KARMA i REINKARNACJA(1).doc

(73 KB) Pobierz
Moim zdaniem biblię tłumaczyli rózni teoologowie, którzy"jako tako " znali język hebrajski, czy aramejski, a jak czytałem książkę autorów- z nazwisk wynika,że pochodzenia żydowskiego, którzy znali bardzo dobrze język hebrajski , to w wielu miejscach w bi

 

A może ta reinkarnacja to nic innego jak "pamięć komórkowa"? Skoro po dziadkach dziedziczymy skłonność do jakiś chorób, to może reinkarnacja jest zapisem żyć, ale naszych przodków. I tak naprawdę nasze poprzednie wcielenia nie są nasze i każdy ma tylko jedno życie? Dlaczego np. ludzie, którym przeszczepiono jakis organ od innej osoby przejmują także niektóre cechy osobowosci tych ludzi? Nie zastanawialiście się nad tym?

Osobiście chciałbym, żeby reinkarnacja była prawdą, ale ja potrzebuję ostatecznego dowodu jak "niewierny" Tomasz

Bóg to duchowa sieć łącząca wszystkie rzeczy ,

Nasze ciała to tylko statki  przenoszące nasze dusze zbierające doświadczenia dla boskiego umysłu

 

Jeżeli emocje są częścią sfery , której nie doświadczamy pięcioma zmysłami  to jak to się dzieje że jesteśmy świadomi swoich emocji ?

 

Wladimir Poponin zmierzył ilość cząsteczek światła (fotonów) wewnątrz próżniowej probówki .Gdy włożono do probówki fragment kodu DNA  i ponownie zmierzono fotony odkryto iż fotony zgromadziły się wokół kodu DNA.Po usunięciu próbki DNA fotony pozostały ustawione w jego kształcie pomimo iż DNA już nie było.Był to tzw..eksperyment fantomowego DNA.

 

Studiowanie ciał niebieskich było ważne dla starożytnych cywilizacji gdyż rotacje i orbity wszystkich ciał  naszego wszechświata służyły jako zegar wyznaczający wszystkie zmiany.Pomagało to starożytnym zrozumieć że zmiany ciał niebieskich , są lustram zmian całego istnienia

 

Starożytny „Święty Układ”polega na tym że komórki otrzymują impuls (puls) z mózgu , który dostaje go z serca , które odbiera swój puls z ziemi .Jej puls bierze się z układu słonecznego a ten z galaktyki  a w końcu z całego wszechświata to jest właśnie teoria że wszystko jest jednym

 

Myślę, że rola podświadomości w niektórych naukach i religiach jest mocno przereklamowana Podświadomość jest potrzebna przede wszystkim po to by działać szybko bez głębszej oceny. Natomiast świadomość jest o wiele wolniejsza, ale dająca możliwość bardziej dokładnej oceny rzeczywistości, więc wato z niej korzystać jak najczęściej , no a w chwilach zagrożenia polegać należy na podświadomości.

 

Tak rozumiano i wielu ludzi nadal dziś rozumie Boga. Jako okrutnego mściciela, który siedzi w niebie i tylko liczy oczy które jeszcze ma wyłupać. To jeden z największych problemów religijnych w historii. Pytanie - Dlaczego Bóg skoro jest nieskończoną miłością i dobrocią pozwala na zło? lub stwierdzenie - Skoro Bóg jest wszechmogący, wszechobecny i wszystko dzieje się w nim i zgodnie z jego wolą to w konsekwencji on sam wyrządza wszelkie zło jakie istnieje na tym świecie. Dlatego bardzo ważne jest aby rozumieć, że wszelkie cierpienie i zło nie jest bezpośrednią wolą Boga, który ludzi karze, wystawia na próbę albo robi cokolwiek innego. Jest to efekt ludzkiej wolnej woli i prawa karmy. Wszelkie zło ma swoje przyczyny w ludzkim umyśle.

