PRO LIFE - Ulotka A3 - Antykoncepcja prowadzi do aborcji.pdf

(77 KB) Pobierz
antykoncepcja prowadzi do aborcji.qxd
Wysoka zawodność
antykoncepcji (głównie
wśród młodzieży):
– 50% nastolatków mieszkających razem do−
świadcza zawodności w ciągu roku stosowania
antykoncepcji (a 30% wciągu roku zarażą się cho−
robą przenoszoną drogą płciową) (Dinerman L.,
Wilson M., Duggan A., Joffe A., Archives of Pedia−
trics & Adolescent Medicine, 1995, 149 No. 9).
– 47% młodocianych niezamężnych kobiet
mieszkających razem z partnerem doświadcza
zawodności środka antykoncepcyjnego (Ha−
ishan Fu, Darroch J., Haas T., Rajnit N., Family
Planning Perspectives, 1999, 31 (2): 56−63).
Zawodność antykoncepcji wśród niezamężnych nastolatków w ciągu roku (w proc.)
na podstawie badania National Survey of Family Growth 1995 (przeprowadzonego
na 10 847 kobietach w USA) (Haishan Fu, Darroch J., Haas T., Rajnit N., 1999, op. cit.).
Dla mnie to był wyrok. Zadzwoniłam
do Andrzeja. Nie wierzył. Myślał, że żartu−
ję. Że sprawdzam, jak się zachowa. Prze−
cież brałaś tabletki, powtarzał. Przecież
miało być spoko… Tej nocy nienawidzi−
łam świata. Siebie. Z rozpaczy wyłam do
samego rana. Dlaczego, skoro tak bardzo
dbałam o to, aby nie wpaść. Ciągle fasze−
rowałam się prochami, uważałam i co?
I będę łazić z brzuchem. Będą mnie wyty−
kać palcami. Nie pójdę na studia. Zostanę
tu na zawsze. Z dzieckiem, z mężem, z by−
le jaką pracą. Nigdy i nigdzie się nie wy−
rwę. No, bo przecież nie usunę ciąży. Nie
zabiję własnego dziecka. Nie dlatego, że
jestem taka wierząca. Nie jestem. Ale usu−
nąć? Nie. To niemożliwe… Jakieś takie…
nieprzyzwoite. Następnego dnia rozma−
wiałam z Andrzejem. Co teraz? Kiedy po−
wiemy rodzicom? – pytałam. Mówiłam
coś o studiach zaocznych, o pomocy ro−
dziców. Andrzej milczał. Usuń – usłysza−
łam w końcu. Usuń, dam kasę – powtó−
rzył. Nie wierzyłam własnym uszom. Po−
czułam ścisk w gardle. Nie mogłam wy−
krztusić żadnego słowa. Niczego. On ze
łzami w oczach zapewniał, że mnie kocha.
I że jeśli ja kocham jego, to muszę tak zro−
bić. Nie możemy mieć dziecka – tłuma−
czył. Musimy zdać na studia. Realizować
marzenia. Znaleźć dobrą pracę. Wtedy bę−
dziemy mieli dziecko. Dużo dzieci. Bo on
je uwielbia. Ale nie teraz. Nie teraz! Bo
ugrzęźniemy, utoniemy… To dla mojego
dobra. Wyłącznie. A jak nie usunę, zosta−
wi mnie. Odejdzie. Nie jest gotowy na pie−
luchy. Wmawiał mi, że ja też tak myślę, że
powtarza tylko moje słowa, bo ja sama
chcę usunąć. Znacznie później zrozumia−
łam, że mnie szantażował. Za późno.
w stanie to zrobić. I nie chrzań, że każda ko−
bieta zrozumie. Nieprawda! Zobacz, miałam
tylko 18 lat, wielkie plany, marzenia. Chcia−
łam je realizować. Ale byłam w ciąży. Z fa−
cetem, którego kochałam, a który nie poko−
chał naszego dziecka. Nie chciałam usuwać.
Wiedziałam, że to zmieni moje życie, ale nie
chciałam. A on mi wmawiał, że powinnam
to zrobić. Tym bardziej, że sama tego chcę.
I w końcu mu uwierzyłam! Uwierzyłam, że
chcę zabić. Że to moja decyzja. Że tak bę−
dzie dla nas lepiej. Andrzej był przy mnie ca−
ły czas. Twierdził, że nigdy mnie nie zosta−
wi, a o tym incydencie (tak, incydencie)
szybko zapomnimy. Oficjalnie nie można
u nas dokonywać aborcji. Ale nie ma z tym
problemu. Wystarczy mieć forsę. Nie wiem,
skąd Andrzej miał pieniądze na zabieg. Wo−
lałam nie pytać. To on załatwił wszystko
z lekarzem z prywatnej kliniki w innym mie−
ście. Tam miałam pozbyć się kłopotu.
