Boge Anne-Lise - Grzech pierworodny 07 - Zdrada.pdf

(872 KB) Pobierz
Microsoft Word - Boge Anne-Lise - Grzech pierworodny 07 - Zdrada
Anne–Lise Boge
GRZECH PIERWORODNY VII
ZDRADA
Wydarzenia przedstawione w serii powie Ļ ciowej „Grzech pierworodny" rozgrywaj Ģ si ħ w
gospodarstwie nale ŇĢ cym do rodziny mojej matki. Dwór, przyroda, postaci i tło kulturowe s Ģ
autentyczne. Chciałabym jednak zaznaczy ę , Ň e ani ludzie, ani cała historia opisana w serii nie
maj Ģ Ň adnego zwi Ģ zku z rzeczywisto Ļ ci Ģ . To powstało w mojej wyobra Ņ ni.
Olafowi Nordvikowi, mojemu konsultantowi w sprawach lokalnej historii. Za wszystko,
czego nie wiedziałam i czego ty mnie nauczyłe Ļ .
Anne-Lise Boge
ROZDZIAŁ 1.
To musiało zosta ę postanowione gdzie Ļ w górze, my Ļ lała Mali. Nic nie było w stanie tego
powstrzyma ę .
Czuła, Ň e co Ļ z wielk Ģ sił Ģ pcha j Ģ ku m ħŇ czy Ņ nie, który siedział przed ni Ģ w kucki; nie
potrafiła si ħ opiera ę . Zreszt Ģ wcale te Ň nie chciała. Akurat tu i teraz miała w głowie tylko
jedn Ģ my Ļ l: Jo wrócił! Chocia Ň wiedziała, Ň e to nie on, co Ļ w jej duszy wci ĢŇ powtarzało, Ň e
to nie on. Ale starała si ħ nie zwraca ę na to uwagi. Dla niej to był teraz wła Ļ nie Jo.
Kiedy poło Ň ył dłonie na jej twarzy, westchn ħ ła cicho. Zapadała si ħ coraz gł ħ biej i gł ħ biej w
spojrzenie jego pi ħ knych oczu ze złotymi plamkami. Ton ħ ła w nich. Kiedy jego wargi
dotkn ħ ły jej ust, zarzuciła mu r ħ ce na szyj ħ .
Nigdy potem nie była w stanie sobie przypomnie ę , jak pozbyła si ħ ubrania. Dr Ň ała w
przenikliwym jesiennym powietrzu, lekki wiatr chłodził jej nagie ciało; brodawki piersi
napr ħŇ yły si ħ a Ň do bólu. I to nie tylko ze wzgl ħ du na chłód, lecz tak Ň e z powodu
gwałtownego po ŇĢ dania, które nie pozwalało jej oddycha ę .
I oto m ħŇ czyzna znalazł si ħ nad ni Ģ , brutalny, zimny i podniecony. Wsun ħ ła palce w
wilgotne włosy, wij Ģ ce si ħ na jego karku, tak jak to cz ħ sto czyniła w marzeniach. Wargi
m ħŇ czyzny pospiesznie muskały jej twarz, szyj ħ , w ko ı cu zamkn ħ ły si ħ na brodawce piersi.
Mali napi ħ ła si ħ , przywarła do jego gładkiego, rozgor Ģ czkowanego ciała, ju Ň nie mogła
znale Ņę si ħ bli Ň ej. Nie mogła bardziej si ħ w niego wtuli ę . Miała wra Ň enie, Ň e nigdy si ħ nim nie
nasyci. Czekała tak długo. T ħ skniła tak długo. Marzyła tak długo.
Wodziła r ħ kami po jego twardych plecach i w dół, do j ħ drnych ud. Oplotła nogami jego
biodra, przyciskała brzuch do jego brzucha tak, Ň e prawie go w siebie wchłon ħ ła.
To była gra bez słów, bez jednej pieszczoty. Tylko zdyszane, zwierz ħ ce po ŇĢ danie. Mali
odrzuciła głow ħ do tyłu, a on zacisn Ģ ł z ħ by na jej napr ħŇ onej, szczupłej szyi tak mocno, Ň e
j ħ kn ħ ła. Całym ci ħŇ arem wciskał j Ģ w poro Ļ ni ħ t Ģ traw Ģ ziemi ħ i wchodził w ni Ģ tak gł ħ boko i
tak gwałtownie, Ň e my Ļ lała, i Ň rozpadnie si ħ na kawałki. Dyszał nad ni Ģ coraz szybciej, coraz
bardziej gor Ģ czkowo.