 

Oświecony umysł też nie potrzebuje żadnych reguł, nie skupia się na dobru i złu, z tą różnicą że to co robi i tak jest zawsze zgodne najwyższym dobrem, najbardziej korzystne - bo jest on czystą miłością :)

 

A o prawdzie nie ma co dyskutowac, prawda po prostu jest i koniec. Ci ktorzy dyskutuja watpia w to czy rzeczywiscie maja racje, lub chca podwyzszyc swoje ego probujac w jakis sposob wygrac dyskusje.

 

 

PRAWO KARMY

 

 

Zła karma - przyczyną jest takie wydarzenie, które powoduje negatywne, niekorzystne myslenie o nas w ramach danej sytuacji, negatywną intencje kierowaną wobec nas samych, dalszą konsewkencją jest niska samoocena, negatywne myslenie o sobie itd, skutkiem - no wiadomo co można stworzyć w oparciu o takie nastawienie do siebie - życie niespełnione

Dobra karma - zadowolenie z siebie, wiara we własne mozliwości, dostrzeganie talentów w jakiejś dzieidznie - spowodowane taką przyczyną, która pozwala podjąć pozytywne nastwienie do siebie (często takie pozytywne lub negatywne nastawienie wyrabiamy, nasza podświadomośc będąca zbiorem wyobrażeń o samym sobie, wyrabia już w dzieciństwie - zob. np ksiązka [http://www.kos.alpha.pl/sklep/product_info.php?products_id=102] ) - skutkiem pozytwnej karmy w jakiejś dziedzinie będzie samoralizacja. "2004-04-13 Khadgar
Karma w religiach świata - Bezlitosny Bóg - część 1

 

Czym aby różnimy się od zwierząt oprócz nieco wyższej inteligencji?
jest takie coś: zadufanie: że tylko ludzkiemu zwierzęciu dano duszę.
Bez Ducha nie istniało by nic, ani minerały, ani rośliny, ani zwierzęta.

 

Wszechswiat nie jest tak stały, dusze nie sa odseparowanymi jednostkami, lecz czescia wiekszej swiadomosci, swiadomosci calego ludzkiego gatunku, podobnie w druga strone. Nasza swiadomosc sklada sie z mniejszych indywidualnych swiadomosci.

A przywolywanie czyjejs duszy, to nie przywolywanie danej osoby w doslownym znaczeniu. Fizycznie osoby moze juz nie byc.

Chodzi o to ze kazde zycie pozostawia we wszechswiecie swoj slad, energie ktora mozemy zobaczyc, jak np energie nostradamusa. Ale nie jest to znowu tak banalne jak przywolywanie duchow. Sam fakt ze rozmawiasz i wspominasz nostradamusa jest efektem oddzialywania jego energii na ciebie, mimo ze juz go tu nie ma.

Za duzo teorii, za malo ducha.

Probojecie wyznaczyc najlepsza teorie reinkarnacji, zasade wg ktorej bedzie mozna wysowac dalsze wnioski. I tu blad, wszechswiat jest niezbadany, bezustannie fluktuuje i zmienia sie. Nie mamy pojecia co sie przytrafi kazdemu z nas.

Nie ma jasnych drog ktora krocza wszyscy ludzie, jak po smierci, co dalej.

Kazdy kroczy SWOJA sciezka, i za zycia i po smierci.

Po to czlowiek jest obdarzony swiadomoscia, by poznawac wszechswiat na wlasnej skorze, a nie by zapamietac czyjas regułke o reinkarnacji i byc odtad zadowolonym ze sie juz wreszcie wie co po smierci.

Tak naprawde rozmowy miedzy ludzkie o tych tematach sa kaprysami ludzkimi, w zaden sposob nie poszerza to naszej swiadomosci, ani nikogo.

To po prostu zadowalanie swojego niecierpliwego umyslu, by udawac ze sie JUZ wie, kiedy wiedza nie jest jeszcze nam dana. Ale taka juz domena dzisiejszego swiata. Zero cierpliwosci, duzo zalozen i zero doswiadczen pokrywajacych paplanine.

