Fakty i Mity 20-2008.pdf

(13504 KB) Pobierz
114099238 UNPDF
CZY BISKUP STEFANEK PATRONUJE
INDEKS 356441
ISSN 1509-460X
http://www.faktyimity.pl
Nr 20 (428) 22 MAJA 2008 r. Cena 3 zł (w tym 7% VAT)
Str. 3
Każdy lud – w każdym czasie – żądny jest znaków
i cudów. Jest popyt? No to jest i podaż, którą zaspokaja
i cudów. Jest popyt? No to jest i podaż, którą zaspokaja
Kościół katolicki, specjalista od cudowności wszelakich.
Kościół katolicki, specjalista od cudowności wszelakich.
Zaspokaja tym skuteczniej, że do grona czarodziejów
Zaspokaja tym skuteczniej, że do grona czarodziejów
dołączył JPII, który dostarcza takiej liczby cudów, że już
dołączył JPII, który dostarcza takiej liczby cudów, że już
wkrótce brak cudu będzie cudem prawdziwym.
wkrótce brak cudu będzie cudem prawdziwym.
Str. 11
ISSN 1509-460X
NARKOTYKOWEJ MAFII?
Każdy lud – w każdym czasie – żądny jest znaków
114099238.031.png
2
KSIĄDZ NAWRÓCONY
Nr 20 (428) 16 – 22 V 2008 r.
FAKTY
KOMENTARZ NACZELNEGO
Najnowszy ranking nt. mediów polskich został przeprowadzo-
ny w kategoriach: najinteligentniejsze, najbardziej aroganckie,
najbardziej odpowiedzialne. W kategorii pierwszej wygrał TVN,
w drugiej (dotyczącej arogancji) grand prix dostały Telewizja
TRWAM oraz „Nasz Dziennik”. O zdanie na ten temat py-
tano ponad 3 tysiące dorosłych Polaków.
Tygrysy Europy (1)
Według sondażu przeprowadzonego przez portal Wirtualna
Polska, zaledwie 27 procent z 44 tysięcy respondentów ufa
wszystkim lub większości duchownych. 22 procent nie ufa żad-
nemu, a połowa – zaledwie niektórym.
jednym zdaniem: lewica w Polsce zdechła i już się nie
podźwignie. Jednym z rzekomych powodów owego kryzysu
jest konflikt pomiędzy liderami SLD – Olejniczakiem i Napie-
ralskim. Nowi-starzy zbawcy, m.in. Włodzimierz Cimoszewicz,
powtarzają: dryfująca lewica, aby załapać grunt, musi prze-
sunąć tyłek w stronę centrum. Nie może być antyklerykalna,
bo to droga ku radykalizmowi i przepaści. Inni („Krytyka Po-
lityczna”), choć zbawienia upatrują w związkach zawodowych
czy organizacjach feministycznych, zgadzają się z Cimoszewi-
czem, że antyklerykalizm niczego nie załatwia (premier Hisz-
panii Zapatero był innego zdania i wygrał). Ale zatroskanie
konfliktem na lewicy wyrażają już wszyscy, także kanapa
Jurka i narodowi socjaliści z PiS. Konflikt ten jest podobno
niepożądany i absurdalny. I mówią to politycy, dla których
polityka jest zawodem...
Oczywiście, zapaść lewicy jest faktem.
Pisałem już o wielu jej przyczynach. Jedną
z nich jest właśnie PiS i jego populistyczne
przejęcie lewicowego elektoratu. Ale teraz
skupmy się na samym konflikcie.
Otóż już absolwenci politologii wie-
dzą, że w państwie demokra-
tycznym przeciwnika politycz-
nego rzadko się niszczy, gdyż
jego całkowite wyeliminowa-
nie grozi destabilizacją rządzą-
cej partii, a nawet państwa.
Konkurencję do władzy,
zwłaszcza słabszą, kontrolu-
je się, kolaboruje z nią, a by-
wa, że i wspiera. W przeciwnym
wypadku na jej miejsce pojawić się może grupa (partia) nie-
przewidywalna, populistyczna. Jeszcze nie wiemy, co poja-
wi się na miejsce Samoobrony...
Konflikt poglądów zmusza do myślenia, szukania kom-
promisu, kombinowania. Najgorszą cechą demokratycznie
wybranej władzy jest samozadowolenie, spoczęcie na lau-
rach i brak mądrego recenzenta. Także w jednej partii poli-
tycznej – w imię oczyszczającego konfliktu – można dopu-
ścić nawet do chwilowego rozłamu i pozostania poza możli-
wością zdobycia władzy. Na gruzach i starych fundamen-
tach też można budować, o ile są one rozpoznane, a następ-
nie odpowiednio wzmocnione. Konflikt jest cechą demokra-
cji, umożliwia artykulację poglądów, angażuje tzw. doły
w proces konsultacji i podejmowania decyzji. Te pozytywne
procesy mają obecnie miejsce w SLD, którego moc w sła-
bościach się doskonali. Oby! I oby wzmocniony, oczyszczo-
ny Sojusz zdolny był pod przywództwem Grzegorza Napieral-
skiego zjednoczyć całą prawdziwą polską lewicę. Jest to je-
dyna droga do odzyskania przez nią elektoratu przejętego przez
PiS i wygrania kolejnych wyborów (w ostateczności do
spółki z liberałami). To oczywista oczywistość.
Polscy tak zwani mężowie stanu edukację polityczną od-
bierali głównie na kazaniach proboszcza, dlatego obce są im
europejskie i światowe standardy uprawiania polityki. Od 20
lat stosują metodę eskalacji konfliktu, często sztucznego, któ-
ry bywa sztuką dla sztuki. Z jednej strony dążą
do całkowitego zniszczenia przeciwnika (AWS
wobec lewicy; PiS wobec wszystkich, którzy nie
zgadzali się z ideą budowy IV RP; Olejniczak eli-
minujący wewnątrzpartyjną opozycję), a z dru-
giej robią wszystko, aby – stwarzając pozory jed-
ności i siły – ukryć lub rozmyć konflikty w swo-
ich własnych szeregach. Zamiast je racjonalnie
rozwiązywać, bo to stabilizuje państwo, rozła-
dowuje napięcia, zwiększa frekwencję wybor-
czą. Politycy w Polsce uwielbiają toczyć wojny
wyniszczające, takie na śmierć i życie. Niszczy
to demokrację, państwo, społeczeństwo i jest
nieskuteczne oraz groźne. Przykładem było sprawowanie
władzy za pomocą wojenek, szczucia i zarządzania strachem
w wydaniu Jarosława Kaczyńskiego.