Nagle spadła gwiazda. Mali widziała j Ģ nad spoconym ramieniem, nad brunatnym ciałem
ponad sob Ģ . Złota gwiazda przemkn ħ ła po ciemnym wieczornym niebie, zostawiaj Ģ c mdły,
czerwonozłocisty Ļ lad. Stało si ħ to bardzo szybko, ale ona wci ĢŇ le Ň ała z otwartymi oczami i
wpatrywała si ħ w miliardy gwiazd na firmamencie. I nagle zdała sobie spraw ħ z tego, Ň e
dzieje si ħ co Ļ niedobrego.
Nie była w drodze do gwiazd ani do pełnego szcz ħĻ cia. Nie wygl Ģ dało na to, Ň e za chwil ħ
ogarnie j Ģ szalona ekstaza, o jakiej latami marzyła i do której t ħ skniła. Le Ň ała bezwstydnie
naga pod obcym m ħŇ czyzn Ģ , który zbli Ň ył si ħ do niej tylko dla własnej przyjemno Ļ ci. Dlatego
Ň e mu si ħ nadstawiała i niemal Ň ebrała o to, by j Ģ wzi Ģ ł!
To nie jest Jo! To nigdy nie był Jo i nigdy nim nie b ħ dzie. M ħŇ czyzna, który teraz tak
brutalnie poczyna sobie z jej ciałem, nie jest delikatnym, pełnym czułej miło Ļ ci kochankiem.
To młody byczek, który nic nie wie o kobietach. Wysoki, pi ħ kny samiec, który zna techniki,
ale któremu brak tego, za czym Mali t ħ skniła od tamtej cudownej nocy, sp ħ dzonej z jego
bratem tutaj na dole, przy szopie na łodzie.
Rozpacz, rozczarowanie i strach zdławiły krzyk w jej gardle. Gor Ģ czkowo próbowała
odepchn Ģę od siebie Torgrima, ale on znajdował si ħ poza Ļ wiadomo Ļ ci Ģ , skoncentrowany
jedynie na rozkoszy, która najwyra Ņ niej prowadziła go do spełnienia. Coraz mocniej wciskał
Mali w ziemi ħ , a w ko ı cu opadł na ni Ģ z przeci Ģ głym j ħ kiem. Wlał w ni Ģ całe swoje nasienie,
do ostatniej kropli.
Mali odepchn ħ ła go z wysiłkiem i mozolnie zacz ħ ła podnosi ę si ħ z ziemi. Nagle zdała
sobie spraw ħ , Ň e stoi całkiem naga w blasku ksi ħŇ yca, i pospiesznie zasłoniła si ħ r ħ kami.
- A z tob Ģ co? - spytał Torgrim, oparł si ħ na łokciu i patrzył na ni Ģ . - Czy zrobiłem co Ļ nie
tak?
Mali nie odpowiedziała. Szybko podbiegła do stosu ubra ı i schroniła si ħ w cieniu szopy.
Dr ŇĢ cymi r ħ kami, z twarz Ģ zalan Ģ łzami zacz ħ ła wci Ģ ga ę na siebie bielizn ħ .
- No co z tob Ģ ? - powtórzył Torgrim i wstał. Nago Ļę najwyra Ņ niej go nie kr ħ powała.
Zreszt Ģ wcale nie ma si ħ czego wstydzi ę , pomy Ļ lała Mali. Jest pi ħ kny niczym grecki pos Ģ g,
kiedy tak stoi w mroku. Pi ħ kny, martwy pos Ģ g.
- Przychodzisz tutaj, a potem zachowujesz si ħ jak jaka Ļ ... Przerwał, Mali jednak poczuła,
Ň e rumieniec pali jej twarz.
Domy Ļ lała si ħ , jak chciał j Ģ nazwa ę .
