Józef Mackiewicz - Zwycięstwo Prowokacji (1962).doc

(523 KB) Pobierz
"Niedozwolone przez cenzure"

67

 

"Niedozwolone przez cenzure"

Jeden z najznakomitszych adwokatow rosyjskich ubieglego stulecia, Polak, nazwiskiem Spasowicz, wystepujac w Petersburgu w roku 1871 w slynnym procesie 79 nihilistow-"nieczajowcow", - tych samych, ktorzy posluzyli Dostojewskiemu za wzor do jego "Biesow", - powiedzial w swej mowie obronczej:

"Polak moze spogladac na wiele rzeczy z przeszlosci, na wspomnienie, ktorych serce jego bije zywiej. Gdy odtworzy w myslach wspaniala wielkosc tej przeszlosci, spowita w zlocie i purpurze, ucieka w jej ramiona, aby marzenia demokratyczne utulic w narodowym romantyzmie. Przeszlosc Rosjan jest bardzo biedna, a terazniejszosc jest sucha, nedzna i naga jak step, ktory jest wprawdzie bezbrzezny, ale nie pozbawiony kamieni milowych. Radykalizm, ten charakterystyczny rys mlodziezy rosyjskiej pochodzi stad, iz nie posiada ona nic trwalego, za co by sie mogla uchwycic; tlumaczy sie brakiem tradycyjnej kultury..."