Wyjątek stanowi Kościół. Wszyscy – z prawa i z lewa
– unikają z nim konfliktów. Nawet takich twórczych, które
pozwoliłyby wypracować pole wzajemnej racjonalnej współ-
pracy (choćby w kwestii kontroli państwa nad ogromnymi
funduszami Caritasu), na której może wreszcie skorzystaliby
prości ludzie. Po prostu z episkopatem się w Polsce nie dys-
kutuje, tylko z uśmiechem na ustach spełnia wszelkie życze-
nia. Z jednej strony uznaje się prawo biskupów do udziału
w życiu politycznym, a z drugiej
– chroni ich przed próbami wyra-
żania publicznej krytyki (patrz: prze-
pisy karne o obrazie uczuć religij-
nych czy unikanie referendum). Ko-
misja Wspólna Rządu i Episkopatu
ogłasza czasem, że... „zawarto kom-
promis”. Tyle że prawdziwy kom-
promis polega na ustępstwach oby-
dwu stron, a nie dyktacie jednej
z nich. Skutkiem tego rozpuszczony
spolegliwością władzy kler przejął ro-
lę decyzyjną. Biskupi (i ich interesy)
jako jedyni w praworządnej ponoć Polsce
nie podlegają żadnej społecznej kon-
troli. Zawiadomienia o popełnieniu
przestępstw (ostatnio przez abp. Go-
cłowskiego i kard. Dziwisza) wysyła-
ne przez naszą redakcję po artykułach
w „FiM” są najczęściej przez prokuratu-
ry odrzucane bez rozpatrzenia! Bywało też, że
nasi dziennikarze byli gnębieni, na przykład wzywani po kil-
ka razy na „to samo” przesłuchanie, pokonując za każdym
razem po kilkaset kilometrów.
Nic dziwnego, że dochodzi do takich patologii jak negocjo-
wanie z Konferencją Episkopatu Polski, ile ambasad RP ma być
zamkniętych lub czy i na jakich zasadach państwo może fi-
nansować zabiegi in vitro. Hańbą jest to, iż ów proces prowa-
dzący do dominacji Kościoła nad państwem zainicjowali poli-
tycy tzw. lewicy (rząd M.F. Rakowskiego). Po 1989 roku nie
udało się go już zatrzymać. Rządzący Polską odrzucają do dziś
przy okazji kościelnego włazidupstwa trzy kanony demokracji:
1) obywatele mają prawo do decydowania o państwie; 2) ja-
sno zdefiniowany konflikt powoduje, że ludzie chętniej anga-
żują się w proces podejmowania decyzji (np. wysoka fre-
kwencja w wyborach jesienią 2007 roku, kiedy obywatele mie-
li jasny przekaz: albo demokracja, albo autorytarne rządy Ja-
rosława K.); 3) nie ma lepszego sposobu na zaskarbienie so-
bie poparcia społecznego niż referenda. Ale uwaga! W sonda-
żach można z łatwością manipulować pytaniem. Najlepszą ilu-
stracją jest tutaj sprawa nauczania religii w szkole. Formalnie
większość z przepytanych (ok. 70 procent) akceptuje religię
w szkole. Jednak gdy kiedyś raz sprecyzowano, że chodzi
o katolicką katechizację, okazało się, iż większość spośród tych
70 procent miała na myśli religioznawstwo.
Ciąg dalszy za tydzień.
Sklepy z elektroniką przeżywają prawdziwy boom. Obroty wzro-
sły nawet o 40 procent. Powód: komunie. W tym roku najmod-
niejsze prezenty to cyfrowe aparaty fotograficzne. Bywa, że „ko-
munista” dostaje nawet trzy sztuki. Hitem są różowe dla dziew-
czynek i niebieskie dla chłopców. O 30 procent wzrosła także
sprzedaż laptopów. Tu komunijne kolory też są ważne. Cena
(2–3,5 tys. zł) – już mniej. „Ciało Boże” – najmniej.
Organizacje katolickie w całym kraju rzuciły się do zbierania
podpisów pod obywatelskim projektem ustawy ustanawiają-
cym 6 stycznia – święto Trzech Króli – dniem wolnym od pra-
cy. Jak tak dalej pójdzie, to do roboty pójdziemy tylko jedne-
go dnia w roku – 1 maja, w Święto Pracy.
Sześciu lat (od publikacji w „FiM” w maju 2002 r.) potrzebo-
wał Sąd Rejonowy w Białymstoku, aby dobrać się do Leszka
Bubla – antysemity i faszysty. W artykule „Bubel polski” opi-
saliśmy praktyki owego osobnika, który w wydawanych przez
siebie pisemkach nawoływał do fizycznej eliminacji osób po-
chodzenia semickiego. Po naszej publikacji prokuratura w War-
szawie wszczęła śledztwo, a finał w białostockim sądzie jest
m.in. jego efektem. Podczas pierwszej rozprawy Bubel zażą-
dał zmiany sędziego (bo jest prawdopodobnie Żydem) oraz
oświadczył, że jest bardzo chory, a przez to niezdolny do uczest-
niczenia w przewodzie. Bubel potrzebuje medyka nie-Żyda,
któremu ufa, np. doktora Mengele...
Szykuje się kryzys międzynarodowy, a być może nawet wojna
polsko-włoska. Oto w sklepach w Italii można kupić wino
z podobizną Jana Pawła II na etykiecie. „To atak na uczucia
religijne wielu ludzi na całym świecie, a przede wszystkim Po-
laków” – zawyły z oburzenia internetowe portale katolickie.
Czy słusznie? Może warto na rzecz całą spojrzeć z drugiej stro-
ny. Przecież takie winko to można sobie golnąć i do syta,
i bez grzechu, i na zdrowie. No chyba że w krew się zamieni...
Nie inaczej jak tylko diabelskimi sprawkami można wytłumaczyć
niefart, jaki prześladował Benedykta XVI w niedzielę 11 maja.
Najpierw podczas porannej mszy w Bazylice św. Piotra papież
potknął się i niemal rozciągnął jak długi. Później, gdy miał wy-
stąpić w swoim okienku, szlag trafił mikrofon. A może to jed-
nak nie diabeł, tylko wręcz przeciwnie? Niezbadane są wyroki...
Oficjalna strona internetowa Watykanu (www.vatican.va) od
kilku dni wydawana jest w języku łacińskim. Biorąc pod uwa-
gę powszechną znajomość łaciny, przewidujemy prawdziwy
boom wejść. Teraz czas na węgierski i sanskryt.
Pięć miesięcy więzienia dostał od sądu w Rzymie Gabriele Pa-
olini. A za co? A za obrazę Benedykta XVI. Stanął otóż bied-
ny Gabriele za dziennikarzem telewizji RAI komentującym na
żywo jakieś wydarzenie, a w ręku trzymał kartkę z niecenzural-
nymi słowami skierowanymi pod adresem Papy. No i przekaz
poszedł w świat. A świat dowiedział się, że obrażenie Papy to
– według orzeczenia sędziów – obraza wszystkich katolików na
świecie. Ale lepiej jest mieć jeden pozew niż miliard.
