Ingulstad Frid - Saga Wiatr Nadziei 03 - Ludzkie Gadanie.pdf

(770 KB) Pobierz
INGULSTAD FRID
FRID INGULSTAD
LUDZKIE GADANIE
Saga Wiatr Nadziei
część 3
ROZDZIAŁ PIERWSZY
Kristiania, luty 1905
Elise wpatrywała się w Otta, nocnego stróża, czując, że rumieniec oblewa jej twarz.
- Ty źle zrozumiałeś. Ja... my... my zostaliśmy tutaj zamknięci. Przez jakichś łobuzów
z „Bandy z Sagene”.
Na jego wargach pojawił się szyderczy uśmieszek.
- Ach tak, zostaliście zamknięci. Dziwne, że dotychczas tego nie zauważyłem. Drzwi
były otwarte, kiedy przyszedłem, a ja w nocy robiłem obchód tak samo często jak zawsze.
- Musisz mi wierzyć - Elise sama słyszała, że jej głos brzmi desperacko. - Emanuel...
to znaczy oficer Armii Zbawienia, odprowadzał mnie do domu i na wzgórzu Aker wpadliśmy
na nich...
Emanuel podszedł bliżej.
- To prawda. Zostaliśmy oboje pobici i zaciągnięci do komórki. Kiedy doszliśmy
trochę do siebie, wokół panowały nieprzeniknione ciemności. Po omacku dotarliśmy do
drzwi, odkryliśmy jednak, że zostały zamknięte od zewnątrz.
Otto machnął ręką, jakby się od niego opędzał.
- Oszczędź sobie tych łgarstw, kolego. Dobrze wiem, co widziałem. Zabieraj się stąd.
A ty, Elise, pójdziesz ze mną do fabryki.
Elise wciąż gapiła się na niego, teraz jej ciało przeniknął dreszcz strachu.
- Dlaczego mam chodzić do fabryki? Nie słyszałam jeszcze porannej syreny.
- Idziesz ze mną, powiedziałem.
Nie miała odwagi mu się przeciwstawić. Odwróciła się jeszcze do Emanuela i posłała
mu rozpaczliwe spojrzenie. Zanim stróż wyszedł z latarnią, zdążyła w oczach Emanuela
dostrzec strach.
W drodze do fabryki podjęła jeszcze jedną próbę.
- Dlaczego ty mi nie wierzysz, Otto? My naprawdę szarpaliśmy za drzwi, ale były
zamknięte. Nie miałam pojęcia, że jest jakieś boczne wejście.
Stróż nie odpowiadał. Milczał, dopóki nie dotarli do bramy wejściowej, którą
otworzył. Wtedy odwrócił się do Elise, oczy mu pociemniały ze złości, widziała w nich także
rozczarowanie.
-Wiesz, co myślę o takich jak ty? - splunął daleko przed siebie. - Otóż myślę, że
jesteś cholernym mętem. Nie musisz niczego udawać, Elise. Sądzisz, że was nie widziałem?
Uważasz, że nie rozumiem, coście robili w tej komórce?
- To nieprawda. Myślałam, że zamarznę na śmierć. On mi pomógł, bo... - umilkła
gwałtownie. Szedł ku nim pośpiesznie sam majster.
- No patrzcie, oto i panna Lovlien. Bogu dzięki! Co się stało? Twoja siostra siedzi w
moim biurze i nie posiada się ze zdenerwowania.
- Znalazłem ją w komórce, panie majstrze. Rażeni z jakimś oficerem Armii
Zbawienia.
Majster spoglądał to na nocnego stróża, to na Elise, a potem znowu na stróża.
- Co ty opowiadasz? Otto skinął głową.
- Leżeli w kącie komórki i nie zauważyli, kiedy wszedłem.
- Ty naprawdę niczego nie chcesz zrozumieć. - Elise zwróciła twarz w stronę stróża,
mówiła gniewnym głosem. - Już ci tłumaczyłam, że zostaliśmy tam zamknięci.
