JĘDRZEJ GIERTYCH
UKŁAD WERSALSKI
Polska odzyskała wolność i swoją państwowość w historycznym procesie przemian, który nazwać można układem wersalskim. W rzeczywistości układ ten ustalono nie tylko traktatem wersalskim: należą do niego również traktaty w Saint-Germain, Trianon, a nawet traktat ryski z 1921 roku między Polską i sowiecką Rosją (zatwierdzony przez mocarstwa sprzymierzone w 1923 roku). Co więcej, istotne fakty zaistniały nie tylko dzięki traktatom, ale też dzięki serii „faits accomplis” (faktów dokonanych – przyp. tłum.), które były wynikiem licznych rewolucji narodowo-wyzwoleńczych w Polsce, Czechosłowacji, Jugosławii i w innych miejscach. Jednak niewątpliwie, kamieniem węgielnym układu wersalskiego był traktat wersalski podpisany 28 czerwca 1919 roku pomiędzy mocarstwami sprzymierzonymi i Niemcami.
Już pierwszego dnia po podpisaniu traktatu, niemiecka i proniemiecka propaganda całego świata zaczęła krytykować traktat ten jako rzekomo niesprawiedliwy dla Niemiec. W ciągu 20 lat okresu międzywojennego atakowanie systemu wersalskiego zatruwało stosunki międzynarodowe oraz osłabiało pokój w Europie i świecie. Nie tylko Hitler, lecz także niemiecka Republika Weimarska działała na rzecz obalenia europejskiego układu terytorialnego z Wersalu. Również Wielka Brytania i jej najważniejszy przywódca w momentach najistotniejszych dla tego okresu, pan David Lloyd George, a także kilku innych jej przywódców, jak panowie Balfour, Curzon, Macdonald, czy też Neville Chamberlain przyczynili się do obalenia układu wersalskiego, w czym dopomogli im probrytyjscy i proniemieccy socjalistyczni politycy polscy, tacy jak marszałek Piłsudski i pułkownik Beck, lewicowa junta wojskowa, która zagarnęła władzę w wyniku zamachu stanu i trzydniowej wojny domowej (w której zginęło 379 osób, nie licząc 920 rannych), skierowanych przeciwko prawicowo-narodowej, rzymsko-katolickiej i chłopskiej większości parlamentarnej. Złowieszcze porozumienia z Locarno (1925) i Monachium (1938), zawarte bez Polski i przeciwko Polsce, były dużym krokiem na drodze ku drugiej wojnie światowej, ponieważ ich prawdziwym celem było osłabienie układu wersalskiego.
Profesor App1 nie wspomina o pokoju wersalskim, jednak w sposób oczywisty zmierza do celu, jakim jest obalenie nie tylko układu z roku 1945, ale również układu wersalskiego z 1919 roku. Chciałby on zobaczyć powstanie z martwych czegoś takiego, jak sytuacja sprzed 1914 roku, która bardzo szybko i nieuchronnie doprowadziłaby do dalszych zmian w kierunku powstania nowego ładu podobnego do układu państwa centralne - i wschodnioeuropejskie, narzuconego przez pozornie zwycięskie, cesarskie Niemcy w niemiecko-rosyjskim pokoju brzeskim z 3 marca 1918 roku, lub też planach niemieckich przygotowanych po 1941 roku w następstwie złudnych zwycięstw Hitlera.
Nie jest moim zamiarem bezwzględna obrona traktatu wersalskiego. Nie przeczę, że niektóre z jego warunków mogły zawierać jakieś błędy lub nierealne rozwiązania - podyktowane, być może, nierealistycznym, amerykańskim idealizmem. Jeśli jednak chodzi o układ terytorialny w Europie, jaki powstał po tym układzie, jestem mocno przekonany, że w zasadzie układ ten był sprawiedliwy, słuszny i rozsądny, a jeśli zawierał on jakieś nieszczęśliwe rozwiązania - były one z korzyścią dla Niemców, a nie przeciwko nim, a także podyktowane brakiem stanowczości wobec żądań tego kraju.