Trudno chyba w kilku slowach oddac bardziej precyzyjnie usankcjonowana przez pokolenia charakterystyke Polaka, przejeta przez historiozofie i literature polska. Do niej dopasowano wszystkie powstania i rewolucje sprzed pierwszej wojny swiatowej; wszystko cokolwiek bylo zabarwione idealami romantyzmu narodowego polskiego w okresie porozbiorowym, wlacznie do sloganu Pilsudskiego o wstapieniu "do czerwonego tramwaju, aby wysiasc na przystanku: Polska". Do tej charakterystyki pasuje rowniez owo pogardliwe wzruszenie ramion, gdy w poczatkach 1944 roku w Warszawie, w rozmowie z czlonkami Podziemia probowalem im uplastycznic niebezpieczenstwa okupacji sowieckiej. Uslyszalem w odpowiedzi: "My, ktorzy mimo szalonego terroru, potrafimy stawiac skuteczny opor, ktorzy potrafilismy zastrzelic w bialy dzien takiego Kuczere!... Zgladzac szefow Gestapo i SS, mielibysmy nie dac rady jakiejs Wasilewskiej, jakims Putramentom, czy innym Osobkom na uslugach sowieckiej agentury?! Alez to dla nas dziecinna zabawka!" - Byly to glosy szeregowych Polakow, wychowanych w popularnej tradycji.
Jakze, wiec doszlo do tego, co jest w tej chwili?
Na kilka lat przed wybuchem drugiej wojny swiatowej premier Slawoj-Skladkowski zglosil demonstracyjnie dymisje na rece Prezydenta Rzeczypospolitej, w znak protestu przeciwko "crimen laese maiestatis", ktorego dopatrzyl sie w samowolnej decyzji arcybiskupa krakowskiego przeniesienia zwlok marszalka Pilsudskiego do krypty Srebrnych Dzwonow na Wawelu. Powstal o to halas w calym panstwie i przysporzyl wielu wrogow arcybiskupowi krakowskiemu. Gdyby jednak wowczas powiedzial byl ktos: ,,ks. Arcybiskup Metropolita Kardynal ksiaze Sapieha jest czlowiekiem zdolnym uznac agenta NKWD "Prezydentem Rzeczypospolitej", a okupacje bolszewicka nazwac "wyzwoleniem Polski", - to nalezy przyjac, ze nawet najwieksi przeciwnicy ks. arcybiskupa uznaliby wowczas taka potwarz za niesmaczna przesade. Gdyby zas przepowiedziec bylo, ze to nie tylko nastapi w niedlugim czasie, ale ponadto ksiaze metropolita nazwany zostanie po swojej smierci, przez najbardziej patriotyczny odlam Polakow:,, Ksieciem Niezlomnym"... - Nikt by zapewne nawet nie pojal gdzie jest sens tego nihilistycznego dowcipu, oszczerstwa, czy tez po prostu szalenstwa?
Niewypowiedziana nigdy przepowiednia stala sie rzeczywistoscia. Wychodzacy od roku 1945 "Tygodnik Powszechny", oficjalny wtedy organ kurii metropolitalnej krakowskiej, nazywa wkroczenie wojsk bolszewickich "wyzwoleniem Polski";
W roku 1947, b. agent NKWD, Boleslaw Bierut, przyjmuje tytul "Prezydenta Rzeczypospolitej" i w tym charakterze uznany zostaje przez episkopat polski; w roku 1951 umiera metropolita Sapieha, i w nekrologach mu poswieconych, nazwany zostaje w prasie emigracyjnej polskiej: "Ksieciem Niezlomnym", dlatego ze bedac biskupem katolickim przeciwstawial sie przeistoczeniu Kosciola w narzedzie bezboznego bolszewizmu.
Te czasy w zestawieniu z dzisiejszymi, wydaja sie wszelako juz bardzo odlegle.
W latach 1945/47 wiekszosc emigracji polskiej pietnowala, nazywajac "zdrajca" b. premiera Stanislawa Mikolajczyka za to, ze zgodzil sie wejsc do koalicyjnego rzadu z komunistami. Gdyby w tym czasie powszechnego oburzenia i przygnebienia z powodu odmowy dalszego uznawania prawowitego rzadu polskiego przez mocarstwa zachodnie, przepowiedziec bylo, ze wkrotce cala emigracja nie tylko popierac bedzie nawiazywanie stosunkow dyplomatycznych z komunistycznym rzadem w Warszawie, ale nawet zabiegac o pozyczki zagraniczne dla tego rzadu, ba! Trudno nazywac "zdrajcami" tych z posrod Polakow, ktorzy by sie tym zabiegom chcieli przeciwstawiac... - To by rowniez w taka mozliwosc jeszcze nie uwierzono. Takoz nie uwierzono by w tym czasie, ze w roku 1957 prymas Polski poprze wybory jedynej listy komunistycznej, ze grupa katolicka "Tygodnika Powszechnego" zaangazuje sie bardziej we wspolpracy z komunistami, niz to czynil PAX w poczatkach swego istnienia, a mimo to uznawana bedzie nadal za grupe patriotyczno-polska. Slowem nie uwierzono by w mozliwosc tych wszystkich innych, nie wyliczonych tu przykladow rzeczywistosci obecnej. Jezeli niektore z nich tu przytoczylem, to nie z checi przyczynienia komus ujmy osobistej. Przeciwnie, lezy w moim zamiarze mozliwie pomijac strone emocjonalna, tak niestety popularna w polskim pismiennictwie politycznym, a sprowadzac rzecz do spokojnej oceny rzeczywistosci. Doskonaly eseista polski, Waclaw Zbyszewski, sluszna zwrocil uwage, ze mamy za duzo ocen moralnych, za malo ocen faktow.
Osobiscie z wyksztalcenia jestem, przyrodnikiem. Profesor moj, zoolog, s. p. Konstanty Janicki, zwykl byl mawiac, ze tylko nauka porownawcza jest nauka scisla; tylko przez porownanie dochodzi sie do wiedzy obiektywnej. Pouczenie to probuje zachowac do dzis jako drogowskaz, gdyz wydaje mi sie jedynie sluszna metoda przy ocenie wszelkiej, dostepnej czlowiekowi prawdy.
Faktow, ktore zaszly w Polsce po roku 1945, nie mozna oczywiscie traktowac w oderwaniu od reakcji wywolanej w znacznym stopniu na poprzednia okupacje niemiecka. Tak, np. przytoczony powyzej zwrot: "wyzwolenie Polski" przez armie czerwona, dotyczyc moze tylko wyzwolenia jej spod okupacji niemieckiej, i tylko komunisci i ich stronnicy rozciagaja go rowniez na wyzwolenie spod Polski kapitalistycznej. Nie mniej fakt ten stanowi w danym wypadku raczej tylko ilustracje, komentarz do zdarzen. Nie zmienia natomiast przesuniecia psychologicznego, ktore nastapilo, a ktore posiada wszelkie cechy tzw. rowni pochylej. To, bowiem co nastapilo, jest przejsciem ze stanowiska negacji wobec ustroju bolszewickiego, na stanowisko li tylko opozycji wobec ustroju bolszewickiego w Polsce. Uzywam tu drazniacego konformistow okreslenia: "bolszewizm", z cala swiadomoscia. Jest to, bowiem termin scisly, dzis bardziej nawet niz przed laty. Slusznie wskazuje sie na zwrot w kierunku tzw. "czystego Leninizmu". Z ta wszakze poprawka, ze Leninizm nie istnial nigdy w praktyce za zycia Lenina. Termin powstal po jego smierci. Za jego zycia istnial bolszewizm, ktory byl wlasnie klasyczna kreacja Lenina, wraz z jego licznymi formami taktycznymi, a w tej liczbie i bolszewickim NEP-em. I ten to bolszewizm, nie-do-uznania ongis dla wszystkich Polakow z wyjatkiem nieznacznej garstki komunistow, przeszedl de facto w stan uznania. Jednoczesnie zarysowala sie niejaka zbieznosc pomiedzy "polska droga do socjalizmu" w kraju, a - droga do kapitulacji poza krajem.
Naturalnie nie zyjemy w prozni, lecz zwiazani z ogolnym procesem przemian zachodzacych w swiecie, o ktorych ponizej bedzie mowa. Nie mozna jednak, jak to sie czyni, wylaczna odpowiedzialnosc za wytworzony stan skladac na swiat otaczajacy, na mocarstwa zachodnie, na polityke Stanow Zjednoczonych w szczegole. Wytykanie mocarstwom zachodnim ich bledow, ich "zaslepienia", ich "glupoty" jest tematem bardzo popularnym w publicystyce polskiej. Zapominamy wszakze, ze te mocarstwa z ich tradycyjnie przez nas pietnowana "krotkowzroczna" wobec Sowietow polityka, rowniez nie obracaja sie w prozni, a swoja polityke opieraja czestokroc na przeslankach zaczerpnietych z postawy naszej i innych przez Sowiety podbitych narodow. Tymczasem wlasnie wszelka krytyka, analogicznej wobec Sowietow i komunizmu, postawy wlasnej - nalezy do tematu w publicystyce polskiej najbardziej niepopularnego, unikanego, lub wrecz zabronionego. Szczegolnym tabu objete sa te momenty, ktore moglyby wskazywac, ze postawa polityczna pewnych sfer polskich w nie malym stopniu przyczynia sie do wytwarzania falszywej oceny istotnego zagrozenia ze strony miedzynarodowego komunizmu, oraz ponosi czesciowo odpowiedzialnosc za stan dezinformacji, jaki panuje dzis w zachodniej opinii politycznej. Dyskusja na ten temat, o ile przedostaje sie, kiedy na lamy prasy polskiej, nosi charakter z gory umowny, obraca sie w granicach niedomowien i cenzury narzuconej przez narodowe postulaty. Takoz istnieje z gory wytyczona reglamentacja krytyki cech narodowych, o ile przekracza mniej wiecej te ramy, ktore nakreslilismy powyzej z mowy adwokata Spasowicza.
Zastanawiajac sie nad lancuchem przyczyn, ktore doprowadzily do dzisiejszego polozenia w kraju i na emigracji, probowalem kilkakrotnie te bariery, krepujace publicystyke polska przekroczyc. Przewaznie bez powodzenia. W niniejszej ksiazce znajdzie, wiec czytelnik m.in. sporo tych rzeczy, ktorych druk niedozwolony zostal przez cenzure emigracyjnych pism polskich.

O suwerennosc mysli

Nie stawiam sobie za cel narzucenia komus moich pogladow. Z gory zakladam, ze istnieja niewatpliwie powazne argumenty, mogace podwazyc nie jeden z moich wlasnych. Natomiast przekonany jestem gleboko, ze emigracja polska - jak kazda zreszta emigracja spod komunistycznego panowania - ma do spelnienia i spelnic moze pewne wazne poslannictwo. A mianowicie: po utracie suwerennosci panstwa - ratowac suwerennosc mysli.
Uroczystymi uchwalami, postulatami, patriotycznymi dezyderatami, a tym mniej sloganami i zakazami, suwerennej mysli sie nie ratuje.
Calkowitej prawdy nie zna zaden czlowiek na tym swiecie. To, co my, ludzie, nazywamy "prawda" jest zaledwie jej szukaniem. Szukanie prawdy jest tylko mozliwe w scieraniu sie mysli, zas scieranie sie mysli jest tylko mozliwe w wolnej dyskusji. Dlatego ustroj komunistyczny, ktory tego zakazuje, musi byc sila rzeczy - wielka nieprawda. Znalazlszy sie tedy w swiecie uznajacym wolnosc jednostki i wolnosc mysli, winnismy czynic wszystko, aby nie zaciesniac horyzontow myslowych, a je rozszerzac; nie zaciesniac dyskusji, a ja poszerzac. Jezeli zatem ksiazka moja w najskromniejszym chociazby stopniu przyczyni sie do tego poszerzenia, cel jej bede uwazal za osiagniety.