Okropnie się bałam. Z nikim prócz Andrzeja
nie mogłam o tym rozmawiać. Próbowałam
się modlić, ale było mi głupio. Modlić się
przed czymś takim… W nocy przed zabie−
giem dręczyły mnie koszmary. Wszędzie
było pełno krwi. Teraz myślę, że to były mo−
je wyrzuty sumienia. Andrzej przyjechał po
mnie rano samochodem. Rodzice nie wni−
kali, dokąd jedziemy. Bardzo ufali mojemu
chłopakowi. W gabinecie było mi zimno.
Przyszedł anestezjolog. Mówił, że nie będę
niczego czuła. Słyszałam odgłos odkłada−
nych metalowych narzędzi lekarskich. Trzę−
słam się z zimna. A może ze strachu. Nie
mogę. Nie mogę mówić, co było potem…
Obudziłam się na sali. Andrzej siedział
obok. Głaskał mnie po głowie. Skarbie,
wszystko będzie dobrze, kocham cię
szeptał. Nie dałam rady mówić. Ani płakać.
łam na ulicy z daleka, bo jakiś ból nie po−
zwalał mi oddychać. Ściskał za gardło.
Zmuszał do ucieczki. Nie śmiałam się tak
radośnie jak przedtem. Rodzice mówili, że
spoważniałam. I że to taki stres przed ma−
turą. A ja nie mogłam powiedzieć im
prawdy. Choć tak bardzo chciałam przytu−
lić się do matki. Wypłakać się w rękaw.
Wyżalić. Zajęłam się nauką. W końcu za
kilka miesięcy miałam zdawać na prawo.
Andrzej też stukał. Na randkach aż do znu−
dzenia zapewniał o swoich uczuciach. Po−
wtarzał, że postąpiłam słusznie. Tak, jak
powinnam. Byłam mu wdzięczna za
wsparcie. I bardzo go kochałam. Matura
poszła gładko. Egzaminy wstępne też.
W Warszawie wynajęliśmy razem miesz−
kanie. O aborcji nie mówiliśmy. Ta sprawa
wracała tylko wtedy, gdy w nocy budziły
mnie koszmary. Andrzej przytulał mnie
i uspokajał. Aż do tego dnia… To był gru−
dzień, paskudna pogoda. Miałam doła.
Andrzej wrócił z zajęć. Milczał. A potem
zaczął się pakować. Ot, tak, po prostu…
Jak gdyby nigdy nic. Wyprowadzał się.
Dokąd? Dlaczego? Nie odpowiadał. Błaga−
łam, żeby wyjaśnił. Co zrobiłam, że mnie
tak karze. Przecież ja tak cię kocham. Dla
ciebie usunęłam ciążę – krzyczałam. Sama
tego chciałaś – mówił bezładnie . Nie
wiem, co czuję. Muszę od ciebie odpo−
cząć . A potem usłyszałam coś strasznego.
Ohydnego. Powiedział, że nie może być
z kimś, kto zabił dziecko. Przestałam pła−
kać. Wrzeszczałam, że ma się wynieść.
Zejść mi z oczu. Tamtej nocy myślałam, że
umrę. I chciałam umrzeć. Znów nienawi−
dziłam siebie. Minęło trochę czasu, zanim
się pozbierałam. Ale czas nie goi wszyst−
kich ran…
niski status socjoekonomiczny wyższy status socjoekonomiczny
Metoda
antykoncepcji
Pigułka
nie mieszkający
razem
12,9
Mieszkający
razem
48,4
nie mieszkający
razem
7,6
Mieszkający
razem
31,4
Prezerwatywa
23,2
71,7
14,0
51,3
Z danych opublikowanych przez Amerykańską Akademię Pediatrii w „Pediatrics” (Vol. 104, Novem−
ber 1999) wynika, że zawodność stosowania hormonalnej pigułki antykoncepcyjnej u nieletnich ko−
biet jest kilkanaście razy wyższa w stosunku do zawodności u kobiet dojrzałych i dochodzi do 15 proc.
Skuteczność antykoncepcyjna prezerwatyw: odsetek (%) kobiet zachodzących
w ciążę podczas stosowania prezerwatyw przez rok.
Źródło
Skuteczność
w warunkach
idealnych
Skuteczność
w warunkach
typowych
· W BMJ (British Medical Journal) opisa−
no badania, wykazujące, że 52% osób bada−
nych zdarzyło się pęknięcie lub ześlizgnięcie
prezerwatywy w ciągu 3 miesięcy przed bada−
niem (Kelly J., A. Grazioli, BMJ, 1996, 312).