Układ terytorialny z Wersalu przyjął jako zasadę fakt, iż Niemcy nie powinny dominować w Europie, zaś wszystkie zdolne do istnienia narody europejskie powinny być niepodległe, tworząc razem wielki blok krajów zagrożonych potencjalną niemiecką dominacją i złączonych poczuciem naturalnej solidarności w obliczu potencjalnej nowej ekspansji Niemiec. Dwie wielkie zmiany w politycznej strukturze Europy, jakie spowodował układ wersalski, to powstanie niepodległej Polski, co było nie tylko nieodzownym zadośćuczynieniem za zło uczynione w latach 1772-1795 i w roku 1815, ale także budowaniem po raz kolejny silnego wschodniego przedmurza dla ewentualnych nowych ekspansjonistycznych ambicji niemieckich; oraz rozpad anachronistycznego, nie zdolnego do istnienia cesarstwa Austro-Węgier, które było wsparciem dla politycznej i strategicznej pozycji i przewagi Niemiec oraz pozbawiało wolności lub ograniczało wolność tak ważnych i zdolnych do istnienia narodów, jak Czesi, południowi Słowianie (Serbowie, Chorwaci i Słoweńcy) i Rumuni, dając jednocześnie zbyt wielką siłę Węgrom, którzy mogli zdominować słowackie, rumuńskie, serbskie i chorwackie terytoria, opierając się tylko na niemieckim oraz austriacko-niemieckim poparciu.
W następstwie układu wersalskiego utworzył się naturalny blok krajów zainteresowanych zachowaniem pokoju, a jednocześnie reprezentujących sprawiedliwość i wolność. Składał się on z Francji, Polski krajów naddunajskich (Czechosłowacji, Rumunii, Jugosławii). Kraje takie, jak Wielka Brytania i Włochy, w końcu również wystawione na zagrożenie ze strony Niemiec, były ich naturalnymi sojusznikami. Gdyby układ te zyskał pełne poparcie wszystkich narodów zainteresowanych jego zachowaniem, pokój panowałby w ciągu wielu pokoleń. Europejski pokój i ład, o którym decydowałyby solidarnie wolne kraje, z wyjątkiem Niemiec, powstrzymałby również ekspansję sowieckiej Rosji.
Jednak układ wersalski nie podobał się lub też nie zrozumiało go wielu polityków z niektórych krajów nie germańskich.
Decydującą rolę odegrała w tym Wielka Brytania, występująca faktycznie przeciwko układowi wersalskiemu. Brytyjska polityka w latach 1919-1939 była określona zdezaktualizowaną zasadą „równowagi sił”. Politycy brytyjscy uważali, że Europa po Wersalu była zdominowana przez Francję i jej kontynentalnych sojuszników. Dlatego też, krajom tym należało się przeciwstawić i wzmocnić Niemcy przeciwko nim. Również irracjonalna brytyjska niechęć do Francji, a w szczególności do Polski, przyczyniały się do krystalizacji konsekwentnej, antywersalskiej polityki Wielkiej Brytanii, która opowiadała się za powolnym odrodzeniem niemieckiej potęgi i spowodowała obalenie układu z Wersalu poprzez konferencję w Monachium, zniszczenie Czechosłowacji, a wreszcie drugą wojnę światową.
Jednak również nieroztropna i tchórzliwa polityka niektórych polityków francuskich (takich, jak Briand, współautor paktu z Lokarno, który już w roku 1925 osłabił układ wersalski), a tym bardziej samobójcza polityka zagraniczna lewicowej wojskowej dyktatury w Polsce po zamachu stanu w 1926 roku (Piłsudski, Beck), przyczyniły się znacznie do końcowego zwycięstwa antywersalskiego pędu Wielkiej Brytanii i Niemiec - oraz wybuchu drugiej wojny światowej, polskiej katastrofy w 1939 roku, klęski Francji w 1940 roku i zagrożenia, które zawisło nad Wielką Brytanią w latach 1940 i 1941, co w rezultacie spowodowało zmniejszenie roli Wielkiej Brytanii jako mocarstwa pierwszej kategorii.
