Boge Anne-Lise - Grzech pierworodny 09 - Pożegnanie.pdf
(
714 KB
)
Pobierz
(Microsoft Word - Boge Anne-Lise - Grzech pierworodny 09 - Po\277egnanie)
Anne–Lise Boge
GRZECH PIERWORODNY IX
PO
ņ
EGNANIE
ROZDZIAŁ 1.
Mali widziała,
Ň
e Helga jest bliska załamania. Gdyby Mali nie wzi
ħ
ła jej ze sob
Ģ
do
spi
Ň
arni, Helga najprawdopodobniej padłaby na kolana przed m
ħŇ
em i powiedziała mu o
wypadku w oborze. Powiedziała,
Ň
e jego ojciec utopił si
ħ
w gnoju! Mali rozumiała to, gdy
ci
Ģ
gn
ħ
ła za sob
Ģ
przera
Ň
on
Ģ
, rozhisteryzowan
Ģ
kobiet
ħ
do spi
Ň
arni. Za nic nie dopu
Ļ
ci, by
Helga wyznała,
Ň
e to był wypadek i
Ň
e Mali jest
Ļ
wiadkiem. Mo
Ň
liwe,
Ň
e wtedy Kristen i inni
by jej uwierzyli, a tego Mali nie chciała. Bo wreszcie miała co
Ļ
na Helg
ħ
! Dlatego
wykorzystała paniczny strach szwagierki, mówi
Ģ
c jej,
Ň
e trudno byłoby udowodni
ę
wobec
lensmana,
Ň
e nie jest to morderstwo. Ju
Ň
nie mówi
Ģ
c o tym, co by było, gdyby si
ħ
rozeszły
plotki. To jak po
Ň
ar w suchej trawie! Wtedy i Helga, i dwór Gjelstad zostałyby naznaczone na
zawsze.
- Ale przecie
Ň
widziała
Ļ
,
Ň
e to był wypadek - wyszlochała Helga, gdy Mali otrzepywała j
Ģ
mocnymi uderzeniami dłoni. Z włosów szwagierki wyci
Ģ
gn
ħ
ła
Ņ
d
Ņ
bła trawy i słomy,
Ļ
lin
Ģ
zmoczyła chusteczk
ħ
i otarła jej twarz.
- Ja nie wiem, co widziałam - oznajmiła Mali zimnym tonem - poza tym,
Ň
e pchn
ħ
ła
Ļ
starego tak,
Ň
e wyl
Ģ
dował w dole z nawozem.
- No to widziała
Ļ
,
Ň
e to był wypadek - powtórzyła Helga, patrz
Ģ
c na ni
Ģ
wytrzeszczonymi
oczami. - Przecie
Ň
nie chciałam, mimo
Ň
e on...
Mali wzruszyła ramionami. Nie zamierzała jej ani troch
ħ
pomaga
ę
. Wystarczaj
Ģ
co długo
si
ħ
bała tego, czym stary Gjelstad jej groził. Teraz ju
Ň
tylko Helga co
Ļ
wiedziała, pozostali nie
Ň
yli. Dlatego wła
Ļ
nie Mali musiała mie
ę
co
Ļ
na szwagierk
ħ
, by ta wreszcie zamilkła. Nie
mogła dłu
Ň
ej ryzykowa
ę
. Musiała zastraszy
ę
Helg
ħ
! Mali gotowa była na wiele, by ratowa
ę
siebie, Siverta, ród i Stornes.
- Gdzie
Ļ
ty była? - spytał Kristen, gdy obie weszły do izby. - A co ty tu robisz? - dodał,
zerkaj
Ģ
c zaskoczony na Mali.
Mali zauwa
Ň
yła, jak szwagierka si
ħ
wzdrygn
ħ
ła na słowa m
ħŇ
a. Stan
ħ
ła blisko niej i wzi
ħ
ła
j
Ģ
za r
ħ
k
ħ
tak, by Kristen tego nie widział. Wbiła paznokcie w jej dło
ı
, a
Ň
Helg
ħ
przeszedł
dreszcz.
