JG_o_Masonerii.doc

(58 KB) Pobierz
JĘDRZEJ GIERTYCH

JĘDRZEJ GIERTYCH

 

O ROLI OBOZU MASOŃSKIEGO

W PRZEBIEGU DZIEJÓW

 

WERS
WYDAWNICTWO
Poznań 2000

 

Kilkakrotnie w ostatnich czasach znalazł się na łamach polskiej prasy zarzut pod adresem Dmowskiego, że przypisuje przesadne znaczenie masonerii i że widzi wpływ i rolę masonerii tam, gdzie dokonały się procesy samorodne, albo też, gdzie w najlepszym razie możnaby stwierdzić akcję wielkiego kapitału, poszczególnych rządów itp. Z tym samym zarzutem spotkałem się nieraz w rozmowach.

Zarzut jest na tyle poważny, że wydaje mi się koniecznym, mimo iż nie został on nigdzie sformułowany w sposób szerszy, dać nań odpowiedź, biorąc Dmowskiego w obronę.

Trzeba zacząć od stwierdzenia, że Dmowski nie był historykiem, lecz politykiem i że dawanie dowodów na każde wypowiadane przezeń twierdzenie nie było jego obowiązkiem. Nie wszystko, co jest prawdą, da się udowodnić. Historyk i sędzia potrzebują nieodpartych dowodów (historyk mniej od sędziego, bo wolno mu wysuwać hipotezy), ale polityk często musi się prawdy jedynie domyślać. Ma on nawet obowiązek umysł swój na domysły wysilać - bo tocząc polityczną walkę, musi orientować się w dążeniach sił z którymi walczy, ale nie zawsze, ba! raczej nawet rzadko może istotne zamiary, plany, możliwości i zasoby tych sił znać w sposób ścisły. Brak dokładnych informacji zastępuje mu intuicja, domysł, rozumowanie, wnioskowanie o całości z informacji cząstkowych. W tym samym położeniu jest wódz na wojnie i stojący u jego boku oficer wywiadu; wiedzą oni o przeciwniku coś niecoś - ale wiedzą nie wszystko, a często nie wiedzą właśnie rzeczy najważniejszych. Dobry wódz - to jest ten, które umie się zamiarów przeciwnika domyślić i umie te zamiary pokrzyżować. Być może myli się on w ocenie przeciwnika w niejednym szczególe - ale odniesie zwycięstwo, jeśli jego pogląd na akcję, zamiary, możliwości i siły przeciwnika jest trafny w podstawowym zrębie.

Dmowski toczył wielką walkę o odbudowanie państwa polskiego, zjednoczonego z trzech zaborów, sięgającego od gór aż do morza, całkowicie odgradzającego od siebie Niemcy i Rosję - i w walce tej musiał przełamywać opory nie tylko obcych rządów (także i pozornie przyjaznych, np. angielskiego), ale i obozu masońskiego. Zadaniem jego nie było gromadzenie dokumentacji historycznej na udowodnienie tego, czy innego faktu, ale odniesienie zwycięstwa. Jeśli podejrzewał na zasadzie znanych sobie poszlak, albo nawet tylko na podstawie irracjonalnej intuicji, że w jakiejś sprawie napotyka na przeszkody ze strony obozu masońskiego - to skłaniało go to do działań, które mogły mu ułatwić zwycięstwo, a zarazem mogło to później znaleźć się w jego tej czy innej quasi-pamiętnikarskiej czy innej relacji. Mógł się czasem pomylić. To nie jest jednak powód, byśmy mu mieli czynić zasadnicze zarzuty.

