Fakty i Mity 01-2007.pdf

(11211 KB) Pobierz
281225391 UNPDF
WIELGUS NIE WSPÓŁPRACOWAŁ Z SB!
INDEKS 356441
ISSN 1509-460X
http://www.faktyimity.pl
Nr 1 (357) 11 STYCZNIA 2007 r. Cena 3 zł (w tym 7% VAT)
Str. 7
S pełniły się nasze naj-
Powiernictwo Pruskie
zaskarżyło Polskę do Trybuna-
zaskarżyło Polskę do Trybuna-
łu w Strasburgu. Niemcy chcą
łu w Strasburgu. Niemcy chcą
zwrotu utraconych majątków
zwrotu utraconych majątków
lub rekompensaty za nie. Rząd
lub rekompensaty za nie. Rząd
polski bagatelizuje sprawę.
polski bagatelizuje sprawę.
Niesłusznie!
Niesłusznie!
Z naszych informacji wyni-
Z naszych informacji wyni-
ka, że prawnicy Powiernictwa
ka, że prawnicy Powiernictwa
wpadli na pomysł następują-
wpadli na pomysł następują-
cy: skoro rząd RP unieważnił
cy: skoro rząd RP unieważnił
dekrety władz PRL odbiera-
dekrety władz PRL odbiera-
jące Kościołowi jego majątki
jące Kościołowi jego majątki
i teraz te majątki zwraca z na-
i teraz te majątki zwraca z na-
wiązką, to ze względu na rów-
wiązką, to ze względu na rów-
ność wszystkich podmiotów
Dzieci Funduszu
ność wszystkich podmiotów
wobec prawa identyczny zwrot
wobec prawa identyczny zwrot
należy się Niemcom. Trybunał
W Polsce, wydawałoby się cywilizowa-
nym kraju, kobieta uciekająca wraz z dzieć-
mi przed przemocą domową może liczyć... wy-
łącznie na siebie. Trudno znaleźć instytucję,
która zaoferowałaby konkretne i wymierne wspar-
cie. Dwa lata temu zabrano samotnym matkom
ostatnią deskę ratunku – Fundusz Alimentacyjny.
Dzięki ich determinacji i zaangażowaniu są szanse na
jego reaktywację. Tak przynajmniej obecny rząd obie-
cywał w kampanii wyborczej...
należy się Niemcom. Trybunał
– jeśli przystąpi do rozpatry-
– jeśli przystąpi do rozpatry-
wania sprawy – może podzie-
wania sprawy – może podzie-
lić ten pogląd.
lić ten pogląd.
Str. 3
Str. 12, 13
Zawiedzione nadzieje drużyny Kaczyńskich. Sprawdziliśmy...
pełniły się nasze naj-
gorsze przewidywania:
gorsze przewidywania:
Powiernictwo Pruskie
281225391.030.png 281225391.031.png
2
KSIĄDZ NAWRÓCONY
Nr 1 (357) 5 – 11 I 2007 r.
FAKTY
KOMENTARZ NACZELNEGO
POLSKA Rok 2007 zaczął się niezbyt szczęśliwie dla Platfor-
my Obywatelskiej. Małżonka Jana Marii Rokity, Nelly, z hu-
kiem oddała legitymację partyjną: – PO skręca na lewo i nie
mogę być w takiej partii – oświadczyła.
Jakiś rozwód wisi w powietrzu: Jana Marii z Nelly albo Jana Ma-
rii z Platformą.
Proroctwo A.D. 2007
Roman Giertych polecił dyrektorom szkół spisać wszystkie
uczennice, które urodziły dziecko lub są w ciąży. Celem akcji
jest nic innego, jak tropienie życia seksualnego nastolatków.
Akcją Romka zajął się Inspektor Ochrony Danych Osobowych.
Sprawdza, czy przypadkiem Giertych, badając intymność młodzie-
ży, tej intymności nie narusza.
życzenia. Tyle że one zbyt często się nie spełniają.
Więc po co podtrzymywać złudzenia? Ludziom powinna
wystarczyć świadomość, że X czy Y dobrze im życzy. Bo
jeśli coś z tych całych pobożnych życzeń wynika, to
ewentualnie jakaś pozytywna energia przesyłana w oby-
dwie strony.
Zamiast więc powtarzać dyrdymały o zdrowiu, szczę-
ściu i pieniądzach, pokuszę się o noworoczne proroctwo
według Jonasza. Proroctwa spełniają się statystycznie czę-
ściej niż życzenia, a poza tym jest jakiś ubaw.
W 2007 roku smutna i schizofreniczna koalicja raczej
się ostanie. Giertych i Lepper zrobią dla PiS-u i Kaczyń-
skich wszystko, żeby swoje pięć minut na podium prze-
dłużyć do następnych wybo-
rów. Po nich Roman odejdzie
w niebyt, czyli do swojej
kancelarii, i życzmy mu tam
dużo odpoczynku, czyli jak
najmniej pracy. Co zrobi eks-
wicepremier Andrzej? Będzie
się do końca trzymał ciasne-
go, ale własnego korytka Sa-
moobrony, gdzie mu na ra-
zie nikt nie zagraża. Wypa-
da mieć nadzieję, że zajmie
się też wreszcie molestowa-
niem własnej żony, dogląda-
niem dzieci i karmieniem
świń (ewentualnie w innej
kolejności). Jego krymino-
genna partia jest na równi pochyłej i nigdy już nie odnie-
sie sukcesu wyborczego. Populistów skutecznie przejął PiS,
a rolnikom Unia więcej dała, niż Lepper zabrał. Gdybym
mieszkał na wsi i nie miał co robić, wziąłbym się teraz za
tworzenie nowej partii chłopskiej, która mogłaby za trzy
lata zdobyć trzecie miejsce w wyborach, po Platformie
i SLD z przystawkami. Chłopy mają już serdecznie dość
„cwaniaków Leppera” i „paniczów z PSL-u” – sam słysza-
łem, jak to mówili. Po wyborach 2009, w niebyt raczej odej-
dą też Kaczyńscy, podobnie jak Marian Krzaklewski – jesz-
cze 6 lat temu główny rozgrywający w polskiej polityce.
Polska scena polityczna wyraźnie się spolaryzowała na
PiS, czyli katolickich fundamentalistów, i PO – katolickich
liberałów. Po kompromitacji Braci K. ster może w PiS-ie prze-
jąć Kazimierz Marcinkiewicz, ale to dopiero za lat kilka. Nie
ma na razie większych szans na odgórny sojusz LiD-u z PO,
który mógłby lewicę wynieść do przyszłej władzy i na dłu-
go posprzątać po dzieciach ojca Rydzyka. Musi więc lewa
strona starać się pokazywać swoją ideową i programową
odrębność i w tym upatrywać sukces. Scenariusz może
być bowiem i taki, że PiS przez kolejne 3 lata pogrąży
i ośmieszy kraj jeszcze bardziej, niż się na to teraz zanosi.
Platformę zgubi wówczas podobieństwo programowe do
PiS-u, gdyż wyborcy – mając dość prawicowych rządów
– mogą wybrać trzecią drogę: Lewicę i Demokratów.
