Fakty i Mity 16-2008.pdf

(16705 KB) Pobierz
114096043 UNPDF
SKANDAL W NASZEJ-KLASIE!
INDEKS 356441
ISSN 1509-460X
http://www.faktyimity.pl
Nr 16 (424) 24 KWIETNIA 2008 r. Cena 3 zł (w tym 7% VAT)
Str. 21
Maltretowane, bite i poniżane,
w końcu powiedziały: Dość! Dziś
w końcu powiedziały: Dość! Dziś
pokutują za zbrodnie, które miały
pokutują za zbrodnie, które miały
przerwać pasmo ich cierpienia.
przerwać pasmo ich cierpienia.
Kobiety, które z bezsilności stały się
Kobiety, które z bezsilności stały się
katami swoich katów.
katami swoich katów.
Str. 11
ISSN 1509-460X
Popularny portal nagle wprowadził cenzurę
Maltretowane, bite i poniżane,
114096043.030.png
2
KSIĄDZ NAWRÓCONY
Nr 16 (424) 18 – 24 IV 2008 r.
FAKTY
KOMENTARZ NACZELNEGO
Wysocy rangą dostojnicy Cerkwi prawosławnej nie zostali po-
witani na spotkaniu Kaczyńskiego i Juszczenki z przedstawi-
cielami mniejszości ukraińskiej w Polsce (to już drugi taki przy-
padek). No to sobie wyszli. Ukraińskie media trąbią o skan-
dalu dyplomatycznym. A nam pozostało tylko odliczać dni do
końca tej prezydentury...
Rak mózgu
Przewodniczący SLD Wojciech Olejniczak oznajmił w Radiu
Zet, że jest przeciwny ruszaniu konkordatu, którego – jego
zdaniem – należy tylko pilnie przestrzegać. Innego zdania
jest sekretarz generalny Sojuszu – Grzegorz Napieralski.
W kampanii o przywództwo w SLD będzie się on domagał
renegocjacji lub jednostronnego wypowiedzenia przez Polskę
skandalicznego paktu Suchocka–Kowalczyk. I właśnie się do-
wiedzieliście, kogo popierają „FiM”.
bem. Niektórzy już wrócili i dzielą się swoimi wraże-
niami. Wszyscy tęsknili za domem i swoimi bliskimi, ale...
niewielu tęskniło za ojczyzną. I nie chodzi tylko o to, że więk-
szość opuściła kraj podczas rządów koalicji trzech premie-
rów specjalnej troski. Ani nawet o to, że ta ojczyzna – mat-
ka żywicielka – nie mogła ich wykarmić, choć był to głów-
ny powód ich emigracji. Okazuje się, że u podłoża zerwa-
nia więzi łączącej Polaka z Polską leżą nasze rodzime ab-
surdy, idiotyzmy i wszelkiej maści paradoksy – na własnej,
polskiej piersi wyhodowane. Niestety, są one przeważ-
nie związane z wszechobecnym katolickim klerykali-
zmem, co z trudem, ale jednak przyznają nawet nie-
którzy ludzie chodzący do kościoła. Najlepszym
sprawdzianem każdej tezy – zupełnie jak przy mno-
żeniu i dzieleniu – jest zawsze działanie odwrotne.
Otóż każdy przyzna, że z kolei nawiedzonym klery-
kałom powinno się żyć w naszym kraju bar-
dzo przyjemnie. Jako głęboko wierzą-
cy (przynajmniej na pokaz) nie po-
winni mieć dużych potrzeb ma-
terialnych, więc jakikolwiek nie-
dostatek im niestraszny. Poza
tym wszędzie i wszystkimi zmy-
słami natykają się na swój Ko-
ściół – kazania w radiu i te-
lewizji, nabożeństwa, po-
święcenia, treści religijne
w gazetach, kapliczki na co
drugim skrzyżowaniu, tabliczki ze świę-
tymi nazwami ulic... Klerykałom zapewne wcale nie prze-
szkadza chyba największy polski paradoks, totalny absurd,
a właściwie świadectwo narodowej autodestrukcji. Mam
na myśli fakt, że co trzecie polskie dziecko nie dojada lub
głoduje, a jednocześnie biedne, zadłużone po szyję pań-
stwo przeznacza miliardy złotych na potrzeby przebogatego
watykańskiego Kościoła i kleru. Buduje Watykanowi świą-
tynie z pieniędzy zabranych ubogim emerytom!
Ale przecież innych, pomniejszych paradoksów mamy
w Polsce na pęczki. Także w prawie, gdzie na przykład na-
kłada się podatek za żywność darowaną biedakom albo na
pożyczki udzielane w najbliższej rodzinie; zakazane jest no-
szenie przedmiotów „z ukrytym ostrzem”, ale z siekierą czy
półmetrowym tasakiem można się nie rozstawać; nie wol-
no fotografować dworców kolejowych; dziennikarz za znie-
sławiającą kogoś pomyłkę w artykule może posiedzieć
2 lata w więzieniu, a za niepolski wyraz użyty w reklamie,
nazwie towaru lub instrukcji obsługi można dostać 30 dni
aresztu; nie wiadomo też, z jakiego powodu „osoby nie-
przestrzegające bieżącego golenia zarostu twarzy nie mogą
brać udziału w działaniach ratowniczych”... Ostatnio do pa-
sji doprowadza mnie – jako kierowcę – zdejmowanie zielo-
nych strzałek na skrzyżowaniach. Chyba tylko po to, aby
już kompletnie sparaliżować miasta. Oprócz tych jawnych
głupot w polskim prawie także samo życie każdego dnia
przynosi miliony absurdów zrodzonych w ludzkich umysłach.
Pisałem tydzień temu o sędzim, który skazał „FiM” tylko dla-
tego, że mieliśmy wówczas podtytuł „antykle-
rykalny”. Dla prawnika (nie mylić z prawym)
parafianina gazeta taka jest tendencyjna i nie-
wiarygodna, choćby pisała samą prawdę.
W ubiegłym tygodniu byłem na rozprawie
w sądzie grodzkim w Zgierzu. Wcześniej dwaj
dzielnicowi szukali mnie w dwóch miejscach
zamieszkania, aby doręczyć mi wezwanie. Cho-
dziło o ulotkę z napisem „Dość rządów kleru”,
którą jeden ze strażników miejskich dostrzegł
w miejscu niedozwolonym. No i rozpętała
się burza. Cała straż miejska w Zgierzu zo-
stała postawiona na nogi. Wszczęto wnikliwe
dochodzenie, wywiad rozpoznawczy i przesłuchania domnie-
manych świadków w pobliżu miejsca popełnienia przestęp-
stwa. Sprawa była najwyższej wagi państwowej, gdyż ura-
żony w swych uczuciach religijnych (patrz: obrzydliwa
treść ulotki) poczuł się sam komendant straży miejskiej Da-
riusz Bereżewski. Tak więc popełniono przestępstwo i zbrod-
nię na dodatek. Śledztwo od początku prowadzono dwuto-
rowo. Ponieważ na ulotce było małe logo „FiM”, komen-
dant wystosował do mnie oficjalne pismo z żądaniem na-
tychmiastowego podania personaliów sprawcy wykrocze-
nia. Na to ja bardzo grzecznie odpisałem, że nie mam
zielonego pojęcia, kto w dniu 30 sierpnia ok. godz.