*

Przyznac nalezy, ze srodek XX wieku nie stwarza pomyslnej po temu koniunktury, nawet w swiecie wolnym od komunizmu. Swiat ten, od roku 1914, dokonal wielkich przeobrazen i osiagnal duzo. Miedzy innymi zlikwidowal wiekszosc krolow, cesarzy i carow, a powolal na tron zasade totalnej Demokracji. Czy to jednak, dlatego, ze ten nowy wladca wystepuje wlasnie tak totalnie, czy tez, dlatego ze nastawiony jest na czlowieka masowego, dosc, ze sprzyja wytwarzaniu ubocznego produktu, ktory by nazwac mozna: kolektywnym sposobem myslenia? Stary, wybujaly indywidualizm wyszedl z mody. Jak kazda rzecz staromodna, poddany zostal gruntownemu przefasonowaniu, w niektorych wypadkach zbyt moze radykalnemu? Niestety, dzieje sie to wlasnie w epoce, gdy zarowno totalny jak totalitarny komunizm swiatowy, skolektywizowana mysl ludzka podniosl do godnosci sztandaru. Wiele wskazuje na to, ze po drugiej wojnie swiatowej, demokracje zachodnie sklonne sa nie tyle komunizm zwalczac, ile raczej z nim konkurowac. Rodzi sie z tego tendencja do jednostronnosci, prawie niezaprzeczalnej jednostajnosci.
Kiedys, papiez Leon XIII, przyjmujac na audiencji kanclerza Niemiec von Biilowa, wyrazil przekonanie, ze zlem najgorszym jest socjalizm i demokracja. Byly to, wiec czasy, ktore slusznie zaliczyc mozemy do reakcyjnych. Jednoczesnie jednak nasuwaja sie pewne porownania. Miedzy innymi, ze nieraz latwiej bylo w czasach cesarzy i krolow byc rewolucjonista, niz dzis kontrrewolucjonista; socjalista, niz dzis antysocjalista z przekonan. Lenin, tworca najwiekszej niewoli w dziejach ludzkich, i najwiekszy wrog starego swiata, gdy zostal w tamtych czasach zeslany na Sybir, to w porownaniu do dzisiejszych, w warunkach, ktore ktos dowcipnie okreslil "Wisniowym Sadem".
Porownanie innych swobod ludzkich nie zawsze wypada na korzysc ustanowionych dzis przez demokracje. Wezmy na przyklad stosunek do wojny. Kazda wojna, nie tylko dzis, ale zawsze, uwazana byla za nieszczescie. O koniecznosci pokoju mowiono nie mniej w czasach minionych. Podobnie zwolywano konferencje i obmyslano sposoby utrzymania pokoju. Tak pierwsza haska konferencja pokojowa, zwolana z inicjatywy cesarza Mikolaja II w sprawie ograniczenia zbrojen, zgromadzila w roku 1899 26 panstw; druga, w roku 1907 juz 44 panstwa, ktore uchwalily szereg waznych dla utrzymania pokoju konwencji. Slowo "pokoj" bylo na ustach wszystkich; tym niemniej wolno bylo o wojnach wyzwolenczych nie tylko mowic i pisac, ale je rowniez gloryfikowac. Rzucmy okiem po miastach Europy, a dostrzezemy w nich mase pomnikow postawionych ludziom, ktorzy swojego czasu zainicjowali jakas wojne wyzwolencza. Turysta we Wloszech nieomal w kazdym miasteczku, ktore siebie ceni, zastanie pomnik Garibaldiego, z szabla w reku, lub ze sztandarem porywajacym ludzi do wojny. Niektore z tych pomnikow sa jeszcze wcale swiezej daty. Gdy sie wszakze porowna tyranie dawnej Austrii, przeciwko ktorej Garibaldi porywal ludzi do wojny, z dzisiejsza tyrania Zwiazku Radzieckiego, przeciwko ktorej nie wolno porywac ludzi do wojny, myslacy czlowiek odczuje pewne zaklopotanie. Narzucic sie musi pytanie: jak to sie stalo, ze dzis, gdy zaistniala najwieksza w dziejach tyrania, ktora ujarzmila setki milionow ludzi, slowo "wojna" jest w praktyce nieomal policyjnie zakazane przez demokratyczna opinie publiczna? A kazdy, kto je osmieli sie wypowiedziec, pietnowany jest mianem "zbrodniarza" lub "szalenca". Nb. przy absolutnej zgodnosci tej opinii od Watykanu po zwolennika ateizmu.
W rzeczywistosci sprawa przedstawia sie jeszcze bardziej jednostronnie, niz to pozornie mogloby sie wydawac. Albowiem dzis nie kazda "wojna wyzwolencza" jest w rownym stopniu potepiana, a jedynie wojna o wyzwolenie ludow spod panowania sowieckiego. Nie kazda tez rewolucja jest potepiana; czasem przeciwnie, - odkad slowo "rewolucja" za wplywem Ameryki, uznane zostalo za pojecie pozytywne, rewolucje np. przeciwko panstwom kolonialnym, ciesza sie nawet sympatia. Potepiana jest tylko (kontr-) rewolucja przeciwko komunizmowi. I dzieje sie to w chwili, gdy ten sam komunizm rozszerzajac swe podboje, jawnie i na oczach wszystkich, moze sobie pozwolic na gloryfikowanie ich pod obludnym mianem "rewolucji", lub "wojny wyzwolenczej". Prawda, ze wielu ludzi sie na to zzyma, ale nikt z tego powodu Zwiazku Radzieckiego nie przezywa: "szalencem"!
Slowo to naprowadza nas ubocznie na inny fenomen dzisiejszych czasow, a mianowicie na stanowisko, jakie zajmuja obecnie t. zw. sfery intelektualne prawie calego swiata, sfery artystyczne, literackie, mlodziez uniwersytecka eto. W dawnych czasach, wlasnie z posrod tych sfer rekrutowal sie najwiekszy procent "szalonych glow", szokujacych swymi wywrotowymi ideami solidnych obywateli istniejacego ukladu rzeczy. Nagle te zapalencze glowy gdzies zniknely. Gdzie sie podzieli ci indywidualisci starych czasow, ci rozczochrancy ideowi wzywajacy do czynow niemozliwych? Wprawdzie po wszystkich bulwarach wielkomiejskich spotykamy dzis nie mniej, a wiecej rozczochranych egzystencjonalistow, ale nie stanowia juz typu indywidualnego, a raczej kolektywny; nie reprezentuje zwolennikow obalania tyranii, a przewaznie zwolennikow zgodnego wspolzycia z ta tyrania. Mamy, wiec do czynienia z niezwyklym paradoksem:
Gwalt fizyczny i masowe zbrodnie, nie stanowia jakosciowo charakterystycznej cechy ustroju komunistycznego. Hitleryzm potrafil w licznych wypadkach przelicytowac te zbrodnie pospolite. Najcharakterystyczniejsza cecha systemu komunistycznego jest natomiast totalna niewola ludzkiego ducha, zniewolenie ludzkiej mysli, ludzkiego intelektu. Zdawaloby sie, wiec, ze najwiekszych wrogow tego systemu nalezaloby szukac nie tyle wsrod robotnikow, chlopow, rzemieslnikow, burzujow i szarego tlumu ulicznego, co wlasnie wsrod sfer tzw. postepowych, ktore ideal wolnej mysli tradycyjnie wy-gestykulowywaly ponad tlum; ktore sprawe ducha, wynosily ponad sprawe chleba powszedniego. Logicznie spodziewac by sie nalezalo, ze wlasnie sfery intelektualne wszystkich krajow stana sie awangarda walki z komunizmem. Nic podobnego nie zaszlo. Stalo sie wbrew logicznym przewidywaniom: ci, ktorzy sie buntuja, okrzyczani zostali "reakcjonistami"; ci zas, ktorzy poslusznie wkladaja szyje w obroze komunistycznej tyranii, mianuja siebie "progresistami".