Prezes TVP Wildstein będzie musiał odejść jako prze-
mycony do układu Żyd; do tego
krnąbrny, mało posłuszny. Chcą tego
Marek Jurek i ojciec Rydzyk, o czym
świadczą wściekłe ataki na Wildste-
ina w „Naszym Dzienniku” i Radyju.
Nam to zwisa, bo program w publicz-
nej i tak był, jest i pewnie będzie do
kitu. Choć dzięki temu, że co rok na
święta są te same filmy (np. „Kevin
sam w domu”), dzieci uczą się
całych dialogów i rozwijają pamięć.
Od połowy 2007 roku dojdzie nam
na pilocie ogólnie dostępna telewizja
katolicka TV Puls, która startowała jako nawiedzona sta-
cja „Niepokalanów”. Ubodzy (duchem?) franciszkanie za-
powiadali na początku, że będą się na szklanym ekranie
dużo modlić i nie wyemitują żadnej reklamy. Kiedy jednak
dostali koncesję, natychmiast zrobili z Pulsu komercyjne-
go giganta, który chce teraz wykosić innych. Ale niektó-
re filmy mają dobre, ckliwe takie.
W gospodarce rząd na szczęście wiele nie zepsuje, choć
chciałby, o czym świadczą jego zapędy do centralnego za-
rządzania. Polscy przedsiębiorcy nadal będą korzystać z ko-
niunktury w UE. Dzięki poszerzeniu Unii o Rumunię i Buł-
garię jeszcze bardziej potanieje tamtejsze wino, nalewki
oraz kobiety. Należy się bowiem spodziewać wysypu Buł-
garek i Rumunek na nasze pobocza, a większa konkuren-
cja spowoduje niższe ceny
usług. Wpłynie to znakomi-
cie na kondycję psychofi-
zyczną polskich mężczyzn
i w konsekwencji kobiet.
Zmniejszy się liczba prze-
stępstw, zwłaszcza gwałtów,
bo nie może być inaczej, sko-
ro lód na leśnym parkingu
będzie kosztował mniej niż
w lodziarni.
A propos lodów i tiró-
wek. Wśród hierarchii ko-
ścielnej będą się pogłębia-
ły różnice i spory w spra-
wach: lustracji duchownych,
związków z Radiem Maryja
i mariażu z władzą. Wróżę błyskotliwą karierę młodemu
biskupowi Liberze, obecnemu sekretarzowi Konferencji Epi-
skopatu Polski. Ma on szansę zostać nowym przewodni-
czącym KEP, i to już w tym roku, bo abp. Michalikowi,
który jest w Kościele uważany za krzyżowca, kończy się
kadencja. Libera to wysoki funkcjonariusz Opus Dei i ma
szerokie plecy w Watykanie.
Nie mniej niż polityka ciekawią mnie tegoroczne ano-
malie pogodowe. Zanosi się na dalsze ocieplenie klimatu
i podniesienie poziomu oceanów. Po danych z minionego
roku dopiero teraz rozumiem żonę, która nie pozwoliła mi
pięć lat temu kupić działki nad Bałtykiem. Chciałem tam
wybudować nasz domek dwójki emerytów, mając nadzie-
ję, że szum fal, tupot białych mew, stary człowiek i mo-
rze... Te kobiety to jednak mają intuicję.
A na koniec niespodzianka. Otóż w 2007 roku powin-
na ruszyć wielka inwestycja „Faktów i Mitów”, o której
nie chcę jeszcze dokładnie mówić, bo licho nie śpi i mo-
że pokrzyżować nam szyki, z naciskiem na krzyżowanie.
Powiem tylko, że po jej (oby szczęśliwym) zakończeniu
zmieni się oblicze ziemi, tej ziemi! I nawet nie trzeba bę-
dzie do tego fatygować Ducha Świętego. Jest tylko mały
problem z wielką kasą, a dokładnie z jej brakiem. Prosiłem
już ojca Rydzyka, ale on nie pożyczy, bo też ma duże wy-
datki. Może więc Wy kupilibyście choć po książce...
Aha, wiecie, że Wam dobrze życzę?
Prezydent Lech Kaczyński odroczył przyjęcie ślubowania od
kandydatki Samoobrony, Lidii Bagińskiej do Trybunału Kon-
stytucyjnego. Pani mecenas została odwołana przez sąd z funk-
cji syndyka za wprowadzanie wymiaru sprawiedliwości
w błąd. Kandydatka dawała także zarobić (przy upadłości)
swemu partyjnemu koledze Markowi Czarneckiemu (eurode-
putowany Samoobrony, eksdziałacz ZChN). Płaciła mu za kon-
sultacje więcej, niż wynoszą urzędowe stawki.
Aby nie stanąć przed trybunałem, trzeba do Trybunału wejść
– nieźle to sobie Bagińska wykombinowała.
Trwa akcja czyszczenia Polskiego Radia z „niesłusznych” dzien-
nikarzy. Prezes Krzysztof Czabański przedstawił związkowcom
następną listę osób do wyrzucenia. Z Radia ma odejść ponad
400 doświadczonych dziennikarzy i techników, w tym twórcy
legendarnego „Lata z radiem”.
O „Ptasim radiu” Tuwim pisał kilkadziesiąt lat temu. Ot, wieszcz
po prostu...
Koalicjanci oraz ojciec Tadeusz Rydzyk chcą się pozbyć pre-
zesa Telewizji Polskiej Bronisława Wildsteina. TVP jest bo-
wiem za mało narodowa i katolicka. Trwają poszukiwania kan-
dydata na nowego prezesa.
Redaktor Pospieszalski... Tylko ON!
Konflikt na linii MSWiA–Komenda Główna Policji zaognia
się. Szefowi stróżów prawa Markowi Bieńkowskiemu (absol-
went Akademii Teologii Katolickiej) nie podoba się wysyła-
nie policjantów po obiad dla urzędników czy zamienianie ra-
diowozów w bezpłatne taksówki dla biurokratów. Nadzorują-
cy pracę Bieńkowskiego wiceminister spraw wewnętrznych
i administracji Marek Surmacz (poseł PiS) uważa, że komen-
dant robi z igły widły.
Przełożony obydwu panów, wicepremier Ludwik Dorn, stanął po
stronie swego zastępcy, czyli po stronie kanapek i taxi 997.
Instytut Pamięci Narodowej stworzył nową listę bohaterów
IV RP represjonowanych przez niesłuszne władze PRL. Zna-
leźli się na niej konfidenci gestapo, członkowie pohitlerow-
skich grup zbrojnych, bandyci z UPA i zwykli kryminaliści.
Podpowiadamy: Gomułka też siedział po wojnie w pierdlu za pra-
wicowe odchylenia. Jak nic – męczennik...
Nową posadę dostał były premier Kazimierz Marcinkiewicz.