I ja nie jestem wyjatkiem, moj post tez jest tylko dziecieca zabawa, nie majaca korzysci dla nikogo, poza łechtaniem swojego widzi mi sie.

 

Termin "Karma" wykorzystywany jest w niektórych błędnych naukach, podobnie jak i chrześcijański termin "pokuta". Zgodnie z teorią Karmy człowiek przenosi obciążenia z poprzedniego życia do następnego. Tak więc przyszłe życie będzie zdeterminowane przez to czy osoba w życiu poprzedzającym była dobra czy zła. Z tego wynika, że osoba jest karana bądź wynagradzana w życiu następnym za czyny z życia poprzedniego. Innymi słowy, Karma determinuje w jaki sposób narodzimy się w życiu następnym i jaki nas czeka los, na podstawie poczynań z poprzedniego życia. Natomiast według nauk chrześcijańskich, jest albo pukuta sprowadzająca się do kary lub wynagrodzenie podczas sądu ostatecznego. Mówiąc krótko: pójdziesz do nieba jeśli będziesz wierzący i pokorny, a dodatkowo wierny przykazom i nakazom religii chrześcijańskiej bądź jednej z jej sekt. Natomiast ci którzy nie usłuchają tego wszystkiego trafią do piekła bądź czyśćca lub doświadczą wiecznego potępienia bez szansy na zrozumienie i naprawienie swoich błędów.

Jednak rzeczywista prawda rysuje się całkowicie odmiennie od tego co prezentują nauki o Karmie czy nauki o grzechu/pokucie, jest tak, że ludzie by ewoluować duchowo, stawać się bardziej oświeconymi i mądrymi nie mają innej opcji jak tylko poprzez popełnianie błędów. Poprzez błędy, zazwyczaj ludzie wyrządzają sobie krzywdę, więc w ten sposób karają siebie - można by to tak z grubsza określić. Więc poprzez własne krzywdy dostatecznie cierpią odpokutowujać za pomyłki i swą wolę, w konsekwencji podejmują wysiłek by naprawić swoje błędy i wyrządzone krzywdy. W ten sposób, ludzie pobierają lekcje sytuacyjne i stają się bardziej świadomi. To jest prosta zasada przyczyny i skutku lub akcji - reakcji. I takie właśnie sytuacje pomagają ludziom w rozwoju i poszerzaniu wiedzy, rozumienia, możliwości itp. W ten sposób wznoszą się na wyższy poziom świadomości, a ich ogólna zebrana świadomość przenosi się do następnego życia w cyklu reinkarnacyjnym. Tak więc, w życiach następnych ludzie mają pożytek ze wcześniejszych żywotów zawdzieczając zdobytemu wyższemu poziomowi świadomości, a nie obładowaniu obciążeniami lub nieobciążeniami z żyć poprzednich. Tak więc następne życie nie jest zdeterminowane poprzez obciążenia lub nieobciążenia z życia poprzedniego, jako że te powinny być przerobione w życiu bierzącym ze skutkiem pozytywnym bądź nie. Przenoszenie jakichkolwiek elementów z życia poprzedniego byłoby nie tylko niesprawdiliwe, ale niezgodne z prawami Kreacji.

Natomiast nieracjonalne nauki religijne są nonsensem i prowadzą do nielogicznego myślenia, wniosków i działań. W swej żądzy ku zemście ludzie nieustannie nawołują do kary i odkupienia w każdym przypadku. Dla kontrastu, Kreacja nie zna nic z tych rzeczy. Nie zna ani zemsty, ani kary, ani pokuty z którymi ludzie są tak głęboko związani i z tej przyczyny Kreacja nigdy nie tworzyła żadnego z tych praw.

Tak więc w szczególności, karmie błędne znaczenie nadał wprowadzony

odgórnie hinduizm. W ten sposób usunięto około XII wieku buddyzm z Indii.

Dokonując jednocześnie sprymitywizowania wizji świata duchowego.

