Goonan Kathleen Ann - Kości czasu.pdf
(
1325 KB
)
Pobierz
Kathleen
Ann Goonan
Kości czasu
Bones of Time
przełożyła
Anna Krawczyk-Łaskarzewska
Chyba urodziłem się pod nieszczęśliwą gwiazdą, bo zdaje mi się, że ktoś planuje moje
życie w taki sposób, iż nie mogę go zmienić.
Victoria Kaiulani, ostatnia księżniczka Hawajów,
w liście do przyjaciela, Jersey, Anglia, 1897.
Ważne jest to, że w prawach fizyki nie ma niczego, co wykluczałoby podróż przez
tunele czasoprzestrzenne.
John Gribbin,
Unveiling the Edge of Time
PROLOG
Waikiki, Hawaje
2 lutego, 1887
Kiedy oczy księżniczki Kaiulani przywykły do nikłego światła w pokoju chorej matki,
najpierw ujrzała świętego starca, kahunę.
Przystanęła w drzwiach ze ściśniętym gardłem.
Chudy niczym barakuda mężczyzna, złocisty i suchy jak piasek, zdawał się nie
pasować do tego miejsca, a mimo to stał w pełnej wdzięku, władczej pozie. Duża sypialnia
była zagracona eleganckimi, wiktoriańskimi meblami, ale kahuna nie zważał na stłoczone
krzesła z mahoniu i ostrożnie rozłożył na belgijskim dywanie przyniesioną przez siebie matę,
a następnie jednym zwinnym ruchem usiadł na niej i skrzyżował nogi.
Godzinę wcześniej Kaiulani patrzyła ze swojego okna na drugim piętrze, jak kahuna
zbliża się do jej domu. Podniosła wzrok ku czubkom kwitnących mimoz na brązowych,
urwistych stokach Diamond Head, zastanawiając się, dlaczego jej matka postanowiła umrzeć.
Czy mogło być coś piękniejszego niż granatowa linia morza, słodka woń najeżonych różem
mimozowych wachlarzy, albo cichutki szum przybrzeżnych fal za wąskim pasem mokradeł?
Parę miesięcy temu jej matka powiedziała coś o tym, że giną stare Hawaje. Powiedziała, że
zjadają je rekiny. Kim były te rekiny? - dumała Kaiulani, walcząc z napływem łez, ściskając
parapet tak mocno, jak pragnęłaby ścisnąć cienką nić życia swojej matki, żeby nie odchodziła
z tego świata.
Potem z cienia długiej zielonej alei, która prowadziła do Ainahau, wynurzył się
kahuna, wprawiając Kaiulani w popłoch.
Miał tylko przepaskę na biodrach, a jego siwe włosy były krótkie. Bose stopy
wzniecały tumany piasku na niewyasfaltowanym podjeździe. Na wyciągniętych rękach niósł z
wyraźną czcią duże, nieforemne zawiniątko. Kiedy mijał szylkretowy powóz z błyszczącymi,
srebrnymi wykończeniami, w którym Kaiulani i jej matka odbyły wiele obowiązkowych
wizyt towarzyskich, sprawiał wrażenie przybysza z dawnych czasów, o których młoda
księżniczka miała dość mgliste pojęcie.
Zanim zniknął pod dachem ganku, przystanął. Podniósł głowę i spojrzał na Kaiulani
nieodgadnionym wzrokiem, gdy białe zasłony załopotały na wietrze. Odwzajemniła jego
spojrzenie, zastanawiając się, co kahuna o niej myśli.
Teraz, znalazłszy się na progu pokoju swojej matki, nie chciała go przestąpić - z
powodu jego obecności. Ojciec ścisnął ją mocniej za rękę, kiedy wahała się niby narowisty
koń.
- O co chodzi? - zagadnął.
- Co
on
tutaj robi? - zapytała. Jej stara hawajska niańka opowiadała mnóstwo
przerażających historii o kahunach, ale dotychczas Kaiulani widywała ich rzadko i nigdy z tak
bliska. Ale ten kahuna był w domu jej ciotki Liliuokalani zaledwie przed dwoma miesiącami.
Jego spojrzenie godzinę temu zmroziło ją. Było nieprzejednane, surowe,
ponaglające.
- Musisz
wejść - oświadczył ojciec, schrypniętym od płaczu głosem. - Matka prosiła.
Tak bardzo cię kocha.
Wchodząc do środka, Kaiulani czuła się bardzo osamotniona. Drzwi zamknęły się za
nią z trzaskiem. Pokoju nie oświetlał ani nowy kinkiet na ścianie, ani delikatne lampy
naftowe. Nie docierały tu nawet promienie słońca. Zgodnie z życzeniem księżniczki Likelike
pokój został przyciemniony zaraz po Bożym Narodzeniu, kiedy zrobiła się obłożnie chora,
chociaż przez zasłony sączyła się cieniutka smuga światła, przecinając na pół pociągłą,
surową twarz kahuny.
Kaiulani oddychała płytko, broniąc się przed nasyconym kamforą powietrzem. Nic
dziwnego, że jej matka...
