2_2008.pdf
(
260 KB
)
Pobierz
2_08
MoŜe wczoraj, moŜe nie…
Za miasteczkiem, któŜ wie gdzie…
Prosto z domku tuŜ przy lesie,
Wiatr historię taką niesie:
stałam mu na drodze, więc poszłam do kuchni, gdzie mamusia wyciągała z pieca
gotowy biszkopt. Zapach, który dotarł do mojego nosa był tak kuszący, Ŝe
przełknęłam ślinkę. Wokół pełno było smakołyków – kokos, pokrojone orzechy,
śmietana czekająca na ubicie, czekolada czekająca na roztopienie i stygnący budyń.
- Mniam… - nachyliłam się nad garnkiem budyniu i nabrałam trochę na palec.
- A sio! – Usłyszałam z tyłu.
- Ale czy będę mogła sobie potem wylizać garnek, mamusiu?
- Oczywiście, ale jeszcze nie teraz. – Odparła mama. - Muszę zrobić masę do
ciasta, a jak mi będziesz wyjadać, to co to będzie za ciasto?
- Mamusiuuu, - zmieniłam temat- a co ten Tomek taki przymiluśki? Zakupy nosi,
sprząta, nie moŜna z nim pogadać i tak dziwnie się zachowuje.
- A to ty nie wiesz Oleńko jaki dzień się zbliŜa?
- Nie, nie mam fioletowego pojęcia. – Wyznałam bez zastanowienia.
- Dziwne, bo na kalendarzu jest kolorem zaznaczone i podpisane wyraźnie, ale
moja córka chyba nie zauwaŜyła Ŝe cokolwiek wisi na ścianie i ogłasza wszystkim
o zbliŜającej się doniosłej chwili.
Podrapałam się po rozczochranej głowie z dziwnym uczuciem, Ŝe coś jest
nie tak i załapałam, Ŝe trzeba sprawdzić. Co roku tato własnoręcznie wykonuje
nasz rodzinny kalendarz ze zdjęciami i róŜnymi kolorami zaznacza nasze święta.
Przysunęłam sobie stołek, wspięłam się na niego i utkwiłam wzrok w kalendarzu.
- A! – W kratce oznaczającej dzień jutrzejszy zobaczyłam
roześmianą buzię Tomka. Jego zdjęcie tam przyklejone
oznaczało urodziny. – Aj! Ajajaj… - złapałam się za głowę. –
Zapomniałam! – Powiedziałam do siebie i z przestrachem
rozejrzałam się czy nikt nie słyszał, ale mamusia zajęta była
odmierzaniem cukru do masy, Maciuś siedział w wysokim
foteliku i ciekawie oglądał jedną z jego śrubek, tatuś jeszcze nie
wrócił z pracy, a Tomek wciąŜ odkurzał w swoim pokoju.
Ale wpadka, – pomyślałam - nie mam Ŝadnego prezentu dla brata. Co tu teraz
zrobić? Muszę jak najszybciej coś wymyślić. – Zaczęłam nerwowo chodzić po
kuchni, szukając rozwiązania. – Tort urodzinowy byłby fajnym prezentem, taki
wielki czekoladowy i słodziutki… – zerknęłam na mamę - ale chyba się spóźniłam
bo tort się właśnie robi, no i przecieŜ ja chyba nie umiem… - Porzuciłam ten
pomysł.
- Skończyłem! – Zawołał Tomek, chowając odkurzacz w szafce.
- Wspaniale – pochwaliła mamusia.
Tak – pomyślałam – mogłabym posprzątać mu pokój, ale przecieŜ właśnie sam to
zrobił na błysk. Czemu ja się musze spóźnić z kaŜdym pomysłem! Poczłapałam do
siebie i zaczęłam się rozglądać. Na półce leŜał śliczny słonik-przytulanka, prezent
Siedziałam sobie w swoim pokoju na dywanie i oglądałam kolorową
ksiąŜeczkę o dinozaurach, a Pluszak mruczał cicho zwinięty w kłębek obok
mnie. Zapatrzyłam się na takiego wielkiego dinozaura z całym rzędem ostrych
zębów, gdy w otwartych drzwiach spostrzegłam Tomka. Właśnie wrócił ze
sklepu i zanosił do kuchni zakupy. Nie było to normalne, bo Tomasz zazwyczaj
nie daje się zmusić do takich czynności, raczej marudzi: „Czemu znowu ja?
Teraz niech Ola idzie”. Jednak zęby dinozaura odwróciły moją uwagę od
zachowania brata. Teraz oglądałam takiego skrzydlatego z ostrym dziobem i
złośliwym spojrzeniem.