 

O podobną instytucjonalną funkcję oskarżam też chrześcijaństwo instytucję, sprowadzające rozwój duchowy do podobnie mechanicznego aktu pokuty za grzechy. Można tu wprowadzić swoisty cennik grzechów.

Tymczasem grzech jest tylko przejawem i, z duchowego punktu widzenia,nie trzeba go naprawiać. Trzeba naprawić/poprawić cechę duchową, której poziom rozwoju jest niedostateczny w wyniku czego doszło do przekroczenia zasad. Np. taką cechą jest cierpliwość a "grzechem" okazana komuś niecierpliwość.

 

A co do religii instytucjonalnych to nabieram coraz głębszego przekonania,że służą one do oderwania nas od naturalnych duchowych fundamentów.Że z premedytacją pominięto w nich czy zatarto znaczenie duchowego rozwoju jako celu naszej egzystencji. W chrześcijaństwie odbywa się to poprzez nauczanie o jednorazowym istnieniu człowieka i sprowadzenie rozwoju do targu pod kuratelą kościoła. Zaś w religiach wschodnich (ogólnie) pojęcie karmy również wprowadza handlowe podejście do ziemskich wydarzeń. Nie mówię tu o zupełnym zatarciu naturalnej idei rozwoju tylko o potrzebnym władzy oderwaniu prostych ludzkich mas od korzeni. Wówczas jest tak jak z drzewem wyrwanym z gruntu, można je przestawiać według woli. I tak się dzieje, mimo że nieliczni rozumieją nasz prawdziwy cel. Zbyt nieliczni.

 

 

Karma to jedno z najczęściej używanych w kręgach duchowych pojęć. Obecna jest w wielu religiach i filozofiach świata. Ale czym właściwie jest karma i prawo karmy? Najprościej mówiąc jest to prawo przyczyny i skutku. Prawo rządzące tym światem. Mówi ono, że określone przyczyny tworzą określone skutki. Każdy człowiek swoim postępowaniem i swoimi intencjami określa swoją przyszłość. Tworzy swoje własne przeznaczenie. Jednakże co najważniejsze jest to przeznaczenie, które sam tworzył i które sam może modyfikować, a nie coś narzuconego mu z góry przez istotę wyższą. Prawo karmy stawia człowieka w roli kowala swojego losu. Robisz dobrze - spotka Cię w przyszłości dobro, robisz źle - spotka Cię zło. Bardzo proste? A jednak często bardzo błędnie interpretowane, upraszczane i prowadzące do wielu błędnych praktyk.

