Barker Clive - Księga Krwi II.pdf

(543 KB) Pobierz
CLIVE BARKER
CLIVE BARKER
Księga Krwi II
24311762.002.png
Byty też zdjęcia. Straszne zdjęcia. Na ich widok poczuł się bardzo dziwnie.
Wszystkie co do jednego przedstawiały zmarłych ludzi. Na części widać było
małe dzieci, na innych starsze. Leżały lub na wpół siedziały, na twarzach i ciałach
miały głębokie rany; rozcięcia ukazywały wnętrzności, mieszaninę jelit lśniących i
mokrych. Wszędzie wokół były trupy. Nie w gładkich stosach, lecz porozrzucane, ze
śladami palców, napisami, bardzo brudne.
Na trzech czy czterech zdjęciach było narzędzie, które spowodowały rany.
Wiedział, jak się nazywa.
Topór.
24311762.003.png
Każdy z nas jest krwawą księgą
Gdziekolwiek się nas otworzy, jesteśmy czerwoni
24311762.004.png
LĘK
Nie ma nic bardziej fascynującego niż lek. Gdybyśmy usiedli niewidzialni
pomiędzy dwojgiem ludzi w pociągu, poczekalni czy biurze i podsłuchali ich
rozmowę, to przekonalibyśmy się, że krąży ona stale wokół tego tematu. Na pozór
dyskutowano by o polityce, opowiadano o śmiertelnych wypadkach drogowych lub
rosnących cenach usług dentystycznych. Jednak tak naprawdę wszystkich interesuje
tylko lęk. Bardzo rzadko dyskutujemy o naturze Boga i życiu wiecznym, natomiast z
rozkoszą roztrząsamy drobiazgowo wszelkie nieszczęścia. Tak samo zachowujemy
się i w łaźni, i na sali wykładowej. Tak jak nie umiemy się powstrzymać przed
dotykaniem językiem bolącego zęba, tak też powracamy stale do naszych obaw,
zabieramy się do mówienia o nich z łapczywością głodnego człowieka, mającego
przed sobą obfity, parujący posiłek.
Stephen Grace, studiując na uniwersytecie, starał się znaleźć odpowiedź na
dręczące go pytanie: "dlaczego odczuwa się lęk?" Do tej pory bał się nawet o tym
mówić. Teraz chciał nie tylko głośno o tym krzyczeć, lecz również rozważać i
analizować każde napięcie nerwów.
W tych poszukiwaniach miał nauczyciela: Quaida.
Były to czasy guru. Jak Anglia długa i szeroka, na wszystkich uniwersytetach
młodzi ludzie spoglądali na Wschód i Zachód w poszukiwaniu tych, za którymi
mogliby iść jak owce; Steve Grace był jednym z nich. Na swoje nieszczęście wybrał
sobie Quaida na mistrza.
Spotkali się w klubie studenckim.
- Nazywam się Quaid - powiedział mężczyzna siedzący przy barze obok
Steve'a.
- Aha.
- A ty...?
- Steve Grace.
- Tak. Jesteś w grupie etyki, zgadza, się?
- Zgadza.
- Nie widziałem cię na innych seminariach czy wykładach z filozofii.
- To mój dodatkowy przedmiot. Jestem na Wydziale Literatury Angielskiej. Nie
mogłem znieść myśli o roku w grupie staronordyckiego.
24311762.005.png
- Dlatego wybrałeś etykę?
-Tak.
Quaid zamówił podwójną brandy. Nie wyglądał na bogatego, a dla Steve'a
podobne zamówienie oznaczałoby poważne nadszarpnięcie finansów
przeznaczonych na następny tydzień. Quaid szybko wypił swoją brandy i poprosił o
kolejną.
- A ty?
Steve sączył małe piwo, zdecydowany pić je co najmniej przez godzinę.
- Dla mnie nic.
- Napijesz się!
- Nie, dziękuję.
- Jeszcze jedna brandy i duże piwo dla mojego przyjaciela.
Steve nie protestował. Dodatkowe piwo przy jego niedożywieniu bardzo mu
pomoże przetrzymać nudę zbliżającego się seminarium o "Karolu Dickensie jako
badaczu społeczeństwa". Ziewał na samą myśl o nim.
- Ktoś powinien napisać pracę o piciu jako formie aktywności społecznej. -
Quaid przez chwilę wpatrywał się w brandy, wreszcie ją wypił. - Lub zapomnienia -
dodał.
Steve przyjrzał mu się. Quaid miał jakieś dwadzieścia pięć lat, o pięć więcej
niż on. Ubrany był dziwnie. Wystrzępione buty sportowe, sztruksowe spodnie i
znoszona szarobiała koszula, a na niej bardzo kosztowna skórzana kurtka, wisząca
niezgrabnie na wysokiej, szczupłej postaci. Twarz Quaida była pociągła i nijaka; oczy
miał jasnoniebieskie, tak blade, że trudno było dostrzec tęczówki na białym tle, a za
grubymi okularami widać było jedynie maleńkie kropki źrenic. Wargi grube jak u
Micka Jaggera, lecz blade i wcale nie zmysłowe. Słowem - świński blondyn.
Steve uznał, że Quaid wygląda na ćpuna.
Nie nosił żadnego znaczka, a były one bardzo popularne wśród studentów i
Quaid sprawiał wrażenie nagiego bez wskazówki zdradzającej jego upodobania. Czy
był pedałem, feministą, obrońcą wielorybów czy faszystowskim wegetarianinem? Kim
był, na miłość boską?
- Powinieneś był wybrać staronordycki - powiedział Quaid.
- Dlaczego?
- Nie chce im się nawet sprawdzać prac. Steve nie słyszał o tym. Quaid
ciągnął dalej:
24311762.001.png
Zgłoś jeśli naruszono regulamin