KSIĘGA ŻYCIA.doc

(30 KB) Pobierz
KSIĘGA ŻYCIA

KSIĘGA  ŻYCIA.

 

Książki które otrzymują dzieci, dotyczą życia. Są ważne, gdyż pomagają coś zrozumieć, rozwijać się. Można myśleć o życiu, jak o wielkiej księdze z białymi kartkami, którą powierza się nam w dniu urodzin i którą piszemy każdego dnia swym postępowaniem. Pismo święte, księga w całym tego słowa znaczeniu, zostało napisane przez naród w różnych okolicznościach jego historii, o relacji

z Bogiem.

 

Tajemnica księgi

Żył kiedyś chłopiec, który mieszkał w chacie na skraju pastwisk, gdzieś na końcu świata. Chłopiec miał na imię Rinaldo, był zgrabny i zwinny. W sercu nosił wielkie marzenie: pragnął zdobyć Wieżę nieba. Wieża nieba była z alabastru, wznosiła się ku niebu na niedostępnej skale dominującej nad doliną. Tam strzeżona była Księga Tajemnicy Życia. Wielu rycerzy próbowało otworzyć wielką księgę. Komuś to nawet się udało, ale nikt nie zdradził, jak to uczynił i co zobaczył. Już od długiego

czasu nikt nie odważył się tam dostać. Często Rinaldo wspinał się na górę, wznoszącą się nad pastwiskami, na które przyprowadzał trzodę swego ojca.

Wpatrywał się w niedostępną wieżę na niebieskim horyzoncie. Wielokrotnie chłopak snuł plany i obmyślał właściwe strategie. Już widział siebie cwałującego na wspaniałym białym koniu, ubranego w błyszczącą zbroję i zdobywającego księgę, którą potem miał zamiar ofiarować czarującej damie. Wszystko to było nieosiągalne, gdyż nie miał ani konia, ani zbroi, ani nie znał żadnej damy,

z wyjątkiem 80-letniej hrabiny, mieszkanki wsi.

 

Pokusa

Nadszedł czas, gdy Rinaldo poczuł się na tyle silny, by pokusić się o zrealizowanie marzenia. Uściskał matkę i ojca, zaopatrzył się w mocny kij jesionowy i pieszo wyruszył w drogę. Pierwszego dnia zapuścił się w głąb gęstego lasu. Przez kilka godzin wędrował wąską ścieżką pokrytą mchem, gdy nagle jakiś ostry i głośny pisk zatrzymał go. Udał się w stronę, z której dochodził głos, silnie trzymając kij. Jakiś zając, który miał jedną łapę uwięzioną w sidłach, wyrywał się z całych sił i jęczał. Chłopak pochylił się i starał się go uwolnić. "Biedne zwierzę", powiedział cicho i wydobył je z sidła. Zając uciekł, kulejąc trochę. Rinaldo znów ruszył w drogę. Tej nocy spał pod dachem z drzew, przez które widać było gwiazdy. Sowy opowiadały swe smutne historie. Trzeciego dnia zatrzymał się w gospodzie, w największym miasteczku doliny. "Dokąd idziesz?", spytało go kilku młodych ludzi. "Chcę

przeczytać Księgę Wielkiej Tajemnicy", odpowiedział dumnie Rinaldo.

"Szlachetny zamiar zaiste", stwierdzili z źle ukrywaną ironią. „Ale wpierw napij się z nami trochę!". Rinaldo zawahał się przez chwilę, ale pomyślał, że kufel

zimnego piwa wzmocni jego siły i, oczywiście, zgodził się. Wypił jednym tchem kufel piwa, potem otarł sobie usta rękawem koszuli. "Och! Co za pragnienie! Wypij jeszcze jeden kufel!". I kufli tych było potem jeszcze sześć. Mając umysł zamroczony przez alkohol, Rinaldo ściskał swych nowych przyjaciół

i chichotał. "Księga Wielkiej Tajemnicy.... Co za głupstwo! Pewnie same w niej żarty...". "Z pewnością! To był idiotyczny pomysł", dodawali inni. „A poza tym, co mnie obchodzi księga? Wracam do domu!", stwierdził. Chwiejąc się na nogach, śmiejąc się i śpiewając, Rinaldo ruszył w drogę powrotną.