8.30 rano, w Zgierzu, na słupku przystanku au-
tobusowego przy ulicy Popiełuszki 1 nakleił rze-
czoną ulotkę z logo „FiM”. Powód? – całkiem
przypadkiem nie było mnie przy tym. Co więcej,
„FiM” nigdy nie zlecały druku takich ulotek ani
nie były one do ściągnięcia na naszej stronie
internetowej. Innych nadrukowaliśmy
– i owszem – grube setki tysię-
cy. Na rozprawie wyjaśniłem też
okoliczność najwidoczniej dla ko-
mendanta straży nie do poję-
cia – otóż każdy może sobie
zamówić w dowolnej drukar-
ni ulotki o dowolnej treści
i w dowolnej ilości. Zresztą
można je opracować na by-
le komputerze i natrzaskać ca-
łe sterty na zwykłej drukarce. Dla mnie
rzecz jest oczywista – „FiM” mają setki zaprzysięgłych fa-
nów, którzy produkują we własnym zakresie różne promu-
jące nas materiały i rozdają je ku pokrzepieniu dusz. Kiedyś
nawet – po piśmie ze straży kolei – ostrzegaliśmy, żeby zo-
stawiać je wyłącznie w miejscach do tego przeznaczonych.
Ale, między nami mówiąc, przystanek PKS to niezły punkt...
No to kogoś podkusiło. Na rozprawę stawiłem się już jako
skazaniec, bo w pierwszej instancji – bez naszego udziału
– wydano już wyrok nakazowy: winny i kara: 500 zł. Ale
dopiero teraz będzie najlepsze! Do sądu na rozprawę stawi-
ło się... – UWAGA! – czterech świadków, strażników miej-
skich, a z nimi główny komendant oskarżyciel. Całość
trwała ok. 5 godzin. Nie będę przytaczał mowy oskarżyciel-
skiej komendanta, bo być może ma on dzieci albo sąsia-
dów... Jeśli wygramy (?) całą tę batalię sądową (następna
rozprawa 8 maja), zamierzam złożyć skargę na szkodnika,
który uważa, że straży miejskiej płaci się z naszych podat-
ków za przesiadywanie godzinami w sądach. I jeszcze jed-
no – podczas rozprawy ujawniłem ulotkę, którą znalazłem
rano przyklejoną na drzwiach swojego domu, a więc w miej-
scu niedozwolonym. Na ulotce był napis: „Prezydent Lech
Kaczyński jest skończonym debilem” – podpisano: „Komen-
dant Straży Miejskiej w Zgierzu”. I wiecie co? Komendant
poszedł w zaparte! Jeśli z nim przegram, to użyję tego pre-
cedensu i pozwę go za zaśmiecanie miasta oraz obrazę gło-
wy państwa. Niech pozna siłę własnej argumentacji.
JONASZ
W nocy z niedzieli na poniedziałek nieznani sprawcy okradli
posła PiS Jacka Kurskiego. Włamali się do gdańskiego do-
mu „bulteriera” i rąbnęli biżuterię jego żony, karty kredyto-
we oraz kluczyki do nowiutkiej vectry (90 tys. zł), po czym
samochód sprzed chałupy też buchnęli. Włamywaczy słysza-
ła córka PiS-iorka, ale myślała, że to rodzice baraszkują (co
się tam po nocach wyprawia?).
No i to jest koniec dobrych informacji, bo Kurski nie został
ukradziony.
Posłowie z Komisji Kultury oświadczyli, że to wstyd, iż polscy
parlamentarzyści nie znają języka ojczystego i kaleczą go nie-
miłosiernie. W ślad za tą konstatacją poszedł pomysł, aby pa-
nie i panowie z Wiejskiej na specjalnych kursach nauczyli się
poprawnie mówić. I słusznie, ale kursy logicznego myślenia
są jeszcze bardziej pożądane. I to na gwałt!
Aż 60 procent ankietowanych Polaków oświadczyło, że ma
życzenie poznać stan zdrowia prezydenta RP. Ankieterzy nie
pytali niestety – a szkoda – czy głowę państwa powinien zba-
dać najpierw psychiatra, czy logopeda...
Ewa Sowińska (trzecia idiotka na świecie) oświadczyła publicz-
nie, że nie jest wcale taka głupia, tylko... ufna jak dziecko. No
i może coś w tym jest. Rzecznik praw dziecka zdziecinniał,
czyli frontem do klienta!
Sowińska zapowiedziała, że zaskarży do sądu wszystkich 51
posłów, którzy podpisali się pod wnioskiem o jej odwołanie.
Ale co się dziwić idiotce...
Grubo ponad 100 tysięcy złotych wyłudził od kancelarii Sej-
mu, poświadczając nieprawdę, były poseł Tomasz Markowski.
Pobierał on bezprawnie ryczałt na mieszkanie służbowe w sto-
licy, chociaż posiadał tamże własne, i to wcale niemałe. Wy-
łącznie z kronikarskiego obowiązku podajemy, że partia, któ-
rą reprezentował poseł, nazywa się Prawo i Sprawiedliwość.
Po ostatnim zjeździe Polskiego Związku Piłki Nożnej, na któ-
rym niczego tak naprawdę nie rozstrzygnięto, a o raku korup-
cji toczącym polski futbol ledwie wspomniano, głos zabrał nie-
zawodny Jan Tomaszewski. Nazwał on członków władz piłkar-
skich mendoweszkami. W świecie owadów obserwuje się po-
ruszenie po tym krzywdzącym porównaniu.
TVN Style zamierza wyrzucić z roboty Jolantę Kwaśniewską,
prowadzącą tamże program o kulisach życia wyższych sfer
i nowych trendach w modzie. Niemal równocześnie w stacji
zatrudniono Wojciecha Cejrowskiego – oszołoma o ultrapra-
wicowych (niektórzy mówią, że nawet faszystowskich) poglą-
dach. Ot, taki nowy styl.
