UROK TELEWIZJI.doc

(31 KB) Pobierz
UROK TELEWIZJI

UROK  TELEWIZJI.

 

W salonie znajduje się urzekający czarodziej...

 

Powrót muzykanta grającego na fujarce

Istniało kiedyś miasto o nazwie Hamelin. Było położone w samym kąciku świata, jakby tam skulone. Istniała tylko jedna droga, aby dotrzeć do niego. Obfite deszcze często wyłączały drogę z użycia, wówczas miasto pozostawało odcięte od reszty świata. Hamelin było jednak miastem dostatnim, nawet dość znanym ze względu na starodawną historię. Historia ta dotyczyła straszliwej inwazji myszy, magicznego grajka i niewiarygodnego skąpstwa mieszkańców oraz dzieci, które zniknęły w pieczarze wielkiej góry, wznoszącej się w pobliżu. Była to dawna historia, którą opowiadano dzieciom i którą również wam może opowiadano.

 

Straszliwe nudy

Wiele lat po tych wydarzeniach, wśród mieszkańców Hamelinu znów panowało niezadowolenie. Tym razem nie chodziło o myszy, ale twarze mieszkańców były smutne, a ich rzadkie rozmowy posępne. Zamiast pozdrawiać się pojękiwano albo warczano. Mieszkańcy Hamelinu nudzili się w okropny sposób. Wreszcie

burmistrz podjął odważną decyzję. Zebrał radę miejską i oświadczył całkiem serio, że należy znaleźć jakieś lekarstwo na tę sytuację. Wszyscy radni wysilali swoje umysły i drapali się w głowę. Wreszcie jeden z nich powiedział: "na szczycie góry żyje dobry i mądry czarodziej. Udajmy się do niego po radę".

 

Rady czarodzieja

Tak też zrobili. Po wielu godzinach wędrówki zapukali do szałasu czarodzieja. Burmistrz wyjaśnił, na czym polega problem miasta: "Przez większą część roku jesteśmy odizolowani, nie wiemy, co się dzieje w kraju i na świecie. Dopiero po wielu dniach docierają do nas wiadomości. Widzimy ciągle te same twarze, depczemy sobie po piętach... jednym słowem, nudzimy się śmiertelnie". "Tak... tak... tak...! - odezwał się czarodziej. Jeśli dobrze zrozumiałem, chcielibyście otrzymywać szybko wiadomości, informacje, mieć rozrywki...". "Właśnie tak!", odpowiedzieli chórem radni. "Ile możecie zapłacić?", ciągnął dalej czarodziej. "Tyle, ile zechcesz, jesteśmy bogaci", stwierdził generalny ekonom miasta.

 

Wielka magiczna kula

Czarodziej wyciągnął z szerokiej szaty fujarkę i zagrał coś, co brzmiało jak refren jakiejś piosenki. Potem zatopił się w rozmyślaniu. Po kwadransie wstał i mrucząc coś do siebie zaczął przeszukiwać wielki kosz. Wyciągnął z niego ogromną, zakurzoną szklaną kulę. Otarł ją z kurzu i umieścił na środku stołu, przed oczyma zaciekawionych radnych. "Sadzę, że to będzie rzecz odpowiednia dla was. Po-

patrzcie", powiedział. Czarodziej dotknął czerwonego przycisku na podstawie ku-

li i kula zaświeciła się, "Oooo!", wszyscy jednogłośnie zakrzyknęli. "To jest nasze miasto!". W kuli ukazał się główny plac w Hamelin, widać było piekarza i aptekarkę, którzy ze sobą dyskutowali oraz naczelnika straży miejskiej, siedzącego przy stoliku w barze. Jakiś osobnik z mikrofonem w ręku zbliżył się do naczelnika i zapytał: "Czy to, że pan siedzi tu sobie spokojnie, oznacza, że w mieście wszystko

jest w porządku?", naczelnik straży uśmiechnął się pod wąsem, pokrytym pianą od piwa i powiedział: «Be... raczej oznacza to, że nie ma tu burmistrza... i mam nadzieję, że nie będzie go przez parę dni". „0 łotrze! Jesteś zwolniony!"- wrzasnął burmistrz. "Może lepiej zmienić...", powiedział czarodziej i dotknął innego przycisku. Ukazała się bezkresna sawanna i lwy biegnące za zebrami. Czarodziej

znowu nacisnął inny przycisk i oto ukazał się jakiś pan, który stawiał pytania uczestnikom. Potem radni zobaczyli mecz piłki nożnej, wysłuchali wykładu na temat działania wątroby, obejrzeli jakiś kryminał i posłuchali ostatnich wiadomości ze stolicy...

