twoje kości,tak że będziesz jak zroszony ogród i jak źródło wody, co się nie wyczerpie. (Iz 58,6-11)
Jezus nie służy ubogim. On staje się jednym z nich. Słowo staje się ciałem: Wszechmogący staje się
bezbronnym dzieckiem, które wzbudza odruch miłości. Jego słowa, czyny, całokształt Jego sposobu
bycia niepokoi ludzi, a przede wszystkim niepokoi ludzi możnych. Oni odmawiają słuchania czy
zaakceptowania Go. Szukają nawet sposobów, by Go zabić. Ostatecznie przekazują Go w ręce władz
cywilnych, przywódców rzymskich. Jezus zostaje skazany na śmierć i umiera w całkowitym opuszczeniu.
Wszyscy się z Niego wyśmiewają. On, człowiek współczujący, staje się tym, który potrzebuje
współczucia, biednym, ubogim człowiekiem. Jezus przywraca ustanowiony porządek: przynagla ludzi,
aby nie tylko czynili dobrze ubogim, ale aby odkryli Boga ukrywającego się w ubogich, aby odkryli, że
ubodzy posiadają moc uzdrawiania i uwalniania ludzi.
II
DUCHOWOŚĆ SKUPIONA WOKÓŁ TAJEMNICY UBOGIEGO
Dwa światy dzisiaj
Dwa światy, które istniały w czasach Jezusa, wciąż istnieją dzisiaj w każdym kraju, mieście i w
każdym ludzkim sercu. Z jednej strony są bogaci, którzy, przekonani o samowystarczalności, nie
rozpoznają własnej potrzeby miłości i bliskości innych ludzi. W każdym z nas jest coś z człowieka
bogatego. Są ludzie bogaci materialnie, kulturalnie, a nawet duchowo, którzy żyją w samozadowoleniu i
luksusie, uwikłani w sidła dóbr, władzy i przywilejów. Oni posiadają więcej, niż potrzebują, a mimo to
wciąż pragną jeszcze więcej! To oni pogardzają ludźmi odmiennymi i słabymi.
Zawsze też są ubodzy, wielka rzesza ludzi żyjących w ubóstwie i nędzy, niezaradnych życiowo:
bezdomnych, bezrobotnych, pokrzywdzonych, cierpiących z powodu choroby umysłowej, z powodu
upośledzeń umysłowych czy fizycznych. Są ludzie starzy, żyjący w samotności i zapomnieniu, ludzie
umysłowo niezrównoważeni, ludzie tkwiący w sidłach zniekształconych wyobrażeń o sobie samych. Są
cierpiący z niedożywienia i głodu, uchodźcy ukrywający się przed nienawiścią, gwałtem i wojną.
Jezusowe przesłanie dzisiaj jest takie jak zawsze: On przychodzi, by zgromadzić w jedno wszystkie
rozproszone dzieci Boże i dać im pełnię życia. Pragnie położyć kres nienawiści, uprzedzeniom i lękom,
które wyobcowują ludzi i grupy społeczne. Pragnie stworzyć w tym podzielonym świecie miejsce
jedności, pojednania i pokoju, zapraszając bogatych, by umieli się dzielić, a ubogich, by podtrzymywali
nadzieję. Posłannictwem Arki, a także innych wspólnot jest zburzenie ścian dzielących słabych i silnych,
tak że wspólnie mogliby oni uświadomić sobie, jak bardzo potrzebują się nawzajem, i w ten sposób
zjednoczyć się. To jest Dobra Nowina.
Społeczeństwo rywalizacji
Ponieważ nasze zachodnie społeczeństwa są społeczeństwami konsumpcyjnymi, które popierają
indywidualizm, są one również społeczeństwami rywalizacji. Już w szkole uczy się dzieci, że powinny się
wysilać, aby być pierwszymi na mecie, że muszą zwyciężać, jeśli chcą być podziwiane, że tylko wtedy,
gdy jako młodzi ludzie wykażą się sukcesami, mogą mieć nadzieję na zdobycie szanowanego,
wpływowego i dobrze płatnego stanowiska w przyszłości. Praktycznie na każdej drodze życia ludzie
usiłują się wspinać po drabinie sukcesów, aby mieć więcej: więcej pieniędzy, większe wpływy, więcej
uznania.
Są pewne pozytywne elementy zawarte we współzawodnictwie. Pozwala ono ludziom rozwijać
talenty i ujawniaćw sobie to, co najlepsze. Bez współzawodnictwa czy bez pragnienia sławy lub podziwu
postęp ludzkości w wielu dziedzinach byłby wolniejszy. Ubieganie się o doskonałość rozwija
doskonałość. Ale współzawodnictwo posiada również swoją złą stronę. W każdym wypadku, gdy ktoś
zwycięża, wielu innych przegrywa, czują się zniechęceni i przestają rozwijać swoje talenty. Niezdolni do
wspinania się po drabinie sukcesu, spadają w przepaść i tracą pewność siebie, zaś ludzie sukcesu,
osiągając wyższy szczebel drabiny społecznej, są skłonni nimipogardzać.
Ja byłem częścią tego świata rywalizacji. Chciałem być „na szczycie". Dostrzegałem znikomą
wartość tych, co byli „na dnie", nawet jeśliod czasu do czasu usiłowałem pomóc im w potrzebie, czyniąc,
co w mojej mocy, aby podciągnąć ich w górę, zachęcając do szukania sukcesu i lepszegopoziomu życia.
W 1963 roku dzięki o. Tomaszowi Philippe odkryłem świat tych ludzi. Odwiedzając zakłady,
schroniska i szpitale psychiatryczne poznałem zupełnie nowy świat ludzi chorych i upośledzonych
umysłowo. To był świat rozpaczy i szaleństwa. Ci ludzie byli ukryci przed oczami społeczeństwa, tak
aby nie przypominali o swoim istnieniu. Zamknięci razem w pokojach, snuli się z kąta w kąt przez cały
dzień, gdyż nie mieli nic lepszego do zrobienia. Niektóre sypialnie były nawet dobrze zorganizowane,
ale nie było w nich absolutnie nic osobistego.
Pracownicy tych instytucji to często ludzie o dobrym sercu, ale nie mający czasu, by poświęcić go
każdemupacjentowi z osobna. Stąd też mężczyźni i kobiety cierpiący z powodu upośledzeń umysłowych
bywali zaniedbani, pozostawieni samym sobie, a czasem nawet źle traktowani. Gdy usiłowali się
Zgłoś jeśli naruszono regulamin