- Od pierwszej chwili, kiedy tylko mnie zobaczyła Ļ , Ň ebrała Ļ o to, my Ļ lisz, Ň e tego nie
widziałem? - ci Ģ gn Ģ ł dalej. - Po prostu po Ň erała Ļ mnie oczami! Przyznaj ħ , Ň e nie do ko ı ca to
rozumiałem. Nie Ň ebym nie miał do Ļ wiadczenia z podnieconymi dziewczynami, ale ty mimo
wszystko nie jeste Ļ Ň adn Ģ panienk Ģ . Jeste Ļ gospodyni Ģ ze Stornes. My Ļ lałem, Ň e mo Ň e masz
m ħŇ a, który nie potrafi ci... No, takie sprawiała Ļ wra Ň enie - doko ı czył bezlito Ļ nie. - Jak
wygłodniała baba. Ale kiedy dałem ci to, czego chciała Ļ , to ty...
Mali nie odpowiedziała. Co miałaby mówi ę ? ņ e on tak bardzo przypominał jej Jo, i Ň
straciła rozum i panowanie nad sob Ģ ? ņ e czuła, i Ň został jej zesłany z niebios po latach
t ħ sknoty i modlitw? ņ e si ħ pomyliła, straszliwie pomyliła i zrozumiała to dopiero teraz? Bo
przecie Ň on miał całkowit Ģ racj ħ . ņ adna samica nie nadstawia si ħ samcowi bardziej
bezwstydnie ni Ň ona. Zrozumiała, jak musiał to traktowa ę , i lodowatymi r ħ kami zasłoniła
płon Ģ c Ģ ze wstydu twarz.
Zgarn ħ ła włosy i próbowała znale Ņę cho ę by jedn Ģ szpilk ħ , by je upi Ģę , ale po ciemku
niczego znale Ņę nie mogła. Pu Ļ ciła je zatem, niech opadn Ģ na plecy. Płakała przez cały czas,
cicho i bezd Ņ wi ħ cznie.
Jo nie Ň yje i nigdy wi ħ cej tu nie wróci. Jo jest przeszło Ļ ci Ģ , był przeszło Ļ ci Ģ przez całe
siedem lat! Ona jednak nie mogła przesta ę marzy ę i t ħ skni ę , wci ĢŇ Ň yła wspomnieniami, nie
mogła przystosowa ę si ħ do tera Ņ niejszo Ļ ci. T ħ skniła za pełnym szcz ħĻ ciem, które, jak
my Ļ lała, tylko Jo mógł jej da ę , gdy tymczasem posiadała przecie Ň prawdziwe szcz ħĻ cie od
ponad dwóch lat! Bo to Havard jest szcz ħĻ ciem! To on dał jej Ň yciu tre Ļę i sens. To z nim
prze Ň yła miło Ļę . Była jednak tak za Ļ lepiona, Ň e tego nie rozumiała. A Ň do dzisiaj. A dzisiaj...
Mali opadła na kolana i j ħ czała niczym zwierz ħ . Zdradziła Havarda, nie z miło Ļ ci do
innego, ale ze wzgl ħ du na szalone marzenie. Dlatego Ň e nie chciała przyj Ģę do wiadomo Ļ ci, i Ň
co Ļ od dawna jest martwe. Bo Ň e, co by to było, gdyby Havard si ħ dowiedział!
Z wolna uniosła twarz i popatrzyła raz jeszcze na wspaniale zbudowanego młodzie ı ca
przed sob Ģ .
- Zapomnij o tym - wyszeptała udr ħ czona. - Zapomnij o wszystkim. To była... to była
pomyłka.
Po czym ruszyła w stron ħ domu. Nareszcie łuski opadły z jej oczu. Prawda okazała si ħ tak
bolesna, Ň e Mali szła zgi ħ ta wpół z r ħ kami przyci Ļ ni ħ tymi do Ň Ģ dka.
- Bo Ň e drogi - wyszeptała, oparła si ħ o star Ģ jabło ı i uniosła wzrok ku nocnemu niebu. -
Bo Ň e, Bo Ň e drogi, pomó Ň mi. Spraw, Ň eby Havard o niczym si ħ nie dowiedział. Nie pozwól,
Ň eby mój grzech Ļ ci Ģ gn Ģ ł nieszcz ħĻ cie na tych, których kocham. Błagam ci ħ , dobry Bo Ň e!
Je Ļ li nikt si ħ o tym nie dowie, b ħ d ħ dzi ħ kowa ę Bogu za ka Ň dy dzie ı , my Ļ lała. B ħ d ħ kocha ę
Havarda tak, jak on na to zasługuje, bez Ň adnych zastrze Ň e ı . Tak przecie Ň i teraz czyniła,
tylko Ň e dotychczas tego nie pojmowała.