- Brrrr! Paskudny. – Stwierdziłam i znów ujrzałam Tomka, który szybkim
krokiem ze szmatką w ręce zmierzał do swojego pokoju. Wzruszyłam
ramionami. Pewnie coś rozlał i musi zetrzeć, dinozaury ciekawsze.
- O! – Wyrwał mi się okrzyk, gdy obróciłam stronę ksiąŜeczki i zobaczyłam
dziwacznego zwierzaka podobnego do nosoroŜca, ale z trzema rogami,
śmiesznym kołnierzem na głowie i długim ogonem. W tej chwili Tomek
przebiegł przez korytarz, niosąc pełno pudełek z grami planszowymi a za
moment wracał z miotełką do kurzu.
- T-r-i… - próbowałam się skupić i przeczytać nazwę dinozaura – Tri-c-e… ce-
ra – trudne zadanie, w przedszkolu dopiero uczymy się składać literki.
- Mamo! – Usłyszałam głos brata, wołającego z pokoju – Widziałaś moje
warcaby? Nie mogę ich znaleźć.
- …Tri-cer-to… nie, cera-tops – czytałam na głos, starając się nie rozproszyć
gdy brat wpadł do mojego pokoju i przekopywał półki w poszukiwaniu gry.
- Brałaś moje warcaby? – Zapytał Tomek, a ja triumfalnie powiedziałam:
- Triceratops!
- He? – Zdziwił się – Jaki ceratops? Warcaby! O, znalazłem! – Wyciągnął
sfatygowane pudełko spod sterty moich rysunków i wybiegł z pokoju. Gdy za
chwilę zobaczyłam jak taska odkurzacz, nie wytrzymałam i pobiegłam za nim.
- Zwariowałeś? – Chciałam wiedzieć, gdy włączył odkurzacz do prądu i zaczął
sprzątać. Musiał czegoś chcieć od rodziców, to na pewno był jakiś podstęp, jak
zwykle, no bo Ŝeby tak sam z siebie? Ale braciszek zaraz mnie przegonił, bo
od Tomka na moje urodziny. Westchnęłam i nagle przypomniało mi się, Ŝe gdy
ostatnio byliśmy z Tomkiem w sklepie z zabawkami, bardzo podobał mu się
taki model samochodu, którego jeszcze nie miał w swojej kolekcji. W drodze
powrotnej wiele razy powtarzał cenę autka i mówił, Ŝe jak tylko nazbiera sobie
tyle kasy, to natychmiast go kupi. Ale by się ucieszył, gdybym mu go
podarowała! Wydobyłam z kryjówki moją skarbonkę, wysypałam pieniąŜki na
kołdrę i zaczęłam liczyć. Oj… nie było tego duŜo, bo małe dziewczynki bardzo
lubią duŜe słodkości i często się przez to sięga do skarbonki. Nie umiem jeszcze
za dobrze dodawać, a odejmować wcale jeszcze nie umiem, bo to jest trudna
sztuka, ale wreszcie mi się udało.
- O nie… - westchnęłam pod nosem – brakuje trochę złotówek. Czemu ja
wczoraj kupiłam aŜ cztery batoniki, byłoby w sam raz!
Tatuś juŜ w tym tygodniu dał nam kieszonkowe i wstyd byłoby prosić o
więcej. Zawsze powtarza: „Te pieniąŜki moŜecie przeznaczać na swoje
zachcianki, ale niekoniecznie na słodycze. PrzecieŜ w domu jest pełno
słodkości, które przygotowuje mamusia.”
- Ale te batoniki są takie mniamniuśne! – Wypsnęło mi się na głos. Spojrzałam
w stronę drzwi, ale na szczęście nikt nie słyszał. – I skąd teraz wziąć kasiorę na
prezent? Nic tylko się rozryczeć… - Łzy same zaczęły mi się zbierać i juŜ juŜ
miały popłynąć, kiedy podszedł Gryzoń, spojrzał na mnie zatroskany i trącił
zimnym nochalem jakby chciał powiedzieć „Głowa do góry, damy sobie radę!”.
Przytuliłam rudzielca, skąd wie, Ŝe mam problem? Podobno zwierzaki to
wyczuwają.
- Gryzoniu co ja mam teraz zrobić? – Zapytałam patrząc w te jego mądre
oczęta. Machnął ogonem dwa razy, podbiegł do jednej z półek, wyszarpał jakąś
pluszową zabawkę i przyniósł mi ją w nadziei, Ŝe będę się z nim bawić.