Ma on doradzać pełniącemu obowiązki prezesa PKO BP Sła-
womirowi Skrzypkowi. To stanowisko utworzono specjalnie dla
polityka PiS. Premier Kaczyński bardzo chciał, żeby Kazik od
razu zasiadł w fotelu prezesa PKP BP, ale na przeszkodzie sta-
nęły głupie, jeszcze obowiązujące przepisy. Nakazują one,
aby kandydaci na prezesów banków mieli doświadczenie
w pracy w instytucjach finansowych.
Przewodniczący Komisji Nadzoru Finansowego Stanisław Kluza
otrzymał poufne polecenie wydania nowych przepisów, jednak
z powodów proceduralnych mogą one wejść w życie dopiero od
lutego 2007 roku. Były premier musi jeszcze ciut poczekać.
Nie próżnują liderzy LiD-u. Wielka trójka: Wojciech Olejni-
czak, Marek Borowski i Janusz Onyszkiewicz robią wszystko,
aby Aleksander Kwaśniewski nie stanął na ich czele. Z awan-
tury cieszy się Jarosław Kaczyński, twierdząc, że w ten spo-
sób lewica sama się wykończy.
Jarosław wie, że grunt to przywódca. A najlepiej dwóch.
USA Prezydent Bush już wie, jak rozwiązać sprawę zbrojeń
atomowych Korei Północnej. Rządy Chin, Rosji, Japonii, Ko-
rei Południowej, Australii, Indii oraz Unia Europejska zgo-
dziły się na prośbę Amerykanów wstrzymać eksport do Phe-
nianu ulubionych zabawek wodza KRLD, czyli luksusowych
alkoholi, samochodów, najnowszych modeli komputerów, te-
lewizorów plazmowych, kin domowych, tunerów satelitarnych,
ekskluzywnych ubrań i butów. Na liście zakazanych przed-
miotów znalazły się nawet zegarki i wieczne pióra.
Jak wynika z opracowań analityków wywiadu, dyktator pozbawiony
swoich ulubionych gadżetów szybko zgodzi się na międzynarodową
kontrolę koreańskich zakładów atomowych. Cokolwiek wątpimy.
JONASZ
IRAK Na terenach zamieszkanych przez sunnitów od kilku dni
trwają zamieszki po powieszeniu Saddama Husajna. Wieś Alu-
dża pod Tikritem – gdzie go pochowano – nawiedziło tysiące
ludzi oddających honory dyktatorowi. W Iraku oraz poza je-
go granicami zaczyna się rodzić kult Saddama. Amerykańscy
politycy i analitycy obawiają się nowej fali zamachów na ba-
zy USA w Iraku.
Tymczasem sześć godzin po powieszeniu Saddama bojówka isla-
mistów ostrzelała polską jednostkę w Al-Kut.
W pierwszym numerze noworocznym wypada złożyć
281225391.032.png 281225391.033.png 281225391.001.png 281225391.002.png
Nr 1 (357) 5 –11I 2007r.
GORĄCY TEMAT
3
W „Faktach i Mitach”
ukazuje się artykuł
„Drang nach Osten” za-
powiadający lawinę niemieckich
roszczeń wobec Polski. „To bzdu-
ra. Nie ma żadnego problemu
z niemiecką własnością polskich
ziem zachodnich” – uspokaja
w odpowiedzi premier Leszek Mil-
ler. Dziś Millera już nie ma, a pro-
blem dramatycznie pęcznieje.
Dwa kolejne artykuły w naszym
tygodniku („FiM” 24 i 25/2003) mia-
ły w sobie coś z kasandrycznego wiesz-
czenia: zapowiadały nadciągające kło-
poty, w które nikt, niestety, nie chciał
wierzyć. Przypomnijmy, co pisaliśmy
wówczas: „Aby zrozumieć, z jak po-
ważną sprawą mamy do czynienia, cof-
nijmy się do roku 1929. Wówczas to
Jakby tego było jeszcze mało, w tym
samym czasie komisarz UE Günter
Verheugen (kolejny „przyjaciel” na-
szego kraju) oświadczył, że dopusz-
cza możliwość roszczeń majątkowych
ziomkostw niemieckich wobec Polski.
To były wówczas – w przededniu unij-
nej akcesji – kwestie mało rozpo-
wszechnione, bo wstydliwie pomija-
ne przez rząd i oficjalne media.
Reasumując: Trzy lata temu na-
kreśliliśmy scenariusz, który – nie-
stety – co do joty wypełnia się wła-
śnie teraz i znów przy bierności pol-
skich władz.
Stan na dziś mamy bowiem ta-
ki: Powiernictwo Pruskie złożyło
pozwy przeciwko Polsce do Euro-
pejskiego Trybunału Praw Człowie-
ka w Strasburgu. Domaga się w nich
odszkodowań dla wysiedlonych
przyznać Powiernictwu rację. Otóż,
niekoniecznie tak musi być!
Wszystko zależy bowiem od te-
go, jakie prawodawstwo sędziowie
ETPC uznają za obowiązujące. Mo-
że np. wezmą pod uwagę zapisy kon-
stytucji Niemiec, według której ist-
nieją one (nadal!) w granicach z 1937
roku. Ten kuriozalny artykuł nasi za-
chodni sąsiedzi wielokrotnie obie-
cywali zmienić, jednak wobec braku
zdecydowanych nacisków strony pol-
skiej nigdy tego nie zrobili. Mogą też
powołać się na cytowane wcześniej
„święte prawo własności” zawarowa-
ne w orzeczeniu Trybunału Sprawie-
dliwości Międzynarodowej, które na-
dal obowiązuje i – według wykładni
– nie mogą zmienić go żadne trak-
taty międzynarodowe (taki casus zo-
stał już zastosowany w przypadku
Polski MSZ uspokaja, że mamy
przecież traktaty z Niemcami o do-
brym sąsiedztwie i współpracy. Oczy-
wiście... tylko, że w roku 1934 mieli-
śmy z tym samym krajem traktat
o nieagresji. I co z niego wyszło?
Minister Anna Fotyga odpo-
wiada na to, że czasy się zmieni-
ły, że jest Unia Europejska i no-
wy światowy porządek. Skoro tak,
to jak należy tłumaczyć mało
w Polsce znaną uchwałę Bunde-
stagu z 1998 roku, która stwierdza
wprost, że kwestie własnościowe
„wypędzonych” wymagają zadość-
uczynienia.
Trybunał w Strasburgu stanie więc
przed niełatwym zadaniem i finał spra-
wy niekoniecznie – jak tego chce rząd
Polski – musi zakończyć się odrzuce-
niem roszczeń.
Z naszych informacji wynika, że
Powiernictwo szykuje nam przed Try-
bunałem jeszcze inny pasztet. Oto
jego prawnicy mają podnieść taki fakt,
iż rząd polski zwraca na potęgę Ko-
ściołowi katolickiemu wszelkie dobra
zagarnięte przez władze PRL-u
– uznając wszelkie dekrety legalnej
wówczas przecież władzy za niezgod-
ne z prawem.
– Jak więc to jest – mają zapytać
adwokaci Pruskiego
jednak na razie, aby strona polska
zamierzała pójść tą najpewniejszą
drogą. Inna rzecz, że to tylko od-
sunie problem w czasie o kilka, mo-
że kilkanaście lat.
