Boge Anne-Lise - Grzech pierworodny 09 - Pożegnanie.pdf

(714 KB) Pobierz
(Microsoft Word - Boge Anne-Lise - Grzech pierworodny 09 - Po\277egnanie)
Anne–Lise Boge
GRZECH PIERWORODNY IX
PO ņ EGNANIE
ROZDZIAŁ 1.
Mali widziała, Ň e Helga jest bliska załamania. Gdyby Mali nie wzi ħ ła jej ze sob Ģ do
spi Ň arni, Helga najprawdopodobniej padłaby na kolana przed m ħŇ em i powiedziała mu o
wypadku w oborze. Powiedziała, Ň e jego ojciec utopił si ħ w gnoju! Mali rozumiała to, gdy
ci Ģ gn ħ ła za sob Ģ przera Ň on Ģ , rozhisteryzowan Ģ kobiet ħ do spi Ň arni. Za nic nie dopu Ļ ci, by
Helga wyznała, Ň e to był wypadek i Ň e Mali jest Ļ wiadkiem. Mo Ň liwe, Ň e wtedy Kristen i inni
by jej uwierzyli, a tego Mali nie chciała. Bo wreszcie miała co Ļ na Helg ħ ! Dlatego
wykorzystała paniczny strach szwagierki, mówi Ģ c jej, Ň e trudno byłoby udowodni ę wobec
lensmana, Ň e nie jest to morderstwo. Ju Ň nie mówi Ģ c o tym, co by było, gdyby si ħ rozeszły
plotki. To jak po Ň ar w suchej trawie! Wtedy i Helga, i dwór Gjelstad zostałyby naznaczone na
zawsze.
- Ale przecie Ň widziała Ļ , Ň e to był wypadek - wyszlochała Helga, gdy Mali otrzepywała j Ģ
mocnymi uderzeniami dłoni. Z włosów szwagierki wyci Ģ gn ħ ła Ņ d Ņ bła trawy i słomy, Ļ lin Ģ
zmoczyła chusteczk ħ i otarła jej twarz.
- Ja nie wiem, co widziałam - oznajmiła Mali zimnym tonem - poza tym, Ň e pchn ħ ła Ļ
starego tak, Ň e wyl Ģ dował w dole z nawozem.
- No to widziała Ļ , Ň e to był wypadek - powtórzyła Helga, patrz Ģ c na ni Ģ wytrzeszczonymi
oczami. - Przecie Ň nie chciałam, mimo Ň e on...
Mali wzruszyła ramionami. Nie zamierzała jej ani troch ħ pomaga ę . Wystarczaj Ģ co długo
si ħ bała tego, czym stary Gjelstad jej groził. Teraz ju Ň tylko Helga co Ļ wiedziała, pozostali nie
Ň yli. Dlatego wła Ļ nie Mali musiała mie ę co Ļ na szwagierk ħ , by ta wreszcie zamilkła. Nie
mogła dłu Ň ej ryzykowa ę . Musiała zastraszy ę Helg ħ ! Mali gotowa była na wiele, by ratowa ę
siebie, Siverta, ród i Stornes.
- Gdzie Ļ ty była? - spytał Kristen, gdy obie weszły do izby. - A co ty tu robisz? - dodał,
zerkaj Ģ c zaskoczony na Mali.
Mali zauwa Ň yła, jak szwagierka si ħ wzdrygn ħ ła na słowa m ħŇ a. Stan ħ ła blisko niej i wzi ħ ła
j Ģ za r ħ k ħ tak, by Kristen tego nie widział. Wbiła paznokcie w jej dło ı , a Ň Helg ħ przeszedł
dreszcz.
- To moja wina - tłumaczyła Mali - Ň e Helgi tak długo nie było. Musiałam z ni Ģ o czym Ļ
porozmawia ę , a nie wiedziałam, Ň e powinnam dzwoni ę i uprzedza ę , Ň e przyjd ħ - dodała
ironicznie. - Chyba a Ň tak Ņ le mi ħ dzy nami nie jest?