· W Stanach Zjednoczonych 25−47% za−
pomina zażyć przynajmniej jedną pigułkę an−
tykoncepcyjną w ciągu cyklu. Z badań francu−
skich wynika, że 27% badanych kobiet zapo−
mniało zażyć pigułkę w ciągu 4 tygodni. Gdy
badania tego problemu prowadzono nie na
podstawie opinii kobiet, lecz regularność sto−
sowania pigułki antykoncepcyjnej mierzono
elektronicznie, wykazano, że jedynie 19−33%
kobiet nie zapomniało zażyć pigułki w ciągu
miesiąca (w porównaniu do liczby opartej na
deklaracjach kobiet: 53–59%) (Moreau C.,
Bouyer J., Gilbert F., Perspectives on Sexual
and Reproductive Health, 2006, 38).
· „W Stanach Zjednoczonych 60 proc. ciąż
(3,1 mln rocznie) to ciąże nieplanowane. 47
proc. z tych ciąż powstaje, gdy kobieta stosu−
je antykoncepcję. Tak wysoki wskaźnik jest
szczególnie zaskakujący wobec niskiej zawod−
ności przypisywanej długoterminowym meto−
dom antykoncepcyjnym oraz wobec faktu, że
antykoncepcję doustną stosuje 73 proc.
wszystkich Amerykanów stosujących anty−
koncepcję w ogóle” (Potter L. S., Obstetrics
&Gynecology, 1996, Vol. 88, No 3, Suppl).
· „W ciągu całego życia statystyczna kobie−
ta doświadczy 1,8 raza zawodności środków
FDA (Consumer−Friendly Birth Control Information) 1997
The Alan Guttmacher Institute−AGI (Facts in Brief) 2000
CDC, MMWR 48 (47); 1073−80, 1999
WHO Fact Sheet No. 243, June 2000
3%
3%
3%
14%
16%
14%
10–14%
Zawodność antykoncepcyjna prezerwatyw w określonych grupach (liczona jako liczba
niezaplanowanych ciąż występujących u 100 kobiet stosujących prezerwatywy w ciągu roku)
KOBIETY UBOGIE
zamężne
niezamężne, nie żyjące
w konkubinacie
żyjące w konkubinacie
wiek
<20
23,1
20−24
20,6
25−29
16,6
>=30
10,7
<20
23,2
20−24
22,7
25−29
23,6
>=30
14,9
<20
71,7
20−24
41,1
25−29
23,7
>=30
19,5
KOBIETY ŚREDNIOZAMOŻNE
zamężne
niezamężne, nie żyjące
w konkubinacie
żyjące w konkubinacie
wiek
<20
13,9
20−24
12,3
25−29
9,8
>=30
6,2
<20
14,0
20−24
13,7
25−29
14,3
>=30
8,8
<20
51,3
20−24
26,1
25−29
14,3
>=30
11,7
źródło: Family Planning Perspective, 1999, 31 (2)
antykoncepcyjnych” (Trussell J., Vaughan B.,
Family Planning Perspectives, 1999, 31 (2)).
czętych dzieci i późniejszymi cierpieniami fi−
zycznymi i psychicznymi kobiet−matek (syn−
drom postaborcyjny).
Uwierzyłam, że chcę zabić
Usiłujesz mnie zrozumieć? Nie możesz.
Tylko ktoś, kto był w takiej sytuacji, jest
Czas nie goi ran
Nie myślałam o tym, co zrobiłam. Nie
byłam w stanie. Kobiety z wózkami omija−
wysłuchała Aga Trojan
źródło: „Cogito”, nr 19/03 (206),
str. 20–21
Musimy z mocą podkreślać, że antykon−
cepcja nie tylko nie prowadzi do zmniejszenia
liczby aborcji, lecz do jej zwiększenia, a jej
promowanie skutkuje wzrostem zabójstw po−
dr inż. Antoni Zięba
Prezes Polskiego Stowarzyszenia
Obrońców Życia Człowieka
Aborcja boli na zawsze
moi znajomi postanowili się zająć wszystkim
sami. Czułam się jak ktoś patrzący na to
wszystko z zewnątrz, jakby to w ogóle mnie
nie dotyczyło, jakby chodziło o kogoś innego.
Nie oskarżam teraz nikogo, oni po prostu ro−
bili to, co uważali za najlepsze. Dlatego teraz
wiem, że tak ważne jest, by ludzi uczyć
i uświadamiać o tym, co naprawdę jest dobre!
Znalazłam się w Cleveland, u znajomych,
którzy zawieźli mnie do kliniki aborcyjnej. Mo−
je serce mówiło mi wtedy, że robię źle, jednak
rozsądek podpowiadał to, do czego namawia−
li inni.