*

Szczytowym przykladem powyzszego paradoksu sluzyc moze stanowisko zajete przez sfery swiatowej literatury, zgrupowane w miedzynarodowym P. E. N. Klubie.
Jak wiadomo ustroj komunistyczny przeistoczyl wielka literature rosyjska w bezwartosciowy kicz. We wszystkich innych krajach, gdzie nastaje komunizm, wolna literatura zostaje podcieta, lub zniszczona. Tymczasem P. E. N. Klub, ktory zobowiazany jest przestrzegac zasad swej pieknie brzmiacej "Karty" o wolnosci ducha, mysli i tworczosci, - zamiast walczyc o te wzniosle idealy, przeciwnie - wykazuje wyrazna tendencje do wspolpracy z tymi, ktorzy te idealy depcza. Zaprasza do swego grona komunistow, wybiera na prezesow literatow o sklonnosciach wobec komunizmu ugodowych, odwiedzajacych Moskwe; a ostatnio na wiceprezesa nawet przedstawiciela panstwa komunistycznego, Polaka Parandowskiego, ktory jezeli osobiscie komunista nie jest, wiadomo, ze bedzie we wszystkich wypadkach glosowal po stronie komunistow.
To stanowisko najwyzszej reprezentacji swiatowej literatury nie jest wszakze odosobnione, a raczej stanowi odbicie przecietnych nastrojow panujacych w swiecie intelektualnym w ogole, a literackim w szczegolnosci. Nie tylko w zachodniej Europie, ale i w Ameryce. Promieniowanie tych nastrojow jest ogromne.
W roku 1955 literacka nagrode Nobla otrzymuje slaby pisarz, komunista z Islandii, H. Laxness. W tym samym roku pewien poeta wloski, Salvatore Quasiroodo, zamieszcza w organie komunistycznej partii Wloch, "L'Unita", wiersz:

"Najpierw Bog stworzyl ziemie i niebo
O wlasciwym dniu zawiesil tez
Swiatla na niebie
. . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . .
Po milionach lat zapalili ludzie
Inne swiatla na radosnym niebie - Nocy pazdziernikowej,
. . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . .
Podobne do tych, ktore kraza od stworzenia
Swiata. Amen."

To o bolszewickiej rewolucji pazdziernikowej. Dwa lata pozniej, w r. 1959, Quasimodo otrzymuje literacka nagrode Nobla. - Agent komunistycznego rzadu warszawskiego dla spraw literatury, literat Jaroslaw Iwaszkiewiez, pisze o nagrodzeniu Quasimody w "Zyciu Warszawy" (27.10.1959):

" Przyjaciel naszej kultury... Przyjaciel naszego narodu! W r. 1948 byl na kongresie intelektualistow we Wroclawiu, w r. 1950 na kongresie pokoju; w r. 1955 na uroczystosciach Mickiewiczowskich"...

Nie trzeba chyba dodawac, ze wszystkie wymienione tu imprezy, byly imprezami komunistycznymi. Literaci sowieccy wysylaja depesze do Wloch:

" Jest Pan pierwszym poeta na zachodzie, ktory napisal poemat o naszym,Sputniku'!..."

Korespondent "Figaro Litteraire" pyta Quasimodo, czy to prawda, ze odmowil podpisu pod protestem przeciwko uwiezieniu pisarzy wegierskich? - "Tak", odpowiada laureat Nagrody Nobla, "gdyz okolicznosci zaistniale w Budapeszcie nie byly mi znane..." Zapytany o zycie literackie w Moskwie, do ktorej czesto zaglada, odpowiada: "Zycie literackie w Moskwie rozwija sie normalnie, bez zadnego nacisku z zewnatrz... Naturalnie sa pewne granice, zwiazane w sposob naturalny z kazdym spoleczenstwem politycznym. Inaczej nie bywalo nawet w Grecji za czasow Peryklesa."
Jezeli bywaja klasyczne przyklady hipokryzji, to niewatpliwie tego rodzaju odpowiedz winna byc do nich zaliczona. Naturalnie tez, nikt na zachodzie nie bedzie twierdzil, ze Quasimodo, ze podobni mu pisarze i artysci nagradzani sa, lub w inny sposob robia kariere, dlatego ze sa komunistami, lub pro komunistami. Zarzut tego rodzaju odrzuca sie normalnie z pogarda i wzruszeniem ramion. Jezeli chodzi o ich oblicze swiatopogladowe, to cechuje sie ich jako ludzi bedacych: "za pokojem". W ten sposob slogan: "Pokoj", wynosi sie ponad inne wartosci bezwzgledne, jak: prawda, wolnosc mysli, wolnosc ruchu, dobro jednostki eto. Wszystko jest mniej warte od wzglednego pojecia "pokoju", gdyz wiadomo, ze w istocie nie chodzi tu o pokoj bezwzgledny, a jedynie o - pokoj ze swiatem komunistycznym.
Jest rzecza zrozumiala, ze skoro takie stanowisko zajmuje przodujacy przedstawiciele ducha, "Weltgeistu", trudno zalamywac rece nad konformizmem zwyklego zjadacza chleba, wspolczesnej kultury masowej.