- To moja wina - tłumaczyła Mali -
Ň
e Helgi tak długo nie było. Musiałam z ni
Ģ
o czym
Ļ
porozmawia
ę
, a nie wiedziałam,
Ň
e powinnam dzwoni
ę
i uprzedza
ę
,
Ň
e przyjd
ħ
- dodała
ironicznie. - Chyba a
Ň
tak
Ņ
le mi
ħ
dzy nami nie jest?
- Nie, nie to miałem na my
Ļ
li - poczerwieniał Kristen. - Ale gdy przyszedłem, nie było
nikogo oprócz jednej słu
ŇĢ
cej. A gdzie ty była
Ļ
? - spytał Helg
ħ
.
- Razem ze mn
Ģ
w spi
Ň
arni - odparła Mali spokojnym tonem. - Ja te
Ň
nikogo nie
spotkałam, wi
ħ
c poszłam do spi
Ň
arni. Tam sobie pogadały
Ļ
my. - Odstawiła demonstracyjnie
na stół mis
ħ
z m
Ģ
k
Ģ
.
- Nie rozumiem, gdzie si
ħ
podział ojciec - mówił Kristen, wyra
Ņ
nie poirytowany. -
Mieli
Ļ
my naprawi
ę
t
ħ
belk
ħ
le
ŇĢ
c
Ģ
nad dołem z nawozem w oborze, ale go nigdzie nie ma!
Ani tu, ani w jego pokojach.
- Siedział w oborze, gdy szłam do spi
Ň
arni - powiedziała Helga zachrypni
ħ
tym głosem,
poprawiaj
Ģ
c nerwowo włosy.
- To mo
Ň
e poszedł tam pierwszy. - Kristen złapał kurtk
ħ
przewieszon
Ģ
przez por
ħ
cz
krzesła. - Nie tak si
ħ
umawiali
Ļ
my, ale on zawsze robi, jak chce. Siedzi tam pewnie i warczy,
Ň
e mnie nie ma. Id
ħ
.
Helga zacz
ħ
ła si
ħ
trz
ĢĻę
, wi
ħ
c Mali wbiła jej łokie
ę
pod
Ň
ebra. Helga wzdrygn
ħ
ła si
ħ
i
wyprostowała.
- Tak, a ja pojad
ħ
do domu - rzuciła Mali. - Zasiedziałam si
ħ
.
Kristen w milczeniu wło
Ň
ył kurtk
ħ
i wyszedł na korytarz. Mali ruszyła za nim, udaj
Ģ
c,
Ň
e
nie widzi przera
Ň
onego spojrzenia Helgi.
- Nie mo
Ň
esz tak po prostu pojecha
ę
- szepn
ħ
ła do niej szwagierka, gdy były ju
Ň
poza
zasi
ħ
giem słuchu Kristena. - Nie dam rady sama! On wróci i...
- No i co? - odparła Mali zimno. - Zbierz si
ħ
w gar
Ļę
, kobieto. Pomy
Ļ
l, co b
ħ
dzie, je
Ļ
li nie
dasz rady! Musisz!
- Zosta
ı
! - wyszeptała ochryple Helga, łapi
Ģ
c j
Ģ
mocno za rami
ħ
.
- Nie, musz
ħ
st
Ģ
d odjecha
ę
, zanim Kristen zrozumie, co si
ħ
stało. Tak b
ħ
dzie najlepiej.
Powiedziałam ju
Ň
,
Ň
e była
Ļ
ze mn
Ģ
w spi
Ň
arni. Z reszt
Ģ
musisz sobie poradzi
ę
sama - dodała
bezlito
Ļ
nie i strz
Ģ
sn
ħ
ła z siebie r
ħ
k
ħ
Helgi.