Była umierająca. Umierająca. Kaiulani odważyła się wypowiedzieć to słowo.
Likelike postanowiła odciąć się od świata. Od światła, od
powietrza.
Zamknięte okna
tłumiły ptasie trele i szelest botanicznego raju, stworzonego przez jej ojca na mokradłach
Waikiki. Delikatna morska woń, która wypełniała inne pokoje w domu, tutaj ustępowała
miejsca intensywnemu odorowi choroby. Stara hawajska pielęgniarka odwróciła się i
postawiła pustą miskę na stole. Kaiulani aż podskoczyła, słysząc nagły brzęk. Miała ochotę
krzyknąć: otwórzcie te okna, pozwólcie mojej matce oddychać!
Jej matka, drobna, skryta w cieniu postać na ogromnym łożu z baldachimem
przykrytym białą, koronkową kapą z Anglii, wierciła się niespokojnie, aż w końcu podniosła
głowę.
- Chodź, moje
keiki
- powiedziała.
Kaiulani podbiegła do łóżka i uklękła przy niej. Matka położyła na jej włosach lekką
niczym ptasi pazur rękę. Likelike nie jadła od tygodni, jakby po prostu zdecydowała się
umrzeć.
Umysł Kaiulani wypełniały szepty i plotki pałacowej służby. Przez kilka ostatnich
tygodni wydawało się jej, że każdy przelewający się po skałach strumień Manoa jest
wypełniony tymi szepczącymi głosami, jak gdyby każda szeleszcząca liśćmi roślina
wypowiadała tę samą okropną, fatalistyczną myśl: kahuna modli się o śmierć Likelike. Jakaż
inna mogłaby być przyczyna? - pytano. Królewscy medycy wykształceni w Ameryce i
Europie mówili, że nie dzieje się nic złego. Likelike miała zaledwie trzydzieści sześć lat. A
dziś z samego rana rozeszła się wieść, że daleko od brzegu Hawaii zauważono ławicę
czerwonych
aweoweo.
Jej matka była kiedyś gubernatorem tamtej wyspy, a
aweoweo
zwiastowały śmierć w królewskiej rodzinie. Czyżby rozwścieczyła kogoś stamtąd
małżeństwem ze Szkotem, które rozcieńczyło królewską krew? Ale przecież na przestrzeni
ostatnich pięćdziesięciu lat wielu członków królewskiego rodu na Hawajach poślubiało haoli.
Kaiulani pytała o to kiedyś ojca, a on zezłościł się, bo nie miał cierpliwości do hawajskich
przesądów. Od jednej nieostrożnej służącej dowiedziała się, że powinna uważać, gdyż za całą
sprawą stoi sam brat księżniczki Likelike, król Dawid Kalakaua. Król Papa Moi? Kaiulani nie
mogła uwierzyć w coś podobnego.
Kaiulani odwróciła się, usłyszawszy donośny, głuchy dźwięk, podobny do
dzwonienia. Powoli wstała, ocierając łzy wierzchem ręki, gdy pielęgniarka tymczasem szybko
sięgnęła po chusteczkę.
Pochylony do przodu kahuna odwijał wilgotny, cuchnący zimną ziemią węzełek.
Przywdział jedną z tych hawajskich masek, które zawsze budziły u Kaiulani lęk, kiedy była
młodsza. Ta była prosta: czarna po prawej stronie, biała po lewej. Żadnych wyszczerzonych
zębów czy przerażającej miny. Bezpośrednia, nieunikniona powaga dnia i nocy, życia i
śmierci.
Kaiulani ujrzała kości, stertę ogromnych kości, których było tak dużo, że wysypywały
się na tkaną matę i bezcenny dywan. Były większe od kości psa, którego wybrano na zwierzę
ofiarne, kiedy przed stu laty Kamehameha zabronił poświęcać bogom ludzi. Poczuła ucisk w
żołądku.
- Co robisz? - zapytała z pretensją w głosie, nagle nie czując strachu. Była dziedziczką
tronu Hawajów, on zaś należał w gruncie rzeczy do jej poddanych. - Czy to ty zabijasz moją
matkę?
Pielęgniarka odwróciła się, rzuciła Kaiulani przerażone spojrzenie zza pleców kahuny,
a potem się przeżegnała. Likelike otworzyła usta, ale nic nie rzekła. Kaiulani wyprostowała
się i chwyciła matkę za rękę.
- Nie - odparł starzec, głosem nadzwyczaj melodyjnym, ale z wystudiowanym
Plik z chomika:
magdapetersen
Inne pliki z tego folderu:
Biała gorączka - Ellroy James.pdf
(1351 KB)
Warren Tracy Anne - Miłosna pułapka 02 - Miłosny fortel.pdf
(947 KB)
Sanders Glenda - Nie mówcie dziadkowi(1).pdf
(347 KB)
Holbe Daniel - Moneta św. Piotra.pdf
(1488 KB)
Eriksson Kjell - Księżniczka Burundi.pdf
(894 KB)
Inne foldery tego chomika:
Ebook 01
Ebook 02
Ebook 03
Ebook 04
Ebook 05
Zgłoś jeśli
naruszono regulamin