Star Trek DS9 - 6x01 - A Time to Stand.txt

(26 KB) Pobierz
00:00:00:www.napiprojekt.pl - nowa jako�� napis�w.|Napisy zosta�y specjalnie dopasowane do Twojej wersji filmu.
00:00:06:/W poprzednim odcinku|/Star Trek: Deep Space Nine
00:00:09:- Przybywaj� kolejne okr�ty Jem'Hadar.|- Musimy z tym sko�czy�!
00:00:13:- I sko�czymy.|- Jak ich powstrzymamy?
00:00:15:Zaminujemy wlot do korytarza.|Dominium nie otrzyma wi�cej posi�k�w.
00:00:22:Usu�cie miny, albo odbierzemy|wam stacj� i sami je usuniemy.
00:00:33:Panie Worf, strzela� bez rozkazu!
00:00:42:Pi�� lat czeka�em na t� chwil�.
00:00:53:Stracili�my zasilanie os�on!
00:01:04:- Jakie rozkazy, kapitanie?|- Zrobili�my, co w naszej mocy.
00:01:08:Powiadomcie ca�y personel Floty.|Opuszczamy stacj�.
00:01:14:Podobno nie lecisz z nami.|Przydzielili ci� na okr�t Martoka.
00:01:18:- Niepr�dko si� zn�w zobaczymy.|- Mo�e nigdy si� nie zobaczymy!
00:01:27:Dukat chce odzyska� stacj�,|to prosz� bardzo.
00:01:40:/A teraz ci�g dalszy.
00:02:06:- Kadecie?|- Nie ma �ladu Jem'Hadar.
00:02:10:- Chyba przerwali po�cig.|- Znudzi�o ich ganianie za nami.
00:02:15:Trzy miesi�ce krwawych walk|i co z tego mamy? Nic.
00:02:18:Atak i odwr�t. Atak i odwr�t.|Cho� raz ja chcia�bym goni� ich.
00:02:23:- Wystarczy, szefie.|- Przepraszam, sir.
00:02:26:- Chyba jestem niewyspany.|- Jak my wszyscy.
00:02:30:Jeste�my na nogach jakie�|siedemdziesi�t osiem godzin.
00:02:33:- Czemu Si�dma Flota si� nie odzywa?|- Za wcze�nie, by si� martwi�.
00:02:37:Do uk�adu Tyra jest daleko,|b�dzie co� wiadomo za dzie� lub dwa.
00:02:42:- My�licie, �e powstrzymaj� Dominium?|- A pewnie. Kto� musi.
00:02:55:No, jest pan wreszcie.|Ju� traci�em nadziej�, doktorze.
00:02:58:S�dzi�em, �e wsp�lne posi�ki upowa�ni�|mnie do leczenia poza kolejk�.
00:03:03:Mia�em tuzin rannych,|wszyscy w gorszym stanie ni� pan.
00:03:08:Je�li chce mnie pan pocieszy�,|to si� panu udaje.
00:03:11:- Ju� mi lepiej.|- Co si� sta�o?
00:03:14:Analizowa�em mapy dla kapitana|podczas ostatniego ataku,
00:03:18:przez co dozna�em nag�ego i do��|niemi�ego zetkni�cia z kad�ubem.
00:03:22:- Prze�yje pan.|- Chcia�bym podziela� ten optymizm.
00:03:25:G�owa si� zagoi, ale widz�c bieg wojny,|nie licz�, �e do�yjemy staro�ci.
00:03:31:Faktycznie, nie jest najlepiej,|ale mog�o by� gorzej.
00:03:34:Wykorzysta� pan sw�j ulepszony|intelekt, by obliczy� nasze szanse?
00:03:40:To nie by�o takie trudne.|Zacz��em od zwyk�ych...
00:03:43:To mnie nie interesuje, doktorze.
00:03:46:Odk�d wyda�a si� pa�ska przesz�o��,|popisuje si� pan przy byle okazji.