Wyszła szybko w jesienn
Ģ
ciemno
Ļę
.
Jechała do domu w chłodny, gwia
Ņ
dzisty wieczór. Wielki ksi
ħŇ
yc szykował si
ħ
do wyj
Ļ
cia
zza Stortind. W powietrzu czuło si
ħ
chłodny powiew zapowiadaj
Ģ
cy zmian
ħ
pogody. Mali
owin
ħ
ła si
ħ
cia
Ļ
niej szalem i pozwoliła, by ko
ı
szedł wolno. Sama te
Ň
potrzebowała czasu
przed powrotem do domu. Za nic nie mogła zdradzi
ę
, czego
Ļ
wiadkiem była w Gjelstad.
Zwłaszcza przed Havardem. B
ħ
dzie si
ħ
mocno trzymała wersji,
Ň
e odbyły z Helg
Ģ
dług
Ģ
pogaw
ħ
dk
ħ
w spi
Ň
arni.
Nowe kłamstwa, pomy
Ļ
lała z dreszczem. Ale tym razem przynajmniej to nie ona zrobiła
co
Ļ
złego!
Czy
Ň
by? - zachichotał jej wewn
ħ
trzny głos. - Mogła
Ļ
potwierdzi
ę
słowa Helgi,
Ň
e to był
wypadek, ale nie chciała
Ļ
. Bardzo ci odpowiadało,
Ň
e stary wyl
Ģ
dował w gnoju, prawda?
Zawsze mu tego
Ň
yczyła
Ļ
! Zrobiła
Ļ
teraz tak, jak chciała
Ļ
. I bynajmniej nie z dobroci serca,
Mali Stornes! Nie, zrobiła
Ļ
to po to, by zatka
ę
g
ħ
b
ħ
jedynej osobie, która jeszcze mogła ci
zaszkodzi
ę
. Tak w ogóle wcale nie pomogła
Ļ
Heldze. My
Ļ
lała
Ļ
tylko o sobie, jak zwykle.
Mali nabrała gł
ħ
boko powietrza. Jak
Ň
e nienawidziła tego głosu, który stale przypominał jej
o tym, kim była w istocie. Mimo
Ň
e niech
ħ
tnie, ale musiała przyzna
ę
,
Ň
e głos zawsze mówił
prawd
ħ
. Pewnie dlatego go nienawidziła.
Havard wyszedł na podwórze, gdy ju
Ň
zajechała.
- Zobaczyłem ci
ħ
- powiedział, wyci
Ģ
gaj
Ģ
c do niej dło
ı
. - To nie była długa wizyta.
- Nie, spotkałam Helg
ħ
od razu - odparła Mali, nie patrz
Ģ
c m
ħŇ
owi w oczy. - Była w
spi
Ň
arni. Pogadały
Ļ
my w spokoju, a potem wróciłam. Nic innego tam nie chciałam.
- Helg
ħ
? - Havard spojrzał na ni
Ģ
zdumiony. - Ane mówiła,
Ň
e pojechała
Ļ
do Innstad.
Czyli była
Ļ
w Gjelstad? Co ta Ane pokr
ħ
ciła?
Mali poczuła,
Ň
e zalewa j
Ģ
fala gor
Ģ
ca. Rzeczywi
Ļ
cie, powiedziała Ane,
Ň
e jedzie do
Margrethe! Przecie
Ň
nie chciała, by ktokolwiek wiedział,
Ň
e jedzie do Gjelstad. Nikt poza ni
Ģ
nie widział
Ļ
ladów pobicia na plecach Hakona. Chciała najpierw sama porozmawia
ę
o tym z
Helg
Ģ
. Gdyby Havard si
ħ
dowiedział, co zamierza, mógłby si
ħ
sprzeciwi
ę
. Ostatnim razem z
jej interwencji nic dobrego nie wynikło. Dlatego skłamała,
Ň
e jedzie do Innstad. Całkiem o
tym zapomniała po tych przej
Ļ
ciach w Gjelstad.