- Nie, nie to miałem na my Ļ li - poczerwieniał Kristen. - Ale gdy przyszedłem, nie było
nikogo oprócz jednej słu ŇĢ cej. A gdzie ty była Ļ ? - spytał Helg ħ .
- Razem ze mn Ģ w spi Ň arni - odparła Mali spokojnym tonem. - Ja te Ň nikogo nie
spotkałam, wi ħ c poszłam do spi Ň arni. Tam sobie pogadały Ļ my. - Odstawiła demonstracyjnie
na stół mis ħ z m Ģ k Ģ .
- Nie rozumiem, gdzie si ħ podział ojciec - mówił Kristen, wyra Ņ nie poirytowany. -
Mieli Ļ my naprawi ę t ħ belk ħ le ŇĢ c Ģ nad dołem z nawozem w oborze, ale go nigdzie nie ma!
Ani tu, ani w jego pokojach.
- Siedział w oborze, gdy szłam do spi Ň arni - powiedziała Helga zachrypni ħ tym głosem,
poprawiaj Ģ c nerwowo włosy.
- To mo Ň e poszedł tam pierwszy. - Kristen złapał kurtk ħ przewieszon Ģ przez por ħ cz
krzesła. - Nie tak si ħ umawiali Ļ my, ale on zawsze robi, jak chce. Siedzi tam pewnie i warczy,
Ň e mnie nie ma. Id ħ .
Helga zacz ħ ła si ħ trz ĢĻę , wi ħ c Mali wbiła jej łokie ę pod Ň ebra. Helga wzdrygn ħ ła si ħ i
wyprostowała.
- Tak, a ja pojad ħ do domu - rzuciła Mali. - Zasiedziałam si ħ .
Kristen w milczeniu wło Ň ył kurtk ħ i wyszedł na korytarz. Mali ruszyła za nim, udaj Ģ c, Ň e
nie widzi przera Ň onego spojrzenia Helgi.
- Nie mo Ň esz tak po prostu pojecha ę - szepn ħ ła do niej szwagierka, gdy były ju Ň poza
zasi ħ giem słuchu Kristena. - Nie dam rady sama! On wróci i...
- No i co? - odparła Mali zimno. - Zbierz si ħ w gar Ļę , kobieto. Pomy Ļ l, co b ħ dzie, je Ļ li nie
dasz rady! Musisz!
- Zosta ı ! - wyszeptała ochryple Helga, łapi Ģ c j Ģ mocno za rami ħ .
- Nie, musz ħ st Ģ d odjecha ę , zanim Kristen zrozumie, co si ħ stało. Tak b ħ dzie najlepiej.
Powiedziałam ju Ň , Ň e była Ļ ze mn Ģ w spi Ň arni. Z reszt Ģ musisz sobie poradzi ę sama - dodała
bezlito Ļ nie i strz Ģ sn ħ ła z siebie r ħ k ħ Helgi.
Wyszła szybko w jesienn Ģ ciemno Ļę .
Jechała do domu w chłodny, gwia Ņ dzisty wieczór. Wielki ksi ħŇ yc szykował si ħ do wyj Ļ cia
zza Stortind. W powietrzu czuło si ħ chłodny powiew zapowiadaj Ģ cy zmian ħ pogody. Mali
owin ħ ła si ħ cia Ļ niej szalem i pozwoliła, by ko ı szedł wolno. Sama te Ň potrzebowała czasu
przed powrotem do domu. Za nic nie mogła zdradzi ę , czego Ļ wiadkiem była w Gjelstad.
Zwłaszcza przed Havardem. B ħ dzie si ħ mocno trzymała wersji, Ň e odbyły z Helg Ģ dług Ģ
pogaw ħ dk ħ w spi Ň arni.
