ANNA - Boże Wychowanie III.pdf

(1778 KB) Pobierz
Anna - BOŻE WYCHOWANIE -
Spodobało się Bogu w swej dobroci i mądrości objawić siebie samego i ujawnić nam tajemnicę woli swojej, dzięki
której przez Chrystusa, Słowo Wcielone, ludzie mają dostęp do Ojca w Duchu Świętym i stają się uczestnikami boskiej
natury. Przez to zatem objawienie Bóg niewidzialny w nadmiarze swej miłości zwraca się do ludzi jak do przyjaciół i
obcuje z nimi, aby ich zaprosić do wspólnoty z sobą i przyjąć ich do niej.
(Konstytucja dogmatyczna o Objawieniu Bożym)
WPROWADZENIE DO CZĘŚCI III
Dwa poprzednie tomy Bożego wychowania noszą podtytuły: Pan zdobywa moje zaufanie oraz Pan gromadzi
wspólnotę. Niniejsza, trzecia część, ma podtytuł: Pan pragnie zawrzeć przyjaźń z każdym człowiekiem. Zawarte są tu
rozmowy z lat 1990-1992.
W rozmowach z Panem brało obecnie udział liczniejsze grono osób: świeccy i duchowni, kobiety i mężczyźni, osoby
w różnym wieku i z różnym wykształceniem (imiona niektórych osób zostały zmienione). Każda z tych osób była dla
Pana ważna. Z każdą pragnął nawiązać bliższą więź, choć nie wszystkie były gotowe odpowiedzieć od razu na to
pragnienie Pana. Zawsze też ważniejsza była dla Niego sama osoba od jej ewentualnych dokonań.
Jest dla nas oczywiste, że Pan tak samo pragnie nawiązać przyjaźń z osobami, które nie uczestniczyły w takiej
bezpośredniej rozmowie, jaka przedstawiana jest w tej książce. Ale też pragnie, żebyśmy przyjaźń z Nim przeżywali w
zwyczajnej codzienności, będącej udziałem każdego.
Sądzimy, że zapisy tych rozmów mogą pomóc niejednej osobie w ufnym zwracaniu się do Boga, w zrozumieniu, że
Pan naprawdę pragnie jej słuchać, pragnie być obecny w jej życiu i pomagać jej, jeżeli tylko ona się na to otworzy. Pan
pragnie, by ta więź była bliższa, by mógł nas bardziej obdarowywać i wspomagać.
Bóg przemawia do serca każdego człowieka, który pragnie słów Jego słuchać i wypełniać je. Na każdego czeka w
Piśmie świętym, w Sakramentach Kościoła, w Tabernakulum. Pragnie, żebyśmy okazywali Mu nasze zaufanie dzieląc
się z Nim naszymi kłopotami, bólami, radościami, byśmy Go traktowali nie tylko jako Ojca, lecz także jako
Przyjaciela.
Pan uświadamia nam jednocześnie, że odpowiedzią na Jego miłość do nas winien być nasz stosunek do bliźnich. Nie
chodzi tu o czyny nadzwyczajne, lecz o codzienne dostrzeganie ludzi, którzy żyją blisko nas, a którzy mają swoje
trudności, kłopoty i potrzeby.
Chrystus Pan tłumaczy, że do wykonania wielu zadań powinniśmy się jednoczyć. Będziemy je wówczas wypełniać o
wiele lepiej i skuteczniej. Mówi także o zadaniach parafii, o potrzebie szerokiego czynienia miłosierdzia i o
obowiązkach społecznych katolików.
Przypomina nam, że nie jesteśmy sami, że możemy się wzajemnie wspierać modlitwą. Prosi, byśmy modlili się za
innych (zwłaszcza za tych, których zbawienie jest zagrożone). Wskazuje na znaczenie modlitwy wspólnej.
Przypomina, że z prośbą o współudział w modlitwie możemy zwracać się do naszych sióstr i braci z zakonów
kontemplacyjnych oraz do wszystkich ludzi zbawionych tak w niebie, jak i w czyśćcu.
1
Dziękuję serdecznie wszystkim, którzy w listach wyrażają swą wdzięczność Bogu za Jego słowa. Cieszę się, że w ten
sposób Pan nasz pomaga tylu osobom.
Jestem tylko łączniczką", której Bóg powierzył zadanie przekazywania Jego słów. Tymczasem wielu Czytelników
zwraca się do mnie w sprawach, o jakich powinni mówić Bogu bo On i tylko On jest Tym, kto może im dopomóc.