*

W grudniu r. 1958, gdy nalezalem jeszcze do miedzynarodowego P. E. N.-Klubu, (z ktorego wystapilem na kongresie frankfurckim, po przyjeciu komunistow wegierskich do P. E. N.), wyglosilem przemowienie na zjezdzie emigracyjnego "Centrum" w Monachium, z ktorego wyjatki pozwole tu sobie przytoczyc:

Czytalem Borysa Pasternaka "Doktor Ziwago" i przyznac musze, ze bylem zachwycony. Pozwalam sobie jednak wyrazic przekonanie, ze pod wzgledem literackim ustepuje takiemu talentowi jak Bunin, na przyklad. Jezeli zas chodzi o filozoficzne naswietlenie przebiegu rewolucji, o wiele ciekawsze wydaja mi sie np. wspomnienia prof. Fedora Stepuna. Mowie: "na przyklad", gdyz emigracja rosyjska ma poza tem wiele pierwszorzednych talentow, ktore wszelako pozostaja zupelnie nieznane. Trudno sie, przeto oprzec watpliwosci, czy "Doktor Ziwago" osiagnalby ten stopien rozglosu, gdyby autor ksiazki przebywal na emigracji. W watpliwosci tej utwierdzaja doswiadczenia z "Odwilza" Erenburga i "Nie samym chlebem" Dudincewa. "Odwilz" jest ksiazka literacko bezwartosciowa, a utwor Dudincewa zdecydowanym kiczem. Ale dlaczego wydawane sa we wszystkich jezykach i ludzie biegna do ksiegarni wydawac swe dobre pieniadze na zle ksiazki? Dlatego, ze pasuja one do wspolczesnych koncepcji politycznych. Cokolwiek by sie powiedzialo o dziele "Nowa Klasa" Dzilasa, jedno jest pewne, ze w przeciagu ubieglych czterdziestu lat, odkad na wschodzie panuje bolszewizm, tuziny autorow lepiej i trafniej sprecyzowaly istote komunizmu niz Dzilas. Dlaczego jednak tamte dziela zapadly w niepamiec, a dzielo Dzilasa stalo sie swiatowym bestsellerem? Obawiam sie, iz dlatego tylko, ze nie skazil sie on nigdy robota antykomunistyczna, a w gruncie pozostal komunista, jakim byl zawsze.
Inaczej niz w odniesieniu do bojownikow antyfaszyzmu, nie ceni sie, albo nawet zwalcza, starych bojownikow anty-komunizmu. Nawet, gdy sie przypadkiem nie traktuje ich za "reakcjonistow", to w kazdym razie uwaza za starych nudziarzy. I to nie tylko w kolach lewicowych.
Gdyby np. jakis pisarz emigracyjny zwrocil sie do uchodzacego za prawicowe "Figaro Litteraire", z wyliczeniem pomordowanych przez komunistow milionow ludzi, potrafiono by go juz splawic z redakcji, lacznie z jego wyswiechtanymi frazesami. Ale oto nagle zjawia sie w redakcji pisarz reprezentujacy mlode pokolenie niezadowolonych komunistow, ktorego ani jednej ksiazki nikt w redakcji nie czytal. - (Mowa tu o Marku Hlasko. - Przyp. autora) - I zaraz robi sie z nim wielki wywiad, a nowa gwiazda marszczac rozumnie czolo objawia, ze "za Zelazna Kurtyna brakuje szczoteczek do zebow..." I to oswiadczenie pojawia sie na pierwszej stronicy paryskiego tygodnika, jakby brak szczoteczek do zebow, po tym, wszystkiem co wiemy od czterdziestu lat o rzeczywistosci zycia pod komunizmem, stanowic moglo jakas rewelacje.
Casus z tym pisarzem wydaje sie typowym dla oceny wspolczesnej mody na zachodzie, ktora bym nazwal: polityczna mademoiselle Sagan... Wiele kobiet napisalo lepiej o przezyciach milosnych; ale nie kazda majac dopiero lat 18-cie... Nie kazdy tez, kto pisze o komunizmie, jest lub byl - komunista.
Nie zestawiajac oczywiscie talentow literackich, ale Casus-Hlasko w zestawieniu z Casus-Pasternak, pozwala nam na wyciagniecie pouczajacej analogii: W Sowietach zwiazki zawodowe, zalogi fabryczne, komsomolcy i tysiace innych ludzi nazwalo Pasternaka, na rozkaz partii, - swinia i zdrajca. Skad jednak wiedzieli ci wszyscy ludzie, ze Pasternak jest zdrajca i swinia, skoro nikt z nich ksiazki jego nie czytal, gdyz w Sowietach nie byla wydana? W naszym, wolnym swiecie zrobiono Hlasce duza reklame l ukazalo sie setki o nim wzmianek i wywiadow, zanim w ogole ksiazki jego zostaly przetlumaczone na obce jezyki. Skadze wiec wiedziano o tym, ze tej duzej reklamy jest wart?...
Warszawska "Trybuna Ludu" wystapila z "oskarzeniem" Hlaski, ze sie wlaczyl do antykomunistycznej literatury. I na to, ow laureat najnowszej europejskiej mody, odpowiada z Paryza z oburzeniem: "To jest oszczerstwo! To jest policyjna denuncjacja!" - I nie ma nikogo, kto by sie tym oburzeniem zgorszyl. A czy moga sobie panstwo wyobrazic, jakby to zareagowano, gdyby ktos pomowiony o "wlaczenie sie do antyfaszystowskiej literatury", odkrzyknal publicznie: "To oszczerstwo! To denuncjacja"!?...