Niestety, spokój naszego prezy-
denta i premiera w opisanych powy-
żej kwestiach jest zdumiewający. Je-
śli nawet – co rząd RP zakłada
– roszczenia Powiernictwa Pruskie-
go zostaną przez Strasburg odrzu-
cone nie tylko z przyczyn formal-
nych, ale także wobec ich ewentu-
alnej bezzasadności, to pozostaje
jeszcze sprawa inna, dużo bardziej
niebezpieczna. Otóż jak bumerang
wraca kwestia wysiedlania Niemców
z Polski w końcówce lat sześćdzie-
siątych i w latach osiemdziesiątych.
Nazywało się to wówczas „łączeniem
rodzin” i polegało na tym, że oby-
watelom polskim, którzy wykazali
swoje niemieckie korzenie, pozwa-
lano na wyjazd z PRL (paszport
w jedną stronę) pod warunkiem
sprzedania swojego polskiego ma-
jątku nieruchomego. Powiernictwo
podnosi dziś (nie bez cząstkowej ra-
cji), że opuszczająca wówczas Pol-
skę ludność (być może nawet milion
osób), w zamian za obietnicę pasz-
portu zmuszana była do wyprzeda-
wania swojej własności za ułamek
jej wartości. Dziś Pruskie Powier-
nictwo oraz rozmaite stowarzysze-
nia „wypędzonych” żądają ureal-
nienia tamtych kwot. Niestety,
Trybunał Praw Człowieka może
w tym przypadku przyznać im
rację. Niektórzy specjaliści od
prawa międzynarodowego twier-
dzą nawet, że jest to pewne!
Niestety, wszystko wskazu-
je na to, że nasze władze i tym
razem (tak jak trzy lata temu)
nie potraktują poważnie ostrze-
żeń jakichś tam „Faktów i Mi-
tów”. Szkoda!
A jednak pomimo to
wskazujemy Ministerstwu
Spraw Zagranicznych inną
drogę wyjścia z impasu do-
tyczącego kwestii przesiedlania
Niemców tuż po wojnie. Otóż owo
wysiedlanie następowało w wyniku
podpisanego przez III Rzeszę aktu
bezwarunkowej kapitulacji, a obec-
ne granice Polski i sprawy repara-
cji zostały ustalone przez jego sy-
gnatariuszy: USA, Wielką Brytanię,
Związek Radziecki (później Fran-
cję). I to te kraje (a nie Polska)
powinny być stroną w sporze. Mo-
że Pani Fotyga wpadnie na ten po-
mysł. Bo jak nie, to może być nie-
ciekawie.
II wojnę światową
stała się rzecz zdumiewają-
ca i być może brzemienna
w skutkach aż do dziś. Za-
padł wtedy precedensowy wy-
rok przeciwko Polsce, ogło-
szony przez Stały Trybunał
Sprawiedliwości Międzynaro-
dowej. Sędziowie uznali, że wy-
właszczenie pewnego niemiec-
kiego właściciela fabryki
w Chorzowie było sprzeczne
z prawem międzynarodowym.
Fabryka została mu zwrócona”.
Trybunał ukuł wówczas
doktrynę prawną, która nie-
zmiennie obowiązuje do dziś.
Brzmi ona w skrócie tak: pra-
wo własności jest święte i żad-
ne porozumienia międzynarodo-
we (i lokalne) nie mogą pozosta-
wać w sprzeczności z tą zasadą.
Jakby tego było jeszcze mało, istnie-
je pewien mało znany list polskiego
ministra spraw zagranicznych Krzysz-
tofa Skubiszewskiego do Hansa-
-Dietricha Genschera (1991 rok).
„Rząd Rzeczypospolitej oświadcza,
że perspektywa przystąpienia RP
do Wspólnoty Europejskiej stwa-
rzać będzie rosnące możliwości
obywatelom niemieckim do osie-
dlania się w Polsce”.
Niemcy zrozumieli to natychmiast
we właściwy sobie sposób: „możemy
wracać na nasze stare ziemie i do na-
szych odebranych majątków”.
To ich przekonanie umocnił do-
datkowo kanclerz Schröder („zde-
klarowany” przyjaciel Polski), który
podczas zjazdu tzw. Wypędzonych po-
wiedział mało u nas znane zdanie:
„Radzę wam, siedźcie cicho, póki
Polska nie wejdzie do Unii, po-
tem sama nam wpadnie w łapy”.
z terenów Polski Niemców lub
zwrotu utraconych majątków, zaś
sam akt wysiedlenia nazywa mor-
dem z pobudek rasowych i na-
rodowościowych lub co najmniej
zbrodnią przeciwko ludzkości .
Jakby tej bezczelności było jeszcze
mało, Powiernictwo ogłosiło, że to
Polska rozpętała II wojnę świa-
tową, przeprowadzając w 1939
roku mobilizację, a tym samym
prowokując Hitlera, który po-
czuł się zagrożony i musiał dzia-
łać. Co więcej, „broniąca się
w ten sposób Rzesza” postępo-
wała z ludnością polską daleko
bardziej humanitarnie niż Po-
lacy z Niemcami (sic!).
Oczywiście, można tę haniebną
bezczelność skwitować wzruszeniem
ramion i twierdzić (tak jak to czyni
obecny polski rząd), że żaden stras-
burski sędzia nie przeinaczy historii
i nie zwariuje do tego stopnia, aby
sporów majątkowych pomiędzy Gre-
kami a Cypryjczykami).
Albo jeszcze inaczej... Oto na przy-
kład Trybunał Praw Człowieka uzna,
że akt wypędzenia był rzeczywiście
zbrodnią przeciwko ludzkości (co, nie-
stety, jest możliwe). Wówczas napraw-
dę będzie nieciekawie, bo takie zbrod-
nie nie ulegają przedawnieniu, a wszel-
kie akty normatywne zawarte w ich
wyniku nie mają jakiejkolwiek war-
tości prawnej.
Proszę jeszcze zwrócić uwagę na
kwestię następującą. Otóż skarżące
Polskę powiernictwo nazywa się Pru-
skie, tymczasem nie wysuwa ono żad-
nych roszczeń wobec Rosji, która za-
garnęła Królewiec – stolicę Prus.
O co więc chodzi? O przeświadcze-
nie – wcale nie bezpodstawne – że
z Polską pójdzie łatwiej. O tyle łatwiej,
że artykuł 116 niemieckiej konstytu-
cji mówi, iż kto urodził się w grani-
cach Rzeszy z 1937 roku (lub jego po-
tomek), może czuć się Niemcem.
Powiernictwa – majątek
Krk w Polsce traktuje się na innych
zasadach niż majątek niemiecki? Je-
śli ustawy o odebraniu kościelnych
dóbr są dziś w RP nielegalne, to rów-
nie nielegalne są analogiczne prawa
pozbawiające Niemców ich majątków.
I nad tym kruczkiem strasburski
Trybunał może się, niestety, głęboko
zadumać.