- To są moje rzeczy piesku, piłka do zabawy jest w twoim koszyku. – Skarciłam
go, ale on z zaczepnym spojrzeniem wciąŜ machał ogonem. Nic sobie nie robił
z prawa własności, złapał zębami kolejną przytulankę i zaczął ją podrzucać,
Ŝeby mnie rozweselić. Bawiłam się z nim przez chwilkę i nagle wpadł mi do
głowy pomysł – a gdyby tak zrobić podobnie, wziąć te parę brakujących
złotówek z portfelika mamusi, to mogłabym kupić Tomkowi autko i wszyscy
byliby zadowoleni! AŜ usiadłam z radości, Ŝe to rozwiąŜe wszystkie moje
problemy – pomysł był wspaniały i właśnie nadarzała się okazja, bo mama
wyszła z Maciusiem na spacer, a portfelik został na półce w kuchni. Pobiegłam
tam, wzięłam go i zaczęłam szybko odliczać brakujące monety, ale wtem coś
mnie zmroziło – rozejrzałam się z przestrachem czy ktoś mnie nie widzi. W
drzwiach kuchni stał Gryzoń, przekrzywiał łebek i przyglądał mi się. Poczułam
się jakoś nieswojo.
- Gryzoń, gdzie kot? Szukaj kota! No, szukaj Pluszaka!! – Zawołałam, a piesek
posłusznie puścił się pędem przez korytarz. Zamknęłam drzwi i rozglądnęłam się
czy na pewno nikt inny nie patrzy. Nigdy nie robiłam czegoś takiego i nie do końca
wiedziałam czy to złe. Jednak na wszelki wypadek zasłoniłam teŜ okno, Ŝeby Pan
Jezus nie widział i przypadkiem się nie pogniewał, bo przecieŜ nigdy nic nie
wiadomo. Zabrałam pieniąŜki, odłoŜyłam portfelik i odetchnęłam z ulgą. Teraz
mogłam pędzić do sklepu z zabawkami.
Nazajutrz z prezentami i urodzinowymi Ŝyczeniami zjawili się dziadkowie.
Tomek dostał teŜ podarunki od rodziców, ale gdy zobaczył
prezent ode mnie aŜ podskoczył z radości.
- Fantastyczny! – Krzyknął i natychmiast zaczął się szamotać z
opakowaniem, a dziadziuś powiedział:
- Ho ho, i na pewno był drogi. Ciekawe skąd taka mała
dziewczynka miała takie duŜe pieniąŜki. – Poczerwieniałam jak
przypiekany kurczak, ale dziadek tylko Ŝartował. Sam przecieŜ w
tajemnicy przed naszymi rodzicami dawał nam drobniaki, jak to
nazywał „na owocki”, bo owoce są bardzo zdrowe, a słodycze podobno szkodzą na
zęby, ale to chyba wymyślił ten, co nigdy ich nie próbował. Wkrótce pojawili się
teŜ zaproszeni przez Tomka koledzy i zrobiło się bardzo głośno i wesoło. Jaka
szkoda, Ŝe nie chcieli mi pozwolić dołączyć do zabawy, wielką miałam ochotę. Ale
pozostało mi tylko podglądać przez szparę w drzwiach jak fajnie się bawią – robili
wyścigi modeli samochodowych, a mój prezentowy całkiem nieźle się spisywał.
Gdy patrzyłam na autko, zrobiło mi się jakoś tak nieswojo. WciąŜ pamiętałam w
jaki sposób zdobyłam na niego pieniąŜki.
- Oleńko, weź talerzyki, a ja zaniosę chłopcom tort. – Powiedziała mamusia i
razem weszłyśmy do pokoju Tomka. Nie domknęłam drzwi i Gryzoń wparował za
mną w sam środek toru samochodowego. Zrobiła się wrzawa i narzekanie, bo psiak
radośnie zdemolował chłopcom długo przygotowywaną trasę przejazdu.
- Gryzoń! – Krzyknął Tomek. – No co ty narobiłeś! Uciekaj stąd!
Uśmiechnęłam się i puściłam rudzielcowi oko. Jednak był po mojej stronie – nie
pozwolili mi się z nimi bawić, to on zrobił im psikusa.
Następnego dnia nadal czułam się niewyraźnie, wciąŜ miałam wraŜenie, Ŝe
mimo zamkniętych drzwi i zasłoniętego okna ktoś jednak widział jak zabierałam
pieniąŜki. Rozbolał mnie nawet brzuszek, a moŜe głowa, sama nie wiem. Coś
trzeba było z tym zrobić. Wieczorem rodzice siedzieli razem przy kominku, czytali
Biblię i o czymś cicho dyskutowali. Byłam przekonana, Ŝe mówią o mnie i
pieniąŜkach, których brakowało. Podeszłam bliŜej i próbowałam usłyszeć ich
rozmowę, ale nie mogłam nic zrozumieć. Nagle mama powiedziała głośniej:
- Co chciała moja najukochańsza córunia?