Niestety b ħ dzie miała jeszcze jedn Ģ tajemnic ħ do ukrycia, któr Ģ musi d Ņ wiga ę w
samotno Ļ ci. Nie ma przed tym ucieczki.
nie ma Ň adnego wyj Ļ cia. Opadła na kolana i ramionami obj ħ ła pie ı drzewa. Przytuliła
twarz do szorstkiej kory i rozpaczliwie szlochała. Grzech, zdrada, przemilczenia, wszystko to
trwało przed ni Ģ niczym ogromna, niemo Ň liwa do pokonania ciemno Ļę . Czy takie ci ħŇ kie
brzemi ħ człowiek potrafi ud Ņ wign Ģę sam?
Boso przemkn ħ ła si ħ do domu. Powiesiła chustk ħ i z bij Ģ cym sercem długo stała w sieni,
nasłuchuj Ģ c. W domu panowała cisza. Wolno weszła po schodach na sypialny strych i
najpierw wst Ģ piła do pokoju Siverta. Musiała si ħ umy ę i ogarn Ģę , wolała jednak nie robi ę tego
w sypialni, w której Havard pewno dawno ju Ň Ļ pi. Przynajmniej miała nadziej ħ , Ň e Ļ pi, i na
my Ļ l o tym, Ň e mogłoby by ę inaczej, poczuła strumie ı zimnego potu na plecach. Gdyby on
nie spał i czekał na ni Ģ , albo jeszcze gorzej, gdyby wcze Ļ niej poszedł do pokoju tkackiego i
zobaczył, Ň e jej tam nie ma? Co miałaby mu powiedzie ę , gdyby zacz Ģ ł pyta ę ?
Podeszła do łó Ň ka i popatrzyła na Siverta. Oto le Ň y przede mn Ģ owoc mojego
poprzedniego grzechu, przemkn ħ ło jej przez my Ļ l. Nigdy jednak nie była w stanie tak wła Ļ nie
my Ļ le ę o tym, co prze Ň yła z Jo, bo to nie był grzech, lecz miło Ļę . Natomiast to dzisiejszego
wieczora...
Skuliła si ħ i ostro Ň nie nalała wody do miednicy. Powoli i bardzo spokojnie szorowała uda,
łono i dół brzucha, ale wci ĢŇ czuła si ħ tak samo brudna. Tak samo pokalana i nieczysta. W
ko ı cu wytarła si ħ , zostawiła wod ħ w miednicy i na palcach poszła do sypialni.
Havard spał na boku. Słyszała jego regularny oddech i powoli strach zacz Ģ ł j Ģ opuszcza ę .
Skoro dotychczas nic si ħ nie stało, to z pewno Ļ ci Ģ i dalej wszystko b ħ dzie dobrze. Zdj ħ ła
ubranie i wło Ň yła nocn Ģ koszul ħ . ĺ wiatło ksi ħŇ yca w pełni rozja Ļ niało pokój, podeszła do
okna i szczelniej zaci Ģ gn ħ ła firanki. Na krótk Ģ chwil ħ jej wzrok pod ĢŇ ył w stron ħ szopy na
łodzie i przenikn Ģ ł j Ģ lodowaty dreszcz. Przymkn ħ ła oczy. Jutro o Ļ wicie Cyganie pojad Ģ
dalej. Mali prawdopodobnie nigdy wi ħ cej Torgrima nie zobaczy. Pozostaje wi ħ c tylko mie ę
nadziej ħ , Ň e b ħ dzie milczał na temat tego, co si ħ stało. ņ e nie zwyci ħŇ y w nim młodzie ı cza
buta i nie zacznie si ħ przechwala ę , jak to uwiódł gospodyni ħ ze Stornes.
Na my Ļ l o tym zakr ħ ciło jej si ħ w głowie. A je Ň eli jednak co Ļ wypaple i gospodarz z
Gjelstad si ħ o tym dowie? Tak niewiele plotek ma szans ħ umkn Ģę jego uszu. Dla niego
sprawa byłaby prosta, skoro raz mogła si ħ przespa ę z Cyganem, to mogła to robi ę wiele razy,
pomy Ļ li zapewne, i tym samym uzyska potwierdzenie swoich podejrze ı co do pochodzenia
Siverta. Je Ň eli jeszcze do tej pory nie jest tego pewien.