Marek Edelman – przywódca powstania w getcie warszawskim
– został odznaczony najwyższym francuskim odznaczeniem:
Orderem Komandora Legii Honorowej. Tę – skądinąd wspa-
niałą – wiadomość podała w internecie zachwycona pod nie-
biosa „Gazeta Wyborcza”, nazywając bohatera ucieleśnieniem
historii i symbolem zaangażowania. Ta sama „GW” miesiąc
temu zbluzgała w sposób niemal wulgarny Edelmana za to,
że śmiał udzielić „Faktom i Mitom” wywiadu, w którym bar-
dzo krytycznie wypowiadał się o polskim Kościele.
Na pokładzie samolotu lecącego do USA Benedykt XVI po-
wiedział, że jest „głęboko zawstydzony” i „bardzo cierpi” z po-
wodu wykorzystywania seksualnego dzieci przez księży. Oświad-
czył, że uczyni wszystko, by pozbyć się pedofilów z Kościoła.
Zaskoczenie i niedowierzanie dziennikarzy było ogromne.
Rzadko przecież widzi się szefa świetnie prosperującej firmy,
który na bruk chce wyrzucić tysiące swoich menadżerów.
W Turcji – gdzie, według oficjalnych danych, 90 procent spo-
łeczeństwa to muzułmanie – nasilają się protesty przeciwko
postępującej islamizacji państwa. „Nie chcemy państwa wy-
znaniowego” – skandowało ponad 30 tysięcy przeciwników
fundamentalizmu podczas wielkiej manifestacji w Ankarze.
I to myśmy – cholera – tych dzielnych ludzi tłukli pod Wied-
niem. W obronie... katolicyzmu!
1860 osób skazano w ubiegłym roku w Chinach na karę śmier-
ci. Wykonano co najmniej 470 wyroków. Piąte miejsce na świe-
cie w haniebnej statystyce orzekania i wykonywania kar śmier-
ci (45) zajmuje „największy obrońca praw człowieka”, czyli
Stany Zjednoczone.
W ielu Czytelników „FiM” wyjechało z Polski za chle-
114096043.031.png 114096043.032.png 114096043.033.png 114096043.001.png 114096043.002.png 114096043.003.png 114096043.004.png 114096043.005.png
Nr 16 (424) 18 – 24 IV 2008 r.
GORĄCY TEMAT
3
padów rabunkowych na
plebanie parafii w Ciosań-
cu i Serbach (diecezja zie-
lonogórsko-gorzowska) 24-letni
Marcin M. zamordował wszystkich,
którzy stanęli mu na drodze do łu-
pu. Ludzi spokojnych i nikomu nie-
wadzących. W Ciosańcu zginęła
Krystyna W. – gospodyni księdza
proboszcza Remigiusza Króla , któ-
ry chodził akurat tego wieczoru po
kolędzie. W Serbach stracił życie ks.
Władysław Polak wraz ze swoją
gospodynią Heleną R.
Zabójcy ani na jotę nie uspra-
wiedliwia fakt, że miał powody, aby
nienawidzić księży. Chore powody.
Niemniej jednak, ku przestrodze,
warto je ujawnić...
~~~
~~~
Zdarzyło się to w lipcu 2003 r.
Młodzieniec postanowił zerwać upo-
karzający związek i w trakcie wyjąt-
kowo ekscytującego filmu, którego
tytułu już nikt nie pamięta, wyjął
z portfela podpitego, zaaferowanego
duchownego kilka banknotów, a że
nocną porą nie miał czym wrócić do
domu, „wypożyczył” też jego samo-
chód. Miał to być – w mniemaniu
Marcina M. – ekwiwalent za wszyst-
kie upodlenia. Gdy ks. Edward ochło-
nął, zgłosił kradzież policji i złodziej
został niezwłocznie aresztowany.
Wspomina policjant z Komen-
dy Powiatowej Policji w Sławnie:
– Miał o to ogromny żal do księ-
dza. Musiał być wyjątkowo zde-
sperowany, bo dobrze wiedział,
że wdepnięcie w jakiś wątek
Podczas przeszukania plebanii
funkcjonariusze znaleźli u ks. Edwar-
da S. zdjęcia nagich chłopców i ko-
lekcję filmów pornograficznych.
„To wszystko podrzucił mi z ze-
msty Marcin” – zarzekał się kapłan.
Zmienił zdanie dopiero po kilku
miesiącach, gdy policjanci dotarli
do zidentyfikowanych na rozbie-
ranych zdjęciach byłych ministran-
tów parafii Wniebowstąpienia Pań-
skiego w Dygowie (w latach
1989–1998 ks. Edward był tam pro-
boszczem), którzy opowiedzieli, jak
fotografował ich podstępnie lub
płacąc po kilkadziesiąt złotych
za pozowany akt .
– Przyznał wówczas, że w semi-
narium duchownym odkrył swoje
skłonności homoseksualne, ale nigdy
nikogo nie zmuszał do seksu, a jeśli
Marcin M. składał później drama-
tyczne w treści zażalenia na umorze-
nie śledztwa ( „Zostałem bardzo skrzyw-
dzony przez ks. Edwarda S(...). Nie mo-
gę znieść myśli, że ten człowiek nie zo-
stanie ukarany i dalej będzie mógł upra-
wiać swój proceder” – pisał), ale sąd
utrzymał w mocy wcześniejsze decy-
zje prokuratury. We wrześniu 2003 r.
chłopak wyszedł z aresztu po złoże-
niu zeznań, podczas których przyznał
się do ograbienia księdza.
– Miał odpowiadać z wolnej sto-
py, ale niemal prosił się, żeby go
wsadzić z powrotem, gdy w ciągu 48
godzin od uwolnienia ukradł dwa
samochody i – strasząc nożem – zra-
bował przypadkowemu przechodnio-
wi portfel – zauważa policjant.
Dostał za całokształt 4 lata. Opu-
ścił więzienie latem 2007 r., po czym
arcybiskup metropolita wrocławski)
natychmiast – w sierpniu 2003 r.
– ewakuował swojego podwładne-
go do parafii Narodzenia N.M. Pan-
ny w Sypniewie (ok. 2 tys. „dusz”).
Pozostawił tam ks. Edwarda pro-
boszczem, choć policja udokumen-
towała pedofilskie zachowania
i skłonności wielebnego, a sprawa
wałkowała się w prokuraturze nie
z braku winy, lecz w oczekiwaniu na
przedawnienie.
„Owszem, pamiętam, że była ja-
kaś historia z księdzem Edwardem
S(...), ale stała się zupełnie bezprzed-
miotowa, gdy umorzono śledztwo
w sprawie rzekomego molestowania
seksualnego. Zdjęcia nagich chłop-
ców fotografowanych na pleba-
nii? Nic mi o tym nie wiadomo”
– obojętnieje abp Gołębiewski .
W Sypniewie ks. Edward szyb-
ko otrząsnął się z niepowodzeń.