Podeszłam niepewnie, a mamusia chwyciła mnie, posadziła na swoich kolanach
i z wielką miłością przytuliła.
- Mamuniu… – zaczęłam nieśmiało – bo ja ci muszę coś powiedzieć…
- Słucham Oleńko.
- Bo… bo ja… bo wiesz… – nie wiedziałam jak zacząć – ja się chciałam
wytłumaczyć.
- A co takiego nabroiło moje dziecko?
- A ty nic nie wiesz? – Zapytałam zdziwiona, bo przecieŜ mamusie zawsze
wszystko wiedzą i nigdy nie wiem skąd.
- Nooo jeŜeli mi nie powiesz, to skąd mam wiedzieć?
- Bo… wiesz zabrakło mi wtedy troszkę pieniąŜków na prezent dla Tomka
iii…….. – oj jakie to jest trudne - pomyślałam bliska płaczu – iiiiii wzięłam z
twojego portfelika tyle ile mi brakowało. – Wydusiłam wreszcie.
Rodzice popatrzyli na mnie z wielkim zdziwieniem i przez chwilę aŜ
zaniemówili. Ze wzrokiem wbitym w dywan opowiedziałam im całą historię od
początku. Wysłuchali mnie w milczeniu, popatrzyli na siebie i czułam, Ŝe teraz
dopiero mi się dostanie. Mój brat w takich sytuacjach mówi - byłem
przygotowany na najgorsze. Nie rozumiem co to znaczy, ale wydawało mi się,
Ŝe teŜ byłam. Po straszliwie długiej chwili (trwała chyba ze dwa lata) w końcu
odezwał się tatuś:
- I nie bałaś się Ŝe ktoś cię zobaczy i nazwie złodziejem?
- Nikt mnie nie widział. – Odparłam stanowczo, kręcąc przecząco głową.
- No a Pan Jezus? – Pytał dalej tata.
- TeŜ nie, bo zasłoniłam okno.
Nie wiem czemu, ale te słowa bardzo rozbawiły moich rodziców.
- To powiedz mi córeczko dlaczego nam o tym powiedziałaś, jeśli nikt tego nie
widział?
- Bo… bo – zaczęłam się jąkać – tak coś mnie dziwnie pikało tu, o tu –
pokazałam rączką miejsce pod sercem – iiiii wydawało mi się, Ŝe chyba jednak
ktoś o tym wie.
- Widzisz Oleńko – wytłumaczył tatuś - Pan Jezus nie patrzy przez okno, tylko
na nasze serduszka i widzi wszystko to, co człowiek chciałby ukryć. Nie
pomogą zasłony, nie pomoŜe ciemna piwnica, bo Pan patrzy na nasze Ŝycie.
Dlatego w I liście do Tesaloniczan 2:4 jest napisane:
Zostaliśmy przez Boga uznani za godnych, aby nam została powierzona
ewangelia, tak mówimy, nie aby się podobać ludziom, lecz Bogu, który bada
nasze serca. I Tesaloniczan 2:4.
- Wiemy, Ŝe chciałaś się przypodobać braciszkowi dając mu upragniony
prezent, ale nie moŜe być w tym odrobiny nieuczciwości, bo potem odzywa się
w nas sumienie i trudno nam z tym Ŝyć. – Mamusia pogłaskała mnie po głowie, a
ja przytuliłam się do niej mocniej.
- To co się teraz ze mną stanie? – Zapytałam cicho - Ja nie wiedziałam…
- Jeśli mówisz „nie wiedziałam”, to jest teŜ tak napisane:
JeŜeli mówisz: Nie wiedzieliśmy, to Ten, który bada serca, przejrzy to. A Ten, który
czuwa nad twoją duszą, wie o tym i odda kaŜdemu według jego czynu.
Przypowieści Salomona 24:12.
- To teraz Pan Jezus mnie za to ukarze? – Spytałam przeraŜona. Tatuś uśmiechnął
się i pokręcił głową.
- Nie, bo On widzi twoje serduszko. Widzi, Ŝe przyznałaś się do złego czynu, nie
ukryłaś tego przed nami, a więc nie ukryłaś go teŜ przed Panem Jezusem. Dlatego
On powiedział:
Błogosławieni czystego serca, albowiem oni Boga oglądać będą.
Ewangelia Mateusza 5:8.