Historyk, gdy coś twierdzi, musi wykazać, że taki a taki dokument, taka a taka relacja naocznego świadka upoważniają go do takiego a takiego wniosku. Ale wiele rzeczy się dzieje, po których dokumentów, ani zeznań świadków nie zostaje. Zwłaszcza wpływ organizacji tajnych często nie pozostawia po sobie śladu. Dmowski jako działacz Ligi Polskiej i Ligi Narodowej miał duże doświadczenie dotyczące funkcjonowania organizacji tajnych. Mógł się domyślać wielu rzeczy, które się udowodnić nie dadzą. Jeśli coś na ten temat twierdzi - nie możemy żądać od niego dowodów i wskazania na historyczne źródło. To raczej jego przeświadczenie, jego intuicja jest tu historycznym źródłem. Powinniśmy wziąć je w rachubę jako poszlakę, choć rzecz prosta jeszcze nie jako dowód.

To jedno.

Ale teraz sprawa o wiele ważniejsza. Obóz masoński - to niekoniecznie jest akurat ta, czy inna loża i akurat to czy inne, zorganizowane działanie określonej loży, czy grupy lóż. Mówiąc o obozie masońskim, czy nawet wprost o masonerii, Dmowski niekoniecznie zawsze miał na myśli masonerię jako zorganizowany aparat. Wiedział dobrze, że można było, zwłaszcza w obozie przeciwników mówić o poczynaniach "endecji", czy nawet poczynaniach Ligi Narodowej, mając na myśli niekoniecznie jakieś ściśle sprecyzowane działanie, postanowione na jakimś posiedzeniu i wykonane w sposób planowy, ale także i nieuchwytną tendencję, wyrażającą się w solidarnym, choć nie uplanowanym działaniu, wynikającym ze zgodności w myśleniu. W ten sam sposób można było myśleć i mówić o poczynaniach i dążnościach masonerii, czy też masońskiego obozu.

Obóz masoński - to jest coś więcej, niż sama tylko suma pewnej ilości lóż. Każdy obóz polityczny i tak samo każdy prąd ideowy czy kulturalny w świecie jest zwykle czymś o wiele szerszym niż leżący u jego podwaliny aparat organizacyjny. Jeśli na przykład weźmiemy jakąś wyraźnie zarysowaną polityczną partię, możemy w niej rozróżnić po pierwsze szczupły aparat organizacyjny tych, co prowadzą politykę tej partii i stoją na jej czele, i po wtóre szerokie kadry formalnych członków tej partii, których rola ogranicza się do łożenia środków na działalność aparatu kierowniczego, oraz w niektórych wyjątkowych momentach - na przykład w czasie kampanii wyborczej, albo jakiegoś wielkiego politycznego wstrząsu, wojny domowej, wielkiego strajku itp. - do czynnego udziału w jakiejś akcji o charakterze mniej lub więcej wykonawczym, po trzecie ideologów tej partii, którzy może nawet formalnie do niej nie należąc, głoszą jej poglądy w książkach, które piszą, w czasopismach które redagują lub z którymi współpracują, w powieściach, utworach poetyckich, sztukach dramatycznych, wykładach na tematy historyczne, ekonomiczne, socjologiczne, filozoficzne, kulturalne i inne które wygłaszają, oraz w dociekaniach badawczych, które na powyższe tematy prowadzą, a po czwarte wreszcie z licznej rzeszy ludzi, którzy nie są członkami partii, ani nie uczestniczą w formułowaniu doktryny tej partii, czy w twórczości na jakimkolwiek polu, dającej wyraz jej światopoglądowi, ale są zwolennikami tej partii, tworzą opinię publiczną, która tę partię i jej sposób myślenia popiera, głosują na tę partię w rozmaitych aktach wyborczych, abonują, kupują i czytają wyrażające poglądy tej partii czasopisma i książki i są czynnikiem wpływu tej partii na najrozmaitszych polach, w życiu gospodarczym, społecznym i kulturalnym, w organizacjach zawodowych, w oświacie, w nauce i tak dalej. Dotyczy to komunistów, zarówno jak nacjonalistów, stronnictw o światopoglądzie religijnym, jak ateistycznym, tradycjonalistycznym i rewolucyjnym, liberalnym i autorytatywnym.