 

Czarodziejska kula dla zwalczania nudy

Burmistrz i radni byli zupełnie oszołomieni. "Zróbcie kopię magicznej kuli dla każdej rodziny", poradził czarodziej. "Wszyscy będą mogli być poinformowani o pogodzie, o postanowieniach rządu, będą mogli zabawić się w deszczowe

wieczory i śnieżyce oraz nauczyć się czegoś nowego, nie nudząc się”. "Ile to będzie kosztowało?", spytał ekonom. "Milion złotych talarów... To fraszka dla was", powiedział czarodziej. "Zgoda", odpowiedzieli chóralnie. Wzięli magiczną kulę i zanieśli ją do najlepszego fachowca w Hamelin, który zrobił kopię kuli, najpierw jedną, potem następne. Wszystkie rodziny umieściły kulę w wybranym miejscu,

aby wszyscy mogli ją swobodnie oglądać. Magiczna kula zaczęła swą pracę. Dzieci odkryły, że można uczyć się z przyjemnością geografii i historii, dorośli zaczęli interesować się tym, co się dzieje na świecie, a wszyscy zachwycali się jakimś przedstawieniem, kiedy padało. Mieszkańcom Hamelinu poprawił się humor. Nie zmieniło się jednak ich skąpstwo. Gdy dotarł do ratusza rachunek czarodzieja (milion złotych talarów + podatek), wszyscy zaczęli szemrać. "To za drogo!

Japończycy sprzedają magiczne kule za 4 grosze... Udawajmy, że zapomnieliśmy i nie płaćmy...". I tak zrobili. Ponaglenia czarodzieja zostały odesłane do nadawcy. Po kilku miesiącach nikt o tym nie myślał. Pewnego ranka wszyscy zostali obudzeni przenikliwym dźwiękiem pochodzącym z góry. Wszyscy podnieśli oczy

i na wysokiej skale ujrzeli czarodzieja, który grał na fujarce. Matki instynktownie objęły swe dzieci, ale żadne z nich nie wykazywało chęci pójścia za grajkiem.

Mamusie i tatusiowie uspokoili się. "Stracił swą moc, nic się nie stało!", stwierdzili mieszkańcy Hamelinu, bardzo uradowani.

 

Ale coś jednak się wydarzyło

Już po południu z okien domów słychać było dziwne utarczki. "Teraz już dosyć! Zrób zadania domowe!". "Nie chcę jeszcze zobaczyć telenowelę!". "Tatusiu, nie pójdę do szkoły, jeśli nie kupisz mi plecaka w kwiatki!". "Ja chcę jajko z niespodzianką!". "Ja chcę różowe pantofelki Belly Kelle». "Chcę pójść do Barbalandu!". "Nie chcę iść spać!". Wieczorem i następnego dnia sytuacja jeszcze się pogorszyła. Magicznych kuł nie można było wygasić. Mamusie często przypalały pieczenie, gdyż w magicznej kuli ciągnęły się długie telenowelę, interesujące i wzruszające. Dziewczynki marzyły o tym, by wejść do magicznej kuli. Rano w szkole główki dzieci chwiały się, gdyż za mało miały snu,

zahipnotyzowane magiczną kulą. W rodzinach prawie nie rozmawiano. Liczyła się tylko magiczna kula. Pewnego wieczoru, najstarszy mieszkaniec miasta stwierdził, kiwając głową: "Grajek zemścił się. Tym razem nie wyprowadził dzieci... Uprowadził wszystkim nam dusze!".

 

...
Zgłoś jeśli naruszono regulamin