Emerytowany włoski sędzia Ferdinando Imposimato wskazał
polskiemu IPN-owi nowy ślad dotyczący zamachu na JPII. Du-
żo na ten temat wie podobno pewien Bułgar, który do tej po-
ry w śledztwie nie występował. IPN bardzo ucieszył się z wia-
domości i od jutra dziarsko zabiera się do pracy. Sprawa pro-
sta: trzeba przesłuchać 7,5 miliona Bułgarów.
26-letnia śliczna Magdalena Rouco nagusieńka pozowała hisz-
pańskiemu czasopismu „Interviu”. Piękna Madzia jest brata-
nicą arcybiskupa Madrytu i przewodniczącego Konferencji
Episkopatu Hiszpanii, kardynała Antonio Marii Rouco Vare-
la. „To mój protest przeciwko wstrętnej, podwójnej moralno-
ści wujka, który z ambony naucza, że rodzina jest czymś naj-
ważniejszym, a sam nie pofatygował się na pogrzeb swojego
brata, a mojego ojca”. W pełni popieramy protest dzielnej
dziewczyny, ale cóż to by się stało, gdyby w podobny sposób
zechciała manifestować posłanka Sobecka?
JONASZ
Rosyjskie służby specjalne przesłuchują Jurija Samodurowa – dy-
rektora jednego z moskiewskich muzeów – na okoliczność tego,
że zezwolił on na wystawę malarstwa, na której jeden z obrazów
przedstawia Chrystusa jako... Myszkę Miki. Grozi mu za to 5 lat
więzienia. W Polsce przywrócono by dla niego karę śmierci.
P rzez media przetoczyła się debata, którą można streścić
114099238.032.png 114099238.033.png 114099238.034.png 114099238.001.png 114099238.002.png 114099238.003.png 114099238.004.png 114099238.005.png
Nr 20 (428) 16 – 22 V 2008 r.
GORĄCY TEMAT
3
roku trzej smutni panowie
odwiedzili na plebanii pa-
rafii w N. (diecezja łom-
żyńska) ks. wikariusza Janusza M.
Była to specjalna delegacja białostoc-
kiego Zarządu Centralnego Biura
Śledczego Komendy Głównej Policji
w osobach nadkomisarza Jarosława
J. oraz komisarzy Sławomira J. i Ar-
kadiusza W. Panowie oficerowie oka-
zali kapłanowi postanowienie z 9 li-
stopada 2005 r., którym prokurator
Tadeusz Marek , naczelnik V Wy-
działu Śledczego Prokuratury Okrę-
gowej w Łomży (w lutym 2008 r. awan-
sowany na stanowisko szefa Proku-
ratury Okręgowej w Białymstoku), na-
kazał „dokonać przeszukania pomiesz-
czeń mieszkalnych i gospodarczych zaj-
mowanych przez Janusza M(...) oraz
samochodu Mitsubishi Carisma nr rej.
WOS(...) użytkowanego przez Janusza
M. (...) w celu znalezienia rzeczy mo-
w których naucza m.in., że „poboż-
ności uczy się nie z nakazów modlitwy
i obecności w kościele, ale patrząc,
jak się rodzice modlą, w jaki sposób
i jak często uczestniczą we Mszy św.
Nie nauczy się szacunku do modlitwy
i miejsca, jakim jest kościół, ani nie
zrozumie nawet tego, co się tam dzie-
je, dziecko, które widzi tatusia kucają-
cego zamiast klękającego, czy żujące-
go gumę w kościele, a tym bardziej
gdy widzi go pod kościelnym ogrodze-
niem zamiast w kościele” .
A jaki ksiądz jest prywatnie?
– Bardzo miły człowiek, jak to
się mówi: „luzak”, niestroniący od pa-
pierosów i alkoholu. Gościłem u nie-
go w N. wraz z kolegą, też dzienni-
karzem. Byliśmy zaproszeni na uro-
czystość, która miała odbyć się naza-
jutrz w Ostrołęce z udziałem biskupa
Tadeusza Zawistowskiego . Ksiądz
Janusz, główny organizator tej impre-
zy, zaprosił nas do siebie na kolację.
Jarosław J. zapytał, czy życzy sobie
świadka, który mógłby patrzeć po-
licjantom na ręce, aby broń Boże
czegoś paskudnego mu nie podrzu-
cili. Duchowny wolał jednak świad-
ka rewizji nie mieć i odparł, że re-
zygnuje.
Funkcjonariusze zabezpieczyli
komputer, zaś w toku dalszego prze-
szukania znaleźli i zarekwirowali roz-
maite tajemnicze zapiski oraz:
~ kopie przekazów pieniężnych
– każdorazowo kilkusetdolarowych
– wysyłanych Albinowi K. do We-
nezueli za pośrednictwem Western
Union, z datami 7 i 18 października,
8 listopada, 7 grudnia 2004 r., a póź-
niej 4 stycznia i 24 lutego 2005 r.;
~ telefon komórkowy z trzema
kartami pre-paid o znanych nam nu-
merach, których dla dobra śledztwa
ujawniać nie będziemy.
Ks. Janusz zapewnił policjantów,
że, owszem, jedna z kart należy do
niego, a kupił ją tylko po to, żeby...
wysłać SMS-a. Karta z drugim zaś nu-
merem jest własnością jego siostry,
natomiast jeśli chodzi o tę trzecią, to
on nie ma bladego pojęcia, do ko-
go mogłaby należeć .
Mówi niedawny powiernik księ-
dza Janusza M.:
– Po tym policyjnym nalocie zwie-
rzał mi się, że faktycznie wysyłał do
więzienia w Wenezueli pieniądze swo-
jemu koledze – jak go określał – Al-
binowi, który wpadł na próbie prze-
mytu do Polski ponad tony kokainy.
Kilkakrotnie jednak napomykał, że
pomagał temu człowiekowi na ży-
czenie biskupa Stefanka, a pie-
niądze dostawał z kasy kurialnej ,
bo przecież jego samego nie byłoby
na to stać. Wyraźnie bał się gniewu
biskupa, ale miał też do niego ogrom-
ny żal za wmanewrowanie w tę sytu-
ację. Mówił: „On i tak się z tego wy-
plącze, wystawiając kogoś innego na
~~~
Śledztwo dotyczące usiłowania
przemytu narkotyków z Wenezueli
do Polski zostało zawieszone 30 grud-
nia 2005 r.
– Wymusiła to długotrwała prze-
szkoda uniemożliwiająca dalsze pro-
wadzenie postępowania. Podejrzany
Albin K. odbywa właśnie w Wenezu-
eli karę dziesięciu lat pozbawienia wol-
ności. Dalsze czynności i decyzje wo-
bec jego ewentualnych wspólników
zostaną podjęte dopiero wówczas, gdy
uzyskamy możliwość przesłuchania
podejrzanego w Polsce – wyjaśnia pro-
kurator Maria Kudyba z Prokura-
tury Okręgowej w Łomży.