Nowe kłamstwa, pomy Ļ lała z dreszczem. Ale tym razem przynajmniej to nie ona zrobiła
co Ļ złego!
Czy Ň by? - zachichotał jej wewn ħ trzny głos. - Mogła Ļ potwierdzi ę słowa Helgi, Ň e to był
wypadek, ale nie chciała Ļ . Bardzo ci odpowiadało, Ň e stary wyl Ģ dował w gnoju, prawda?
Zawsze mu tego Ň yczyła Ļ ! Zrobiła Ļ teraz tak, jak chciała Ļ . I bynajmniej nie z dobroci serca,
Mali Stornes! Nie, zrobiła Ļ to po to, by zatka ę g ħ b ħ jedynej osobie, która jeszcze mogła ci
zaszkodzi ę . Tak w ogóle wcale nie pomogła Ļ Heldze. My Ļ lała Ļ tylko o sobie, jak zwykle.
Mali nabrała gł ħ boko powietrza. Jak Ň e nienawidziła tego głosu, który stale przypominał jej
o tym, kim była w istocie. Mimo Ň e niech ħ tnie, ale musiała przyzna ę , Ň e głos zawsze mówił
prawd ħ . Pewnie dlatego go nienawidziła.
Havard wyszedł na podwórze, gdy ju Ň zajechała.
- Zobaczyłem ci ħ - powiedział, wyci Ģ gaj Ģ c do niej dło ı . - To nie była długa wizyta.
- Nie, spotkałam Helg ħ od razu - odparła Mali, nie patrz Ģ c m ħŇ owi w oczy. - Była w
spi Ň arni. Pogadały Ļ my w spokoju, a potem wróciłam. Nic innego tam nie chciałam.
- Helg ħ ? - Havard spojrzał na ni Ģ zdumiony. - Ane mówiła, Ň e pojechała Ļ do Innstad.
Czyli była Ļ w Gjelstad? Co ta Ane pokr ħ ciła?
Mali poczuła, Ň e zalewa j Ģ fala gor Ģ ca. Rzeczywi Ļ cie, powiedziała Ane, Ň e jedzie do
Margrethe! Przecie Ň nie chciała, by ktokolwiek wiedział, Ň e jedzie do Gjelstad. Nikt poza ni Ģ
nie widział Ļ ladów pobicia na plecach Hakona. Chciała najpierw sama porozmawia ę o tym z
Helg Ģ . Gdyby Havard si ħ dowiedział, co zamierza, mógłby si ħ sprzeciwi ę . Ostatnim razem z
jej interwencji nic dobrego nie wynikło. Dlatego skłamała, Ň e jedzie do Innstad. Całkiem o
tym zapomniała po tych przej Ļ ciach w Gjelstad.
- A o czym gadała Ļ z Helg Ģ ? - spytał Havard, bior Ģ c konia za uzd ħ . - Nic mi nie
wspomniała Ļ . Tak ci si ħ spieszyło do tej rozmowy?
- Nie, nie spieszyło mi si ħ - odparła Mali wymijaj Ģ co. - Takie tam szkolne sprawy.
- Czyli nie mówiły Ļ cie znów o zaniedbywaniu chłopców? - Havard zacz Ģ ł prowadzi ę
konia do stajni.
- Nie - skłamała Mali. - To była całkiem normalna rozmowa. Rozstały Ļ my si ħ w spokoju -
dodała, klepi Ģ c konia po zadzie. - To id ħ do domu, skoro jeste Ļ tak miły i zajmiesz si ħ
koniem.
- Dobrze, id Ņ - rzucił, odwracaj Ģ c si ħ ku niej. W mroku ujrzała błysk jego z ħ bów, gdy si ħ
u Ļ miechn Ģ ł. - Zaraz przyjd ħ . Dobrze ci ħ mie ę w domu!
- Dobrze by ę w domu! Nie lubi ħ Gjelstad.