Co zarzucano układowi z Wersalu? Co było istotą krytyki, którą przeciw niemu skierowano?
Wobec układu z Wersalu wystąpiono z dwoma głównymi zarzutami. Jednym było to, że spowodował on „bałkanizację” kontynentu europejskiego. Drugi wskazywał, że był on niesprawiedliwy i krzywdzący dla Niemiec.
Jeśli chodzi o oskarżenie w sprawie „bałkanizacji”, trzeba najpierw spytać - co zarzucano „bałkanizacji” na samych Bałkanach. Czy był to błąd w historycznym rozwoju, że narody takie, jak Grecja, Serbia, Bułgaria i Rumunia wyzwoliły się spod jarzma tureckiego? Czy byłoby bardziej sprawiedliwe, czy też być może wskazane, gdyby były one wciąż pod panowaniem ottomańskim? A także, jaką szkodę „bałkanizacja” Półwyspu Bałkańskiego wyrządziła światu, Europie lub samym narodom bałkańskim? Ogromny postęp polityczny, społeczny, kulturalny, gospodarczy, a nawet moralny i psychologiczny krajów bałkańskich po tym, jak stały się one niepodległe, jest wyraźnym i niezaprzeczalnym faktem; dalsze rządy tureckich gubernatorów w Atenach, Belgradzie, Sofii i Bukareszcie byłyby z pewnością budzącą odrazę potwornością. Cóż więc złego w zmianie, która miała miejsce? Mówi się czasami, że bałkańska, mianowicie serbska polityka była przyczyną wybuchu pierwszej wojny światowej. Jest to po prostu nieprawda. Wojnę tę spowodowała imperialistyczna polityka Austro-Węgier, które chciały uzależnić od siebie Serbię, natomiast tło stanowiła rzeczywista siła napędowa, która pchnęła świat ku wojnie, w wyniku zamierzonego z premedytacją przez Imperium Niemieckie celu, jakim zachodnioniemiecki historyk Fritz Fischer nazwał, nadając taki sam tytuł swojej głównej książce: „Griff nach der Weltmacht” - opanowanie władzy światowej (Dusseldorf 1961, Droste Verlag).
W jakim więc znaczeniu można mówić o „zbałkanizowaniu” kontynentu Europy? Dzięki układowi z Wersalu utworzono w 1914 roku dwa kraje, które nie istniały jako niepodległe państwa: Polskę, która w swoich obecnych granicach posiada dziś 35 milionów mieszkańców, oraz Czechosłowację, która ma obecnie 18 milionów. Jeden mały kraj bałkański, Rumunia, która przed 1914 rokiem miała 6 milionów mieszkańców, stała się krajem 21 milionowym. Dwa małe kraje bałkańskie, Serbia i Czarnogóra, które liczyły, odpowiednio, 3 miliony i ćwierć miliona mieszkańców, zastąpiono obecnie jednym wielkim państwem jugosłowiańskim, które dziś posiada 21 milionów. Nastąpił tylko rozpad imperium austro-węgierskiego, liczące 56 milionów mieszkańców, w którym Węgry, jako w połowie niepodległe państwo przed rokiem 1914, miały 20 milionów, zaś jako w pełni niepodległe państwo zostały obecnie zmniejszone do 10 milionów.
Cóż jest złego w budowaniu narodowo jednorodnych państw tej wielkości? Ile niepodległych państw istniało i nadal istnieje na kontynencie europejskim, znacznie mniejszych nie tylko od Polski, nie tylko od Jugosławii, Rumunii i Czechosłowacji, lecz nawet od dzisiejszych Węgier? Jeśli Dania z jej 5 milionami, Szwajcaria z 6 milionami, Belgia z 10 milionami, Portugalia z 10 milionami, Holandia z 14 milionami mieszkańców mogą być niepodległe w Europie, a czasami nawet w samym środku kontynentu europejskiego, oraz swoim istnieniem nie powodują jakiejś bałkanizacji Europy, dlaczego Polskę i jej tylko trochę mniejszych sąsiadów uważa się za nie do pogodzenia z zasadą, że kraje europejskie nie powinny być wielkości bałkańskiej.