Słowo "komunista" albo "socjalista", albo "narodowiec", albo "liberał" niekoniecznie oznacza formalnego członka partii. Ten, kto głosi poglądy komunistyczne, albo narodowe, oraz w życiu politycznym, czy gospodarczym, czy innym przeprowadza lub popiera działania, które są zgodne z dążeniami danej partii, zasługuje na nazwę komunisty, czy narodowca w tym samym stopniu, a czasem nawet w większym, jak ten, co nosi w kieszeni legitymację partyjną.

To samo można w istocie powiedzieć o masonerii. Istnieje w świecie obóz masoński, i obóz ten nie składa się z samych tylko członków lóż. Loże są tylko kośćcem organizacyjnym tego obozu. Istnieje mnóstwo ludzi, którzy myślą, działają i zachowują się tak, jakby byli masonami, choć do żadnej loży nie należą. Ludzie ci nie są masonami, ale należą do obozu masońskiego. Najwłaściwsze nazwy jakimi należałoby ich określać to byłyby: stronnicy masonerii, promasoni, wyznawcy ideologii masońskiej, ale trudność polega na tym, że masoneria jest na ogół organizacją tajną, że jej formalni członkowie tylko rzadko się do tego członkostwa przyznają i że niełatwo jest wobec tego nieraz formalnego masona od luźnego stronnika masonerii odróżnić. Bywa tak, że ktoś uchodzi za masona, choć nim w istocie nie jest. Czasem reputacja taka może być dla danej osoby krzywdząca: na przykład w wypadku wierzącego katolika, który solidaryzuje się z masonami w działalności praktycznej i w większości poglądów, ale który ostatecznego kroku związania się z jakąś lożą uczynić nie chce. Przeważnie jednak jest to opinia w istocie tak samo słuszna i trafna jak nazwa "komunisty", "socjalisty", "piłsudczyka", "ludowca" czy "endeka", nadawana człowiekowi, który do danego ugrupowania nie należy w sensie formalno-organizacyjnym, ale należy do niego politycznie i światopoglądowo.

Dmowski nie mógł - poza wypadkami wyjątkowymi - wiedzieć na pewno, kto jest członkiem jakiejś loży, a kto nie. Toteż mówiąc o tym, że masoni robią to i to, albo masoneria prowadzi politykę taką a taką, miał na myśli nie tyle działalność tej czy innej loży, co działalność szerszego obozu, w którego łonie loże odgrywają tylko rolę drożdży, albo sztabów kierowniczych, albo komórek organizacyjnych.

Nie należy go chwytać za słowo i szukać w jego dziełach dowodów na to, że taka a taka loża coś zrobiła, czy też coś głosiła. W swym pełnym doświadczeń życiu wykrył on, że istnieje obóz masoński jako odrębna siła polityczna w świecie i że obóz ten jest przeciwny celom, do których on, Dmowski, w swej polityce dąży. Ważne to odkrycie - i przenikliwy snop światła rzucony i na ubiegłe dzieje i na bieżącą politykę. Bądźmy Dmowskiemu za to odkrycie wdzięczni - i nie żądajmy od niego więcej, niż nam dał. Nie żądajmy dokumentacji, takiej, jakiej moglibyśmy oczekiwać od badacza historii - i zadowólmy się otrzymaniem od niego tego, co jest jego intuicją polityka i oceną wodza, oglądającego ugrupowanie i akcję nieprzyjaciela i wyciągającego o zamiarach tego nieprzyjaciela wnioski.

Cóż to jest obóz masoński w świecie? Odpowiem na to nie tylko usiłując wyrazić poglądy Dmowskiego, ale i wyrażając swoje własne.