Otrzymał posadę nauczyciela religii
w miejscowym Zespole Szkół Sa-
morządowych (podstawówka i gim-
nazjum), a w 2006 r. został wyróż-
niony nagrodą powiatu złotowskie-
go za działalność oświatowo-kultu-
ralną. Był cenionym rekolekcjoni-
stą zapraszanym przez parafie Trój-
miasta (przyjeżdżał tam z grupą mło-
dzieży na wieczory poetyckie), od-
prawiał w swojej gminie liczne msze
„ku czci” oraz wygłaszał kazania
przy okazji rozmaitych „uroczysto-
ści patriotycznych” (m.in. w Jastro-
wiu przy Krzyżu Katyńskim). Dał
się też poznać jako wybitny specja-
lista od homiletyki (we wrześniu
2006 r. podczas ogólnopolskiego
sympozjum z udziałem metropolity
poznańskiego abp. Stanisława Gą-
deckiego i biskupa Jana Szkodo-
nia z Krakowa), a nawet jako... ar-
tysta estradowy (na zdjęciu).
„Teatr Zespołu Szkół Samorzą-
dowych w Sypniewie ma znakomitą
obsadę aktorską, a niekwestionowa-
ną gwiazdą jest tamtejszy proboszcz
parafii ks. Edward S(...), który za-
wsze występuje w pierwszoplanowych
rolach , wywiązując się z nich wyśmie-
nicie” – tak katolicki tygodnik „Gość
Niedzielny” recenzował jeden ze
spektakli 23 marca 2008 r.
~~~
Gdy schwytany dzięki genialnej
sprawności lubelskiej policji zabój-
ca Marcin M. zaczął mówić o swo-
jej przeszłości, ks. Edward zniknął
z Sypniewa.
– Decyzją biskupa ( Edward
Dajczak , obecny ordynariusz diece-
zji koszalińsko-kołobrzeskiej – dop.
red. ) został odsunięty od zajęć dusz-
pasterskich i przebywa na bezter-
minowym urlopie – dowiedzieliśmy
się w kurii.
„To za sprawą wojujących ate-
istów kapłani oraz osoby świeckie
pomagające duchownym narażone
się na przejawy nienawiści, napa-
dy i rabunki” – podjudzał wiernych
biskup pomocniczy diecezji zielo-
nogórsko-gorzowskiej Paweł So-
cha podczas uroczystości żałobnych
w Serbach.
ANNA TARCZYŃSKA
Współpr. AJ
Anatomia zbrodni
Seryjny zabójca ma na sumieniu trzy ofiary
i przyznaje się do winy. W kształtowaniu
sumienia seryjnego zabójcy absolutnie
pierwszorzędną rolę odegrali funkcjonariusze
Kościoła. Oczywiście, niewinni...
Marcin M. pochodzi z biednej
wielodzietnej rodziny mieszkającej
w maleńkiej wsi Warszkówko (woj.
zachodniopomorskie, diecezja ko-
szalińsko-kołobrzeska). Tubylcy pa-
miętają go jako pilnego ucznia oraz
grzecznego, spokojnego i silnie zwią-
zanego z Kościołem młodzieńca,
w którego wstąpiło jakieś licho, od-
kąd – nastolatkiem jeszcze będąc
– zaczął wieczorami spotykać się
z ks. Edwardem S. , ówczesnym pro-
boszczem parafii św. Antoniego Pa-
dewskiego w pobliskim Sławnie.
W 2002 r. Marcin dopuścił się
kilku drobnych kradzieży, za co tra-
fił na krótko do aresztu. Po uwol-
nieniu nie kontynuował już nauki
w zawodówce, bowiem ks. Edward
zaproponował mu świetnie płat-
ne zajęcie, niewymagające spe-
cjalistycznego wykształcenia .
Robota była lekka i łatwa, acz-
kolwiek nie dla każdego przyjem-
na. Polegała z grubsza na tym, że
Marcin musiał chlać z plebanem
drinki oraz towarzyszyć mu
w oglądaniu filmów pornogra-
ficznych z wartką akcją homo-
seksualną (częstokroć też pedo-
filską), w trakcie których kapłan
rozbierał się i onanizował oraz
molestował nastolatka .
Imprezy odbywały się kilka ra-
zy w miesiącu, a umówionym zna-
kiem wzywającym chłopaka na ple-
banię była odsłonięta w jednym
z jej okien firanka. Honorarium nie
było z góry ustalone, ale że parafia
św. Antoniego liczy sobie prawie
5 tys. ofiarnych owieczek, toteż ich
pasterz nie żałował Marcinowi pie-
niędzy, wypłacając mu śliską ręką
po 400–600 zł za seans.
homoseksualny uczyni jego życie
w więzieniu koszmarem , a jednak
siedząc w areszcie, z detalami opo-
wiadał, jak był deprawowany. Wspo-
minał też o skłonnościach probosz-
cza do znacznie młodszych chłop-
ców. Panował u nas wów-
czas wyjątkowy urodzaj
na pedofilów w sutannach
(por. „Boże dzieci”
– „FiM” 30/2003), zaś
w śledztwie dotyczącym
schwytanego w maju księ-
dza Jerzego U. wychodzi-
ły rozmaite paskudz-
twa wobec mini-
strantów. Dlate-
go bardzo po-
ważnie podeszli-
śmy do zeznań
Marcina M. i sta-
rannie je wery-
fikowaliśmy.
Marcin M. schwytany
chodzi o fotografowanie,
to był przekonany, że
jego „modele”
mają znacznie
więcej niż 15
lat. Proku-
ratura osta-
tecznie umo-
rzyła śledztwo,
uznawszy, że
sprawa z dzieć-
mi już się
przedawniła ,
a pełnoletnie-
go Marcina
M. nikt na
plebanię si-
łą nie zacią-
gał – wyja-
śnia poli-
cjant.
wyjechał w Lubuskie, do rodziny
mieszkającej w pobliżu Ciosańca
i Serbów. Dorywczo pracował w Niem-
czech, aż wreszcie nadszedł ten fa-
talny czas, że zaczął zabijać...
~~~
Przyjrzyjmy się teraz losom ks.
Edwarda S.
Po wyświęceniu w 1979 r. praco-
wał jako wikariusz w Połczynie-Zdro-
ju, później w Miastku, a w 1986 r.
otrzymał swoje pierwsze probostwo
w parafii Niepokalanego Poczęcia
N.M. Panny w Żydowie, którą zarzą-
dzał przez trzy lata i skąd trafił do
wspominanego wcześniej Dygowa
(niespełna 3 tys. wiernych), gdzie po
raz pierwszy ujawniły się jego niebez-
pieczne dla dzieci zachowania. „Ar-
tystyczne” zamiłowania proboszcza
fotografika wywołały w Dygowie skan-
dal, ale nikt ich nie zgłosił policji.