No cóż, prokuratury najwyraź-
niej nie stać na wydatkowanie 4 tys.
zł, za którą to kwotę można kopnąć
się do Wenezueli i z powrotem...
– Mieliśmy różne, bardziej i mniej
wiarygodne sygnały, że ludzie Kościo-
ła pojawiają się w tle przemytu nar-
kotyków. Czy znany w podlaskim pół-
światku Albin K. może mieć na ten
temat jakąś wiedzę? Prawdopodob-
nie tak, skoro duchowny umilał mu
życie w więzieniu przekazami pienięż-
nymi. Wydaje się jednak, że ksiądz Ja-
nusz M. był w tym procederze jedy-
nie płotką – trudno powiedzieć, na ile
świadomą. W każdym razie to, co na
niego zebraliśmy, nie pozwalało na
postawienie zarzutów. Nie pozostaje
teraz nic innego, jak tylko czekać na
powrót Albina do Polski, co zapew-
ne nastąpi już po przedawnieniu ści-
gania. Jeśli zaś chodzi o zawartość
komputera księdza, to, owszem, były
tam ślady ostrej pornografii, ale nie
miały jednoznacznie pedofilskiego cha-
rakteru – zauważa zbliżony do śledz-
twa policjant z CBŚ.
Naszemu dziennikarzowi udało się
też zamienić kilka słów z samym ks.
Januszem M.
– Czy mógłby ksiądz wyjaśnić tło
znajomości z Albinem K(...)? – zagad-
nęliśmy kapłana po rytualnej wymia-
nie „pochwalonych”.
– Nie udzielam na ten temat żad-
nych informacji – odparł wielebny.
– A czy prawdą jest, że finanso-
wo wspomagał go ksiądz w więzieniu
w Wenezueli na życzenie swojego bi-
skupa?
– Wszystko, co miałem w tej spra-
wie do powiedzenia, zeznałem sto-
sownym organom. To nie jest temat
dla mediów – uciął ks. Janusz M.
Dlaczego po prostu nie zaprze-
czył...? ANNA TARCZYŃSKA
tarczynska@faktyimity.pl
Koka i nowy ślad
Pewien obywatel Łomży wpadł w Wenezueli
na próbie transferu do Polski niemal tony
narkotyków. Siedzącego w więzieniu przemytnika
wspomaga finansowo pewien kapłan diecezji
łomżyńskiej. Twierdzi, że wykonuje jedynie
polecenie swojego biskupa...
gących stanowić dowód w sprawie”
oznaczonej sygnaturą V Ds. 6/05/S.
Wielebny zbladł, gdy w uzasad-
nieniu owego postanowienia przeczy-
tał, że „w toku prowadzonego śledztwa
ustalono, iż utrzymywał kontakt za po-
mocą urządzeń elektronicznych z oso-
bami, które mogą mieć związek z usi-
łowaniem przemytu narkotyków z We-
nezueli przez Albina K. (...)” , i uprzy-
tomnił sobie, że ani chybi był od dłuż-
szego czasu śledzony, a nawet pod-
słuchiwany.
Całkiem zaś osłabł, czytając dalej,
że zabiorą mu i przekopią w krymi-
nalistycznym laboratorium „kompu-
ter, telefon komórkowy i inne urządze-
nia, które mogły być wykorzystywane
do przekazywania wiadomości elektro-
nicznych” .
Częstował wódką, a ja – będąc kie-
rowcą – spożycie uzależniłem od moż-
liwości przenocowania. Bez wahania
zaproponował lokum na plebanii. Pod
koniec pierwszej butelki przeszliśmy
na „ty”, a Janusz zaczął opowiadać
o rzekomo homoseksualnych
upodobaniach niektórych bisku-
pów. W pewnym momencie jemu
samemu puściły hamulce: próbo-
wał przytulanek i usiłował najpierw
mnie, a później koledze wkładać
rękę w spodnie . Żeby wybrnąć z nie-
zręcznej sytuacji, rzuciłem hasło uda-
nia się „na dziewczyny”. Janusz wska-
zał nam pobliską stację benzynową ja-
ko ich punkt zborny. „Ale mnie przy-
prowadźcie chłopaczka ” – poprosił.
Ostatecznie woleliśmy zaryzykować
spotkanie z policją i jeszcze tej samej
nocy wróciliśmy samochodem do
Łomży – wspomina korespondent jed-
nej z polonijnych gazet.
Nasz rozmówca dodaje:
– Gdy nazajutrz pojawiliśmy się
na uroczystości w Ostrołęce, Janusz
był szalenie zmieszany. Uspokoiłem
go, że incydent puściliśmy w niepa-
mięć. W rewanżu usadowił nas w ko-
ściele na miejscach dla VIP-ów i ofi-
cjalnie przedstawił zgromadzonym ja-
ko „honorowych gości z Chicago”.
~~~
Podczas wizyty policjantów na
plebanii w N. ks. Janusz M. był nie-
porównywalnie bardziej zmieszany.
Gdy ochłonął na tyle, żeby zrozu-
mieć, co się do niego mówi, dowo-
dzący ekipą z CBŚ nadkomisarz
odstrzał”. Bał się też o własną skó-
rę i szukał dobrego, dyskretnego ad-
wokata. Chodziło mu też o to, że
w zatrzymanym przez policję kom-
puterze miał trochę porno-
grafii i nie miał pewności,
czy aby nie przekracza ona
granicy, za którą kwali-
fikowana jest już jako
pedofilia.
~~~
Prawie 40-letni ks. Janusz M. nie
miał sukcesów w kapłaństwie. Kilka-
krotnie przerzucany z jednej wiejskiej
parafii do nie mniej zapadłej drugiej,
dopiero w październiku 2004 r. osiadł
na przyzwoitej placówce w N., nie-
opodal powiatowej Ostrołęki, gdzie
oprócz zbierania tacy, ordynariusz łom-
żyński biskup Stanisław Stefanek
dał mu jeszcze robotę nauczyciela
religii w miejscowym gimnazjum.
Ks. Janusz uchodzi w diecezji za
marzyciela i poetę. Parafianie wie-
dzą o nim jedynie tyle, że kocha psy
(mieszkania pilnuje mu owczarek nie-
miecki Gwidor) i lubi pisać wiersze.
Czytelnicy tygodnika katolickiego
„Niedziela” znają go z publikacji,
R ankiem 16 listopada 2005
114099238.006.png 114099238.007.png 114099238.008.png
4
Z NOTATNIKA HERETYKA
Nr 20 (428) 16 – 22 V 2008 r.
ŚWIAT WEDŁUG RODANA
Szał ciał!