- A kto lubi? - Havard zatrzymał si ħ . - A jak si ħ zachowywał mój ojciec?
- Na szcz ħĻ cie go nie widziałam - odparła Mali, czuj Ģ c, jak mocno bije jej serce. - Nie
było go w domu, gdy wróciły Ļ my z Helg Ģ , a zaraz potem pojechałam. Całe szcz ħĻ cie! -
powtórzyła i poszła w kierunku domu.
Mali chodziła jak po roz Ň arzonych w ħ glach. Była przekonana, Ň e Kristen zadzwoni do
Havarda, gdy zacznie podejrzewa ę , co si ħ stało z ojcem. Na pewno poprosi, by przyjechał, no
i wtedy byłoby naturalne, Ň eby ona mu towarzyszyła. Tego na pewno nie chciała! Nie chciała
te Ň by ę na dole, gdy zadzwoni telefon. Nie wiedziała, jak miałaby zareagowa ę . Dlatego gdy
sprz Ģ tn ħ ła po kolacji, poszła na poddasze.
- Zajrz ħ tylko do dzieci - powiedziała, wsuwaj Ģ c głow ħ przez drzwi salonu. - Zaraz zejd ħ .
Telefon zadzwonił, gdy doszła na szczyt schodów. Mali skamieniała, kurczowo trzymaj Ģ c
si ħ por ħ czy. Po kilku sygnałach drzwi salonu si ħ otworzyły.
- Tak, słucham - rozległ si ħ spokojny głos Havarda.
Mali stała cichutko i nasłuchiwała.
Długo panowała cisza.
- Co ty gadasz? - odezwał si ħ nagle Havard ochrypłym głosem. - ņ e wpadł do dołu z
gnojem? Przecie Ň to niemo Ň liwe, nawet dla niego!
Znów zapadła cisza, Mali słyszała tylko, jak Havard przest ħ puje z nogi na nog ħ .
- Na pewno jest jakie Ļ inne wytłumaczenie, Kristen - przekonywał. - Ale oczywi Ļ cie, Ň e
przyjad ħ . Tak, Mali te Ň , je Ļ li Helga tak prosi. Tak, rozumiem, Ň e jeste Ļ ... Ale to przecie Ň
niemo Ň liwe. Ojciec nie mógł... Jedziemy, Kristen - zako ı czył. - Zaraz ruszamy.
Mali przeszła pod drzwi pokoju chłopców, a gdy Havard wszedł po schodach, udała, Ň e
wła Ļ nie stamt Ģ d wychodzi.
- Kto Ļ dzwonił? - spytała cicho, puszczaj Ģ c klamk ħ .
- Kristen - odparł Havard.
Mali zauwa Ň yła, Ň e jest blady. Nerwowym ruchem wci ĢŇ przeczesywał włosy.
- Sam nie wiem, co s Ģ dzi ę , ale Kristen uwa Ň a, Ň e ojciec wpadł do dołu z gnojem.
- Co ty mówisz? - wyszeptała Mali, zakrywaj Ģ c usta dłoni Ģ . - Ale jak...
- No wła Ļ nie. Nadal nie naprawili dziury po tej krowie. Le Ň ała tam tylko belka. Ojciec i
Kristen mieli to naprawi ę wieczorem. Ale gdy Kristen wszedł do obory, belki nie było. A ojca
nigdzie nie ma.
- Przecie Ň musi gdzie Ļ by ę - protestowała Mali, nie patrz Ģ c w oczy m ħŇ owi. - Przecie Ň nie
mógł wpa Ļę do... do...
- Nienawidziłem go - wyznał Havard cicho - ale takiej Ļ mierci nawet jemu bym nie
Ň yczył. Jest tak okropna, Ň e nawet nie mog ħ o tym my Ļ le ę . Bo on na pewno tam wpadł.
Zadr Ň ał.