Gdy zaś wieści dotarły do kurii bi-
skupiej w Koszalinie, ks. Edward S.
został... awansowany przeniesieniem
do znacznie większego Sławna.
Utrzymał się tam prawie 5 lat,
bo gdy tylko Marcin M. zaczął skła-
dać zeznania o sekscesach na ple-
banii, ówczesny ordynariusz diece-
zji koszalińsko-kołobrzeskiej biskup
Marian Gołębiewski (obecnie
P odczas styczniowych na-
114096043.006.png 114096043.007.png 114096043.008.png
4
Z NOTATNIKA HERETYKA
Nr 16 (424) 18 – 24 IV 2008 r.
ŚWIAT WEDŁUG RODANA
Moda na sukces
Prowincjałki
Trzej uczniowie gimnazjum imienia
Jana Pawła II we Wschowie zwinęli
z kaplicy św. Jadwigi Królowej Polski drewnianą kasetkę na datki. Małola-
ty łupem się nie nacieszyły, bo zwinęła ich policja. Do szkoły w Osieczy
włamało się trzech uczniów. Ich łupem padły słodycze i pieniądze ze szkol-
nego sklepiku, piłka z sali gimnastycznej oraz laptop z pracowni kompute-
rowej. Z kolei w majtkach 22-letniego Dominika B. i jego o rok starszego
kolegi Tomasza K. pomorscy policjanci znaleźli 28 porcji amfetaminy i ma-
rihuany oraz 9 tabletek ecstasy.
Pytanie: Co Bóg stworzył jako
pierwsze? Odpowiedź: Serial „Mo-
da na sukces”!
„Moda na sukces”, serial o ro-
dzinie Forresterów, która prowa-
dzi dom mody w Los Angeles, jest
w naszym kraju emitowana od
6 września 1994 roku (w USA od
1987) i jest najdłuższym amerykań-
skim serialem wyświetlanym w Pol-
sce, a może i na świecie. Świat pięk-
nych i bogatych, intrygi, problemy
małżeńskie, seks, zdrady, śmierci,
rozwody, małżeństwa, alkoholizm,
piękne stroje, luksusowe wnętrza,
nieoczekiwane zwroty akcji, a wszyst-
ko zgodne z regułami tzw. opery
mydlanej. Aktorzy, którzy tam gra-
ją, robotę mają zapewnioną do
śmierci. „Moda na sukces”, uważa-
na za najpopularniejszy serial świa-
ta, wyświetlana jest w ponad 100
krajach i dziennie ogląda ją 400 mi-
lionów widzów. W Polsce emito-
wany jest w odcinkach 20-minuto-
wych (2 razy dziennie) i niebawem
oglądać będziemy czterotysięczny
odcinek. W 2007 roku Lee Philip
Bell , współtwórczyni „Mody na suk-
ces”, uhonorowana została nagro-
dą Emmy za całokształt twórczo-
ści. Jest ona także autorką innej ope-
ry mydlanej „Young and the Re-
stless”, która w USA jest na ante-
nie nieustannie od... 1973 roku.
Przy okazji warto dodać, że naj-
popularniejszym polskim serialem
jest „M jak miłość” (na telewizyj-
nym ekranie od 4 listopada 2000
roku), którego każdy odcinek oglą-
da około 10 milionów telewidzów!
Na drugim miejscu w rankingu znaj-
duje się „Na Wspólnej” (emitowa-
ny od 27 stycznia 2003 r.), aczkol-
wiek pod względem oglądalności
przegrywa z „Na dobre i na złe” (od
7 listopada 1999 r.) i „Złotopolski-
mi” (od 3 stycznia 1998 r.) – być
może dlatego, że te dwa seriale ma-
ją kilkuletnią przewagę w emisji.
Właśnie obejrzeliśmy z chłopa-
mi z mojej wsi „Modę na sukces”,
kiedy Zwiadowca Szoguna odstawił
browca i powiedział: A dla mnie naj-
lepszym serialem świata jest taki,
gdzie bohater jest niski i brzydki.
Jest ponury, humorzasty, zawistny,
wiecznie niezadowolony. Nikt go nie
lubi i on nikogo nie lubi. W swojej
pomysłowości wykazuje pewną in-
teligencję, ukierunkowaną jednak
głównie na zadawanie ciosów i ran
swoim oponentom. Knucie przeciw-
ko nim, intrygi zabierają mu więk-
szość jego czasu i energii. Uważa,
że zawsze ma rację, a za niepowo-
dzenia najczęściej wini innych. Jest
starym kawalerem i mieszka razem
z kotem. Zgadnijcie, kto to jest?
Jarek Kaczyński – krzyknę-
ła Hela, żona sołtysa Kazika, a bu-
fetowa Jadźka przestała przecierać
szklanki i przytaknęła: – Tak, to nie-
chybnie Jaruś!
– Nie! – triumfował Zwiadow-
ca Szoguna. – To Gargamel! Gar-
gamel ze „Smerfów”!
ANDRZEJ RODAN
www.arispoland.pl
Pobili się małżonkowie z Rymanowa.
On, lekko podpity, popchnął ją na po-
sadzkę, ona – w obronie własnej chwyciła za miotłę, którą rozwaliła mu
głowę. Obydwoje trafili do szpitala w Krośnie. W tym samym miasteczku
ojciec przyuczał syna do życia w rodzinie. Najpierw wspólnie pili wódkę,
później wspólnie wyładowali agresję na mamuśce. Kobieta wezwała poli-
cję. We krwi 44-letniego ojca było 2,9 promila, a w organizmie 21-letniego
syna – prawie 2.
Pewna lekarka rodem z Mongolii by-
ła wszechstronna, choć bez prawa do
wykonywania zawodu. Diagnozowała i leczyła między innymi zaburzenia
tarczycowe, choroby układu sercowo-naczyniowego, pokarmowego, nerwi-
ce, migreny, choroby nerek, płuc, kręgosłupa, stawów. Słowem – wszyst-
ko. Za pomocą korzenia żeń-szeń, maści z niedźwiedzia, specyfików z wę-
ża czy żółwia. Oferowane przez siebie „leki” zalecała popijać wódką.
Nim właśnie zasłania się wikary Ra-
fał Spiżak , który na jednej z niedziel-
nych mszy nie udzielił komunii świętej swojej parafiance. Dlaczego? Bo ko-
bieta ma sieć sklepów, w których sprzedaje prasę pornograficzną.