Ale może i w obecnej sytuacji
jest jedna pewna droga, by dopro-
wadzić do korzystnego dla nas orze-
czenia strasburskich sędziów. Otóż
Trybunał Praw Człowieka zajmuje
się problemem prawnym dopiero
wówczas (i tylko wtedy!), gdy skar-
żący wyczerpie całą przysługującą
mu drogę prawną w dochodzeniu
roszczeń lub praw. A Powiernictwo
nie próbowało nawet (na szczęście)
wygrać swoich racji przed sądami
polskimi. Pozew Powiernictwa Pru-
skiego powinien być więc odrzuco-
ny w Strasburgu z przyczyn formal-
nych bez rozpatrywania. Nie słychać
MAREK SZENBORN
współpraca MP
PS Dziennik „Hanelsblatt” – naj-
poważniejsze niemieckie medium go-
spodarcze – napisał kilka dni temu,
że polski rząd i Powiernictwo Pruskie
prowadzą grę piekielnie dla Europy
niebezpieczną, zaś „Die Welt” stosun-
ki polsko-niemieckie w kwestii rosz-
czeń określa jako „nową epokę lo-
dowcową”. Jak widać, opiniotwórcze
gazety zza Odry traktują awanturę da-
leko poważniej niż polskie władze.
J est czerwiec 2003 roku.
Jak rozpętaliśmy
281225391.003.png 281225391.004.png 281225391.005.png
4
Z NOTATNIKA HERETYKA
Nr 1 (357) 5 – 11 I 2007 r.
ŚWIAT WEDŁUG RODANA
Halo! Tu niehalo!
też planuje rozwód. Jak się Tadek
Rydzyk o tym dowie, to będzie ta-
ka rozpierducha w telewizji, że tyl-
ko „Trwam” przetrwa!
Uwaga, news! Przecież nie będę
wam mendził z cyklu: buduj czachę,
frajerze! Wy, kochani, znacie lepiej
seriale ode mnie. Ale tego akurat
nie wiecie! Marta Wiśniewska
– Mandaryna – wcieli się w „Pierw-
szej miłości” w postać artystki Rosy
uwielbiającej muzykę. Na wieść o tym
Michał Wiśniewski pieprznął głową
w telewizor jak orzeł w transformator.
Karol Młynarczyk („Samo ży-
cie”) wyjechał do Irlandii zarabiać na
luksus, zaś Robert Więckiewicz , od-
twórca jego roli, grać będzie... gang-
stera w nowym serialu „Odwróceni”...
(kontynuacja „Świadka koronnego”).
Jaki z tego morał? Jeżeli nie wyje-
dziesz z Polski, to zostaniesz bandzio-
rem. Ale za to będziesz miał cudną
żonkę, Małgorzatę Foremniak .
Słuchajcie! Ja nie wiem, czy to
prawda, ale u mnie na wsi hula wia-
domość, że psy w okresie świątecz-
no-noworocznym oglądały niektóre
polskie seriale. No i co?! Obejrzały,
a potem się o budę zabiły!
ANDRZEJ RODAN
Prowincjałki
W Klementowicach pod Puławami ujęto dróż-
nika, który miał blisko 2 promile alkoholu
w wydychanym powietrzu. Policjanci przyjechali, gdyż otrzymali zawiadomie-
nie, że szlaban na przejeździe kolejowym od pewnego czasu jest opuszczony.
Dróżnik starał się przekonać funkcjonariuszy, że jest trzeźwy, a ponieważ ci mu
nie dowierzali, rzucił się nawet do ucieczki. Bezskutecznie.
Wyjaśniam niekumatym: „halo”
w slangu młodzieżowym oznacza
„źle”, „niehalo” – jeszcze gorzej.
I nie jest to prognoza na rok 2007,
chociaż (nie chcę krakać) bracia
Kaczyńscy tak fajnie grypsują, że
nie ma sprawy, gra muzyka, sy-
rena buczy, bierzcie kredyty, a od-
robicie w polu u Leppera.
Żadnej polityki w Nowym Roku
(no, przynajmniej na początku)
– obiecałem sobie, składając życze-
nia po wybiciu dwunastej: Nie wy-
chylaj się Jędruś, ty nierobie, nieto-
perza masz na głowie, nie wychylaj
się, bo na małpy polują!
No to se myślę: czy ja intelek-
tualista jestem, czy imbecyl (raczej
ten drugi), no bo nie chcę polityki,
ale ona mi się wpycha nawet w se-
rialach tak bardzo cenzurowanych
przez scenarzystów, reżyserów, se-
kretarzy programowych, właścicieli
stacji itd., itp. No bo zwróćcie uwa-
gę – bal sylwestrowy już się skoń-
czył, w TV nudy na pudy, a oni na-
dal w maskach chodzą, bełkoczą jak
stado rozbieganych kombinerek, i to
przez nich, przez ich „Szkła kontak-
towe” i jakieś „Teraz my!” będą się
ludzie śmiali z genialnych Jarko-
leszków Kaczyńskich .
A przecież jeden z Kaczorów wy-
puścił karpia! Cała Polska to widzia-
ła za pośrednictwem telewizorów. Nie-
którzy się modlili, żeby Kaczor wpadł
do wody za karpiem. Jezu, co to
za cymes?! Ja puściłem w sylwestra
pawia i nawet nikt nie zauważył.
Ale co teraz w serialach, które są
odbiciem IV RP?!
U „Złotopolskich” nic nowego.
Marta z Wieśkiem żrą się jak chole-
ra! Oj, Marta, coś jest niehalo z two-
im rozumkiem. Prawdopodobnie nie
masz zainstalowanego plugina Shoc-
kwave Flash, bez którego twój kom-
puter będzie kulał. Chociaż Wiesiek
też za bardzo kompatybilny nie jest.
Na razie Wiesio nocuje w komisaria-
cie, bo – jak powszechnie wiadomo
– za rządów PiSiołków Wesołków
w komisariatach nocują policjanci
skłóceni z żonami i tylko w wolnych
chwilach, na polecenie wiceministra
Surmacza , wyskakują z wyra na pe-
rony, aby podrzucić „wieśmaki”
zgłodniałym kaszalotom z rządu.
W „Plebanii” wikary, zamiast jak
Bóg przykazał jechać do Pierzynowa,
to spędza sylwestra na balu interne-
towym. Co dalej? Marek prosi Ulę
o rozwód. Renata z „Na Wspólnej”
15-letni mielczanin prawdopodobnie cierpiał
na bezsenność, a żeby jakoś zająć sobie czas,
wychodził malować graffiti na murach domów i sklepów. Nie popuścił nawet
znakom drogowym. Policjantom nie podobały się te bohomazy, więc tropili „ar-
tystę” zawzięcie. W końcu się udało. Za malarskie ciągoty synka rodzice będą
musieli zapłacić kilkanaście tysięcy złotych. Co najmniej, bo jeszcze nie wszyst-
kie straty zostały oszacowane i nie wszystkie arcydzieła odkryte.