Zarzut, że układ wersalski spowodował „bałknizację” kontynentu Europy jest najzwyczajniej bez sensu.
Jeszcze mniej usprawiedliwione jest oskarżenie, że pokój wersalski był niesprawiedliwy w stosunku do Niemiec.
Po pierwsze, należy pamiętać, jakie układy pokojowe został narzucone wrogom Niemiec i Prus po zwycięskich wojnach tych państw.
Abstrahując od tego, jak Prusy potraktowały Polskę w roku 1772, 1793 i 1795, czy też 1815, ograniczę się do układu francusko-pruskiego z roku 1871, zgodnie z którym Francja utraciła na rzecz Niemiec tak dużą prowincję, jak Alzacja-Lotaryngia, oraz musiała zapłacić w krótkim czasie odszkodowanie w kwocie 5 miliardów franków; a także do pokoju brzesko-litewskiego w 1918 roku (niemiecko-ukraińskiego z 9 lutego, niemiecko-rosyjskiego z 3 marca), który był aktem ustanowienia politycznej dominacji Niemiec, częściowo trwałej okupacji, częściowo aneksji oraz systemu bezlitosnej eksploatacji ponad połowy Europy.
Nie mówię o tym, czego dokonał Hitler, ponieważ miało to już miejsce po Wersalu.
Zasadą międzynarodowego prawa jest wzajemność. To, co mnie uczyniono, daje mi prawo do czynienia innym. W rzeczywistości, Francja miałaby prawo do aneksji Nadrenii lub Baden, czy też do nakazania Niemcom, w ramach pokoju wersalskiego, wypłacenia wielkiego odszkodowania w odwecie za to, co jej uczyniono w roku 1871. Także Polska, która była ofiarą nie tylko tego, co się wydarzyło w roku 1772, 1793, 1795 i 1815, ale również wielu poszczególnych postanowień traktatów pokojowych, jak też ogólnych zasad układu brzesko-litewskiego, ponosząc podczas wojny wiele strat i doznając niesprawiedliwości ze strony panowania niemieckiego i niemieckiej okupacji, miała prawo do poważnego odszkodowania i wynagrodzenia ze strony Niemiec.
Nic takiego się nie stało. Układ wersalski był skrupulatnym trzymaniem się zasad sprawiedliwości i umiarkowania.
Nawet jeden skrawek terytorium z ludnością prawdziwie niemiecką nie został oderwany od niemieckiej Rzeszy - z wyjątkiem miasta Gdańsk, o którym będę mówił później, a któremu nadano ustrój małego państewka niemieckiego, rządzonego faktycznie z Berlina. Przeciwnie, wiele terytoriów z ludnością polską pozostało pod panowaniem niemieckim. Nie narzucono Niemcom żadnych rzeczywistych obciążeń gospodarczych. Układ wersalski został zawarty w taki sposób, aby wyeliminować niebezpieczeństwo ponownego odrodzenia się niemieckiej mocarstwowości i ekspansjonizmu, a w szczególności ograniczyć swobodę remilitaryzacji (jednak zezwalając Niemcom na posiadanie armii w celu obrony kraju). Nie ograniczono natomiast niepodległości Niemiec. Po Wersalu pozostały one wolnym krajem, który był w posiadaniu wszystkich prawdziwie niemieckich landów, należących do niego przed 1914 rokiem, krajem, który był w stanie skutecznie rozwijać swoją gospodarkę i dążyć do rozkwitu życia kulturalnego.