Zostałam sama w klinice, wzięto ode mnie
200 dolarów, poddano testowi ciążowemu
i przydzielono metalową szafkę, taką jak na pły−
walni. Dostałam papierową jednoczęściową pi−
żamę. Wszystko wokół było zimne, personel za−
chowywał się w sposób mechaniczny i formalny.
Świadectwa
Musiałam mieć pewność, że nic się nie zda−
rzy. Kiedy w październiku spóźniał mi się
okres, tłumaczyłam to przemęczeniem. Te
ciągłe powtórki, klasówki – myślałam. Poza
tym złapałam paskudną anginę. Wreszcie
dostałam okresu. Był krótszy i skąpszy niż
zwykle, ale nie zwróciłam na to uwagi. Prze−
męczenie i choroba rozwalają organizm.
W listopadzie okresu już nie miałam. Dla
świętego spokoju poszłam do lekarza.
O tym, jak wielkim nieszczęściem w ży−
przy twoich zarobkach?”, „Przecież masz już
jedno dziecko do wyżywienia”, „Z czego zapła−
cisz za poród i pobyt w szpitalu?”. Miałam
okropny zamęt w głowie, nikt mnie nie wsparł,
nie przytulił, nie zapytał, co czuję. A wystar−
czyłaby choć odrobina miłości czy wsparcia...
Znajoma, która 25 lat wcześniej poddała
się nielegalnej aborcji, pierwsza podsunęła mi
to rozwiązanie. Przecież teraz aborcja jest już
legalna i „bezpieczna”. I choć ona sama na
skutek aborcji nie mogła mieć dzieci, bardzo
mnie do niej namawiała. Czułam się jak w po−
trzasku. Nie było czasu na myślenie...
Byłam kompletnie zdezorientowana i ogłu−
piona, nie wiedziałam, co robić. W tej sytuacji
Zabiłam dziecko
ciu kobiety jest aborcja i jak tragiczne
powoduje konsekwencje, mówi świa−
dectwo Carolyn, opublikowane w książce
„Aborted Women. Silent no more”.
To było 10 lat temu. Zaszłam w ciążę. Byłam
rozwiedziona i faktycznie samotna. Pierwszą mo−
ją reakcją była panika. Miałam już 4−letnią córkę,
pracowałam tylko dorywczo, więc niewiele zara−
białam. Ojciec dziecka, kiedy dowiedział się, że je−
stem w ciąży, wycofał propozycję małżeństwa.
Byłam bez środków do życia, bez ubezpieczenia
i nie wiedziałam, gdzie szukać pomocy.
Kiedy zwracałam się do znajomych, każdy
mi mówił coś innego: „Z czego się utrzymasz
K ujonem zostałam z musu. Wiedza
była moją jedyną szansą na wyrwa−
nie się z małego miasteczka. Szansą
na lepsze życie. Dlatego po maturze chcia−
łam zdawać na prawo. Nie wyobrażałam so−
bie, że cokolwiek pokrzyżuje moje plany.
Ale kujonom też zdarza się miłość. Pięk−
na, mądra, odpowiedzialna. Andrzej, mój fa−
cet, uczył się w technikum. Prócz uczucia łą−
czył nas wspólny plan: zdać maturę i wyje−
chać na studia w wielki świat. On wybierał
się na warszawską politechnikę, ja na wyma−
rzone prawo. Dlatego nasz związek oparli−
śmy na zasadzie: uczucie jest ważne, ale na−
uka ważniejsza. To nasza szansa. Oczywi−
ście, spotykaliśmy się. Kino, czasami impre−
za albo seks, kiedy Andrzej miał wolną cha−
tę. Cały czas brałam tabletki antykoncepcyjne.
Wyrok dożywocia
Ginekolog nie miał wątpliwości. Ciąża.
Siódmy tydzień. Tłumaczył, dlaczego tablet−
ki nawaliły. Że antybiotyki, choroba…
Zapraszamy na stronê internetow¹ Polskiego Stowarzyszenia Obroñców ¯ycia Cz³owieka: www.pro-life.pl
Zapraszamy na stronê internetow¹ Polskiego Stowarzyszenia Obroñców ¯ycia Cz³owieka: www.pro-life.pl
256368303.001.png
Żadnego współczucia, żadnego wsparcia. Jak
w jakiejś fabryce. Kazano mi czekać na wywo−
łanie w małej poczekalni. Potem przeprowa−
dzono mnie do innego pomieszczenia, kazano
położyć się na stole i włożyć stopy w coś w ro−
dzaju strzemion. Wszystko było tak zimne, że
miałam dreszcze. Jeszcze nigdy tak się nie ba−
łam i nie byłam taka samotna. Okazało się, że
zabieg, który miał być bezbolesny, wcale taki
nie był. Kiedy wyrywano ze mnie dziecko, ból
stał się tak nieznośny, że z oczu popłynęły mi
łzy. Kazano mi leżeć spokojnie i obiecywano,
że „to zaraz się skończy”. Po aborcji kazano mi
przejść do innego pokoju, gdzie pozwolono mi
położyć się na pół godziny, po czym kazano
wstać i pójść. Poszłam do szafki i ubrałam się.