00:03:52:Nie musze si� kry�, wi�c korzystam|ze swoich umiej�tno�ci.
00:03:56:No to jakie mamy szanse?|Powy�ej pi��dziesi�ciu procent?
00:04:00:- Trzydzie�ci dwa koma siedem.|- �a�uj�, �e zapyta�em.
00:04:03:- Jest pan pewien?|- Mam pokaza� wyliczenia?
00:04:08:Niekoniecznie.|Te� mi poprawki genetyczne...
00:04:12:- Co prosz�?|- Prosz� na siebie spojrze�.
00:04:15:Zachowuje si� pan, jakby|by�o to panu oboj�tne.
00:04:18:To ta wy�szo�� sprawia,|�e panu podobni s� niepopularni.
00:04:23:- Pr�buje mnie pan obrazi�?|- Pa�skie wyliczenia to obraza.
00:04:29:Prosz� nie bra� tego do siebie.|To tylko kwestia matematyki.
00:04:32:Nie, to kwestia naszych istnie�.
00:04:35:Nie jest pan genetycznie ulepszony.|Jest pan Wolkanem.
00:04:40:Skoro tak, to sk�d bierze si�|m�j ch�opi�cy u�miech?
00:04:44:Ju� nie jest taki|ch�opi�cy, doktorze.
00:04:49:- My�lisz, �e dok�d nas teraz wy�l�?|- Nie wiem, ale gdybym mia� decydowa�,
00:04:54:- zaraz wr�ciliby�my na front.|- Dobrze powiedziane, kapitanie!
00:04:59:M�j okr�t wr�ci razem z wami.
00:05:07:- Powiedz jej.|- Co takiego?
00:05:11:- To mo�e poczeka�.|- Nie! Nie mo�e!
00:05:15:Raktajino!
00:05:17:- Wci�� go to gn�bi�o.|- O co chodzi, Worf?
00:05:26:- O nasze wesele.|- Masz trem�?
00:05:32:Ustali�a�, �e rytualne po�wi�cenie|tar'ga odb�dzie sie po uczcie.
00:05:37:Nie widzieli�my si� pi�� tygodni,|a ty tak mnie witasz?
00:05:42:Zgodzili�my si� na tradycyjny �lub.
00:05:47:Dobrze, niech b�dzie.
00:05:50:- Najpierw ofiara, potem uczta.|- Tak powinno by�!
00:05:55:Od kilku dni m�wi� tylko o tym.
00:06:00:- Zawsze sie martwi...|- Najlepsze s� skromne wesela.
00:06:05:Ka�dy ma takie, jakie woli.
00:06:10:- Do zobaczenia p�niej, kapitanie.|- Nie po�amcie sobie ko�ci!
00:06:17:Skoro to mamy ju� za sob�,|zajmijmy si� ranami.
00:06:21:Klingoni to dobrzy wojownicy,|ale marni lekarze.
00:06:26:- Kapitanie...|- W�a�nie pana mi trzeba.
00:06:29:Mamy zg�osi� si� do po nowy|przydzia� do Bazy Gwiezdnej 375.
00:06:37:- Co� jeszcze?|- S� wie�ci od Si�dmej Floty.
00:06:45:S�ucham.
00:06:47:Wr�ci�o tylko czterna�cie okr�t�w.
00:06:49:- Czterna�cie? Ze stu dwunastu!|- Nie mo�emy ponosi� takich strat!
00:06:53:- Nie, je�li chcemy wygra�!|- Dzi�kuj�, doktorze, to wszystko.
00:07:06:Zajm� si� pa�sk� r�k�.
00:09:13:CZAS OPORU
00:09:19:/Dokumentacja, zapis trwa�y,|/wpisuj�cy: Dukat.
00:09:24:/Codziennie otrzymujemy raporty|/o kolejnych zwyci�stwach.
00:09:27:/Wojna toczy si� po naszej my�li,|/wr�g wycofuje si� na ca�ej linii.