„Uśmiech posła Cymańskiego” róż-
ne dowcipy antyklerykalne, a przy
okazji oglądaliśmy taneczne piruety
Pudziana (ksywka: Kombajn)
w „Tańcu z gwiazdami”, kiedy wy-
straszony Józek Oblatywacz wrzasnął:
„Ratujmy słonia razem z trąbą! Uwa-
ga, idzie nasz pleban!”. Ksiądz Eu-
stachy (ksywka: Belzebub) wpadł do
pubu i mocno zdenerwowany (aż mu
mózg ciekł uszami), wykrzyczał:
„Chłopy, tłumaczę wam jak pastuch
krowie na rowie! W pliszki ze mną
lecicie?! Opowiadacie głupie kawa-
ły o plebanii! Boga się nie boicie!”.
Kiedy Belzebub już spasował, opo-
wiedział nam ten dowcip, którego nie
wolno opowiadać (wcześniej słysze-
liśmy go od sołtysa Kazika): „Dzia-
dek siedzi z wnukiem na ławce. Jest
zachód słońca. Dziadek mówi do ro-
ześmianego i ucieszonego chłopca:
– Jak dobrze, wnuczku, że potrafisz
tak cieszyć się z tego płomiennoczer-
wonego zachodu słońca. A uśmiech-
nięty wnuczek na to: – Dziadku, to
nie zachód. To plebania się pali!”.
ANDRZEJ RODAN
www.arispoland.pl
Prowincjałki
Rolnik z Krzemiennej zabrał swojego pięcioletniego
wnuka i poszedł w pole zobaczyć, jak żyto rośnie. Nie-
stety, w ślad za nimi podążył 31-letni pijany tatuś chłopca... na traktorze. Wy-
cieczka całej trójki zakończyła się tragicznie. Zięć rozjechał teścia. Na śmierć!
Co się dzieje w Ursusie? Produ-
kują traktory? Nie! Tańcują!
Stali się najpopularniejszymi ludź-
mi polskiej rozrywki, twarzami z okła-
dek pisemek bulwarowych, a niektó-
rzy z nich ostro koszą wielki szmal, co
budzi „bezinteresowną” zawiść kon-
kurencji z show-biznesu. Potrafili
wzbudzić zainteresowanie publiczno-
ści także swym prywatnym życiem. Ki-
bicowano więc romansowi Małgorza-
ty Foremniak z młodszym od niej
o 16 lat Rafałem Maserakiem (Fo-
remniak zostawiła męża, reżysera Wal-
demara Dzikiego ), Kasi Cichopek
z Marcinem Hakielem , mniej emo-
cji wzbudzał związek Piotra Gąsow-
skiego z Anną Głogowską (urodzi-
ła im się córeczka, Julia ). Aktorzy,
aktorki, tancerze, tancerki, krótko mó-
wiąc – „Taniec z gwiazdami”! Jest to
program produkowany na licencji BBC
(w brytyjskiej telewizji realizowany
pod tytułem „Strictly Come Dancing”),
a w Polsce już doczekał się siedmiu
edycji. Warto dodać, że ten program
ukazał się już w przeszło 40 krajach
świata, i to przy bardzo wysokiej oglą-
dalności. I tak na przykład czwartą
edycję oglądało w Wielkiej Brytanii
12 mln telewidzów. Jak do tej pory
w Polsce największą oglądalność miał
odcinek z 4 grudnia 2005 r. – 7.743,241
mln! Średnia w latach 2005–2007: 5–6
mln. Najwyższą stawkę za odcinek (po-
dobno aż 50 tys. zł) wywalczył mene-
dżer Katarzyny Figury . Popularna
aktorka wprawdzie odpadła po trze-
cim odcinku, ale i tak skasowała 150
tysiaków. Program nadawany jest na
żywo ze studia TVN znajdującego
się w Ursusie, w byłej hali produk-
cyjnej fabryki ciągników specjalnie
zaadaptowanej na potrzeby „Tańca
z gwiazdami”. Przypomnijmy teraz,
kto wygrywał poszczególne edycje.
Premierowy program wygrał Olivier
Janiak (partnerka: Kamila Kajak ),
drugą edycję – Katarzyna Cichopek
(Marcin Hakiel), trzecią – Rafał
Mroczek ( Aneta Piotrowska ),
czwartą – Kinga Rusin ( Stefano
Terrazzino ), piątą – Krzysztof Ty-
niec (Kamila Kajak). VI serię pro-
gramu wygrała Anna Guzik wraz
z Łukaszem Czarneckim . Nagro-
dą było czerwone porsche.
Właśnie z chłopami z mojej wsi
opowiadaliśmy sobie przy winie
Zatroskana mieszkanka Kostomłotów zgło-
siła lokalnej policji, że nieznany sprawca
zakosił z jej podwórka budę dla psa. Po sprawnej akcji funkcjonariusze usta-
lili, że złodziejem jest 38-letni mieszkaniec tej samej miejscowości. Chciał po-
darować odrobinę luksusu swojemu czworonogowi, ale nie będzie to raczej
okolicznością łagodzącą w sprawie.
Pewien maturzysta ze Świdnika po-
stanowił uczcić swój egzamin. Naj-
pierw napił się trochę z kolegami, później wyruszył na spacer. Po drodze zde-
molował stację benzynową i oderwał znak drogowy z nakazem jazdy na wprost.
Właśnie z owym znakiem pod pachą zatrzymali go policjanci. Chłopak ani przez
chwilę nie stracił animuszu. Nie dość, że podczas zatrzymania klął na czym
świat stoi, to jeszcze zagroził funkcjonariuszom, że pozwalnia ich z pracy.
Ot, przyszła kadra kierownicza...
Scenariusz raczej standardowy: dwie sąsiadki balowały
– jak na prawdziwe Polki przystało – przy czystej wyso-
koprocentowej. Przez dwa dni. W końcu nie mogły na siebie patrzeć, posprze-
czały się i zaczęły szarpać. Starcie wygrała 35-letnia Karina K. , która za po-
mocą noża kuchennego odcięła przeciwniczce pukiel włosów wraz ze skórą
głowy. Poszkodowana trafiła do kaliskiego szpitala.
Nienaturalnie wypchane torby podróżne 37-let-
niej mieszkanki Jaworzna i jej 53-letniego towa-
rzysza zaintrygowały patrolujących ulicę policjantów na tyle, że postanowili
do nich zajrzeć. Znaleźli 160 (!) wiązanek, które „podróżnicy” pozbierali z na-
grobków pobliskiego cmentarza.
Opracowała WZ
MYŚLI NIEDOKOŃCZONE
Dla mnie bycie gejem jest kondensacją i apoteozą męskości.
(Tomasz Raczek)
cej Polak wysysa z mlekiem matki – antyse-
mityzmu czy antyrosyjskości? Zdaje się, że spór ten
można uznać za rozstrzygnięty.