Główną bolączką Niemców w tym czasie był brak wystarczającej przestrzeni życiowej, przestrzeni, której nie miał naród, „Volk ohne Raum”. Jednak posiadanie większej przestrzeni oznaczałoby zabór ziem innych narodów. Z doświadczenia po roku 1945 wynika jednak, że Niemcy mogą żyć i rozwijać się nawet na znacznie mniejszym terytorium, przy znacznie gęstszym zaludnieniu. Na tym okrojonym terytorium znalazła się po 1945 roku przestrzeń dla milionów Niemców ze wschodu, ale także dla wielkiej liczby przybyłych „w goście” robotników z Turcji, Włoch, Hiszpanii, Portugalii, Maroko i innych krajów.
Układ wersalski zagwarantował istnienie i bezpieczeństwo innych krajów, ale równie dokładnie i skrupulatnie zagwarantował słuszne prawa narodowi niemieckiemu do niepodległości, wolności, dobrobytu i bezpieczeństwa.
W wielkim stopniu układ ten był faktycznie dziełem Polski.
Plan takiego układu został sformułowany przez wielkiego polskiego męża stanu Romana Dmowskiego (1864-1939), najpierw przywódcę Polskiego Koła (deputacja) w parlamencie rosyjskim (Duma), później prezesa Polskiego Komitetu Narodowego w Paryżu w latach 1917-1919 i w 1919 roku głównego polskiego negocjatora na konferencji pokojowej w Paryżu oraz jednego z dwóch polskich sygnatariuszy traktatu wersalskiego. W Londynie opublikował on poufnie drukiem, datowany w lipcu 1917 roku, 89-stronnicowy memoriał „Zagadnienia środkowo-i wschodnio-europejskie”, który rozprowadził jako tajny dokument w lecie 1917 roku wśród mężów stanu i dyplomatów państw sprzymierzonych.
Porównanie memoriału z lipca 1917 roku z właściwymi postanowieniami traktatu wersalskiego z czerwca 1919 roku pokazuje, że traktat wersalski był w szerokim zarysie praktycznym zastosowaniem propozycji Dmowskiego. Stało się tak, pomimo faktu, że jeszcze w 1918 roku Lloyd George ogłosił w przemówieniu wygłoszonym 5 stycznia, że rozpad cesarstwa Austro-Węgier nie znajdował się w dotyczących układu powojennego planach państw sprzymierzonych, oraz tego, że nawet niektórzy polscy politycy, jak Paderewski, Piłsudski i August Zaleski, wysunęli w 1918 roku programy całkowicie odmienne od układu z Wersalu, jak też propozycji Dmowskiego z 1917 roku.
Dmowski powiedział mężom stanu państw sojuszniczych, że powojenny układ terytorialny w Europie powinien opierać się na dwóch głównych zasadach: zbudowania silnej i w pełni niepodległej Polski, rozpostartej między Karpatami i morzem - oraz rozpadu cesarstwa Austro-Węgier i zbudowania w jego miejsce trzech silnych państw: Czechosłowacji, Jugosławii i Rumunii, a także czwartego w postaci całkowicie niezależnych i czysto węgierskich (Magyar) Węgier.
Program jego został zrealizowany w ogólnych zarysach - z dwoma wyjątkami.
Nie utworzono Polski tak silnej, jaką mogła być: pozbawiono ją istotnych terytoriów, które powinny były zostać jej zwrócone, a które były nieodzowne dla jej egzystencji, z czego najważniejszymi były miasto Gdańsk i pozostała część Górnego Śląska.
Natomiast nie pozbawiono Niemiec ich zamorskiej kolonii, którą pierwotnie była ziemia pogańskich Prusów zwana Prusami Wschodnimi. Dmowski proponował, aby zrobić z nich autonomiczną republikę lub prowincję wraz z 2 milionami niemieckich lub zniemczonych mieszkańców, całkowicie niezależnych od Niemiec i swobodnie złączonych z Polską więzami takimi, jak związek celny. Jednocześnie uważał on za stosowne i zgodne z zasadą poszanowania praw narodowych, aby pozwolić Austrii właściwej, gdyby takie było jej życzenie, na stanie się częścią Niemiec.