Miałam się zgłosić do lekarza rodzinnego za
sześć tygodni. Zapytałam, czy mogę zadzwo−
nić po kogoś. Odpowiedziano, że szpital nie
ma telefonu na użytek pacjentek i że mogę za−
dzwonić z budki na zewnątrz.
Wyszłam na ulicę. Był zimny, listopadowy
dzień. Kiedy czekałam przed kliniką na samo−
chód, byłam zmarznięta, czułam nudności, za−
wroty głowy, samotność i pustkę. Podjechała
po mnie znajoma ze swoją przyjaciółką. Je−
chały właśnie na lunch do restauracji, więc
byłam zmuszona im towarzyszyć. Chciałam
po prostu z kimś być. Po dwóch dniach ktoś
ze znajomych odstawił mnie z powrotem do
domu i dosłownie zostawił przed drzwiami
mieszkania. Ciekawe, że tyle osób było goto−
wych, żeby mi doradzać przed aborcją, a po
wszystkim zostałam kompletnie sama...
Wszystko, co nastąpiło później, przypomi−
nało bardziej koszmar niż rzeczywistość.
W nocy śniło mi się moje własne, zabite dziec−
ko... Zaczęłam pić, doszłam do pięciu butelek
alkoholu tygodniowo. Czasem nie jadłam
przez kilka dni, a potem, zmusiwszy się do je−
dzenia, wymiotowałam wszystko, co wcze−
śniej zjadłam. W końcu poszłam do lekarza
i okazało się, że po aborcji wdała się infekcja
dróg rodnych. Lekarz zaczął mnie leczyć, lecz
nic nie skutkowało. Kiedy opowiedziałam mu
o nocnych koszmarach i o moim rozstrojeniu
nerwowym, zapisał środki uspokajające. Żad−
nej pomocy, żadnej rady – po prostu tabletki...
Brałam tabletki uspokajające na noc, żeby
móc spać, i tabletki pobudzające na dzień, że−
by się jakoś trzymać. Cztery razy świadomie
przedawkowałam, próbując się zabić. Nie są−
dzę, żebym naprawdę chciała wtedy umrzeć,
po prostu chodziło o to, żeby mną się ktoś za−
jął, wysłuchał, wsparł. Chciałam, żeby to cier−
pienie się wreszcie skończyło. Lekarz próbo−
wał leczyć poaborcyjną infekcję coraz to no−
wymi sposobami, ale bez skutku. Zmieniałam
lekarzy jednego po drugim i w końcu musia−
łam się poddać operacji chirurgicznej, bo in−
fekcja uszkodziła szyjkę macicy. Na krótko po−
czułam się lepiej.
W końcu poznałam mężczyznę, który dzisiaj
jest moim mężem. Dzięki jego miłości iwsparciu
zaczęłam swoje życie jakoś składać na nowo.
Razem zaczęliśmy chodzić do kościoła, gdzie
wreszcie spotkałam Chrystusa, mojego Zbawcę.
On przebaczył mi to, co zrobiłam, ale upłynęło
wiele czasu, zanim byłam zdolna wybaczyć sa−
ma sobie. Po długim okresie duchowej śmierci
idoświadczenia prawdziwego piekła powróciłam
wreszcie do życia. Fizyczne skutki aborcji dawa−
ły jednak ciągle znać o sobie: spadek odporno−
ści, ciągle nowe infekcje, guzki, endometrioza.
W końcu lekarze stwierdzili, że wyleczenie jest
niemożliwe i dlatego byłam zmuszona poddać
się operacji usunięcia macicy. Po 10 latach za−
płaciłam wreszcie swój „rachunek” za aborcję.
Kiedy spoglądam wstecz, myślę, że jeśli
wtedy znalazłabym wokół siebie miłość, zro−
zumienie i wsparcie, a przede wszystkim rze−
telną znajomość faktów związanych z aborcją,
nigdy bym się na nią nie zdecydowała. Abor−
cja boli, boli już na zawsze. Sądzę, że stowa−
rzyszenia kobiet, które poddały się aborcji, po−
winny być dużo głośniejsze. Mamy prawo
ostrzegać przed tym bólem.
A świadomość, że miliony kobiet przeży−
wają ten sam koszmar, który ja przeszłam,
rozdziera mi serce.
Antykoncepcja
65% stosowało antykoncepcję (21% stoso−
wało pigułkę antykoncepcyjną, 9% spiralę,
12% prezerwatywę a 23% inną metodę) (Ba−
jos N., Leridon H., Goulard H., Oustry P., Job−
−Spira N., Human Reproduction, 2003, Vol.