Niektórzy pragną koniecznie poznania mnie i rozmowy ze mną. Rozumiem, że niejednokrotnie skłania ich do tego
cierpienie. Być może, nie uwierzyli jeszcze w pełni w miłość Boga do nich samych, i daltego pragną zwracać się do
Niego przez pośredników. Tymczasem Bóg pragnie rozmawiać z każdym swoim dzieckiem, a nie z pośrednikami"
(którzy w tym wypadku nie są od innych ani lepsi, ani wybrani", a jedynie starają się wypełnić dane im przez Pana
zadanie). Oczywiście, sprawy przedstawione przez Czytelników przedkładamy Panu w modlitwie, ale to ich nie zbliży
do Pana tak, jak może to uczynić osobista szczera modlitwa. A o nią przecież chodzi.
Proszę serdecznie, żeby Czytelnicy nie oczekiwali mojej listownej odpowiedzi. Pragnę podkreślić, że rozwiązywanie
problemów wewnętrznych Czytelników nie jest moim zadaniem: nie mam potrzebnych umiejętności, a sam Pan
powiedział, że nie daje mi ani daru rady, ani daru kierownictwa duchowego. Jest to zadanie kapłanów, zwłaszcza
spowiedników. Możliwości pisania mam zresztą niemal żadne, bo postępująca choroba reumatoidalne zapalenie
stawów zaatakowała już wszystkie stawy (nie mogę nawet dłużej siedzieć), a ponieważ mieszkam sama, więc
ostatki energii tracę na czynności domowe. Przykro mi, że nie spełniam pokładanych we mnie oczekiwań co do
uzyskania odpowiedzi, ale prośby Czytelników mogę jedynie powierzać Panu w modlitwie. Sama też o nią proszę.
Pozostańcie z Bogiem Anna
ROK 1990
Proś, abym razem z tobą prosiła Boga...
8 I 1990 r., Anna, o. Jan, Grzegorz
Maryja pyta nas o nasze problemy i prośby:
Jak mam się przygotować do wyjazdu? (pyta Grzegorz, wyjeżdżający na dłużej za granicę).
Maryja:
Nie lękaj się niczego i niczym się nie trap, bo masz Matkę, która się o ciebie troszczy.
Dziękuję wam, dzieci. Tobie, Grzegorzu, za wszystko, coś zdołał ukończyć, i tobie, Janie, za twoje korekty bo
dopiero po nich możemy kończyć dzieło (podlega ono ocenie Kościoła).
O co chcesz Mnie prosić, Janie?
O. Jan:
Aby pisanie referatu szło mi łatwiej...
Maryja:
Dam ci jedną radę. Nie wertuj od razu wszystkiego. Bierz to, co było najistotniejsze dla zagadnienia, które
poruszasz, w poglądach każdego z wybranych myślicieli i filozofów a to, synu, znajdziesz w każdej encyklopedii
resztę zaś odrzuć. (...) A gdy będziesz wygłaszał prelekcje, to też powinieneś się dostosować do poziomu słuchaczy. To
ma być rzut oka, jak gdyby z góry, na rozwój duchowy i umysłowy społeczeństw, przyjmujących i odrzucających to,
2
co im dano i jakie z przyjęcia tych darów umysłu" wynikły skutki. Pamiętaj, synu, że nieprzyjaciel wasz potrafi
równie dobrze działać przez rozum filozofów, jak przez głupotę ludzi tępych. (...)
Nie mów o szatanie, ale mów o rozwoju zła, o poszerzaniu się błędów i skażonym przez to widzeniu i rozumieniu
świata (np. konieczność walki klas"). A podsumowując, znowu nakreślisz obraz współczesny ze wszystkimi skutkami
negatywnymi. Ponieważ chodzi o mój Kościół (Maryja mówi to jako Matka Kościoła), wskażesz skutki rujnujące
duchowo narody chrześcijańskiej Europy.
O. Jan:
A wspomnieć o teologach...?
Maryja:
Możesz wskazać, jaki zakres myślenia filozoficznego objął sceptycyzm i zwątpienie. Wszystko, co nie jest oparte
na Bogu, kończy się zwątpieniem i niepewnością.
O. Jan:
Dziękuję Ci, Matko.
Maryja:
Synku, przecież dla Mnie pracujesz ad maiorem Dei gloriam". Zawsze możesz liczyć na Mnie.
O. Jan:
Proszę o światło, o dary Ducha Świętego dla tej mojej pracy...
Maryja:
Dlaczego sądzisz, synu, że My ci ich poskąpimy? Każdego dnia, kiedy zaczniesz pracę, módl się, abym razem z
tobą prosiła Boga o światło umysłu dla ciebie. Nie myśl, synu, że kiedykolwiek skąpił ci Bóg umiejętności, więc po
cóż te lęki?