Nie oderwano Prus Wschodnich od Niemiec i w rezultacie wschodnio-pomorski region Polski stał się „korytarzem”, przecinającym terytorium Rzeszy Niemieckiej na dwie części. Była to sytuacja podobna do położenia Stanów Zjednoczonych, których integralną częścią jest Alaska, oddzielona od reszty kraju „korytarzem” kanadyjskim z miastem Vancouver, czy też do sytuacji Zairu (byłe Kongo Belgijskie), który ma wąski dostęp do morza i jest otoczony z obu stron przez terytoria angolskie (byłe portugalskie). Niekoniecznie sytuacja taka jest nie do zniesienia, co widać właśnie na przykładzie Ameryki i Kanady lub Angoli i Zairu - ale w przypadku Prus Wschodnich stało się to przyczyną lub pretekstem niemieckich protestów, co przyczyniło się ogromnie do wybuchu drugiej wojny światowej: „polski korytarz” i Gdańsk były symbolicznym powodem tej wojny. Szkoda, że przyczyna ta lub pretekst nie zostały zlikwidowane na początku przez powrót do sytuacji z wieków poprzednich (szczególnie lat 1466-1657), kiedy Prusy Wschodnie były autonomicznym państwem o cechach germańskich, ale pod zwierzchnictwem feudalnym Polski.
Dmowski był politycznym geniuszem, który widział wszystkie problemy europejskie we właściwych proporcjach, a także rozumiał spontaniczne rewolucyjne siły i prądy, które były gotowe do wyjścia na powierzchnię i odniesienia korzyść z klęski Niemiec oraz Austro-Węgier poprzez ustanowienie nowych politycznych struktur. Swój plan dla Europy dostosował on do istniejącej rzeczywistości, tworząc system, który był jednocześnie zdolny do istnienia, słuszny i wystarczająco mocny; system, który sprawdził się w dostosowywaniu do rzeczywistości tym, że był w stanie przetrwać katastrofę drugiej wojny światowej. (Układ terytorialny bardzo podobny do układu wersalskiego, w którym po 1945 roku prawie automatycznie pojawiły się jako główne składniki Polska, Czechosłowacja, Jugosławia, Rumunia i Węgry. Politycznie, zniszczenie układu wersalskiego paktami z Teheranu i Jałty udało się częściowo, terytorialnie zaś tylko w sposób ograniczony).
W 1918 i 1919 roku mocarstwa sprzymierzone, Francja, Wielka Brytania i Stany Zjednoczone nie miały właściwie żadnego przejrzystego planu dla powojennej Europy. Przyjęły i wypełniły plan Dmowskiego sformułowany w jego memoriale w lipcu 1917 roku.
Szkoda, że dokonały one tego niezdecydowanie i nie całkowicie, uczyniwszy Polskę zbyt słabą, a Niemcy zbyt mocnymi.
Gdyby plan Dmowskiego zrealizowano w całości lub nawet gdyby układ wersalski, tak jak go rzeczywiście ustalono, został później obroniony przez Francję, Polskę, ale także - i przede wszystkim - przez Wielką Brytanię, nie byłoby drugiej wojny światowej i świat byłby szczęśliwszy, bardziej sprawiedliwy, rozwinięty, bardziej uporządkowany i stabilniejszy.
*
O układzie wersalskim - i to całkiem szczerze -trzeba powiedzieć jeszcze jedno.