18, No. 5).
Australia – Nowa Zelandia
Większość kobiet, która poddaje się abor−
cji, używa w chwili poczęcia środków anty−
koncepcyjnych – dowodzą uczeni z australij−
skiego Uniwersytetu Flinders w Adelajdzie.
Badanie przeprowadzone wśród 3,4 tys.
kobiet przeczy teorii mówiącej, że najlepszym
sposobem na ograniczenie liczby aborcji jest
szeroko dostępna antykoncepcja.
Profesorowie Wendy Abigail, Charmaine
Power i Ingrid Belan wykazali, że około
70 proc. uczestniczek badania, które dokona−
ły w ciągu ostatnich 10 lat aborcji w jednej
z klinik w Adelajdzie, używało środków anty−
koncepcyjnych w chwili poczęcia dziecka. 36
proc. przyznało, że ich partnerzy używali pre−
zerwatywy, 28 proc. respondentek uciekało
się do różnych hormonalnych środków anty−
koncepcyjnych, a 3 proc. stosowała naturalne
metody regulacji poczęć („Australian and New
Zealand Journal of Public Health”, 2008, 32
(3), 230−237).
w mediach, promuje się fałszywy
pogląd, jakoby poprzez antykoncep−
cję można było wyeliminować aborcję. Praw−
dą jest, że promowanie stosowania środków
antykoncepcyjnych oraz powszechne ich sto−
sowanie, prowadzi w skali społecznej nie do
spadku, lecz do wzrostu liczby aborcji. Trze−
ba podkreślić, że niektórzy błędnie określają
środki wczesnoporonne jako antykoncepcyj−
ne np. „the morning after pill” (tzw. pigułkę
po stosunku), RU−486 czy spiralę wewnątrz−
maciczną (IUD), czy też pod określeniem „re−
gulacja miesiączki” ukrywają aborcję. Ta
błędna klasyfikacja powoduje zafałszowanie
statystyk, które np. w Holandii wykazują sto−
sunkowo niską liczbę aborcji – wskutek po−
minięcia abortywnego działania spiral i pigu−
łek hormonalnych.
Poniżej podajemy tylko kilka wypowiedzi
ekspertów (zarówno tych opowiadających
się za ochroną życia ludzkiego od poczęcia,
jak i tych, którzy akceptują aborcję), jedno−
znacznie wskazujących na związek przyczy−
nowo−skutkowy między antykoncepcją
a aborcją.
Prof. dr Janet E. Smith
z Uniwersytetu w Dallas w USA:
„Istotną różnicą pomiędzy antykoncepcją
a naturalnym planowaniem rodziny jest fakt,
że kobiety poddające się aborcji w większo−
ści stosowały antykoncepcję, natomiast ko−
biety, które stosują naturalne metody plano−
wania rodziny, prawie nigdy nie usuwają cią−
ży. Te, gdy zachodzą w nieplanowaną ciążę,
w pełni ją akceptują.
Antykoncepcja usuwa ze stosunku sek−
sualnego element prokreacji. Sprawia, że
ciąża wydaje się raczej wypadkiem niż natu−
ralną konsekwencją, na którą ludzie odpo−
wiedzialni powinni być przygotowani. Wte−
dy aborcja staje się rozwiązaniem problemu
niechcianej ciąży. Antykoncepcja umożliwia
utrzymywanie stosunków seksualnych tym
kobietom, które nie są gotowe na zajmowa−
nie się dzieckiem. Kiedy zachodzą w ciążę,
mają pretensje do nienarodzonego dziecka
za to, że wkroczyło w ich życie i uciekają się
do aborcji. (...)
Jest faktem, że ten sam system przekonań
i postawa psychologiczna, która dopuszcza an−
tykoncepcję, chętnie również dopuszczają abor−
cję”. (cyt. za: Smith J. E., The connection be−
tween contraception and abortion , The Rescuer,
Vol. VII, No 4, 1993).
Dla potwierdzenia przytoczonych powyżej
stwierdzeń ekspertów prezentujemy kilka da−
nych statystycznych:
Carolyn
źródło: „Miłujcie się!”
Kochajmy życie od momentu poczęcia
Szwajcaria
„Według danych Centrum Informacji
o Rodzinie i Antykoncepcji (CIFERN), odsetek
kobiet stosujących pigułki antykoncepcyjne
i prezerwatywy oraz zgłaszających się do
aborcji w 1990 r. wyniósł 49 proc., a w 1992
aż 73 proc.” (cyt. za: „Medizin und Ideologie”
nr 1/2002, s. 45)
miłości, jaką ofiarowała swojemu dziec−
ku moja młodsza siostra. Dedykuję je
wszystkim, którzy nie przyjęli nowego życia ja−
ko daru od Boga. Dedykuję tym wszystkim,
którzy uważają, że człowiekiem stajemy się od
momentu narodzenia, a nie od poczęcia. Dedy−
kuję tym, którzy twierdzą, że aborcji należy do−
konywać, jeżeli poród zagraża życiu matki.