- A o czym gadała
Ļ
z Helg
Ģ
? - spytał Havard, bior
Ģ
c konia za uzd
ħ
. - Nic mi nie
wspomniała
Ļ
. Tak ci si
ħ
spieszyło do tej rozmowy?
- Nie, nie spieszyło mi si
ħ
- odparła Mali wymijaj
Ģ
co. - Takie tam szkolne sprawy.
- Czyli nie mówiły
Ļ
cie znów o zaniedbywaniu chłopców? - Havard zacz
Ģ
ł prowadzi
ę
konia do stajni.
- Nie - skłamała Mali. - To była całkiem normalna rozmowa. Rozstały
Ļ
my si
ħ
w spokoju -
dodała, klepi
Ģ
c konia po zadzie. - To id
ħ
do domu, skoro jeste
Ļ
tak miły i zajmiesz si
ħ
koniem.
- Dobrze, id
Ņ
- rzucił, odwracaj
Ģ
c si
ħ
ku niej. W mroku ujrzała błysk jego z
ħ
bów, gdy si
ħ
u
Ļ
miechn
Ģ
ł. - Zaraz przyjd
ħ
. Dobrze ci
ħ
mie
ę
w domu!
- Dobrze by
ę
w domu! Nie lubi
ħ
Gjelstad.
- A kto lubi? - Havard zatrzymał si
ħ
. - A jak si
ħ
zachowywał mój ojciec?
- Na szcz
ħĻ
cie go nie widziałam - odparła Mali, czuj
Ģ
c, jak mocno bije jej serce. - Nie
było go w domu, gdy wróciły
Ļ
my z Helg
Ģ
, a zaraz potem pojechałam. Całe szcz
ħĻ
cie! -
powtórzyła i poszła w kierunku domu.
Mali chodziła jak po roz
Ň
arzonych w
ħ
glach. Była przekonana,
Ň
e Kristen zadzwoni do
Havarda, gdy zacznie podejrzewa
ę
, co si
ħ
stało z ojcem. Na pewno poprosi, by przyjechał, no
i wtedy byłoby naturalne,
Ň
eby ona mu towarzyszyła. Tego na pewno nie chciała! Nie chciała
te
Ň
by
ę
na dole, gdy zadzwoni telefon. Nie wiedziała, jak miałaby zareagowa
ę
. Dlatego gdy
sprz
Ģ
tn
ħ
ła po kolacji, poszła na poddasze.
- Zajrz
ħ
tylko do dzieci - powiedziała, wsuwaj
Ģ
c głow
ħ
przez drzwi salonu. - Zaraz zejd
ħ
.
Telefon zadzwonił, gdy doszła na szczyt schodów. Mali skamieniała, kurczowo trzymaj
Ģ
c
si
ħ
por
ħ
czy. Po kilku sygnałach drzwi salonu si
ħ
otworzyły.
- Tak, słucham - rozległ si
ħ
spokojny głos Havarda.
Mali stała cichutko i nasłuchiwała.
Długo panowała cisza.
- Co ty gadasz? - odezwał si
ħ
nagle Havard ochrypłym głosem. -
ņ
e wpadł do dołu z
gnojem? Przecie
Ň
to niemo
Ň
liwe, nawet dla niego!
Znów zapadła cisza, Mali słyszała tylko, jak Havard przest
ħ
puje z nogi na nog
ħ
.
- Na pewno jest jakie
Ļ
inne wytłumaczenie, Kristen - przekonywał. - Ale oczywi
Ļ
cie,
Ň
e
przyjad
ħ
. Tak, Mali te
Ň
, je
Ļ
li Helga tak prosi. Tak, rozumiem,
Ň
e jeste
Ļ
... Ale to przecie
Ň
niemo
Ň
liwe. Ojciec nie mógł... Jedziemy, Kristen - zako
ı
czył. - Zaraz ruszamy.