 

Dwie niespodzianki

Był na ścieżce w lesie, gdy coś wśród krzaków go zainteresowało. Był to zając. Zając, który lekko kulał. Młodzieniec przypomniał sobie o niespodziewanym spotkaniu z poprzedniego dnia i o marzeniu, które go tu przyprowadziło.

"O jaki byłem głupi!"- powiedział do siebie i zdecydowanie zawrócił. "Otworzę Księgę Wielkiej Tajemnicy", przyrzekł drzewom i kulawemu zającowi. Tym razem nadrobił drogi wśród pagórków, by uniknąć spotkania z gospodą pokus. Wędrował przez dalsze trzy dni doliną, potem dotarł do wieży. Tam czekała go pierwsza niespodzianka. Wieża nie miała ani drzwi, ani okien. Była gładka, świecąca, pozornie niedostępna. „Co teraz mam zrobić?", spytał siebie Rinaldo. Usiadł na

dużym kamieniu i objął głowę rękoma. Pokusa powrotu znów stała się silna. „W końcu co miałbym tu zastać?". Ale nie zrezygnował z marzenia, nadal spoglądał na wieżę z mieszaniną lęku i wyzwania. Pojawiła się druga niespodzianka.

Powoli na ścianie wieży zaczął odróżniać dziwne znaki, jakby jakieś ozdobne esy floresy. Wytężył wzrok. „Ależ to są słowa!", wyszeptał zdumiony. Skoncentrował

się maksymalnie i oto promień słońca uwidocznił na podstawie wieży wypisane zdanie: "Gdy kamień, na którym siedzisz, będzie mógł wejść do otworu, który znajduje się u końca tego napisu, wieża stanie dla ciebie otworem!”.

Uradowany Rinaldo zbliżył się do wieży i dotknął miejsca, gdzie kończył się napis. Znalazł małą chropowatość i maleńki otwór. „To chyba zamek wieży. Któż by pomyślał. Teraz muszę zrobić klucz". Obrócił się i spojrzał na kamień, na którym

poprzednio siedział. Nie wydal mu się tak duży. Znów spojrzał na maleńki otwór.

"Jak mam dopasować kamień do tego otworu? ". Ale nie załamał się. Czuł, że jest blisko celu. Znalazł inny kamień i uderzył nim w kamień z całych sił. Część kamienia rozpadła się na kawałki. Znów spróbował uderzyć. I znów kawał kamienia się rozpadł. Rinaldo zrozumiał. Jedynie cierpliwością uzyska to, czego

szukał. Wziął kawałeczek kamienia i zaczął pocierać go skórą, jaką znalazł w swej torbie. Kamień dał się polerować. Po tygodniu pracy uzyskał klucz do wieży. Serce biło mu mocno, gdy próbował włożyć go do otworu. Zgrzyt, jaki usłyszał, wydał mu się najmilszą muzyką. W wieży otwarły się drzwi, a za nimi ukazały się strome, marmurowe schody.

Rinaldo wbiegł po schodach i znalazł się w wielkiej sali. Pośrodku na kamiennym pulpicie znajdowała się Księga Tajemnicy Życia. Rinaldo otworzył księgę. Poczuł gwałtowne bicie serca. Stronice księgi były prawie wszystkie białe, nie zapisane.

Jedynie kilka pierwszych stron było zapisanych. Rinaldo zaczął czytać:

 

«Żył kiedyś chłopiec, który mieszkał w chacie na skraju pastwisk, w dolinie na krańcu świata... Tam była Księga Tajemnicy Życia...».

"Ale to jest moja historia!"- zawołał Rinaldo. „To ja piszę Tajemnicę Życia!".

Uśmiechając się odłożył księgę na miejsce i wyszedł z wieży. Gwiżdżąc rozpoczął drogę powrotną do domu.

 

 

...
Zgłoś jeśli naruszono regulamin