Przyjrzyjmy się na początek obecności karmy w różnych religiach. Gdy słyszymy słowo karma kojarzymy je od razu z Buddyzmem lub chudym joginem siedzącym w Indiach pod drzewem i medytującym całe życie. Większość ludzi nie kojarzy prawa karmy zupełnie z Judaizmem i Chrześcijaństwem. Jest to duży błąd gdyż prawo to jest w tych religiach bardzo dokładnie wyrażone. W Starym Testamencie spotykamy słowa "oko za oko" "ząb za ząb". Słowa te oddają prawo karmy w pewien symboliczny sposób jednak często były (być może już nawet w czasach ich spisywania) i są rozumiane całkowicie błędnie. Pierwszym błędem jest rozumienie ich dosłownie, co jest strasznym uproszczeniem prawa karmy. Dotyczy ono emocji i intencji a nie bezpośrednio zdarzeń. Nie należy więc rozumieć tego tak prosto, że jeśli wybiję komuś ząb to wcześniej czy później wybiją mi ząb. Być może złamią mi rękę, albo mnie okradną, w każdym razie stanie się coś co wywoła emocje odpowiadające tym jakie ja wywołałem krzywdząc kiedyś innego człowieka, co pozwoli mi dojrzeć zło tamtej sytuacji i zmienić własne intencje.
Być może w ogóle nic się nie stanie tylko np. uświadomię sobie kiedyś np. na skutek jakiejś praktyki duchowej jaką krzywdę wyrządziłem temu człowiekowi i to wywoła pewne określone emocje. W każdym razie istotą karmy nie są zdarzenia a intencje i emocje. Zrozumienie tego jest bardzo ważne, bo pozwala zrozumieć, że karma niekoniecznie jest wyrokiem. Że można się od znacznej jej części uwalniać za pomocą praktyk duchowych takich jak medytacja, modlitwy, afirmacje czy techniki oddechowe i regresywne. Wielu ludzi tego nie rozumiało na przestrzeni historii. Dlatego np. w Indiach część joginów wyrzekła się zupełnie modlitwy twierdząc, że ona i tak nic nie może zmienić, bo wszystkim rządzi karma a pragnienia z modlitwą związane i z tym o co się w niej prosi tworzą tylko nową karmę i jeszcze pogarszają sytuację. I tak należało według nich cierpliwie znosić swoje cierpienia i czekać aż karma się wypali. Gdyby rozumiano, że istotą oczyszczenia z karmy nie jest wypełnienie się konkretnego zdarzenia a zrozumienie swoich błędnych intencji i zmiana ich na czyste i zgodne z Bogiem rozwój stałby się o wiele prostszy i przyjemniejszy.
Owszem, że czasem na skutek prawa karmy spotyka nas krzywda niemal identyczna jaką wyrządziliśmy kiedyś innemu człowiekowi. Sam tego nieraz doświadczyłem widząc, że pewni ludzie krzywdzą mnie niemal identycznie jak ja kiedyś innych skrzywdziłem. Ale istotą oczyszczenia z karmy w tej sytuacji nie jest to że spotkało mnie to samo ( w imię jakiejś nikomu nie przynoszącej korzyści kosmicznej sprawiedliwości) tylko to, że w momencie gdy spotkało mnie to samo zdałem sobie sprawę, że krzywdziłem innych i zmieniłem swoje intencje i więcej już tak nikogo nie skrzywdzę. Inaczej zdarzenie wcale nie musi być oczyszczające. Jeśli nie zmienię swoich intencji, to karma nie tylko się nie oczyści, ale nawet jeszcze bardziej zakręci. I tak wielu ludzi wyrządza zło, potem spotyka ich zgodnie z prawem karmy zło a oni w odpowiedzi na nie wyrządzają innym znów zło i tak kręci się błędne koło karmy. Jeśli się tego nie pojmie to można medytować tysiące wcieleń, uprawiać skomplikowane metody jogi i cierpieć z pokorą za swoje grzechy a efekt tego będzie mizerny lub nawet odwrotny.
Dlatego należy pamiętać że nie jesteśmy zupełnie niewolnikami swojej karmy, a mimo, że jej się oszukać na pewno nie da i spłacić ją trzeba, to jednak tylko od nas zależy jak ta spłata będzie wyglądała, jak długo będzie trwała i jak bardzo będzie bolesna ( jeśli w ogóle).
Dlatego zamiast często głupio znosić cierpienie i trwać w nim w imię karmy i źle rozumianej pokory lepiej zrozumieć swoje intencje, które doprowadziły do tego cierpienia i poprosić w modlitwie o ich oczyszczenie.