O suwerennosc mysli ... (cd)

*

Niewatpliwie tak znaczne wyniesienie moralne komunizmu ponad faszyzm, w oczach opinii publicznej swiata, zawdzieczamy Hitlerowi i jego zbrodniczym metodom, ktore skompromitowaly idee krucjaty antykomunistycznej.
Z drugiej strony demokracje Zachodu, ktore wsparly centrale miedzynarodowego komunizmu podczas wojny, nie tylko materialnie ale i moralna propaganda, znalazly sie po zwyciestwie odniesionym przez Sowiety w przymusowej sytuacji, ktora komunizm potrafil z latwoscia wyzyskac.
Zadna z dzialajacych na zachodzie poteg, nie miala zamiaru przyznac sie do popelnionego bledu. Nikt sie do bledow nie lubi przyznawac, a juz tym bardziej potezni tego swiata. Wprowadzone wiec zostalo na zachodzie, po zakonczeniu wojny, jakby swoiste nowe Calendarium polityczne, o po-dzialce na: zlo i dobro, a ktorego dzien pierwszy datuje sie 22-gim czerwca 1941 roku. Od tej daty wszystko jest - dobrem, cokolwiek czynilo sie dla poparcia Sowietow, a wszystko jest - zlem, cokolwiek czynilo sie ku przeszkodzie ich zwyciestwa nad Niemcami. Kto Sowietom podczas wojny pomagal, bez wzgledu na osobiste przekonania polityczne, ma dzis prawo do zabierania glosu w wolnym swiecie. Kto przeszkadzal, nie ma nic do gadania. W przeniesieniu na stosunek do narodow przez komunizm ujarzmionych, formula ta wygladalaby nastepujaco:

Kazdy narod ujarzmiony przez komunizm posiada wprawdzie, w oczach Zachodu, prawo do samoobrony, wzglednie do znikniecia z powierzchni ziemi i wtedy moze liczyc na wspolczucie, - me mial jednak prawa od roku 1941 opierac sie Sowietom gdy znalazly sie one w wojnie; a tym bardziej we wspoldzialaniu z armia niemiecka. Gdyz w takim wypadku, bez rozpatrywania jego interesow narodowych, ipso facto zaliczony zostaje do wrogow demokracji. - Tego rodzaju obowiazujaca formula zmusila emigracyjnych przedstawicieli tych narodow wschodniej Europy, ktore podczas ostatniej wojny podniosly bron przeciwko komunistom, do konstruowania politycznego alibi. Azeby przedstawic Zachodowi okolicznosci lagodzace i uzyskac z jego strony poblazanie, nalezalo we wlasnym interesie zdeformowac rzeczywisty przebieg wypadkow, w mniejszym lub nawet wiekszym stopniu. Stad liczne zaklecia z ich strony, ze zbuntowali sie wprawdzie przeciwko ,,tyranii Stalina", ale oczywiscie nienawidzili Niemcow tak samo. Lub bardziej skuteczne zapewnienie, ze w istocie: "walczyli od poczatku na dwa fronty". Nawet uczestnicy armii Wlasowa probowali "okupic swa wine", rozdmuchujac do mozliwie duzych rozmiarow koncowy epizod wojny, gdy to w porozumieniu z czeska organizacja podziemna w Pradze, zwrocili bron przeciwko Niemcom. Jak wiadomo, w pierwszej fazie powojennej, nie na duzo sie im to przydalo, gdyz lacznie z kozakami i innymi formacjami antybolszewickimi, wydawani byli przez Zachod, czesciowo na pewna smierc, w rece Sowietow.
W nowowprowadzonym Calendarium, Hitler odegrywa role zblizona do roli Lucyfera z czasow surowego sredniowiecza, role kanonicznego zla, bez prawa wdawanie sie w blizsza analize tego kanonu, pod grozba wykluczenia z demokratycznego kosciola powszechnego; w danym wypadku w doslownym brzmieniu, gdyz obejmujacego zarowno swiat bolszewicki jak nie-bolszewicki. Dawne liberalne prawo do nieograniczonych porownan, ograniczone zostalo moralnym zakazem, ktorego nawet scisle naukowym badaniom naruszyc nie wolno. A rzecz zrozumiala, ze kazdy przejaw antykomunizmu w czasie ostatniej wojny, przy odpowiedniej dialektyce oskarzycielskiej, w ten czy inny sposob powiazany byc moze latwo z osoba Hitlera.
Stad nigdy chyba jeszcze po zadnej wojnie, nie nawodniala swiata taka masa klamcow przymusowych. Mnoga ilosc ludzi znalazla sie w sytuacji koniecznej, zmuszajacej ich do falszowania nie tylko wlasnego curriculum vitae, ale i swoich narodow, przebiegu zdarzen i faktow historycznych. Nawet osoby o tak nieposzlakowanej przeszlosci, jak np. marszalek Finlandii Mannerheim, uwazal za stosowne zaraz po wojnie udzielic przygnebiajaco ponizajacego wywiadu, w ktorym prawie calkowicie przemilczal lata walki z bolszewizmem, a uwypuklal jedynie moment zerwania sojuszu z Niemcami. Osobiscie zetknalem sie z ludzmi z b. armii Wlasowa, ktorzy do dzis dnia nie moga sie wyzbyc odruchu instynktownego obejrzenia za siebie i znizenia glosu, gdy przyznaja sie do walki z bolszewikami w tym czasie.
Nie mozna sie dziwic tym ludziom. Zaraz po wojnie, najwiekszy poeta amerykanski, a jeden z najwiekszych na swiecie, Ezra Pound, za to, ze opowiedzial sie po stronie faszyzmu wloskiego, wsadzony zostal do zelaznej klatki przeznaczonej dla malp, i trzymany w niej tak dlugo, az w drodze ulaskawienia przeniesiony zostal do szpitala wariatow. Do szpitala wariatow wsadzono tez jednego z najwiekszych prozaikow literatury swiatowej, 86-letniego Knut Hamsuna, ktory podczas wojny opowiedzial sie za sojuszem z Niemcami.
Podczas gdy innego wielkiego prozaika o slawie Swiatowej, Tomasza Manna, ktory oswiadczyl, ze: "Najwiekszym szalenstwem swiata jest - antykomunizm"... nikt nie podejrzewa nawet o utrate zdrowych zmyslow. Nawiasem, nie-watpliwie slusznie.

