Boge Anne-Lise - Grzech pierworodny 23 - Igranie z losem.pdf

(784 KB) Pobierz
Microsoft Word - Boge Anne-Lise - Grzech pierworodny 23 - Igranie z losem
Anne–Lise Boge
GRZECH PIERWORODNY XXIII
IGRANIE Z LOSEM
Wydarzenia przedstawione w serii powie Ļ ciowej „Grzech pierworodny" rozgrywaj Ģ si ħ w
gospodarstwie nale ŇĢ cym do rodziny mojej matki. Dwór, przyroda, postaci i tło kulturowe s Ģ
autentyczne. Chciałabym jednak zaznaczy ę , Ň e ani ludzie, ani cała historia opisana w serii nie
maj Ģ Ň adnego zwi Ģ zku z rzeczywisto Ļ ci Ģ . To powstało w mojej wyobra Ņ ni.
Anne-Lise Boge
ROZDZIAŁ 1.
Ola biegł za Pederem i niemal równocze Ļ nie z nim dopadł skraju lasu. Wykonał długi skok
i z trudem łapi Ģ c oddech, upadł na ziemi ħ , pewien, Ň e za chwil ħ usłyszy wrzaski goni Ģ cych
ich Niemców. Czuł pulsowanie w skroniach. Peder podniósł głow ħ i ostro Ň nie zerkn Ģ ł w
stron ħ dworu.
- Nie zauwa Ň yli nas - odezwał si ħ cicho.
Ola te Ň ukradkiem obrócił głow ħ i spojrzał za siebie. Dwaj Ň ołnierze skierowali si ħ do
stodoły, trzeci Niemiec z cywilem za Ļ , zapewne jakim Ļ Norwegiem, który im pomagał, weszli
do domu mieszkalnego. Najwyra Ņ niej nie maj Ģ zamiaru rezygnowa ę , póki nie przeszukaj Ģ
całego obej Ļ cia, pomy Ļ lał Ola i ciarki mu przeszły po plecach. Gdyby z Pederem zostali w
stodole, nie mieliby szans. Na pewno by ich znale Ņ li.
Sk Ģ d si ħ tu wzi ħ li Niemcy? - zastanawiał si ħ , wczołguj Ģ c si ħ ħ biej w zaro Ļ la. Kto Ļ musiał
zauwa Ň y ę mnie i Pedera i pewnie dał im cynk. Mo Ň e dwór jest pod obserwacj Ģ ? Kto wie, czy
Niemcy nie domy Ļ laj Ģ si ħ , Ň e jego mieszka ı cy prowadz Ģ nielegaln Ģ działalno Ļę , i dlatego
maj Ģ oko na wszystko, co si ħ tu w pobli Ň u dzieje. Jakie to szcz ħĻ cie, Ň e nie zdecydowali si ħ z
Pederem wyruszy ę na szlak za dnia, bo na pewno zostaliby zauwa Ň eni.
Nie miał poj ħ cia, co powinni teraz zrobi ę , jednego jednak był pewien: póki Niemcy s Ģ w
pobli Ň u, nie wolno im nawet wy Ļ ciubi ę nosa z kryjówki. O tej porze roku zmierzch zapadał
do Ļę Ņ no, przyjdzie im wi ħ c długo czeka ę , nim krajobraz spowije przytłumiony liliowy
mrok, rzucaj Ģ c długie cienie.
Dopiero wtedy pod osłon Ģ wieczoru b ħ d Ģ mogli ruszy ę w dalsz Ģ drog ħ , nie obawiaj Ģ c si ħ
zatrzymania. Powrót do dworu byłby zbyt ryzykowny, my Ļ lał dalej Ola. Nagle przypomniał
sobie swój plecak, który poło Ň ył w kuchni tu Ň przy drzwiach. Z przera Ň enia przenikn Ģ ł go
lodowaty chłód. Je Ļ li Niemcy znajd Ģ plecak, natychmiast si ħ domy Ļ l Ģ , Ň e we dworze
przebywali uciekinierzy. Co si ħ stanie z gospodarzem i jego rodzin Ģ ? Okupanci grozili
surowymi represjami za pomoc w ucieczce. Wystarczył im byle pretekst. Ola wzdrygn Ģ ł si ħ i
spojrzał w stron ħ dworu.
