Winter Kiss-Prolog.pdf
(
137 KB
)
Pobierz
708589518 UNPDF
Deborah Cook-Winter Kiss Tłumaczenie: Slave83
Beta: madlen
WINTER KISS – POCAŁUNEK ZIMY
Prolog
Chicago 9 Lutego 2009
Erik niecierpliwie przemierzał podłogę swojego odnowionego strychu. Budynek został
przebudowany od czasu pożaru przed rokiem, i choć był podobny do jego dawnej rezydencji,
obecność Eileen i ich córki zmieniła miejsce. To było coś więcej niż tylko dziecięce zabawki i
przedmioty rozrzucone w kuchni, nowe kosmetyki w łazience, szafy pełne kobiecych ubrań
lub inwazja włóczki- bardziej przyjazna atmosfera zawładnęła tą niegdyś surową
przestrzenią.Dawne zakwaterowanie Eryka stało się w końcu domem i był zadowolony z tej
zmiany.
Od północy Zoë miała kolki i Eileen pozostawała z nią. Było zaledwie po dziewiątej rano, i
tego dnia Eileen nie musiała iść na uczelnię, ale dzień był tak zachmurzony, że było jeszcze
ciemno. Erik chodził z córką, przejmując swoją zmianę w tym, co wydawało się daremnym
wysiłkiem uspokojenia jej.
Erik był niespokojny. Czuł, jakby jego ciało unosiło się na krawędzi zmiany, ale nie rozumiał
- dlaczego. Nie było zagrożenia dla jego rodziny lub domu, żadnej obecności innych Pyrów,
czy Slayersów w sąsiedztwie. To prawda, że potrzebował snu, ale te odczucia były inne.
Może po prostu był zaniepokojony.
Minął rok od ostatniego zaćmienia. Jego własny Ognisty Sztorm był zapowiedziany przez
pełne zaćmienie księżyca, jak te wcześniejsze Donovana i Quinna. Ale Eryk sprawdzał, i nie
powinno być żadnych całkowitych zaćmień przed grudniem 2010.
Czy to oznaczało, że w tej przerwie nie będzie Ognistych Sztormów dla innych Pyrów?
Czy może to oznaczało, że Ogniste Sztormy były mniej istotne w znaczeniu dla przetrwania
Pyrów? Wiwerna przepowiedziała, że te trzy Ogniste Sztormy były decydujące dla Pyrów, że
muszą być skutecznie zrealizowane przez Pyrów, aby mieli możliwość walki w ostatniej
wojnie ze Slayersami. Czy późniejsze Ogniste Sztormy były mniej ważne?
Erik nie wiedział, i nie miał kogo się spytać.
Slayersi milczeli, byli niemal nieobecni w wyczuwaniu świata przez Eryka, ale on temu nie
dowierzał. Magnus się nie poddał, ani nie umarł czy odszedł.
Magnus gdzieś coś knuł. Erik zarówno chciał wiedzieć, co to było ale jednocześnie bał się, że
to prawda. W przeszłości poszukałby swoich starych wrogów, ale teraz Eryk miał partnerkę i
dziecko.
Co więcej, Erik i Eileen mieli córkę, co oznaczało, że następną Wiwerną jest jego dziecko,
które musiał wychować i chronić. Oznaczało to także, że nie może uzyskać dostępu do
mądrości Wiwerny, aż Zoë sama nauczy się mówić.
Nie będzie mógł się z nią porozumieć, dopóki ona nie przejdzie okresu dojrzewania. Tak było,
gdy to mężczyzna Pyrów ostatecznie wchodził w posiadanie swoich mocy. Erik nie wiedział,
jak to działa na Wiwernę, nie było niczego w nielicznej literaturze, co by się odnosiło na
temat Wiwerny i Pyrów.
Eileen zaglądnęła do niego.
Erik nie miał informacji i nikogo, kogo mógłby zapytać. To nie był jego ulubiony stan rzeczy.
Więc chodził z drażliwą Zoë i próbował złagodzić własny niepokój.
- Tak sobie myślałam -
powiedziała Eileen, jej głos zaskoczył Erika.
Odwrócił się znajdując ją w drzwiach sypialni, jej piękne włosy były w nieładzie, jej koszula
nocna powłóczyście układała się wokół kolan.
- Myślałem, że śpisz.
- Spałam. -
Wzięła butelkę z sokiem z lodówki i nalała sobie szklankę, spoglądając na niego z
uśmiechem. -
Czy wiedziałeś, że dziś rano jest półcieniowe zaćmienie księżyca?