A teraz, dzieci, uklęknijcie i przyjmijcie błogosławieństwo. +
Budź nadzieję na nowy, odrodzony świat
11 I 1990 r. Anna, Grzegorz
Prosimy Pana o wskazówki w związku z wyjazdem Grzegorza do Anglii. Pan mówi:
Synu, chciałbym, żebyś Święta Wielkanocne spędził w Warszawie w kraju i z rodziną, (...) żebyś, Grzegorzu,
pozostał sobą, zawierał przyjaźnie, by móc potem zapraszać do siebie fachowców z innych krajów (jako naukowiec
naukowca dla dobra kraju).
Pamiętaj o Mnie. Bądź, synu, przy moim sercu, a Ja ci poradzę; będę ci drogi otwierał. Nie odrzucaj starej Polonii, jeśli
znajdziesz się wśród nich, bo im też jest potrzebna optymistyczna wizja przyszłości. Chociaż może prędzej przyjmą ją
kobiety... Ale w tym, synu, polegam na tobie. Chciałbym, żebyś moim orędziem zainteresował duchowieństwo polskie,
dlatego że jest ono częścią waszej Ojczyzny i powinno też wyjść z marazmu i życia gnuśnego, gdyż żyje bez
porywającej wizji przyszłości, jaką miało pierwotne chrześcijaństwo, a jaką Ja wam daję. (...)
Grzegorz:
Co powinienem mówić przede wszystkim?
3
Pan:
Budź nadzieję, synu, na nowy (oczyszczony i odrodzony) świat wedle tego wszystkiego, co znasz. I pamiętaj, że
będę z tobą (będę cię podtrzymywał).
Dzieci, jesteście zmęczeni. To, co wybraliśmy, na razie wystarczy. Uklęknijcie teraz. Chciałbym objąć was i przytulić
do serca. Niech miłość moja was ogarnie, nasyci i osłoni. Niech nigdy was nie opuści. Kocham was, moje dzieci.
Bądźcie spokojni. Przeciwności przyjmujcie jako część składową życia i pewni bądźcie oboje, że jesteście i nadal
będziecie Mi pożyteczni, że cieszę się wami, a Matka moja przyjęła was ze szczególną miłością do swojego serca na
moje życzenie (w znaczeniu: Maryję wzrusza, że staraliśmy się gorliwie służyć Jej Synowi). Matka moja nigdy o was
(waszych rodzinach i wszystkich bliskich) nie zapomni. Oddawajcie Jej każdego, kto odpowie na nasze wezwanie
(porywem duszy sercem i rozumem). A ty, synu, nie zapominaj o Mnie.
Maryja mówi:
Być może spotkasz się z Ukraińcami i innymi przedstawicielami narodów sąsiednich. Zawieraj przyjaźnie i mów im
o naszej miłości i o naszych staraniach. Bo nic nie stoi na przeszkodzie, żeby i oni poszli z wami.
Dziękujemy i prosimy o zdrowie dla chorej żony Grzegorza, Grażyny. Pan mówi z uśmiechem:
Za to ma czas na naukę (ponieważ mając zwolnienie lekarskie jest w domu).
Trudno nam skończyć rozmową. Wtedy Pan dodaje:
No, dzieci, przecież się nie rozstajemy...
W tej pracy Ja jestem z tobą
12 I 1990 r. Anna, Andrzej, Grzegorz
Podczas rozmowy na temat udziału Andrzeja we współpracy z nami, gdy zaczynamy się modlić, włącza się" Pan:
Skoro jesteśmy tu razem, to chciałbym zapytać cię, Andrzeju, jakie masz w tej chwili największe problemy i
zmartwienia?
Praca w zakładzie dla niewidomych... czy mam odejść?
Może Ja cię zapytam o coś, synu. Powiedz Mi, czy wielu jest chętnych na twoje miejsce?
Raczej niewielu w tej chwili...
Powiedz Mi jeszcze, czy ty te dzieci kochasz (w znaczeniu: czy im współczujesz, czy budzą w tobie chęć
dopomożenia im; nie chodzi o łzawą litość).
Myślę, że jakoś tak...
Widzisz, synu, one pochodzą z tak różnych środowisk, z rodzin, które im tak mało dawały. I te dzieci otrzymały ode
Mnie o tyle mniej niż wszyscy inni zdrowi ludzie. Czy sądzisz, że nie chciałbym im dać wszystkiego, co najlepsze? A
jeśli tym najlepszym jesteś ty, to Ja im daję... Siebie w tobie. (W znaczeniu: najlepsze, co można im dać, to troska
ludzka nie książki, lecz człowiek; jest to najlepsze, bo budzi duszę. A Pan nie może się udzielić inaczej niż przez
człowieka).