Jest to obóz, wyznający ideologię przeciwstawną tradycyjnemu światopoglądowi chrześcijańskiemu i zmierzający do przebudowania świata chrześcijańskiego, a więc przede wszystkim Europy i krajów pozaeuropejskich ogarniętych europejskim wpływem, w duchu pojęć, wrogich Kościołowi Katolickiemu, oraz wrogich temu, co możemy nazwać cywilizacją łacińską, a więc temu, co się wywodzi z Rzymu, lub ze średniowiecza. Początek formalny masonerii to jest założenie wielkiej loży londyńskiej w roku 1717, ale obóz, któremu powstanie tej loży nadało formę organizacyjną, istniał i przedtem. W braku lepszej nazwy, możemy także i obóz różokrzyżowców XVII stulecia, do którego należeli tacy ludzie jak Jan Amos Komensky, albo obóz Cromwella, Rakoczych, a nawet dużo wcześniej templariuszy, a może nawet i krzyżaków nazywać obozem, wczesnomasońskim, czy przedmasońskim. Początki jego były zapewne manichejskie, choć pewien wpływ na jego ukształtowanie się i rozwój wywarli też i Żydzi.

Obóz ten przeprowadzał w każdym kraju politykę w duchu antytradycjonalistycznym i laickim, zwalczając Kościół, zwalczając wpływ religii w szkolnictwie i kulturze, zwalczając wiele tradycyjnych zasad i pierwiastków w ustroju społeczeństwa i państwa oraz starając się obalić rządy tych, którzy byli wierni religii i tradycji historycznej, oraz ułatwić dojście do władzy w państwie tym, których dążenia były wywrotowe.

Ale obok tego; obóz ten prowadził na wielką skalę akcję w sferze polityki międzynarodowej.

Jego celem było zwalczenie roli państw katolickich, oraz powiększenie wpływu państw niekatolickich. Hiszpania i Polska to były w ciągu dziejów dwa kraje najzawzięciej przez obóz masoński czy promasoński zwalczane. Anglia, Prusy, Holandia, to były kraje najmocniej przez ten obóz popierane. Niektóre kraje katolickie, w polityce swojej idące chętnie razem z państwami niekatolickimi, nie były zwalczane tak jak Hiszpania czy Polska, były nawet nieraz popierane ale gdy chodziło o wybór między takim państwem a państwem protestanckim, znajdowały się też wśród państw zwalczanych. Zaliczyć do nich trzeba Francję i w nieco mniejszym stopniu Austrię. Francja i Piemont były wielokrotnie popierane przez obóz masoński, Austria czasem również. Ale trudno wątpić, że w rywalizacji francusko-angielskiej o panowanie w Kanadzie i w Indiach, oraz w rywalizacji austriacko-pruskiej o hegemonię w Niemczech Francja i Austria miały wpływ masoński przeciwko sobie.

Otóż Polska była i jest jednym z państw w świecie najzawzięciej przez obóz masoński zwalczanych. To jest odkrycie Dmowskiego: że Polska ma obóz masoński przeciwko sobie. I że jeśli chce swe cele osiągnąć, musi pokonać nie tylko wrogość Niemiec, nie tylko wrogość Rosji, nie tylko nieżyczliwość krajów takich jak Anglia, w których interesie istnienie silnej Polski nie leży, ale także i nieprzyjaźń obozu masońskiego.

Obóz masoński ma wpływy i w Polsce. Wielu Polaków należy do lóż, a inni, nie należąc do lóż, ulegali i ulegają wpływowi pojęć, mających w lożach swe źródło. Są to niekiedy ludzie szczerze Polskę kochający, a nawet gotowi do poświęceń dla niej. Ale ich drogi polityczne wiodą na manowce i ich poczynania są dla Polski szkodliwe - gdyż ulegają oni, nie mając tego świadomości, inspiracji ośrodków, w istocie Polsce wrogich. W ich postępowaniu, a często także i w ich uczuciach, nieraz przejawiają się tendencje, które są w istocie antypolskie. Przejawia się na przykład uprzedzenie, lub wręcz nienawiść do polskiego "nacjonalizmu", to znaczy do polskich dążeń patriotycznych i do polskiej polityki, dyktowanej względem na dobro polskiego narodu. Przejawia się także, lub przejawiała, skłonność do popierania dążeń antypolskich, na przykład interesów ruskich we Lwowie, interesów litewskich w Wilnie, interesów pośrednio, lub nawet bezpośrednio niemieckich w Gdańsku i na Śląsku, interesów międzynarodowych lub żydowskich w życiu gospodarczym.