W jednej ze szkół w Mrągowie nauczyciel
wf. był tak pijany, że nie mógł ustać na no-
gach, o trafieniu piłką do kosza nie wspominając. Zdezorientowanym uczniom
tę niecodzienną lekcję przerwali policjanci. Po przebadaniu alkomatem okazało
się, że 54-letni „pedagog” ma we krwi ponad 2,5 promila alkoholu. Nie wiado-
mo, czy zostanie jeszcze dopuszczony do pracy w zawodzie.
Krzysztof M. , 47-letni mieszkaniec woje-
wództwa mazowieckiego, okres świąteczny
spędzał u krewnych pod Lubartowem. W sylwestrowy wieczór doszło wśród
członków familii do potężnej kłótni, w wyniku której mężczyznę wyrzucono za
drzwi. Ten o wszystkim telefonicznie poskarżył się policji, prosząc o interwen-
cję. Funkcjonariusze z przybyłego na miejsce patrolu ustalili, że facet jest po-
szukiwany, bo unika odbycia kary pozbawienia wolności. Pan Krzysztof powitał
więc Nowy Rok w zaciszu celi, szczęśliwy... z dala od rodzinnych waśni.
Policjanci z Barczewa podnieśli sobie staty-
styki, zatrzymując za jednym zamachem czwo-
ro pijanych rowerzystów. Okazało się, że to rodzinka wracająca po pracy do do-
mu. Mamusia miała 2,5 promila, tatuś tylko 2, a córeczki – 1,5 i 1 promil al-
koholu w wydychanym powietrzu. Całej czwórce grozi kara do roku pozbawie-
nia wolności. Miejmy nadzieję, że trafią do jednej celi, bo przecież nie powin-
no się szkodzić więzom rodzinnym.
Opracowała WZ
MYŚLI NIEDOKOŃCZONE
o sobie nie w kategoriach jednostek, lecz
w kategoriach masy, tłumu, narodu. Bardzo to ogłu-
piająca i degradująca perspektywa.
„Polacy kochają Ojca Świętego”; „Polacy popierają re-
ligię w szkole”; „Naród nie godzi się na legalizację zbo-
czeń”; „Wszyscy z niecierpliwością oczekujemy na święta”;
„Cała Polska modli się za zasypanych górników” – dzień
za dniem karmieni je-
steśmy przez media te-
go rodzaju wypowie-
dziami. Stwierdzenia
powyższe, wszechobec-
ne jak liście w lesie, nie-
wiele mają wspólnego
z opisem rzeczywistości, za to bardzo wiele z ogłupiają-
cą propagandą. Jej celem jest wykorzenienie w nas skłon-
ności do osobistych ocen i stopienie wszystkich w jedno-
myślną, czy raczej bezmyślną masę, która tego samego
chce, to samo ceni i tym samym się brzydzi. Mamy być
jednomyślący, jednowierzący i (czego się już nie doda-
je) poddani pokornie tym wszystkim, którzy chcą nam
narzucić, co mamy myśleć i czego pragnąć. Wszystko jed-
no: politykom, księżom czy specjalistom od marketingu.
Bo kto to są ci „Polacy”, „naród” i „wszyscy”? Czy
ci, którzy się akurat nie „modlą”, nie „kochają” lub nie
„oczekują z niecierpliwością” nie mają prawa do bycia
pełnoprawnymi członkami tego społeczeństwa lub są
w jakimś stopniu gorszej jakości Polakami? Dlaczego
próbuje się zawstydzić i marginalizować wszystkich od-
stających od owej jednomyślnej masy? Ponieważ nad
Polską od lat wisi chmura instynktów stadnych i presja
na poddanie się zdaniu większości, z tym większą sym-
patią śledzę wszelkie doniesienia promujące tendencje
przeciwne, doceniające indywidualizm, niezależność są-
dów, nietypowość zachowań. Z tej to przyczyny ucieszy-
ła mnie wiadomość o tym, że australijscy neurobiolodzy
dowiedli, że osoby leworęczne są sprawniejsze w myśle-
niu niż praworęczna większość. Jako praworęczny powi-
nienem się chyba zmartwić, że należę do grupy tych sta-
tystycznie bardziej tę-
pych, ale co mi tam!
– z reguły nie porów-
nuję się z innymi i nie
cierpię w związku z tym
na dotkliwe komplek-
sy. Brawo zatem dla le-
woręcznych! Jeszcze kilka pokoleń temu uważano ich
przecież za rodzaj upośledzonych dziwaków, a w niektó-
rych krajach próbowano w szkołach „wyleczyć” mańku-
tów (pamiętacie jeszcze tę pogardliwą nazwę?) okłada-
niem ich kijem po lewej ręce, kiedy tylko przyszło im do
głowy wkładanie doń pióra, by pisać.
A tymczasem owa mniejszość leworęcznych cieszy się
dzięki naturze szybszymi połączeniami pomiędzy półku-
lami mózgu, dzięki czemu sprawniej gra na komputerze,
lepiej radzi sobie w ruchu drogowym i odnosi większe suk-
cesy w sporcie. Leworęcznymi byli m.in.: Beethoven ,
Paganini , Schumann , Einstein , da Vinci , Pawłow ...
Ponieważ leworęczni, jak rzekliśmy, są w mniejszości,
polskie media mogą w swoim stylu powiedzieć: „cała
Polska pisze prawą ręką”... Tym gorzej dla nas wszystkich,
bo gdyby to była prawda, to mogłoby nam zabraknąć wy-
bitnie uzdolnionej mniejszości. ADAM CIOCH
Nie wiem, z jakim rodzajem kobiet obcują w nawale zajęć posłowie, ale jest
to raczej opis gumowej lali niż kobiety z krwi i kości.
(Manuela Gretkowska)
Donald Tusk przebiera nogami, dyszy oszalałą żądzą odwetu. Zasypia i bu-
dzi się zlany potem, z myślą: kiedy wreszcie wygram wybory z Kaczyńskim
i wezmę odwet.
(Jacek Kurski)
RZECZY POSPOLITE
Zazdroszczę ministrowi Gosiewskiemu, że jest bohaterem licznych etiud filmo-
wych i filmików. Moja zazdrość jest tak wielka jak Ocean Atlantycki.
(Ryszard Czarnecki)
Rewanż leworęcznych
Z polityką to jest trochę tak jak z narkotykiem. Brakuje tego w życiu, ale
ja już jestem po ponadrocznym odwyku. I staram się nie brać, żeby nie mieć
pokusy sięgnięcia znów po tę używkę.
(Tomasz Nałęcz)
Impotencja kadrowa dotknęła prezydenta i premiera. (Donald Tusk)
W Polsce wielu jest pseudopolitycznych wariatów, nawiedzonych psychopa-
tów, różnych świrów i zwyczajnych debili. Naśladują czasem drzewa, czasem
wydaje im się, że są prorokami, krowami mlecznymi, że słyszą głosy, a cza-
sem palą swastyki czy zakładają koszulki z Leninem. (Wojciech Wierzejski)
Gdy wracam do domu, to Alik (kot premiera – dop. red.) z radości tupie,
a potem biega i cap mnie zębami za rękę. (Jarosław Kaczyński)
W Radiu Maryja skupiła się cała wielka polska dusza.