Pielgrzymi z diecezji rzeszowskiej ru-
szyli na podbój Rzymu. Byli już prawie
na miejscu, gdy skonstatowali, że ktoś sprzed hotelu podpieprzył im... auto-
kar. Ani sprawcy, ani pojazdu jeszcze nie znaleziono. Opracowała WZ
MYŚLI NIEDOKOŃCZONE
wyk odbija mi się mocną czkawką. Bo nawet
w tzw. poważnych gazetach zagęszczenie głupstw
na centymetr kwadratowy tekstu przekracza wszel-
kie normy BHP.
Pozostaję z całym szacunkiem dla osobistej odwagi
oraz prawdziwych (i domniemanych) zasług Adama
Michnika , ale nie lubię
czytać jego tekstów i wy-
powiedzi. Mój wielki
imiennik ma bowiem
skłonność do patosu,
i to w takiej wyjątkowo
mało strawnej odmianie.
Tym razem podkusił mnie tytuł rozmowy Michni-
ka ze znanym jezuitą, księdzem Stanisławem Opielą
– „Bez religii ani rusz” – opublikowanej oczywiście w
„Gazecie Wyborczej”. Przeczytałem i zdenerwowałem
się na dobre dwa dni. No ale czegóż innego mogłem
się spodziewać po rozmowie księdza z ateistą, który
o zasługach Kościoła zwykł mówić (podobnie jak jego
przyjaciel Aleksander K. ) z większym entuzjazmem
niż niejeden duchowny.
Rozmowa była o aborcji oraz o roli religii w życiu
publicznym. Ksiądz, podobno strasznie „otwarty”, opo-
wiadał rzeczy przedziwne: np. o tym, że problem abor-
cji nie powinien być wykorzystywany politycznie, bo
„nie można zrobić referendum w sprawie Dekalogu”.
Jeżeli w tej sprawie nie wolno głosować, to dlaczego
prokatoliccy posłowie dwukrotnie – przy aplauzie Ko-
ścioła – właśnie przez głosowanie uchwalili zakaz abor-
cji? I jeśli ktoś z medycznego problemu aborcji robi
problem polityczny, to z pewnością jest to Kościół. Pan
Michnik w trakcie rozmowy nie był łaskaw zauważyć
tych jawnych bzdur spływających z ust wyświęconego
interlokutora. Może dlatego, że sam zamierzał niezgo-
rzej namieszać czytelnikom w głowach?
Były naczelny „Wyborczej” wygłosił mianowicie
hymn ku czci religii, czyli chrześcijaństwa, czyli katoli-
cyzmu – bo do niego sprowadza się religia w Polsce.
Nie ma niczego bardziej podejrzanego niż ateista sła-
wiący wielkość religii.
Ale do rzeczy: zdaniem
Michnika, religia (czyli
Kościół) nauczyła Pola-
ków moralności, rozróż-
niania dobra od zła, mi-
łosierdzia i wyjaśniła po-
noć sens cierpienia. Jego zdaniem, bez religii – uwa-
ga! – nie wolno rozmawiać o najważniejszych spra-
wach w państwie, bo... „unicestwi się świat wartości”.
Tego patetycznego pustosłowia byłoby dosyć, gdyby nie
wielki finał: religia (czyli Kościół) uczy nas, że „jedy-
ną władzą, przed którą wolno nam klękać, jest Bóg”.
Wielki redaktor wywodzący się z mało pobożnej ro-
dziny nie chodził zapewne na religię. A szkoda. Bo tam
dowiedziałby się, że „wszelka władza od Boga pocho-
dzi”, zatem klękanie przed władcami, a nie tylko przed
Bogiem, ma jak najbardziej religijne uzasadnienie. Wład-
cy dlatego przecież popierali Kościół, bo ten wpajał
„hołocie” gięcie karku przez królem – pomazańcem
Bożym. I papieżem – ambasadorem Boga na ziemi. Ko-
ściół z wolnych wcześniej ludzi czynił właśnie „hoło-
tę”, obdartą z własności i godności czerń zarządzaną
przez świeckich i kościelnych panów.
Ponoć każdy kraj ma takie elity, na jakie sobie za-
służył. Najwyraźniej więc my zasłużyliśmy na Michni-
ka. Ale za jakie grzechy? ADAM CIOCH
Pan prezydent Lech Kaczyński miejsce w historii ma już zapewnione, nawet
gdyby nie dokonał już niczego więcej. („Nasz Dziennik”, 8 kwietnia br.)
Złowił rybak rybkę i pyta: O, droga rybko, czy jesteś ze złota? Nie, jestem
z Platformy Obywatelskiej. Rybak, nieco zasmucony, ale jeszcze z nadzieją
w głosie, pyta: Zatem nie spełniasz życzeń? Nie, ja tylko obiecuję.
(poseł Czesław Hoc)
RZECZY POSPOLITE
W planach moich rodziców miałem być córką. Miałem się nazywać Ewa
Maria, ale wyszło, jak wyszło.
Z mchu i paproci
(Jacek Kurski)
Ojciec Tadeusz Rydzyk jest kapłanem o niesamowitych talentach i trzeba
mu to oddać.
(Joachim Brudziński)
Ja bardzo kibicuję mojej żonie, bardzo jestem szczęśliwy, że odnalazła ja-
kieś pole swojej życiowej aktywności i satysfakcji. Do pewnego momentu
starałem się ją wspierać tak na co dzień, konsultując, rozmawiając i pyta-
jąc, co tam słychać, a widzę, że teraz już jest całkowicie samodzielna, radzi
sobie i tego nie muszę robić.
(Jan Rokita)
W Anglii pozamykano chrześcijańskie ośrodki adopcyjne, które nie chciały
oddawać dzieci pod opiekę homoseksualistów. Na szczęście, my – jak na
razie – żyjemy w kraju, w którym, gdy się widzi na ulicy dwóch mężczyzn
z wózkiem, to można być pewnym, że to złomiarze.
(Jan Pospieszalski dla „Rzeczpospolitej”)
Z powodu cynicznej propagandy homoseksualizmu, radykalnego feminizmu,
pozbawiającej samą płciowość jej ludzkiego charakteru, dochodzi do nie-
spotykanej dawniej deprawacji ludzi. W niektórych krajach UE zabrania się
nawet uczyć w szkołach o tym, że Bóg jest Stwórcą człowieka. Oznacza to,
że wracamy do najbardziej wulgarnej teorii o pochodzeniu człowieka – od
małpy.
(„Niedziela” 12/2008)
Wybrali: OH i PP
TO IDZIE MŁODOŚĆ
RODZINA WÓDĄ SILNA
MEDYCYNA ADAPTOWANA
PRAWO KANONICZNE
PALEC BOŻY?
L ubię czytać prasę, ale czasem prasożerczy na-
114096043.009.png 114096043.010.png 114096043.011.png 114096043.012.png 114096043.013.png 114096043.014.png 114096043.015.png 114096043.016.png 114096043.017.png 114096043.018.png 114096043.019.png 114096043.020.png 114096043.021.png 114096043.022.png 114096043.023.png 114096043.024.png 114096043.025.png
 
Nr 16 (424) 18 – 24 IV 2008 r.