Mali obj ħ ła go i ukryła twarz na jego piersi. Nie musiała patrze ę mu w oczy. Dygotała.
- Nie widziała Ļ tam dzi Ļ ojca? - spytał ponownie Havard.
- Nie, mówiłam ci ju Ň - mrukn ħ ła Mali. - Rozmawiałam z Helg Ģ , a gdy weszły Ļ my do
domu, był tam Kristen. Zastanawiał si ħ , gdzie jest ojciec, bo mieli razem reperowa ę dziur ħ w
oborze. Tak go zrozumiałam - dodała. - A zaraz potem wróciłam.
- Powinni Ļ my jak najszybciej jecha ę - powiedział Havard, odsuwaj Ģ c j Ģ od siebie. - Helga
prosiła, by Ļ przyjechała. Kristen mówi, Ň e wpadła w histeri ħ .
Najwyra Ņ niej nie mam innego wyj Ļ cia, pomy Ļ lała Mali. Przeszedł j Ģ dreszcz. Miała
nadziej ħ , Ň e si ħ uda. Nie chciała tam by ę , jak znajd Ģ starego. Widok b ħ dzie straszliwy, robiło
jej si ħ niedobrze na sam Ģ my Ļ l. Bała si ħ te Ň , Ň e Helga całkowicie si ħ załamie, gdy ona
przyjedzie. Zacznie krzycze ę i mówi ę , jak było naprawd ħ . Wtedy b ħ dzie z Mali Ņ le, mimo Ň e
nie przyło Ň yła do tego bezpo Ļ rednio r ħ ki. Ale nic te Ň nie zrobiła, by ratowa ę te Ļ cia, i
zastraszyła Helg ħ , by skłamała. Je Ļ li to kiedy Ļ wyjdzie na jaw, Havard uzyska odpowied Ņ na
wiele pyta ı . Odpowied Ņ , której ona nie chciała mu da ę .
Gdy zajechali, w obej Ļ ciu było ciemno. Dochodziło tylko Ļ wiatło z okien domu i z
otwartych drzwi obory. Mali zadr Ň ała i szczelniej otuliła si ħ szalem, jakby chroni Ģ c si ħ przed
tym, co j Ģ czeka.
Gdy podeszli do domu, z cienia wyłoniła si ħ Helga. Jej zwykle nienaganna fryzura była w
nieładzie.
- Kristen i parobcy s Ģ w oborze - wyja Ļ niła nienaturalnie wysokim głosem, patrz Ģ c na
Havarda, bez przywitania ani podzi ħ kowania za przybycie. - Powiedział, Ň eby Ļ tam od razu
poszedł.
- Znale Ņ li... ?
- Nie wiem - odrzekła krótko Helga łami Ģ cym si ħ głosem.
- To id ħ - rzucił Havard, przelotnie obejmuj Ģ c Mali. - Id Ņ z Helg Ģ . Powiem wam, gdy go...
znajdziemy.
Od razu gdy si ħ oddalił, Helga złapała Mali za rami ħ i poci Ģ gn ħ ła za sob Ģ .
- Słu ŇĢ ce s Ģ w salonie - powiedziała, ci Ģ gn Ģ c j Ģ w innym kierunku. - Ale w jego pokojach
nikogo nie ma, i nie b ħ dzie - za Ļ miała si ħ histerycznie. - Ale oni jeszcze tego nie wiedz Ģ .
Tylko ty i ja!
Mali oderwała jej dło ı i odepchn ħ ła tak, Ň e Helga zatrzymała si ħ na Ļ cianie.
- Zbierz si ħ w gar Ļę - sykn ħ ła. - Jak tak dalej pójdzie, sprowadz Ģ tu lensmana.
- Lensmana - powtórzyła Helga i co Ļ zabłysło w jej oczach. - Tak, chciała Ļ , bym w to
uwierzyła. Ale gdybym powiedziała od razu, Ň e to był wypadek, a ty by Ļ potwierdziła, to...