Prostujemy własne pytanie – złych nawyków nie wy-
nosi się z kołyski, ale raczej z domu, szkoły i przysło-
wiowego podwórka, czyli bliskiego otoczenia. Choć nie-
którzy są antyrosyjscy,
mimo że – jak twierdzą
– nie wychowali się na
podwórku, lecz zapewne
w izolacji (izolatce?), czy-
li na przykład na ukra-
dzionym uprzednio księ-
życu. W każdym razie jeśli nawet tacy złośliwcy jak my
przesadzają, to z pewnością coś na rzeczy jest z tą do-
syć powszechną u nas niechęcią do Żydów i Rosjan.
Kiedy przeglądałem gazety opublikowane w dzień
po zaprzysiężeniu nowego prezydenta Rosji, to zdu-
miała mnie jednomyślność głównych tytułów w pismach
od „Rzepy” po „Wyborczą”, zdumiewający ekumenizm
w pogardzie i niechęci. Na pierwszych stronach z sar-
kazmem pisano o „objęciu tronu” i „nowym carze”.
Nic, tylko lekceważenie, kpina i wyniosłość „Europej-
czyków”. Przypomniała mi się wówczas spora dawka
cytatów z Norwida , autora skądinąd ulubionego przez
naszą prawicę, a wśród nich taki oto: „Polakom ubli-
żyłoby, aby tyle sensu politycznego mieli, żeby stworzyć
partię swą w Rosji (tzn. życzliwe Polsce środowisko
przyp. red. ) , z którą graniczyć na wiek wieków muszą.
Albowiem Polacy rachują raczej na poświęcenie krwi po-
koleń co 15 lat – na periodyczną rzeź niewiniątek”.
I jeszcze taki: „Tylko wolni ludzie, tylko ci, co nie są od
kolebki żelazem piętnowani jako niewolnicy, wiedzą, że
granicząc z Rosją, trzeba w niej mieć swą partię, inaczej
spotykają się ze sobą tylko dwa monolity nic pośrednie-
go nie mające. A skoro dwa monolity się zetrą, zostaje
nicestwo i trzaskanie sił ostateczne” . Widać, że krajowe
elity, zwłaszcza te posolidarnościowe, niczego się nie
nauczyły w tej materii. Dominuje mentalność byłego
niewolnika, który potrafi tylko żałośnie gryźć po kost-
kach swojego byłego pa-
na, ale nie umie znaleźć
żadnej płaszczyzny do
korzystnego porozumie-
nia. Bo tylko ktoś źle
życzący Polsce lub
ociężały umysłowo ob-
raża nowo wybranego prezydenta potężnego sąsiednie-
go kraju. Przewidział to nasz Norwid: „Polacy nie ma-
ją i nie chcą uprawiać zdolności podniesienia nieprzyja-
ciół Ojczyzny do godności znośnych sąsiadów” . A co naj-
gorsze: „Dyplomacja rosyjska wie, z kim ma do czynie-
nia, i doskonale zna wszystkie słabe polskie strony,
choćby tylko dlatego, ze Polacy uważają za patriotyzm
słabych stron swoich nie znać i nie wyrobili sobie nawet
języka, aby bezpiecznie o nich ze sobą mówić” .
I jeszcze jeden okrzyk wielkiego twórcy: „Kiedyż
dojdziemy do dni, w których mówić o głupstwie, że jest
głupstwem, nie będzie zdradą stanu!?” . Dyskusja wokół
książek Grossa wskazuje na to, że dni te jeszcze nie
nadeszły. Ale jest nadzieja – coraz więcej ludzi w tym
kraju przestaje już czcić krajowe głupstwa mylone do-
tąd powszechnie z narodowym dziedzictwem. Norwidzie,
może nie pisałeś na próżno?! ADAM CIOCH
Z budżetu na taką telewizję publiczną nie pójdzie nawet złotówka.
(Zbigniew Chlebowski)
Odrobina lansu w mediach nie zaszkodzi.
(Ludwik Dorn)
RZECZY POSPOLITE
Jeśli nie wydarzy się jakiś kataklizm, to nie grozi nam odebranie organizacji
EURO 2012. W każdej gminie powstanie piłkarskie boisko ze sztuczną tra-
wą, boisko do gry w siatkówkę i koszykówkę oraz budynek, w którym będą
m.in. szatnie. Cały teren będzie ogrodzony i oświetlony. Takich kompleksów
będzie ok. 2500. (minister sportu Mirosław Drzewiecki)
Jestem zdrowy psychicznie, nie mam wad charakteru ani żadnych patologicz-
nych elementów własnej osobowości i nadaję się nie tylko do wykonywania
zawodu polityka, ale też do tego, żeby być ojcem i mężem. (Janusz Palikot)
Jesteśmy republiką bananową, a nie krajem praworządnym. Decyzja o umo-
rzeniu to jest skandal. (Zbigniew Ziobro
w reakcji na umorzenie zarzutu zabójstwa wobec doktora Mirosława G.)
PO jest jak Titanic. Jeszcze gra orkiestra, a już widać góry lodowe.
(Jacek Kurski)
Na wieki wieków?
O sprawach nadużyć w Kościele trzeba pisać właśnie z miłością.
(Ks. Giuseppe Scotti w wywiadzie dla „Gościa Niedzielnego”)
Żadna technika mechaniczna nie może zastąpić aktu miłości, który małżon-
kowie wymieniają jako znak największej tajemnicy, w jakiej są protagonista-
mi i współuczestnikami stworzenia. Uprawianie seksualności przekształca się
w narkotyk, gdy chce się podporządkować partnera własnym pragnieniom
i interesom, bez poszanowania kochanej osoby. Jako wierzący nie możemy
nigdy pozwolić na to, aby dominacja techniki mogła przekreślić wartość mi-
łości i świętości życia.
(Benedykt XVI o sztucznym zapłodnieniu)
Wybrała OH
PS Pani Ewie Prusak z Lublina za podesłanie nam
sporej dawki cytatów z Norwida serdecznie dziękujemy.
WYCIECZKA
MIŁOŚNIK ZWIERZĄT
EGZAMIN Z DOJRZAŁOŚCI
SKALP
ŁADNE KWIATKI
G dybyśmy byli złośliwi, spytalibyśmy: czego wię-
114099238.009.png 114099238.010.png 114099238.011.png 114099238.012.png 114099238.013.png 114099238.014.png 114099238.015.png 114099238.016.png 114099238.017.png 114099238.018.png 114099238.019.png 114099238.020.png 114099238.021.png 114099238.022.png 114099238.023.png 114099238.024.png 114099238.025.png
 
Nr 20 (428) 16 – 22 V 2008 r.