NA KLĘCZKACH
5
KALEMU WOLNO
BOGU DUCHA WINNY
parafii niedaleko Warszawy wymy-
ślono dodatkową daninę na remont
świątyni; na Śląsku ze składek dzie-
ci (rodziców) ma być budowany
przykościelny ogród. Oprócz tego
opiekunowie dzieci, jak zawsze, bę-
dą musieli zapłacić za garniturki,
święte łańcuszki, świece oraz oświe-
tlenie świątyń, nie mówiąc o pre-
zentach i okolicznościowych przy-
jęciach dla rodziny.
Episkopat ostro krytykuje tych,
którzy mają odwagę „podważać
usankcjonowaną od lat praktykę wy-
borów biskupów diecezjalnych przez
naciski, także za pomocą środków
masowego przekazu”. Chodzi o no-
minację abpa Sławoja Leszka Głó-
dzia na następcę metropolity gdań-
skiego. Jak się okazuje, tej nomi-
nacji przeciwny jest nie tylko były
prezydent RP Lech Wałęsa , ale
i trójmiejska inteligencja. Tymcza-
sem Episkopat zapomina, że sam od
lat uzurpuje sobie prawo zabierania
głosu niemal we wszystkich sprawach
Polaków – od polityki poczynając, a
na aborcji kończąc. Ot, kuriozalna
filozofia Kalego.
ma polegać na indoktrynowaniu śro-
dowisk nauczycielskich, akademic-
kich i politycznych w celu „kształ-
cenia charakteru” polskiej młodzie-
ży w duchu wartości katolicko-naro-
dowych. Pomocne mają być właści-
we lektury, np. polecane przez In-
stytut Edukacji Narodowej książki:
„Panna chrześcijanka” (dla dziew-
cząt) oraz „Baczność, młodzieńcze!”
(dla chłopców) autorstwa ojca re-
demptorysty Mariana Pirożyńskie-
go – słynnego w latach 30. ubiegłe-
go wieku twórcy katolickiego porad-
nika dla czytających książki: „Co czy-
tać?”, bezlitośnie wyśmianego przez
Tadeusza Boya-Żeleńskiego . AK
przez lata wmawiano, że urzędnicy
na państwowych posadach i wojsko-
wi powinni być zależni tylko od Naj-
jaśniejszej RP.
BS
Prokuratura w Brzozowie w wo-
jewództwie podkarpackim przedsta-
wiła zarzuty księdzu Stanisławowi
K. – byłemu proboszczowi w Hłud-
nie. Zarzuca mu fizyczne i psychicz-
ne znęcanie się nad trzynastolet-
nim chłopcem, co z kolei przyczy-
niło się do jego samobójstwa („FiM”
1/2008). Ksiądz znęcał się także nad
3 dziewczynkami. Miejscowy biskup
na aferę związaną z samobójstwem
zareagował typowo – przeniósł księ-
dza na inną parafię. Sam ksiądz nie
czuje się niczemu winny. MaK
PAPA NA WAWELU
PS
„Patrz, Kościuszko , na nas
z nieba...” – tak przed laty krako-
wianie śpiewali o naczelniku insu-
rekcji, gdy mu wznoszono pomnik
na wawelskim wzgórzu. Już wkrót-
ce obok posągu Kościuszki pojawi
się nowa, 3-metrowa, figurka JPII.
Oficjalna wersja jest taka, że kar-
dynał Dziwisz łaskawie przystał na
prośby ,,różnych” środowisk społecz-
nych. Odsłonięcie pomnika ma przy-
paść na 16 października br. i ma być
kulminacją obchodów 30 rocznicy
wyboru Wojtyły na stolec Piotro-
wy. Stanie on tuż przy wejściu do
katedry wawelskiej, gdzie spoczywa-
ją m.in. polscy królowie. W ten spo-
sób Dziwisz chce zaznaczyć symbo-
liczną obecność swego byłego sze-
fa w tym elitarnym gronie. Jedynym
promyczkiem w tej pomrocznej far-
sie jest to, iż twórcą monumentu bę-
dzie zdolny skądinąd artysta Gu-
staw Zemła , znany z takich dzieł
jak pomnik Powstańców Śląskich
w Katowicach czy Władysława Bro-
niewskiego w Płocku. W ciągu ro-
ku w Krakowie odsłania się kilka
pomników Papy, a w całej Polsce
– kilkadziesiąt.
KU WOJNIE BUSHA
Jak amerykański rząd zaprowa-
dził swoje społeczeństwo na wojnę
w Iraku? Na to pytanie próbują od-
powiedzieć autorzy nowego filmu
o prezydencie USA i neokonserwa-
tystach. Reżyser Barry Hershey skle-
ił w jedną całość różne medialne wy-
stąpienia ekipy prezydenta Busha
i jego samego. Dokument „Prowa-
dząc ku wojnie” ukazuje 14-miesięcz-
ną kampanię, będącą w praktyce pra-
niem mózgów w jednym celu – zdo-
bycia poparcia amerykańskiego spo-
łeczeństwa dla inwazji na Irak. Za-
grożenie nuklearne, broń biologicz-
na, czystki etniczne Husajna – to
niektóre z argumentów, jakie prze-
mawiały za wojną. Z perspektywy
czasu wiadomo, że były to kłamstwa.
Projekt, na który składa się film
i specjalna strona internetowa, po-
wstał w 6 rocznicę wkroczenia wojsk
do Iraku. Wspiera go 20 tys. ser-
werów na całym świecie. Dokument
w języku polskim można obejrzeć
za darmo na stronie: www.leading-
towar.com.
POLSKA WALCZĄCA?
PS
W Bytowie nieznani sprawcy
oblepili kościół św. Katarzyny an-
tykościelnymi plakatami. Jeden
z nich zawierał modlitwę: „Boże,
chroń mnie przed katolikami”.
Czyżby jakaś akcja protestancka lub
spóźniona o tysiąc lat reakcja po-
gańska?
KTO MA KSIĘDZA
W RODZIE...
WIERZĘ W WIEŻĘ
Według badania zleconego przez
tygodnik „Niedziela”, aż 55 pro-
cent praktykujących katolickich ro-
dziców chciałoby, aby ich syn został
księdzem. O posiadaniu córki za-
konnicy marzy co trzeci chodzący co
niedzielę do kościoła. Popularność
powołania księżowskiego nie dziwi
– w końcu to jeden z niewielu za-
wodów gwarantujących wygodne,
beztroskie, a przede wszystkim do-
statnie życie. No i gwarancję, że nie
zostanie się nigdy bezrobotnym. Pod
warunkiem że będzie się posłusznym
szefostwu, oczywiście. MaK
MaK
SAM WŚRÓD POGAN
Poganin to wyznawca religii nie-
chrześcijańskiej, człowiek nieochrz-
czony. Tak mówią słowniki, ale in-
ną definicję zna proboszcz z Iło-
wej (Lubuskie) ks. Marian Kapa .