- Nie, czekam tylko na całkowite zaćmienia. -
Erik domyślił się jednak, że częściowe
zaćmienie może być powodem jego niepokoju. Nigdy wcześniej nie był wrażliwy na
częściowe zaćmienia, ale wiele się zmieniło w świecie Pyrów.
Czy to dlatego Zoë także nie może spać? Jak wiele z Pyra już w niej było? Jak wiele jeszcze
będzie?
Eileen sączyła swój sok, obserwując Erika uważnie, tak że wiedział, iż ona ma coś więcej do
powiedzenia.
- Wpadłaś na coś -
zasugerował.
- Istnieją trzy półcieniowe zaćmienia księżyca z rzędu w tym roku. Jedno dzisiaj. –
Spojrzała przelotnie na zegar.
- Za piętnaście minut osiągnie pełnię. Następne jest w lipcu,
a kolejne w sierpniu.
- Więc?
- Co, jeśli to nie jest półcień, ale cień? Co, jeśli te zaćmienia dotyczą smoków cienia?
- To śmieszne. Slayersi nie mogą mieć Ognistych Sztormów....
- Ale jeden ze smoków cienia nie jest Slayersem, prawda?
Erik spojrzał na nią zdumiony, kiedy wreszcie zrozumiał.
- Delaney.
- Delaney -
Eileen zgodziła się i dokończyła swój sok.
- Nie jestem pewien, czy on właściwie liczy się jako smok cienia. Może jest zaledwie w
cieniu.
- Był martwym Pyrem, kiedy został zmuszony do wypicia Eliksiru ze Smoczej Krwi,
który wskrzesza umarłych i zamienia je w smoki cienia...
- Ale nie żył na tyle długo, żeby dusza opuściła jego ciało. -
Na spojrzenie Erika, Eileen
wzruszyła ramionami
. - To znaczy, w terminologii Pyrów , jego iskra boża jeszcze nie
wróciła do Wielkiej Wiwerny.
- Magnus nie potrafił go zdeprawować -
powiedział Eryk
. – Delaney nie był Slayersem,
który wybrał wypicie eliksiru, i odmówił też stania się jednym z nich.
- Gdzie on jest?
- Nie jestem pewien.
- Czy nie czujesz jego obecności?
- Nie szukałem.
Eileen popatrzyła na niego, i poczuł się zmuszony do powiedzenia czegoś więcej. Erik
westchnął
.
- Wiem, że zlikwidował wszystkie swoje aktywa. Sprzedał swój samochód, dom w Seattle
oraz połowę firmy turystycznej, którą założył razem z Niallem - Niallowi po okazyjnej
cenie. Nie wrócił również do Sloana na dalsze leczenie i porady. Nie odpowiada na żadne
zapytania w starej mowie.
– Napotkał wzrok Eileen, wiedząc, że nie spodobała jej się jego
odpowiedź. -
Delaney nie chce być odnaleziony. Muszę uszanować jego potrzebę
prywatności i jego świadomość własnej rzeczywistości.
Gdy Eileen przemówiła, jej głos był tak starannie obojętny, że Erik wiedział, jak silne uczucia
ma względem jego wyborem
.
- Co z ochroną jego Ognistego Sztormu?
Czy Delaney mógł mieć Ognisty Sztorm?
Erik odkrył, że córka patrzy na niego z szeroko otwartymi oczami. W wieku trzech miesięcy
była zbyt młoda, by naprawdę zrozumieć, co widziała, i Erik o tym wiedział, ale wciąż nie
mógł zaprzeczyć swojemu przeczuciu, że ona rozumie o wiele więcej niż ktokolwiek
oczekiwał. Teraz przyglądała mu się tak poważnie, że mogłaby czytać w jego myślach.
Kwestionując jego wybór, tak jak Eileen zrobiła.
To właśnie w takich momentach jak ten, Erik wierzył, że Zoë już była Wiwerną, że jej dusza
była stara i już gotowa do wyznaczonego zadania, że to po prostu jej ciało powstrzymywało ją
od aktywnego udziału. Postanowił zaufać swoim przeczuciom.
Być może były też inne sposoby dotarcia do tego, co wiedziała.
- Pomożesz mi, Zoe? -
Wymruczał w starej mowie, w mowie, której ludzie nie słyszeli.
Dziecko mrugnęło raz, zanim ponownie utkwiło w nim swój wzrok.
Czyżby go usłyszała? Tak mu się wydawało.
- Jest dziwne połączenie między wami, to na pewno -
powiedziała cicho Eileen
.