Mali przeszła pod drzwi pokoju chłopców, a gdy Havard wszedł po schodach, udała,
Ň
e
wła
Ļ
nie stamt
Ģ
d wychodzi.
- Kto
Ļ
dzwonił? - spytała cicho, puszczaj
Ģ
c klamk
ħ
.
- Kristen - odparł Havard.
Mali zauwa
Ň
yła,
Ň
e jest blady. Nerwowym ruchem wci
ĢŇ
przeczesywał włosy.
- Sam nie wiem, co s
Ģ
dzi
ę
, ale Kristen uwa
Ň
a,
Ň
e ojciec wpadł do dołu z gnojem.
- Co ty mówisz? - wyszeptała Mali, zakrywaj
Ģ
c usta dłoni
Ģ
. - Ale jak...
- No wła
Ļ
nie. Nadal nie naprawili dziury po tej krowie. Le
Ň
ała tam tylko belka. Ojciec i
Kristen mieli to naprawi
ę
wieczorem. Ale gdy Kristen wszedł do obory, belki nie było. A ojca
nigdzie nie ma.
- Przecie
Ň
musi gdzie
Ļ
by
ę
- protestowała Mali, nie patrz
Ģ
c w oczy m
ħŇ
owi. - Przecie
Ň
nie
mógł wpa
Ļę
do... do...
- Nienawidziłem go - wyznał Havard cicho - ale takiej
Ļ
mierci nawet jemu bym nie
Ň
yczył. Jest tak okropna,
Ň
e nawet nie mog
ħ
o tym my
Ļ
le
ę
. Bo on na pewno tam wpadł.
Zadr
Ň
ał.
Mali obj
ħ
ła go i ukryła twarz na jego piersi. Nie musiała patrze
ę
mu w oczy. Dygotała.
- Nie widziała
Ļ
tam dzi
Ļ
ojca? - spytał ponownie Havard.
- Nie, mówiłam ci ju
Ň
- mrukn
ħ
ła Mali. - Rozmawiałam z Helg
Ģ
, a gdy weszły
Ļ
my do
domu, był tam Kristen. Zastanawiał si
ħ
, gdzie jest ojciec, bo mieli razem reperowa
ę
dziur
ħ
w
oborze. Tak go zrozumiałam - dodała. - A zaraz potem wróciłam.
- Powinni
Ļ
my jak najszybciej jecha
ę
- powiedział Havard, odsuwaj
Ģ
c j
Ģ
od siebie. - Helga
prosiła, by
Ļ
przyjechała. Kristen mówi,
Ň
e wpadła w histeri
ħ
.
Najwyra
Ņ
niej nie mam innego wyj
Ļ
cia, pomy
Ļ
lała Mali. Przeszedł j
Ģ
dreszcz. Miała
nadziej
ħ
,
Ň
e si
ħ
uda. Nie chciała tam by
ę
, jak znajd
Ģ
starego. Widok b
ħ
dzie straszliwy, robiło
jej si
ħ
niedobrze na sam
Ģ
my
Ļ
l. Bała si
ħ
te
Ň
,
Ň
e Helga całkowicie si
ħ
załamie, gdy ona
przyjedzie. Zacznie krzycze
ę
i mówi
ę
, jak było naprawd
ħ
. Wtedy b
ħ
dzie z Mali
Ņ
le, mimo
Ň
e
nie przyło
Ň
yła do tego bezpo
Ļ
rednio r
ħ
ki. Ale nic te
Ň
nie zrobiła, by ratowa
ę
te
Ļ
cia, i
zastraszyła Helg
ħ
, by skłamała. Je
Ļ
li to kiedy
Ļ
wyjdzie na jaw, Havard uzyska odpowied
Ņ
na
wiele pyta
ı
. Odpowied
Ņ
, której ona nie chciała mu da
ę
.
