Micha� Bu�hakow Psie serce Zak�ad Nagra� i Wydawnictw Zwi�zku Niewidomych Warszawa 1996 T�oczono pismem punktowym dla niewidomych w Drukarni Zak�adu Nagra� i Wydawnictw Zwi�zku Niewidomych, Warszawa, ul. Konwiktorska 9 Przedruk z Wydawnictwa "Atext", Gda�sk, 1991 Pisa�a J. Andrzejewska Korekty dokona�y I. Stankiewicz i E. Chmielewska I Auuuu. Sp�jrzcie na mnie, przecie� umieram. Zamie� wyje mi w bramie modlitw� za konaj�cych, a ja wyj� razem z ni�. Przepad�em, przepad�em. �ajdak w brudnej bia�ej czapie - kucharz ze sto��wki racjonalnego �ywienia pracownik�w Centralnej Rady Gospodarki Narodowej - chlusn�� wrz�tkiem i oparzy� mi lewy bok. Co za kanalia, a podobno proletariusz. O Bo�e m�j, jak boli! Prze�ar�o wrz�tkiem do ko�ci. Wyj� teraz i wyj�, ale czy to wycie co� pomo�e? No i co ja mu takiego zrobi�em? Czy Rada Gospodarki Narodowej zbiednieje, je�eli pogrzebi� w jej �mietniku? Zach�anne bydl�! Prosz� kiedy� spojrze� na jego pysk - szerszy ni� d�u�szy. Z�odziej z mord� jak patelnia. Och, ludzie, ludzie. W po�udnie ugo�ci� mnie wrz�tkiem, a teraz ju� si� zmierzcha, b�dzie pewnie oko�o czwartej, s�dz�c po zapachu cebuli z komendy stra�y ogniowej na Preczystience. Stra�acy, jak powszechnie wiadomo, na kolacj� jadaj� kasz�. To wyj�tkowe �wi�stwo - w rodzaju grzyb�w. Nawiasem m�wi�c, znajome psy z Preczystienki opowiada�y, jakoby na Nieglinnym w restauracji "Bar" jada si� dy�urne �arcie - grzyby plus sos pikantny za trzy ruble siedemdziesi�t pi�� kopiejek porcja. Potrawa dla amatora, r�wnie dobrze mo�na liza� kalosze... Uuuu... Bok piecze nie do wytrzymania, dalszy ci�g mojej kariery �yciowej widz� najzupe�niej wyra�nie: jutro pojawi� si� rany i pytanie, czym je b�d� leczy�? Latem polecia�bym na Sokolniki, ro�nie tam tak�e specjalne bardzo dobre ziele, w dodatku mo�na si� na�re� bezp�atnie pi�tek od kie�basy, wyliza� zat�uszczone papiery, kt�re wyrzucaj� tam obywatele. I gdyby nie jaka� wydra, kt�ra na ��ce pod ksi�ycem �piewa "Boska Aido" tak, �e a� serce zamiera, by�oby naprawd� wspaniale. Ale zim� dok�d mam i��? Dostawa�e� kopniaki w ty�ek? Dostawa�e�. A ceg�� po �ebrach? A jak�e. Dosta�em ju� za swoje. Wszystkiego do�wiadczy�em, pogodzi�em si� z losem i je�li teraz rozpaczam, to wy��cznie za przyczyn� fizycznego b�lu i zimna, poniewa� duch m�j nie os�ab� jeszcze do ko�ca... �ywotny jest duch sobaczy. Ale za to cia�o moje udr�czone, poranione, pastwili si� nad nim ludzie zupe�nie wystarczaj�co. A najgorsze, �e kiedy chlusn�� na mnie, wrz�tek dosta� si� pod sier��, a to znaczy, �e nic ju� nie chroni lewego boku. Z �atwo�ci� mog� si� nabawi�, powiedzmy, zapalenia p�uc, a z zapaleniem p�uc, to prosz� obywateli, po prostu zdechn� z g�odu. Z zapaleniem p�uc nale�y le�e� na frontowej klatce pod schodami, a kto wtedy zamiast mnie, samotnego, ob�o�nie chorego psa, b�dzie biega� po �mietnikach w poszukiwaniu jedzenia? Choroba zaatakuje p�uco, zaczn� pe�za� na brzuchu, os�abn�, a wtedy byle hycel zat�ucze mnie kijem na �mier�. A dozorcy z blachami na piersiach z�api� moje zw�oki za nogi i rzuc� na furmank�... Ze wszystkich proletariuszy dozorcy s� najpaskudniejsi. Wyrzutki