- Czy to Cię martwi?
Uśmiechnęła się
.
- To mnie fascynuje. Ale znów, mam tendencje do wierzenia w takie tam rzeczy o starych
duszach i odnajdywaniu siebie raz po raz.
Ich spojrzenia spotkały się i zwarły, gdy Erik uśmiechnął się do swojej żony i partnerki. To
ona nauczyła go, że nie wszystko jest logiczne, i że odnosiło się korzyści, jeśli podjęło się
ryzyko.
- Napełnijmy zlew wodą –
zaproponował impulsywnie
. - Smocze Jajo jest roztrzaskane,
nie do naprawienia, ale czasami miska z wodą jest tak samo dobra.
- Albo ocean może być ciemnym zwierciadłem -
zgodziła się Eileen. Napełniła kuchenny
zlew, pociągnęła za żaluzje i zgasiła światło. Stanęli obok siebie w ciemnej kuchni, dziecko
umieścili między sobą na biodrze Erika.
Zoë przerwała rozdrażniona.
Erik pocałował dziecko w czoło i szepnął jej do ucha.
- No dalej, Zoë. Wywołaj mi wizję, która powie mi, co robić. -
Następnie przemówił w
starej mowie
. -Pomóż mi, Wiwerno".
Erik patrzył ze zdumieniem, jak dziecko sięga pulchną rączką rozpostartymi palcami nad
powierzchnię wody.
Następnie złapał oddech, gdy na powierzchni wody zawirowały ciemne kłęby. Pochylił się
bliżej, przykuwając swą uwagę do kształtującej się wizji, serce zabiło mu mocniej, gdy obraz
stał się przejrzysty. Patrzył chciwie, jak hebanowy kłąb rozdziela się, ujawniając wirującą
czerwoną ciecz.
- Eliksir Smoczej Krwi –
wyszeptał Erik, przypominając sobie mignięcie, jakie miał w
swoim śnie o Sigmundzie.
Dziecko wyciągnęło swą rączkę bliżej, prawie dotykając powierzchni wody. Eliksir wypłynął
i w zasięgu wzroku pojawił się ogromny pazur czerwonego smoka. Mignął on tylko Erikowi,
zanim zniknął ponownie w mroku Eliksiru. Zadrżał, gdy pojął co stworzyło Eliksir.
Kłęby rozdzieliły się dalej, ukazując jaskinię, z Eliksirem umieszczonym w ogromnym
flakonie na jednej ze ścian w tym pomieszczeniu.
- To jest sanktuarium, w którym Magnus zabezpieczył źródło Eliksiru -
mruknął
.
- Czy to tam jest Delaney? -
Zapytała Eileen.
Wizja zawirowała, a następnie pomknęła przez wejście do labiryntu na zewnątrz, do
zaparkowanego samochodu. Wysoki mężczyzna o kasztanowo rudych włosach siedział w
fotelu kierowcy, Erik natychmiast rozpoznał w nim Delaneya. Wyglądał na
zdeterminowanego.
- Myśli, że sam potrafi wyeliminować Eliksir –
powiedział.
- Magnusowi nie spodoba się ten plan za bardzo -
mruknęła Eileen
. - Gdzie dokładnie
jest Eliksir?
- W sanktuarium, ale nie wiem gdzie. Musimy go znaleźć.
Kłęby ponownie zakryły powierzchnię wody i Erik wiedział, że wizja się skończyła.
Pocałował swoją córkę, przekonany, że przyniosła mu ten dar, ale skrzywił się, gdy ona
ponownie wyciągnęła rączkę. Ku jego zdziwieniu, złote linie, podobne do tych, które kiedyś
pojawiały się na powierzchni Smoczego Jaja, tańczyły na powierzchni wody. Przedstawiały w
zarysie kontynent Ameryki Północnej w lśniącym złocie.
- Och-
powiedziała Eileen, która nigdy nie widziała Smoczego Jaja.
Erik nie odważył się nawet mrugnąć, by nie przeoczyć szczegółów. Jego serce waliło. Zoë już
teraz była tak potężna! Linia długości i szerokości geograficznej zostały wyrysowane, by móc
wyznaczyć miejsce.
- Ohio
1
-
powiedziała Eileen, pochylając się do przodu, aby się temu przyjrzeć
. - Na
południu.
- W drogę -
powiedział Erik, kierując się do drzwi na dach. Czuł zmiany budujące się w nim,
wzrastające do apogeum, że nie był w stanie zaprzeczyć. W myślach obliczał, że mógł
dolecieć do Ohio w ciągu kilku godzin, być może na czas, aby powstrzymać Delaneya przed
popełnieniem błędu....