Dmowski dał nam klucz do zrozumienia postawy tych ludzi: postawa ta jest wyrazem dążeń i pojęć obozu masońskiego. Ludzie ci często są członkami lóż. Jeszcze częściej - nawet nie będąc formalnie z lożami związani, są to ludzie urobieni przez wpływ intelektualny i propagandę, mające w lożach swe źródło. Ich postępowanie jest echem polityki istniejącego w świecie obozu, którego dążenia są Polsce wrogie.

***

Ale powyższe wywody nie stanowią jeszcze pełnej odpowiedzi na zarzut, że Dmowski przypisuje obozowi masońskiemu wpływ i rolę tam, gdzie dokonały się procesy samorzutne, albo też gdzie możnaby stwierdzić akcję wielkiego kapitału, poszczególnych rządów itd.

Ale nie należy Dmowskiemu przypisywać poglądów uproszczonych. Mówiąc o wpływie i roli obozu masońskiego, nie twierdzi on, że jest to wpływ wyłączny. Bardzo często zbiega się on z jakimiś innymi wpływami, które działają w tym samym kierunku. Jest to - tak jak to zresztą zwykle bywa z każdą przyczyną historycznych wydarzeń i procesów - tylko jeden ze składników tego co się na ostateczny rezultat sprzecznych lub zbieżnych oddziaływań, jako wypadkowa, składa. Dmowski nie twierdzi, że wszystko w świecie jest owocem, działania masonerii. Twierdzi natomiast - i tu leży nauka, jaką możemy z doświadczenia i intuicji tego wielkiego polskiego męża stanu wyciągnąć - że wpływ obozu masońskiego jest w procesie historycznym obecny i że jeśli go nie dostrzegamy i nie uwzględniamy, nasz obraz świata i historii jest niepełny.

Oczywiście, nikt nie twierdzi, że procesy samorodne nie odgrywają ogromnej roli. To nie tylko machinacje obozu masońskiego sprawiły, że np. Hiszpania została wyrzucona z Ameryki i że powstało tam 18 suwerennych państw mowy hiszpańskiej (nie licząc dziewiętnastego, odrębnego kraju jakim jest Puertorico, oraz tak samo nie licząc Filipin, choć ich wyodrębnienie było wynikiem tego samego procesu, a wreszcie nie licząc dzielnic, których hiszpańskość została mniej więcej całkowicie unicestwiona, takich jak Kalifornia, Teksas i Floryda), a nie jedno potężne państwo podobne do Stanów Zjednoczonych, ani nie zdecentralizowana lecz solidarna wspólnota hiszpańska ze stolicą w Madrycie na podobieństwo "Commonwealthu" brytyjskiego. Ku rozsypaniu się Ameryki hiszpańskiej w pył rozdrobnionych państw i państewek wiódł cały szereg przyczyn całkowicie samorodnych: układ geograficzny terytoriów hiszpańskich w Ameryce, ich rzeczywiste odrębności, ich niezrównoważenie społeczne i gospodarcze, ich oderwanie się od Hiszpanii nie w jednej chwili, ale etapami itd. Mimo to, należy wątpić, by do takiego zawalenia się roli Hiszpanii na amerykańskim kontynencie było doszło, gdyby nie robota lóż, które planowo nad tym pracowały, by potęgę Hiszpanii obalić. Robota ta nie była przyczyną podstawową: przyczyny podstawowe były samorodne i naturalne. Ale była ona powodem bezpośrednim, który dał tym przyczynom samorodnym i naturalnym sposobność do przyniesienia skutków. $yła ona jak owa zapalona zapałka, która powoduje wybuch zbiornika z benzyną. Zapałka sama w sobie nie ma tyle siły, by wysadzić w powietrze pół miasta; siłę tę ma tylko benzyna w zbiorniku i to ta benzyna jest przez swój wybuch przyczyną powstałego zniszczenia. Ale nie każdy zbiornik z benzyną musi wybuchnąć. Przeciwnie: benzyna w tym zbiorniku mogła nie wybuchnąć nigdy i mogła przez lata i dziesięciolecia spełniać rolę dobroczynną, puszczać w ruch samoloty, samochody, pociągi, elektrownie, fabryki, uprawiające ziemię traktory. To tylko zapalenie w określonym miejscu i czasie maleńkiej zapałki wyzwoliło jej siłę niszczycielską i złowrogą. Siły odśrodkowe w Ameryce hiszpańskiej istniały. Ale aby mogły zwyciężyć-potrzebowały zapałki, czy zapalnika w postaci akcji lóż.