Je Ļ li Torgrim zacznie gada ę , b ħ d ħ zgubiona, my Ļ lała Mali w panice. Starała si ħ jednak
odepchn Ģę od siebie to przypuszczenie. On z pewno Ļ ci Ģ nic nie powie, powtarzała sobie.
Kosztowałoby to i jego, i jego lud tak samo drogo jak j Ģ . Bo ona, naturalnie, wyparłaby si ħ
wszystkiego, a przecie Ň jej słowa znacz Ģ wi ħ cej ni Ň słowa jakiego Ļ włócz ħ gi. Bogate dwory z
okolicy przestałyby przyjmowa ę Cyganów, gdyby zacz ħ li rozsiewa ę takie paskudne plotki.
Nie, on z pewno Ļ ci Ģ b ħ dzie milczał, przekonywała sama siebie. Zreszt Ģ Cyganie rzadko
roznosz Ģ plotki, w ka Ň dym razie dotycz Ģ ce ludzi bogatych. S Ģ zbyt uzale Ň nieni od ich dobrej
woli.
Ostro Ň nie uniosła kołdr ħ i w Ļ lizgn ħ ła si ħ do łó Ň ka obok Havarda. Otuliło j Ģ ciepło Ļ pi Ģ cego
ciała, przysun ħ ła si ħ bardzo blisko m ħŇ a. Havard, Havard, my Ļ lała i poczuła, Ň e zaraz si ħ
rozpłacze. Co ja ci zrobiłam? Kiedy Havard jej dotkn Ģ ł, skuliła si ħ . Jedn Ģ r ħ k ħ poło Ň ył jej na
piersi, a drug Ģ mocno przytulił.
- Pó Ņ no przyszła Ļ - wymamrotał, na pół Ļ pi Ģ c i nie otwieraj Ģ c oczu. - A jaka jeste Ļ zimna.
Nie powinna Ļ siedzie ę przy krosnach do północy. Jeszcze si ħ rozchorujesz.
Mali nie odpowiedziała. Ucałowała go delikatnie w policzek i pogłaskała dłoni Ģ jego g ħ ste
włosy.
- Ale teraz ju Ň jestem przy tobie - wyszeptała cicho. - ĺ pij.
Havard u Ļ miechn Ģ ł si ħ leciutko i westchn Ģ ł z zadowoleniem, kiedy poczuł, jak jej ciało tuli
si ħ do niego, po czym znowu zapadł w gł ħ boki sen.
Mali jednak le Ň ała nie Ļ pi Ģ c. Wci ĢŇ i wci ĢŇ od nowa błagała Najwy Ň szego o łask ħ . ņ eby
nic nie wyszło na jaw, Ň eby Havard nigdy si ħ nie dowiedział, co Mali zrobiła tego wieczora.
My Ļ l o tym, Ň e mogłaby go straci ę , była tak przera Ň aj Ģ ca, Ň e biedaczka zacz ħ ła dzwoni ę
z ħ bami. Przecie Ň go kocham, my Ļ lała zrozpaczona, kochałam go zawsze od chwili, gdy... A
mimo to go zdradziła. Zdradziła go z powodu obł Ģ kanego marzenia.
Le Ň ała z otwartymi, piek Ģ cymi od łez oczyma i obserwowała gr ħ ksi ħŇ ycowego Ļ wiatła na
wyło Ň onym deskami suficie.
- Pomó Ň mi tylko ten jeden raz, Bo Ň e - modliła si ħ znowu. - Teraz dostałam prawdziw Ģ
nauczk ħ . Teraz ju Ň wiem, co mam, i czego powinnam strzec, tak jak tylko potrafi ħ . Dobry
Bo Ň e, pomó Ň mi...
Nagle przyszło jej do głowy, Ň e wielokrotnie prosiła najlepszego Boga o pomoc. Nigdy
jednak nie została wysłuchana. Powoli wyci Ģ gn ħ ła r ħ k ħ i pomacała na nocnym stoliku. Uj ħ ła
palcami krzy Ň yk, nale ŇĢ cy niegdy Ļ do babki Johana, który teraz zawsze tutaj le Ň ał, kiedy go
nie u Ň ywała. Przycisn ħ ła go delikatnie do serca.