- Co robimy? - zapytał cicho Peder.
- Czekamy - odpowiedział Ola. - Zostaniemy tu, a Ň si ħ Ļ ciemni.
- A nie mogliby Ļ my pój Ļę od razu?
- Nie, musz ħ zabra ę mój plecak! Mieli Ļ my te Ň po Ň yczy ę narty od gospodarza. Wysoko w
górach le Ň y jeszcze du Ň o Ļ niegu, nie przedostaniemy si ħ bez nart. Poza tym dwór jest pod
obserwacj Ģ - dodał. - Gdyby Ļ my teraz wyruszyli w drog ħ , na pewno kto Ļ by nas spostrzegł.
- A gdzie masz plecak?
- Postawiłem go z boku przy drzwiach kuchennych. Mam nadziej ħ , Ň e kto Ļ z mieszka ı ców
zachował przytomno Ļę umysłu na tyle, by go schowa ę , zanim Niemcy wpadli do izby. Bo
je Ļ li nie, to b ħ dzie z nimi krucho. W plecaku jest zapakowana odzie Ň na zmian ħ i sporo
jedzenia na drog ħ . Je Ļ li Niemcy go znajd Ģ , to... - Nie musiał ko ı czy ę .
Le Ň eli w milczeniu, nie spuszczaj Ģ c oczu z zabudowa ı dworu.
Min ħ ło sporo czasu, nim Niemcy wraz z norweskim konfidentem wylegli na dziedziniec.
Chyba w ko ı cu zrezygnuj Ģ ? - zastanawiał si ħ Ola, ale znaj Ģ c niemieck Ģ skrupulatno Ļę ,
wiedział, Ň e Ň ołnierze tak łatwo nie dadz Ģ za wygran Ģ . Nerwy miał napi ħ te jak postronki. Na
szcz ħĻ cie nic nie wskazywało na to, Ň e Niemcy znale Ņ li plecak. Nie słycha ę było wrzasków
ani nawoływa ı , nikt te Ň nie ruszył w stron ħ lasu w pogoni za uciekinierami. Gospodarz
widocznie w sam Ģ por ħ zd ĢŇ ył ukry ę plecak i zdołał zmyli ę nieproszonych go Ļ ci. Stał na
podwórzu i rozmawiał z nimi, z daleka sprawiaj Ģ c wra Ň enie bardzo spokojnego. Pewnie nie
po raz pierwszy znalazł si ħ w takiej sytuacji. Wreszcie Niemcy usadowili si ħ w samochodzie.
Ola zamarł w bezruchu i odetchn Ģ ł gł ħ boko dopiero wówczas, gdy w oddali ucichł warkot
silnika.
Jeste Ļ my uratowani, przynajmniej na razie, pomy Ļ lał.
Ta wyprawa jednak okazała si ħ bardziej niebezpieczna, ni Ň przypuszczał. Jeszcze nigdy
nie zetkn Ģ ł si ħ z tak realnym zagro Ň eniem. Przenikn ħ ło go nieprzyjemne uczucie strachu,
podobne do lodowatego chłodu. Wzdrygn Ģ ł si ħ i otarł po Ļ piesznie twarz. Za pó Ņ no, by
Ň ałowa ę , pomy Ļ lał. Zreszt Ģ nie cofn Ģ łby swej decyzji, chciał działa ę w konspiracji. Nie
oznaczało to jednak, Ň e liczył si ħ z tym, Ň e zostanie przez Niemców aresztowany albo, co
gorsza, zastrzelony. Miał tak wiele powodów, dla których pragn Ģ ł Ň y ę ! Równocze Ļ nie nie
potrafił siedzie ę bezczynnie i oboj ħ tnie przygl Ģ da ę si ħ temu, co si ħ dzieje wokół, nie stawiaj Ģ c
oporu, nie podejmuj Ģ c Ň adnej walki przeciwko okupantowi. Nie pozwalały mu na to gł ħ bokie
poczucie sprawiedliwo Ļ ci i szczera miło Ļę do ojczystej ziemi. W tej sytuacji nie miał po
prostu wyboru. Dla spokoju własnego sumienia musiał wł Ģ czy ę si ħ do konspiracji.
