IMIĘ WYPISANE NA DŁONI.doc

(28 KB) Pobierz
IMIĘ WYPISANE NA DŁONI

IMIĘ  WYPISANE  NA  DŁONI.

 

Bóg, Stwórca i Ojciec wszystkich, powołuje nas, zna nas, kocha nas. Imię, które nosimy i które wyraża naszą tożsamość, zostało nam dane w momencie chrztu św. Mamy świadczyć o rzeczywistości, którą tak wyraża katechizm: „Tatuś i mamusia wołają cię po imieniu. Również pani nauczycielka czy nauczyciel; również twoi przyjaciele wołają cię po imieniu. Ten, kto ciebie kocha, zna twoje imię. Wiesz o tym? Jest Ktoś, kto zna twoje imię od zawsze. Bóg znał twoje imię, zanim się urodziłeś. Bóg cię znał: powołał ciebie i przyszedłeś na świat, nazywa cię po imieniu, gdyż od wieków kocha cię”.

 

Historia «Bezimiennego» chłopca

We wsi, która leżała na skraju wielkiego lasu, przed wielu, wielu laty żył chłopczyk, który nie miał imienia. Był chłopcem posłusznym i dobrym, ale nie miał imienia. Wszystkie inne dzieci miały imię, a on nie.

 

Wiele słów, żadnego imienia

Przez długi czas nie zwracał na to uwagi. Mamusia nazywała go "Skarbem". Mówiła do niego "Skarbie, zrób to" lub "Skarbie, przynieś mi tamto!".

Sąsiad, typ gderliwy, zwracał się do niego w sposób szorstki: "Mej, ty tam!". Tatuś nazywał go "chłopaczkiem" albo "chłopcem". Również ksiądz proboszcz, gdy gładził jego głowę, mawiał: "dobry synku". Przyjaciele zaś postanowili nazywać go po prostu "Rudy", z uwagi na jego rude włosy. Któregoś wieczoru, w czasie kolacji, po południu spędzonym na biegach wśród lasów. Bezimienny jeszcze spocony i rozczochrany, spojrzał swymi wielkimi oczyma na matkę i spytał z niecodzienną powagą: "Mamusiu, dlaczego ja nie mam imienia?".

 

Tego wieczoru przy kolacji

Mamusia i tatuś przestali jeść i spojrzeli na siebie. Tatuś miał zatroskane oczy. "Widzieliśmy, że nadejdzie ten moment, mój synku. Musimy powiedzieć ci coś ważnego. Jesteś już na tyle duży, by zrozumieć. My nie jesteśmy twymi prawdziwymi rodzicami. Mamusia i ja kochamy cię bardzo. Wiesz o tym. Ale nie chcieliśmy dać ci imienia, gdyż z pewnością już jakieś miałeś. Dali ci go twoi prawdziwi rodzice. Oni na pewno nie chcieli cię opuścić. Być może podróżowali przez lasy i zostali zaatakowani przez wilki. Twoje zjawienie się we wsi było prawdziwym cudem. Dlatego wszyscy cię kochamy...".

 

Wielki Szary Wilk

"Jak to było?", spytał cichutko. Blady, z uwagą słuchał słów osoby, którą do tej chwili uważał za swego ojca. „Przyniósł cię Wielki Szary Wilk", powiedziała mamusia. „Wielki Szary Wilk?", spytał zdumiony Bezimienny. Wielki

Szary Wilk był postrachem lasu, przywódcą stada wilków, które atakowały trzody i karawany. "Właśnie on", ciągnął dalej ojciec. "Byłeś zawinięty w chustę, którą wilk trzymał w zębach. Być może twoi rodzice zostali zaatakowani przez wilki, ale Wielki Szary Wilk postanowił cię uratować, przyniósł więc cię do wsi. Nasi synowie byli już dorośli, a my cię adoptowaliśmy". Bezimienny uściskał serdecznie swych przybranych rodziców, ale następnego dnia ubrał się odświętnie i powiedział: "Idę do Wielkiego Szarego Wilka, by spytać go o moje imię".

Jego przybrani rodzice nie przeszkodzili mu w tym. Wiedzieli, że chłopczyk/ który wyruszył do lasu, miał takie prawo. Wędrował już godzinę, gdy jakiś ogromny cień zamajaczył przed nim. Był to Wielki Szary Wilk. "Gdzie zdążasz, mały człowieku o włosach ognistych?"- spytał go wilk swym głębokim głosem. "Chciałem ci podziękować za uratowanie mnie", powiedziało dziecko, nie zdradzając strachu, który powodował drżenie nóg. "To była chwila słabości... A teraz chcesz wiedzieć, co się stało z twoimi rodzicami?". "A skąd ty wiesz o tym?” „Ja wiem o wielu sprawach... Masz szczęście, widziałem twego ojca i matkę przed kilku dniami".

Twarz Bezimiennego rozjaśniła się. "naprawdę?". "Chodź, nie traćmy czasu". Wielki Szary Wilk zaczął szybko biec naprzód. Bezimienny z trudem dotrzymywał mu kroku.

 

Imię na dłoni szerokiej i szorstkiej

Przeszli przez las i dotarli w pobliże jakiegoś miasteczka. Wilk zatrzymał się. "Dalej nie mogę iść. Twój ojciec mieszka tam. Ma włosy ogniste jak twoje. Nie pomylisz się". W centrum placu wznosiło się rusztowanie. Wielu murarzy

i cieśli budowało kościół. Człowiek, który kierował pracami miał rude włosy, takie same jak Bezimienny. Chłopiec zbliżył się nieśmiało. Mężczyzna spojrzał na niego i przez chwilę zamarł. W lesie odezwało się wycie wilka i człowiek zrozumiał.

"Ty jesteś moim synem", zawołał mężczyzna. Zszedł z rusztowania i przycisnął Bezimiennego do swego serca. "To jest cud! Twoja matka i ja sądziliśmy, że zginąłeś. Zostaliśmy napadnięci przez wilki w lesie... Miałeś wówczas kilka

miesięcy. Chodźmy do twojej matki, synu!". Chłopiec odsunął się od ojca i powiedział: "Musisz najpierw zdradzić mi, jakie mam imię?". "Popatrz", powiedział ojciec i pokazał mu szeroką i szorstką prawą dłoń. "Aby zawsze pamiętać o tobie, kazałem napisać twoje imię na dłoni. Z bijącym sercem Bezimienny przeczytał swe imię: AMATO (Ukochany)". "Byłem tego pewien", zawołał. «To jest najpiękniejsze imię ze wszystkich".

 

...
Zgłoś jeśli naruszono regulamin