- Je Ň eli ty mnie teraz widzisz, babciu... Musiała zakry ę dłoni Ģ usta, Ň eby Havard nie
usłyszał, jak płacze.
- Je Ň eli widzisz mnie teraz, babciu - powtórzyła - to pomó Ň mi. Nie mam nikogo, z kim
mogłabym porozmawia ę , od czasu kiedy ciebie zabrakło, nie mam nikogo. Nikogo nie mog ħ
prosi ę o wybaczenie, tylko Boga - dodała cicho. - Ale my Ļ l ħ , Ň e On o mnie zapomniał,
babciu. B ħ d ħ musiała sama d Ņ wiga ę to brzemi ħ , ale nie wiem, czy b ħ d ħ w stanie.
W ko ı cu zasn ħ ła. W jednej r ħ ce trzymała krzy Ň yk, drug Ģ oplotła szyj ħ Havarda. Ostatnia
jasna my Ļ l, jaka przyszła jej do głowy, zanim pogr ĢŇ yła si ħ we Ļ nie, była taka, Ň e jednak da
sobie rad ħ , Ň e mimo wszystko b ħ dzie w stanie d Ņ wiga ę samotnie to, co powinna. Walczy ę o
siebie i swoich najbli Ň szych do ostatnich dni. Nikt nie mo Ň e złama ę ani jej, ani dzieła jej
Ň ycia. Nigdy...
W pokoju panował półmrok, kiedy zdała sobie spraw ħ , Ň e Havard wstaje z łó Ň ka. Zaspana
odwróciła si ħ ku niemu.
- Ty sobie jeszcze po Ļ pij - powiedział, zaczynaj Ģ c si ħ ubiera ę . - My musimy wyj Ļę w pole
jak najwcze Ļ niej, zbo Ň e czeka. I Cyganie wyjechali. Przed chwil Ģ słyszałem skrzyp wozów,
tak Ň e nie było Ň adnych problemów.
Nie było, pomy Ļ lała Mali, podci Ģ gaj Ģ c kołdr ħ a Ň pod brod ħ , i miejmy nadziej ħ , Ň e nie
b ħ dzie. ņ e to wszystko jest ju Ň za nami, odeszło na zawsze, w ka Ň dym razie Torgrim. I nagle
stan ħ ły jej przed oczyma wydarzenia wczorajszego wieczora. Odwróciła si ħ do Ļ ciany,
podci Ģ gn ħ ła nogi i przycisn ħ ła je mocno do bol Ģ cego brzucha. Rumieniec wstydu palił jej
twarz. Kiedy wtulała głow ħ w tward Ģ poduszk ħ , poczuła piek Ģ cy ból na szyi. Ostro Ň nie
dotkn ħ ła palcami bol Ģ cego miejsca i stwierdziła, Ň e jest tam ranka. Zdała sobie spraw ħ , Ň e
Torgrim j Ģ ugryzł. Bo Ň e drogi, b ħ d ħ miała na szyi prawdziw Ģ malink ħ , my Ļ lała ogarni ħ ta
panik Ģ , z trudem chwytaj Ģ c powietrze. Kiedy Havard pochylił si ħ , by pocałowa ę j Ģ w
policzek, bardzo uwa Ň ała, Ň eby niczego nie zauwa Ň ył.
- Za ci ħŇ ko pracujesz, moja kochana Mali - powiedział cicho. - Najpierw cała robota w
domu i w obej Ļ ciu, a na dodatek tkanie. Wczoraj poło Ň yła Ļ si ħ bardzo pó Ņ no, je Ļ li dobrze
pami ħ tam. Nie powinna Ļ si ħ tak m ħ czy ę , bo si ħ rozchorujesz. Nawet ty nie jeste Ļ
nadczłowiekiem, chocia Ň mało do tego brakuje - dodał z u Ļ miechem.
Jego wargi delikatnie musn ħ ły policzek Mali, a ona gwałtownie zarzuciła mu r ħ ce na szyj ħ
i przyci Ģ gn ħ ła do siebie głow ħ m ħŇ a.
- Czy ty mnie kochasz, Havard? - wyszeptała wolno.