Pozostawało mu jedynie mie ę nadziej ħ , Ň e wszystko pójdzie dobrze, a w najgorszym razie
tylko on poniesie tego konsekwencje, a nie jego bliscy. Nagle przed oczami stan ħ ła mu
Dorbet z male ı kim Trygvem na r ħ kach i pomy Ļ lał z moc Ģ , Ň e im nie mo Ň e włos spa Ļę z
głowy.
- Pojechali - odezwał si ħ Peder z ulg Ģ .
- Tym razem mieli Ļ my szcz ħĻ cie - pokiwał głow Ģ Ola. - Ale musimy zachowa ę jeszcze
wi ħ ksz Ģ ostro Ň no Ļę , bo by ę mo Ň e jego zapas si ħ wła Ļ nie wyczerpał.
Uło Ň yli si ħ wygodnie pod drzewami na grubej warstwie z gał ħ zi Ļ wierku, ale Ola mimo to
czuł ci Ģ gn Ģ ce od ziemi chłód i wilgo ę . Zapowiada si ħ długi dzie ı , pomy Ļ lał niepocieszony i
zerkn Ģ ł na zegarek.
- Gospodarz wychodzi z domu - zameldował Peder, stukaj Ģ c go w rami ħ .
Ola uniósł si ħ na łokciach i zmru Ň ywszy oczy, popatrzył w stron ħ dworu. Rzeczywi Ļ cie,
gospodarz, z plecakiem Oli przewieszonym przez rami ħ , skierował si ħ w stron ħ stajni, po
czym pojawił si ħ znów, prowadz Ģ c czarnego, l Ļ ni Ģ cego konia. Wprawnymi ruchami zało Ň
mu uprz ĢŇ . Przez chwil ħ manipulował przy wozie i co Ļ przekładał, a potem usiadł na ko Ņ le i
cmokn Ģ ł na konia.
- Jedzie tutaj - wyszeptał Peder.
Ola poczuł, jak narasta w nim napi ħ cie. Nie był pewien, czy gospodarz słusznie post ħ puje,
kieruj Ģ c si ħ w stron ħ ich kryjówki, ale uznał w ko ı cu, Ň e chyba wie, co robi. Ko ı szedł
powoli, jakby z oci Ģ ganiem, na skraj lasu. Ola zauwa Ň ył, Ň e gospodarz obrał kurs na uło Ň one
w pryzm ħ drewno, niedaleko miejsca, gdzie si ħ ukryli. Podniósł si ħ i pochylony rzekł cicho:
- Przejd Ņ my kawałek w dół! On podjedzie z tamtej strony. Przemkn ħ li si ħ skuleni wpół,
kryj Ģ c si ħ za pniami drzew, tak by nikt ich nie mógł zauwa Ň y ę , ani od strony dworu, ani z
innego miejsca.
Gospodarz zatrzymał si ħ przy pryzmie, odwrócił plecami do dworu i zacz Ģ ł co Ļ
majstrowa ę przy długich tyczkach na dnie wozu.
- Jeste Ļ cie tu? - odezwał si ħ cicho, nie przerywaj Ģ c pracy.
- Tutaj - odpowiedział Ola i podniósł r ħ k ħ .
