Pasje i Namiętności - Kyle Susan - Goraczka nocy.pdf

(1347 KB) Pobierz
4816150 UNPDF
ś
DIANA PALMER
GORĄCZKA NOCY
Rozdział
W
windzie panował tłok. Rebeka Cullen próbowała tak
balansować pudełkiem, w którym stały trzy plastykowe
kubki napełnione kawą, aby nie wylać jej na podłogę. Być
może, gdyby nauczyła się robić to naprawdę dobrze,
mogła-
by znaleźć pracę w cyrku i występować na arenie. Pokryw-
4816150.002.png
kom tych plastykowych kubków nie można było zaufać —
jak zwykle zresztą. Człowiek, który pracował za ladą w tym
małym sklepie na parterze, nie patrzył nigdy dwa razy na
takie kobiety jak Rebeka. Poza tym, kogo mogło ob-
chodzić, czy kawa wyleje się na szary, niemodny kostium
kobiety o tak nijakim wyglądzie.
Pomyślała sobie, że na pewno wziął ją za jakąś biznes-
woman, wściekłą babę, nienawidzącą mężczyzn. Taką, któ-
rej kariera zawodowa zastępuje męża i dzieci. Taką, po
której nazwisku występuje długi ciąg tytułów. Czyż nie
byłby zaskoczony, widząc ją latem na farmie dziadka, bosą,
ubraną w dżinsy z obciętymi nogawkami i wojskową
kurtkę? Jej długie, kasztanowe włosy o złotawym połysku
spływały z ramion aż do pasa. Ten kostium to zwykły
kamuflaż.
Becky pochodziła ze wsi i była jedyną opiekunką swego
dziadka - emeryta i dwóch młodszych braci. Matka zmarła,
kiedy Becky miała szesnaście lat, a ojciec odwiedzał ich
tylko wtedy, gdy potrzebował pieniędzy. Kilka lat temu
wyniósł się do Alabamy i od tej pory nie mieli od niego
żadnych wieści. Becky wcale się tym nie martwiła. Miała
teraz dobrą pracę. Prawdę mówiąc, ostatnia przeprowadz-
ka firmy prawniczej do Curry Station była jej bardzo na
rękę, ponieważ nowe biuro, mieszczące się w kompleksie
przemysłowym na przedmieściach Atlanty, znajdowało się
niedaleko od farmy jej dziadka, gdzie wszyscy mieszkali.
Był to jakby powrót w rodzinne strony, jako że jej rodzina
mieszkała w hrabstwie Curry od ponad stu lat.
Nie skarżyła się na pracę, uważała jednak, że jej szefowie
4816150.003.png
powinni już dawno kupić nowy dzbanek do parzenia kawy.
Te wycieczki kilka razy dziennie do sklepiku stawały się
bardzo męczące. W biurze pracowały oprócz niej trzy
sekretarki, recepcjonista i jeszcze jakichś dwóch prawni-
ków. Wszyscy zajmowali ważniejsze stanowiska niż ona.
To właśnie Becky musiała wykonywać czarną robotę. Idąc
w kierunku windy, wykrzywiła twarz ze złości. Miała na-
dzieję, że nic złego nie przytrafi się jej w drodze na szóste
piętro.
Jej orzechowe oczy szybko obrzuciły spojrzeniem cały
korytarz. Odprężyła się, kiedy zorientowała się, że wysoki
mężczyzna nie czeka na windę. To, że miał lodowate,
czarne
oczy, nie było wcale takie złe. Ani to, że prawdopodobnie
nienawidził kobiet, a Becky w szczególności. Najgorsze
jednak, że palił te ohydne, cienkie, czarne cygara. Winda
z takim pasażerem zamieniała się w piekło. Marzyła, by
ktoś powiedział mu, że istnieje zarządzenie zabraniające
palenia w miejscach publicznych. Sama chciała nawet to
zrobić, zawsze jednak było dookoła mnóstwo ludzi, a Rebe-
ka, mimo rogatej duszy, w tłumie stawała się dość nie-
śmiała. Pewnego dnia jednak nie będzie nikogo, tylko on
i ona, i wtedy powie mu, co myśli o tych jego wyjątkowo
śmierdzących cygarach.