Eileen położyła dłoń na jego ramieniu, by go zatrzymać.
- Nie tak szybko, panie Sorensson. Czy nie pamiętasz, jak Delaney próbował dotrzeć do
synów Sary i Alex, podczas gdy obie były jeszcze w ciąży?
- To nie było zamiarem Delaneya. Magnus umieścił w jego podświadomości polecenie i
nie mógł się tego wyprzeć.
- To dlatego skazał się na zesłanie. -
Eileen była ponura
. - Aby chronić dzieci Pyrów. -
Sięgnęła i wyłuskała z ramion Eryka teraz już śpiące dziecko, następnie spojrzała na niego. -
Trzeba znaleźć sposób, aby wesprzeć Ognisty Sztorm Delaneya bez ryzykowana życiem
Zoë.
Jej punkt widzenia był do przyjęcia. Serce Erika zacisnęło się. Jeśli Slayersi weszliby w
posiadanie nowej Wiwerny – cóż, Erik nie zamierzał nawet rozważać takiej możliwości. Nie
mógł zostawić dziecka samego z Eileen, nie bez jego osobistej ochrony ich obu. A nie odważy
się zabrać je bliżej Delaneya. Skrzywił się, był między młotem a kowadłem, pomiędzy
swoimi obowiązkami. Eileen, jak to często bywało, miała rozwiązanie
.
- Pamiętaj, że znakiem wielkiego przywódcy jest jego zdolność do przydzielania zadań.
- Nie mogę wysłać Quinna ani Donovana...
- Ponieważ Quinn nie pojedzie bez Sary i ich dziecka Garreta, a Donovan bez Alex i
Nicka. –
dokończyła Eileen, doskonale rozumiejąc jego myśli.
- Sloane -
powiedział Eryk
. - Aptekarz może być w stanie pomóc Delaneyowi przejść
przez to wyzwanie.
- A co z Niallem? -
Zasugerowała Eileen
. - Byli partnerami i przyjaciółmi. Mógłby ci
przez wiatr wysłać aktualne wieści.
- Niall ma telefon komórkowy. -
Erik poczuł się zmuszony do odnotowania tego faktu
. -
Wszyscy mamy.
Eileen roześmiała się.
-
Nie wciskaj mi tu kitu
.
Wy Pyrowie za bardzo kochacie waszą starą mowę, by
zrezygnować z jej używania.
- To tradycja
– upierał się Erik. Poczuł jak zaćmienie przesuwa się w kierunku swojego
całokształtu, nawet półcieniowe zaćmienie sprawiało, że jego ciało wrzało z pragnienia
przemiany.
Eileen uśmiechnęła się do niego, sięgając i wyciskając pocałunek na jego policzku
.
- Zrób, co musisz zrobić, później przyjdź do nas do łóżka. -
Napotkała jego wzrok, jej
oczy przemknęły po nim, gdy jego pragnienie by się zmienić stało się jeszcze silniejsze.
Wiedział, że ona to rozumie.
– Szybko.
Erik nie mógł się z tym spierać. Zasunął żaluzje, pogrążając główne pomieszczenie strychu w
ciemności, po czym jego ciało poddało się chęci do zmiany kształtu. Dobrze było czuć
przepływającą moc przez niego, pozwolić swojemu ciału zrobić to, co robiło najlepiej. Czuł
się potężny i niepokonany, silny w swym legowisku. Przypomniał sobie, że Wiwerna była w
stanie móc odmówić wezwaniu księżyca, nawet w pełnym zaćmieniu, i zastanawiał się, czy
takiej umiejętności można było się nauczyć. Następnie Erik zamknął oczy i skoncentrował
się, próbując określić z maksymalną dokładnością odpowiednie lokalizacje Sloana i Nialla.
1 Ohio - stan w północno-wschodniej części Stanów Zjednoczonych, nad jeziorem Erie.
http://pl.wikipedia.org/wiki/Ohio
Plik z chomika:
pinezka1985
Inne pliki z tego folderu:
BMS -rozdziały 10-11.pdf
(225 KB)
Slider, całość.pdf
(2242 KB)
Samantha Towle - (The Storm #1) - The Mighty Storm PL.pdf
(4484 KB)
Winter Kiss-Prolog.pdf
(137 KB)
Jane Harvey Berrick - Slave to the rhythm PL.pdf
(2423 KB)
Inne foldery tego chomika:
EN
Zgłoś jeśli
naruszono regulamin