- Przyniosłem twój plecak, ukryli Ļ my go w sam Ģ por ħ . ņ ona zapakowała do Ļ rodka garnek
z gor Ģ c Ģ kasz Ģ , by Ļ cie mogli zje Ļę ciepły obiad, w Ļ rodku s Ģ dwie ły Ň ki. No i przywiozłem
narty - dodał. - Wysoko w górach le Ň y ponad metr Ļ niegu. Dopilnuj, Ň eby obie pary wróciły tu
z powrotem. W drodze powrotnej jedn Ģ przymocuj do plecaka.
Mi ħ dzy długimi tyczkami na wozie znajdowały si ħ zarówno narty, jak i kijki. Zrzucił cały
ładunek na ziemi ħ .
- Przyjd ħ Ņ nym wieczorem i was kawałek wyprowadz ħ - zerkn Ģ ł po Ļ piesznie przez
rami ħ i dodał: - O ile we dworze b ħ dzie spokój.
- Dzi ħ kuj ħ - odezwał si ħ Ola.
Gospodarz stan Ģ ł w rozkroku przy pryzmie z drewnem, tak by Ola mógł niezauwa Ň ony
przekra Ļę si ħ i zaci Ģ gn Ģę pod drzewa narty oraz plecak.
- B Ģ d Ņ cie cicho! - upomniał ich gospodarz. - Kto Ļ obserwuje dwór i donosi o wszystkim,
co si ħ tu dzieje.
- Dobrze - odparł półgłosem Ola. - Jak my Ļ lisz, kiedy mo Ň emy wyruszy ę w drog ħ ?
- Zobaczymy. Wróc ħ tu.
Cmokn Ģ ł na konia i wóz odjechał. Ola z Pederem ukryli narty w Ļ ród drzew i przekradli si ħ
z powrotem w to samo miejsce, gdzie przygotowali sobie kryjówk ħ . Zapachniało kasz Ģ , gdy
Ola zdj Ģ ł pokrywk ħ z garnka. Si ħ gn ħ li po ły Ň ki i w milczeniu zabrali si ħ do jedzenia.
Dorbet zauwa Ň yła z okna w sypialni skr ħ caj Ģ cy na dziedziniec niemiecki samochód. Serce
przestało jej na moment bi ę . Złapała si ħ za gardło, jakby si ħ dusiła. W po Ļ piechu odło Ň yła to,
czym si ħ zajmowała, przemierzyła korytarz na poddaszu i po Ļ piesznie zeszła po schodach.
Co powiedzie ę , je Ļ li Niemcy zapytaj Ģ o Ol ħ ? - zastanawiała si ħ . Wyruszył poprzedniego
wieczoru. Nie miała poj ħ cia, gdzie teraz jest ani kiedy wróci. Wiedziała jedynie, Ň e prowadzi
jak ĢĻ nielegaln Ģ działalno Ļę . Je Ļ li Niemcy zorientuj Ģ si ħ w tym lub kto Ļ im doniesie, grozi mu
surowa kara. Mo Ň e to te Ň okaza ę si ħ brzemienne w skutki dla całej rodziny. Dorbet
westchn ħ ła ci ħŇ ko. Na pewno przyjechał Heinrich Klein, ten sam oficer, który był ju Ň u nich
w Granvold parokrotnie, Ň eby kupi ę jedzenie. Musz ħ odwróci ę jego uwag ħ od Oli, pomy Ļ lała,
szybko zdejmuj Ģ c fartuch i poprawiaj Ģ c włosy. Miała w zwyczaju splata ę je w gruby
warkocz, bo tak było jej najwygodniej. Wła Ļ ciwie zamierzała je Ļ ci Ģę , ale Ola stanowczo si ħ
temu sprzeciwiał. Mało kto mógł si ħ pochwali ę takimi włosami, jej te Ň si ħ podobały i
wiedziała, Ň e dodaj Ģ jej urody.
Przez chwil ħ bawiła si ħ warkoczem zamy Ļ lona, po czym w nagłym postanowieniu
rozplotła je i przeczesała palcami, tak Ň e zwisały swobodnie. Rzuciła po Ļ pieszne spojrzenie
do lustra, wypróbowała swój czaruj Ģ cy u Ļ miech i wyszła na schody.