Doszły do drzwi mieszkania starego Gjelstada.
Wewn Ģ trz paliła si ħ samotna lampa. W piecu prawie wygasło. Na stole stały butelka i
szklanka. W powietrzu unosił si ħ zapach alkoholu, jakby w Ň arty w Ļ ciany.
- Co miałabym potwierdzi ę ? - spytała zimno Mali.
- Przecie Ň tam była Ļ ! - Helga prawie krzykn ħ ła. -Widziała Ļ wszystko. Oczywi Ļ cie,
pchn ħ łam starego, ale nie po to, by tam wpadł! To był nieszcz ħĻ liwy wypadek, Mali.
- Czy Ň by? - wycedziła Mali, siadaj Ģ c na krze Ļ le i patrz Ģ c prosto na szwagierk ħ . - Mo Ň esz
nazywa ę to, jak chcesz, ale ja widziałam, jak wepchn ħ ła Ļ te Ļ cia do dołu z gnojem. A potem ci
pomogłam, by nikt si ħ o tym nie dowiedział. Przecie Ň nie Ň ycz ħ ci a Ň tak Ņ le, mimo Ň e nigdy
si ħ nie lubiły Ļ my.
- Ty diablico - wysyczała Helga. - Groziła Ļ mi, ot co! To ty powstrzymała Ļ mnie przed
sprowadzeniem pomocy. Bo chciała Ļ , by on umarł! Ju Ň od dawna!
- W ka Ň dym razie to nie ja go zepchn ħ łam - odparła Mali złowrogo, spokojnym głosem.
- To był wypadek! - powtórzyła Helga w panice. - Ale tobie pasowało, by wmówi ę mi
win ħ . Szanta Ň owała Ļ mnie! Szanta Ň owała Ļ , Mali! Bała Ļ si ħ , by nie wyszło na jaw to, co
Oddleiv o tobie wie.
- Uratowałam ci ħ - Mali wbiła wzrok w Helg ħ . - Ale je Ļ li chcesz, mo Ň esz tam pój Ļę i
powiedzie ę , co zrobiła Ļ . A ja potwierdz ħ , Ň e popchn ħ ła Ļ te Ļ cia tak, Ň e wpadł na głow ħ do dołu
z gnojem. Nie powiedziałam tego tylko dlatego, bo chciałam uratowa ę ciebie, ród i Gjelstad
od plotek i podejrze ı . Byłoby Ņ le, gdyby pani Ģ dworu zamkni ħ to za kratkami. Ja to tak
widziałam, dlatego...
- Jeste Ļ zła - wyszeptała Helga. - Ale tak si ħ bała Ļ tego, co on mo Ň e o tobie powiedzie ę ...
A to niemało, wiedz!
- To dlaczego ty z tym nie wyst Ģ pisz? - spytała Mali z udawanym spokojem. - Znam
naszego te Ļ cia dobrze i wiem, Ň e gdyby miał na mnie co Ļ , co mógłby udowodni ę , to nie
milczałby przez te wszystkie lata. Ale nic nie miał! Zmy Ļ lał i zgadywał, i tylko miał nadziej ħ ,
Ň e co Ļ znajdzie. Ale nigdy nie znalazł.
- Ale ja wiem - odparła Helga, wpijaj Ģ c w ni Ģ oszalałe spojrzenie. - I ja opowiem
wszystkim, kim jeste Ļ i czym si ħ parała Ļ . Bo Sivert nie jest synem Johana, prawda? Nie, jego
spłodziła Ļ z Cyganem. Nic dziwnego, Ň e Oddleiv zawsze mówił, Ň e Sivert jest podobny do
swojego ojca. Bo przecie Ň jest, prawda, Mali? Prawdziwy, czarniawy Cygan, ot co.