W świecie anglosaskim (a także we Francji i w kilku innych krajach) są ludzie, którzy mówią - a raczej szeptem wyrażają poglądy, które, według nich, mogą brzmieć cynicznie, choć przypuszczalnie, jeśli nawet przykre, są w pełni prawdziwe - że układ wersalski był oparty na sprawiedliwości - ponieważ jednak jego głównym filarem była niepodległa Polska, układ ten nie był dość silny, aby przetrwać, gdyż Polska była i jest do tego zbyt słabym krajem; nie jest możliwa pomoc, dzięki której mogą istnieć słabe kraje, czy też obrona ich przed niesprawiedliwością. Widocznie trzeba mieć odwagę przyznać, że sprawy przegrane są przegranymi. Polska jest sprawą przegraną - w ten sam sposób jak Kambodża, Kurdowie, Tatarzy krymscy, turecka Armenia, chrześcijanie w Libanie lub Koptowie w Egipcie są sprawami przegranymi i nie można im pomóc, pomimo faktu, że każde z nich ma swoją sprawę i wszystkie one doznały wielkiej niesprawiedliwości i cierpień. Wielu tak zwanych „przyjaciół Polski” przypomina „przyjaciół Libanu”, „przyjaciół Armenii” lub „przyjaciół Wietnamu” w tym, że chcieliby oni w jakiś sposób zmniejszyć cierpienia niektórych Polaków, lub cierpienia niektórych Ormian, libańskich Maronitów lub wietnamskich uchodźców na łodziach, ale nie wierzą oni, aby uratowanie Polski (lub Armenii, Libanu, czy też chrześcijańskiej części ludności Wietnamu) było możliwe.
Pragnę na to odpowiedzieć. Polska nie jest przegraną sprawą. Niedorzecznością jest sądzić, że kraj z 35 milionami mieszkańców (z których prawie wszyscy mówią tym samym językiem, mają tę samą kulturę, wyznają tę samą religię, ożywia ich ten sam gorący patriotyzm, dzielą tę samą 1000-letnią historię, należą do tej samej rasy, są dobrze rozwinięci gospodarczo i ogólnie są dobrze wykształceni i żyją w jednolitej masie na gęsto zaludnionym terytorium) jest sprawą przegraną. Tak, to prawda, że geograficznie Polska mieści się pomiędzy dwoma większymi krajami. (Prawie 90 milionów Niemców znajduje się ogółem w dwóch państwach niemieckich i Austrii. Związek Radziecki liczy 260 milionów mieszkańców, z czego 130 milionów stanowią Rosjanie. W krajach tych znajduje się, odpowiednio, dwa i pół razy więcej Niemców i prawie cztery razy więcej Rosjan w porównaniu z Polakami). Nie ma w tym nic nienormalnego, że kraje mniejsze są sąsiadami większych. Chińczyków jest sześć razy więcej niż Rosjan, co nie przyprawia Rosjan o rozpacz w związku z przyszłością i nie czyni z Rosji sprawy przegranej. Hiszpanów jest 3 i pół razy więcej niż Portugalczyków, co nie sprawia, iż Portugalia nie czuje się bezpiecznie w swym odizolowaniu i otoczeniu, które stanowi terytorium hiszpańskie.
Fakt, że Niemcy i Rosja są większe i silniejsze od Polski nie jest powodem jej trudnej sytuacji. Faktem takim jest natomiast drapieżność i ekspansjonizm narodów, którymi są obaj główni sąsiedzi Polski. Nade wszystko jednak Polska jest silnym krajem i ma olbrzymią zdolność przetrwania. To, czego potrzebuje od innych krajów, nie jest aż tak bardzo otrzymywaniem pomocy, ile tym, aby jej nie krzywdzono.
Układ wersalski został obalony nie dlatego, że nie był dość mocny lub zdolny do życia. W rzeczywistości, jest to jedyny system - w szerokim zarysie - który jest w stanie przetrwać dłużej i uczynić Europę silną, uporządkowaną i szczęśliwą. Został obalony, ponieważ potężne siły chciały, aby był zniszczony. Nie tylko Niemcy chciały zniszczyć układ wersalski. Chciała tego również Wielka Brytania. W wyniku wpływów brytyjskich Polsce narzucono rząd, który także przyczynił się do destrukcji Wersalu. Wersal zniszczono porozumieniami z Locarno (1925) i Monachium (1938), co przypieczętowano paktami z Teheranu (1943) i Jałty (1945). Tak więc, grabarzami Wersalu były mocarstwa zachodnie.