Następna sprawa to fakt, że prawo karmy to jak sama nazwa wskazuje prawo. Prawo a nie bezpośrednia chwilowa wola Boga jakkolwiek się Go rozumie i wyobraża. A dlaczego jest to w ogóle ważne? Dlatego, że jeśli się to rozumie to widzi się wieczne, boskie prawo ustalone po to aby ten świat się rozwijał i ciągle szedł do przodu. Prawo bezlitośnie i nieraz nawet okrutnie sprawiedliwe, ale prawo służące ewolucji i zbliżaniu się wszelkiego istnienia do Boga.
Jeśli się to zaś przekręci tak jak to zrobili niektórzy Żydzi w Starym Testamencie to widzimy nie boskie prawo mające swój cel, ale bezlitosnego i okrutnego Boga, który nie wie co to wybaczanie i tylko czeka żeby każdemu słono odpłacić za jego grzechy.
Tak rozumiano i wielu ludzi nadal dziś rozumie Boga. Jako okrutnego mściciela, który siedzi w niebie i tylko liczy oczy które jeszcze ma wyłupać. To jeden z największych problemów religijnych w historii. Pytanie - Dlaczego Bóg skoro jest nieskończoną miłością i dobrocią pozwala na zło? lub stwierdzenie - Skoro Bóg jest wszechmogący, wszechobecny i wszystko dzieje się w nim i zgodnie z jego wolą to w konsekwencji on sam wyrządza wszelkie zło jakie istnieje na tym świecie. Dlatego bardzo ważne jest aby rozumieć, że wszelkie cierpienie i zło nie jest bezpośrednią wolą Boga, który ludzi karze, wystawia na próbę albo robi cokolwiek innego. Jest to efekt ludzkiej wolnej woli i prawa karmy. Wszelkie zło ma swoje przyczyny w ludzkim umyśle.

Idźmy dalej i weźmy trzy podstawowe zdania.
1.Prawo karmy jest bezlitośnie i całkowicie sprawiedliwe.
2.Bóg jest całkowicie miłosierny i wybaczający.
3.Prawo karmy ustanowił Bóg i jest ono zgodne z jego wolą.

I jak tu się nie pogubić?
Jak tu nie dostrzec sprzeczności i jak to pojąć?
Wielu się pogubiło i wielu nie zrozumiało. Nie potrafiło pogodzić np. słów Starego Testamentu z nauką Jezusa o miłości i o wybaczaniu. Cała ta sprzeczność wynika stąd, że ludzie nie potrafią pogodzić tego, że Bóg jednocześnie całkowicie miłosierny a zgadza się na zło jakie spotyka ludzi.
Kościół katolicki odrzuca prawo karmy. Odrzuca je nie dlatego, że uważa za głupie tylko dlatego, że wielu katolikom wydaje się ono bezlitosne i mściwe. Wobec nauki o Mesjaszu, który zmywa grzechy i wszystkie idą w zapomnienie prawo karmy wydaje się być okrutne i pozbawione miłości. Katolikowi mówienie, że każdego spotka zapłata za jego czyny wydaje się mściwe i okrutne. Oni wierzą, że wyrazem miłości jest mówienie, że ktoś inny weźmie odpowiedzialność za te czyny i poniesie ich konsekwencje. Tylko czy to naprawdę wyraz większej miłości? Moim zdaniem wyrazem największej miłości jest pełne zaufanie i akceptacja a także przede wszystkim poszanowanie wolnej woli.
Każdy człowiek może sam dojść do swojej boskości bez pośredników, zbawicieli czy mesjaszów. Ale żeby to było możliwe musi wziąć pełną odpowiedzialność za swoje czyny i zacząć się rozwijać. Dlaczego prawo karmy wydaję się ludziom często okrutne? Patrzą oni czasem na człowieka którego spotyka straszne nieszczęście a który wydaję się być całkowicie dobry i niewinny. Słyszą, że jego cierpienie to wynik karmy. Np tego ,że 3000 lat temu zrobił coś złego. I to wydaje się im być okrutne i mściwe. Myślą, że przecież skoro Bóg jest wszechmogący, to może to odwrócić i wybaczyć temu człowiekowi a tego nie robi. I tu jest właśnie cały błąd myślenia. Odpłata karmiczna nie ma nic wspólnego z wybaczaniem i litością lub ich brakiem. Bóg stworzył ten świat według pewnych zasad i praw i one same są doskonałe i są wyrazem jego miłości. Jeśli się je nagina to przychodzi cierpienie, ale Boga nie należy w to mieszać. Jeśli odegniesz gałąź to ona wróci i uderzy Cię.
Czy jest to bezlitosne?
Czy jest to mściwe?
Czy powiemy, że Bóg gdyby był wybaczający to powinien temu zapobiec?
Oczywiście, że tak nie powiemy bo wydaje się nam oczywiste i zrozumiałe ,że to nie wola Boga, ale nasza spowodowała to cierpienie. I tak samo jest z innymi sytuacjami. Jeśli krzywdzimy innych ludzi to wcześniej czy później to cierpienie do nas wróci.
To już nie jest dla nas takie oczywiste dlatego, że sytuacja nie jest tak banalnie prosta. Ale powinno być. Dla człowieka który prawdziwie pojmuje prawo karmy jest to tak samo oczywiste jak to, że odgięta gałąź do nas wróci i nas uderzy.
Dlatego jakkolwiek okrutne wydaje nam się działanie prawa karmy należy zawsze pamiętać, że to nie Bóg przykłada rękę do cierpienia tylko nasza własna przewrotność. Nie ma w tym żadnej mściwości Boga ani braku jego wybaczania.