spo�ecze�stwa, najni�sza kategoria ludzko�ci. Kucharze jeszcze zdarzaj� si� rozmaici. Na przyk�ad nieboszczyk W�as z Preczystienki. Niezliczonym uratowa� �ycie. Poniewa� w czasie choroby najwa�niejsze, �eby dorwa� co� do �arcia. No wi�c, zdarza�o si�, jak opowiadaj� stare psy, rzuci czasem W�as ko��, a na ko�ci jeszcze i p� �wiartki mi�sa. Niechaj mu ziemia lekk� b�dzie za to, �e to by� naprawd� nie byle kto, nadworny kucharz hrabi�w To�stoj�w, a nie Rady Racjonalnego �ywienia. Co oni wyprawiaj� w tym Racjonalnym �ywieniu, to si� po prostu w psiej g�owie nie mie�ci. Przecie� ci dranie na cuchn�cym solonym mi�sie gotuj� kapu�niak, a sto�ownicy, biedactwa, o niczym nie maj� poj�cia. Przybiegaj�, jedz�, ch�epc�. Niekt�re maszynistki otrzymuj� wed�ug IX grupy cztery i p� czerwo�ca, no, co prawda jeszcze kochanek podaruje czasem po�czochy z fil de Perse. Ale jakie poni�enie musi wycierpie� za te fildepersy. Przecie� nie �eby tak normalnym sposobem, tylko przymusza do francuskiej mi�o�ci. S... syny ci Francuzi, m�wi�c mi�dzy nami. Chocia� jadaj� bogato i zawsze z czerwonym winem. Tak... Przybiegnie taka maszynistka do sto��wki, przecie� za cztery i p� czerwo�ca do "Baru" nie p�jdzie. Jej nawet na kinematograf nie wystarcza, a kinematograf to dla kobiety jedyna pociecha w �yciu. Dr�y, krzywi si�, ale zjada... Pomy�le� tylko, p�aci czterdzie�ci kopiejek za obiad z dw�ch da�, a te obydwa dania nawet i pi�tnastu niewarte, bo pozosta�e dwadzie�cia pi�� ukrad� kierownik. A czy w og�le powinna si� tak od�ywia�? Ma zaj�ty wierzcho�ek prawego p�uca i kobiec� chorob� na francuskim tle, w pracy potr�cili z pensji, w sto��wce nakarmili cuchn�cym mi�sem, o, to w�a�nie ona biegnie, to ona... Wbiega do bramy w po�czochach od kochanka. Nogi marzn�, brzuch podwiewa, dlatego �e sier�� ma na sobie mniej wi�cej tak� jak moja i majtki nosi leciutkie, koronkowe, aby nic. To dla kochanka: niechby spr�bowa�a w�o�y� flanelowe, zaraz zacznie wrzeszcze�: jaka� ty nieelegancka! Obrzyd�a mi moja Matriona, namordowa�em si� z flanelowymi majtkami, a� doczeka�em si�, nadesz�y moje czasy. Jestem przewodnicz�cym i ile bym nie nakrad�, wszystko wydam na kobiece cia�o, na szyjki rakowe, na Abrau_Durco. Dosy� si� nag�odowa�em w m�odo�ci, w zupe�no�ci mi wystarczy, a �ycie pozagrobowe nie istnieje. �al mi jej, �al serdecznie. Ale siebie samego �al mi jeszcze bardziej. M�wi� tak nie przez egoizm, a tylko dlatego, �e naprawd� nie mamy jednakowych warunk�w. Jej przynajmniej w domu b�dzie ciep�o, a mnie... Dok�d mam i��? Uuuuu!... - Chod� tu, piesku, chod�! Szarik, Szarik... Dlaczego skomlisz, biedaku? Kto ci� skrzywdzi�? Och... Zamie� sucha wied�ma zatrzasn�a bram� i waln�a miot�� dziewczyn� po uszach. Zadar�a do kolan sp�dniczk�, obna�y�a kremowe po�czochy i w�ski r�bek nie dopranej koronkowej bielizny, zdusi�a s�owa, obsypa�a psa �niegiem. Bo�e m�j, co za pogoda... Och... A jeszcze do tego boli brzuch. Pewnie przez tamto mi�so! Kiedy si� to wreszcie sko�czy? Pochylaj�c g�ow� dziewczyna rzuci�a si� do ataku, sforsowa�a bram�, na ulicy zacz�o ni� kr�ci�, kr�ci�, ciska� we wszystkie strony, wreszcie zawirowa�a w �nie�nym wichrze i przepad�a z oczu. A pies zosta� w bramie, dokucza� mu poraniony bok, wi�c przywar� do zimnej �ciany, wstrzyma� oddech i kategorycznie postanowi�, �e nigdzie si� st�d nie ruszy i �e w tej bramie zdechnie. Rozpacz pogn�bi�a go dostatecznie. Tak bole�nie i gorzko mu by�o na duszy, tak samotnie i strasznie, �e z oczu pop�yn�y malutkie psie �ezki, spada�y kropelkami i natychmiast wysycha�y. Z uszkodzonego boku stercza�y zamarzni�te k�aki sko�tunionej sier�ci, a pomi�dzy nimi przeziera�y z�owieszcze czerwone placki oparze�. Ach, jacy bezmy�lni, g�upi i okrutni bywaj� kucharze. Zawo�a�a: "Szarik"... Jaki on tam, u diab�a, Szarik. Szarik to znaczy okr�g�y, dobrze od�ywiony, g�upi, �re owsiank�, syn �wietnych rodzic�w, a on jest kosmaty, ko�cisty, obszarpany, w��cz�ga z zapadni�tym brzuchem, bezdomny kundel. Zreszt� dzi�ki i za dobre s�owo. Trzasn�y drzwi na przeciwleg�ej stronie ulicy w jasno o�wietlonym sklepie i z tych drzwi wyszed� obywatel. W�a�nie obywatel, a nie towarzysz, a nawet, m�wi�c �ci�le, wielmo�ny pan. Bli�ej - ja�niej - wielmo�ny pan. My�licie, �e twierdz� tak ze wzgl�du na jego palto? Nonsens. Bardzo wielu proletariuszy nosi teraz palta. Co prawda ko�nierze maj� inne, nawet nie ma por�wnania, ale mimo wszystko z daleka mo�na si� pomyli�. Za to je�li chodzi o oczy, to ju� nie ma mowy o pomy�ce ani z bliska, ani z daleka. O, oczy to co� niezwyk�ego, niczym barometr. Wida� wszystko, kto ma wielk� pustyni� zamiast duszy, kto ni z tego, ni z owego mo�e kopn�� czubkiem buta mi�dzy �ebra, a kto si� boi. Takiego w�a�nie l�kliwego gnojka mi�o jest ugry�� w �ydk�. Boisz si�, to masz za swoje. Je�li si� boisz, widocznie masz powody... wrrr... hau_hau... Wielmo�ny pan pewnym krokiem przeszed� jezdni� w �nie�nym s�upie zamieci i ruszy� do bramy. Tak, tak, w tym wypadku wszystko wida� go�ym okiem. Ten nie b�dzie jad� cuchn�cego mi�sa, a je�li mu gdziekolwiek takie zaserwuj�, zrobi potworny skandal, napisze do gazet... mnie, Filipa Filipowicza, chciano otru�. Jest coraz bli�ej i bli�ej. Wida�, �e zwyk� jada� obficie i �e nie kradnie, taki psa nie kopnie, ale sam te� nikogo si� nie boi, a nie boi si� dlatego, �e stale jest najedzony. Zajmuje si� prac� umys�ow�, ma ostr� br�dk� w stylu francuskim, a tak�e w�sy siwe, puszyste i zawadiackie niczym francuscy rycerze, ale �nie�na kurzawa niesie od niego zapach paskudny, szpitalny. Oraz wo� cygara. Po kiego czorta, ciekawe, zanios�o go do sp�dzielni Centrochozu? Przystan�� niedaleko... Na co on czeka? Uuuu... Co te� m�g� kupi� w takim n�dznym sklepiku, czy ju� mu nie wystarcza Ochotnyj Riad? Co to jest? Kie�basa. Drogi panie, gdyby� zobaczy�, z czego oni robi� t� kie�bas�, omija�by� ten sklep z daleka. Lepiej niech pan j� odda mnie. Pies zebra� resztk� si� i w przyp�ywie desperacji wyczo�ga� si� z bramy na chodnik. Zadymka wystrzeli�a nad g�ow� z karabinu, za�opota�a ogromnymi literami p��ciennego plakatu "Czy odm�adzanie jest mo�liwe?" Oczywi�cie, �e mo�liwe. Zapach kie�basy odm�odzi� mnie, podni�s� z brzucha na nogi, p�omiennymi falami zmarszczy� m�j pusty od dw�ch dni �o��dek, pogromca szpitala...
white-sox