- Dzie ı dobry - przywitała Heinricha Kleina, który wysiadł z samochodu ze słownikiem w
r ħ ku. Tym razem przyjechał bez szofera. Wysoki i przystojny, mógł podoba ę si ħ kobietom.
Dorbet musiała uczciwie przyzna ę , Ň e gdyby był Norwegiem, a ona nie miałaby m ħŇ a, z
pewno Ļ ci Ģ nie przeszłaby obok niego oboj ħ tnie.
- Dzie ı dobry, Dorbet - rzekł, a w jego niebieskich oczach pojawił si ħ błysk.
- ņ yczy pan sobie jajek i masła?
- Jajek i maszła, ja, bitte - pokiwał głow Ģ i podszedł do niej o krok bli Ň ej.
- To id Ņ my od razu do kurnika - zadecydowała Dorbet. - Wezm ħ tylko koszyk.
Przewertował słownik i zerkn Ģ wszy na ni Ģ , powtórzył:
- Koszyk?
- Tak, koszyk na jajka.
- Korb, ja - pokiwał głow Ģ . - Przynie Ļ koszyk!
Kiedy ponownie wyszła na dziedziniec, niemiecki oficer zd ĢŇ ył zdj Ģę kurtk ħ od munduru i
odło Ň y ę j Ģ do samochodu. W samej koszuli z podwini ħ tymi r ħ kawami stał w sło ı cu i
u Ļ miechał si ħ .
- Dein ... twój m ĢŇ , Herr Grarwold?
Dorbet zrobiło si ħ gor Ģ co i zimno na przemian. Nerwowo zacisn ħ ła dłonie na koszyku, ale
u Ļ miechaj Ģ c si ħ lekko, pokr ħ ciła głow Ģ i odpowiedziała na pozór spokojnie:
- Nie ma go. Dzi Ļ musi panu wystarczy ę moja obecno Ļę .
- W lesie? - dopytywał si ħ Niemiec.
- Tak, w lesie - pokiwała głow Ģ Dorbet i ruszyła w stron ħ kurnika. - Prosz ħ za mn Ģ .
Przy oborze ich oczom ukazał si ħ przepi ħ kny widok na fiord. Ciemna tafla zal Ļ niła w dole
u kresu ci Ģ gn Ģ cych si ħ od dworu pól, pokrytych delikatn Ģ zieleni Ģ . Niemiec przystan Ģ ł na
chwil ħ i zapatrzył si ħ zachwycony.
- So schdn - wyrwało mu si ħ z ust i zerkn Ģ wszy na Dorbet, zapytał: - Mo Ň emy...
zusammen spazieren?
- Spacer? - zdziwiła si ħ Dorbet. - Chce pan pospacerowa ę ?
- Tak, pospacerowa ę - przytakn Ģ ł o Ň ywiony. - Du und ich .
- Czemu nie — pokiwała głow Ģ Dorbet i odstawiła koszyk pod Ļ cian Ģ obory.
Chyba nic si ħ nie stanie, je Ļ li si ħ z nim troch ħ przejd ħ , pomy Ļ lała. Najwa Ň niejsze, Ň e
przestał dopytywa ę si ħ o Ol ħ .
Powoli ruszyli Ļ cie Ň k Ģ wzdłu Ň pola. Z lasu przy cyplu Stornes dolatywały trele kosa.
Powietrze przesycone było zapachami wiosny i słon Ģ woni Ģ morza. Niemiec zatrzymał si ħ i
długo spogl Ģ dał w dal, po czym odwrócił si ħ i niepewnie, jakby na prób ħ , chwycił j Ģ za praw Ģ
r ħ k ħ . Nie cofn ħ ła jej, a on, obracaj Ģ c obr Ģ czk ħ na jej palcu, powiedział:
- Herr Graiwold ist... ein glucklicher Mann .
- Glikklicher?