Człowiek łamie doskonałe boskie prawo i ponosi tego konsekwencje. Przecież Bóg stworzył też np prawo grawitacji, a jak ktoś wyskakuje z okna i się zabija to nie mówimy, że Bóg na to bezlitośnie pozwolił i że te prawo jest okrutne. A to przecież taka sama sytuacja. Prawo karmy nie ma nic wspólnego z wybaczaniem. Bóg w ogóle nikomu nic nie wybacza , bo nie musi i nawet nie może. Żeby cokolwiek wybaczyć trzeba najpierw potępić a Bóg nikogo nigdy nie potępia. Jego świadomość jest w każdej chwili taka sama i jest nią tylko czysta miłość.Bardzo ważne żeby to zrozumieć. Nie są to wbrew pozorom tylko rozkosze łamania głowy i filozoficzne dociekania. Rozumienie tego lub nie jest kluczowe w budowaniu zdrowego i prawdziwego wizerunku świata i Boga. Każdego z nas spotyka cierpienie i każdy staje przed problem zrozumienia go. Na drodze rozwoju duchowego jedną z najważniejszych spraw jest oddać się z ufnością Bogu i jego prowadzeniu. A jak można oddać się Bogu, którego się uznaje za mściwego, okrutnego i którego tak naprawdę się boi? Nie da się tego zrobić. Jak bardzo by ktoś nie był religijny i jak bardzo się nie starał to będzie tylko pogłębiał swoje rozdarcie. Po prostu wbrew tego co nauczają w różnych religiach o bojaźni bożej - miłość i strach wykluczają się całkowicie i nigdy nie mogą iść w parze."

 

Moim zdaniem biblię tłumaczyli rózni teoologowie, którzy"jako tako " znali język hebrajski, czy aramejski, a jak czytałem książkę autorów- z nazwisk wynika,że pochodzenia żydowskiego, którzy znali bardzo dobrze język hebrajski , to w wielu miejscach w biblii sa niewsłąsciwe tłumaczenia/ niektóre słowa mają kilka znaczeń- np w biblii pisze o" olbrzymach" a drugie znaczenie tego  słowa-to "ci któłrzy stąpili z nieba", inny przykład" wizja drugiej  swiątynii jerozolimskiej"- bajki- w rejonie Jerozolimy nie ma wielkiej góry , a wielka góra jest w Huascaran w Peru, gdize była replika świątynii jerozolimskiej.

 

Nie wiem z kim spotykał się Rael, ale z pewnością nie z kosmitami. Bardziej ufam tabliczkom sumeryjskim i ich przekazom. Tam opisano dokładnie i ze szczegółami to samo. Dużo, a nawet bardzo dużo wcześniej. O kilka tysięcy lat. Również biblijny Ezechiel opisuje z detalami swoje z nimi konttakty oraz "wycieczkę", jaką jemu  zafundowali. I nie tylko on o tym pisze. O panspermii kosmicznej pan słyszał? Radzę się z nią zapoznać. Rael to tylko cwaniaczek. Ale ciekawie napisa.

 

 

 

...
Zgłoś jeśli naruszono regulamin