Cała moja rodzina mieszka na terenie Biało−
rusi, z pochodzenia jesteśmy Polakami. Pro−
blem aborcji we wszystkich byłych republikach
Związku Radzieckiego w zasadzie nie istnieje.
Zabieg przerwania ciąży stawia się na równi
z rozgnieceniem muchy na szybie. To nic wiel−
kiego, przecież to nie morderstwo! Prawo ze−
zwala, a więc jest przyzwolenie. System zrobił
swoje! W ramach dygresji – w Polsce też zrobił
swoje, a i tak tęsknią niektórzy za jego powro−
tem. Ciekawe, o ile mniej się nas będzie rodzić?
Siostra moja już od dzieciństwa miała pro−
blemy zdrowotne. Szczególnie dokuczały jej
nerki. Może i częste choroby, jakie przecho−
dziła, przyczyniły się do tego, że wybrała za−
wód pielęgniarki. Moja siostra jest osobą ra−
dosną i pełną pogody ducha. Pamiętam jej ra−
dość i szczęście, kiedy to w 1993 roku wycho−
dziła za mąż. Przyznam, że trochę się o nią ba−
łem, miała dopiero 20 lat, więc zastanawiałem
się, czy to nie za wcześnie. Czy podoła trudnej
roli matki i żony. Przecież życie jest takie cięż−
kie w biednej Białorusi, tutaj niewiele się zmie−
niło i nadal z trudem starcza środków na życie.
Od dnia ślubu siostry minęły trzy lata. Nie−
stety, przez ten czas nie widywałem jej często,
kontynuowałem bowiem studia teologiczne
w Polsce.
Ciąża Aliny była bardzo trudna. Schorowa−
ne nerki szybko zaczęły dawać znać o sobie.
Musiała być hospitalizowana. Po powrocie do
domu zastała ją śmierć kochanej babci. Przeży−
ła ją tak bardzo, że podczas pogrzebu doznała
nagłego pogorszenia stanu zdrowia. Bardzo
wysoka temperatura, ból nerek, nóg, oczu
i w końcu głębokie omdlenie, spowodowały, że
siostra ponownie trafiła do szpitala. Tam lekarz
dyżurny zapytał wprost mamę, która pojechała
wraz z Aliną, kogo ma ratować: córkę czy jej
dziecko. Przez całą noc pytanie to nie dawało
spokoju naszej mamie. Po długiej modlitwie
i głębokim przemyśleniu sytuacji, mama przy−
pomniała sobie o znajomym doktorze, który za−
pewne starałby się pomóc obojgu pacjentom.
Tymczasem w szpitalu lekarz rozpoczął prze−
konująco namawiać moją siostrę na dokonanie
zabiegu aborcyjnego. Swój wywód zakończył
jednym zdaniem: „Jeśli nie zgodzisz się na za−
bieg, nie będę się zabierał za leczenie, nie chcę ry−
zykować i bawić się twoim życiem, młoda da−
mo”. Potem rozpoczęły się przekonywania pielę−
gniarek: „Sama zginiesz i będziesz miała kalekie
dziecko.”, „Kto ci wydał dyplom pielęgniarki, sko−
ro tak postępujesz?”, „Jesteś młoda, dużo jesz−
cze będziesz miała dzieci, ratuj najpierw siebie”.
Uparte „nie” siostry doprowadziło cały per−
sonel do złości i wręcz szału. Alina odmówiła
również brania leków przeciwbólowych, do cza−
su przybycia znajomego lekarza.
Płakałem, gdy czytałem list naszej mamy,
w którym pisała: „... Weszłam do sali, gdzie le−
żała Alinka, tak, że ona mnie nie widziała. Gła−
skała swój brzuszek i przez łzy bólu mówiła do
dziecka: „... Kochanie, widzisz mama też cierpi,
proszę uwierz, wszystko będzie dobrze...” .
Wszystko zakończyło się rzeczywiście do−
brze. Po przybyciu znajomego lekarza rozpoczę−
ło się leczenie w niewielkim stopniu farmakolo−
giczne. Za trzy miesiące Alina urodziła zdrową
i piękną córeczkę Marysię.
Po pewnym czasie napisała do mnie: „Nie
wiem, co bym zrobiła, gdybym straciła to
dziecko. Cały czas prosiłam Boga, aby ono
mogło narodzić się zdrowe i normalne”.
