Pierwszy szlaban Harry'ego Profesor Snape z satysfakcj� patrzy� na w�a�ciciela ma�ej, ciemnej g�owy, pracowicie pochylonej nad pergaminem, gryzmol�cego pilnie. Zawsze ogromn� przyjemno�� sprawia�o mu przyznawanie Gryfonom pierwszego szlabanu w roku szkolnym, ale tym razem mo�liwo�� dania nauczki Bachorowi, Kt�ry Prze�y� by�a szczeg�lnie s�odka. Wiedza, �e to w�a�nie on by� odpowiedzialny za najwcze�niejsz� kar� ma�ego potwora w Hogwarcie, zapewni�a mu dobry humor na wiele dni. McGonagall, jak by�o do przewidzenia, gor�co protestowa�a, twierdz�c, �e karanie szlabanem pierwszoklasisty na pierwszych zaj�ciach by�o zbyt surowe; zacietrzewi�a si� szczeg�lnie, kiedy ma�e lwy naskar�y�y jej, �e Harry w�a�ciwie niczego nie zrobi�. Dumbledore jednak spojrza� na Mistrza Eliksir�w tajemniczo i stwierdzi� �agodnie: - Jestem pewien, �e Severus nigdy nie u�y�by szlabanu jako narz�dzia do zn�cania si�. Wtedy Minerwa si� przymkn�a. Severus te� si� nie odezwa�, chocia� wiedzia�, �e prawid�owo odczyta� enigmatyczne s�owa jako ostrze�enie. To by�o typowe dla g�upiego starucha. Faworyzowanie bachora Pottera. Branie jego strony, nie Severusa. To b�dzie d�ugie siedem lat, skoro dyrektor wyra�nie zamierza� sprzyja� ch�opcu - nawet kiedy oznacza�o to ewidentne branie strony ucznia, zamiast nauczyciela. Oczywi�cie - Severus zazgrzyta� z�bami - jednoczenie si� Dumbledore'a z Potterem przeciwko Snape'owi nie by�o niczym nowym. Mistrz Eliksir�w uzna� za szcz�liwy zbieg okoliczno�ci, �e ten Potter jeszcze nie spr�bowa� go zabi�. C�, mo�e je�li odpowiednio nastraszy ma�e monstrum od samego pocz�tku, dzieciak da mu spokojnie oddycha�. To, �e Severus przyrzek� chroni� ma�ego lizusa, nie znaczy�o jeszcze, �e musia� by� dla niego mi�y albo - zgi�, przepadnij! - lubi� go. Snape skupi� si� na stosie zada� domowych, le��cym przed nim. Sp�jrzmy, jak sobie ch�opak poradzi�. Przy pewnym szcz�ciu m�g� przecie� odziedziczy� zdolno�ci po matce. Harry zmieni� pozycj� na twardym krze�le i st�umi� westchnienie. Czy�by profesor rzuci� zakl�cie na sto�ki, �eby sta�y si� wyj�tkowo niewygodne? Nie, b�d�c uczciwym musia� przyzna�, �e nie by�o mu wygodnie od czasu "po�egnalnego" lania wuja Vernona. Przerywana mn�stwem gr�b na temat tego, co spotyka�o niewdzi�cznych rodzinie �wir�w, ch�osta pozostawi�a jego siedzenie bardzo wra�liwym. W dodatku szlaban mia� miejsce pod koniec d�ugiego dnia, w czasie kt�rego Harry przewa�nie by� zmuszony siedzie� na coraz bardziej bol�cym ty�ku. Przynajmniej niekt�re lekcje - jak eliksiry - pozwala�y uczniom sta� przez jaki� czas, kiedy nauczyciel kaza� im zebra� si� wko�o, aby mogli obejrze� demonstracj� albo spr�bowa� samodzielnie rzuci� jaki� czar. Ale w czasie szlabanu profesor Snape po prostu pokaza� mu biurko, na kt�rym ju� czeka� pergamin i pi�ro, po czym zimno poleci� mu przepisywa� zdanie z tablicy. Je�li Harry nie zd��y napisa� go czterysta razy przed ko�cem szlabanu, b�dzie mia� jeszcze jeden - zagrozi� Snape; wi�c ch�opiec pospiesznie usiad� - a�a! - i zacz��. Teraz, jakie� dwie godziny po rozpocz�ciu kary, b�l ty�ka stawa� si� trudny do wytrzymania. Harry przeni�s� ci�ar cia�a na drugi po�ladek, pr�buj�c si� nie skrzywi�. Nadal nie rozumia�, dlaczego Ron by� tak rozz�oszczony z jego powodu. Przecie� Snape nie zrobi� niczego dziwnego. Harry by� przyzwyczajony