NA KLĘCZKACH
5
ROPIEJĄCY WRZÓD
Wcześniej kawał lasu poświęconego
papieżowi posadzono w rejonie pod-
łódzkiego Gałkowa.
Czy nasiona pobłogosławione to
przypadkiem nie jest gorsze świń-
stwo jak te zmodyfikowane gene-
tycznie?
Senatu swoją kandydatkę. Cimosze-
wicz jednak wyprzedził wszystkich
pozostałych kandydatów (dostał bli-
sko 176 tys. głosów) i wybory wy-
grał. Chociaż jego serce nadal bije
po lewej stronie – pozostał senato-
rem niezależnym.
Biuro senatorskie Cimoszki wy-
dało krótki komunikat, że Matusz-
czak „całkowicie minął się z praw-
dą, i więcej polemik z naszej strony
z nim nie będzie”.
Opublikowana przez proamery-
kański iracki rząd lista firm, które
otrzymały licencję na wydobywanie
ropy, zdumiała ekspertów.
Okazało się bowiem że złożami
podzieliły się solidarnie firmy z USA,
Kanady, Wielkiej Brytanii, Austra-
lii, Chin i Rosji. Jeszcze ciekawszy
był wykaz przedsiębiorstw, które za
zgodą Busha zajmą się dostawą
sprzętu informatycznego, samocho-
dów, oczyszczalni ścieków oraz bu-
dową irackich dróg. Otóż zlecenia-
mi podzieliła się wielka czwórka:
Waszyngton, Londyn, Moskwa i Pe-
kin. Jak wynika z informacji komi-
sji konkursowych, żadna licząca się
polska firma nie złożyła oferty. Po-
chodzący jeszcze z nadania braci Ka-
czyńskich menedżerowie Orlenu
uprzejmie wyjaśnili, że zrezygnowa-
li z ubiegania się o złoża, bo kon-
cern... nie ma żadnego doświadcze-
nia w wydobyciu ropy. Takowe li-
cencje dostały chińskie rafinerie. One
także nie zajmowały się dotąd po-
lami naftowymi. A konkurs wygra-
ły i zarabiać się nie boją. MiC
zwierzchnik księdza – biskup diece-
zji sosnowieckiej – udzielił mu „aż
kanonicznego upomnienia” i... wy-
słał na urlop. My też szczerze taką
działalność pochwalamy – przecież
ksiądz Tomek wykazał inicjatywę
i wziął sprawy w swoje ręce, zamiast
wyłudzać kasę od (łatwo)wiernych.
Czekamy na podobne pozytywne
przykłady!
i przewodniczący Rady Miejskiej
Sławomir Święch (Platforma Oby-
watelska). Jak uzasadniali, biskup
przez 16 lat zawsze był życzliwy mia-
stu, swą mądrością inspirował rze-
sze wiernych, a jego wizyty zawsze
spotykały się z wielkim entuzjazmem
mieszkańców Czeladzi. MW
BS
GIGAOŁTARZ
Aż tysiąc metrów kwadratowych
powierzchni ma ołtarz, jaki na dzie-
dzińcu klasztoru oo. Paulinów na kra-
kowskiej Skałce poświęcił kardynał
Stanisław Dziwisz . Ołtarz Trzech
Tysiącleci – taka jest jego oficjalna
nazwa – składa się z 7-metrowego fi-
laru z płaskorzeźbami symbolizują-
cymi poszczególne sakramenty i licz-
nych rzeźb z brązu nawiązujących do
poszczególnych tysiącleci: św. Woj-
ciecha, św. Stanisława i JPII. No
i kto teraz przebije Kraków? Nadzie-
ja tylko w Toruniu!
KC
PP
DZIECI PISZĄ
DO TRUPA
OBJAWIENIA
NOTORYCZNE
Z INSTYTUTU
NA PROSTYTUTKI
„Przeczytałeś »Listy dzieci do Ka-
rola«? Przeżyłeś niezwykłą podróż
po Watykanie z Franco Bucarellim?
Ty też chciałbyś – tak jak inne dzie-
ci z całego świata – napisać do Jana
Pawła II? Wyślij do nas swój niepo-
wtarzalny list do Ojca Świętego” – za-
chęca do udziału w konkursie „Dzie-
ci z całej Polski piszą do Jana Paw-
ła II” krakowskie Wydawnictwo św.
Stanisława. Kusząc nagrodami (ro-
wer, 10 odtwarzaczy MP3, książki,
piłki i koszulki) i bezpłatną publika-
cją najciekawszych listów na łamach...
świeckiego (a jakże!) dziennika „Pol-
ska – Gazeta Krakowska”, organi-
zatorzy podpowiadają: „Napisz
o swoich radościach, marzeniach czy
smutkach, wyraź swoją wdzięczność
lub prośbę. W liście możesz zamie-
ścić także swoje rysunki-upominki dla
Papieża” .
Kościół francuski postanowił
uznać oficjalnie sanktuarium maryj-
ne w alpejskim Notre-Dame du Laus.
W miejscowości tej zjawa Madonny
miała się objawiać młodej pasterce,
Benedykcie Rencurel , 2500 razy
przez 54 lata, średnio raz na tydzień,
począwszy od 1664 roku. Przeszło
300 lat po objawieniach miejscowy
biskup w obecności 6 tys. katolików
uznał tamte zdarzenia za „mające
charakter nadprzyrodzony”. Zatem
przed trzema stuleciami cuda nie wy-
dawały się dostatecznie wymowne
i „fakty” dojrzały dopiero po upły-
wie 12 pokoleń! Protesty wielu śro-
dowisk wzbudziła obecność na uro-
czystości jednego z ministrów rządu
francuskiego, który zaklinał się, że na
kościelnej imprezie jest wyłącznie pry-
watnie. Kiedy u nas politycy będą tłu-
maczyć się z występów na religij-
nych celebracjach?
PS
TAKA GMINA
Przewodniczący radny gminy
Godkowo, Jerzy Ciesielski , toczy
spór z proboszczem parafii Osiek,
który – zdaniem samorządowca – za-
chowuje się skandalicznie. Radny
napisał do biskupa skargę na to, że
ksiądz zaniedbuje swoje obowiązki
i poniewiera wiernymi. Proboszcz
w odpowiedzi zaatakował radnego
z ambony. Parafia podzieliła się na
dwa obozy. Walka trwa. MaK
CUD SPEŁNIONY
Przed tygodniem pisaliśmy
(„FiM” 19/2008), a właściwie wiesz-
czyliśmy – bo taką mamy moc po-
tężną – kto zostanie nowym preze-
sem Huty Stalowa Wola. Nazwisko
nowego szefa opublikowaliśmy, za-
nim komisja konkursowa przystąpi-
ła do pracy, zanim zdążyła otworzyć
koperty z kandydatami. No i... bin-
go! Krzysztof Trofiniak został – jak
to przewidzieliśmy – oficjalnie na-
maszczony na nowego prezesa HSW.