*

Ostatnio wydano na zachodzie przeklady doskonalego sowieckiego pisarza wczesniejszego okresu, Izaaka Babela. W Niemczech zachodnich, az trzy wydawnictwa pospieszyly w roku 1961, wystapic z jego ksiazkami. Wznowienia te przyjete zostaly przez krytyke z duzym aplauzem.
Babel byl do konca zycia ideowym bolszewikiem, a kariere swa rozpoczal w - budzacej swojego czasu dreszcz grozy - "Czeka", pozniejszym GPU. Utalentowany pisarz z sympatia pisze o swej sluzbie w "Czeka", zabarwiajac wspomnienia swoistym dla jego piora wdziekiem abstrakcyjnej surowosci, realizmem i cieplem romantycznych porywow.
Skadinad wiemy, ze w tym okresie gdy autor pelnil wlasnie sluzbe w bolszewickiej policji politycznej, - wedlug obliczen zapewne przesadnych, jak wszelkie obliczenia masowych mordow i masowych strat - wymordowala ,,Czeka" w ciagu jednego tylko roku (1918-1919) i tylko na obszarze poludniowej Rosji, 1.700.000 ludzi. Na Kubaniu zabawiano sie rabaniem szablami ustawionych nad otwartym grobem wiezniow; w Carycynie (pozniejszym Stalingradzie - Wolgogradzie) trzymano aresztowanych na dnie starych barek, zamknietych w masowym stloczeniu, razem mezczyzn, kobiety i dzieci, w nieludzkich warunkach i straszliwym smrodzie wlasnych ekskrementow, po czem topiono ich w Woldze; w Charkowie specjalizowano sie w skalpowaniu i sciaganiu tzw. "rekawiczek"... etc.
Cyfry porownawcze pouczaja nas, ze bolszewicka "Czeka", wraz z pozniejszymi transfiguracjami: GPU, NKWD-NKGB, MGB i MWD, dokonala cyfrowo w ciagu 40 przeszlo lat, wiecej "Genocidium", nizli to moglo zdazyc uczynic GESTAPO w krotkim stosunkowo czasokresie swego istnienia.
Izaak Babel cieszy sie zasluzonym powodzeniem literackim na zachodzie. Zwrocmy jednak uwage na powszechne oburzenie, jakie wywolalo swojego czasu "zdemaskowanie" rumunskiego emigranta Georghiu, autora "25-ej godziny", lub na skandal o swiatowym rozglosie, wywolany nieopatrznym nagrodzeniem przez L'Academie Goncourt pisarza emigracyjnego Vintila Horia, za ksiazke "Dieu est ne en exil". A przeciez zaden z tych pisarzy nie sluzyl nigdy w analogicznej organizacji, w jakiej sluzyl Babel, a jedynie "ponoc", w przeszlosci, wyrazali poglady nie dajace sie pogodzic z obowiazujacymi dzisiaj.
Zajmuje sie osoba Babcia, gdyz sluzy mi za obiekt w metodzie porownawczej. Jest to zreszta pisarz swietny. Miedzy innymi zieje nienawiscia do wszystkiego, co polskie, a zwlaszcza do katolicyzmu. W jego ksiazkach jest wiele bluznierstw i swietokradczych tendencji. Opisuje kaplana katolickiego, ktory rozwiesza wyprane biusthaltery swej gospodyni na gwozdziach krucyfiksu w kosciele; pisze, ze ksiezniczka Deborah byla kochanka Chrystusa i t. p. - W uchodzacym za szczerze katolicki, krakowskim "Tygodniku Powszechnym", pisarka katolicka, Starowieyska-Morstinowa, pisze o tworczosci Babela:

"... to zycie tak realistycznie ukazane, tak brutalnie, uklada sie rownoczesnie w... fascynujaca kompozycje chagallowska. Wszystko tu jest i arcyrealistyczne i rownoczesnie wizyjne. A jakzez piekne! Po prostu zachwycam sie tym swiatem rojnym i bogatym... Co za pisarz! Naprawde godny stanac obok najwiekszych asow wielkiej prozy rosyjskiej. Czym jest sztuka pisarska... ktora umie wszystko przeniesc w owa stratosfere, gdzie nie ma juz slowa ,ladny' i ,brzydki'... A jest tylko slowo: piekne." ("Tyg. Powsz.", 1.10.1961.)

Osobiscie pierwszy bym zaprotestowal przeciwko umieszczaniu ksiazki Izaaka Babela na jakimkolwiek indeksie. Osobiste poglady nie zmienia tu wszakze obiektywnego stwierdzenia, ze przed rokiem 1941 zaden z katolickich pisarzy na swiecie nie napisalby takiej o tej ksiazce recenzji, ani zadne z katolickich pism. na swiecie takiej o tej ksiazce recenzji nie zgodziloby sie zamiescic. Pozornie wynikaloby tedy, iz nastapil pewien pozytywny przelom, ze mamy do czynienia z niewatpliwym postepem w dziedzinie tolerancji i wielostronnosci pogladow. - W istocie bylby to wniosek najbardziej bledny, wyciagniety z mylacych pozorow. Gdyz jest raczej swiadectwem kolektywnej jednostronnosci dzis panujacej, a ktorej wyraz obserwowac mozemy m. in. w "otwarciu na lewo", nawet wloskiej chrzescijanskiej demokracji.