Wiesz, mój synu, że zanim człowiek dojrzeje do przyjaźni ze Mną, długo szuka wzorców i autorytetów i biada,
jeżeli są to wzorce złe; biada dawcom zgorszenia i fałszywych wartości. A dobrych wzorców jest tak mało. Dlatego
proszę cię, synu, abyś pozostał jeszcze z nimi, zwłaszcza przez czas zagrożenia. Chciałbym, żebyś w tym czasie
4
wychował sobie następców, a wtedy Ja zaproszę cię do innej pracy, ale w tej pracy Ja jestem z tobą uświęcam ją
swoją obecnością...
Pan zwraca się do nas, gdy wahamy się, co mówić:
Dzieci, korzystajcie z czasu... (na rozmowę). Oczywiście wiem o was wszystko, lecz też bardzo pragnę rozmowy z
wami.
Tak bardzo potrzebne są wasze uprzedzające modlitwy
Po pewnym czasie Pan mówi:
Przystępuję do dzieła odrodzenia świata
Jeszcze jedno chciałem wam powiedzieć. Pamiętajcie, że jesteście osłaniani przeze Mnie, a całego narodu broni
Maryja, wasza Królowa bądźcie więc spokojni. O ile przedtem dopuszczałem, aby szatan mógł działać wedle
waszych ludzkich pragnień (wojny światowe, rzezie, mordy, aneksje państw, podboje, walki wewnętrzne itp.), o tyle
teraz przystępuję do dzieła odrodzenia świata.
Oczyszczenie wasze jest uzależnione od waszej zbiorowej woli. Bo każdy naród widzę tak jak człowieka (przypomnij
sobie, jak mówiłem o Izraelu czy Jeruzalem), z jego własną osobowością wytworzoną przez wieki. Dlatego będzie to
sąd nad narodami", lecz nie zmiażdżenie ich, ale szansa odrodzenia dla jednych, a zguba fizyczna (lecz nie duchowa)
dla innych, bardziej zdeprawowanych. Jednakże lęk przed śmiercią i zagrożenie uratuje więcej istnień dla życia w
Moim królestwie niż dalsza egzystencja w wyuzdaniu, egoizmie i zupełnej obojętności na cierpienia ludzkie (ludzi i
narodów). To będzie ta ostatnia szansa, jaką im daję i dlatego tak bardzo potrzebne są wasze uprzedzające modlitwy. O
tym, dzieci, pamiętajcie, zwłaszcza w czasie Przeistoczenia.
Teraz uklęknijcie, bo chcę was specjalnie umocnić i podnieść na duchu. Powinniście się radować już teraz, mając
zapewnienie mojej opieki i pewność, że Maryja w swoim królestwie dzięki wierności wielu z was dokona
przemienienia dusz ludzkich i zbuduje dom dla Mnie.
Jesteś Mi potrzebna, jesteś niezbędna...
26 I 1990 r.
Modlimy się we dwie z zaprzyjaźnioną siostrą zakonną. Pan mówi do niej:
Córko, chciałbym, żebyś się modliła za wszystkich kapłanów, zakonników i świeckich, których Ja powołuję na
misje (na Wschód), aby odpowiedzieli Mi i zrozumieli moją troskę a własną odpowiedzialność za dusze głodne Mnie,
oczekujące Mnie z utęsknieniem, gdyż stałem się ich ostatnią nadzieją. (...)
Kiedy Ja cię wezwę, nie będziesz się mogła doczekać momentu wyjazdu, ale jeśli nie widzisz tam siebie, przymuszał
cię nie będę. Jednak módl się za tych, co jadą. A ponieważ masz wiele znajomości, zbieraj dla nich potrzebne pomoce
(książki dla dzieci, Pismo święte, obrazki). Nie zapominaj też o książkach mówiących o polskiej historii i kulturze.
Moje dziecko, wszystko czym się martwisz, chętnie od ciebie przyjmę, tylko chciej Mi to powierzać. Rozumiem twoją
troskę o dobro zakonu, ale każda z was swoim postępowaniem pociąga ku Mnie lub oddala wszystkich innych. Dlatego
pamiętaj o tym, że nie ilość sióstr oddanych Mnie ma znaczenie, gdyż dobro jest zawsze silniejsze od zła. Dobro ze
swej natury udziela się i rozsnuwa na innych, podczas gdy zło zamyka człowieka przed łaską i dzieli ludzi.
Ty i Ja bądźmy taką dobrą wspólnotą udzielającą się dookoła. Trzymaj się Mnie, córeczko, pomimo wszystko, gdyż
przeciwności cię hartują, a niechęć i złośliwość są sprawdzianem, ile w tobie zdolności przebaczenia, współczucia i
5
Zgłoś jeśli naruszono regulamin