„Udało się wam” – powie jakiś nie-
dowiarek. Jeśli tak, to prorokujemy
cud kolejny. Zdarzy się on 26 lub
27 maja. Wtedy odbywać się będzie
drugi etap konkursu – na członków
zarządu Huty. Kto wygra? Nazwiska
zwycięzców podaliśmy w poprzed-
nim numerze „FiM”. Kto się chce
założyć, że znów trafimy w dychę?
Do sprawy powrócimy. MM
Nie ma końca nieszczęściom spa-
dającym na księdza Jankowskiego .
Po aferze „fiutowej” i wymuszonej
przez media dymisji Mariusza Ol-
chowika , ulubionego asystenta i pre-
zesa instytutu prałaciego imienia
(„FiM” 18 i 19/2008), ujawniono, że
w owej instytucji organizowano su-
to zakrapiane imprezy, po których
goście byli wożeni do domów pu-
blicznych. Prałat Jankowski wszyst-
kiemu zaprzecza i sugeruje spisek
oraz próbę kompromitacji. Tylko czy
Jankowskiego można jeszcze bardziej
skompromitować...
AK
MaK
PAPA NA KILOGRAMY
LEWY, NIEZALEŻNY
MODLITWA
PALIWOWA
123 opasłymi wolumenami po-
święconymi Janowi Pawłowi II ob-
darował zamojsko-lubaczowską ku-
rię diecezjalną siedemdziesięciolet-
ni Lucjan Ksykiewicz – emeryt ko-
lekcjoner z Zamościa. Na tę osobli-
wą kolekcję złożyły się gromadzone
przez ćwierć wieku wycinki z prasy
regionalnej, ogólnopolskiej i zagra-
nicznej poświęcone papieżowi. Ca-
łość papieskiej kolekcji podzielona
jest na dziesięć działów tematycz-
nych: nauczanie papieża, pielgrzym-
ki do Polski, podróże zagraniczne,
kolekcja JPII, szlaki papieskie, 25
lat pontyfikatu, Ojciec Święty w Za-
mościu, cierpienie JPII, papież w do-
mu Ojca i „Ojcze św. – pamiętamy”.
123 papieskie tomy ważą łącznie 80
kg. Ale to wcale nie jedyna kolek-
cja Lucjana Ksykiewicza, który zdo-
łał uzbierać również po kilka tomów
wycinków prasowych o Stefanie Wy-
szyńskim i Jerzym Popiełuszce ,
a obecnie pracuje nad Benedyktem
XVI .
Czy Zbigniew Matuszczak
– poseł wymieniany jako kandydat
na nowego „barona” SLD na Lu-
belszczyźnie – okłamuje członków
własnej partii?
10 maja podczas zjazdu miejskie-
go Sojuszu (w Chełmie) Matuszczak
wygłosił płomienne przemówienie
– zajął się modnym ostatnio w SLD
tematem braku jedności. Jako przy-
kład przedstawił przypadek senato-
ra Włodzimierza Cimoszewicza ,
na którego sukces wyborczy – jak się
wyraził – „pracowała cała podlaska
organizacja partii”.
Prawda jest taka, że Cimosze-
wicz wystartował jesienią zeszłego
roku z własnego komitetu, a blok
Lewica i Demokraci wystawił do
MaK
„Wszechmogący Boże, pobłogo-
sław nas i daj nam siłę, abyśmy ob-
niżyli te wysokie ceny. Prosimy Bo-
ga o interwencję w życie tych sa-
molubnych i chciwych ludzi, którzy
pozwalają na tak wysokie ceny pa-
liwa” – oto słowa modlitwy wypo-
wiadanej przez... członków nowego
ruchu religijnego w USA.
Jego wierni nie chcą od Stwór-
cy NICZEGO WIĘCEJ, tylko ob-
niżenia cen benzyny i oleju napędo-
wego. Niestety, po ostatnich drastycz-
nych podwyżkach cen paliw w Ame-
ryce wiele wskazuje na to, że Bóg
Paliwa (BP) ma nowy Kościół głę-
boko w... dystrybutorze. MarS
ŚMIGIELSKI
ZBIERA HONORY
Bp Adam Śmigielski był już ho-
norowym obywatelem Sosnowca, Ja-
worzna i Będzina. Teraz dołączył do
swojej „honorowej kolekcji” także
Czeladź. Symboliczne klucze do
bram miasta biskup odebrał podczas
uroczystej sesji Rady Miasta, która
odbyła się – uwaga! – w... kościele
pod wezwaniem św. Stanisława Bi-
skupa i Męczennika. Specjalna se-
sja rady, podczas której wręczano
nagrody i honorowe obywatelstwo,
w swoim porządku obrad przewidy-
wała najpierw pierwszą część uro-
czystości w czeladzkim pałacu Pod
Filarami, zaś drugą – właśnie w ko-
ściele. Regulamin nadawania ho-
norowego obywatelstwa nie przewi-
duje, w przeciwieństwie do wielu in-
nych miast, żadnych specjalnych
przywilejów.
O nadanie honorowego tytułu
biskupowi Śmigielskiemu wniosko-
wali burmistrz Marek Mrozowski
(dawny działacz PZPR i Unii Pra-
cy, potem lokalnego komitetu)
KSIĄDZ OPERATYWNY
Tomasz S. , wikary jednej z ol-
kuskich parafii, produkował i wpro-
wadzał w obieg fałszywe pieniądze.
Robił to za pomocą skanera i lase-
rowej drukarki. Wprowadzanie fał-
szywek do obrotu ułatwiał dobro-
dziejowi czar sutanny. Tę specyficz-
ną kapłańską misję przerwali dopie-
ro pracownicy jednego ze śląskich
sklepów, którzy ośmielili się spraw-
dzić autentyczność 100-złotowych
banknotów, którymi księżulo płacił,
a wezwana na miejsce policja w peł-
ni potwierdziła ich przypuszczenia.
Gliwicka prokuratura postawiła
kapłanowi zarzuty, a ten przyznał się
do wszystkiego. Grozi mu do 25 lat
odsiadki. Jednak sąd nie zastosował
tymczasowego aresztu, co jest abso-
lutnym ewenementem! Natomiast
AK
SZPALER PAPIESKI
W Drzewocinach pod Łodzią na
terenie ośrodka Caritasu Archidie-
cezji Łódzkiej posadzono 200 świer-
ków wyhodowanych z nasion pobło-
gosławionych przez B16 podczas je-
go pierwszej pielgrzymki do Polski
(2006 r.). Akcji patronowali leśnicy
z Polskiego Towarzystwa Leśnego.
114099238.026.png 114099238.027.png 114099238.028.png 114099238.029.png 114099238.030.png
Zgłoś jeśli naruszono regulamin