00:09:34:/Upadek Federacji i podbicie Ziemi|/przez Dominium to tylko kwestia czasu.
00:09:43:/W sumie, jest to dobry okres|/dla Kardasjan. I dla Dominium.
00:09:50:Droga pani major, pani s�owa|niezwykle mnie raduj�.
00:09:55:Dukat, otrzyma�em cudown� wie��:|Bajoranie wracaj� na stacj�.
00:10:03:- Wiem o tym.|- Wi�c tak�e si� cieszysz!
00:10:07:�ycie wr�ci do normy: otwarte|sklepy, t�tni�ca �yciem Promenada
00:10:14:i radosny �miech dzieci|w pier�cieniu mieszkalnym!
00:10:17:Podwoj� patrole ochrony.
00:10:24:- Czy to naprawd� niezb�dne?|- Z Bajoranami trzeba uwa�a�.
00:10:32:Co jest, Dukat? Boisz si�,|�e zn�w odbierzemy ci stacj�?
00:10:36:- Tylko spr�bujcie.|- Spokojnie, bez k��tni.
00:10:41:- Jeste�my przecie� przyjaci�mi.|- Naprawd�?
00:10:44:Oczywi�cie! Je�li ma pani jakie�|sugestie, ch�tnie ich wys�ucham.
00:10:50:Zgoda. Chcemy, by przywr�cono|bajora�skie oddzia�y ochrony.
00:10:56:- Pewnie mamy te� da� im bro�?|- Zgadza si�.
00:11:01:Stacja nie potrzebuje ju�|bajora�skich si� ochrony.
00:11:06:- Nasi �o�nierze dadz� sobie rad�.|- Federacja dzieli�a z nami obowi�zki.
00:11:15:M�wi� pan, �e z Dominium|b�dzie podobnie.
00:11:19:W ko�cu wszyscy jeste�my|przyjaci�mi, prawda?
00:11:25:- Mo�e przemy�lisz swoj� decyzj�?|- Nie zmieni� jej.
00:11:31:Ty mo�e ufasz Bajoranom,|ale ja nie.
00:11:35:I p�ki na to zaufanie nie zas�u��,|wol� by chodzili bez broni.
00:11:41:Zrobi�aby pani tak samo, majorze.
00:11:48:Mo�e pani ludzie powinni|przez jaki� czas odpocz��.
00:11:51:Z czasem z pewno�ci� rozwi��emy|wszelkie drobne problemy.
00:11:56:- Przypomn� panu te s�owa.|- Bez w�tpienia. Jeszcze jedno...
00:12:02:- Odo.|- Co z nim?
00:12:06:Czy wie, �e staram si� wzmocni�|wi�zy mi�dzy Dominium i Bajoranami?
00:12:16:- Prosz� go zapyta�.|- Nie �miem go nachodzi�.
00:12:25:Mi�ego dnia, majorze.
00:12:33:- Fascynuj�ca kobieta, prawda?|- Sk�d mam wiedzie�?
00:12:38:- Musi by� naszym sojusznikiem.|- Bajoranie nigdy nimi nie b�d�.
00:12:42:Precz! Nie patrz na niego.|Masz wyj��!
00:12:47:Ju�!
00:12:58:- Jest przydatny.|- Na przysz�o��...
00:13:03:b�d� tak mi�y i konsultuj ze|mn� decyzje dotycz�ce stacji.
00:13:11:Co z korytarzem? Zapewnia�e� mnie,|�e w ci�gu miesi�ca usuniesz miny.
00:13:19:- A by�o to dwa miesi�ce temu.|- Idzie wolniej, ni� s�dzi�em.
00:13:26:Jak jednak wiesz,|nie s� to zwyk�e miny.
00:13:30:Gdy jak�� niszczymy lub wy��czamy,|s�siednia replikuje now�.
00:13:38:Musimy usun�� pole minowe|i otworzy� korytarz.