Zanim znowu odwróciła się do majstra, stróż zdążył jej posłać ponure spojrzenie.
- Ona na nim leżała, panie majstrze. Pod jego płaszczem.
- Możesz iść, Otto. Panna Lovlien pójdzie ze mną. - Majster odwrócił się i
pomaszerował w stronę swojego kantorka. Elise nie miała innego wyjścia, jak tylko podążyć
za nim. W tym samym momencie fabryczna syrena zaczęła wyć.
W kantorku paliło się kilka lamp, a w głębokim fotelu siedziała Hilda z zapłakaną
twarzą.
- Elise! - zawołała Hilda przez łzy. Zerwała się z fotela. - Gdzieś ty była? Dlaczego
nie wróciłaś do domu?
- Zostaliśmy napadnięci. Kilku łobuzów z „Bandy z Sagene” rzuciło się na nas, a
potem wciągnęli nas do komórki. W końcu zamknęli drzwi od zewnątrz i zniknęli.
- Jakich „nas”? - Hilda patrzyła na nią, nie rozumiejąc.
- Kapitan Emanuel Ringstad uparł się, że odprowadzi mnie do domu.
- A czy nie mogliście wzywać pomocy? Łomotać do drzwi? Wiesz chyba, że Otto
przez całą noc krąży po terenie fabryki.
Elise ze wstydem zdała sobie sprawę, że nie pomyślała o tym, jakoś nocny stróż nie
przyszedł jej do głowy. Nigdy nie wiedziała, że Otto kontroluje cały teren fabryki. Za
każdym razem, kiedy przychodziła rano do pracy, spotykała go w wejściu.
- Nie pomyślałam o tym - wymamrotała zbolałym głosem. - Myślałam, że nas nie
usłyszy. Tak okropnie marzłam, byliśmy przekonani, że nie wyjdziemy, dopóki fabryka nie
zostanie otwarta.
Majster i Hilda słuchali jej w milczeniu, majster z podejrzliwym spojrzeniem, Hilda z
wyrzutem.
- W komórce było zimno jak na dworze, a ja miałam tylko tę chustkę robioną na
drutach. Bałam się, że zamarznę na śmierć. Więc żeby mi pomóc, pan Ringstad zdjął płaszcz
i otulił nim nas oboje. - Poczuła, że się rumieni. - Zdaję sobie sprawę, że nocny stróż mógł
źle zrozumieć to, co zobaczył. Musieliśmy oboje zasnąć i obudziliśmy się dopiero, kiedy Otto
stanął w drzwiach. Nie mieliśmy pojęcia, że znajdują się tam jakieś boczne drzwi i w dodatku
są otwarte.
Widziała, że Hilda jej wierzy, majster jednak wciąż spoglądał na nią sceptycznie.
Posłała siostrze zatroskane spojrzenie.
- A co z Pederem i Kristianem?
- Spali, kiedy wychodziłam. Napisałam im na kartce, że muszą radzić sobie sami i że
wszystko im później wyjaśnimy.
- Bogu dzięki, przynajmniej nie będą się bać.
- Ale ja się bałam. - Hilda mówiła gniewnie. - Całą noc nie spałam. Najpierw
myślałam, że poślizgnęłaś się na oblodzonym moście, wpadłaś do rzeki i utonęłaś, potem
przyszło mi do głowy, że zostałaś napadnięta, zgwałcona i zamordowana, a w końcu
wyobraziłam sobie, że się po prostu przewróciłaś, złamałaś nogę i leżysz bezradna w
ciemnościach, zamarzając powoli na śmierć. Tak strasznie się bałam, że nie mogłam dłużej
siedzieć w kuchni i czekać na ciebie, więc przybiegłam tutaj w nadziei, że znajdę kogoś, kto
pomoże mi ciebie odszukać. Na całe szczęście zjawił się pan majster.
- Strasznie mi przykro, Hildo, ale nic nie mogłam na to poradzić.