Mali zesztywniała ze strachu. Splotła dłonie, by Helga nie zauwa Ň yła, jak dr ŇĢ . Jakim
cudem stary mógł wiedzie ę a Ň tyle?
- Oddleiv twierdził, Ň e sam Johan mu to wyznał - mówiła dalej Helga. - Cz ħ sto tu
przychodził, zanim zmarł. I po tym wypadku z Cyganem, którego wzi Ģ ł na poszukiwanie
owiec. „Wszyscy Cyganie to rozpustnicy, a moja baba to najgorsza dziwka na całym
Ļ wiecie". - Helga zamilkła i przetarła twarz dłoni Ģ . Jej oczy płon ħ ły. - Johan był
nieszcz ħĻ liwy - zacz ħ ła znów. - A któ Ň by nie był, gdyby nagle okazało si ħ , Ň e jego
pierworodny to cyga ı ski b ħ kart!
Mali z trudem przełkn ħ ła Ļ lin ħ , zanim znów si ħ odezwała. W ustach jej wyschło.
Wiedziała, Ň e to, co teraz powie, zadecyduje o przyszło Ļ ci jej i Siverta.
- My Ļ lałam, Ň e jeste Ļ bystrzejsza, Helga - powiedziała cicho, wpatruj Ģ c si ħ w ni Ģ ponuro. -
By ę mo Ň e Johan nie był moim najukocha ı szym m ħŇ em, ale czy doprawdy s Ģ dzisz, Ň e
byłabym tak głupia, by zaryzykowa ę moj Ģ przyszło Ļę i dziedzictwo syna dla jakiej Ļ przygody
z Cyganem? S Ģ dzisz, Ň e jestem a Ň tak głupia? - Mali próbowała si ħ za Ļ mia ę lekcewa ŇĢ co, ale
z jej gardła wydobył si ħ tylko jaki Ļ skrzek. - Johan był zazdrosny o ka Ň dego m ħŇ czyzn ħ , który
przechodził drog Ģ , Cygana czy nie - mówiła z naciskiem. - Pewnie Oddleiv zmy Ļ lił te jego
słowa. No bo jak my Ļ lisz, czy oszcz ħ dziłby mnie, gdyby miał dowód na co Ļ takiego? ņ e te Ň
jeste Ļ tak łatwowierna, Helga... - dodała lekkim tonem, mimo Ň e puls bił jej mocno w uszach.
Helga przez chwil ħ si ħ w ni Ģ wpatrywała. Mali dostrzegła w jej spojrzeniu cie ı wahania.
- To, co mi powtórzyła Ļ , jest oszczerstwem - powiedziała, poprawiaj Ģ c si ħ w krze Ļ le. -
Powiedziała Ļ , Ň e si ħ pu Ļ ciłam z Cyganem i Ň e dziedzic Stornes to b ħ kart. Mo Ň na za to pój Ļę
do wi ħ zienia. Nie mówi Ģ c o tym, Ň e ludzie si ħ u Ļ miej Ģ i pomy Ļ l Ģ , Ň e zwariowała Ļ . Bo chyba
zwariowała Ļ ...
- Ale Oddleiv twierdził...
- Znałam go dłu Ň ej ni Ň ty - przerwała jej Mali. - Nienawidził mnie od dawna, bo nie udało
mu si ħ zaci Ģ gn Ģę mnie na siano. Pewnie ju Ň wiesz, Ň e on taki jest. Dla niego nie ma
znaczenia, czy jeste Ļ słu ŇĢ c Ģ , czy synow Ģ . U Ň ywa siły, gdy ma na to ochot ħ . Przecie Ň sama
wiesz! Prawie ci ħ miał!
Helga nie odpowiedziała, mi ħ ła tylko nerwowo skraj fartucha.
- I to z Cyganem - powtórzyła Mali, kr ħ c Ģ c z rezygnacj Ģ głow Ģ . - Co ty o mnie s Ģ dzisz?
Zgłoś jeśli naruszono regulamin