Dalsze losy 3.doc

(28 KB) Pobierz
Mój gość miał czarne jak dwa węgielki oczy wpatrzone prosto we mnie, a jego drobna twarz okolona była tak samo czarnymi włosam

Mój gość miał czarne jak dwa węgielki oczy wpatrzone prosto we mnie, a jego drobna twarz okolona była tak samo czarnymi włosami jak jego źrenice. Ledwo zdążyłam mrugnąć kiedy postać już stała koło mnie i położyła mi dłoń na ramieniu.
-W porządku, Nessie?-spytała. Zamrugałam ponownie wpatrując się w twarz mojej cioci.
-Tak Alice. W porządku.-opowiedziałam po chwili.
-Wystraszyłam cię?-spytała z troską.
-Tylko trochę.-szepnęłam wciąż bardzo zdziwiona.-Czemu zawdzięczam twoją wizytę?-spytałam, żeby zmienić temat.
-Emm...z dwóch powodów...-widać było, że ociągała się z odpowiedzią. Zakręciła jeden kosmyk swoim krótkich włosów wokół palca.
-Alice!-nalegałam. Pokazała mi język z szerokim uśmiechem. Nie sposób go było nie odwzajemnić.
-Co najpierw?-zastanawiała się na głos. Zaczęła krążąc po pokoju, wciąż uśmiechając się do mnie promiennie.
-Wyduś to z siebie!-powiedziałam łapiąc ją za ramię. Jak znam moją siłę nawet tego nie poczuła, ale na pewno zobaczyła, bo w tej samej chwili zatrzymała się i przyjrzała mi się uważnie.
-Dobra.-oznajmiła.-Po pierwsze: wszystkim nam bardzo tam ciebie brakuje. Chcieliśmy też, żebyś o nas tak szybko nie zapomniała...
-Alice!-zaprotestowałam, ale ona ciągnęła dalej jakbym w ogóle jej nie przerwała.
-...nie zapomniała i przywiozłam coś dla ciebie. Od wszystkich.-kiedy skończyła spojrzała na mnie wyczekująco.
-Och.-zdołałam tylko wydukać.
-Chcesz zobaczyć co to?-spytała. Nawet nie musiałam odpowiadać, bo już po chwili ciągnęła mnie na dół po schodach. Otworzyła zamaszyście drzwi i wyprowadziła z domu.
-Gdzie...-chciałam zapytać, ale wampirzyca już stanęła i pokazywała mi na coś stojącego po drugiej stronie ulicy.
-Bałam się trochę, że to zobaczysz, ale byłaś tak zaabsorbowana czymś innym, że wiedziałam...-zamilkła. Oj, tak, Alice zawsze mówiła trochę za dużo. Ale teraz nie miałam jej tego za złe. Wspomnienie tego co wydarzyło się w szkole jakby wyblakło, stało się mniej ważne, w porównaniu do tego co widziałam przed sobą.
-Ja..ja...ale...-zaczęłam się jąkać.
-Podoba ci się?-spytała z uśmiechem mówiącym "I co ty na to?"
-Nie wiem co powiedzieć...-mamrotałam wpół do siebie.-On jest...jest... BOSKI! Alice, dziękuję!-wykrzyknęłam wieszając się mojej przybranej cioci na szyję. Po chwili znowu wpatrywałam się w ten cud, stojący po drugiej strony ulicy, błyszcząc białym lakierem...
-Skąd wiedzieliście, że kocham bmki?*-spytałam rozradowana. Takie piękne auto...i tylko dla mnie...-Och, Alice podziękuj wszystkim!
-Rozkaz, moja mała!-powiedziała tak samo rozpromieniona jak ja wampirzyca.-A Edward myślał, że będziesz się opierać jak Bella...-dodała ściszonym tonem, ale i tak ją usłyszałam. Uśmiechnęłam się jeszcze szerzej. Ale...
-Jaki był drugi cel twojej wizyty?-spytałam. Uśmiech na twarzy Alice zbladł.
-Ja...no cóż...zobaczyłam w mojej wizji, że będziesz bardzo przybita...kiedy Edward się dowiedział pomyślał, że stało ci się coś złego...poza tym bał się, że nie odnajdziesz się w nowej szkole...i bał się też... że ty... no wiesz... mogłabyś zrobić coś głupiego.
-Myślał, że...zrobię coś głupiego?-spytałam z niedowierzeniem.- Że zrobię...coś sobie?-Alice pokiwała wolno głową z zawstydzoną miną. -Ty też tak myślałaś?-zwróciłam się do niej.
-Nie, ale zrozum Edwarda, to znaczy tatę. On jest taki popędliwy. Powiedział, że mam to sprawdzić, a przy okazji przekazać ci prezent.
-Ach, tak. Chcecie mnie udobruchać tym autem?-burknęłam. Mój dobry nastrój prysł tak szybko jak się pojawił.
-Och, Nessie, mała...-zaczęła pojednawczo Alice.
-Nie mów tak do mnie!-krzyknęłam ostro. Trochę za ostro.-Alice... przepraszam...ja po prostu nie mogę uwierzyć, że mój własny ojciec mi nie ufa! Naprawdę sądził, że mogłabym... mogłabym popełnić samobójstwo? Przez coś tak głupiego? Po prostu wierzyć mi się nie chce...i trochę się na nim zawiodłam.-wampirzyca otoczyła mnie ramieniem.
-Ja nie chciałam mu tego mówić. Ale wiesz jaki on jest...nic się przed nim nie ukryje..-zachichotałyśmy. Tak co jak co, ale przed Edwardem tajemnic mieć nie można.
-Tak...może masz rację. Nie ma się co przejmować. I dziękuję za auto jeszcze raz.-dodałam po chwili.
-Nie ma za co N... Renesmee.-poprawiła się szybko. Uśmiechnęłam się do niej i wyciągnęłam przed siebie rękę, oczekując. Alice też się uśmiechnęła i nawet nie musiała pytać o co mi chodzi. Podała w moją otwartą dłoń kluczyki i razem wsiadłyśmy do mojego samochodu.
-Dobra, o której wraca Charlie?-spytałam kiedy już obie siedziałyśmy w fotelach odzianych białą skórą.
-Powinien się spóźnić. Będzie gdzieś około szóstej. Teraz mamy trzecią.-odpowiedziała wampirzyca.
-Okay.-włożyłam kluczyki do stacyjki.-Więc do dzieła.-odpaliłam silnik i ruszyłyśmy w drogę, testować moją bmkę.

...
Zgłoś jeśli naruszono regulamin