- Szcz ħĻ liwy, ten Ola.
Dorbet nic na to nie odpowiedziała. Lekki wiaterek rozwiewał jej włosy, które muskały
niczym jedwab jej twarz. Klein pu Ļ cił dło ı Dorbet i odgarn Ģ ł jej włosy do tyłu. Spojrzenie
jego granatowych oczu nabrało gł ħ bi. Dorbet poczuła Ň ħ pulsuj Ģ c Ģ pod skór Ģ na szyi.
Niemiec tymczasem obj Ģ ł jej szczupł Ģ tali ħ , po czym delikatnie przyci Ģ gn Ģ ł do siebie.
Znale Ņ li si ħ tak blisko siebie, Ň e Dorbet poczuła na policzku jego gor Ģ cy oddech. Niemal
fizycznie odczuwała jego napi ħ cie. Kiedy uj Ģ ł jej podbródek i podniósł ku sobie jej twarz,
uwolniła si ħ z jego obj ħę i wyszeptała:
- Nie.
Odwróciła głow ħ , tak Ň e Niemiec zd ĢŇ ył jedynie musn Ģę wargami jej policzek. Cofn ħ ła si ħ
o krok, po Ļ piesznie wygładziła włosy i spojrzała na niego z ukosa. Zaraz jednak u Ļ miechn ħ ła
si ħ , chwyciła go za r ħ k ħ i rzekła:
- Chciał pan kupi ę jajka, wracajmy wi ħ c do kurnika.
Poszedł za ni Ģ bez słowa, ale po jego wzroku poznała, Ň e jest stracony. Nawet nie starał si ħ
ukry ę zakochanego spojrzenia. Pomy Ļ lała sobie, Ň e taka znajomo Ļę mo Ň e si ħ przyda ę , i
postanowiła wykorzysta ę słabo Ļę Niemca, by chroni ę Ol ħ . A gdyby, nie daj Bo Ň e, popadł w
niełask ħ , to Klein mo Ň e b ħ dzie mógł mu pomóc. Intuicyjnie wyczuwała, Ň e b ħ dzie tego
Niemca jeszcze potrzebowa ę , cho ę zdawała sobie spraw ħ , Ň e obcowanie z nim to jak
balansowanie nad przepa Ļ ci Ģ . Musi pozwoli ę mu na troch ħ , ale nie za du Ň o, dba ę , by nie
stracił ni Ģ zainteresowania, dopóki jest potrzebny. Dlatego te Ň musn ħ ła leciutko jego wargi w
pogr ĢŇ onym w półmroku kurniku. Usłyszała, jak wstrzymał oddech. Kiedy jednak chciał jej
dotkn Ģę , zr ħ cznie si ħ wymkn ħ ła i wyszła na dwór.
Zapomniał zapłaci ę , zapomniał te Ň zapyta ę o Ol ħ . Na pewno wróci, pomy Ļ lała Dorbet,
patrz Ģ c, jak samochód skr ħ ca z dziedzi ı ca na drog ħ . Póki to konieczne, b ħ d ħ przyjmowa ę go
ciepło i serdecznie.
Oli wydawało si ħ , Ň e czas wlecze si ħ niemiłosiernie. Po południu na dziedziniec
gospodarstwa skr ħ cił wóz. Ola wyci Ģ gn Ģ ł szyj ħ i zobaczył wychodz Ģ cego z domu gospodarza,
który przywitał si ħ z wo Ņ nic Ģ . To chyba nie jest Ň aden wróg, pomy Ļ lał z ulg Ģ Ola, patrz Ģ c na
zeskakuj Ģ cego z kozła m ħŇ czyzn ħ , który zdj Ģ ł czapk ħ na powitanie.