Także i działalność rządów nie tłumaczy wszystkiego.

Oczywiście, nikt nie przeczy, że niektóre rządy mogą posługiwać się masonerią dla swoich celów. Ale jest z tym jak w przysłowiu: złapał Kozak Tatarzyna, a Tatarzyn za łeb trzyma. Czy masoneria była na przestrzeni ostatnich dwustu lat narzędziem polityki brytyjskiej, czy też Wielka Brytania ze swą polityką była narzędziem masonerii? I jedno, i drugie. Miała tu miejsce symbioza, dążenie do wspólnego celu we wspólnym interesie. Wielka Brytania byłaby o wiele słabsza, gdyby nie było masonerii i gdyby polityka jej nie znajdowała pomocy i poparcia w działalności lóż na kontynencie europejskim, w Ameryce Południowej i gdzie indziej. A loże byłyby w świecie o wiele słabsze-gdyby nie miały za sobą oparcia w Wielkiej Brytanii.

Dmowski nie neguje ani procesów samorodnych, ani roli rządów, ani roli takich sił jak wielkie banki, koncerny przemysłowe czy górnicze, i w ogóle wielkie kapitały, powodujące się swoim interesem czysto finansowym, ani roli takich sił jak interesy rolnicze (latyfundia i ziemiaństwo, a także zorganizowane interesy chłopskie), albo interesy robotniczych związków zawodowych. Nigdzie w jego dziełach nie znajdziemy podstawy do wysuwania przeciwko niemu zarzutu takiej jednostronności i ślepoty; przeciwnie, dzieła jego świadczą, że studiował on zagadnienia gospodarcze i procesy samorodnych przemian społecznych, już nie mówiąc o polityce rządów, bardzo usilnie i że formułował o tym wszystkim poglądy przenikliwe i oryginalne, oparte na gruntownej znajomości rzeczywistości.

Ale nie negując tego wszystkiego, uwzględniał on także i czynnik, którego wielu dostrzec nie potrafi: czynnik świadomej, dobrze zorganizowanej i systematycznej akcji obozu, którego istnienie nie jest żadną legendą, ani opartą na przesądach bajeczką, ale który rzeczywiście żyje i działa, oraz wywiera od szeregu pokoleń duży i namacalny wpływ na dzieje świata. A w szczególności, który wywarł bardzo wielki, a złowrogi wpływ na losy naszej ojczyzny i w dalszym ciągu nie darzy naszej ojczyzny sympatią i przykłada do tego ręki, by jej skutecznie szkodzić.

 

 

 

 

 

 

 

 

 

 

 

 

 

 

 

 

 

 

 

 

 

 

 

 

 

 



 

Przedruk z: "Komunikaty Towarzystwa im. Romana Dmowskiego", zeszyt I,
Londyn, Rok 1970-1971. (c) Copyright by Maciej Giertych

Wydawca: Wydawnictwo WERS, skr. poczt. 59, 60-962 Poznań 22.

Wydawnictwo WERS poleca największy w Polsce wybór książek
poświęconych wolnomularstwu i innym tajnym towarzystwom.
Ofertę wysyłamy gratis.

ISBN 83-86906-33-2

 

Jędrzej Giertych, O ROLI OBOZU MASOŃSKIEGO W PRZEBIEGU DZIEJÓW              5/5

Zgłoś jeśli naruszono regulamin