(Antoni Macierewicz)
Żyję dzięki Radiu Maryja.
(Irena Kwiatkowska)
Wybrała OH
W CIUCHCIĘ PIJANY
NOCNE GRAFFITI
ZAWIANY
NARESZCIE SPOKÓJ
RODZINNA PRZEJAŻDŻKA
O d kilkunastu lat przyucza się nas do myślenia
281225391.006.png 281225391.007.png 281225391.008.png 281225391.009.png 281225391.010.png 281225391.011.png 281225391.012.png 281225391.013.png 281225391.014.png 281225391.015.png 281225391.016.png 281225391.017.png 281225391.018.png 281225391.019.png 281225391.020.png 281225391.021.png 281225391.022.png 281225391.023.png 281225391.024.png
Nr 1 (357) 5 –11I 2007r.
NA KLĘCZKACH
5
KOLĘDA GRATIS
„Zibim” (tak go nazywano)... Po-
dobnie jak wtedy, gdy przykryte bia-
łym prześcieradłem zwłoki czeka-
ły na przyjazd karawanu. Ale na-
szemu rodakowi, który był niegdyś
nauczycielem filozofii (!) w jednym
z liceów, nie udzielono pomocy
również przed 15 laty, gdy w wy-
padku samochodowym stracił całą
rodzinę i załamał się. Wyjechał
wówczas z kraju i żył tylko z jał-
mużny, siedząc całymi dniami pod
świątynią. Z naszym sercem i wraż-
liwością nie jest, jak widać, najle-
piej. Włoscy sutannowi też się nie
popisali!
Czasem warto wziąć przykład z Wa-
tykanu, Księże Prymasie. BS
„Nie chcemy łączyć naszej po-
sługi z pieniędzmi. Ja nie świad-
czę usług, za które się płaci” – mó-
wi ks. Jacek M. Sanbak z parafii
św. Antoniego Marii Zaccari na
Stegnach w Warszawie. W ten spo-
sób sprzeciwia się wręczaniu ko-
pert z pieniędzmi podczas trady-
cyjnego chodzenia po kolędzie.
Wierni tej parafii mogą przekazy-
wać datki w kancelarii lub na tacę.
Skąd tak trzeźwe podejście do tej
bulwersującej wielu wiernych spra-
wy? Zdaniem ks. Sanbaka, wizyta
duszpasterska jest przeżyciem du-
chowym i wiąże się z błogosławie-
niem odwiedzanego domu. „Nie
chcę nigdy usłyszeć od swojego pa-
rafianina, że nie może przyjąć księ-
dza, bo nie ma na ofiarę” – wyja-
śnia kapłan. Ciekawe, czy znajdzie
naśladowców...
i budynki. Posłowi Gadzinowskie-
mu gratulujemy pomysłu, zastana-
wiamy się jednak, dlaczego komisji
nie próbowano znieść wtedy, gdy
SLD wraz z sojusznikami miało
większość w Sejmie, czyli kiedy był
cień szansy na przegłosowanie ta-
kiej likwidacji.
DWIE Z JEDNEJ
GRZYWNA
ZA BLUŹNIERSTWO
MK
Na nic zdały się ostre protesty
wielu mieszkańców poznańskich
Winograd w sprawie decyzji arcy-
biskupa Stanisława Gądeckiego ,
który na ich osiedlu z dotychcza-
sowej parafii stworzył dwie. Choć
uzasadniali, że przed laty już raz
dali ziemię i pieniądze na nowy ko-
ściół, eminencja okazał się niewzru-
szony. Nic dziwnego – ktoś prze-
cież musi zbudować nową świąty-
nię i sfinansować kolejne miejsca
pracy dla armii absolwentów se-
minarium duchownego. Czy ktoś
słyszał o bezrobotnych sutanno-
wych? No właśnie...
Telewizja publiczna RAI i pry-
watna stacja Mediaset zostały uka-
rane grzywnami przez włoski urząd
ds. komunikacji za wyemitowanie
programów, których uczestnicy „wy-
powiadali się obraźliwie o Bogu” .
Każda ze stacji musi zapłacić po 100
tys. euro grzywny za uczestników
programów reality show, którzy, jak
to określono, urazili „uczucia reli-
gijne widzów” . O ustawowej ochro-
nie uczuć niereligijnych oraz poczu-
cia zdrowego rozsądku w telewizji
włoskiej ani w żadnej innej na ra-
zie nie słychać.
ROZJECHANE GROBY
RP
W OBRONIE KOLĘD
W jednej ze szkół państwowych
w północnych Włoszech dyrekcja
zabroniła śpiewania kolęd w okre-
sie bożonarodzeniowym. W sytuacji,
w której znaczna część uczniów nie
ma nic wspólnego z chrześcijań-
stwem uznano za niestosowne dzie-
lenie dzieci pod względem wyzna-
niowym – do czego śpiewanie ko-
lęd przez część klasy niewątpliwie
by się przyczyniło. W tej sytuacji
przedstawiciele związanej z Kościo-
łem partii Silvio Berlusconiego Fo-
rza Italia podnieśli hałas, że zakaz
śpiewania kolęd jest wyrazem... prze-
śladowania katolików. To potwier-
dza starą zasadę, że jeśli Kościół
w jakimś kraju nie robi wszystkie-
go, na co ma ochotę, to z pewno-
ścią jest prześladowany. MK
AC
RP
RP
RELIKWIE
NA KOŁACH
BRAWO, KARDYNALE...
Bardzo trzeźwo zachował się
zwierzchnik Kościoła Niemiec kar-
dynał Karl Lehmann , jednoznacz-
nie potępiając inicjatorów wniosków,
jakie w Trybunale Praw Człowieka
w Strasburgu złożyło Pruskie Po-
wiernictwo w sprawie zwrotu przez
Polskę utraconych majątków. „Dla
wszystkich, którzy od dziesięcioleci
walczyli o pojednanie, jest to poli-
czek” – stwierdził kardynał.
A u nas IPN – wraz z polityka-
mi jedynie dziś słusznej władzy
– wciąż zajmuje się tylko tropieniem
agentów komunistycznych, zapomi-
nając całkowicie o zbrodniach hitle-
ryzmu. A właśnie IPN i politycy po-
winni wybić Prusakom z głowy ja-
kiekolwiek odszkodowania, bo ra-
chunku krzywd wyrządzonych Polsce
podczas II wojny światowej Niemcy
nie uregulowali do dziś. RP
ROMAN U BETANEK
Benedykt XVI podarował kar-
dynałowi Dziwiszowi pięć samo-
chodów, które wcześniej służyły pa-
pieżowi Janowi Pawłowi II . Są
wśród nich dwa pojazdy opancerzo-
ne. Wszystkie dary na kołach mają
trafić do Centrum Jana Pawła II
„Nie lękajcie się” w Łagiewnikach.
Dyrektor tej placówki – ks. Jan
Kabziński – nazwał samochody re-
likwiami, czemu sprzeciwiają się nie-
którzy mądrzejsi hierarchowie.