do bycia wyr�nianym w szkole - po tym, jak ciotka Petunia spotka�a si� z nauczycielami i poinformowa�a ich, �e ch�opiec zawsze sprawia k�opoty, jest leniwy i k�amie, �aden z nauczycieli mu nie ufa�. Do tego jeszcze rozkosz, z jak� Dudley wrabia� go we wszystkie mo�liwe zbrodnie, i pod koniec drugiego miesi�ca nauki Harry zawsze by� najmniej lubianym uczniem, wr�cz kolekcjonuj�cym nieuczciw� krytyk� i niezas�u�one kary. Zd��y� si� do tego przyzwyczai� i prawie tego nie zauwa�a�. Prawd� m�wi�c by� raczej zaskoczony, �e Snape by� jedynym - dotychczas - nauczycielem, kt�ry zachowywa� si� normalnie. Severus trzasn�� prac� domow� o blat biurka i przekl�� cicho. Skrzat domowy wywi�za�by si� z zadania lepiej ni� Potter, a zdeformowany szczur Weasleya mia�by �adniejsze pismo! Nikt nie m�g� by� tak niezdarny - najwyra�niej ch�opak celowo odda� tak napisan� prac�, aby zademonstrowa� pogard�, odczuwan� dla przedmiotu... i jego nauczyciela. Mistrz Eliksir�w zmusi� si� do spokoju. To, �e bachor wygl�da� jak James Potter i zachowywa� si� jak James Potter, nie znaczy�o jeszcze... och, do diab�a z tym! Oczywi�cie, �e znaczy�o! Ch�opak by� kopi� ojca i na pewno zrobi�by wszystko, co w jego mocy, by dr�czy� Snape'a. Jedyna r�nica polega�a na tym, �e teraz - nareszcie - Severus m�g� si� broni�. Nie by� ju� pozbawionym przyjaci� samotnikiem, kt�rego �atwo by�o zaczepia� i dr�czy�. To pokolenie Potter�w dowie si�, jak s�odka mo�e by� zemsta dla cierpliwego �lizgona. Obrona Dumbledore'a mia�a swoje granice, szczeg�lnie je�eli chcia�, �eby Snape nadal bawi� si� w szpiega. By�o nie by�o, mia� nie znosi� Ch�opca, Kt�ry Prze�y�, czy� nie? Gdyby dyrektor protestowa�, Mistrz Eliksir�w zawsze m�g� twierdzi�, �e po prostu gra� swoj� rol� odrobin� za dobrze. Severus przygl�da� si� g�wniarzowi i zastanawia� si�, o czym tamten my�la�. Jego ojciec lub ojciec chrzestny do tej pory zacz�liby ju� pewnie planowa� mroczn� zemst�. Kiedy tak patrzy�, ch�opiec poruszy� si� po raz tysi�czny i lekko skrzywi�. Aha. Potter oczywi�cie planowa� co� niedobrego, zamiast skupi� si� na pergaminie przed nim. Bior�c pod uwag�, �e zosta� ukarany za rozmowy w czasie lekcji i niezwracanie uwagi - kr�ci� si� i wierci� r�wnie� na zaj�ciach - najwyra�niej by� upartym ma�ym potworem, kt�ry nie zamierza� uczy� si� na w�asnych b��dach. Harry przerwa�, aby policzy� sko�czone zdania. Ledwie sto pi��dziesi�t. To wina pi�ra - nawet po nieporadnych naukach Rona nie m�g� sobie z tym poradzi�. Gdyby tylko mia� o��wek albo d�ugopis, a nawet pi�ro wieczne! Ale nie, tu by�y w u�yciu wy��cznie ptasie pi�ra i pergamin, z kt�rymi urodzeni (lub wychowani) w�r�d mugoli musieli sobie jako� radzi�. Ch�opiec westchn�� kolejny raz i spr�bowa� wesprze� si� na roz�o�onych przedramionach, �eby odci��y� siedzenie. Gdyby m�g� po prostu sta�... Mo�e nauczyciel pozwoli�by mu sko�czy� prac� na stoj�co, gdyby poprosi�? Ale wtedy chcia�by zna� przyczyn�, a to by�o pytanie, na kt�re Harry wola� nie odpowiada�. Wi�c poczeka� jeszcze chwil�, wisz�c nad krzes�em i daj�c pr�gom szans�, by przesta�y bole� tak bardzo. - Dlaczego nie piszesz? - w�ciek�y g�os rozdar� si� nad jego uchem. Kompletnie zaskoczony Harry krzykn�� i wzdrygn�� si�. Opad� na krzes�o i z trudem powstrzyma� kolejny okrzyk, tym razem b�lu. Severus g�rowa� nad