Polska była filarem Wersalu. Była ona jednak także i jest filarem Europy. Wnikliwy angielski obserwator, myśliciel i pisarz G.K.Chesterton wyraził to bardzo trafnie w grudniu 1918 roku, kiedy zakończyła się pierwsza wojna światowa, choć nie zwołano jeszcze konferencji pokojowej, która miała przygotować Traktat Wersalski2.
Jeśli Polska jest sprawą przegraną - Europa jest również sprawą przegraną, gdyż Europę mogą zdominować Niemcy - co było celem Cesarstwa Niemieckiego w średniowieczu oraz w okresie rządów Hitlera, kiedy cel ten stał się już prawie faktem dokonanym. Jednak taka Europa nie byłaby już dłużej Europą prawdziwą. Może ją również podbić Rosja - i jeśli nawet na krótki okres, równałoby się to jej unicestwieniu. (Europa podbita przez Rosję nie istniałaby długo). Mogą ją również zlikwidować, pozbawić siły i zrujnować, a także podzielić amerykańskie i sowieckie strefy interesów i wpływów. Ale nie może już ona dłużej być, jak to było w XIX wieku, kontynentem zorganizowanym na zasadzie „równowagi sił” pod nadzorem Wielkiej Brytanii. Nie będzie również w stanie przetrwać w złudnej formie jakiejś „Zjednoczonej Europy” lub „Wspólnego Rynku”, które są całkowicie tylko absurdalnym półśrodkiem w tworzeniu rzeczywistego ładu europejskiego. Jeśli Europa ma być wolna i silna oraz jeśli ma odgrywać rolę, która się jej słusznie należy, musi powrócić do swojej tradycji sprzed XVIII wieku. Do tego potrzebny jest jej zasadniczy filar, którym jest silna, wolna i wpływowa Polska.
1. Profesor Austin J. App, honorowy prezes Federacji Amerykanów Niemieckiego Pochodzenia, opublikował 13 listopada 1978 roku w luterańskim czasopiśmie „Christian News”(Chrześcijańskie wiadomości) list otwarty do papieża Jana Pawła II. Jędrzej Giertych, autor książki pt. „In defence of my country” (W obronie mojego kraju, Londyn 1981), z której pochodzi wyżej przetłumaczony fragment (rozdział Układ wersalski), pisze o liście jako przykładzie antypolskiej propagandy w środkach masowego przekazu tzw. świata zachodniego. Profesor App jest wyznania rzymskokatolickiego. Swój list, zawierający antypolskie oskarżenia wyrażone z niemieckiego punktu widzenia, przekazał on do publicznej wiadomości 20 grudnia 1978 roku. Napisał on m.in.: „Ojciec Święty jest największym autorytetem moralnym w dziedzinie prawdy i sprawiedliwości na świecie. Czy narazi się on na ryzyko oburzenia (…) ze strony swoich szowinistycznych rodaków, jeśli oświadczy, że należy wyrazić skruchę oraz dokonać restytucji mienia z powodu straszliwej zbrodni, jaką było wypędzenie Niemców?”, a także „Czy pozycja polskiego papieża jest właściwa do tego, aby domagał się on międzynarodowej sprawiedliwości?”. [przyp. tłum.]
2. „Pytaniem jest (…), czy wolimy Pana bardziej niż Anglię, bardziej niż Europę, bardziej niż Polskę, filar Europy (moje podkreślenie - J.G.), bardziej niż honor, bardziej niż wolność, bardziej niż fakty”. (Gilbert K. Chesterton „Znak końca świata. List otwarty do Lorda Reading’a”, „The New Witness”, Londyn, 12 grudzień 1918 r.) [przyp. J. Giertycha]
Tłum. Bernard Wojciechowski
Źródło: Tekst powyższy jest tłumaczeniem rozdziału “The Settlement of Versailles” z książki “In Defence of my Country”.
(Tekst pochodzi ze strony internetowej: http://www.jedrzejgiertych.republika.pl/gierverstlum.htm)
piotrzachu69