Dzisiaj Marysia ma już dwa latka, jest po−
godnym i radosnym dzieckiem. Wszyscy się
nią bardzo cieszymy. Jest również bardzo
zdolna i inteligentna, np. umie na pamięć cały
pacierz.
W czasie mojego ostatniego pobytu w domu
rodzinnym Alina powiedziała do mnie: „Zobacz,
gdybym wtedy posłuchała ludzi i medycyny, to
nie byłoby wśród nas Marysi”.
Dziękuję Bogu za to, że tak hojnie obda−
rzył moją siostrę wiarą, nadzieją i miłością.
Bardzo kocham Alinę i jej dziecko. Są dla mnie
wzorem przezwyciężenia cierpień i nadziei,
wbrew wszelkiej nadziei.
Prof. dr Christopher Tietze
jeden z najbardziej
doświadczonych statystyków
zajmujących się
tematem aborcji na świecie:
„Należy oczekiwać wysokiej korelacji
pomiędzy doświadczeniem aborcyjnym
a doświadczeniem antykoncepcyjnym
w przypadku populacji, w których zarówno
antykoncepcja, jak i aborcja są dostępne.
(...) Większe prawdopodobieństwo posia−
dania doświadczenia aborcji występuje
u kobiet, które stosują antykoncepcję”.
(cyt. za: Clowes Brian, Facts of Life , Human
Life International, Front Royal, Virginia
1997, p. 58)
Wielka Brytania
W ośrodku aborcyjnym M. Stopes w Le−
eds, w ciągu 5 lat zapytano 4666 kobiet, które
poddały się aborcji, o przyczynę ich zajścia
w ciążę. 46,6 proc. odpowiedziało, że zaszły
w ciążę wskutek zawodności prezerwatyw.
(por. British Journal of Family Planning , 22,
1996, 6−8)
Jedną z przyczyn aborcji–zabijania poczętych
dzieci jest propagowanie przez media fałszywego
mitu o rzekomej prawie stuprocentowej skutecz−
ności antykoncepcyjnych środków. Wielu, nie
tylko młodych, wierzy tej nieuczciwej reklamie
i podejmuje współżycie seksualne a „zaskoczeni”
nieskutecznością metody podejmują decyzję
o zabiciu „nieplanowanego” dziecka. Wbrew
obiegowym opiniom nie ma stuprocentowo sku−
tecznej metody antykoncepcyjnej. Prawdą jest
natomiast, że ekologiczne metody naturalne: me−
toda termiczna, objawowo−termiczna i metoda
objawowa (metoda Billingsów) mają wysoką
skuteczność. Szczególnie naganne jest przemil−
czanie przez media wyników badań nad wysoką
zawodnością antykoncepcji u młodych ludzi.
W liberalnej, demoralizującej młodzież prasie, nie
podaje się takich informacji.
Francja
Z badań przeprowadzonych na 163 ko−
bietach, które poddały się aborcji we Fran−
cji, wynika, że 46% z nich na 6 miesięcy
przed aborcją stosowało pigułkę antykon−
cepcyjną bądź spiralę IUD, 20,5% używało
prezerwatyw, 10,1% innej metody zapobie−
gania ciąży, a jedynie 13,7% kobiet wcale
nie stosowało antykoncepcji. Zaraz przed
aborcją 25,2% nie stosowało żadnej meto−
dy, 23,2% stosowało pigułkę, 9,4% spiralę
IUD, 23% prezerwatywy, 19,2% inne meto−
dy (Bajos N., Lamarche_Vadel A., Gilbert F.,
Ferrand M., Human Reproduction 2006,
Vol. 21, No. 11).
Z innych badań, przeprowadzonych na
14 704 Francuzkach wynika, że wśród 1034
kobiet, które zaszły w nieplanowaną ciążę lub
poddało się aborcji w ciągu ostatnich 5 lat,
Dr Judy Bury
w 1981 r. stwierdziła:
„Istnieją jednoznaczne dowody, że wbrew
temu, co wydawałoby się do przewidzenia,
promowanie stosowania środków antykon−
cepcyjnych prowadzi do wzrostu liczby abor−
cji”. (cyt. za: „Sex Education for Bureacrats”,
The Scotsman , 29 June 1981)
kleryk Aleksander Krewski
Zapraszamy na stronê internetow¹ Polskiego Stowarzyszenia Obroñców ¯ycia Cz³owieka: www.pro-life.pl
Zapraszamy na stronê internetow¹ Polskiego Stowarzyszenia Obroñców ¯ycia Cz³owieka: www.pro-life.pl
prowadzi do aborcji
W wielu środowiskach, szczególnie
C hciałbym podzielić się świadectwem
256368303.002.png
Zgłoś jeśli naruszono regulamin