Dla niego wspomniany termin pa-
suje jak ulał do wielu parafian,
szczególnie tych, którzy mają pecha
i wchodzą w drogę wielebnemu, gdy
ten wstanie rano lewą nogą lub ma
muchy w nosie, co zresztą trafia mu
się notorycznie. Parafianie fochy
proboszcza znoszą od lat, ale teraz
mówią: Dość, jeśli ksiądz nadal bę-
dzie nas obrażać, wyrzucać ze świą-
tyni, którą zresztą zbudowaliśmy za
własne pieniądze, czeka go wyjazd
z Iłowej na taczce. Pojazd dla wie-
lebnego jest już gotowy. PS
POLSKA
PRZED SĄD
Sam kardynał Henryk Gulbi-
nowicz poświęcił kamień węgielny
i fundamenty najwyższego w Pol-
sce wieżowca Sky Tower (258 m),
który stanie we Wrocławiu. Kardy-
nał stwierdził, że „święci wieżę do
nieba”. Z tego, co nam wiadomo,
ów gigantyczny wieżowiec pomie-
ści liczne biura, apartamenty (po-
nad 800, a ceny mieszkań sięgać ma-
ją nawet... 40 tys. zł za mkw.) i pla-
cówki handlowe, a także garaże, kor-
ty tenisowe i przedszkola, które ze
świętością raczej nic wspólnego mieć
nie będą. Chyba że w miejsce luk-
susowego baru na szczycie wieży po-
wstanie kaplica. Co w Katolandzie
wcale nie jest wykluczone... BS
PP
DP
ZAKONNICE
OBLEŚNICE
ŚWIECCY LATYNOSI
Rodzina porwanego, a później
w bestialski sposób zamordowane-
go Krzysztofa Olewnika chce po-
zwać państwo polskie przed sąd cy-
wilny. Proces może stać się świato-
wą sensacją, bo jeśli do sprawy doj-
dzie, przed sędziami przewędruje
kilku ministrów poprzednich rządów,
kilkunastu prokuratorów i kilkudzie-
sięciu wysokich rangą policjantów.
Na światło dzienne wychodzą
coraz to nowe i bardziej niesłycha-
ne fakty. Wiadomość ze środy – i to
potwierdzona – jest taka, że pro-
wadzący dochodzenie nadkomisarz
Remigiusz Minda doskonale wie-
dział, gdzie więziony jest Olewnik
i kto za jego porwaniem stoi. Nie-
wykluczone, że szykuje się proces
stulecia.
Nowa konstytucja rządzonego
przez lewicę Ekwadoru, kraju
w większości katolickiego, nie bę-
dzie miała odniesienia do Boga, bo
nie przewiduje tego projekt złożo-
ny właśnie w parlamencie. Prezy-
dent kraju, Rafael Correa , uznał,
że wprowadzenia imienia Bożego
do ustawy zasadniczej w świeckim
państwie, które traktuje równo
wszystkich obywateli bez względu
na światopogląd, byłoby niestosow-
ne. I tak Ekwador wyprzedził cy-
wilizacyjnie Polskę.
Katolicy mogą być dumni ze
swoich duchowych opiekunów.
Przed Sądem Okręgowym w Gliwi-
cach ruszył proces sióstr borome-
uszek, które oskarża się o dopusz-
czanie do gwałtów w ośrodku wy-
chowawczym w Zabrzu.
Silniejsi, kilkunastoletni chłopcy
gwałcili tam słabszych kolegów, a pod-
żegały ich do tego zakonnice, często
w niewybredny sposób. Kiedy gwał-
ceni dorastali, zaczęli robić to samo
innym. Proceder trwał całe lata, a od-
kryła go przypadkowo policja.
– Prowadzącej Ośrodek Wycho-
wawczy Sióstr Boromeuszek Agniesz-
ce F. postawiono zarzut pomocnic-
twa przy doprowadzeniu małolet-
niego do poddania się czynności sek-
sualnej. Prokurator zarzuca jej tak-
że szereg czynów dotyczących naru-
szenia nietykalności cielesnej wy-
chowanków oraz ich znieważania
– mówi rzecznik Sądu Okręgowe-
go w Gliwicach, sędzia Tomasz
Pawlik . Siostrze kierowniczce gro-
zi 12 lat więzienia. Jej pomocnice
mogą trafić za kratki na rok – oczy-
wiście, jeśli w sprawę nie zaanga-
żują się wyższe czynniki kościelne.
A jeśli ktoś myśli, że Szczecin i Gli-
wice to pojedyncze przypadki, niech
leczy się na naiwność... RK
KOMUNIJNE ŻNIWA
Komunijne żniwa blisko. Księ-
ża prześcigają się w pomysłach na
wyciągnięcie kasy od dzieci. Na przy-
kład w parafii św. Barbary w Po-
lkowicach maluchy mają składać
w kopertach ofiarę na misje; w innej
MaK
ZAKON POLITYKÓW
MarS
Wojewoda łódzki – Jolanta
Chełmińska (PO), uchodząca do-
tąd za „bezstronnego fachowca”
– wstępuje do Międzynarodowego
Zakonu Rycerskiego Świętego Je-
rzego. W ten sposób idzie w ślady
swojej poprzedniczki – rozmodlo-
nej klęczonki i aktywistki PiS He-
leny Pietraszkiewicz . Pasowanie
na „damę” zakonu odbędzie się
w katedrze łódzkiej, gdzie wcześniej
„zakonnikiem” został również
ZChN-owski prezydent Łodzi Je-
rzy Kropiwnicki , a także wielu
urzędników i przykościółkowych ak-
tywistów partyjnych, nawet w żoł-
nierskich mundurach. A maluczkim
JEDYNY WZORZEC
Kształtowanie u młodych ludzi
„zdrowych, silnych i prawych cha-
rakterów” to cel ogłoszonej przez
Fundację Servire Veritati Instytut
Edukacji Narodowej ogólnopolskiej
akcji „Młodzi z charakterem”. Ta
katolicka inicjatywa wychowawcza
(notabene, zapożyczona z USA) ma
być skutecznym lekarstwem na eks-
pansję „demoralizacji” (np. homo-
seksualizm) i kryzys tradycyjnego
wzorca rodziny. W praktyce akcja
114096043.026.png 114096043.027.png 114096043.028.png 114096043.029.png
Zgłoś jeśli naruszono regulamin