Powędrowała myślami daleko stąd i czekała, aż winda
zjedzie na dół. Przypomniała sobie, że ma gorsze problemy
niż ten mężczyzna od cuchnących cygar. Dziadek ciągle
jeszcze nie doszedł do siebie po ataku serca. Choroba
zaczęła się nagle dwa miesiące temu i przerwała jego pracę
na farmie. Becky było bardzo ciężko. Dopóki nie nauczy się
jeździć traktorem i siać zboża, pracując jednocześnie sześć
4816150.004.png
dni w tygodniu jako sekretarka prawnika, farma dziadka
zmierzać będzie do ruiny. Starszy z jej braci był w ostatniej
klasie szkoły średniej, ciągle miał jakieś kłopoty i wcale nie
pomagał w domu. Mack był w piątej klasie i zawalił
matematykę. Rwał się, co prawda, do pomocy, ale był
jeszcze na to za mały. Becky ukończyła dwadzieścia cztery
łata i do tej pory nie miała żadnego prywatnego życia.
Skończyła szkołę, gdy akurat zmarła matka, a ojciec wyje-
chał w nieznane.
Becky zastanawiała się, jak mogłoby wyglądać jej życie.
Mogłaby przecież chodzić na przyjęcia i umawiać się na
randki, mieć piękne stroje. Uśmiechnęła się do siebie na
samą myśl o tym, że nie musiałaby się nikim opiekować.
- Przepraszam - zamruczała kobieta z aktówką.
Potrąciła mocno Becky i omal nie wylała na nią całej
kawy.
Dziewczyna powróciła ze swych marzeń do rzeczywisto-
ści w samą porę, aby dostać się do windy, pełnej ludzi
jadących z garażu w piwnicy. Udało się jej wcisnąć po-
między mocno wyperfumowaną kobietę a dwóch
mężczyzn
zawzięcie dyskutujących o zaletach komputerów dwóch
rywalizujących ze sobą firm komputerowych. Doznała wiel-
kiej ulgi, kiedy prawie wszyscy, nie wyłączając tej wypach-
nionej damy, wysiedli na trzecim i czwartym piętrze.
O, Boże, jak ja nienawidzę komputerów - wes-
tchnęła Becky głośno, kiedy winda zaczęła powoli wspinać
się na szóste piętro.
Ja też ich nie cierpię - doszedł ją z tyłu niski,
4816150.005.png
niezadowolony głos.
Omal nie wylała kawy, obracając się, żeby zobaczyć, kto
to powiedział. Myślała, że jest w windzie sama. Nie rozu-
miała, jak mogła nie zauważyć tego mężczyzny. Była
kobietą trochę więcej niż średniego wzrostu, ale on musiał
mieć co najmniej metr osiemdziesiąt. Nie wzrost jednak
był
tutaj najważniejszy, ale budowa ciała. Był to muskularny
mężczyzna, zbudowany tak, że mógł mu tego pozazdrościć
każdy atleta. Miał szczupłe, piękne ręce o ciemnym
odcieniu
skóry i duże stopy. Kiedy nie cuchnął dymem tytoniowym,
pachniał najbardziej seksowną wodą kolońską, jaką Becky
kiedykolwiek zdarzyło się poczuć. Cała jego męska uroda
kończyła się jednak na twarzy. Dziewczyna nie przypomi-
nała sobie, aby gdzieś już widziała tak gburowato wy-
glądającego człowieka.
W jego twarzy uderzały ostre rysy i zawziętość. Miał
grube, czarne brwi i głęboko osadzone, wąskie, czarne
oczy
o szczególnie przenikliwym i ostrym spojrzeniu oraz prosty,
elegancki nos. Niezbyt ostra broda wyraźnie rzucała się
w oczy. Na długiej i szczupłej twarzy odznaczały się kości
policzkowe. Miał naturalnie ciemną cerę, która bynajmniej
nie powstawała od wystawiania skóry na działanie słońca.
Dziewczyna nie pamiętała, aby jego szerokie i dobrze
ukształtowane usta kiedykolwiek się uśmiechały. Przekro-
czył już trzydzieści pięć lat i na jego ciemnej twarzy zaczęły
pojawiać się zmarszczki. Z jego zachowania przebijał pe-
4816150.001.png
Zgłoś jeśli naruszono regulamin