Gdy zajechali, w obej
Ļ
ciu było ciemno. Dochodziło tylko
Ļ
wiatło z okien domu i z
otwartych drzwi obory. Mali zadr
Ň
ała i szczelniej otuliła si
ħ
szalem, jakby chroni
Ģ
c si
ħ
przed
tym, co j
Ģ
czeka.
Gdy podeszli do domu, z cienia wyłoniła si
ħ
Helga. Jej zwykle nienaganna fryzura była w
nieładzie.
- Kristen i parobcy s
Ģ
w oborze - wyja
Ļ
niła nienaturalnie wysokim głosem, patrz
Ģ
c na
Havarda, bez przywitania ani podzi
ħ
kowania za przybycie. - Powiedział,
Ň
eby
Ļ
tam od razu
poszedł.
- Znale
Ņ
li... ?
- Nie wiem - odrzekła krótko Helga łami
Ģ
cym si
ħ
głosem.
- To id
ħ
- rzucił Havard, przelotnie obejmuj
Ģ
c Mali. - Id
Ņ
z Helg
Ģ
. Powiem wam, gdy go...
znajdziemy.
Od razu gdy si
ħ
oddalił, Helga złapała Mali za rami
ħ
i poci
Ģ
gn
ħ
ła za sob
Ģ
.
- Słu
ŇĢ
ce s
Ģ
w salonie - powiedziała, ci
Ģ
gn
Ģ
c j
Ģ
w innym kierunku. - Ale w jego pokojach
nikogo nie ma, i nie b
ħ
dzie - za
Ļ
miała si
ħ
histerycznie. - Ale oni jeszcze tego nie wiedz
Ģ
.
Tylko ty i ja!
Mali oderwała jej dło
ı
i odepchn
ħ
ła tak,
Ň
e Helga zatrzymała si
ħ
na
Ļ
cianie.
- Zbierz si
ħ
w gar
Ļę
- sykn
ħ
ła. - Jak tak dalej pójdzie, sprowadz
Ģ
tu lensmana.
- Lensmana - powtórzyła Helga i co
Ļ
zabłysło w jej oczach. - Tak, chciała
Ļ
, bym w to
uwierzyła. Ale gdybym powiedziała od razu,
Ň
e to był wypadek, a ty by
Ļ
potwierdziła, to...
Doszły do drzwi mieszkania starego Gjelstada.
Wewn
Ģ
trz paliła si
ħ
samotna lampa. W piecu prawie wygasło. Na stole stały butelka i
szklanka. W powietrzu unosił si
ħ
zapach alkoholu, jakby w
Ň
arty w
Ļ
ciany.
- Co miałabym potwierdzi
ę
? - spytała zimno Mali.
- Przecie
Ň
tam była
Ļ
! - Helga prawie krzykn
ħ
ła. -Widziała
Ļ
wszystko. Oczywi
Ļ
cie,
pchn
ħ
łam starego, ale nie po to, by tam wpadł! To był nieszcz
ħĻ
liwy wypadek, Mali.
- Czy
Ň
by? - wycedziła Mali, siadaj
Ģ
c na krze
Ļ
le i patrz
Ģ
c prosto na szwagierk
ħ
. - Mo
Ň
esz
nazywa
ę
to, jak chcesz, ale ja widziałam, jak wepchn
ħ
ła
Ļ
te
Ļ
cia do dołu z gnojem. A potem ci
pomogłam, by nikt si
ħ
o tym nie dowiedział. Przecie
Ň
nie
Ň
ycz
ħ
ci a
Ň
tak
Ņ
le, mimo
Ň
e nigdy
si
ħ
nie lubiły
Ļ
my.
- Ty diablico - wysyczała Helga. - Groziła
Ļ
mi, ot co! To ty powstrzymała
Ļ
mnie przed
sprowadzeniem pomocy. Bo chciała
Ļ
, by on umarł! Ju
Ň
od dawna!