- Nie przyszło mi do głowy, że oficer Armii Zbawienia cię odprowadzał - mówiła
dalej Hilda, jakby nie słyszała słów siostry. - Gdybym o tym wiedziała, nie denerwowałabym
się tak.
Elise skinęła głową.
- Rozumiem, ale ty też musisz przyjąć do wiadomości, że nie miałam wpływu na to,
co się stało. Kapitan Ringstad próbował uspokoić napastników, ale oni po prostu chcieli
awantury, widziałam to z daleka.
- A skąd wiesz, że to była „Banda z Sagene”? - majster marszczył brwi i wcale nie
wyglądał na przekonanego.
- Poznałam jednego z nich. To jest... to jest znajomy mojego narzeczonego. - Poczuła,
że się czerwieni, i nie była w stanie spojrzeć majstrowi w oczy. Musi się teraz zastanawiać,
jakich to przyjaciół ma Johan.
- Czy ktoś widział to, co się stało?
- Słyszeliśmy jakieś głosy, kiedy byliśmy na wzgórzu Aker. Napastnicy się
zdenerwowali i kazali nam zejść na dół i iść dalej Maridalsveien. Kapitan Ringstad zaczął
biec, ja próbowałam dotrzymać mu kroku na tyle, na ile pozwalała mi boląca noga, ale oni i
tak znowu nas dopadli.
- Pozostają więc wasze słowa przeciwko słowom bandy. Policja raczej nie rozpatruje
takich spraw, w których nie wiadomo, czego się trzymać. Przypuszczalnie policjanci pomyślą
to samo co nocny stróż - majster patrzył na nią z nieskrywaną podejrzliwością we wzroku.
- Ale pan musi mi uwierzyć, panie majstrze. Jestem zaręczona i nigdy bym nie zrobiła
niczego za plecami swojego narzeczonego. Kapitan Ringstad był taki miły i pomógł nam w
różnych sprawach. Obiecałam mamie, że pójdę do niego i zapytam go o coś, co mama musi
wiedzieć. On natomiast nie chciał, żebym sama wracała po nocy. Nic więcej się nie stało.
- W porządku - majster machnął ręką. - A teraz musicie obie pośpieszyć się do hali
fabrycznej. Dzień pracy już się zaczął.
Po drodze Elise oznajmiła szeptem: - To nie Armia Zbawienia zapłaciła za naszą
mamę, Hilda.
- Wiem o tym.
Elise odwróciła się ku niej zaskoczona.
- Wiesz?
Hilda skinęła głową.
- Majster mi o tym powiedział, kiedy tłumaczyłam mu, dlaczego poszłaś do tego
oficera Armii Zbawienia. - Odwróciła się i spojrzała w tył. - Obiecałam, że nikomu o tym nie
pisnę, nawet tobie.
- Chcesz powiedzieć...
Hilda skinęła głową. - Ale na Boga nie wydaj mnie, nie mów, że cokolwiek wiesz.
Myślę, że on się bał, że zarażę się suchotami. - Uśmiechnęła się jakby przepraszająco.
Elise milczała. Rozumiała bardzo dobrze, dlaczego majster tak się tego boi.
Nie musiała zatem chodzić do Emanuela. Mama może leżeć w sanatorium z czystym
sumieniem, a oni wszyscy mogą się cieszyć, że otrzymała pomoc. Majster najwyraźniej
pragnie kontynuować swój romans z Hildą, ale tego dnia, kiedy straci zainteresowanie, opłaty
za sanatorium z pewnością się skończą. A zatem powinnam się cieszyć za każdym razem,
kiedy Hilda wieczorem wymyka się z domu, pomyślała z uczuciem goryczy w ustach. Ale
dlaczego on wybrał właśnie Hildę? Dziewczyna nie jest przecież ładna. Jest miła i
sympatyczna, zwłaszcza kiedy się uśmiecha, i umie się przypodobać, poza tym jednak jest
dość zwyczajna. A majster ma pieniądze i z pewnością mógłby zdobyć każdą kobietę, której
Zgłoś jeśli naruszono regulamin