- I ty si ħ jeszcze pytasz - powiedział, głaszcz Ģ c jej włosy. - Dobrze wiesz, Ň e ci ħ kocham.
Bardziej, ni Ň my Ļ lisz, i du Ň o bardziej, ni Ň jeste Ļ w stanie zrozumie ę .
- Bo ja te Ň ci ħ tak strasznie kocham - powiedziała Mali ochryple. - Bardziej, ni Ň my Ļ lisz.
- Co to si ħ z tob Ģ dzieje? - spytał Havard i przytulił jej głow ħ do swojej piersi. - Czy stało
si ħ co Ļ niedobrego?
- Co Ļ niedobrego? Nie - odparła pospiesznie. - Czy to co Ļ niedobrego, kiedy mówi ħ ci, jak
bardzo ci ħ kocham? Ale masz racj ħ , ja te Ň my Ļ l ħ , Ň e nie powinnam ju Ň tyle pracowa ę przy
krosnach jak ostatnio. Przesiadywałam rzeczywi Ļ cie zbyt długo. Dzisiaj wieczorem poło Ň ymy
si ħ wcze Ļ niej, Havardzie - dodała nieoczekiwanie i obj ħ ła go w pasie.
On roze Ļ miał si ħ cicho i uło Ň ył j Ģ z powrotem na poduszkach.
- Na tak Ģ propozycj ħ ja odpowiadam „tak" - u Ļ miechn Ģ ł si ħ . - Je Ļ li o mnie chodzi, to mog ħ
wskoczy ę do łó Ň ka zaraz po podwieczorku - dodał i z czuło Ļ ci Ģ potargał jej włosy.
Potem wyszedł z sypialni.
Mali te Ň ju Ň długo nie le Ň ała. Wstała pospiesznie, wzi ħ ła lusterko ze stolika przy oknie i
rozsun ħ ła firanki. Po prawej stronie szyi, na samym dole, miała czerwonosiny Ļ lad od
ugryzienia. Zrobiło jej si ħ gor Ģ co. Jak zdoła wyja Ļ ni ę , sk Ģ d jej si ħ wzi ħ ło co Ļ takiego? Ukry ę
Ļ lad w ci Ģ gu dnia to nic takiego. Wło Ň y po prostu codzienn Ģ bluzk ħ z wysokim
kołnierzykiem, przez kilka dni mo Ň e takie bluzki nosi ę , ma ich pod dostatkiem. Ale kiedy
wieczorem si ħ rozbierze, to co b ħ dzie? Nocna koszula nie ma wysokiego kołnierzyka. Nie uda
jej si ħ ukry ę znaku przed Havardem, pr ħ dzej czy pó Ņ niej on to zobaczy.
Mali gładziła opuszkami palców czerwon Ģ rank ħ . To jest niczym znak, jaki wła Ļ ciciel
wypala swoim zwierz ħ tom, my Ļ lała. To Ļ wiadectwo mojego grzechu. By ę mo Ň e nigdy nie
zniknie. Mali zadr Ň ała.
A gdyby tak obanda Ň owa ę szyj ħ , powiedzie ę domownikom, Ň e u ŇĢ dliła j Ģ pół Ň ywa osa? -
przyszło jej nagle do głowy. Tylko Ň e przecie Ň osy ŇĢ dliły j Ģ wielokrotnie ka Ň dego lata, nie,
pomysł z os Ģ nie jest dobry.
W takim razie mo Ň e mogłaby obarczy ę odpowiedzialno Ļ ci Ģ małego Oj ħ . Chłopiec ma ju Ň
wiele z ħ bów, a ostatnio nabrał zwyczaju gryzienia tak Ň e ludzi, chocia Ň krzyczeli za to na
niego. I potrafił ugry Ņę naprawd ħ bole Ļ nie, czasem nawet do krwi, wszyscy o tym wiedz Ģ .
Mali odetchn ħ ła z ulg Ģ i odło Ň yła lusterko na miejsce. Oja we Ņ mie na siebie win ħ , Mali
b ħ dzie uratowana. B ħ dzie smarowa ę rank ħ ma Ļ ci Ģ , któr Ģ sama zrobiła z ziół, to z pewno Ļ ci Ģ
szybko zniknie. Takie wła Ļ nie wyja Ļ nienie Havard powinien przyj Ģę bez protestów.
Zgłoś jeśli naruszono regulamin