- W ka
Ň
dym razie to nie ja go zepchn
ħ
łam - odparła Mali złowrogo, spokojnym głosem.
- To był wypadek! - powtórzyła Helga w panice. - Ale tobie pasowało, by wmówi
ę
mi
win
ħ
. Szanta
Ň
owała
Ļ
mnie! Szanta
Ň
owała
Ļ
, Mali! Bała
Ļ
si
ħ
, by nie wyszło na jaw to, co
Oddleiv o tobie wie.
- Uratowałam ci
ħ
- Mali wbiła wzrok w Helg
ħ
. - Ale je
Ļ
li chcesz, mo
Ň
esz tam pój
Ļę
i
powiedzie
ę
, co zrobiła
Ļ
. A ja potwierdz
ħ
,
Ň
e popchn
ħ
ła
Ļ
te
Ļ
cia tak,
Ň
e wpadł na głow
ħ
do dołu
z gnojem. Nie powiedziałam tego tylko dlatego, bo chciałam uratowa
ę
ciebie, ród i Gjelstad
od plotek i podejrze
ı
. Byłoby
Ņ
le, gdyby pani
Ģ
dworu zamkni
ħ
to za kratkami. Ja to tak
widziałam, dlatego...
- Jeste
Ļ
zła - wyszeptała Helga. - Ale tak si
ħ
bała
Ļ
tego, co on mo
Ň
e o tobie powiedzie
ę
...
A to niemało, wiedz!
- To dlaczego ty z tym nie wyst
Ģ
pisz? - spytała Mali z udawanym spokojem. - Znam
naszego te
Ļ
cia dobrze i wiem,
Ň
e gdyby miał na mnie co
Ļ
, co mógłby udowodni
ę
, to nie
milczałby przez te wszystkie lata. Ale nic nie miał! Zmy
Ļ
lał i zgadywał, i tylko miał nadziej
ħ
,
Ň
e co
Ļ
znajdzie. Ale nigdy nie znalazł.
- Ale ja wiem - odparła Helga, wpijaj
Ģ
c w ni
Ģ
oszalałe spojrzenie. - I ja opowiem
wszystkim, kim jeste
Ļ
i czym si
ħ
parała
Ļ
. Bo Sivert nie jest synem Johana, prawda? Nie, jego
spłodziła
Ļ
z Cyganem. Nic dziwnego,
Ň
e Oddleiv zawsze mówił,
Ň
e Sivert jest podobny do
swojego ojca. Bo przecie
Ň
jest, prawda, Mali? Prawdziwy, czarniawy Cygan, ot co.
Mali zesztywniała ze strachu. Splotła dłonie, by Helga nie zauwa
Ň
yła, jak dr
ŇĢ
. Jakim
cudem stary mógł wiedzie
ę
a
Ň
tyle?
- Oddleiv twierdził,
Ň
e sam Johan mu to wyznał - mówiła dalej Helga. - Cz
ħ
sto tu
przychodził, zanim zmarł. I po tym wypadku z Cyganem, którego wzi
Ģ
ł na poszukiwanie
owiec. „Wszyscy Cyganie to rozpustnicy, a moja baba to najgorsza dziwka na całym
Ļ
wiecie". - Helga zamilkła i przetarła twarz dłoni
Ģ
. Jej oczy płon
ħ
ły. - Johan był
nieszcz
ħĻ
liwy - zacz
ħ
ła znów. - A któ
Ň
by nie był, gdyby nagle okazało si
ħ
,
Ň
e jego
pierworodny to cyga
ı
ski b
ħ
kart!
Mali z trudem przełkn
ħ
ła
Ļ
lin
ħ
, zanim znów si
ħ
odezwała. W ustach jej wyschło.
Wiedziała,
Ň
e to, co teraz powie, zadecyduje o przyszło
Ļ
ci jej i Siverta.