ch�opcem, zachwycony, �e uda�o mu si� wkra�� si� za niego. My�la�, �e bachor odlecia� do krainy marze�, ale nie spodziewa� si�, �e zdo�a go a� tak wystraszy�. Wielkie, zielone oczy przez chwil� patrzy�y na niego z obaw�, a potem spojrza�y w d�. Bardzo dobrze. Przypomnienie, �e to by� r�wnie� syn Lily, by�o ostatni� rzecz�, jakiej pragn�� Mistrz Eliksir�w. O wiele lepiej by�o, kiedy ch�opak na sw�j irytuj�cy, pozbawiony szacunku spos�b wpatrywa� si� w pod�og�, jakby nie interesowa� go nikt pr�cz niego samego. Wtedy wygl�da� prawie dok�adnie jak James i znacznie �atwiej by�o nim gardzi�. - Co to ma by�? - zapyta� zimno Snape, trzymaj�c wypracowanie ch�opca dwoma palcami, jakby brzydzi� si� dotyka� czego� brudnego. - To... to moja praca domowa, prosz� pana. - Harry'emu uda�o si� powstrzyma� g�os od dr�enia. By� bardzo nerwowy, kiedy ludzie zakradali si� za niego. Wujowi Vernonowi nie udawa�o si� to zbyt cz�sto, dzi�ki jego rozmiarom, ale Dudley, mimo swej tuszy, by� zaskakuj�co zwinny. Pr�bowa� si� nie trz���, kiedy profesor si�gn�� nad jego ramieniem i wymachiwa� mu pergaminem przed twarz�. Wypracowanie by�o hojnie okraszone czerwonymi gryzmo�ami. - Uwa�asz, �e ja niby czytam co� tak okropnie napisanego? - Tam s� pana komentarze - zauwa�y� ch�opiec niepewnie. Podskoczy� nerwowo, kiedy Snape z rozmachem po�o�y� pergamin na biurku. - Nie zamierzam tolerowa� bezczelno�ci, Potter - wysycza� gro�nie profesor i Harry skuli� si� z przera�enia. Kiedy wuj Vernon stawa� si� tak cichy, to nieodmiennie oznacza�o, �e stanie si� co� bardzo z�ego i bardzo, ale to bardzo bolesnego. Severus zmusi� si� do wzi�cia g��bokiego oddechu. Od lat ba� si� tego dnia, wiedz�c, �e b�dzie mia� na zaj�ciach syna Jamesa Pottera. �e b�dzie musia� uczy� tego ma�ego potwora. �e ch�opak w ka�dym calu b�dzie przypomina� ojca. I oto by�, dowodz�c prawdy ka�dego z przekona� Mistrza Eliksir�w. Nie przeprosi� za swoje zachowanie. Nie wyrazi� �alu za nieczytelne bazgro�y. Tylko impertynenckie pyskowanie i skrupulatne wycofanie si�, �eby paskudny �lizgon nie zbli�y� si� za bardzo. Severus poczu�, �e traci resztki samokontroli, wi�c postanowi� skupi� si� na czym� innym. Spojrza� na zdania, kt�re ch�opak pisa� za kar�. Co prawie wystarczy�o, aby udusi� bachora tu i teraz. Na tablicy widnia�o wyra�ne: "Mam poprawnie zachowywa� si� na lekcjach" - i to mia� Potter przepisywa�. Niezno�ny smarkacz zamiast tego mia� na pergaminie s�owa: "Mam poprawi� niechowanie si� na krzes�ach". Nie raz, co mog�oby sugerowa�, �e �le przeczyta�, ale sto pi��dziesi�t razy. Celowo i wyzywaj�co odmawia� wype�nienia zadania. Nigdy wcze�niej w swej nauczycielskiej karierze Mistrz Eliksir�w nie zosta� potraktowany z tak otwartym niepos�usze�stwem. Potter nawet nie pr�bowa� ukry� swojej pogardy. Co wi�cej, zdania by�y r�wnie nieporz�dne, pe�ne kleks�w i smug, jak jego zadanie domowe. Ch�opak szczodrze rozla� te� atrament - to mia�o by� jego zdaniem zabawne? Przypadkowo nikt nie m�g� tak nachlapa�, chocia� Severus by� pewien, �e gdyby kaza� mu si� wyt�umaczy�, Potter twierdzi�by, �e jest niewinny, �e to wina z�ej jako�ci pi�ra. Przynajmniej tej wym�wce m�g� zaradzi�. Odwr�ci� si� na pi�cie i poszed� na prz�d klasy - gdzie� w szufladzie swojego biurka mia� nieciekn�ce pi�ro, kt�rego kiedy� zapomnia� jaki� ucze� mugo...
Larpskendya