00:13:43:Zrobimy to.|Nie trzeba panikowa�.
00:13:49:- Przecie� wygrywamy wojn�.|- Na razie tak.
00:13:53:Ale by pokona� Federacj�, potrzeba|nam posi�k�w i zapas�w ketracelu.
00:13:58:- I to szybko.|- Weyoun...
00:14:04:Powiedzia�em przecie�,|�e zajm� si� polem minowym.
00:14:08:I mam taki zamiar.
00:14:24:Dobry wiecz�r panom.|Widz�, �e lubicie ten stolik.
00:14:30:Zadziwia mnie, jak wielu klient�w|uwa�a m�j bar za drugi dom.
00:14:35:Szkoda, �e nie mam holokamery,|by utrwali� t� pi�kn� chwil�.
00:14:45:Co�, co mo�na powiesi�|na �cianie w koszarach.
00:14:51:Czy grali�cie ju� w dabo?|Hostessy ch�tnie was naucz�.
00:15:00:Ju� wiem...
00:15:02:Godzina w naszej|wspania�ej holokabinie.
00:15:08:Mo�emy zadowoli� wszelkie|wasze potrzeby.
00:15:15:A mo�e innym razem.|Mi�ego wieczoru.
00:15:21:Trudni klienci...
00:15:22:M�wi� ci, Odo, Dukatowi|chodzi tylko o zemst�.
00:15:27:Nie mo�e prze�y� faktu, �e|Bajoranie przegonili Kardasjan.
00:15:30:S�dzisz, �e zn�w chce|utworzy� obozy pracy?
00:15:33:W ko�cu tak.
00:15:36:Chyba trzeba si� cieszy�,|�e Weyoun go pilnuje.
00:15:41:Mo�e i tak...|Ci�ko go rozgry��.
00:15:45:Niezbyt mu ufam, ale na pewno|bardziej ni� Dukatowi.
00:15:50:Weyoun wie, �e przestrzeganie|traktatu le�y w interesie Dominium.
00:15:56:Chc� udowodni� reszcie kwadrantu,|�e Dominium dotrzymuje s�owa.
00:16:01:Weyoun pyta� o ciebie.|Martwi si�, co o nim my�lisz.
00:16:08:- Staram si� nie my�le�.|- By�by rozczarowany.
00:16:14:Musz� mu o tym wspomnie�.
00:16:19:- Dobrze, �e wci�� si� u�miechasz.|- Tylko, gdy jestem z tob�.
00:16:24:- Mi�o, �e tak m�wisz.|- Bo to prawda.
00:16:27:Gdy rozmawiam z tob�, wszystko|wydaje si� mniej straszne.
00:16:31:Ale jak pomy�l� o Dukacie|w biurze kapitana...
00:16:35:Albo, �e Federacja przegrywa wojn�,|a my siedzimy tu bezczynnie...
00:16:40:Czuj� to samo, ale na razie|nie mo�emy zrobi� nic wi�cej.
00:16:45:Tak jak m�wi� kapitan:|Bajor musi by� neutralna.
00:16:52:Nie sprzeciwi� si� Wys�annikowi.
00:16:54:Dzi�ki, �e poczekali�cie. Mam|wi�kszy ruch, ni� oczekiwa�em.
00:17:00:- To na koszt firmy.|- Czego chcesz, Quark?
00:17:04:Tego co zwykle. Pokoju,|mi�o�ci i zrozumienia.
00:17:08:Oraz odrobiny zysku.
00:17:12:Co staje si� coraz|bardziej prawdopodobne.
00:17:15:Nie s�dzi�em, �e to powiem, ale|jak na okupacj� to nie jest �le.
00:17:23:Pewnie nie, je�li komu�|zale�y tylko na zyskach.
00:17:27:Nie o tym m�wi�.
00:17:31:Widzi pani jakie�|kraty na Promenadzie?...
Zgłoś jeśli naruszono regulamin