*

Juz proces norymberski, majacy stanowic trybunal sprawiedliwosci swiatowej, zaskoczyl swa jednostronnoscia, a w rezultacie nie tyle trescia ujawnionych zbrodni hitlerowskich, co niebywalym podeptaniem poczucia obiektywnej moralnosci. Przedstawiciele Zwiazku Radzieckiego, ktorzy winni byli podlegac doslownie kazdemu z punktow oskarzenia, nie zasiedli na lawie oskarzonych. Przeciwnie: zasiedli na fotelach sedziow! W konkretnym fakcie oskarzali kogos innego o zbrodnie przez nich samych popelniona. I caly sklad sadu wiedzial oczywiscie, ze tak jest, bo inaczej nie wycofalby dyskretnie sprawy Katynia. I oto doszlo do tego, ze juz samo tylko nie-obarczenie Niemcow zbrodnia sowiecka, a schowanie jej pod zielone sukno, uznane zostalo za przejaw sprawiedliwosci, bezstronnosci miedzynarodowej... Cokolwiek bysmy o tym procesie mowili, rzuca sie w oczy, ze od poczatku do konca prowadzony byl w sposob, ktory w minionych czasach nazywal sie: nie-fair. O zadnej tez obiektywnosci nie moglo byc mowy, gdyz z gory odrzucone zostalo wszelkie kryterium porownawcze.
To byl zly poczatek okresu powojennego. Miedzy innymi jemu to zawdzieczac nalezy powstanie pewnej charakterystycznej, a do dzis prawie obowiazujacej formuly ubocznej: Mozna byc ofiara "stalinizmu", ale nie wypada byc otwartym wrogiem komunizmu. - Formula ta dopasowana zostala do nowego Calendarium i przetrwala nawet pozniejszy okres "zimnej wojny".
W ten sposob cala wiedza o przeszlosci komunizmu ulegala niejako urzedowemu zapomnieniu. W szczytowym okresie zimnej wojny mozna bylo porownac Stalina do Hitlera, ale nigdy odwrotnie. Gdyby sie, bowiem powiedzialo, ze Stalin zawsze byl gorszy od Hitlera, wywracaloby sie zarowno swietych jak diablow nowego Calendarium, a sens ostatniej wojny i powojennego szematu, odwrocony by zostal do gory nogami. Stad dopuszczalne jest wytykac Stalinowi, ze zawarl uklad z Hitlerem, ale nie do pomyslenia zarzucac Hitlerowi, ze zawarl uklad ze Stalinem; dopuszczalne jest zestawianie sowieckich lagrow z hitlerowskimi kacetami, niedopuszczalne wszakze zestawienie odwrotne. Tymczasem chronologia historyczna mowi, co innego. Dekret o ustanowieniu "obozow pracy przymusowej" w Sowietach podpisany zostal przez przewodniczacego Wszechrosyjskiego Centralnego Komitetu Wykonawczego (WCIK), M. J. Kalinina 15 kwietnia 1919 roku - (Sobr. Uzakon. 1919 g. Nr 12, str. 124), 17 maja tegoz 1919 roku, dekret ten na mocy uchwaly WCIK-u, za podpisem W. Awanesowa, rozszerzony i opracowany w szczegolach, przydal organizacjom tych obozow klasyczny typ, skopiowany pozniej przez Hitlera. Tegoz 1919 roku, tzn. w czasie, gdy Hitler byl jeszcze nikomu nieznanym wloczega, powstalo na terenie Sowietow 97 obozow koncentracyjnych. - W ten sam sposob przestawione zostaly inne fakty historyczne. Umozliwilo to w praktyce traktowanie wszelkiego ruchu antykomunistycznego z przed roku 1941, za cos podejrzanie "reakcyjnego", a w okresie pomiedzy 1941-1945 za "zdrade ojczyzny". Tak, jakby rzeczywistosc bolszewicka pomiedzy 1917 i 1945 nie istniala, a swiat zapoznal sie z rzeczywistoscia komunistyczna dopiero z poczatkiem konfliktu "Wschod-Zachod" po drugiej wojnie swiatowej. Przyczyna tej zbiorowej mistyfikacji jest m.in. koniecznosc moralnego usprawiedliwienia sojuszu z miedzynarodowym komunizmem podczas wojny. Bez tego usprawiedliwienia ideowa wykladnia wojny z Hitlerem nie byla by mozliwa, albo co najmniej utrudniona.
Na tle deformacji prawdy historycznej powstalo szereg legend, ktore sie dzis utrwalily. Do nich nalezy przede wszystkiem legenda, jakoby rewolucja bolszewicka w Rosji byla w kazdym razie ("mimo wszystko") postepem, w zestawieniu z reakcyjnym ustrojem carskim. Legenda o rzekomym "stalinizmie" w przeciwstawieniu "lepszemu" (lub zgola "dobremu") "leninizmowi". Legenda o faszyzmie hitlerowskim jako "czarnej reakcji".
Ta ostatnia zwlaszcza nie podlega zadnej dyskusji. Tymczasem wiadomo, ze przywodcy hitlerowscy, mimo stosowanej przez nich taktyki w dojsciu do wladzy, nienawidzili w glebi duszy bardziej konserwatystow niz bolszewikow. Goebbels byl jakis czas nawet entuzjasta metod bolszewickich. Himmler mowil w roku 1937 do wysokiego komisarza Ligi Narodow w Gdansku, C. J. Burckhardta:

"Zwiedzilem wlasnie obozy koncentracyjne w Austrii. Zawieraja Zydow i arystokratow; jedni sa za brzydcy i za ruchliwi, drudzy za piekni i za nieudolni."

A Hitler w roku 1939:

"Niech Pan nie zapomina, ze jako proletariusz, nie moge, zawdzieczajac memu pochodzeniu, memu wyniesieniu i memu sposobowi myslenia, patrzec na rzeczy tak jak Pan." - (Carl J. Burckhardt - "Meine Danziger Mission".)

Hitleryzm oparl sie na systemie i terrorze typu niewatpliwie socjalistycznego, jakkolwiek w odroznieniu od bolszewizmu, niemarksistowskiego. Takoz spisek antyhitlerowski w Niemczech, mial niewatpliwe cechy klasycznej kontrrewolucji z prawa, jakkolwiek ze wzgledu na obowiazujacy dzis nastroj usiluje mu sie nadac ze strony niemieckiej charakter "demokratyczny". Wsrod 158 osob spisku, powieszonych, zamordowanych lub ratujacych sie przed torturami samobojstwem, znalazlo sie hrabiow i baronow - 25, szlachty rodowej z przydomkiem "von" - 31; razem 56, czyli ponad trzecia czesc ogolnej liczby straconych.
Przefasonowanie prawdy historycznej stalo sie konieczne jednak i z tego wzgledu, gdyz w przeciwnym wypadku nie tylko granica pomiedzy zbrodniami hitlerowskimi i komunistycznymi moglaby ulec zasadniczemu przesunieciu, ale nawet granica pomiedzy zbrodniami hitlerowskimi i mocarstw zachodnich, uleglaby niejakiemu zatarciu. Tak np. zbombardowanie Hiroszimy, gdzie zginelo 60 tysiecy cywilnej ludnosci, zbombardowanie Drezna, gdzie zginelo ponad 200 tysiecy (wg innych zrodel ok. 400 tys.) cywilnej ludnosci, masowe wydawania ludzi po wojnie w rece sowieckich katow, etc. podpadac by moglo pod moralny i prawny paragraf "ludobojstwa", za co wlasnie wieszano ludzi skazanych w Norymberdze.
Polityka Zachodu podczas wojny kierowala sie wzgledami narzuconymi jej przez sojusz z Sowietami; polityka Zachodu po wojnie kieruje sie wzgledami narzuconymi jej przez chec pokojowej koegzystencji z Sowietami. Dysproporcja zachodzaca pomiedzy traktowaniem zbrodni hitlerowskich, a zbrodni komunistycznych, nie ma podloza moralnego, ale wylacznie polityczne. Wynika z roznicy stosunku do zbrodniarza, ktorego sie zniszczylo, a do zbrodniarza, z ktorym sie chce wspolzyc, az do ,,wymiany kulturalnej" wlacznie. Czyli jest rezult...

Zgłoś jeśli naruszono regulamin