- Ale musisz takŜe wiedzieć na przyszłość, Ŝe tak nie wolno postępować, bo w
Biblii równieŜ jest napisane:
Albowiem z wnętrza, z serca ludzkiego pochodzą złe
myśli, kradzieŜe (…). Ewangelia Marka 7:21.
Takie sprawy i problemy naleŜy
zawsze powierzyć rodzicom, pewnie znajdą jakieś wyjście i pomogą małemu
batonikojadowi wyjść z opresji. – Tatuś z uśmiechem pogłaskał mnie po czuprynie.
- Bardzo przepraszam i chciałam prosić, Ŝebyście się nie gniewali na
batonikojada… Ja to będę teraz długo, dłuuugo pamiętać, bo tak się z tym źle
czułam, Ŝe aŜ nie wiem co. – Wyznałam szczerze. Jak dobrze móc wszystko
powiedzieć i poczuć, Ŝe juŜ nic a nic mnie nie męczy.
- A to właśnie jest tak jak napisał apostoł Paweł do Filipian:
A pokój BoŜy, który przewyŜsza wszelki rozum, strzec będzie serc waszych i myśli
waszych w Chrystusie Jezusie. Filipian 4:7.
- Dobrze Oleńko, my się nie będziemy na ciebie gniewać, ale trzeba coś
postanowić z powodu twego czynu, co myślisz na ten temat?
- Myślę Ŝe… – powiedziałam cichutko i spuściłam głowę – myślę, Ŝe jak uzbieram
tyle pieniąŜków ile zabrała niegrzeczna dziewczynka, to oddam je z powrotem na
miejsce.
- Więc niech tak będzie, – zgodził się tata – ale przede wszystkim pamiętaj o tym,
aby więcej juŜ tak nie postępować.
- A jeszcze chciałam prosić… – szepnęłam bardzo nieśmiało - nie mówcie o tym
Tomkowi. On tak bardzo się cieszy tym samochodzikiem, bardzo proszę…
- Dobrze, - odpowiedział tata – sprawę uwaŜamy za zakończoną.
Gdy chcesz coś źle zrobić, zasłony nie szukaj.
Pan Jezus cię widzi, do serca zapuka,
A gdy na swej ścieŜce spotykasz pokusę,
To uskocz jej z drogi, zachowasz swą duszę.
UŜywając alfabetu podanego poniŜej, dodaj lub odejmij
właściwą ilość liter, aby odczytać hasło i dowiedzieć się o co prosił Boga
król Dawid w jednym z Psalmów.
P O I Ę L K M Ł N J Ó U H B Ń Y G V Ć C F T A Ś R Z S ś E D X W Ź
PomóŜ Tomkowi dojść do
urodzinowego prezentu.
Z diagramu wykreśl podane poniŜej imiona. Są one zapisane
pionowo, poziomo, ukośnie, do przodu i wspak. Imię Mateusz juŜ się
znalazło. Pozostałe litery czytane poziomo utworzą rozwiązanie.
Poziomo
:
6 Z powodu batoników Ola
została nazwana...
11 Zakładany na nogę.
12 Włosy upięte z tyłu głowy.
13 Leci z komina.
14 Prezent od Oli dla Tomka.
Pionowo
:
1 Imię bohaterki naszego
opowiadania.
2 Pierwsze słowo które mówisz
do telefonu.
3 Pokręcone na głowie Oli.
4 Samochód inaczej.
5 Na wiosnę pływa po rzece.
6 Małe dziecko.
7 Godło indiańskiego klanu otaczane
bałwochwalczą czcią, często rzeźbione na słupie.
8 Z niego zrobiona jest czekolada.
9 Mają go groźne węŜe.
10 Muszla dla ślimaka to jego...
12 Gdy zimno, to moŜemy się nim otulić.
Abraham, Beniamin, Ezdrasz, Sem,
Hagar, Izaak, Józef, Lot, Maria,
Mateusz, Melchisedek, Nehemiasz,
Noemi, Orpa, Rebeka, Rut, Anna,
Naftali, Salomon, Samuel.
Hasło:………………………………
……………………………………..
HASŁO
:
……………………………………..
……………………………………..
……………………………………..
……………………………………..
Plik z chomika:
ela.roza
Inne pliki z tego folderu:
6_2008.pdf
(496 KB)
5_2008.pdf
(548 KB)
4_2008.pdf
(451 KB)
3_2008.pdf
(252 KB)
2_2008.pdf
(260 KB)
Inne foldery tego chomika:
DPŻ - 1989
DPŻ - 1990
DPŻ - 1991
DPŻ - 1992
DPŻ - 1993
Zgłoś jeśli
naruszono regulamin