Ostatecznie jeden z pojazdów
trafi do zbiorów wspomnianego Cen-
trum i służyć będzie niczym ołtarz
do klękania i całowania, inne zaś
zostaną spieniężone, bo przecież nie
brakuje w Katolandzie osób, które
zapłacą każde pieniądze za święte
cacka.
Nie ustaje bunt betanek z Ka-
zimierza Dolnego. Mimo wyklucze-
nia ich z Kościoła, siostry nadal oku-
pują klasztor. Ostatnio pojawił się
u nich tajemniczy ojciec Roman
(l. 41) z Lwówka Śląskiego (także
usunięty z Krk za herezje, bo uwa-
żał się za wcielenie Chrystusa), któ-
ry pomaga rzekomo śmiertelnie cho-
rej Jadwidze Ligockiej – siostrze
przełożonej. To właśnie ona stała
się powodem buntu betanek, opo-
wiadając m.in. o swoich widzeniach
Ducha Świętego. Władze kościelne
z abp. Józefem Życińskim zwleka-
ją z ostatecznym rozwiązaniem kon-
fliktu, jednak nie wykluczają zasto-
sowania siły dla pozbycia się bun-
towniczek. Trwają przygotowania do
takiej operacji.
Proboszcz fary w Andrychowie,
ks. St. Czernik (l. 56) zbudował na
terenie dawnego cmentarza, na któ-
rym spoczywają zasłużeni dobrodzie-
je kościoła, parking. Przy okazji ka-
zał wyciąć sporo drzew. Na urzą-
dzenie obiektu miasto sypnęło z pu-
blicznej kiesy 35 tys. zł, ale zabra-
kło grosza choćby na ustawienie pa-
miątkowej tablicy poświęconej zmar-
łym. Nie pamiętano też o godnym
pogrzebaniu ludzkich szczątków, po
których jeżdżą teraz samochody. To,
co się stało przy farze, parafianie
określają dosadnie: ksiądz zhańbił
pamięć naszych przodków! Spoko
– sutannowym w Katolandzie zda-
rzyło się to już nie raz. PS
DOBRY PRZYKŁAD
PS
Zanosi się na upadek włoskie-
go odpowiednika naszego o. Tade-
usza Rydzyka – ks. Guido Tode-
schiniego , twórcy telewizji Telepa-
ce, do której jeszcze niedawno, jak
do Torunia, jeździli najbardziej zna-
ni politycy i urzędnicy Rzymu oraz
Watykanu. Okazuje się, że don To-
deschini, który stworzył swoją stację
„dzięki specjalnej interwencji bożej
opatrzności”, zatrudniał dziennika-
rzy na czarno. Dopiero teraz mówią
o tym zwalniani z pracy redaktorzy.
Watykan, który za czasów JPII wy-
nosił pod niebiosa Todeschiniego, te-
raz odcina się całkowicie od niego,
co w praktyce oznacza upadek Tele-
pace i zawodową śmierć jej twórcy.
BS
STARSZY
OD JERYCHA!
ADIOS, VATICANO!
MISS W HABICIE
Powoli, acz skutecznie rozcho-
dzą się drogi Hiszpanów i Watyka-
nu. Co prawda jeszcze 78 proc. po-
tomków konkwistadorów uważa się
za katolików, ale do kościołów za-
gląda regularnie zaledwie 17 proc.
z nich. Najbardziej alarmujące dla
Kościoła dane dotyczą jednak mło-
dego pokolenia – zaledwie 3,8 proc.
„pokolenia Jana Pawła II” fatyguje
się jeszcze na msze.
Czegoś takiego jeszcze u nas nie
było! Krakowskie siostrzyczki ser-
canki wspólnie z Wydawnictwem św.
Stanisława wypuściły na rynek nie-
typowy kalendarz, który sprzedaje
się na pniu. Zawiera zdjęcia urodzi-
wych zakonnic, a przy okazji rekla-
muje różnorakie zakony. Pomysło-
dawczynie kalendarza mówią wprost,
że nie są zacofane i na co dzień
– choć ubrane w habity – zachowu-
ją się jak normalne kobiety. Kra-
kowska kuria inicjatywę siostrzyczek
nazywa „dobrym pomysłem”. Ka-
lendarz cieszy się szczególną popu-
larnością wśród księży. BS
Radziejów – kilkutysięczne po-
wiatowe miasteczko w wojewódz-
twie kujawsko-pomorskim – nie tyl-
ko szczyci się powierzeniem opiece
świętemu Janowi Chrzcicielowi
(uchwała Rady Miasta z dn. 24
czerwca 2005 r.), ale również przy-
pisuje swoje założenie... biblijnym
prarodzicom. Jak głosi miejscowa
legenda, po wygnaniu z raju Adam
i Ewa długo tułali się po ziemi za-
nim w końcu dotarli na Kujawy. Kie-
dy zatrzymali się akurat na wzgó-
rzu, na którym rozciąga się dzisiej-
szy Radziejów, Adam, zupełnie nie
wiedząc, co dalej czynić, miał się
zwrócić do Ewy słowami: „Radź,
Ewo!”. I tak powstał gród Radzie-
jewo, późniejszy Radziejów. Poza
tym wszyscy są zdrowi. AK
JASIENICA
POD STRZECHY
Spór o spuściznę po wielkim
pisarzu Pawle Jasienicy ma się ku
końcowi. Warszawski sąd przyznał
wreszcie całość praw do książek pi-
sarza jego córce Ewie Beynar-Cze-
czot, eliminując z tej kilkudziesię-
cioletniej wojny spadkowej syna dru-
giej żony pisarza.
Okazała się ona agentką SB
działającą na szkodę autora „Pol-
ski Jagiellonów”. Sąd kierował się
„względami moralnymi” oraz naj-
bliższym stopniem pokrewieństwa
ze spadkodawcą, a także chęcią za-
pewnienia czytelnikom dostępu do
książek wielkiego pisarza. Jasieni-
ca zmarł w 1970 r., i od wielu lat
nie wznawiano żadnych jego ksią-
żek. Jeśli wyrok warszawskiego są-
du uprawomocni się, książki Jasie-
nicy znów trafią na maszyny drukar-
skie, a potem pod strzechy. PS
AC
SZLABAN
DLA KOŚCIOŁA
Poseł Piotr Gadzinowski
z SLD zapowiada złożenie w Sej-
mie projektu ustawy likwidującej ko-
ścielno-rządową Komisję Majątko-
wą. Ten kuriozalny twór, w którym
przedstawiciele Kościoła od 17 lat
są sędziami we własnej sprawie, roz-
daje sobie tysiące hektarów ziemi
KLOSZARD
Przed kościołem św. Karola
w samym centrum Rzymu zamarzł
polski kloszard. Żaden z Włochów
(ani Polaków!) nie zainteresował
się umierającym z głodu i zimna
281225391.025.png 281225391.026.png 281225391.027.png 281225391.028.png 281225391.029.png
Zgłoś jeśli naruszono regulamin