- My
Ļ
lałam,
Ň
e jeste
Ļ
bystrzejsza, Helga - powiedziała cicho, wpatruj
Ģ
c si
ħ
w ni
Ģ
ponuro. -
By
ę
mo
Ň
e Johan nie był moim najukocha
ı
szym m
ħŇ
em, ale czy doprawdy s
Ģ
dzisz,
Ň
e
byłabym tak głupia, by zaryzykowa
ę
moj
Ģ
przyszło
Ļę
i dziedzictwo syna dla jakiej
Ļ
przygody
z Cyganem? S
Ģ
dzisz,
Ň
e jestem a
Ň
tak głupia? - Mali próbowała si
ħ
za
Ļ
mia
ę
lekcewa
ŇĢ
co, ale
z jej gardła wydobył si
ħ
tylko jaki
Ļ
skrzek. - Johan był zazdrosny o ka
Ň
dego m
ħŇ
czyzn
ħ
, który
przechodził drog
Ģ
, Cygana czy nie - mówiła z naciskiem. - Pewnie Oddleiv zmy
Ļ
lił te jego
słowa. No bo jak my
Ļ
lisz, czy oszcz
ħ
dziłby mnie, gdyby miał dowód na co
Ļ
takiego?
ņ
e te
Ň
jeste
Ļ
tak łatwowierna, Helga... - dodała lekkim tonem, mimo
Ň
e puls bił jej mocno w uszach.
Helga przez chwil
ħ
si
ħ
w ni
Ģ
wpatrywała. Mali dostrzegła w jej spojrzeniu cie
ı
wahania.
- To, co mi powtórzyła
Ļ
, jest oszczerstwem - powiedziała, poprawiaj
Ģ
c si
ħ
w krze
Ļ
le. -
Powiedziała
Ļ
,
Ň
e si
ħ
pu
Ļ
ciłam z Cyganem i
Ň
e dziedzic Stornes to b
ħ
kart. Mo
Ň
na za to pój
Ļę
do wi
ħ
zienia. Nie mówi
Ģ
c o tym,
Ň
e ludzie si
ħ
u
Ļ
miej
Ģ
i pomy
Ļ
l
Ģ
,
Ň
e zwariowała
Ļ
. Bo chyba
zwariowała
Ļ
...
- Ale Oddleiv twierdził...
- Znałam go dłu
Ň
ej ni
Ň
ty - przerwała jej Mali. - Nienawidził mnie od dawna, bo nie udało
mu si
ħ
zaci
Ģ
gn
Ģę
mnie na siano. Pewnie ju
Ň
wiesz,
Ň
e on taki jest. Dla niego nie ma
znaczenia, czy jeste
Ļ
słu
ŇĢ
c
Ģ
, czy synow
Ģ
. U
Ň
ywa siły, gdy ma na to ochot
ħ
. Przecie
Ň
sama
wiesz! Prawie ci
ħ
miał!
Helga nie odpowiedziała, mi
ħ
ła tylko nerwowo skraj fartucha.
- I to z Cyganem - powtórzyła Mali, kr
ħ
c
Ģ
c z rezygnacj
Ģ
głow
Ģ
. - Co ty o mnie s
Ģ
dzisz?
Plik z chomika:
dargoa
Inne pliki z tego folderu:
Boge Anne-Lise - Grzech pierworodny 01 - Fatalne spotkanie.pdf
(930 KB)
Boge Anne-Lise - Grzech pierworodny 02 - Tajemnica.pdf
(827 KB)
Boge Anne-Lise - Grzech pierworodny 03 - Wyznanie.pdf
(839 KB)
Boge Anne-Lise - Grzech pierworodny 04 - Dziecko miłości.pdf
(828 KB)
Boge Anne-Lise - Grzech pierworodny 05 - Księżycowa noc.pdf
(670 KB)
Inne foldery tego chomika:
Cienie z przeszłości
Córka Morza
Córy Życia
Hannah.Skandynawska saga
Królowe Wikingów
Zgłoś jeśli
naruszono regulamin