Postanowił si ħ przespa ę w promieniach przygrzewaj Ģ cego sło ı ca, bo zdawał sobie spraw ħ ,
Ň e w nocy czeka go niewiele snu. Wyprawa przez góry do Oppdal zajmie im jakie Ļ pi ħę , sze Ļę
godzin, a gdy tylko przeka Ň e Pedera w dobre r ħ ce, b ħ dzie musiał czym pr ħ dzej bez
odpoczynku wraca ę z powrotem. B ħ dzie musiał si ħ wykaza ę wielkim hartem.
Zdrzemn Ģ ł si ħ , a we Ļ nie w czerwonawej po Ļ wiacie przyszła do niego Dorbet. Wydawała
si ħ taka prawdziwa, Ň e niemal czuł jej zapach. Wyci Ģ gn Ģ ł do niej r ħ ce, ale ona wymkn ħ ła si ħ
mu z u Ļ miechem. Dotkn ħ ła go leciutko i rozpłyn ħ ła si ħ powietrzu.
- Dorbet - wyszeptał, usiłuj Ģ c j Ģ pochwyci ę . - Dorbet. U Ļ miechn ħ ła si ħ tylko i znów
znikn ħ ła, zlewaj Ģ c si ħ w jedno z czerwon Ģ po Ļ wiat Ģ . Obudził si ħ gwałtownie i siadł
otumaniony.
- ĺ niło ci si ħ co Ļ ? - zapytał Peder, zerkaj Ģ c na niego uwa Ň nie. - Mamrotałe Ļ przez sen.
- Nie wiem - odparł Ola wymijaj Ģ co i potarł oczy. - Nic nie wiem.
Miał nieprzyjemne uczucie, Ň e co Ļ jest nie tak, jak by ę powinno, jakby Dorbet wymykała
mu si ħ z r Ģ k. Musz ħ z ni Ģ porozmawia ę , postanowił w duchu. Po powrocie do domu
przeprowadz ħ z ni Ģ powa Ň n Ģ rozmow ħ . Tylko co ja jej powiem? ņ e miałem dziwny sen?
- Kobieta, co? - Peder u Ļ miechn Ģ ł si ħ pod nosem i obrzucił go uwa Ň nym spojrzeniem.
- Mam Ň on ħ .
- Dzieci te Ň ?
- Syna. Niebawem sko ı czy pi ħę lat.
- Masz dla kogo Ň y ę .
- Ty pewnie te Ň ?
- Jestem sam. Dlatego mi łatwiej.
Ola nie odpowiedział. Znów u Ļ wiadomił sobie, Ň e podj Ģ ł si ħ bardzo niebezpiecznego
zadania. Odwrócił si ħ i poło Ň ył z powrotem na gał ħ ziach. Zamkn Ģ ł oczy, a z jego gardła
wydobyło si ħ ci ħŇ kie westchnienie.
W dalsz Ģ drog ħ musieli si ħ uda ę bez pomocy gospodarza, który przemkn Ģ ł si ħ pod wieczór
skrajem lasu do ich kryjówki i wyja Ļ nił, Ň e nie ma odwagi opuszcza ę dworu. Obawiał si ħ , Ň e
kto Ļ go obserwuje.
- Dasz sobie sam rad ħ - przekonywał Ol ħ . - Wiesz, któr ħ dy i Ļę ?
- Tak, raczej wiem.
Gospodarz rozło Ň ył map ħ i wskazał palcem tras ħ . Na koniec poklepał ich po ramionach i
Ň yczył powodzenia.
- Nad ranem b ħ dziesz z powrotem - zwrócił si ħ do Oli.
- Mam nadziej ħ .
- Jak wrócisz, narty zostaw tutaj. I rozejrzyj si ħ uwa Ň nie, bo nigdy nie wiadomo, kto mo Ň e
zajecha ę do dworu. Gdyby groziło jakie Ļ niebezpiecze ı stwo, wrota stodoły zostawi ħ otwarte.
St Ģ d b ħ dzie wida ę . Poczekaj wówczas, a Ň je zamkn ħ . Rozumiesz?
Ola skin Ģ ł głow Ģ i zarzucił plecak na rami ħ .
Zgłoś jeśli naruszono regulamin